Tęsknota, która daje siłę

(fot. cathopic.com)

To właśnie ta tęsknota jest dla wierzącego jarzmem i brzemieniem, które daje Pan. Jest to jarzmo słodkie, bo chrześcijanin, który tęskni, ma uzasadnioną nadzieję na obiecane spotkanie z Bogiem.

„Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11,25). Mogłoby się wydawać, że tymi słowami Jezus wzywa do porzucenia rozumu i roztropności, które miałyby być przeszkodą w przyjęciu Słowa Bożego. Czy mamy powstrzymać się od zadawania pytań na temat życia wiecznego i od teologicznych dociekań dotyczących Królestwa Bożego? Czy Jezus chce nam powiedzieć, że rozum przeczy wierze? Nic bardziej mylnego! Chrystus wychwala swojego Ojca za to, że tajemnice Królestwa odkrywa przed tymi, którzy mają odpowiednio przysposobione serce, które nie kalkuluje, co się opłaca bardziej, nie oblicza, na ile zaufać Słowu, a na ile pozostać w świecie. Bycie „Bożym prostaczkiem” oznacza po prostu gotowość do pójścia „na całość” za Jezusem, bez żadnego „ale”. „Na całość”, czyli całym sobą – rozumem i wolną wolą, ufając Słowu Boga i próbując pojąć Jego tajemnicę.

„Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie (…)” (Mt 11,28-29). Jedno zdanie zdaje się przeczyć drugiemu. Czy pokrzepienie może wiązać się z wzięciem na siebie ciężaru? Jezus obiecuje pokrzepienie Słowem, które jest Obietnicą, a więc „słodkość” jarzma i „lekkość” brzemienia wynikają z zaufania, że obiecane przez Boga zbawienie to nie gruszki na wierzbie, lecz Królestwo, w którym jest miejsce dla każdego. To wszystko jest tak proste, że aż staje się bardzo trudne… Niby tylko wystarczy zaufać, ale tak często wydaje się, że przerasta to nasze możliwości. Jednak jedynie w Chrystusie „(…) znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (Mt 11,29).

DEON.PL POLECA

Gdy dręczy nas niepokój, kiedy stykamy się ze złem, gdy musimy stawić czoła cierpieniu, jako ludzie wierzący poszukujemy u Boga pociechy. Dzisiejsza liturgia słowa mówi nam o tym, czym jest to pocieszenie pochodzące od Pana. Mylimy je często z ulgą, jaką czuje ten, komu został odebrany ciężar nie do uniesienia. Tymczasem Boża łaska pocieszenia jest siłą, dzięki której człowiek jest w stanie dźwignąć to, co dotąd wydawało mu się zbyt ciężkie. Pragnienie wiecznego szczęścia jest w nas tak ogromne, że chcielibyśmy dostąpić go już tu i teraz. I w pewnym wymiarze jest to możliwe dzięki sakramentom świętym, w szczególności dzięki Eucharystii.

Jednakże ziemskie życie człowieka jest drogą, składa się z następujących po sobie etapów, jesteśmy uczestnikami kolejnych wydarzeń, wszystko toczy się w czasie – ma swój początek i koniec. Uświadomienie sobie przemijalności tego świata może być z jednej strony bardzo przygnębiające, z drugiej jednak strony może pomóc zaakceptować trud i cierpienie, które są nieodłącznymi elementami ziemskiej wędrówki. Szczególną nadzieję i siłę mamy czerpać z faktu przyjścia na świat Syna Człowieczego i z Jego zwycięstwa nad śmiercią, ponieważ wiara podpowiada nam, że „Ten, co wskrzesił Chrystusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha” (Rz 8,11).

Boże pocieszenie to przypomnienie o tym, co jest naszym celem – że jest nim wieczność. O tym przypomina także każda Eucharystia. O tym przypominają również słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „Ja was pokrzepię” (Mt 11,28), czyli dam wam siłę, żebyście wytrwali, bo wiem, że wasza droga jest trudna, pełna zasadzek i prób. Jedynym – zarazem niesamowicie wielkim i przygniatającym – ciężarem, jakiego pozbawia nas Pan, jest ciężar grzechu. Nie oznacza to jednak, że Chrystus zabiera nam trud: „Weźmijcie moje jarzmo na siebie” (Mt 11,29). W zamian za grzech, którego się wyrzekamy, otrzymujemy od Boga łaskę, która jest także swego rodzaju ciężarem. Na czym polega ten „ciężar łaski”? Łaska, która jest doświadczeniem spotkania z Panem, rozbudza w nas tęsknotę za niebem, za przebywaniem w nieustannej Obecności. To właśnie ta tęsknota jest dla wierzącego jarzmem i brzemieniem, które daje Pan (zob. Mt 11,30). Jest to jarzmo słodkie, bo chrześcijanin, który tęskni, ma uzasadnioną nadzieję na obiecane spotkanie z Bogiem. Tęsknota jest dla wierzącego także brzemieniem, lecz jego ciężar nie przytłacza, bo choć niebo wydaje się czymś odległym, to jednak jego namiastki doświadczane w sakramentach, zwłaszcza w Eucharystii, motywują do wytrwałości i dodają sił, bo „Pan jest wierny we wszystkich swoich słowach i we wszystkich dziełach swoich święty. Pan podtrzymuje wszystkich, którzy upadają, i podnosi wszystkich zgnębionych” (Ps 145,13-14).

Kierownik redakcji gdańskiego oddziału "Gościa Niedzielnego". Dyrektor Wydziału Kurii Metropolitalnej Gdańskiej ds. Komunikacji Medialnej. Współtwórca kanału "Inny wymiar"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tęsknota, która daje siłę
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.