Tej miłości nie da się nakazać

(fot. depositphotos.com)
Dariusz Piórkowski SJ

"Czy Bóg cieszy się kiedy człowiek odrzuca Jego miłość? W przypadku spotkania z wrogością bądź brakiem odwzajemnienia w miłości kryje się też ból, specyficzne cierpienie" - pisze Dariusz Piórkowski SJ.

"Lubimy robić swoim bliskim prezenty, lubimy zwłaszcza sprawiać im niespodzianki, lecz to nie jest wcale miłość, gdyż i grzesznicy tak czynią" (św. Teresa z Lisieux).

"Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć" (Łk 14, 13).

DEON.PL POLECA

Przywódca faryzeuszy zaprasza Jezusa do swego domu. Na spotkanie przychodzą też inni faryzeusze. Gospodarz zastawia stół. Niestety, wygląda na to, że ich intencje nie do końca są czyste. Ponieważ jest szabat, chcą wybadać, czym też dzisiaj zaskoczy ich Jezus i jaki błąd (grzech) popełni, aby utwierdzić się we własnych poglądach i znaleźć podstawę do oskarżenia Nauczyciela z Nazaretu.

Wiele w tym spotkaniu rzeczy niewypowiedzianych, skrytych w sercu. Jezus jest śledzony, ale także On sam przygląda się bacznie zarówno zachowaniu jak i myślom tych, którzy zostali zaproszeni. Wgląda w ich intencje, w ich sposób postrzegania świata. Nie potępia, lecz wskazuje inną drogę, chce ich uwolnić. To o wiele trudniejsze zadanie niż wyrwanie celnika czy prostytutki z grzechu, bo w przypadku faryzeuszów "cnota" obwarowana jest murem pozornej pobożności i sprawiedliwości. Jezus swoim działaniem dowodzi, że jest wewnętrznie wolny. Nie ulega aurze ludzkiej podejrzliwości i lękowi przed czekającymi Go konsekwencjami. Już po przestąpieniu progu domu Jezus uzdrawia, dając do zrozumienia, że zmiana serca człowieka nie jest możliwa o ludzkich siłach. Nie wiem dlaczego ten cud został opuszczony w dzisiejszej ewangelii, przecież łączy się ściśle z dalszą częścią opowiadania. Jezus uwalnia człowieka z wodną puchliną od choroby. Właśnie w szabat. W sytuacji, gdy faryzeusze tylko na to czekali. Zdrowie jest przecież darem. Nie można pokusić się o większą oczywistość. A jednak faryzeusze mają za złe Jezusowi, że uzdrawiając pracuje w święto.

Następny krok Chrystusa też jest zaskakujący. Opowiada bowiem zaproszonym przypowieść o tym, żeby zajmowali ostatnie miejsca, a samego gospodarza zachęca do gestu, który przełamuje wszelkie społeczne i religijne schematy: wzywa do zapraszania na ucztę ostatnich w społeczeństwie. Niczego jednak nie nakazuje. To propozycja, nie przykazanie. Ilu z nas tak robi, że zaprasza na obiad obcych, ubogich, bezdomnych zamiast swoich krewnych i przyjaciół? Tak radykalnej miłości nie można wymagać. Co więcej, słowa Jezusa są o tyle trudne, że dla wyznawcy faryzeizmu miłość jest nagrodą za dobre postępowanie, za zachowywanie Prawa, w pewnym sensie jest wypłaceniem należności. Niewiele tam bezinteresowności. Taka postawa najbardziej zamyka na darmowy dar Boga. Jezus zachęca do niekonwencjonalnego gestu gospodarza, który Go zaprosił na obiad także z tego powodu, by kolejny raz odsłonić duchowy wymiar szabatu. Święto chronione przykazaniem pokazuje i ciągle przypomina człowiekowi, że ostatecznie wszystko jest darem Boga.

Na czym więc miałoby polegać szczęście, kiedy człowiek nie otrzymuje odpłaty? Z pewnością nie na odczuwaniu radości z powodu braku odwzajemnienia. Ani na jakiejś innej gratyfikacji, która nagle się pojawi, jeśli nie będzie szukać się wzajemności w miłości. Czy odwzajemnienie to coś niewłaściwego? Czyż wzajemność nie należy do istoty miłości? O jakim więc doświadczeniu mówi Jezus?

Spójrzmy na sprawę z perspektywy chromych, chorych, ubogich, niewidomych, zaproszonych niespodziewanie na ucztę. Zapewne przez swoje doświadczenie cierpienia mogli czuć się nieraz opuszczeni przez Boga i ludzi, małowartościowi. I oto nagle jakiś człowiek ni stąd, ni zowąd wychodzi do nich i wprowadza do swego domu na ucztę. Niewątpliwie, zdziwiliby się wielce. Najpierw tym, że ktoś jednak zauważył w nich ludzi, godnych zaproszenia, że widzi w nich nie tylko chorobę, niepełnosprawność, biedę, które zwykle tworzą mur między nimi a innymi ludźmi. Dostrzega w nich kogoś więcej. Jest to Boże patrzenie na człowieka. Ci ludzie w tym momencie doświadczają łaski. Niczym sobie nie zasłużyli na to, by zostać zaproszonymi. Nie otrzymali zaproszenia w nagrodę za coś. Nawet nie znają osoby, która ich zaprosiła. Bóg nie anuluje, nie ratuje od cierpienia, ale za sprawą tych, którzy zapraszają cierpiących, chce im pokazać, że nie są zapomniani.

Tryby naszego świata oliwione są zależnościami i należnościami. Tymczasem Jezus odsłania faryzeuszowi i nam, że rzeczywistość składa się głównie z daru. Dopóki nam się coś należy, nie może być mowy o darze. Rzecz jasna, nie o to chodzi, by w ogóle nie zapraszać na ucztę przyjaciół i bliskich. Problem w tym, że bogaty, krewny, przyjaciel, którego przyjąłem do domu, czuje się zobowiązany, by uczynić to samo względem mnie. Zaprasza mnie, ponieważ został ugoszczony. Jezus nie potępia tego sposobu myślenia. Ale wskazuje drogę do innego rodzaju szczęścia, niemożliwego do osiągnięcia, jeśli zamkniemy się wyłącznie w logice odpłaty i wzajemnej (równej) wymiany dóbr i uprzejmości.

Najwyższa postać miłości dochodzi do głosu wtedy, gdy nie ma odwzajemnienia. Jezus po prostu stwierdza, że zapraszając ostatnich, niemających niczego, doświadczymy miłosiernej bezinteresowności Boga. Poczujemy, jak to jest. Ma ona jednak dwie formy. Pierwsza zachodzi wtedy, gdy człowiek obdarowany nie potrafi się odwzajemnić podobnym darem. O takich ludziach do faryzeusza mówi Jezus. Ale jest jeszcze druga forma, doskonalsza i najtrudniejsza, gdy człowiek w ogóle nie dostrzega daru, chociaż go przyjmuje, lecz okazuje się niewdzięczny i nieprzyjazny. Wtedy Bóg także go kocha, ponieważ "jest dobry dla niewdzięcznych i złych" (Łk 6, 35). Nie przestaje dawać pomimo tego, że człowiek ciągle niezdolny jest do miłości, do podobnego okazywania dobroci innym albo dlatego że jeszcze nie potrafi albo nie chce.

Czy bezinteresowność jest dla nas ludzi przyjemnym doświadczeniem? Jezus nie mówi o szczęściu wyrażającym się w uczuciach. Czy Bóg cieszy się kiedy człowiek odrzuca Jego miłość? W przypadku spotkania z wrogością bądź brakiem odwzajemnienia w miłości kryje się też ból, specyficzne cierpienie.

Ks. Krzysztof Grzywocz słusznie zauważa, że częścią prawdziwej miłości jest zgoda na jej pozorną daremność. Myślę, że uznanie tej daremności to jedno z najtrudniejszych wyzwań. Łatwo się o tym pisze. Zdecydowanie trudniej przyjąć, że miłość jest także wtedy, gdy jej okazywanie powoduje raczej stratę niż zysk. Trudno wykonywać codzienne obowiązki, jeśli nigdy nie zostanie się za to docenionym i zauważonym. Trudno podjąć się zadania, którego nikt nie chce, bo nie przynosi to żadnej chwały. Trudno wejść w doświadczenie marnotrawnej miłości Boga, jeśli najpierw sami nie pozwolimy się zaprosić na ucztę a potem nie podejmiemy ryzyka okazania miłości tym, którzy niczego nie dadzą nam w zamian. Czasem tylko może pojawić się z ich strony "dziękuję" lub uśmiech.

Dariusz Piórkowski SJ - rekolekcjonista i duszpasterz. Pracuje obecnie w Domu Rekolekcyjnym O. Jezuitów w Zakopanem

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tej miłości nie da się nakazać
Komentarze (7)
SK
Stanisław Kolis
1 września 2019, 13:24
Dariusz Piórkowski SJ Wiele razy tłumaczyłem Tobie księże , że nie człowiek jest twórcą ‘’MIŁOŚCI’’, to OWOC Ducha świętego – mocy Ojca Pana Jezusa Chrystusa. I nie potrzeba tu żadnych interpretacji Pisma, ponieważ wynika to z PROSTYCH SŁÓW Z GAL 5. ( tekst poniżej jakby ksiądz nie miał dostępu do Nowego Testamentu).
SK
Stanisław Kolis
1 września 2019, 13:23
Napięcie między "duchem" a "ciałem"4 16 Oto, czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. 17 Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie. 18 Jeśli jednak pozwolicie się prowadzić duchowi, nie znajdziecie się w niewoli Prawa. 19 5 Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, 20 uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, 21 zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą. 22 Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, 23 łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa6. 24 A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. 25 Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy. 26 Nie szukajmy próżnej chwały, jedni drugich drażniąc i wzajemnie sobie zazdroszcząc.
SK
Stanisław Kolis
1 września 2019, 13:22
Dopóki nie zrozumiecie tych słów wiele rzeczy z NT pozostanie dla Was niezrozumiałych. Człowiek ma  WOLNY ŚWIADOMY  WYBÓR MIEDZY DWOMA MOCAMI. Pierwsza moc to moc tego ( władca i stwórca tego świata) , który tchnął swojego ducha w ciało ludzkie – ap Paweł nazywa tę moc POŻĄDANIEM CIAŁA a druga MOC TO,  TO MOC OJCA PANA JEZUSA CHRYSTUSA --DUCH ŚW ( moc , nie osoba - program) Człowiek może wybrać tylko z tych dwóch mocy, które na niego działają.  Żadnego innego wyboru człowiek nie posiada. Człowiek jest jak plik ( program) który bez tych mocy nie funkcjonuje ( żyje) . ,Człowiek aby żył musi znajdować się ( być zanurzony ) w MOCY ( źródło życia ) . Człowiek od samego początku do dnia dzisiejszego wydaje z siebie nie swoje owoce LECZ OWOCE MOCY, KTÓRE NA NIEGO DZIAŁAJĄ. Człowiek jest TYLKO WYKONAWCĄ MOCY , tak jak zdalnie sterowany mały samochodzik, który skręca , zatrzymuje cię POD WPŁYWEM MOCY TEGO CO NIM STERUJE. To , że samochodzik się zatrzymał , skręcił w lewo lub prawo nie jest jego dziełem. Jest dziełem tego co nim steruje. Dlatego ap Paweł zdarł sobie gardło tłumacząc to ludziom . Ap Paweł w Gal 5 wyraźnie to wszystko wytłumaczył.
SK
Stanisław Kolis
1 września 2019, 13:21
Człowiek  dzięki MIŁOSIERDZIU OJCA PANA JEZUSA CHRYSTUSA  otrzymał WOLNY WYBÓR WŁAŚNIE MIEDZY MOCĄ SZATANA – POŻĄDLIWOŚĆ CIAŁA  A MOCA OJCA PANA JEZUSA CHRYSTUSA – DUCHEM ŚW. Człowiek, który przyjmie tę MOC ma możliwość wyboru. Przykładowo –  na samochodzik działa moc  diabła trzymającego radio  , która nakazuje mu skręcić w lewo , w tym samym momencie na samochodzik działa DRUGA MOC od np. małego aniołka , która samochodzikowi nakazuje skręcić w PRAWO I WŁAŚNIE WTEDY TEN SAMOCHODZIK MA WOLNY SWÓJ WYBÓR MOŻE SKRĘCIĆ W LEWO LUB W PRAWO. Przejdźmy do człowieka. Na człowieka działa moc – pożądliwości ciała ( moc tego co tchnął swojego ducha w ciało ludzkie ) , która nakazuje mu na przykład  zabić człowieka , w tym samym momencie na człowieka działa MOC OJCA PANA JEZUSA CHRYSTUSA , która ZAKAZUJE MU ZABIJAĆ ( nie zabijaj, zostaw go itp.) WTEDY CZŁOWIEK MA WOLNY WYBÓR. MOŻE ZABIĆ LUB NIE. Rozumiecie! Ap Paweł w Gal 5 wyraźnie napisał , że WSZYSTKO CO Z MOCY OJCA PANA JEZUSA CHRYSTUSA JEST OWOCEM DUCHA ŚWIĘTEGO.  NIE CZŁOWIEKA To samo dotyczy uczynków pożądania ciała . Nie człowiek jest twórcą lecz ten który nim steruje – władca tego świata. Człowiek jeśli wybierze treść z Mocy szatana przeklętego jest TYLKO WYKONAWCĄ
SK
Stanisław Kolis
1 września 2019, 13:20
Dlatego jest to tak bardzo ważne żeby człowiek to rozumiał. Wtedy zrozumie że na podstawie dobrych uczynków nie można być zbawionym, bo te uczynki nie od człowieka pochodzą. Są owocem Ducha Świętego  i POKAZUJĄ, ŻE TAKI CZŁOWIEK JEST W  MOCY OJCA PANA JEZUSA CHRYSTUSA. DLATEGO WIARA W PANA JEZUSA CHRYSTUSA JEST MARTWA JEŚLI NIE PŁYNĄ Z  CZŁOWIEKA OWOCE DUCHA ŚW- MOCY OJCA ZBAWICIELA. Macie wyraźnie napisane dobre uczynki rodzą się z MOCY OJCA PANA JEZUSA CHRYSTUSA a złe uczynki rodzą się z MOCY CIAŁA. Zapamiętajcie proszę , że nie Ty jesteś twórcą czegokolwiek . LECZ MOC KTÓRA PRZEZ CIEBIE DZIAŁA . MOC, którą TY WYBIERASZ        ALE TY I TYLKO TY MOŻESZ WYBRAĆ , ŻE  WYDASZ Z SIEBIE OWOCE MOCY OJCA PANA JEZUSA CHRYSTUSA ALBO WYDASZ UCZYNKI WŁADCY TEGO ŚWIATA Pan Jezus Chrystus  wyraźnie podkreśla, że człowiek bez MOCY NIC NIE MOŻE : ‘’1 Ja jestem prawdziwym krzewem winnym1, a Ojciec mój jest tym, który [go] uprawia. 2 Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. 3 Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. 4 Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - jeśli nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. 5 Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. 6 Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. ‘’
SK
Stanisław Kolis
1 września 2019, 13:17
Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie,  ( w MOCY OJCA PANA JEZUSA CHRYSTUSA)  tak samo i Wy,  ‘’jeżeli we Mnie trwać nie będziecie’’ W MOCY OJCA PANA JEZUSA CHRYSTUSA Czy  teraz rozumiesz księże  słowa Pana Jezusa Chrystusa, który powiedział : ‘’Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina,’’ DLATEGO ŻE MASZ WOLNY WYBÓR CZŁOWIEKU I MOŻESZ DOPUŚCIĆ DO OWOCOWANIA W SOBIE DUCHA ŚWIĘTEGO  - MOCY OJCA PANA JEZUSA CHRYSTUSA.   Sam bez tej MOCY nie jesteś w stanie nawet modlić się czy czynić jakiekolwiek dobro. To samo dotyczy złej mocy—jesteś tylko narzędziem w np. zabijaniu czy czynieniu cokolwiek . A teraz księże SJ proszę przeczytać swój wpis I porównać z treścią z GAL 5 i zobaczyć gdzie ksiądz popełnił błąd.  Proszę zwrócić uwagę, że w przypowieści którą ksiądz porusza CZŁOWIEK JEST TYLKO NARZĘDZIEM, KTÓRY WYBIERZE MOC OJCA PANA JEZUSA CHRYSTUSA WYDAJĄC OWOC DUCHA ŚW  LUB UCZYNEK POŻĄDLIWOŚCI CIAŁA. TO JEDYNY WOLNY  WYBÓR CZŁOWIEKA. CZŁOWIEK Z SIEBIE NIC NIE MOŻE WYDAĆ : ‘’ Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - jeśli nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. 5 Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami’'
KW
Kornel Wolny
1 września 2019, 09:10
Jest tu w tekście zawarta skarga: „Nie wiem dlaczego ten cud został opuszczony w dzisiejszej ewangelii, przecież łączy się ściśle z dalszą częścią opowiadania”. Mam podobną skargę, ściśle związaną z przypowieścią „Kogo zapraszać na ucztę”, a nawiązujacą do następnej „Przypowieść o uczcie”. Jest tam zdanie, którego nie sposób sobie racjonalnie wytłumaczyć, nawet w kontekście całej przypowieści: „Na to pan rzekł do sługi: Wyjdź na drogi i między opłotki i zmuszaj [podkreślenie moje] do wejścia, aby mój dom był zapełniony” [Łk 14, 23] (za Biblią Tysiąclecia). Jak to ma się do tytułu „Tej miłości nie da się nakazać”?