Na dobranoc i dzień dobry - Łk 2, 41-52
Chowając wspomnienia w sercu…
Dwunastoletni Jezus w świątyni
Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go.
Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie.
Lecz On im odpowiedział: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany.
A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.
Opowiadanie pt. "Dlaczego zostałem kawalerem"
Francuski mąż stanu Robert Schuman (1886-1963) został zapytany przez przyjaciela, dlaczego pozostał kawalerem.
- Kilkanaście lat temu jadąc metrem przypadkowo nadepnąłem na stopę stojącej obok kobiety. Zanim zdążyłem ją przeprosić, usłyszałem: "Durniu, czy nie możesz uważać, jak chodzisz?"
Po tych słowach odwróciła się, zobaczyła nieznajomego, zaczerwieniła się i zawołała: "Och, bardzo pana przepraszam, myślałam, że to mój mąż".
Refleksja
Jak wielu z nas trzyma urazy nie tylko godzinami, ale często tygodniami, miesiącami, a nawet latami. Wielu jest takich, którzy nie przebaczyli drugiemu przez całe swoje życie. Zmagając się z tym, czy odpuścić danej osobie, przesiąkają oni równocześnie nienawiścią w otaczającym ich świecie. Przede wszystkim ich własne serce zamyka się na to, co nowe. Taki zły "klimat" nie pozwala i nie daje szans na właściwy duchowy rozwój człowieka. Pozostaje skarłowaciałe serce, które jest obojętne na to, co przynosi rzeczywistość. Egoizm bierze górę i nie pozwala pójść dalej…
Jezus uczy nas, że nie ma co trzymać urazów. Trzeba je sobie wpierw uświadomić, a potem zwerbalizować, by przede wszystkim zrozumieć sam mechanizm powstania tego, co już za nami. "Let it go" jak mawiają amerykanie. "Pozwól temu odejść", by wreszcie zdystansować się i szukać rozwiązań wyjścia z patowej sytuacji. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie zmieniać na lepsze zarówno siebie, innych, ale tez i pośrednio cały świat…
3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Czy trzymasz w sobie urazy?
2. Dlaczego nie wybaczamy od razu?
3. Dlaczego trzymanie urazów jest złe?
I tak na koniec...
Chowanie urazy to jak picie trucizny w nadziei, że pozabija twoich wrogów (Nelson Mandela)
Skomentuj artykuł