Wiara wierze nierówna - J 4, 43-54

(fot. Jeff Kubina/flickr.com/CC)
Mieczysław Łusiak SJ

Jezus wyszedł z Samarii i udał się do Galilei. Jezus wprawdzie sam stwierdził, że prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie. Kiedy jednak przybył do Galilei, Galilejczycy przyjęli Go, ponieważ widzieli wszystko, co uczynił w Jerozolimie w czasie świąt. I oni bowiem przybyli na święto.

Następnie przybył powtórnie do Kany Galilejskiej, gdzie przedtem przemienił wodę w wino. A w Kafarnaum mieszkał pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. Usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna: był on bowiem już umierający.

DEON.PL POLECA

Jezus rzekł do niego: "Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie". Powiedział do Niego urzędnik królewski: "Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko". Rzekł do niego Jezus: "Idź, syn twój żyje". Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem.

A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, o której mu się polepszyło. Rzekli mu: "Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka". Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, o której Jezus rzekł do niego: "Syn twój żyje". I uwierzył on sam i cała jego rodzina.

Ten już drugi znak uczynił Jezus od chwili przybycia z Judei do Galilei.

Rozważanie do Ewangelii

Jezus zdaje się nie doceniać wiary w Niego, która jest efektem cudów przez Niego uczynionych. Dlaczego? Czyż nie jest tak, że wiara to wiara, obojętnie jak się zrodziła? Widocznie nie. Wiara oparta na cudach prawie na pewno będzie mocno zabarwiona interesownością, wręcz egoizmem. Jeśli uwierzyłem w Jezusa, bo jest cudotwórcą, wówczas będę (przynajmniej podświadomie) oczekiwał od Niego kolejnych cudów ułatwiających mi życie. Jeśli natomiast uwierzyłem w Niego ze względu na naukę, którą głosi, wówczas nie będę niczego oczekiwał od Niego, natomiast wiele od siebie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wiara wierze nierówna - J 4, 43-54
Komentarze (6)
J
jacek
11 marca 2013, 12:37
Słowa należy czytać tak, jakby piszący miał dobrą wolę. Wiara w Boga polegająca na tym, że wiem, że nie ma życia poza Bogiem, jest czymś mniej od miłości. Wiara w Boga polegająca na tym, że wiem, że Bóg może uczynić dla mnie cuda, jest czymś mniej od wiary w Boga opartej na zaufaniu do Niego, że cokolwiek uczyni, będzie dobre. "Bądź wola Twoja", zamiast "choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą". 
S
Słaba
11 marca 2013, 11:36
Jeśli natomiast uwierzyłem w Niego ze względu na naukę, którą głosi, wówczas nie będę niczego oczekiwał od Niego, natomiast wiele od siebie. Jeśli tak się sprawy mają, to znaczy, że uważam Jezusa za Nauczyciela. Ale nie za mojego Pana i Boga.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
11 marca 2013, 11:36
Jeśli natomiast uwierzyłem w Niego ze względu na naukę, którą głosi, wówczas nie będę niczego oczekiwał od Niego, natomiast wiele od siebie. To zdanie, to gafa. Nie jesteśmy samowystarczalni. Wierzymy po to, by wszystkiego oczekiwać od Boga. By w Nim, i tylko w Nim złożyć całą nadzieję na życie wieczne. Dlatego, że On sam jest niepojętym Cudem, nie trzeba spektakularnych cudów. Człowiek prawdziwie wierzący spotkał już swój największy Cud. Pozostaje mu jedynie podchodzić coraz najbliżej, by w końcu się z Nim połączyć.
11 marca 2013, 10:31
Jeśli natomiast uwierzyłem w Niego ze względu na naukę, którą głosi, wówczas nie będę niczego oczekiwał od Niego, natomiast wiele od siebie. Wiara jest łaską? No i faktycznie nie oczekuję "niczego" tylko przykładowo: "Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj".
AC
Anna Cepeniuk
11 marca 2013, 10:11
No właśnie........ ~Veritas - też tak uważam..... No ale widać z refleksji, że podział na "lepszych" i tych egoistów można zawsze zastosować..... Tylko nie bardzo wiem do czego to ma prowadzić?
V
veritas
11 marca 2013, 10:00
Jeśli uwierzyłem w Jezusa, bo jest cudotwórcą, wówczas będę (przynajmniej podświadomie) oczekiwał od Niego kolejnych cudów ułatwiających mi życie. I co w tym złego? Czy Jezus nie oczekiwał takiej właśnie postawy - ufnego dziecka, które wierzy w Ojcowską pomoc? Co to ma wspólnego z egoizmem?