Stworzeni, by zwyciężać - Mt 8, 23-27

(fot. Toni Blay/flickr.com/CC)
Mieczysław Łusiak SJ

Gdy Jezus wszedł do łodzi, poszli za Nim Jego uczniowie. Nagle zerwała się gwałtowna burza na jeziorze, tak że fale zalewały łódź; On zaś spał. Wtedy przystąpili do Niego i obudzili Go, mówiąc: "Panie, ratuj, giniemy!"

A On im rzekł: "Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?" Potem wstał, rozkazał wichrom i jezioru, i nastała głęboka cisza.

A ludzie pytali zdumieni: "Kimże On jest, że nawet wichry i jezioro są Mu posłuszne?"

DEON.PL POLECA

Rozważanie do Ewangelii

To że Jezusowi posłuszne są wichry i jezioro nie oznacza, że nie będzie burz w naszym życiu. Jezus był z uczniami w łodzi, a mimo to "zerwała się gwałtowna burza na jeziorze, tak że fale zalewały łódź". On nie przyszedł na ten świat, aby usunąć wszelkie trudy i cierpienia, jakie występują na tym świecie. On przyszedł uzdolnić nas do zwycięstwa nad tymi trudami i cierpieniami. My jednak ciągle wątpimy, że Jego obecność w naszym życiu uzdolni nas do zwycięstwa. A szkoda. Gdybyśmy nie byli "tak bojaźliwi" osiągnęlibyśmy dużo więcej w naszym życiu. Choć nie bez trudu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Stworzeni, by zwyciężać - Mt 8, 23-27
Komentarze (1)
M
Maria
1 lipca 2014, 14:19
Gdyby nie było w życiu człowieka burz, nie doświadczałby bezradności, bezsilności. Gdyby nie doświadczał bezradności, bezsilności, nie zwracałby się do Boga o pomoc, nie oddawałby Mu siebie do dyspozycji, nie powierzałby Mu swoich bliskich, nie zgadzałby na to, żeby Bóg kierował jego życiem, nie nadsłuchiwałby, co Bóg mu przekazuje, co mu poleca wykonać. Raz tego doświadczyć i odtąd tylko to jedno się powtarza "Beze mnie nic uczynić nie możecie". Często ktoś stęka, że tyle cierpienia.Tyle cierpienia, tyle życiowych burz i mimo to tyle zbrodni, zabójstw, tyle zła? Czyżby to zło było autorstwa tych co nie zaznali życiowej bezsilności? Zaznali, bo bez cierpienia nie ma żywota. Lecz mimo że zaznali to nie zrezygnowali ze swojego JA, albo ze JA swego ludzkiego pana i władcy. Powiem, że sama burza to nie wszystko, jeszcze bezsilność wobec niej, jeszcze zawołanie do Jezusa. Wtedy szczęście bez granic. Nie z tego, że burza odegnana, że się zwyciężyło - uważam, że się samemu niczego nie zwyciężyło - ale z tego że się przeżyło bliskość z Bogiem.