Mieszkaliśmy razem przed ślubem, ale... - świadectwo
Witam, mam na imię Michał i mam 26 lat. Jestem żonaty, ponad rok po ślubie. Chciałem podzielić się z Wami świadectwem dotyczącym współżycia przed ślubem jako że bardzo mało jest takich świadectw mężczyzn.
Przed ślubem znaliśmy się półtora roku, a współżycie zaczęliśmy wkrótce po poznaniu się. Z początku nie widzieliśmy w tym nic złego - oboje żyliśmy dość daleko od Kościoła, przy czym wiara mojej żony była uśpiona. W przeszłości w dzieciństwie i młodości jej wiara była żywa, a zmieniło się to po przeniesieniu do większego miasta i rozpoczęciu studiów.
Z moją wiarą było zupełnie inaczej. Choć moi rodzice naprawdę wierzyli, modlili się, chodzili do kościoła i mnie ciągle wysyłali - ja zawsze od Kościoła uciekałem. Być może było to spowodowane faktem że od dzieciństwa żyłem w grzechach ciężkich, z których nie mogłem się wyplątać.
Był jeden moment, w którym moja wiara zmieniła się o 180 stopni. Wierze, że było to spowodowane wstawiennictwem mojego zmarłego taty i mojej mamy, która zawsze się za mnie modliła. Przeżyłem bardzo głębokie nawrócenie, czułem nieustającą potrzebę wgłębiania się w wiedzę o współczesnych objawieniach Maryjnych i nie tylko. Przeczytałem też Dzienniczek Siostry Faustyny i zacząłem czytać Pismo Święte.
To wszystko zaczęło mnie odmieniać, a wraz ze mną zmieniała się też moja jeszcze wtedy dziewczyna (później narzeczona). Zaczęliśmy walczyć, ale było to bardzo trudne, często upadaliśmy i wiązało się to z ogromnymi wyrzutami sumienia.
Przełomowym momentem było moje pójście do spowiedzi po raz 2 od pierwszej Komunii Świętej. Nie dostałem rozgrzeszenia ponieważ mieszkaliśmy razem. Poczułem za to ogromną potrzebę zmiany mojego życia.
Następnego dnia poszedłem ponownie do spowiedzi z silnym postanowieniem poprawy, miałem ogromne pragnienie przyjęcia Komunii Świętej, chociaż ten jeden raz. Dostałem rozgrzeszenie pod warunkiem czystości. Przystąpiłem do Komunii. Miłość Pana Jezusa zalała mnie jak tsunami. Chciałem płakać i skakać z radości jednocześnie. Postanowiłem powiedzieć mojej już wtedy narzeczonej, że chcę, abyśmy zamieszkali oddzielnie. Zgodziła się od razu, mimo że było to z pozoru bardzo trudne - znalezienie tańszych pokoi w dużym mieście dla nas obojga było niemal nieosiągalne (w naszym mieście bardzo trudno o lokum w niskiej cenie).
Ku naszemu zdziwieniu chyba całe niebo się poruszyło, bo moja narzeczona znalazła mieszkanie tego samego dnia po wykonaniu pierwszego telefonu. Ze mną było bardzo podobnie. Zaczął się piękny okres w naszym życiu narzeczeńskim - chodziliśmy na randki, tęskniliśmy za sobą i staraliśmy się z całych sił żyć w czystości, ale przede wszystkim mogliśmy wreszcie żyć w łasce uświęcającej.
6 miesięcy przed ślubem mieszkaliśmy oddzielnie. Ślub był wspaniały, choć skromny. Wszystko się udało. Zachęcam do życia w czystości w narzeczeństwie nawet jeśli teraz żyjcie w grzechu. Zobaczycie jak odmieni się wasze życie, będziecie szczęśliwsi i wszystko okaże się łatwiejsze.
Pan napełni was radością jakiej jeszcze nie zaznaliście wcześniej! Do dziś mam wrażenie, że ktoś prowadzi nas za rękę. Mimo wszelkich trudności i obaw codzienności, z każdego problemu udaje się znaleźć wyjście i wiemy, że nie jest to naszą zasługą. Podejmij walkę! Będzie bardzo trudno i czeka Cię wiele upadków, ale ta walka odmieni Wasze życie!
Kup i wesprzyj redakcję DEON.pl:
Skomentuj artykuł