Mieszkaliśmy razem przed ślubem, ale... - świadectwo

(fot. shutterstock.com)
Michał

Witam, mam na imię Michał i mam 26 lat. Jestem żonaty, ponad rok po ślubie. Chciałem podzielić się z Wami świadectwem dotyczącym współżycia przed ślubem jako że bardzo mało jest takich świadectw mężczyzn.

Przed ślubem znaliśmy się półtora roku, a współżycie zaczęliśmy wkrótce po poznaniu się. Z początku nie widzieliśmy w tym nic złego - oboje żyliśmy dość daleko od Kościoła, przy czym wiara mojej żony była uśpiona. W przeszłości w dzieciństwie i młodości jej wiara była żywa, a zmieniło się to po przeniesieniu do większego miasta i rozpoczęciu studiów.

Z moją wiarą było zupełnie inaczej. Choć moi rodzice naprawdę wierzyli, modlili się, chodzili do kościoła i mnie ciągle wysyłali - ja zawsze od Kościoła uciekałem. Być może było to spowodowane faktem że od dzieciństwa żyłem w grzechach ciężkich, z których nie mogłem się wyplątać.

Był jeden moment, w którym moja wiara zmieniła się o 180 stopni. Wierze, że było to spowodowane wstawiennictwem mojego zmarłego taty i mojej mamy, która zawsze się za mnie modliła. Przeżyłem bardzo głębokie nawrócenie, czułem nieustającą potrzebę wgłębiania się w wiedzę o współczesnych objawieniach Maryjnych i nie tylko. Przeczytałem też Dzienniczek Siostry Faustyny i zacząłem czytać Pismo Święte.

DEON.PL POLECA

To wszystko zaczęło mnie odmieniać, a wraz ze mną zmieniała się też moja jeszcze wtedy dziewczyna (później narzeczona). Zaczęliśmy walczyć, ale było to bardzo trudne, często upadaliśmy i wiązało się to z ogromnymi wyrzutami sumienia.

Przełomowym momentem było moje pójście do spowiedzi po raz 2 od pierwszej Komunii Świętej. Nie dostałem rozgrzeszenia ponieważ mieszkaliśmy razem. Poczułem za to ogromną potrzebę zmiany mojego życia.

Następnego dnia poszedłem ponownie do spowiedzi z silnym postanowieniem poprawy, miałem ogromne pragnienie przyjęcia Komunii Świętej, chociaż ten jeden raz. Dostałem rozgrzeszenie pod warunkiem czystości. Przystąpiłem do Komunii. Miłość Pana Jezusa zalała mnie jak tsunami. Chciałem płakać i skakać z radości jednocześnie. Postanowiłem powiedzieć mojej już wtedy narzeczonej, że chcę, abyśmy zamieszkali oddzielnie. Zgodziła się od razu, mimo że było to z pozoru bardzo trudne - znalezienie tańszych pokoi w dużym mieście dla nas obojga było niemal nieosiągalne (w naszym mieście bardzo trudno o lokum w niskiej cenie).

Ku naszemu zdziwieniu chyba całe niebo się poruszyło, bo moja narzeczona znalazła mieszkanie tego samego dnia po wykonaniu pierwszego telefonu. Ze mną było bardzo podobnie. Zaczął się piękny okres w naszym życiu narzeczeńskim - chodziliśmy na randki, tęskniliśmy za sobą i staraliśmy się z całych sił żyć w czystości, ale przede wszystkim mogliśmy wreszcie żyć w łasce uświęcającej.

6 miesięcy przed ślubem mieszkaliśmy oddzielnie. Ślub był wspaniały, choć skromny. Wszystko się udało. Zachęcam do życia w czystości w narzeczeństwie nawet jeśli teraz żyjcie w grzechu. Zobaczycie jak odmieni się wasze życie, będziecie szczęśliwsi i wszystko okaże się łatwiejsze.

Pan napełni was radością jakiej jeszcze nie zaznaliście wcześniej! Do dziś mam wrażenie, że ktoś prowadzi nas za rękę. Mimo wszelkich trudności i obaw codzienności, z każdego problemu udaje się znaleźć wyjście i wiemy, że nie jest to naszą zasługą. Podejmij walkę! Będzie bardzo trudno i czeka Cię wiele upadków, ale ta walka odmieni Wasze życie!

Kup i wesprzyj redakcję DEON.pl:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mieszkaliśmy razem przed ślubem, ale... - świadectwo
Komentarze (209)
CX
~czloax x
13 grudnia 2020, 15:43
Piękne to co dał wam Bóg. Ale nie mów"będzie wiele upadków" ale może "nie zrażaj się, gdyby zdarzył się upadek".
5 grudnia 2016, 13:58
Z tych obrazków to Deon mógłby dosć opasły świerszczyk zrobić. Oj, kołdra chyba niebawem uchyli się mocniej , coby  lajków było  jeszcze więcej, czyli ... no  inteligentnie.   
MB
Marian Broda
10 lutego 2016, 16:24
A ja właśnie przed ślubem żyłem w czystości po ślubie okazało śię że jasteśmy nie dopasowani 3 miesiące i rozwód z unieważnieniem ślubu kościelnego nie dało się nic załatwić  bo małżeństwo było skonsumowane i bądź mądry kupiłem kota w worku.
ŁO
Łukasz Olszewski
11 grudnia 2016, 11:38
ale bzdury wypisujesz głupi trollu
R
Radziejewska
11 grudnia 2016, 12:09
Oja. Współczuję takiej "wydmuszki". Niedopasowani, to do kosza? "Niedopasowani", bo trzeba sobie zadać trud nauczenia się wspólnej fizyczności? Małżeństwo Wam się nie udało, bo się nie kochaliście.
18 listopada 2015, 09:15
piekne swiadectwo! Seks przed malrzenstwem to niby nic, sama przyjemnosc i wogule nie trzeba sie zastanawiac, przeciez "wszyscy" to robia... a nieczystosc czlowieka to najukochanszy grzech szatana
AZ
Anna Zdziarska
16 listopada 2015, 19:38
Zastanawiam się dlaczego to świadectwo tak bardzo porusza, bulwersuje. Szczególnie tych co żyją w grzechu. Nie powinno to ich wogóle interesować, a na pewno wkurzać. 
:
:))
11 lutego 2015, 19:12
uśmiałam sie xD dobrze że od pol roku nie chodze do kościoła i nie mam takich problemów
T
TheTruth
2 marca 2015, 19:09
Uśmiałaś się, ale czy jesteś radosna??? Czy jesteś szczęśliwa? NIe chcesz (gdzieś w głębi serca) żeby ktoś Cię traktował z takim szacunkiem i miłością?
ŚS
Śds Skawina
10 lutego 2016, 18:22
Dzięki Bogu czytasz Deon:)
Ż
Życiowy
10 lutego 2015, 19:01
Ale nieżyciowe pieprzenie. To nie brak seksu sprawia, że jest szczęście między dwojgiem ludzi, ale sposób w jaki się traktują
AZ
Anna Zdziarska
16 listopada 2015, 19:33
To życie bez grzechu . Oczywiście ważne dla wierzących, więc niewierzący nie powinni się wypowiadać.
A
Artur
9 lutego 2015, 21:04
Piękne świadectwo. Przepraszam, może nie powinienem, razi mnie jednak ten ton komentarzy, negacja, mentorstwo, czasem wulgaryzmy.  Odechciewa się dawać świadectwo. Ja wolę każde świadectwo rozumieć, nie oceniać. 
D5
Dariusz 51 kopenhaga
28 lutego 2015, 16:34
oni Arturz tak plują jadem bo zazdroszczą że komuś możesię coś udać i ktoś może być szczęśliwy.to są plewy isą potrzebni żebyśmy widzieli różnicę , a jak się ktoś zmieni to dobrze oni wszystcy się zmieniają w obliczu Śmierci gdzie na durne chojrakowanie nie ma czasu
E
Ewelina33
9 lutego 2015, 15:38
Dziwię się, że skoro macie takie podejście do życia, wchodicie w ogóle na stronę Deon. Ale modlę się za Was, bo to znaczy, że jesteście na drodze poszukiwania. Jesteście biedni, bo nie doświadczyliście miłości Boga. Gdybyście ją poznali, i wierzyli, że Bóg to Osobę,a nie historyczna postać, nie mielibyście wątpliwości jak należy postepować. Tu nie chodzi o literę prawa, bo współżycie małżeńskie jest owocem miłości i radością Boga. Smuci się, gdy najpierw młodzi myśląć, że świata poza sobą nie widzą i już zawsze będą razem, oddają się sobie, a potem przychodzi ból, rozczarowanie, fikcyjne poczucie szczęścia, które wiąże się z uzyskaniem przyjemności, nie mówiąc o porzuceniu, czy aborcjii... Bóg jest smutny, bo wie, że zło rodzi zło, a On pragnie przede wszystkim mojego szczęścia :) Kiedy żyję w Nim zgodzie, to przyjmuję Jego zasady z miłości, jak dziecko przyjmuje zasady Rodziców, którzy pragną jego szczęścia, bo widzą dalej i głębiej. Jestem szczęśliwa. Cenię moją wartość i ceni ją mój mąż, który czekał na mnie do ślubu, mimo, że przeszliśmy chwile próby. Zaprosiliśmy Boga do naszego życia i wcale nie czujemy się przez to ograniczeni...  Wręcz przeciwnie. Mądrze korzystamy z wolności. Przez to, że mój mąż był w stanie zrezygnować ze współżycia przed ślubem z miłości do mnie, upewniło mnie, że jest to człowiek odpowiedzialny, któremu naprawdę na mnie zależy i sznuje mnie! Dziewczyny, jesteście takie naiwne, uganiając się za przelotnymi miłostkami, które z wielką Miłością nic wspólnego nie mają. Ale to od Was zależy, jak w życiu będziecie traktowane. Tylko czy macie odwagę zmierzyć się z pytaniem, co jest dla Was prawdziwym szczęściem...
E
Emmaus
9 lutego 2015, 15:58
Po każdym takim " świadectwie" większość wypowiedzi jest negatywna i pochodzi prawdopodobnie od młodej generacji. To znak czasu. Młodzi przestali sobie cenić coś co było zawsze cenione przez prymitywne plemiona, Islam itp. Widza wyższe wartosci. I nalezą sie im za to gratulacje. To znak dojrzałości.
L
luśka
9 lutego 2015, 16:08
Ten znak dojrzałości i brak prymitywizmu to na przykład wypowiedź pana podpisanego "magu"? Gratuluję towarzystwa, ale wolę islam od zidiocenia, czy nawet zezwierzęcenia. Islam ma cele, ateiści i agnostycy mają wyłącznie potrzeby fizjologiczne.
V
Verset
9 lutego 2015, 16:20
Tak dobrze znasz agnostyków i ateistów, ze opisałaś ich jako trochę lepszych od zwierząt? Tzn opisałaś ich bardzo po chrześcijańsku.
W
Wujo
9 lutego 2015, 16:24
No, Luska, wykaz trochę inicjatywy i napluj ( fizycznie) na każdego napotkanego ateistę i agnostyka. Bedzie ci to w niebie policzone ( i pochwalone).
L
luśka
9 lutego 2015, 16:38
Znam ich tok bezmyślności. To wystarczy. Od zwierząt różnimy się wyłącznie myśleniem.
L
luśka
9 lutego 2015, 16:39
Plucie to rzeczywiście wyraz głębi ateistycznej, taki typowy na przykład dla Nergala czy Dody, nie dziwię się, że przyszło ci to do pustej głowy. A cóż ty zwierzaczku możesz wiedzieć o niebie, skoro nie wierzysz w jego istnienie?
N
Nastolat
9 lutego 2015, 16:43
A ty oczywiście jesteś bardzo dumna, ze swojego " toku myślenia"?
Z
Zdziwiony
9 lutego 2015, 16:49
Luska, przyznaj sie, jesteś trollem.
L
luśka
9 lutego 2015, 16:52
Chciałabym ci napisać, że szablon "dumy" (miałeś na myśli pychę, zwierzaczku) nie przystaje do używania mózgu, ale z przyczyn podstawowych i tak tego nie zrozumiesz, więc nie ma tematu.
L
luśka
9 lutego 2015, 16:57
Ależ oczywiście, jestem. A ty zwierzaczku nic się nie przejmuj, w najmniejszym stopniu nie jesteś, po prostu nie mógłbyś być. Nie da się. Liczba wygenerowanych podpisów oczywiście w ogóle nie ma na to wpływu
A
arrruba
10 lutego 2015, 20:17
zabawane jak bardzo Ty - luśka - katoliczka, pokornie wierzysz w Boga, pewnie uważasz się za dobrą kobietkę, umiłowaną w panu, a zero szacunku masz do bliźniego, jaki by on nie był, wierzący czy też nie. nazywanie kogoś (idiotycznie swoją drogą) zwierzaczkiem czy pustą głową na pewno nie jest na poziomie. chyba ktoś tu musi iść teraz do spowiedzi....
M
magu
9 lutego 2015, 14:01
Zesrałem się z tego uniesienia
L
Lech
9 lutego 2015, 15:38
Brawo!!!!
:
:)
9 lutego 2015, 16:35
jesteś gejem?
L
luśka
9 lutego 2015, 16:40
Jest.
H
Hi
9 lutego 2015, 16:40
Żeby mieć poczucie humoru trzeba byc gejem?
L
luśka
9 lutego 2015, 16:44
S.anie ma być wyrazem poczucia humoru? Pogratulować gejostwa.
Z
Zdziwiony
9 lutego 2015, 16:48
Jezu słodki, Luska jest trollem, specjalnie pisze takie rzeczy( jak powyżej) zeby wszystkim chciało sie żygać na KK. Inaczej tego wytłumaczyć nie potrafię.
A
Afron
9 lutego 2015, 16:53
Luska, ty tu srasz z wysokości swojej " świętości" na wszystkich a nikt jakoś nie nazywa cię gejem. Dziwne, nie?
L
luśka
9 lutego 2015, 16:59
Rzygać pisze się trochę inaczej, zwierzaczku. Kup słownik ortograficzny. Taka gruba książka, do której nigdy w życiu nie zajrzałeś. 
L
luśka
9 lutego 2015, 17:01
Nie na wszystkich, tylko na ciebie, zwierzaczku. Poza tym, zwierzaczku, nie jestem święta. Gdybym była, w ogóle bym z tobą nie rozmawiała. Modliła bym się za ciebie, zwierzaczku. A tak, to mnie bawisz, więc kontynuuję tę fascynującą konwersację aż do momentu, gdy mnie znudzisz.
M
misiowaty
10 lutego 2015, 17:55
Czytam te Twoje wypowiedzi lusia i mi Cię trochę nawet szkoda. Zwierzaczko
AZ
Anna Zdziarska
16 listopada 2015, 19:34
No właśnie , nie wiedziałam co tak śmierdzi. Teraz wiem to twoja kupa!!!!!!
R
Rumka
9 lutego 2015, 13:53
Tekst pisany przez publicystę , nie ma nic wspólnego z realną historią , wymysł fantazji ludzkiej żeby nie napisać kłamstwo
AZ
Anna Zdziarska
16 listopada 2015, 19:31
Niedowiarek. Nie mieści ci się w głowie, że można być szczęśliwymi bez seksu. Nie dla wszystkich seks to bożek. Ten przyziemny bożek.
X
xxx
9 lutego 2015, 13:29
i znów odgrzewane kotlety... to świadectwo już jakiś czas temu było na Deonie... Jeśli nie macie nowych, to po prostu wrzućcie na FB link do starego, a nie piszcie u góry świerzszą datę. 
M
Mateusz
9 lutego 2015, 12:55
A jaki to grzech ciężki może mieć dziecko, ukradłeś baton ze spożywczego, czy nasiusiałeś babci do doniczki. Dawno nie czytałem czegoś tak nielogicznego. Co takiego się stało, że nagle sięgnąłeś po wiedze o objawieniach i Faustynie. Trudno mi sobie wyobrazić młodego mężczyznę, który sypia z dziewczyną i nagle wchodzi w takie szczegóły wiary jak objawienia itp. Jakie to było wydarzenie, które odmieniło Twoje życie. Robiłeś źle (według Cb), żyłeś z ciężkim grzechem, raz, dwa, trzy i wszystko się odwróciło. Mało przekonujące nawrócenie. Piszesz bardzoooo ogólnie, wręcz banalnie, zdaje mi się, że to żadna prawdziwa historia, a zamówiony tekst.
R
Rumka
9 lutego 2015, 13:56
tekst to ewidentne kłamstwo
OL
Ola la la
9 lutego 2015, 09:28
Ja tam zyje bez slubu od 7 lat, a moj maz jest ateista, i jestesmy bardzo szczesliwi tez :) wiec wiara nie ma nic do szczescia moim zdaniem. aha, zeby nie bylo - do katolikow nie mam absolutnie nic :)
S
smoothoperator
9 lutego 2015, 10:15
widzisz, ty do nich nic nie masz, olu, a prawdziwi katolicy i tak ci minusa dali, bo niepoprawnie myślisz :-)
R
radosny25
9 lutego 2015, 10:23
predzej czy pozniej przekonasz sie, że wiara to głowny czynnik szczescia... Tylko droga z Bogiem jest prawdziwym szczęściem. wiem coś o tym i życzę tego samego przekonania Tobie.
S
smoothoperator
9 lutego 2015, 10:35
zatem kto nie wierzy, szczęśliwym być nie może?
M
mariusz
9 lutego 2015, 12:54
A co to za szczęście kiedy nie potrafisz bezinteresowanie kochać? A do takiej miłości uzdalnia tylko Ten, który jest źródłem nieskończonej miłości sam w sobie. Kto nie doświadczył Jego miłości zawsze będzie sceptykiem...
J
jewka
9 lutego 2015, 13:00
a co TU właściwie robisz ??????????
S
smoothoperator
9 lutego 2015, 15:32
Zapewne, Mariuszu, zostałeś upoważniony do tego, aby definiować, kto kochać bezinteresownie potrafi, a kto z racji swojej ułomności, czynić tego nie może. W przeciwieństwie do Ciebie, nie znając Cię, podobnie jak i Ty mnie nie znasz, nie śmiem określać Twoich bezinteresownosci w uczuciach, a tym bardziej za nie potępiać. Jakże łatwo nam przychodzi innych sądzić... 
M
minus
9 lutego 2015, 16:10
Jej nie, ale tobie za głupotę - tak.
S
smoothoperator
9 lutego 2015, 16:28
Dziękuję za to katolickie uznanie dla mojej skromnej osoby, ale uczuć jakimi mnie Pan/Pani darzy, nie odwzajemniam, pozdrawiam
M
minus
9 lutego 2015, 17:08
Głąbie - jestem baptystą. Moja wypowiedź to wyraz czysto heretyckiego braku uznania dla Twojego toku myślenia.
S
smoothoperator
9 lutego 2015, 17:16
Szanuję zatem Twoją inteligentną i pełną miłości do człowieka wypowiedź również jeśli jesteś babtystą, ciepło pozdrawiam.
M
minus
9 lutego 2015, 17:21
Kocham Cię mimo tego, że jesteś głąbem. Pomógłbym Ci. Zaryzykowałbym dla Ciebie życie, niezależnie od Twojego wyznania. Podzieliłbym się ostatnim posiłkiem. Musisz mieć więcej? Sorry, dla Twojego toku myślenia nie mogę mieć uznania.
S
smoothoperator
9 lutego 2015, 17:49
Jako, Twoim zdaniem, głąb, wątpię, czy kiedykolwiek uwierzyłbym w Twoją miłość. W żadnym wypadku nie ryzykuj swego życia dla mnie, a też i posiłku od Ciebie, także ostatniego, nie chcę. A wiesz dlaczego? Dlatego, że Ty, minus, nie szanujesz mnie - smoothoperatora, nie szanujesz moich poglądów, które naprawdę nie muszą być identyczne z Twoimi. A tak na marginesie, jaki byłby sens dyskusji, w której obie strony mają identyczne, co do joty zdanie, które powielają nawzajem jeden i tylko jeden punkt widzenia? A najciekawsze jest to, że właściwie mnie nie znasz i dlatego trudno mi zrozumieć Twoją, obdarzoną epitetami agresję słowną, którą zwracać się do Ciebie nie zamierzam. Jeśli jest to Twoje życzenie, pozostań przy swoim o mnie zdaniu. Pozdrawiam serdecznie
L
lol
9 lutego 2015, 18:24
żyjesz bez ślubu a partnera nazywasz "mężem" interesujące :D
M
mariusz
9 lutego 2015, 18:47
A w którym to punkcie napisałem czy kochasz bezinteresownie lub nie? Nie rozmawiamy o Tobie tylko o problematyce. Czytaj ze zrozumieniem.
M
mariusz
9 lutego 2015, 18:49
W języku polskim formy osobowej "ty" używa się się też w kontekście ogólnym (bezosobowym).
S
smoothoperator
9 lutego 2015, 20:42
A ty dlaczego pouczasz mnie o tym, że bez zrozumienia czytam, skoro ja szanuję Twoje zdanie o źródle miłości, z którego swoją miłość czerpiesz; a ja jedynie twierdzę (i możesz się z tym twierdzeniem nie godzić), że źródło miłości i szczęście nie wynika JEDYNIE z przedstawionego w artykule zaniechania przedślubnego seksu i tylko o to, o nic wiecej mi nie chodziło. Moje zdanie na ten temat nie jest zaprzeczeniem postawionej w artykule tezy, bo też nie mam podstaw nie wierzyć  słowom Michała, że w jego konkretnym przypadku, decyzja obojga młodych ludzi okazała się dla ich życia ważną i przełomową. Pozwolilem sobie na, przyznaję, ogólnie sformułowany wywód, że nie tylko sama wiara stanowi o szczęściu człowieka i nie sam moment rozpoczęcia współżycia. Jest, że się powtórzę, znacznie więcej innych elementów, które zgodnie i harmonijnie poukładane do szczęścia prowadzą i wolałbym, aby to człowiek, przy całym szacunku do sacrum, mógł decydować, co przez szczęście rozumie. Obawiam się, że na postawione gdzieś wyżej pytanie, czy ten, kto nie wierzy, szczęśliwym być nie może, nie uzyskam odpowiedzi od kogoś, kto już w momencie formułowania problemu zaprzecza, powodowany jedynym uznawanym przez siebie źródłem mądrości i miłości. Myślę sobie: więcej zaufania do ludzi, dla ich własnych wyborów; nie każda deklaracja, choćby najszlachetniejszymi powodowana intencjami, przetrwa próbę czasu i, myślę jeszcze, po owocach poznamy rodzącą je jabłoń, a ta, dopiero zasadzona została... I jeszcze jedno na koniec; taka myśl, może nie istotna dla każdego, lecz dla mnie, któremu bliżej jest na tamtą stronę niż dalej, nie każdy, kto Boga imię głośniej sławi, jest przez Niego wysłuchanym... On sam wie najlepiej, co w człowieczym wnętrzu siedzi, a że jest cierpliwym, sprawiedliwie na koniec osądzi, kto zacz.... ciepło pozdrawiam
D
Dzoana
10 lutego 2015, 18:33
Nikt nie mówi, że nie możesz być szczęśliwa żyjąc na "kocią łapę" i bez wiary. Ale jesli wiara może pomóc w związku, to dlaczego nie? :)
S
smoothoperator
9 lutego 2015, 09:26
A mnie się cały czas wydawało, że seks jest, mimo wszystko, sprawą osobistą i zachęcanie do publicznej o nim spowiedzi nieco wykracza poza duchowe, nawet w intencji szczere powinności. Cóż nam da wiedza pochodząca od pary, która intencjonalnie nie współżyła z sobą przed ślubem i czyni z tego przymiot, skoro inna para współżyjąca przed zawarciem związku może w równym stopniu cieszyć się wzajemną miłością w małżeństwie? Czy aby nie za ochoczo zaglądamy pod, że się tak trywialnie wyrażę, kołdrę kochających się ludzi? Rozumiem, że istnieją ludzie, dla których eksponowanie własnej czystości z pobudek religijnych zapewne ma jakiś sens i przynosi ulgę, lecz z drugiej strony publiczna o tym rozmowa niesie z sobą niezbyt, jak sądzę, chwalebną próbę kategoryzowania ludzi na tych, którzy bardziej godni są miłości bożej i na tych, którzy zanim uświecili swój związek sakramentalnym "tak", już śmiertelnie zgrzeszyli. Więcej zaufania do ludzi, więcej wolnej im zostawmy woli, pamiętając o tym, że przedmałżeńska czytość nie musi być gwarantem szczęsliwego pozycia w małżeństwie
A
ann
9 lutego 2015, 11:55
Nikt nie zagląda pod, chyba że para sama o tym mówi. :) No i były też świadectwa ludzi, którzy współżyli ze sobą przed ślubem i są szczęśliwym małżeństwem ;)
S
smoothoperator
9 lutego 2015, 15:41
Ann, oczywiście, że byli, są i będą tacy, lecz, jak sądzę, warunkiem szczęścia w małżeństwie nie jest jedynie brak pożycia małżeńskiego przed ślubem, a taki właśnie wniosek wypływa z przekazanego świadectwa. Myślę, że ten wniosek jest wielce uproszczony, bo szczęście w małżeństwie ma wiele ojców i matek, a sprowadzanie szczęścia do seksu, nawet tego nie kolidującego z wiarą i przykazaniami, nie jest dla mnie właściwym drogowskazem. pozdrawiam
Ł
łobuz
9 lutego 2015, 16:11
To skutek, a nie warunek. Myśl. To nie boli, no chyba, że resztki rozumu przeminęły z ateistycznymi, dozwolonymi używkami.
S
smoothoperator
9 lutego 2015, 16:30
Dziękuję za to miłe, pełne katolickiego miłosierdzia, pouczenie, ciepło pozdrawiam
M
minus
9 lutego 2015, 17:11
Kali ukraść dobrze, Kalemu ukraść źle. Ty krytykujesz - dobrze, gdy krytykują Ciebie - źle. Jeśli chcesz, żeby ktoś pisał o Tobie ciepło, pisz i Ty z ciepłem do innych. To nie przedszkole.
S
smoothoperator
9 lutego 2015, 17:23
Wyraziłem jedynie swój pogląd, który jest odmienny od stanowiska autora przedstawionego w tekście artykułu. Rozumiem, że nie każdemu może się mój pogląd podobać, czego dowodem jest spór w jaki ze mną weszłeś. Unikam natomiast brzydkiego języka w stosunku do moich adwersarzy i, wybacz, także w rozmowie z Tobą, nie posłużę się epitetami, jeszcze goręcej pozdrawiam
AZ
Anna Zdziarska
16 listopada 2015, 19:42
Przecież nie spowiadał się ze swojego seksu. Mówił tyle co inni, że np żyją bez ślubu 7 lat itd.. Tak naprawdę to dopiero jest nawrócenie. Przecież to była dla nich trudność. Was nie byłoby na to stać.
K
kobieta
9 lutego 2015, 08:46
Dzięki za to świadectwo, prawdziwe i cenne! Gratuluję odwagi wobec osoby którą kochasz, otwartości i poszukiwania dobra. Niech Wam tego nie zabraknie w całym wspólnym życiu!
M
Magdalena
1 lutego 2015, 14:26
Strasznie mnie wzruszyło to świadectwo ... Daje do myślenia
M
masłowski
8 grudnia 2014, 03:10
A może trochę statystyki... zapewne nie będą one precyzyjne, ale pokazują coś ważnego... Według http://www.worldometers.info/world-population/ dotychczas na świecie żyło od 90 do 110 miliardów ludzi. W czasach Chrystusa żyło być może około 200 milionów. Dziś jest nas ponad 7,2 miliarda..., a w tym roku urodziło się już prawie 30 milionów dzieci… Chrześcijan jest ok. 2,17 miliarda, co daje ok. 31% populacji. W tej grupie katolików jest ok. 50%, czyli coś ponad miliard, ok. 15% całej populacji świata. I teraz… coś tu jest nie tak… coś mi nie pasuje z całą tą dyskusją i doktrynerstwem różnych rodowodów… bo popatrzmy na liczby… według uproszczonych rozwiązań dziś na świecie 85% lub 69 % (jeśli wliczymy wszystkich chrześcijan) ludzi to albo k***y albo k*******e, albo bękarty… A jeśli uwzględni się całe dzieje ludzkości (90-110 miliardów), plaga tego typu ludzi… Istny dopust Boży… Wiem, że to trudny temat, ale powiedzmy sobie też prawdę, że coś z nami katolikami jest nie tak… coś nam w tych naszych główkach się poprzewracało… Lubię często śpiewany werset w kościele: „Gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam znajdziesz Boga żywego”… Daleka droga przed nami, zwłaszcza, że w różnych środowiskach i na różnych szczeblach władzy zamiast myślenia, miłości wzajemnej i dobroci, widać katolika strasznie wąskiego i korporacyjnego … rozumu, teologii stworzenia i odkupienia tu trzeba, człowieczeństwa…
A
ana
19 listopada 2014, 23:36
bardzo mnie dziwi ze ktokolwiek jest w stanie kochać albo szanować kobiete która współżyje przed ślubem z nim ,bardzo mnie to szokuje ze ktokolwiek się z nimi żeni bo one na nic nie zasługują tylko na pogardę. zostałam wychoana w katolickiej moralności według niej żyje w 100% , jak moze facet chcec od dziewczyny która daje i to szybko mnie to by od niej odstraszyło jakbym była facetem a już bym napewno nie ożeniła sie z łatwą- pozatym poglądy tej osoby - nie do zaakceptoweania jeśli nie praktykuje chlopak i jeśli zgadza sie na wspolzycie przed slubne - póżn iejsze wychowanie dzieci nie wchodzi w gre gdyz kazdy wychowuje dzieci według swoich przekonan a ja wychowuje moje do czystosci...aha no i brak wstydu jest to dla mnie jako kobiety nie wiarygodne jak może nie wstydzić się na ulicy pokazać jak wszyscy wiedza co ona robi to samo co kur...... - a nie jest mężatką, wstydziłabym sie zamieszkiwać z chloopakiem przed ślubem - to wszytko świadczy o tym jak te osoby były wychowane w swoim domu , moim zdaniem nie odchodzi sie nigdy od zasad wpoionych od małego nigdy, jeśli ktoś odszedł tzn ze nidgy nie był w tych wartościach wychowany, nigdy nie wyszłabym za kobiete do której straciłabym szacunek jakbym była facetem 
W
wera
19 listopada 2014, 23:53
A nie dziwi Cię, że Bóg jest w stanie kochać i szanować każdego człowieka pomimo, że wszyscy grzeszymy? Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień ano....więc nie skazuj kogoś na stracenie skoro wcale nie jesteś lepsza, też grzeszysz...
KK
Ktoś, kogo wkurza wyższość.
7 grudnia 2014, 17:25
A no można. Zależy to wyłącznie od poglądu dwóch osób żyjących ze sobą w związku. Wg twojego poglądu jestem ku*wą i żyję w grzechu. A wg mojego ty jesteś zaślepiona w swojej wierze i czujesz wyższość tylko dlatego że żyjesz w "CZYSTOŚCI". Dla mnie seks dopiero po ślubie to czysty debilizm, bo jednak seks jest ważny. Pomimo, że w ogóle nie podzielam twoich poglądów, nie mam zamiaru myśleć o tobie, jako o kimś gorszym. Każdy jest inny, ma inne poglądy i najważniejsze jest to, żeby to tolerować (przypominam - nie jest to równoznaczne z akceptacją!). Nie lubisz takich osób jak ja, unikaj ich. Ale nie obrażaj.  I nie każdy facet ocenia jedynie przez pryzmat seksu. I nie dla każdego seks jest grzechem. A jednocześnie jest sposobem by okazać miłość i przywiązanie. I jednym ze sposobów na przeżywanie wspólnych chwil. Jestem z kimś, kto mnie bardzo kocha, i ja kocham jego. Jesteśmy razem od półtora roku, a jeszcze więcej się przyjaźnimy. I jest to relacja wyjątkowa, która daje mi szczęście. Zaczęliśmy dość szybko współżyć. I nie żałuję tego. Szanujemy siebie nawzajem i ze sobą jest nam lepiej niż z kimkolwiek innym. Mówimy sobie wszystko i każdy problem, który się pojawia w związku omawiamy i rozwiązujemy, zamiast się kłócić i milczeć całymi dniami. To coś wyjątkowego: przyjaźń, a później miłość. I nikt mi nie wmówi, że takie coś jest możliwe jedynie bez seksu...  I jeszcze jedno pytanie: skoro dla ciebie kobieta uprawiająca seks przed ślubem jest dziw*ą, to kim jest facet który również to robi przed ślubem? Nie brzmi to dla ciebie jak hipokryzja? Facet może, ale kobieta już nie? To zaściankowe myślenie rodem ze średniowiecza. Jak już wymagać dziewictwa od kobiety, to również od faceta. 
K
karolina
7 grudnia 2014, 17:43
Dobrze, spokojnie też nie podoba mi się co napisała ana, ale nie oceniaj też ludzi żyjących przed ślubem w czystości. Jednak to mimowolnie robisz pisząc: „Dla mnie seks dopiero po ślubie to czysty debilizm, bo jednak seks jest ważny”. Bóg z Tobą!
KK
Ktoś, kogo wkurza wyższość.
7 grudnia 2014, 19:49
Owszem, ale to jest jedynie moja opinia. Nie obrażam w ten sposób takich osób, mówiąc, że są głupi, że są debilami itd. Jest to dla mnie bez sensu, nie ukrywam, nie ukrywam także mojej opinii o tym, ale nie zamierzam obrażać ludzi tylko dlatego, że podchodzą do tej sprawy inaczej niż ja. I przyznaję, że użyłam złych słów, które mogą zaboleć. Dlatego przepraszam.  Pozdrawiam. 
K
karolina
7 grudnia 2014, 20:23
Nie gniewam się wcale. Mnie osobiście nie zabolało, choć postawa Karoliny Kózkówny była mi przed ślubem bliska. Zgadzam się w 100% z Tobą, że czystość dotyczy zarówno mężczyzny jak i kobiety. Kobieta w żaden sposób nie powinna być tu negatywnie wyróżniana. Bóg z Tobą!
7 grudnia 2014, 21:34
Ano będąc, jak piszesz, wychowana w 100% katolickiej moralności, zastanów się proszę dlaczego Cię dziwi, że ktoś jest w stanie kochać i szanować mimo wszystko. Zastanów się również proszę dlaczego uważasz, że ktoś zasługuje na pogardę oraz, dlaczego kierujesz się oceną innych ludzi. Dlaczego tyle w Tobie wstydu i dlaczego uważasz siebie za podatną do tracenia szacunku do ludzi, którzy postępują inaczej niż Ty. Nie jesteś mężczyzną - jesteś kobietą - opisujmy to, co sami wiemy i czujemy.
D
Domi
12 grudnia 2014, 15:29
"Nie spałam z chłopakiem przed ślubem i nie związałabym się z niepraktykującym - patrzcie ludzie i podziwiajcie, jaka jestem wielce chrześcijańska".Z Pani wypowiedzi wynika pycha i sądzenie ludzi - jak to się ma do tych "100 %"? O życiu wiarą się nie mówi, tylko się to robi. Z Pani wypowiedzi wynika również jak musi Panią bardzo dziwić sam Pan Jezus, który przebaczył jawnogrzesznicy, a co za tym idzie - był w stanie ją kochać i szanować. Proszę się zastanowić, co Pani wypisuje...
I
irrmoral
1 lutego 2015, 15:52
te 100% to chyba przesada, sam fakt pogardzania kimkolwiek jest już sprzeczny z katolicką moralnością
K
Katriss
9 lutego 2015, 09:09
Hej, Jasne że przyjaźń i fajna relacja jest możliwa z seksem, ale czystość prowadzi o krok dalej, otwiera oczy na coś jeszcze  lepszego.Wspólna walka o czystość jest jak próba złota w ogniu. min. uczy panowania nad swoim ciałem, więc ta umiejęstość przekłada się też na inne obszary życia. Pewne jest że ludzie którzy utrzymuja czystosc, zadziej podejmuja decyzje pod wpływem emocji :) W dobrej relacji z Bogiem, wazne jest by ciało nas nieograniczao.
K
Katriss
9 lutego 2015, 09:16
*rzadziej. Przepraszam za błąd
MM
Mała Mi
9 lutego 2015, 10:38
Ana, bardzo się mylisz. "Powiadam wam: Tak samo w niebie2 większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia." (Łk 15, 7)
O
olla
9 lutego 2015, 12:12
Wybacz Ano, ale wobec tego co napisałaś nie potrafię przejść obojętnie. Nie wiem ile jest warte to Twoje 100procent katolicyzmu  skoro tak myślisz o innych ludziach. Znasz przykazanie miłości..? - pozwól, że przypomnę.. "Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich sił swoich, A BLIŹNIEGO SWEGO JAK SIEBIE SAMEGO." Mt 7, 3 "Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?" Czasami pycha okazuje się większym grzechem niż seks przed ślubem... Miłujmy swoich braci i nie piętnujmy tylko starajmy się zrozumieć.. nikt z nas nie jest idealny, każdy może upaść..I POWSTAĆ! Nawet jak wydaje mi się że jestem super chrześcijaninem może się okazać, że pierwsza lepsza pani lekkich obyczajów jest lepsza ode mnie.. Albo lepszy jest ktoś kto wcale nie wierzy.. Nie chcę Cię Ano tą wypowiedzią urazić, ale skoro tak myślisz jak napisałaś to chyba nie jest dobrze.. 
M
Madziarettee
9 lutego 2015, 12:12
Jak sie czyta takie wypowiedzi, to sie odechciewa byc katoliczka. Radze troche zastanowic sie nad soba, bo chyba wpadla Pani w samozachwyt. 
S
Smuteczek
9 lutego 2015, 12:13
ym :( a mnie mama powiedziała, że żadnego ślubu przed seksem. i co teraz mam zrobić? :((((((((((((((((((((((((((((((((((((((
17 listopada 2015, 12:57
Twierdzisz, że żyjesz według katolickiej moralności w 100%, a mimo to zapomniałaś o czymś fundamentalnym, o miłości do bliźniego. Przemawia przez ciebie pycha i hipokryzja. Kim jesteś, żeby oceniać kto zasługuję na szacunek, a kto nie? Wyciągasz wnioski na czyiś temat oceniając tylko jeden aspekt jego życia. Potępia się grzech, a nie człowieka, który go popełnia.
P
pis
19 listopada 2014, 08:47
to jest chore. nie dostał rozgrzeszenia bo mieszkał z dziewczyną. jestem wierząca i chodzę do kościoła co niedziele, ale w taki ciemnogród to się nie bede bawic! jakim prawem ksiądz decyduje komu da rozgrzeszenie a komu nie?! Sam przystępuje do komunii a ma niekiedy gorsze grzechy niz ten mężczyzna mieszkającu ze swoją dziewczyną.
B
bb
9 lutego 2015, 09:40
Bo jednym z warunków jest postanowienie poprawy, a dalsze mieszkanie razem to okoliczność grzechu. Po prostu, jak para się sobie podoba to bardzo ciężko o to, by do tego nie doszło, natomiast wśród postanowienia poprawy jest także stronienie od okoliczności/pokus.
T
Tomek
18 listopada 2014, 10:30
Moje świadectwo jest proste. Żyłem przed ślubem w grzechu i żylem w małżeństwie w grzechu. Nie umiem po 10 latach chodzić na randki, okazywać uczuć, dwać prezentów. Straciłem przez swój grzech wiele lat i dopiero teraz kiedy dziękując Bogu i przepraszając Go wsłuchuję się mocniej w duszę mojej żony i to czego pragnie odzyskuję równowagę i radość. Już wiem co straciłem i strasznie tego żałuję. Bo prawdziwą radością nie jest sam seks ale to człowiek, którego Pan stawia obok Ciebie :) 
A
asia
17 listopada 2014, 20:17
Ale to radosne i z nadzieją, fajnie, że to napisałeś :)
P
Pawellas
17 listopada 2014, 15:53
Bravo! Gratuluję
N
Nm
17 listopada 2014, 05:57
Duch Św zapłodnił Matkę Boska nie biorąc z nią ślubu. Nic złego w podążaniu za Duchem Św nie widzę.
7 grudnia 2014, 22:04
Fajne ujęcie tematu :)
L
lex
9 lutego 2015, 12:56
Ooo, to tzw. duch swiety przelecial marysie ponoc dziewice
A
Anglia
16 listopada 2014, 20:54
Amen bracie!
16 listopada 2014, 17:49
Nie rozumiem. Dlaczego, kiedy się mieszka z kimś (współżyje) przed ślubem, to rozgrzeszenia się nie dostaje, natomiast para spodziewająca się dziecka może do ślubu przystąpić?
P
ptyś
16 listopada 2014, 19:50
Jeśli się współżyje z kimś przed ślubem, a chce się tego zaniechać to rozgrzeszenie się dostanie :), do ślubu kościelnego także przystępuje się dopiero po spowiedzi :). Rozgrzeszenia podczas spowiedzi nie otrzyma się tylko wtedy, kiedy z premedytacją chce sie dalej grzeszyć. Nieślubne dziecko nie ma tu nic do rzeczy ( choć poczęte w grzechu). Ślub takiej pary jeżeli tylko chciany przez narzeczonych jest bdb, bo kończy grzeszny aspekt niektórych relacji tych osób. :)
K
Kasia
16 listopada 2014, 19:56
Bo jeśli mieszkacie razem to nie jest spełniony warunek dobrej spowiedzi-'mocne postanowienie poprawy' To, że jest ciąża przed ślubem, znaczy tyle, że ktoś zgrzeszył. Bóg odpuszcza grzechy.
M
Milosc
16 listopada 2014, 21:16
Dziękuję.
M
Milosc
16 listopada 2014, 21:17
Dziękuję.
K
KK
16 listopada 2014, 21:29
Kochany Ptysiu, nie ma czegoś takiego jak " poczęte w grzechu" dziecko, przynajmniej dla uczciwego człowieka taki podział nie istnieje. Może jest w KK, w którym dzieci dzieli się na lepsze i gorsze, tzn dzieci z prawego loża i bękarty. 
P
ptyś
16 listopada 2014, 21:47
Przepraszam, może źle się wyraziłem. Mnie nie chodziło o to aby nieślubne dziecko stygmatyzować grzechem jego rodziców. Ono oczywiście nie jest przez ten fakt ani lepsze, ani gorsze. Ale nikt równocześnie nie moze zaprzeczyć, że poczęło sie w taki a nie inny sposób, to są "suche" fakty. Jesli zauważyłaś/eś napisałem również o ślubie takiej pary, jako dobrej drodze także dla dziecka.
K
Kasia
16 listopada 2014, 22:12
Może pod warunkiem, że nie będą do dnia ślubu mieszkać razem ani współżyć :) to jest warunek :)
M
Mika
17 listopada 2014, 21:54
A co w sytuacji, kiedy mieszka sie razem ale nie wspolzyje?
17 listopada 2014, 23:02
Sam znasz odpowiedź na pytanie. :)
A
Agata
16 listopada 2014, 15:36
Ja tez mialam ogromne problemy a najwieksze z chlopakiem z ktorym nigdy nie powinnam byc i tez nagle cos sie stalo ze zaczelam pchac sie do kosciola i poznalam Św Ekspedyta, który bardzo mi pomogł swoim wstawiennictwem do Boga Ukochanego :)
Q
Qq
16 listopada 2014, 14:29
A po co ślub. Po co kawałek papierka. Prawdziwa miłość nie musi byc spisana na papierze. Prawdziwa miłość i szacunek jest w sercu. Wtedy nie ma dylematu "przed czy po ślubie". Co władzom kościelnym czy cywilnym do miłości. Władzom kościelnym jeszcze mniej, bo żaden z księży się nie żeni. Ale kontrolować innych .... Do tego to jesteście pierwsi.
M
MM
16 listopada 2014, 14:45
Ślub dla osoby wierzącej nie jest papierkiem :) Jest jasną deklaracją: "Tak, ja Cię kocham i przysięgam Ci w obecności Boga, bliskich i przyjaciół, że będę z Tobą na zawsze". Jest też darem od Boga, który łączy dwójkę ludzi w jedno ciało :) Jest to przede wszystkim wzięciem odpowiedzialności, a nie zostawianiem sobie otwartych drzwi w razie ucieczki. Ślub ściśle łączy się z wiarą i tylko wierzący człowiek dostrzega jego piękno :) I przede wszystkim: księża nie kontrolują- oni pokazują drogę wiary tym, którzy tego pragną :) Pozdrawiam :)
S
sorrel
16 listopada 2014, 15:08
Bóg jest w pierwszym rzędzie w sercu człowieka. Kościół czy meczet to tylko symboliczne miejsce spotkania z Nim. Przysięga złożona w uczciwym i kochającym sercu jest nieporównywalna do jakiejkolwiek oficjalnej przysięgi, kościelnej czy innej. Jest tez bardziej zobowiązująca, bo składana własnemu sumieniu. A co do chęci kontroli ze strony Kościoła? Chętnie w to uwierzę, kiedy ze szkół zniknie religia a z sejmu zniknie krzyż. 
M
MM
16 listopada 2014, 16:18
Kościół nie jest symbolicznym miejscem ;) Tam fizycznie jest Bóg i to w Jego obecności ślubuję mężowi. I dla mnie sakrament, czyli ZNAK ŁASKI BOGA jest ważny. Jak ktoś nie chce brać ślubu to niech go nie bierze... Religia nie jest obowiązkowa. Mogą na nią chodzić ci, którym zależy. Ponieważ większość Polaków deklaruje się jako katolicy, nie widzę nic złego w religii w szkołach, czy krzyżu w sejmie. Bo czemu przeszkadzają? Problem leży w tym, że ludzie nie wiedzą już o co chodzi w wierze, czy Kościele i traktują ślub jako zwyczaj, tradycję... I w tym wypadku ślub faktycznie nie gwarantuje szczęścia w związku.
A
aaaa
16 listopada 2014, 17:20
ludzie sa kosciolem, nie budynki. Nie ma takiego budynku, w ktorym jedynie bylby Bog. 
M
MM
16 listopada 2014, 17:28
ludzie są Kościołem :) budynki są kościołem. Oczywiście, że nie ma, nic takiego nie pisałam :)
K
ka.
16 listopada 2014, 13:22
A mój chłopak, kiedy ja zbliżyłam się do Kościoła, zaczął się oddalać, bo wystraszył się, że za bardzo się w to angazuje. Wczesniej chodzilismy we dwoje na Msze, w tym momencie chodzę sama, nie potrafie go zachęcić, zmuszać nie będę. Oddalił sie bardzo, nie jest mi z tym łatwo, ale kocham go, nie chcę sie z nim rozstawac, on mnie też kocha. Jestesmy ze sobą ponad 4 lata. Od dobrego roku modlę się za niego, byłam w intencji jego nawrócenia na pielgrzymce. Na ten moment nie zmienia się nic, powiedzialabym,że jest gorzej. Ale modlę się dalej.
A
amelia
16 listopada 2014, 14:17
Wyszłam za ateistę 36 lat temu, na dodatek młodszego ode mnie 6 lat. Nie mogę sobie wyobrazic lepszego męża i ojca. Przestań się modlić za swojego chłopaka. Pozwól mu być tym kim jest. Patrz czy jest dobrym człowiekiem. To się liczy najbardziej.
K
klak
16 listopada 2014, 16:16
Co to za beznadziejna rada na portalu katolickim? "Przestań się modlić"? Niech się modli ile wlezie, może wreszcie chłopak zrozumie swój błąd. Wychowywanie dzieci przez katoliczkę i ateistę nie może się dobrze skończyć, więc nie dawaj tutaj takich głupich rad, błagam.
A
Amelia
16 listopada 2014, 16:24
A ja myślałam, ze w życiu jest najważniejsze, żeby być uczciwym, kochającym człowiekiem, ateista, buddysta, kTolik to sprawa drugorzędna. Moze na portalu kTolickim to naiwność. Przepraszam.
A
aaaaa
16 listopada 2014, 17:27
~amelia A nie obchodzi cie dokad on idzie? To ze jest dobrym czlowiekiem nie ma znaczenia dla Boga, poniewaz w oczach Boga wszyscy zgrzeszyli. ~klak  zgadzam sie, beznadziejna porada. 
A
aaaaaa
16 listopada 2014, 17:29
Polecam: http://www.cda.pl/video/153007ff/Proba-ogniowa---Fireproof-2008-Lektor-PL
F
Fifi
16 listopada 2014, 18:58
Jestem z Ciebie dumna i uważam, ze dobrze robisz dalej modląc sie za Niego. Czy będziecie razem czy nie Jego nawrócenie jest bardzo ważne i możesz mieć w to bardzo duży wkład :)
J
Judyt
17 listopada 2014, 09:50
Co to za dziwne "kTolik" ? Podobnie jak X-mas? albo sie jest "KATOLKIEM" wierzacym albo sie nie jest nim w ogole. Naiwne jest sadzic ze bez Boga tez sie jest "dobrym czlowiekiem". moze sie nie robi zle dla drugiego czlowieka ale w srodku czesto pozostaje sie pustym, bez zadnej glebi duchowej z pozornym szczesciem. Ale szatanowi wystraczy czesto ze czlowiek jest daleko od Boga - wtedy nie musi go juz kusic i sprowadzac na zla droge. Taki czlowiek sobie zyje spokojnie, ale nie zazdroszcze mu w dniu smierci, kiedy ujrzy o co tak naprawde w zyciu chodzilo. Wtedy tylko laska wymodlona przez kogos innego moze ocalic go od potepienia. I wcale nie mowie tu o potepieniu Boga, bo Bog zawsze patrzy na nas z miloscia - to my sami nie umiemy albo nei chcemy odpuscic sobie grzechu.
E
Etna
16 listopada 2014, 13:21
Wymyślanie. Seks to najbardziej naturalna potrzeba człowieka. Powstrzymywanie się od niego przed wypowiedzeniem słów przysięgi niczego nie zmienia. Albo ktoś chce z kimś być albo nie i nie ma żadnego znaczenia, czy współżycie było po ślubie czy przed.  Ślub to to przede wszytkim  umowa cywino-prawna, a cały ten sakrament to jedno wielkie oszustwo kościoła, które ma na celu trzymać wiernych w ryzach.  Nie ma co na siłę ze sobą trwać i unieszczęśliwiać siebie, wspómałżonka i kolejne dzieci, które są bezmyślnie produkowane w takich związkach utrzymywyanych na siłę, bo rozwód to grzech.
T
Tt
16 listopada 2014, 14:19
Pięknie i prawdziwie powiedziane. Tez tak myśle.
J
Ja
16 listopada 2014, 14:50
To typowe myślenie kogoś, kto nie wie o co chodzi w Kościele :) a chodzi o wiarę- o Boga. Jeśli ktoś nie wierzy, że Bóg działa w sakramentach to faktycznie ślub dla niego nic nie zmienia. A przynajmniej tak po ludzku. A właśnie dla mnie związki utrzymywane na siłę biorą się stąd, że ktoś nie zadbał o miłość przed ślubem. W poradniach małżeńskich nie pojawiają się osoby, które żyły w czystości przedmałżeńskiej- dla mnie to jest przekonujące.
E
Etna
16 listopada 2014, 15:05
A ja myślę, że Boga nie obchodzi to, czy ktoś współżyje czy nie, tylko to jakim ktoś jest człowiekiem jako całość. Dobroć, uczciwość czy wierność nie wynikają z żadnego sakramentu. Te cechy są zapisane w człowieku, jako prawo naturalne. I albo je dopuszczamy do głosu albo nie. Niezależnie od religii jaką się wyznaje.  Gdyby Bóg działał w sakramencie małżenstwa, to katolicy nie mieliby teraz w ogóle problemu z dyskusją nad  tym, czy  rozwiedzeni mogą przyjmować komunię, czy nie, bo przecież małżenstwo sakramentalne nigdy nie powinno się rozpaść. A jednak problem jest, katolicy się rozwodzą. Coś więc nie działa tak jak powinno.
D
dear
16 listopada 2014, 15:18
Myśle, ze Etna jest głosem zdrowego rozsądku, o którym wielu katolików zapomina, ze został nam dany przez Boga. Rozwodzą się także ci, którzy wiernie czekali do nocy poślubnej. Może nie chodzą do poradni, bo to wstyd, ze czekali a jednak okazało się, ze małżeństwo to dużo więcej niż nietknięta błona dziewicza przed ślubem. Ze to przede wszystkim umiejetność bycia z kimś i dla kogoś.
G
gertruda
16 listopada 2014, 15:42
Przez sakrament małżeństwa Chrystus jest na stałe obecny wśród małżonków. On ich łączy i On z nimi pozostaje na zawsze. Każde małżeństwo trzeba pielęgnować, o to muszą dbać obydwoje małżonkowie. A Jezus wspomaga ich swoimi darami. Dużym problemem jest, fakt, iż ślub kościelny jest udzielany również niewierzącym, lub tak zwanym wierzącym niepraktykującym (choć niekiedy sakrament prowadzi do ich nawrócenia). Tylko jak przed udzieleniem ślubu sprawdzić czy są to osoby wierzące… Wiele takich małżeństw rozpada się mimo ślubu kościelnego.
E
Ewa
16 listopada 2014, 16:13
W pelni popieram. Dwa lata bylam w narzeczeństwie - do slubu dotrzymalismy czystosci. Mój mąż byl pierwszym mężczyzną, z ktorym współżylam. Po czterech latach zostawil mnie i malutkie dziecko. Pluję sobie w brodę - gdybym przed slubem zamieszkalabym z nim, może bym poznała go z innej strony. Obecnie mam nowego męża - najwspanialszego czlowieka na swiecie. Niestety, nie moge przystępować do komunii, co bardzo mnie boli. Cale szczęscie, że nie myslę już, że na 100% czeka mnie piekło. Mądry ksiądz wyjasnil mi, że za dobrze to by było, gdyby same sakramenty gwarantowaly zbawienie :)
J
Ja
16 listopada 2014, 16:26
Ale powstrzymywanie się od współżycia jest przede wszystkim po to, żeby właściwie "wyrobić w sobie" miłość. Zająć się najpierw właściwym budowaniem relacji, poznawaniem siebie, swoich wartości, oceniać właściwie, nie przez pryzmat pożądania. To też uczenie się wierności, powstrzymywania od współżycia kiedy będzie taka potrzeba. I małżeństwa nie rozpadają się, bo Bóg nie działa, tylko dlatego, że nie potrafią współpracować z Jego łaską. Miłość to nadal wysiłek, mimo ślubu, a Bóg pomaga :) Znam wiele prawdziwych katolików i żadni się nie rozwodzili. Tylko ci niedzielni katolicy- czyli "jak postoję godzinę w kościele to jestem grzeczny i Pan Bóg mnie lubi". A w wierze chodzi o zaufanie Bogu i to jest niesamowite doświadczenie- jak On działa (wiem z doświadczenia :D)
A
Air
16 listopada 2014, 16:32
I tego się trzymaj. Trafiłaś wreszcie na swoją druga połówkę. Mądry kapłan. To małżeństwo jest twoim prawdziwym małżeństwem, bo w miłości i szacunku. A o poprzednim zapomnij.
W
we
16 listopada 2014, 17:31
Zaufanie Bogu to piękne doświadczenie i nie tylko chrześcijańskie. Wszelka wiara prowadzi do tego samego doświadczenia. Z tym się zgadzam. Natomiast powyżej masz świadectwo Ewy, która rownież wierzyła w czystość przedmałżeńska. Wiec nie o kawałek nierozerwanej błony tutaj chodzi, ale o znacznie wyższe wartości, których jeżeli nie posiadamy to nic nam ten przedmałżeński "post" nie da. A jeżeli je mamy to nie ważne czy współżyjemy czy nie.
F
Fifi
16 listopada 2014, 19:02
Widać, że ktoś niedouczony!... Przykre to... Poczytaj Pismo św. i wtedy dopiero się wypowiadaj. To nie księża wynieśli małzeństwo do tak wielkiej rangi jaką jest sakrament tylko Jezus. To On przywrócił szacunek do kobiet i to On uczynił małżeństwo wspólną drogą do Niego... To jedyny sakrament, który udzielany jest sobie wzajemnie przez ludzi... Ksiadz jest tylko obecny...by opasać dłonie młodych i sprawować Eucharystię. Douczcie sie proszę!!!
F
Fifi
16 listopada 2014, 19:05
Bo niektórzy tylko nazywają sie katolikami, a oprócz niedzielnej Mszy św. nie ma u nich NIC poza tym, więc jakim cudem mogą widzieć przystępując do sakramentu małżeństwa czym on naprawdę jest. Idą bo inni idą....a więc są naiwni.... :(
J
Ja
16 listopada 2014, 21:22
Nie mówię, że czystość to gwarancja. Jest wiele różnych czynników. Ale ta czystość stwarza przestrzeń do prawdziwego poznania się... Uważam, że najpiękniejszy dar, jaki mogę ofiarować przyszłemu mężowi to powiedzenie: "Czekałam na Ciebie, jestem tylko Twoja, zawsze byłam Ci wierna"... To, że właśnie on będzie miał mnie tylko dla siebie. Istnieje też takie zjawisko, jak "prawo pierwszych połączeń", które jest typowo psychologiczne. Polega na tym, że pierwsze współżycie jako mocne doświadczenie zapada w pamięć i podświadomie kolejne razy porównujemy do niego... Nie chciałabym żeby mąż porównywał mnie do jakieś innej kobiety pod tym względem. Dla mnie dopiero ślub jest jawną deklaracją o miłości, o chęci bycia razem całe życie...
Y
yven
17 listopada 2014, 20:27
Pierwszy sensowny komentarz, który tu przeczytałam. Stronę tę udostępnił jeden ze znajomych na facebook'u. Żałuję, że z ciekawości tu weszłam. Pewnie Szatan mnie skusił.
O
oak
16 listopada 2014, 13:13
a czy we współżyciu nie chodzi głównie o otwarcie się na owoc współżycia czyli dziecko? Przecież o to chodzi. Przecież to jest kluczem do wszystkiego. Czy współżyjąc z chłopakiem przed ślubem otwieracie się na posiadanie dziecka? Bez sakramentu małżeństwa? Nie sądzę. A więc wygrywa tu pożądanie, nie chęć posiadania dziecka. To nie jest zamysłem Boga...
M
Marta
16 listopada 2014, 12:27
Najgorsze jest dla mnie to, że wiele młodych ludzi, zwłaszcza z wspólnot czeka do ślubu, ale myślą o ślubie i czasie "po ślubie" jako o czasie kiedy TO już jest dozwolone, a noc poślubna kojarzy im się tylko z TYM. Żałosne. Mam właśnie taką przyjaciółkę, która uważa się za mega wierzącą, praktykującą i nie wiadomo co jeszcze, ewangelizuje cały świat, emanuje wiarą naokoło, a jak mówi o przygotowaniach do ślubu to w tle czuję cały czas, że w końcu będzie ten seks. 
O
Onaaa_1
16 listopada 2014, 12:51
A może ona już dawno rodziewiczona?...Tak tylko abstrahuję :)
P
Paweł
16 listopada 2014, 13:53
No i bardzo dobrze, bo tak to ma wyglądać. To znaczy, że przyjaciółka jest zdrowa :) Pozdrawiam
F
Fifi
16 listopada 2014, 19:11
Bez sensu.... A co to źle czekać m.in. na seks z ukochaną osobą? Przeciez to logiczne...to zwykła tęsknota....za bliskościa ukochanego, na którego sie tyle czekało i ćwiczyło swoja cierpliwośc. Widzę tu chyba nutkę zazdrości :(... Powiem tyle.....dla mnie czekanie jest piękne...i jestem z tego dumna. jestem po trzydziestce i nie współżyłam, bo nie spotkałam jeszcze mężczyzny, z którym chciałabym być całe życie, ale zawsze w zwiazkach byłam bardzo szanowana i czystość była dla obu stron ważna..i piękna. Wiem, ze niedługo spotkam Kogoś dla mnie...i będziemy mogli poprzez sakrament ofiarować sie sobie, bo bo my będziemy chcieli być kochani a nie pożądani.... :)
K
kelly
6 września 2014, 21:30
Swiadectwo - tylko o czym i jaki ma sens, przekaz i jakie niesie ze soba wnioski? Mnie ten tekst do niczego nie przekonal, konczy sie za szybko, bez wglebienia sie w cale zagadnienie, bez kluczowego wyjasnienia dlaczego akurat tak jak oni mamy robic wszyscy i ze jest to jedyna recepta na szczescie w malzenstwie. Ktos inny napisze swoje swiadectwo, ze zyl i uprawial seks ze swoja narzeczona na dlugo przed zawarciem malzenstwa i po ilus tam latach zycia razem dalej sa bardzo szczesliwi. Ktos napisze, ze stosowal sie do tego o czym pisze autor swiadectwa a i tak jest cienizna w malzenstwie, bo cos tam (najczesciej pewnie alkohol, przemoc, zdrady - i to nie tylko ze strony meza, kobiety tez daja czadu w tych kwestiach, w temacie zdrad chyba nawet wyprzedzaja facetow). No ale pozostaje zyczyc autorowi swiadectwa i jego zonie szczescia, niech beda ze soba na zawsze. A prawda jest taka, ze zadne czystosci i mieszkanie osobno nie pomoga, jak jedno albo oboje maja paskudny charakterek. Mozna sobie wtedy wsadzic w tyleczek swoje zabawy w czystosc i oplaty za dwa mieszkania (dla wiekszej pewnosci moze jeszcze w innych wojewodztwach, wtedy seks bedzie naprawde utrudniony. Dla pewnosci kazde z narzeczonych powinno OBOWIAZKOWO zamieszkac jak najdalej - przykladowo: chlopaczek w lubelskim, dziewczyna w zachodniopomorskim, dziewczyna na Kaszubach, jej chlopak na Dolnym Slasku a dojazdy na spotkania beda wtedy pieknym swiadectwem wyrzeczen, poswiecenia czasu i pieniedzy i rozmyslaniu przez cala droge o drugiej polowce. To dopiero bylyby swiadectwa! Po slubie zeby bylo piekniej [tzw.Biale malzenstwa] stan taki mialby pozostac, minimalny dystans "czystosci" na poziomie 400km, za specjalna zgoda Biskupa redukcja do 200km, natomiast gdy jedno z malzonkow pracowaloby za granica, wtedy nalezaloby plakac nad tym jak te malzenstwa dzisiaj sa rozrywane i jak malo czasu ze soba spedzaja malzonkowie).
O
Onaaa_1
16 listopada 2014, 12:47
Jak ktoś jest sknera, to nie będzie dojeżdżał 200km, tylko będzie sobie szukał kogoś na miejscu, a miłość? a co tam...przyjdzie z czasem...hehe ;)
M
mg
17 maja 2014, 14:36
Odnosząc sie do wcześniejszych postów - Jesteśmy kilkanaście lat po ślubie .Myślę że tylko dzieki sakramentalnemu małżeństwu , czyli dzieki temu że Bog pobłogoslawił nasz zwiazek - małżeństwo sie nie rozpadło a my staramy się być ze sobą szczęśliwi . Sakrament daje realną laskę , realną siłę do pokonywania i przetrwania różnych kryzysów i problemów. Przyjmując sakrament małżeństwa zaprosiliśmy Chrystusa do naszego życia , do naszej miłości i On jest miedzy nami, prowadzi nas. Dla mnie jest ogromna różnica pomiędzy przyjęciem a nieprzyjęciem sakramentu. Sakramenty są realnym darem Boga poprzez posługę Kościola .Dla mnie bez Chrystusa moje małżeństwo nie ugasiłoby mojej tęsknoty za prawdziwą miłością , bo - zauroczenie p[rzemija a prawdziwą i wieczną miłość można znaleźć tylko w Bogu. Aby nie zatrzymać się tylko na doczesności trzeba zakorzenić sie w Bogu i wtedy wzrastać ku naszemu przeznaczeniu - ku życiu wiecznemu...
M
monro
17 maja 2014, 13:56
Piękne świadectwo, dziękuję za to! 
E
Ew
8 kwietnia 2014, 15:46
Od dłuższego czasu czytam argumenty za i przeciw mieszkania razem przed ślubem i wciąż nie rozumiem, dlaczego uważa się, że współżycie i mieszkanie razem przed ślubem wyklucza możliwość obdarzenia się uczciwą, wierną miłością. Czemu seks i mieszkanie przed ślubem/bez ślubu jest złem, gdy dwoje dorosłych, świadomych swoich potrzeb i oczekiwań ludzi decyduje się, by ze sobą żyć. O co taki związek jest uboższy od tego, który ma sakrament. Abstrahując od tych filozoficznych twierdzeń, że w małżeństwie to jest wspólnota dusz i ciał etc. Moje pytanie dotyczy wymiaru faktycznego, rzeczywistości. Jaka jest różnica ? Dlaczego wszystkim ludziom wmawia się, że nie mogą tworzyć udanego, uczciwego związku i zastrasza się, że jeśli nie ma czystości i oddzielnego mieszkania to będą zdrady, trudności i problemy. A czy i w małżeństwach tego nie ma? Związek zależy przede wszystkm od tego kim są ludzie, którzy go tworzą. Jeśli są dojrzałymi, kochającymi się osobami, to mogą być szczęsliwi, podejmując zdrowe decyzje. Jeśli ktoś nie pracuje nad sobą, nad emocjami to sztucznie wymuszona czystość przed ślubem zaoowocuje dramatem po ślubie i współczuje takim związkom. Zamiast zabraniać może warto edukować, jak rozumieć seksualność, bo można ją pięknie przeżywać również przed ślubem jeśli człowiek potrafi wyrwać się z poczucia winy wobec karzącego za seks Kościoła.
G
GabrielloXXL
8 kwietnia 2014, 19:41
Oj. Nie jestem żadnym ekspertem, ale postaram się Ci trochę rozjaśnić. Jestem głęboko przekonany, że Kościół nie karze za seks. To jest podstawowy błąd w Twoim rozumowaniu. Kościół w ogóle nie karze... Natomiast gdybyśmy postrzegali świat jako życie wyłącznie doczesne, po którym nie czeka nic, to nikt nie miałby prawa "narzucać" Ci swoich zasad. Natomiast jeżeli wierzymy, że istnieje życie wieczne, i to jeszcze życie wieczne w dwóch wariantach, to musimy brać odpowiedzialność za swoje czyny i za... czyny bliskich nam osób, a nawet więcej - za czyny osób nam nieznanych. Jak jest z tym mieszkaniem razem przed ślubem. Kiedyś się zbulwersowałem, że ksiądz nie udzielił rozgrzeszenia, bo mieszkałem z dziewczyną. Prowadziliśmy razem sklep, wiele spraw życiowych, prywatnych i zawodowych nas łączyło, więc nie wyobrażałem sobie mieszkania osobno. Dodatkowo aspekty ekonomiczne pod każdym względem również przemawiały za wspólnym mieszkaniem, ale... Przemyślałem sprawę i oto do czego doszedłem. Skoro idąc do spowiedzi postanawiam poprawę, a jednocześnie nadal będę mieszkał z kobietą, to jaka ta poprawa będzie. Czy jej postanowienie jest szczere, skoro najbliższej nocy i każdej następnej otwieram drogę pokusom. Wiem przecież o tym. Kto się tego wypiera, zaprzecza chyba sam sobie. To jeden aspekt, a drugi - w oczach Boga to nie jest "moja kobieta". Ona nie przysięgała mi wierności, a i ja tego nie czyniłem, to czy współżycie w takim przypadku nie jest cudzołustwem? Przecież wiele związków się rozpada, do ślubu nie dochodzi, ludzie mieszkają ze sobą latami i się rozstają. I tutaj pojawia się odpowiedzialność spowiednika za nasze dusze. Nie może postąpić inaczej. Odpowiedzialność za nasze duże i skorzystanie z tego lepszego warianta wieczności przecież jest najważniejsze.
E
e
9 kwietnia 2014, 08:40
Dziękuję za długą wypowiedź, chociaż z przykrością muszę stwierdzić, że to o czym piszesz to wciąż odwołuje się w pełni do nauki kościoła i "zasad", które sobie latami wypracowałm. Zdaję sobie sprawę co to jest cudzołóstwo i jakie jest "kościołowe" wytłumaczenie na to "zło", bo jednak grzech jest złem, a ja nie potrafię już wyobrazić sobie, że uprawiając seks z osobą którą kocham, przybijam Jezusa do krzyża, no po prostu nie wierzę, żę Bóg mnie za to potępi, skoro to jest miłość. Owszem kościół formalnie nie karze, ale wystarczy posłuchać kazań wielu księży na ten temat. Ostatnio dużo chodzę do kościoła i próbuję znaleźć trochę miłości w tym, co tam słyszę. Kiedyś latami byłam we wspólnocie, znam naukę kościoła, sama byłam gorliwym zwolennikiem czystości, ale po prostu te argumenty przestały do mnie trafiać w pewnym momencie. Bioę odpowiedzialność za swoje czyny, wierzę w Boga, a nawet powiem więcej kocham Boga i widzę Jego działanie w moim życiu, nie wypieram się wiary i dlatego właśnie, że Bóg jest miłością to nie mogę pojąć pewnych spraw w kościele. Rozumiem, że on jest taki radykalny i już się nie zmieni, bo ludzie są różni i z reguły jak im się pozwoli na wiele to łatwo o nadużycia, więc trzeba nałożyć pewną "uzdę" - sam pawlukiewicz o tym mówi, myślę, że to ma sens, bo być może wiele osób powstrzyma ich chrzescijanskie wychowanie przed zrobieniem głupoty w wiczorem klubie. Tylko, że ja wierzę, że jednak Bóg będzie nas sądził z miłości i naszych intencji, naszych serc, czynów miłości, a jak widzę wykrzywioną twarz księdza na mszy to już mi się odechciewa, jest wiele kościołów, to zjawisko powszechne. Powie ktoś, że nie chodzimy do kościoła dla księży i że to też człowiek, no zgadzam się, tylko ten człowiek ma mi pokazywać Boga...?
A
Anka
28 kwietnia 2014, 18:45
Tu nie chodzi o to, że coś robisz Jezusowi x_X Chodzi tu o to, co robisz samej sobie! Ty w ogóle nic nie rozumiesz...
E
ewka
17 maja 2014, 14:05
Jeśli do seksu niepotrzebne jest małżeństwo, to po co w ogóle miałoby być? Po co ludzie mieliby się pobierać? Co ich miałoby do tego skłonić, skoro już przed ślubem żyją jak małżeństwo? Tylko bez błogosławieństwa Boga. Seks jest pełnym oddaniem siebie drugiemu człowiekowi (jeśli oczywiście nie jest tylko aktywnością fizyczną i nie sprowadza sie do przedmiotowego traktowania drugiej osoby), dlatego jakby "środkiem ostrożności" jest tu przysięga przed Bogiem. Jeśli współżyjesz z chłopakiem, a mu nie przysięgałaś, a on Tobie, to znaczy że nie jesteście sobie oddani do końca na poziomie duchowym, tylko fizycznym. Dopuszczacie myśl o rozstaniu, bo gdybyście tego nie robili, to nic nie stałoby na przeszkodzie, by wziąć ślub. Z tego wynika, że się "sprawdzacie". A to nie jest czysta miłość. Zaraz pewnie ktoś odpisze, że sakrament nie gwarantuje tego, że ludzie się nie rozwiodą. Owszem, ale sakrament jest nierozerwalny przed Bogiem i zawsze jest to łamanie przysięgi danej Bogu. Rozstanie bez małżeństwa jest w zasadzie niczym.
G
Gościnnie
22 lutego 2014, 13:42
Hm coz tu napisac, powiem krotko czasem nie z naszej winy zyjemy w jakims grzechu mniej czy bardziej ciezkim, czasem sie chce miec rodzine i zycie w zgodzie z przykazaniami, ale druga osoba zmieni to zycie w koszmar i pozniej za jej grzechy cierpi ta niewinan. Kosciol i duchowni obwiniaja niewinna osobe i obarczaja i czy to jest sprawiedliwe i co i ma sie zyc samemu ???  Ja sadze ze nikomu tu na ziemi nie ejst dane mnie oceniac jak zyje nikomu, zyje moze w grzechu, ale czasem ci co maja sluby czystosci czy jak tam to nazwac grzesza bardziej niz ja.  Wiec z pokora tak jak zyje bede zyc a na rozgrzeszenie poczekam az przyjdzie na to czas :)  Pozdrawiam i wierzcie w Boga ale nie fanatyzujcie bo nie sztuka jest pieknie mwoic a sztuka jest czynic tak zeby nikt z bliznich nie cierpial przez nas :)
M
Mariusz
10 lutego 2014, 11:44
Dlaczego nasz bohater nie dostał rozgrzeszenia? Które z przykazań zabrania mieszkania razem??
O
Onaaa_1
16 listopada 2014, 12:49
Może tutaj chodziło bardziej o to żeby przestali współżyć, dlatego mieli zamieszkać osobno...Tak tylko abstrahuję ;)
M
men
17 listopada 2014, 22:22
polecam sprawdzić w słowniku słowo "abstrahować"
10 lutego 2014, 08:29
Świadectwo manii ciąg dalszy.... I znów infantylnośc, tylko tym razem w wydaniu mężczyzny. I znów brak odpowiedzi - dlaczego postanowili życ w czystosci. Drobne uwagi do komentarzy: @Wolny - doczytaj do końca Ewangelie, i uwierz. Nie będziesz wtedy sie tak bał i nie będziesz tych leków tutaj pisał.... @Gabi - ślub "kościelny" nie jest drogi, myslę, ze w uzasadnionych wypadkach ksiadz przyjmie symboliczną ofiarę. Pozostaje problem, co ważniejsze - ślub i wesele "na bogato", czy Bóg? @Gość - celem narzeczeństwa nie jest sama walka o czystość, ale malżeństwo.
R
rodzimowierca36
9 lutego 2014, 14:05
Zgadzam się we wszystkim oprócz kwestii "oprawy ślubnej" (czytaj: wesela). Wesele nie jest nikomu potrzebne, można z niego zrezygnować. Można też zorganizować skromną imprezę w domu czy restauracji średniej klasy dla najbliższej rodziny... Albo wynająć ośrodek wczasowy z domkami i świetlicą np. w październiku (tuż po sezonie grzybowym), koszt będzie niewielki. Jedyny problem w tym ostatnim przypadku to dojazd, ale jak się ktoś postara , to jeszcze otrzyma dodatkowe atrakcje. Np. organizując wesele w zimie w takimi miejscu można się "załapać" na kulig. Mi i mojej wybrance akurat wesele nie jest do niczego potrzebne, lepiej odkładać pieniądze na wspólne życie, dom, ubrania dla przyszłych dzieci itd., a także pomagać biedniejszym, niż trwonić je na taką konsumpcję. Rozumiem, że można miec tu różne zdanie na ten temat wynikające z wychowania  - ale mnie akurat życie skromne z przymusu, gdzie trzeba było odkładać na jedzenie i opłaty i ew. tygodniowy wyjazd raz w roku, nauczyło oszczędności i wcale nie ciągnie mnie do trwonienia pieniędzy. Teraz wiedzie mi się lepiej, ale oszczędność pozostała - i uważam ją za duży plus tzw. "trudnych warunków życia".
R
rodzimowierca36
9 lutego 2014, 13:41
A w mojej wierze nie ma żadnego zakazu dotyczącego życia razem przed ślubem. Jest za to wezwanie do wierności i szacunku wobec swojej drugiej połówki i całkowita równość obojga płci w związku. Cóż, oprócz pewnego zestawu uniwersalnych zasad (szacunek dla życia, wolności i własności drugiego człowieka, szacunek dla Starszych, w tym dla swoich Rodziców i Dziadków, szacunek dla wspólnoty, np. dla Ojczyzny, troska o Przyrodę) istnieją też zasady lokalne, typowe dla danego związku wyznaniowego czy światopoglądu. Buddysta nie może jeść mięsa, katolik - uprawiać seksu przed ślubem - i OK. Niemniej - są to zasady obowiązujące tylko wyznawców. O ile wynikają one z głębokiego przeświadczenia, wiary i świadomego wyboru (a nie zastraszenia przez otoczenie) - to w porządku. Z rodzimowierczym pozdrowieniem.
W
Wolny
9 lutego 2014, 12:50
Biedny człowieku - ale nie od św. Piotra - inaczej będziesz mówił, gdy śmierć zajrzy ci w oczy...,  młodzi też umierają, a nie tylko starzy i chorzy...
ŚP
Św piotr
9 lutego 2014, 11:46
takie tam pierdolenie, ja rucham wszystko i gdzie popadnie oby nie spierdalało na drzewo.
W
Wolny
9 lutego 2014, 11:11
Czystość przedmałżeńska jest przewidziana i proponowana przez Pana Boga, kochającego Ojca, który dla człowieka wybiera tylko dobro i zawsze chce dobra. Ci wszyscy, którzy Boga nie słuchają i nie starają się zachowywać Jego nauki w Niego nie wierzą. Słuchają szatana, który kusi do grzechu. Konskewencji grzechów nieczystych jest bardzo dużo, oto tylko kilka z nich dla tzw. wierzących katolików: 1. Brak rozróżnienia między pożądliwością - która płynie z pychy - a miłością. 2. Brak zaufania w małżeństwie i łatwość zdrady, bo kłótnia, bo wyjazd służbowy, bo choroba współmałżonka - rozbudzone pożądania trzeba zapokoić... 3. Choroby, większa nerwiica, bo nawet ateista, który n ie zachowuje czystości ma w sobie prawo naturalne od Boga, które mówi mu co jest dobrem a co złem. 4. Rozbijanie małżeństw przez szukanie przyjmności i rozwój własnej pychy. 5. Większa podatność na inne szatańskie pokusy. 6. Nerwica, którą wyładowuje się na innych ludziach, bo grzech niepokoi od wewnątrz. 7. Złe wychowanie własnych dzieci - bez zasad moralnych. Można jeszcze wiele wymieniać bez liku. Po wielu wypowiedziach na ten temat i na tym forum widać jak wielu reaguje nerwowo, jak się wielu przestraszyło i pokrywają to słowami oburzenia, itd. Przyjdzie czas na nawrócenie i dla takich, bo też są dziećmi Boga,chociaż na dziś słuchają szatana... . Dzięki za świadectwo!
G
Gabi
9 lutego 2014, 09:30
Vitaminko,przecież to oczywiste,że każdy z tych sakramentów jest tak samo istotny jak sakrament małżeństwa,ale tak jak powiedziałam-nie będe codziennie biegać do spowiedzi tylko dlatego,że mieszkam z narzeczonym a jak sama dobrze wiesz,że aby przystąpić do Komunii Św.należy zaniechać wspólnego mieszkania co w naszym przypadku jest aktualnie niemożliwe,więc nie chcę składać przy konfesjonale fałszywych obietnic-to chyba logiczne(chyba,że ktoś spowiada się i dalej robi to samo,ale wg mnie to bardziej żałosne).Dziwnym faktem jest to,że mężatka zdradzająca swojego męża(można powiedzieć,że notorycznie z innym mężczyznami -mieszkałam w małym mieście) odchodzi od konfesjonału z rozgrzeszeniem(mówi o tym, otwarcie),bo "zbłądziła"a ja jestem wielką grzesznicą.Agnes w swojej wypowiedzi zakłada,że ślub jest dla mnie tylko przysięgą-nic takiego nie miałam na myśli i raczej nie wynika to z mojej wypowiedzi.Nie lekceważę Boga,gdyby tak było to dawno bylibyśmy po ślubie cywilnym.Jak sami wiecie,ślub w naszym kraju"trochę" kosztuje,więc najpierw trzeba zbierać pieniążki.Biorąc pod uwagę zarobki w Polsce i koszty utrzymania się-jest to po prostu trudne(inaczej jest będąc na utrzymaniu rodziców-my do takiej grupy nie należymy,pomagamy im w miarę własnych możliwości).Wyjeżdżamy za granicę(spowodowane jest to trudnościami ze znalezieniem pracy w Polsce),wiec jak mamy mieszkać oddzielnie?Nie stać nas na wynajmowanie dwóch mieszkań...Dla większości z Was wspólne mieszkanie kojarzy się chyba z nieustannym uprawianiem seksu,nie wiem dlaczego?Każdy myśli swoimi kategoriami.Rozumiem czystość,ktoś tak chce,ok.Pomyślcie jednak,że młodzi ludzie,którzy nie mieszkają ze sobą,ale spotykają się także ze sobą sypiają.Podchodzicie do tematu wspólnego mieszkania nie od tej strony co trzeba.
NM
NIE MIESZKAŁAM RAZEM
9 lutego 2014, 07:13
Artykuły o grzechach to szukanie haków na ludzi przez jezuicką agencję wywiadowczą pospołu z wybiórczą. 
W
W-w
9 lutego 2014, 01:02
No Michał - szacunek - naprawdę niezły katolicki pojeb z Ciebie. Przestałeś  mieszkać z dziewczyną bo miłość Pana Jezusa się na  Ciebie wylała? Opowiedz nam coś jeszcze - bardziej rajcuje Cię Faustyna czy Jezus? Walisz sobie konia patrząc na święta obrazki z Jezusem czy z Faustyną? ...  Głupi jesteś ;)
J
Jacek
8 lutego 2014, 21:47
Ja jestem już z dziewczyną ponad pół roku i zamierzamy wytrwać w czystości do nocy poślubnej. Niestety jakoś brak w mym życiu radości... :( ... Czemu brakuje Ci radości? Nie cieszą Cię wspólne spotkania?  Nie wiem, mam tak od dawna. Spotkania z dziewczyną mnie bardzo cieszą i nie z ich powodu brak mi radości.
V
vitaminka
8 lutego 2014, 19:02
Ja jestem już z dziewczyną ponad pół roku i zamierzamy wytrwać w czystości do nocy poślubnej. Niestety jakoś brak w mym życiu radości... :( ... Czemu brakuje Ci radości? Nie cieszą Cię wspólne spotkania? 
K
ktoś
8 lutego 2014, 18:31
@ Gabi Prawidłowa postawa, mieszkacie razem, uważacie na siebie, poznajecie i uważam, że nikt nie powinien wchodzić wam w drogę, bo jest wasza decyzja. @Agnes Wspólne życie zaczyna się nie tylko poprzez wspólne mieszkanie, ale wspólne dzielenie się problemami, spotykanie się, całowanie (nie jest to grzech), przytulanie, to się robi przed ślubem jak i po ślubie. Czyli uważasz, że narzeczeni powinni tylko na siebie patrzreć i rozmawiać? Wspólne mieszkanie nie musi oznaczać braku czystości.
J
Jacek
8 lutego 2014, 18:30
Ja jestem już z dziewczyną ponad pół roku i zamierzamy wytrwać w czystości do nocy poślubnej. Niestety jakoś brak w mym życiu radości... :(
X
xyz
8 lutego 2014, 17:40
Szkoda chłopie! że nie pomyślałeś o uczuciach dziewczyny, którą albo bierzesz do siebie na chate, albo każesz jej wypierdalać bo się będziesz nawracał. Nie pozdrawiam!
T
tomek
8 lutego 2014, 16:53
Michale, to zbyt kolorowe, żeby było prawdziwe!!! Już widzę, jak dwudziestokilkuletni mężczyzna, który mieszkał z dziewczyną, nagle zajmuje się lekturą a zwłaszcza Dzienniczka św. Faustyny, a także czyta Pismo Święte i biegiem udaje się do spowiedzi, bo nagle zapragnął przyjąć sakramenty!!! Natychmiast zmienia mieszkanie. Po prostu staje się świętym za życia!!! ... To SCEPTYKU mało jeszcze widziales... Albo poprostu nie widziałes człowiecze Pana Boga w AKCJI, popytaj popytaj albo zawolaj to moze i tobie sie toa przytrafii.....
V
vitaminka
8 lutego 2014, 16:18
Ach te Wasze świadectwa...Takiego jeszcze nie było,więc dla potrzeb portalu zostało napisane. Mieszkamy razem od dwóch lat,kochamy się,chodzimy do kościoła,z sakramentu pokuty nie korzystam,bo byłaby to spowiedź świętokradzka.Planujemy ślub(kościelny). ... Czemu uważasz, że to świadectwo jest nieprawdziwe?  A druga rzecz trochę mnie dziwi postawa - jeden sakrament tak - w tym przypadku ślub, a sakrament pokuty i pojednania, a bez niego i Eucharystii, już nie?
M
MIK
8 lutego 2014, 15:48
Witam. Ja też jestem Michał i też mam 26 lat. Nie mam żony ani dziewczyny, więc nie mam z kim współżyć przed ślubem.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
8 lutego 2014, 15:16
[...] Reasumując-ja osobiście uważam,że lepiej poznać swoje zwyczaje i zainteresowania,ponieważ czym innym jest spotykanie się,a czym innym wspólne życie.Nie potępiam tych,którzy myślą inaczej.Każdy powinien żyć zgodnie z własnym sumieniem. @Gabi Dobrze to ujęłaś: "z własnym sumieniem", bo to co opisałaś napewno nie jest sumieniem niezanieczyszczonym, kształtowanym przez Boga. Rzeczywiście, nie ma zasadniczego znaczenia co mówią ludzie, bo to nie ludzie odkupili Twoją duszę na Krzyżu, ale głosu Boga w sumieniu lekceważyć nie wolno. Ślub przed Bogiem to nie tylko przysięga, ale pobłogosławienie łaskami wspólnego życia. A jak Bóg ma je pobłogosławić, skoro zaczęło się przed ślubem. To by znaczyło: "Jeśli chcesz Boże, możesz nam teraz łaskawie pobłogosławić". Ciekawe, że Bóg jest dla Ciebie autorytetem w sprawie przysięgi, ale w sprawie czystości i wspólnego zamieszkania to już nie. Nie przysięga gwarantuje szczęśliwy związek, ale błogosławieństwo Boga, o które trzeba się starać nie lekceważąc nigdy i w żadnych sprawach Jego osoby.
G
Gabi
8 lutego 2014, 14:05
Ach te Wasze świadectwa...Takiego jeszcze nie było,więc dla potrzeb portalu zostało napisane.Wspólne mieszkanie ze sobą nie polega jedynie na uprawianiu seksu(Wy tylko o jednym,więc dla Was to chyba jest najważniejsze w związku).Dzięki temu poznajesz tą drugą osobę,jej styl bycia,zachowania w różnych sytuacjach.Mieszkamy razem od dwóch lat,kochamy się,chodzimy do kościoła,z sakramentu pokuty nie korzystam,bo byłaby to spowiedź świętokradzka.Planujemy ślub(kościelny).Co z tego,że ktoś będzie mnie potępiał za mieszkanie z narzeczonym  przed ślubem a jako "wzorowy katolik" nie dzieli się nawet opłatkiem z najbliższymi,nieustannie obmawia bliźnich,nie szanuje własnych rodziców,widzi drzazgę w czyimś oku a nie widzi belki w swoim...(Znam taki przypadek)?Zaczęliście bardzo piętnować takich ludzi jak my,dlaczego?Jak się kogoś kocha to się za nim tęskni cały czas,nawet kiedy idzie na 8 godzin do pracy(panuje jakieś dziwne przekonanie,że na starość nie będzie o czym rozmawiać,więc należy sobie umieć organizować wspólny wolny czas).Ślub kościelny jest bardzo ważny,ponieważ przed Bogiem przysięgamy sobie to co najważniejsze i nie mamy później możliwości się przed Nim rozwieść.Reasumując-ja osobiście uważam,że lepiej poznać swoje zwyczaje i zainteresowania,ponieważ czym innym jest spotykanie się,a czym innym wspólne życie.Nie potępiam tych,którzy myślą inaczej.Każdy powinien żyć zgodnie z własnym sumieniem.
V
vitaminka
8 lutego 2014, 08:37
@GOść dziękuję :) a może napiszesz świadectwo i prześlesz redakcji, żeby pojawiło się na głownej stronie a nie w komentarzu? Niebawem się zakopie i trudno będzie je znaleźć. pozdrawiam :) 
G(
Gość (c.d.)
7 lutego 2014, 23:56
(C.d.c.d.) po pół roku czystości mojemu chłopakowi udało się pójść do spowiedzi po latach -  był pozytywnie zaskoczony mądrością księdza i mocą sakramentu. Jego rodzina poowiedziała mi, że bardzo się zmienił, uspokoił...ja też się uspokoilam, bo czuję się wolna i  kochana bezwarunkowo. Poznajemy się bez zbędnych napięć i pośpiechu. Oboje wiemy, że gdybyśmy się wtedy nie zatrzymali to nasz związek by pękł jak bańka mydlana. Teraz nie jesteśmy sami - jesteśmy w stanie łaski uświęcającej i mimo licznych problemów rodzinnych trwamy razem jak skała i z każdą raną zbliżamy się coraz bardziej. Cieszymy się też z tych trudnych doświadczeń, umiemy za nie dziękować Bogu. Idziemy po jego śladach, wsłuchując się w hymn o miłości św. Pawła. Odwagi panowie - jeśli ofiarujecie kobiecie czystość to nie pożałujecie :)
G(
Gość (c.d.)
7 lutego 2014, 23:46
(C.d.) może uratowało nas to, że dużo szczerze rozmawialiśmy i z tych rozmów wyszło, że oboje źle się czujemy w grzechu. Różnica polegała na tym, że ja regularnie się spowiadałem, a on nie był u spowiedzi od 15 lat. Jednak z dnia na dzień wycofał się. Na początku nie mogłam się odnaleź bez pieszczot, nie wiedziałam co go do tego skłoniło, niewiele brakowało, byśmy się rozstali... JEŚLI DECYDUJECIE SIĘ NA CZYSTOŚĆ to róbcie to świadomie i razem, żeby nie było niedomówień i ucieczki jednej osoby lub obojga w samozadowolenie lub inne głupoty. Od ponad roku trwamy w czystości, unikamy namiętnych pocałunków, żeby się nie napalać, uczymy się czułości - to wspaniałe, że samo trzymanie się za rękę przynosi nam niesamowite poczucie miłości :)
G
Gość
7 lutego 2014, 23:38
Cześć :) od dawna zabierałam się do napisania naszej historii (jesteśmy razem półtora roku i właśnie się zaręczyliśmy), ale powstrzymywało mnie to, że to mój narzeczony jest "głową" naszej walki o czystość, a ja - głupio mi przyznać - trochę trzciną na wietrze. Historie pisane przez panów są bardzo potrzebne, żebyśmy umiały w Was uwierzyć. Ja wciąż jestem w szoku :) Nauczyłam się od mojego chłopaka, że mężczyzna może się kontrolować i to on powinien stać na straży czystości. Mi się nie udało, bo na początku znajomości próbowałam walczyć, ale bardzo szybko mu uległam i pozwoliłam się rozebrać, całować. Niby nie współżyliśmy, ale grzeszyliśmy i posuwaliśmy się coraz dalej - w pewnym momencie myślałam, że nie ma odwrotu i zaraz będziemy współżyć - mimo, że mówiłam, że tego nie chcę, byłam słaba i niekonsekwentna, a on badał grunt i sobie pozwalał na coraz więcej. Widział też jakie spustoszenie sieje w mojej duszy...
M
m
7 lutego 2014, 23:17
Robert, jeśli naprawdę uważasz że to zwyczajny papier i niewiele znaczący gest, to jeszcze długa droga przed Tobą... to coś o wiele, wiele, wiele więcej! dzielenie się miłością nie jest grzeszne, to najpiękniejsza rzecz, sama w sobie jest cudowna. a naj najpiękniejsza, największa, najgłębsza z Bogiem. działaniem na szkodę tego piękna jest nie powierzanie całej sprawy Bogu. błędem jest tutaj właśnie nie dopuszczenie Go do tego. a dopuszcza się Go postępując wg tego, jak On radzi. chyba wiara własnie na tym polega - wierzę, że On ma na to wszystko najlepszy pomysł, który da największe szczęście. niezależnie od tego, co mi się może wydawać. i tego się prędzej czy później doświadcza. wyrzuty sumienia to oczywiście nic przyjemnego, ale dzięki nim można się starać wyjść z klatki, do życia. gorzej, jak się chce wierzyć w to, że klatka nie istnieje. jak wtedy wyjść do życia?
X
xxx
7 lutego 2014, 23:00
Co za bełkot :o
AZ
Ania Z.
7 lutego 2014, 23:00
potrzebowałem tego świadectwa...już myślałem, że wszyscy dają radę ... Powiem tak. Jestem już w okresie narzeczeństwa. Ten takzwany papierek, obietnica daje mi poczucie bezpieczeństwa. Może to zabrzmi dla niektórych niedojrzale czy wręcz dziecinnie, ale naprawdę to słowo "tak" przed Bogiem daje mi poczucie bezpieczeństwa, że tylko on mnie pozna całą, a ja jego. Łatwo jest zerwać, ale sakrament pomaga żyć. Sakrament małżeństwa to nie jest super recepta na to że będzie łatwo. Nie, ale będzie łatwiej. Bo jeśli dwie osoby mówią na serio, znając konsekwencjie swoich słów, mówią "tak" sobie nawzajem, że będą do końca życia i nie dopuszczają myśli, że może być inaczej, jest łatwiej. Normalnie, bez zobowiązań w każdej chwili może ta druga osoba powiedzieć nie chce byc już z Tobą, bo zakochałem się w innej. Małżeństwo daje poczucie bezpieczeństwa, że jesli nawet pojawi się ktoś trzeci, to ta osoba i tak będzie ze mną. A tego jak sobie radzić w takzwanym "zakochaniu" (po ślubie w kimś innym) uczy mnie narzeczeńswto. Stawianie sobie granic. Bóg pokazuje mi z każdym dniem ile chce mnie dzisiaj nauczyć dzięki mojej usilnej walce o czytość. Można powiedzieć, że jestem na stażu ;) pozdrawiam wszystkich i polecam zastanowić się nad tym, po co Kościół proponuje czystość, bo Kościół (jak do tej pory zdołałam go poznać) nie proponuje nic bez potrzeby. ;)
M
maggiemay
7 lutego 2014, 22:57
Mela wow, super! 
K
Ktoś
7 lutego 2014, 22:43
@anonim czasem w pokojach bywają dwa łóżka, można spać oddzielnie, poza tym jak para chce wytrzymać to wytrzyma. 
A
afuj
7 lutego 2014, 22:42
BRAWO!!! Myśle, że tacy ludzie będą mieli pierwsze rzędy w niebie i dostaną może nawet jakieś ekstra drinki. A cała ta rospasana za życia reszta, będzie stała w ostatnich rzędach a może nawet na grochu klęczała. A fuj a fuj z tymi co nie wytrzymali.
S
Sandra
7 lutego 2014, 22:36
Super świadectwo! Lubię zagladać na katolickie portale i czytać o wartości życia seksualnego, czystości itp. ,ale przyznam szczerze, że to ciągłe mówienie tylko o tym jaka to tragedia zacząć przed ślubem jest trudne. Zwłaszcza jeśli już się nie udało. Widomo, że trzeba jano wskazywać drogę co jest dobre a co złe, ale brakowało właśnie takich świadectw ludzi, którzy walczą, ale mimo to upadają. Jednak nie poddają się. Do tej pory były tylko "lukierkowe" świadectwa: Wytrwaliśmy ,warto, polecamy. Tak, tylko co mają zrobić Ci, którym się już nie udało? Załamać się i poddać, bo już wszystko stracone? Dziękuję portalowi za ten pomysł. Pomysł na świadectwa ludzi, ktorzy po prostu cały czas walczą o czystość. Z różnym skutkiem, ale ważne, aby nie dać się zwyciężyć złu. Pozdrawiam serdecznie!
S
SCEPTYK
7 lutego 2014, 22:05
Michale, to zbyt kolorowe, żeby było prawdziwe!!! Już widzę, jak dwudziestokilkuletni mężczyzna, który mieszkał z dziewczyną, nagle zajmuje się lekturą a zwłaszcza Dzienniczka św. Faustyny, a także czyta Pismo Święte i biegiem udaje się do spowiedzi, bo nagle zapragnął przyjąć sakramenty!!! Natychmiast zmienia mieszkanie. Po prostu staje się świętym za życia!!!
R
Robert
7 lutego 2014, 21:58
To piękne, to całe przebudzenie duchowe ku czci religii chrześcijańskiej. Ale czy nie warto by było podejść do sprawy trochę bardziej sceptyczni i zauważyć jakim brzydkim i śmierdzącym a także krzywdzącym wśród ludzi jest poczucie, bycia grzesznym bo dzielisz się miłością, poczucie wyrzutów sumienia bo zrobiło się to co, miłość czyli ja cały, ma ochotę poprostu się sobą podzielić bez papierków i bezpodstawnych obietnic o spędzeniu życia do końca razem. Nikt tak naprawdę nie daje ci gwarancji, że ten dokument i ten ślub kościelny przesądzi o twoim idealnym małżeństwie. Ludzie, naprawdę czujcie potrzebę, kochania i dzielenia się swoją miłością bezwarunkowo, bez papierków - tu i teraz. Podejmujcie świadome decyzje, nie oczekując nic wzamian, bądźcie ze sobą szczerzy i z całym swiatem i przyznajcie, czy bóg wymyślił obietnice bez pokrycia, czy bóg wymyślił drzewo po to by je przeznaczać na papier gdzie podpisujecie się swoimi nazwiskami które niby was samych określają? Czy naprawdę bóg potrzebuję złotych obrączek, gdzie w kosmosie, tego złota co u nas czasteczek wody.  Zaufać swojemu głosu to to samo co zaufać bogu. Jesteś bogiem wiec na co komu te bajki i wyrzuty sumienia ....
TT
taki tam jeden
7 lutego 2014, 21:34
potrzebowałem tego świadectwa...już myślałem, że wszyscy dają radę
7 lutego 2014, 21:26
Do ktoś'a, mieszkanie razem przed ślubem to trwanie w stałej pokusie, bo siłą rzeczy śpi się razem, patrzy się na siebie w różnych sytuacjach i ma się po prostu ciągłą okazję do grzechu ciężkiego.
MC
Mela cd.
7 lutego 2014, 21:24
Nie mamy, jak niektórzy chcieliby myśleć, problemów w sferze seksualnej, a wręcz przeciwnie - czerpiemy z intymności dużą przyjemność, a przede wszystkim zbliża nas ona do siebie również na płaszczyźnie duchowej. Przypomina mi się w tym miejscu znajome (niekatolickie) małżeństwo, w którym żona po porodzie pozwoliła mężowi samodzielnie się zaspokajać - teraz on, ku jej rozpaczy, potrzebuje tego nawet w przypadku kilkudniowej przerwy w "dostępności" żony. A my już wiemy, że możemy mieć (z takiego czy innego powodu) wielomiesięczną przerwę i pielęgnować bliskość bez uciekania się do samozaspokojenia lub gorszych grzechów. Naprawdę, mądrze to wszystko Pan Bóg wymyślił!
M
Mela
7 lutego 2014, 21:24
"Ciągle jest o kimś, kto współżył, ale z tego zrezygnował. A może przydałoby się raz na jakiś czas świadectwo, w którym to para od początku do samego ślubu nie współżyła w ogóle?" Myśmy nie współżyli - w każdym razie nie ze sobą, bo przede mną mój mąż miał dziewczynę, z którą przez pewien czas mieszkał. Kiedy jeszcze byliśmy tylko znajomymi, żartowaliśmy, że nie moglibyśmy być razem, bo mamy zupełnie inne poglądy na seks przed ślubem. Stopniowo jednak coraz bardziej mieliśmy się ku sobie i w końcu się zeszliśmy - ale zanim się to stało, postawiłam nienegocjowalne warunki (nie tylko dotyczące czystości, bo mój mąż nie był wtedy katolikiem). Choć z boku mogłoby się to komuś wydawać śmieszne, ogromnie się cieszę, że wyłożyłam sprawę wprost. Dzięki temu nie było żadnych niedomówień, pola do naciągania warunków. Na kilka miesięcy przed ślubem zrezygnowaliśmy również z namiętnych pocałunków, które - choć pierwotnie nie wydawały mi się problemem - budziły moje coraz większe obawy. Mąż nigdy nie starał się mnie przekonywać czy prowokować - mówił wręcz, że gdybym zmieniła zdanie, oznaczałoby to, że nie jestem tą osobą, którą pokochał. Podkreślał też wielokrotnie, że dzięki moim przekonaniom może mi całkowicie ufać (na poprzedniej dziewczynie się w tej kwestii zawiódł). Ja z kolei czułam się bezpiecznie przy mężczyźnie, który dochowywał czystości przede wszystkim ze względu na mnie, a nie na siebie. Co ciekawe, kiedy w końcu zamieszkaliśmy w jednym mieście, a do ślubu zostało jeszcze sporo czasu, musieliśmy stoczyć walkę z naszymi rodzicami, którzy nie rozumieli i nie akceptowali oczywistej dla nas decyzji o mieszkaniu osobno. Jeszcze w okresie narzeczeństwa mąż przyjął wiarę katolicką (co było oczywiście moim wielkim pragnieniem, ale nie warunkiem wzięcia ślubu). Bardzo się cieszymy, że w naszym związku wszystko działo się po kolei, zgodnie z Bożym planem, i że mieliśmy okazję się dobrze poznać bez przeszkody w postaci burzy hormonów.
A
asia
7 lutego 2014, 21:02
Szkoda, ze takich par jest jak na lekarstwo.Młodzi ludzie czytajcie obudzcie sie ,bo warto zainwestować na swoja przyszłosc
Z
zagubione
7 lutego 2014, 20:55
gorzej jezeli probuje walczyc tylko jedna osoba..
A
asd
7 lutego 2014, 20:46
haha co za brednie ! 
K
ktoś
7 lutego 2014, 20:32
Akurat mieszkanie razem powinno być wolną kwestią wyboru, jeżeli para bardzo chce i nie ma zamiaru uprawiać seksu to dlaczego zabrania im się mieszkać razem? 
M
Meg
7 lutego 2014, 19:45
Bardzo Ci dziękuję za to świadectwo... :)
E
Ewa
7 lutego 2014, 19:41
dziękuję za świadectwo, zgadzam się, że z Bogiem zmienia się perspektywa patrzenia i życia:)
M
maggiemay
7 lutego 2014, 19:26
Chcę się poprawić. Maryja była nie była brzemienna przed ślubem, ale zanim zamieszkała z Józefem.  'Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.'
M
maggiemay
7 lutego 2014, 19:18
I tak sobie też myślę: czy Maryja nie była brzemienna jeszcze przed ślubem z Józefem? Przecież anioł powiedział mu, żeby nie bał się jej "zabrać do siebie" (pojąć za żonę) mimo jej błogosławionego stanu. Jakoś wtedy nie odbył się na parze publiczny lincz, który świadczyłby o tym, że zgrzeszyli, a przecież z punktu widzenia Żydów, Jezus był dzieckiem Józefa. Proszę o ewentualne sprostowanie tego, co napisałem na końcu ... Maryja była brzemienna przed ślubem, racja. Józef, gdy się dowiedział, chciał Maryję 'odprawić' by uniknęła publicznego linczu. Wtedy przyszedł do Józefa Anioł we śnie, który mu objawił prawdę. Zaraz po tym, jak wiesz, Maryja wyruszyła do Elżbiety w długą i ciężką podróż, następnie przed rozwiązaniem miał się odbyć spis ludności. Po narodzeniu Pana Jezusa w Betlejem, z dala od Nazaretu, uciekli przed Herodem do Egiptu. Nie byli tam tydzień... Wszystko tak się odbyło, jak miało się stać. W Piśmie Świętym nie ma przypadków, ta historia ma swoje symbole, znaki, przyczyny i konsekwencje. Tyle w kwestii odpowiedzenia na Twój zarzut.  Odnośnie brzemiennej Maryi przed ślubem, chciałabym za przykładem ks. Pawlukiewicza i innych zwrócić uwagę mężczyzn na postawę św. Józefa. Co za facet! Ma poślubić wspaniałą Maryję, czystą, piękną, a tu? Dowiaduje się, że jest w ciąży. Nie umiem myśleć jak mężczyzna, ale wydaje mi się, że to jest zawód, cios czy zdrada najwyższego kalibru. 'Zdradziła mnie tuż przed ślubem' Toć Józef był normalnym facetem! Zwykłym stolarzem! Na pewno musiał tak pomyśleć. A jednak miał tyle siły, by nie narazić Maryi na publiczny lincz... A Anioł? Wspaniale, że mu Józef uwierzył, ale przecież był tylko człowiekiem. Myślicie, że nie miał wątpliwości, nie zastanawiał się, co zrobić? Myślę, że to jest wspaniałe świadectwo prawdziwego Mężczyzny pokładającego zaufanie w Panu.  Co do świadectwa - gratuluję. Zwięzłe, mocne i interesujące. Oby więcej takich!
V
vitaminka
7 lutego 2014, 17:24
do @Mort  mnie przekonuje konferencja dr Laskowskiego. (żeby nie było, że znów ksiądz, bo świecki) http://prorokini.wrzuta.pl/audio/8SzlmnwXCBX/konferencja_sex_jest_zbyt_piekny..._-_dr_sylwester_laskowski_debowiec_2008
K
Kris
7 lutego 2014, 17:07
Bardzo dziękuję za to świadectwo. Właśnie dlatego, że jak sam stwierdziłeś jest bardzo mało świadectw mężczyzn, a tak naprawdę nie ma ich wcale. Ja i mój narzeczony walczymy o czystość ale jest nam bardzo trudno. To mi chyba bardziej na tym zależy a on stara się ze względu na mnie. Jednak mam strasznie dużo wątpliwości, czy w ogóle mogę tego on niego oczekiwać. Szczególnie że moja wiara też jest chwiejna, też nie zawsze zachowuję się tak jak powinnam. Ja przecież nie mogę pojąć czym jest seksualność mężczyzny. Wszędzie czytam tylko że dla mężczyzny życie w całkowitej wstrzemięźliwości jest zupełnie nie możliwe, a jeśli możliwe to jest to wielkie poświęcenie i prawdopodobnie wyniknie z tego więcej złego niż dobrego. I ja się tego właśnie boję, że on w pewnym momencie zupełnie zwątpi w sens czystości, także w sens czystości potem małżeńskiej która też się wiąże z czasową wstrzemięźliwością. Dodam że jesteśmy razem już długo, a ślub planujemy na początku przyszłego roku. Proszę o więcej świadectw mężczyzn. ... Jako mężczyzna i powiem Ci, że wstrzemięźliwość mężczyzny jest możliwa. Tylko trzeba się o to modlić bo samemu ciężko. Nie widzę tu żadnych złych stron wstrzemięźliwości, a za to widzę jej pozywtywy - jestem wolny od pożądań ciała, nie muszę im ulegać. Mam do tego większą motywację i świat wydaje się piękniejszy :)
T
tomek
7 lutego 2014, 16:59
@do marty Marta, nie rozczulaj sie tak nad tym chlopakiem. To że on nie moze wytrzymac to jest jego problem. Ty postaw granice i nie cackaj sie. Niech sie ćwiczy w wstrzemiezliwosci, niech sobie pobiega, pojezdzi na rowerze, albo niech biega do spowiedzi. Po slubie tez czesto i gesto trzeba zachowywac wstrzemiezliwosc, bo male dziecko, bo problemy, bo dolegliwosci, choroba, stres itd...itd... Jak dzis nie moze wytrzymac to co bedzie po slubie?.. A jak ma cie zostawic z tego powodu to lepiej niz to zrobi teraz niz 4 lata po slubie np. Bez seksu swiat sie zawali, przezyje...spokojnie...
M
Mort
7 lutego 2014, 16:49
-2- rozpisałem się trochę ;) - w przeszłości to wyglądało zupełnie inaczej, chodziło się ze sobą krótko i błyskawicznie brało ślub (w zasadzie, to myślę, że do lat 80'tych tak było, jeszcze gdy ślub brali moi rodzice), teraz spoczywa na nas mnóstwo obowiązków i dodatkowe problemy, co wiąże się to z wielkim stresem. Ba, w mojej rodzinie jest jakieś 7 osób w wieku 30-40 lat, większość bez ślubu bądź w ogóle bez partnera, a z tego grona tylko jedna osoba ma dziecko (jedno). To chyba dość słabo świadczy o tym, co się dzieje w dzisiejszych czasach (mamy najmniejszy przyrost naturalny od 1945 roku). - mimo tych wszystkich rzeczy, które opisałem, a można by tak pisać i pisać, zdaje się wręcz, że duchowni prawie linczują osoby współżyjące/mieszkające przed ślubem, nie zwracając uwagi, jakimi są ludźmi. Posłużę się kulturą masową: http://chatolandia.pl/2013/10/15/spowiedz/ I tak przy okazji, nie zgadzam się z opinią, jakie to niby fajne i ciekawe są świadectwa na Deonie. Ciągle jest o kimś, kto współżył, ale z tego zrezygnował. A może przydałoby się raz na jakiś czas świadectwo, w którym to para od początku do samego ślubu nie współżyła w ogóle? Ale fakt, brakuje świadectw mężczyzn. I jeszcze coś dorzucę: wciąż nie znajduję przekonujących świadectw/kazań wyjaśniających, dlaczego warto i dobrze zaczekać z seksem do ślubu. I tak sobie też myślę: czy Maryja nie była brzemienna jeszcze przed ślubem z Józefem? Przecież anioł powiedział mu, żeby nie bał się jej "zabrać do siebie" (pojąć za żonę) mimo jej błogosławionego stanu. Jakoś wtedy nie odbył się na parze publiczny lincz, który świadczyłby o tym, że zgrzeszyli, a przecież z punktu widzenia Żydów, Jezus był dzieckiem Józefa. Proszę o ewentualne sprostowanie tego, co napisałem na końcu
M
Mort
7 lutego 2014, 16:49
Tylko, że opisany przypadek jest o tyle szczególny, że autorowi na tyle spieszyło się z dziewczyną do łóżka "wkrótce po poznaniu się". Łatwo wtedy mówić o tym, jak wszystko się pięknie zmieniło itd. jeżeli jest się ze sobą stosunkowo krótko, zwłaszcza że nawet z niechrześcijańskiego punktu widzenia jest to trochę za szybko. A jeśli para jest ze sobą, powiedzmy, ponad 4 lata (mówię tu teraz o swoim przypadku), jeszcze nie współżyje, chce zamieszkać razem i koniecznie wziąć ślub, ALE trzeba z tym grubo poczekać, bo: - koszta ślubu są dość wysokie (tak, tak, zaraz się posypią teksty: ALE PRZECIEŻ ŚLUB W KOŚCIELE KATOLICKIM JEST ZA DARMO. Gadanie. U mnie w parafii, jak ktoś zapłaci 500 zł, to się wręcz krzywo na to patrzy, ale to akurat mało istotne, ważniejsze jest to, że żyjemy w takim społeczeństwie, że w pewnym sensie spoczywa na nas wymóg zorganizowania pięknej uroczystości, spotkania w wielkim gronie itd. a to wszystko dla młodych są za duże pieniądze. A, jeszcze doliczmy sobie np. suknię ślubną, garnitur itp.) - najpierw "wypada się" ustatkować, skończyć studia, awansować w nowych zakładach pracy aż znajdzie się dobrze płatną, stałą pracę (prawie awykonalne w dzisiejszych czasach) - kolejne, dobre kilka lat - seks przedmałżeńśki to "zaburzenie dynamiki związku". O jakim zaburzeniu można mówić, jeśli para poznaje się kilka lat? Co innego jest tutaj, faktycznie jest to "zaburzenie dynamiki rozwoju związku", bo poszło się ze sobą do łóżka bardzo wcześnie, gdy na dobrą sprawę jeszcze się nie poznało (chociaż w sumie poznawanie trwa całe życie). Na pewnym etapie wręcz pojawia się frustracja, że jeszcze nie, jeszcze nie można być w pełni razem, bo jest tyle rzeczy, które trzeba ogarnąć cdn.
A
Asia
7 lutego 2014, 16:48
W końcu wypowiada się w tym temacie facet! Dzięki. :)
ZP
Z podziekowaniami! :)
7 lutego 2014, 16:41
Bardzo super!!! przeczytac takie swiadectwo od strony mezczyzny! Bardzo pomocne ! Extra ze postanowiles tu takie swiadectwo napisac! Dziekuje! :) Dziekuje :) Dziekuje :) 
M
magdalena
7 lutego 2014, 16:38
[...] Jednak mam strasznie dużo wątpliwości, czy w ogóle mogę tego on niego oczekiwać. Szczególnie że moja wiara też jest chwiejna, też nie zawsze zachowuję się tak jak powinnam. Ja przecież nie mogę pojąć czym jest seksualność mężczyzny. Wszędzie czytam tylko że dla mężczyzny życie w całkowitej wstrzemięźliwości jest zupełnie nie możliwe, a jeśli możliwe to jest to wielkie poświęcenie i prawdopodobnie wyniknie z tego więcej złego niż dobrego. I ja się tego właśnie boję, że on w pewnym momencie zupełnie zwątpi w sens czystości, także w sens czystości potem małżeńskiej która też się wiąże z czasową wstrzemięźliwością. ... Marto, ja też nie jestem mężczyzną, ale jestem przekonana, że właśnie mężczyzna jest w stanie wygrać tę walkę o czystość z pomocą Boga. Sami zawsze jesteśmy bardzo słabi. Trzeba wierzyć i modlić się o pomoc w tych trudach. Mój mężczyzna właśnie pokazał mi, że można pokonać nieczystość, kiedy ja sama w to już dawno zwątpiłam. To też dzięki jego świadectwu uwierzyłam i moje życie się odmieniło, nabrało kolorów :). Nie bój się. Uwierz.
V
vitaminka
7 lutego 2014, 16:38
Marto na portalu przepisnamilosc.pl pojawiło się ostatnio takie świadectwo mężczyzny http://przepisnamilosc.pl/relacje/czysty-sex/item/1302-pewna-dziewczyna-zapytala-swojego-chlopaka
M
marta
7 lutego 2014, 16:11
Bardzo dziękuję za to świadectwo. Właśnie dlatego, że jak sam stwierdziłeś jest bardzo mało świadectw mężczyzn, a tak naprawdę nie ma ich wcale. Ja i mój narzeczony walczymy o czystość ale jest nam bardzo trudno. To mi chyba bardziej na tym zależy a on stara się ze względu na mnie. Jednak mam strasznie dużo wątpliwości, czy w ogóle mogę tego on niego oczekiwać. Szczególnie że moja wiara też jest chwiejna, też nie zawsze zachowuję się tak jak powinnam. Ja przecież nie mogę pojąć czym jest seksualność mężczyzny. Wszędzie czytam tylko że dla mężczyzny życie w całkowitej wstrzemięźliwości jest zupełnie nie możliwe, a jeśli możliwe to jest to wielkie poświęcenie i prawdopodobnie wyniknie z tego więcej złego niż dobrego. I ja się tego właśnie boję, że on w pewnym momencie zupełnie zwątpi w sens czystości, także w sens czystości potem małżeńskiej która też się wiąże z czasową wstrzemięźliwością. Dodam że jesteśmy razem już długo, a ślub planujemy na początku przyszłego roku. Proszę o więcej świadectw mężczyzn.
W
waga
7 lutego 2014, 15:24
Wreszcie jakiś tekst na DEON nie rozmydlający nauczania Kościoła w sprawach seksu. Niestety, większość tekstów dotyczących tej sprawy to typowy "katolicyzm, ale".  Np. współżycie przed ślubem to grzech, ale przecież obecne czasy ... , ale przecież Bóg jest miłosierny ... ,ale trzeba być elastycznym (tak powiedział kardynał Maradiaga).