Na dobranoc i dzień dobry - J 7, 1-2.10.25-30

(fot. anitacanita / Foter / CC BY-NC-ND)
Mariusz Han SJ

Spierać się warto, ale po coś…

W drodze na Święto Namiotów. Spory w czasie święta

Jezus obchodził Galileję. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi mieli zamiar Go zabić. A zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie.

Niektórzy z mieszkańców Jerozolimy mówili: Czyż to nie jest Ten, którego usiłują zabić? A oto jawnie przemawia i nic Mu nie mówią. Czyżby zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem? Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest.

A Jezus, ucząc w świątyni, zawołał tymi słowami: I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie; lecz prawdziwy jest Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał.

Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła.

Opowiadanie pt. "O stopach Pana Boga"

Na lekcji religii w drugiej klasie wybuchła nagle dyskusja o tym, dlaczego Jan Paweł II przy oficjalnych wizytach całuje wszędzie ziemię na powitanie.

Padały odpowiedzi rozmaite: a to, że szanuje stworzenie, że ziemia jest matką, że jest naszą żywicielką, że rodzi chleb, że na ziemi żyją święci ludzie itd.

Na koniec mały Darek, który rzadko zgłaszał się ze swoją wiedzą, wytłumaczył to tak: - Bo Papież wie, że Pan Bóg siedzi w niebie na tronie; a jak siedzi taki duży Pan Bóg w niebie, to nogi ma oparte o ziemię. To jest jasne, że Papież całuje zawsze stopy Pana Boga.

Refleksja

Często łapiemy się na tym, że spór, który miał udowodnić naszą rację, doprowadził do jeszcze większego zamieszania. Oto coś, co miało wyjaśnić nasze postępowanie, teraz wprowadziło jeszcze więcej zbędnych namysłów, podejrzeń i spekulacji. I dotyczy to obu stron. Wyjaśnianie nie ma już wtedy sensu, bo każde zdanie pogrąża nas w poczuciu porażki niedotarcia ze swoimi argumentami do drugiej osoby. To rozi frustrację i zniechęcenie…

Jezus towarzyszył ludziom w ich sporach i nieporozumieniach. Wpierw słuchał, a potem mówił przypowieść, aby pokazać, że jest coś więcej. Ukazywał, że nie można potrzeć tylko z jednej perspektywy, która nie daje możliwości zobaczenia więcej. Przypowieść, którą opowiadał innym ludziom doprowadziła zawsze do zmiany ludzkiego widzenia rzeczywistości, ale też i rozwiązania danej sytuacji. Dzięki Jezusowi odkryli bowiem prawdę o swoim sercu i człowieku, którego wcześniej nie wiedzieli, bo nie chcieli widzieć…

3 pytania na dobranoc i dzień dobry

1. Czy warto się spierać i udowadniać swoje racje?
2. Jak argumentować szanując jednocześnie drugą osobę?
3. Jak najlepiej skłonić innych do zobaczenia inaczej tego, co jest tu i teraz?

I tak na koniec...

Spory nie trwałyby tak długo, gdyby brak słuszności był tylko po jednej stronie (Albert Camus)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na dobranoc i dzień dobry - J 7, 1-2.10.25-30
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.