Uwierzmy: może być dobrze! - Łk 1, 1; 4, 14-21

(fot. flickr.com/ by Waiting For The Word)
Mieczysław Łusiak SJ

Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono.

W owym czasie Jezus powrócił w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej okolicy. On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich.

Przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę natrafił na miejsce, gdzie było napisane: "Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnych, abym obwoływał rok łaski od Pana". Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione.

Począł więc mówić do nich: "Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli".

Rozważanie do Ewangelii:

Te słowa już się spełniły: jest dobra nowina dla ubogich, wolność dla więźniów, przejrzenie dla niewidomych, a dla uciśnionych zdjęcie ciężarów. To wszystko jest w zasięgu ręki, jednak wielu z tego nie korzysta.

Świat wyglądałby zupełnie inaczej, gdybyśmy wszyscy przyjęli Jezusa. On rzeczywiście ma moc zmienić oblicze ziemi. Nie jesteśmy jednak skorzy wierzyć w to, że może być dobrze. Raczej jesteśmy skłonni wierzyć w złe informacje i spodziewać się zła. Dlatego tak trudno jest Jezusowi dotrzeć do ludzkich serc. A przez to świat funkcjonuje w wielu miejscach po staremu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Uwierzmy: może być dobrze! - Łk 1, 1; 4, 14-21
Komentarze (5)
PP
pierwsza połowa
27 stycznia 2013, 14:51
Jedno jest na pewno. Mianowicie to, że Jezus daje siłę do zniesienia różnych przeciwności, nieszczęść. Czy to nie więcej niż spełnienie życzenia? Dziesiątki lat szarpało się w kryzysie, bo druga połowa nie dopuszczała do swoich dochodów. Partycypowała w wydatkach wg własnego uznania. Potem się sytuacja odmieniła w ten sposób, że druga połowa straciła etacik i dochody. Znów udręka, bo prócz siebie trzeba było wziąć na grzbiet jeszcze drugą połowę. Trwałoby tak od śmierci us...., gdyby nie przyszło oświecenie. Odmawiam współpracy, biorę na siebie połowę, tylko połowę należności za opłaty. Zastosowało się. Nawet nie tyle ważne, że druga połowa wzięła się za dostarczanie pieniędzy ile to, że znikł niepokój, wręcz strach, że się człowiek zrobił pogodny, na luzie i wdzięćżny Bogu za dobrą radę, za siłę odpowiednią do zaistniałej sytuacji. A tyle dziesiątek lat tylko był żal, narzekanie, wściekanie się.
M
małgorzata
27 stycznia 2013, 13:10
Mądrala jesteś naprawdę mądrą chrześcijanką. To słuszne choć trudne ale nasz Pan Jezus Chrystus niczego łatwego nam nie obiecywał i nie mamił nas czczymi obietnicami
B
bop
27 stycznia 2013, 13:03
On rzeczywiście ma moc zmienić ..................jestem tego świadoma. Chociaz to czasami DŁUGO do mnie dociera. Jednak chcę ,żeby mnie PRZEMIENIAŁ
M
Mądrala
27 stycznia 2013, 12:42
Nie lubię tekstów które twierdzą, że jeśli zaczniesz wierzyć to życie stanie się przyjemne. Stanie się bardziej dobre, ale dobro przychodzi często jako owoc bólu, którego gdyby nie było, nie wiadomo w jakim stanie duchowym tacy "idioci" jak ja, by w tym momencie byli.
A
Agnieszka
27 stycznia 2013, 09:48
Tak to jest prawda ,ja sama wiem że żyję ciągle w strachu przed utrata pracy ,czy będę miała na podstawowe potrzeby dla mojej rodziny zauważyłam że stałam się własnym więzniem .Przestaję wierzyć ze może byc dobrze raczej czuję nadejście złego jak dobrego.Wierzę w Bogoa ale na moją głupotę trzymam problemy dla siebie zamiast oddać Najwyższemu