Matka Teresa - troskliwość początkiem świętości

Bł. Matka Teresa z Kalkuty (fot. motherteresa.org)

Źródłem duchowej siły Matki Teresy była żarliwa modlitwa i wielogodzinna adoracja Jezusa w Eucharystii. To przed Nim codziennie wypowiadała tajemnicę i pragnienia swojego serca. Nad wejściem do kaplicy, gdzie mieszkają jej Siostry w Kalkucie, napisane jest słowo Pragnę. Jej odpowiedzią na to pragnienie Jezusa, była służba naszemu Panu w najuboższych siostrach i braciach. Była uważna na Jego głos. Gdy po odprawieniu rekolekcji w 1946 roku usłyszała w sercu natchnienie od Pana Jezusa, że ma opuścić wszystko dla Boga i dla nędzarzy Kalkuty, odeszła po osiemnastu latach z zakonu Sióstr Loretanek. Założyła nową wspólnotę Sióstr Misjonarek Miłości liczącą dzisiaj ponad 4 tysiące sióstr modlących się i pracujących na całym świecie w 100 krajach. Przyłączyli się do nich "Misjonarze Miłości", kapłani i bracia oraz około 40 tysięcy wolontariuszy pociągnięci przykładem i dziełem błogosławionej.

Matka Teresa w swoim życiu wypełniała do końca słowa z XXV rozdziału Ewangelii św. Mateusza: "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 40). Wybrała najuboższych ze względu na Jezusa. Nie była jedynie filantropką, porwaną do działania przez ludzką nędzę. W odrzuconych i cierpiących widziała umęczonego Pana. Często powtarzała:
"Dzisiaj Chrystus jest w ludziach niechcianych, bezrobotnych, pozbawionych opieki, głodnych, nagich i bezdomnych. Ludzie ci wydają się bezużyteczni dla państwa i społeczeństwa; nikt nie ma dla nich czasu. To właśnie ty i ja jako chrześcijanie - godni miłości Chrystusa o tyle, o ile nasza miłość jest prawdziwa - jesteśmy tymi, którzy muszą ich odnaleźć i pomóc im; oni istnieją, aby ich odnaleźć".

Przez całe swe życie obejmowała troską rodziny, broniąc przede wszystkim każdego dziecka poczętego w łonie matki, o czym nam przypomniał Ojciec św. w Kaliszu podczas czerwcowej pielgrzymki do Polski w 1997 roku. Obronę każdego życia rozumiała także jako służbę pokojowi na świecie. Przestrzegała całą ludzkość na konferencji ONZ w Kairze w 1994 roku: "Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali?".

Dziękuję Panu Bogu za łaskę spotkania z Matką Teresą 22 kwietnia 1991 roku w bazylice św. Piotra w Rzymie po Mszy św. celebrowanej przez Ojca św. Jana Pawła II. Pamiętam do dzisiaj jej żywe oczy, pełne ciepła, miłości i prostoty. Zawsze byłem przekonany, że całe jej życie było świadectwem wiary, nadziei i miłości. Zachęca nas dzisiaj: "Przekazuj ludziom Jezusa nie słowami, lecz swoim przykładem, kochając Go, jaśniejąc Jego świętością i roznosząc miłość gdziekolwiek się znajdziesz".

Na początku nowego tygodnia, w duchu przygotowania się na Uroczystość Wszystkich Świętych i wspomnienia wszystkich zmarłych, popatrzmy na życie błogosławionej Matki Teresy z perspektywy wieczności i naszego powołania do świętości. Świętość to pragnienie bycia w bliskości z Bogiem i naśladowanie Jego Syna przez czyny miłości i słowa pociechy. Przejmijmy się choć jednym zdaniem z Ewangelii i wypełniajmy je właśnie dzisiaj, tracąc nasze życie dla Jezusa i naszych bliskich, abyśmy i my mieli w sobie więcej nadziei. Matka Teresa uczy nas jak mamy patrzeć na naszą śmierć i umieranie: "Śmierć jest powrotem do domu, a ludzie boją się tego, co będzie, i nie chcą umierać. Gdybyśmy chcieli umierać, gdyby nie było w tym tajemnicy, to byśmy się nie bali. Jest także niepokój sumienia: »Mogłem żyć lepiej«. Często umieramy tak, jak żyliśmy. Śmierć jest tylko przedłużeniem życia, dopełnieniem życia. Śmierć to wyrzeczenie się ludzkiego ciała. Lecz serce i dusza żyją na wieki. Nie umierają".

Kościół przeżywa swoją wiosnę ilekroć rodzą się w nim święci. To o Małej Teresie z Lisieux, tej od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, myślała Matka Teresa, gdy wybierała sobie zakonne imię. W sto lat od jej śmierci, odchodziła po nagrodę do Pana ta, która podobnie jak Mała Teresa "w sercu Kościoła pragnęła być Miłością". Przez całe życie żywe w niej było pragnienie świętości: "Musimy dążyć do świętości nie dlatego, że pragniemy czuć się świętymi, lecz po to, aby Chrystus mógł żyć w nas pełnią swego życia".

Owocowanie świętości Matki Teresy z Kalkuty, beatyfikowanej przez Jana Pawła II w dniu 19 października 2003, nadal trwa. Bo jak nas poucza psalmista ludzie pobożni: "Zasadzeni w domu Pańskim rozkwitną na dziedzińcach naszego Boga. Wydadzą owoc nawet i w starości, pełni soków i zawsze żywotni (Ps 92,15).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Matka Teresa - troskliwość początkiem świętości
Komentarze (6)
KD
Krzysztof Domagala
30 lipca 2018, 22:59
Na YouTube pojawił się dogłębny materiał na temat Matki Teresy z Kalkuty https://www.youtube.com/watch?v=5ajRxR-eSH4&t=230s co o tym sadzicie ? Proszę nie brać mnie za hejtera, po prostu chce znać Wasze zdanie w tak ważnej sprawie.
PC
przyjmujący cierpienie
10 września 2012, 18:34
Trochę prowokacyjnie.. a co z tymi, którzy cierpią tak bardzo, bardzo, bardzo? modląc się dziękują  Bogu za każdą chwilę, za siłę aby znieść cierpienie i unieść krzyż słowami: Panie Jezu, dziękuję Ci, że codzinnie się trosczysz o mnie!
OM
O. Marek
9 czerwca 2012, 21:35
Ci bardzo, bardzo cierpiący są przybici do krzyża razem z Panem Jezusem i razem z Nim ratują nasz świat od zagłady. Bądźmy przy nich i módlmy się, by wytrwali w wierze do końca!
NA
niecierpiąca, ale współczują
9 czerwca 2012, 21:20
Panie Jezu, dziękuję Ci, że codzinnie się trosczysz o mnie! Trochę prowokacyjnie.. a co z tymi, którzy cierpią tak bardzo, bardzo, bardzo? :(
OM
O. Marek
9 czerwca 2012, 19:56
Panie Jezu, dziękuję Ci, że codzinnie się trosczysz o mnie!
D
D.K.
25 października 2009, 22:03
Gdyby choć trochę umieć tak jak Matka Teresa pochylać się nad tym najbardziej opuszczonym i bezbronnym człowiekiem ,na świecie byłoby o wiele mniej cierpienia.