Wierność wierności nierówna - Łk 15, 1-10

(fot. R Garbett / flickr.com / CC BY-NC-ND 2.0)
Mieczysław Łusiak SJ

Zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: "Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi".

Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: "Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła».

Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.

Albo jeśli jakaś kobieta mając dziesięć drachm zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie? A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam».

Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca".

U podstaw szemrania faryzeuszów i uczonych w Piśmie było oczekiwanie, że ich wierność będzie przez Jezusa dostrzeżona i doceniona. Tymczasem wierność Bogu jest już sama w sobie tak wielkim szczęściem i łaską dla człowieka, że nie potrzebuje on żadnego doceniania. Chyba, że ta wierność jest "koślawa", to znaczy nie oparta na miłości czystej i bezwarunkowej.

Cieszmy się każdą chwilą wierności! Wierność czyni człowieka niesamowicie bogatym - bogatym naprawdę, bo bogatym w Miłość. Chyba, że jesteśmy wierni dla zysku, albo z powodu braku okazji do zdrady. Wtedy nasza wierność nie ma właściwie żadnej wartości.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wierność wierności nierówna - Łk 15, 1-10
Komentarze (4)
P
pytanko
11 listopada 2012, 06:01
Ciekawe, zwłaszcza w kontekście tego <a href="http://www.deon.pl/religia/wiara-i-spoleczenstwo/art,541,zeby-sie-nie-rozwiedli-drugi-raz.html">http://www.deon.pl/religia/wiara-i-spoleczenstwo/art,541,zeby-sie-nie-rozwiedli-drugi-raz.html</a> coś na bakier u Ojca z pojmowaniem wierności, dobrze się pisze, ale w praktyce głosimy co innego - to się nazywa obłuda, czy jakoś inaczej?
Adam Pawłowicz
10 listopada 2012, 11:53
Łoj Maris, Maris! Tys prowda.
M
Maris
8 listopada 2012, 13:16
Podobno, dla pasterzy nie do pomyslenia jest takie działanie, aby znaleziona owcę przywrócić do stada, ale jesli sie taka zgubiona znajdzie, to trzeba ją "utuc"- bo zaznała wolności i jak by ja dać do stada spowrotem, to wyprowadzi wiećej owiec za sobą następnym razem. Więc coś się ta przypowieść nie do końca udała :) Natomiast gdyby ta miarę zastosować do dzieci, to już jest oczywiste, że nie utukę syna, który mi się odnalazł, jeno "stłukę"- ewentualnie. Albo pozwolę mu odejść i narobić sobie guzów i cierpliwie czekać, aż wróci mu rozsądek.
D
Dx4
8 listopada 2012, 13:09
Te czytania znam od dziecka. Dopiero gdy sam stałem się ojcem dotarło do mnie ich pełne znaczenie. Gdy tracimy 1% powierzonego dobra, czy porzucamy pozostałe 99% i z pełnym poświęceniem szukamy tego 1%? Czyżby? Jeśli owieczka była nieposłuszna, głupia, miała pecha, oddaliła się i zgubiła, czy dla niej zaryzykujemy dobrobyt pozostałych 99 i podejmiemy być może bezowocne poszukiwania? Z drugiej strony jeśli to dotyczy naszych dzieci, to wiedząc że robią źle, głupio i potrafimy przewidzieć konsekwencje ich decyzji, to czy pozostawiamy je samym sobie?