Wierność niezbędna dla rozwoju - Mt 19, 3-12

(fot. leonarts.at / flickr.com)
Mieczysław Łusiak SJ

Faryzeusze przystąpili do Jezusa, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: "Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?"

On odpowiedział: "Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: «Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną i będą oboje jednym ciałem». A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela".

Odparli Mu: "Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?"

Odpowiedział im: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę, chyba w wypadku nierządu, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo".

Rzekli Mu uczniowie: "Jeśli tak się ma sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić".

Lecz On im odpowiedział: "Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki tak się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni.

Kto może pojąć, niech pojmuje".

Komentarz do Ewangelii:

Wierność ciągle jest (dziś może bardziej niż kiedykolwiek) "towarem" deficytowym. A szkoda, bo jest ona czymś niezbędnym dla normalnego rozwoju człowieka.

Rozwijamy się, gdy żyjemy w klimacie wierności i gdy sami wierności dochowujemy. Rezygnacja z wierności oznacza rezygnację z rozwoju. Oczywiście nikt z nas nie już całkowicie wierny - ciągle uczymy się tego - ale warto w tej nauce nie ustawać. Wierność wymaga też siły i są do niej bardziej zdolni ci, którzy czują się kochani. Dlatego powinniśmy przede wszystkim w Bogu szukać sił do bycia wiernym i brać od Niego Miłość, która będzie źródłem naszej wierności innym.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wierność niezbędna dla rozwoju - Mt 19, 3-12
Komentarze (17)
17 sierpnia 2013, 23:07
Nieszczęście tego konkretnego komentarze do Słowa jest właśnie to Słowo. Bowiem jasne, proste przesłanie wynikające z Ewangelii O. Mieczysław przysłania swoimi wywodami o jakimś wzroście lub nie poprzez wierność. Nie chce mi się nawet uzasadniać na płaszczyźnie wiary bezsensu rozumienia wierności w kontekście małżeństwa., jako wzrostu Wystarczy, bowiem spojrzeć na sprawę wierności na płaszczyźnie małżeństwa, skupiając się na samym ślubie. Dwoje dorosłych, świadomych osób w pełni dobrowolnie sobie ślubuje wierność, za świadka tego ślubu bierze sobie również dobrowolnie Boga. Znacząca większość osób ślubujących tę wierność ma świadomość i pokus i wewnętrznej walki, jaką muszą wykonać, aby dotrzymać tego ślubu. Nie jest przecież tak, Iz nagle, po ślubie pojawia się pokusa, pożądliwość czy problemy z czystością myśli. Jest czas, zwany dojrzewaniem, aby pracować nad opanowaniem pożądliwości. Bo da się to zrobić. Wymaga to tak naprawdę tylko wiary i odwagi. Pytałeś o mnie, mam ponad 20 letni staż małżeński i nie mam potrzeby zdradzania (w jakiejkolwiek formie) żony, tylko, dlatego, iż jej tę wierność ślubowałem.
J
jacek
17 sierpnia 2013, 16:30
Masz problem z kwalifikacją własnych wypowiedzi. Napisałem: dyskusja dotyczy tego, czy komentarze się podobają. Ty piszesz: "komentarz powinien coś tam i coś tam". Używasz słowa "powinien" - być taki, a nie taki, jaki jest. Czyli Ci się nie podoba. Możesz zawsze na Deonie publikować własne komentarze do Pisma. Wracając, nie podoba Ci się - to nie czytaj. Po co masz się katować. Mi się podoba, wydaje mi się adekwatny i czytać będę. To kwestia gustu. Przypomnę, że Twoi poprzednicy posunęli się do słów "infantylne" i nie tyle Twój gust, co te nieparlamentarne słowa wzbudziły mój sprzeciw. Myślę, że zgadzamy się co do podstaw, więc nie ma sensu się kłócić o detale.
J
jacek
17 sierpnia 2013, 10:49
Wobec tego sprawa wygląda tak: wszycy zgadzamy się co do podstaw, dyskusja dotyczy natomiast tego, czy komentarze ojca Łusiaka komuś się podobają, czy nie. Może, jeśli komuś są one nieprzydatne, niech ich nie czyta? Mi odpowiadają, czytam je codziennie. Sądzę, że nie jestem odosobniony. Dlatego bardzo proszę nie obrażać ojca, ani nie zniechęcać go do pisania komentarzy: jego komentarze są mi potrzebne. Poza tym obrażanie go jest grzechem.
J
jacek
17 sierpnia 2013, 10:09
Nie dyskutujemy również o zdradach. Ani o żeńskich częściach istoty. Dyskutujemy o tym, co Tomaszowi nie podoba się w powyższym tekście. Nie podoba mu się słowo "rozwój". Uważa, że spłyca problem. Jako jego oponent uważam, że nie docenia interpretacji słowa "rozwój" w kontekście wzrastania w wierze. Króluj nam Jezu.
J
jacek
17 sierpnia 2013, 09:37
:) Jan, nie dyskutujemy o tym, co to jest wolna wola.
J
jacek
17 sierpnia 2013, 09:25
@ "do..." Nie. Chodzi mi raczej o to, co napisałem w następnym poście, a także o to, że istnieją różne formy zdrady. Fizyczna, emocjonalna, flirt, spojrzenie, myśl. Nie sądzę, żeby ktokolwiek był wolny od pokusy, a jeśli jest wolny, to nie ma w tym jego zasługi. Jeśli natomiast nie jest wolny od pokusy, to sama walka z nią jest zwycięstwem (to też św. Augustyn, nie ja :) ). Jednak aby dojść do tego poziomu, trzeba upaść z milion razy. Poza tym wtedy nie ma się pewnie świadomości własnej świętości. Wtedy przytłacza świadomość innych słabości.
J
jacek
17 sierpnia 2013, 09:21
Chyba zresztą i ja źle interpretuję problem wierności. To tak naprawdę nie jest problem polegający na "i tak upadnę". Lepiej oddaje to "raz wybrawszy..." św. Augustyna albo "niech ten, komu się zdaje, że stoi, uważa, aby nie upadł" św. Pawła. Wracając do tego, nad czym tak naprawdę dyskutujemy - sprecyzuj może dokładnie swoje zarzuty wobec powyższego tekstu.
DJ
do jacka
17 sierpnia 2013, 09:16
Chcesz powiedzieć że wszyscy zdradzają?, bo nikt nie potrafi być wierny?
J
jacek
17 sierpnia 2013, 09:03
Zawsze się jej oprzesz? Naprawdę uważasz, że jesteś bezgrzeszny? Uważasz, że ktokolwiek jest bezgrzeszny? Ile lat jesteś w związku małżeńskim?
17 sierpnia 2013, 07:21
Nikt do końca nie jest wierny, bo jak sam piszesz: patrzenie może być grzechem Skoro patrzenie (pożądliwe) może być grzechem, to, czemu uważasz, ze nie można się oprzeć pokusie patrzenia pożądliwie? Człowiek nie musi grzeszyć, a grzech jest, co do zasady dobrowolnym wyborem. Dobrowolnie i z pełna świadomością wybierasz albo wierność, albo niewierność. Nikt i nic nie może Cię zmusić do grzechu niewierności. Oczywiście nikt z nas nie już całkowicie wierny - ciągle uczymy się tego - ale warto w tej nauce nie ustawać Jeżeli naprawdę się uczymy wierności, to w takim razie słowach przysięgi małżeńskiej są od początku zawarcia małżeństwa fałszem. Nie przysięgamy, iż będziemy się starać, czy będziemy się uczyć wierności. Ale jasno przysięgamy wierność: Ja N., biorę ciebie, N., za męża*  (za żonę*) i ślubuję ci* miłość,* wierność* i uczciwość małżeńską* oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.* tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący,* w Trójcy Jedyny,* i wszyscy święci. Przy takim nauczaniu, jak napisał O. Mieczysław zastanawiam się, czy można być z czystym sumieniem świadkiem zawierania małżeństwa. W końcu i tak O.Mieczysław wie od początku, iz będzie problem z wiernością ("Oczywiście nikt z nas nie już całkowicie wierny").
J
jacek
16 sierpnia 2013, 23:27
Rozwój w interpretacji księdza widzę jako wzrastanie - w Bogu. To kwestia Twojej/mojej intencji. Nikt do końca nie jest wierny, bo jak sam piszesz: patrzenie może być grzechem. Sądzę, że jest, nie tyle samo patrzenie, co myśl z nim związana. Nie jesteśmy święci, a nawet jeśli, to i święci przecież grzeszyli. Ksiądz-grzesznik nie tyle poucza, co prowadzi wiernego-grzesznika. To jego powołanie, zadanie dane mu przez Boga. Jeśli ksiądz-grzesznik nie będzie go realizował, będzie jeszcze większym grzesznikiem.
16 sierpnia 2013, 13:23
 @Jacek: Rezygnacja z wierności oznacza rezygnację z rozwoju Naprawdę tylko? Cóż, bowiem ta rezygnacja (?) z wierności jest na prawdę. Początkiem cierpienia wielu osób. Jeśli rezygnacja z wierności dotyczy małżeństwa, to cierpi żona, dzieci, zapewne też rodzice, rodzeństwo. Być może jedna niewierność odbije się na życiu kolejnych pokoleń. Bo dzieci doświadczone jedną zdrada w małżeństwie swoich rodziców nie będą potrafiły zaufać swojemu małżonkowi, ich życie i życie ich dzieci to będzie piekło jednej zdrady. I ta jedna zdrada, mająca wielkie ludzkie konsekwencje nazwana została przez księdza „rezygnacją z rozwoju”. Tak, nikt nie jest do końca wierny. Jeśli tak, to, dlaczego świadomie i dobrowolnie ślubuje drugiej osobie wierność? Grzeszymy myślą, słowem i uczynkiem. Myśl to też wyraz niewierności. Nikt nie jest do końca wierny. Nigdy, faryzeuszu, nie pomyślałeś o innej dziewczynie? Nigdy się za żadną nie oglądnąłeś? Pomijając czy się oglądam, czy nie, ważniejsze jest, czy obejrzenie, patrzenie na inną kobietę czy mężczyznę jest grzechem samo w sobie. Bo o ile mnie uczono, to dopiero pożądliwe spojrzenie jest grzeszne, i to na tyle, grzeszne, iż trzeba sobie w takim wypadku oko wyłupać. Tu nie ma żartów. Wszyscy jesteśmy grzesznikami. Skoro tak, to, na jakiej podstawie ksiądz grzesznik może pouczać innego grzesznika?
J
jacek
16 sierpnia 2013, 10:26
Ech, te dzieciaki... Połknąłbyś lepiej to "infantylne", zanim ci się to wymknęło. Widzisz wydumane źdźbła, a belki w swoim oku już nie? A czego z kolei można się spodziewać po człowieku, który osądza cierpiących bliźnich i próbującego ich ratować księdza - podczas gdy to prawo ma tylko Bóg? A uzurpuje sobie to prawo jeszcze przede wszystkim sam szatan? Kogo ty naśladujesz dzieciaku, co? Weźcie dobrzy ludzie się przede wszystkim za krytykowanie samych siebie, a sąd zostawcie miłosiernemu Bogu. Tak, nikt nie jest do końca wierny. Grzeszymy myślą, słowem i uczynkiem. Myśl to też wyraz niewierności. Nikt nie jest do końca wierny. Nigdy, faryzeuszu, nie pomyślałeś o innej dziewczynie? Nigdy się za żadną nie oglądnąłeś? Czy Twoja ewentualna ślepota i oziębłość czyni Cię na tyle lepszym, byś mógł się nią pysznić? Wszyscy jesteśmy grzesznikami.
D
dominika
16 sierpnia 2013, 10:11
tak to prawda, aby wzrastac nalezy zachowac wiernosc.
TD
towar deficytowy
16 sierpnia 2013, 09:15
Czego można się spodziewać po komentarzu kapłana, który dba, "by nie rozwiedli się DRUGI raz"?
16 sierpnia 2013, 08:49
Szkoda, że komentarz rozmija radykalnie się ze Słowem, infatylizując i zaciemniając prosty, jasny i klarowny Jego przekaz. W nawiązaniu do Słowa i wierności to o ile pamiętam, małżonkowie sobie wzajemnie ślubują wierność. Oczywiście nikt z nas nie już całkowicie wierny - ciągle uczymy się tego - ale warto w tej nauce nie ustawać Czyli, jak ślubują wierność, a jednocześnie nie są całkowicie wierni. Coś nie tak z tym zdaniem, albo z przysięgą małżeńską. Rozwijamy się, gdy żyjemy w klimacie wierności i gdy sami wierności dochowujemy. Rezygnacja z wierności oznacza rezygnację z rozwoju. Rezygnacja z wierności to zdrada, a nie jakaś wydymana rezygnacja z rozwoju. Może warto nazywać rzeczy po imieniu, bo takie infantylne komentarze mogą siać zgrzeszenie (w sensie Biblijnym) . W końcu ktoś po przeczytaniu tego komentarze uzna, iż nic złego jest na chwile zrezygnować z rozwoju i zdradzić swoją zonę, czy męża. A może w dodatku uznać się za niekochanego, czy też jeszcze nie nauczonego wierności.
T
Teresa
16 sierpnia 2013, 08:16
Rozwijamy się, gdy żyjemy w klimacie wierności i gdy sami wierności dochowujemy. Rezygnacja z wierności oznacza rezygnację z rozwoju. - tak