Na dobranoc i dzień dobry - Mk 4, 35-41
Każdą burzę można uciszyć…
Burza na jeziorze
Gdy zapadł wieczór owego dnia, Jezus rzekł do swoich uczniów: «Przeprawmy się na drugą stronę». Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim.
Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź się już napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się». Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.
Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?» Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: «Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?»
Opowiadanie pt. "Wypadek, Bruno Ferrero"
Młoda kobieta wracała do domu z pracy samochodem. Jechała bardzo ostrożnie, gdyż auto było nowiutkie, wczoraj odebrane i opłacone z oszczędności męża, który z wielu rzeczy zrezygnował, by móc kupić właśnie ten model.
Na bardzo zatłoczonym skrzyżowaniu kobieta zawahała się przez moment i to wystarczyło, by uderzyła zderzakiem w tył innego samochodu. Wybuchła płaczem. Jak będzie mogła wytłumaczyć tę szkodę mężowi?
Kierowca drugiego auta był wyrozumiały, ale wytłumaczył jej, że muszą wymienić sobie numery prawa jazdy i inne dane. Kobieta szukała dokumentów w plastikowej torbie. Wypadł z niej kawałek papieru. Zdecydowanym charakterem pisma napisane były te słowa: "Gdy zdarzy się wypadek... pamiętaj skarbie, że ja kocham ciebie, a nie auto!".
Powinniśmy o tym zawsze pamiętać. To ludzie są najważniejsi, a nie przedmioty. Ileż to czynimy dla przedmiotów, aut, domów, organizacji, materialnej wydajności!
Gdybyśmy poświęcali taki sam czas i taką samą uwagę osobom, świat byłby inny. Powinniśmy znaleźć czas na słuchanie, na patrzenie sobie w oczy, na wspólny płacz, na dodawanie sobie otuchy, na śmiech, spacer... tylko to zabierzemy przed oblicze Boga. Nas i naszą umiejętność kochania. Nie rzeczy, nie ubrania, ani nie to ciało...
Pewien tatuś i jego synek szli podcieniami miejskiej ulicy, przy której znajdowały się sklepy i wielkie magazyny. Tatuś niósł torbę pełną paczek i sapał ze złości mówiąc do dziecka:
- Kupiłem ci czerwony kombinezon, kupiłem ci robota, kupiłem ci zestaw piłkarzy... Co jeszcze mam ci kupić?
- Weź mnie za rękę - odpowiedziało dziecko.
Refleksja
Każda burza, która rozgrywa się w naszym sercu i umyśle powoduje w nas lęk. To on wprowadza napięcie z którym nie da się "dopłynąć" do wyznaczonej mety. Nikt nie potrafi pływać ze sparaliżowanymi rękami i nogami. Złość, wściekłość oraz brak wiary w siebie i innych ludzi, a w konsekwencji też i Boga, to sznury, które wiążą nam ręce w dopłynięciu do upragnionego celu....
Jezus daje nam nadzieje, że każda burza, która rozgrywa się w nas, jest do przejścia. Warunek jest jednak jeden. Nie możemy tej burzy przetrwać sami. Potrzebny jest przyjaciel. Jezus wyciąga do nas rękę, która pomaga w dostaniu się na druga stronę brzegu. Zaczynamy tu na ziemi, aby któregoś dnia, spotkać się z Nim w niebie...
3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Co powoduje w Tobie paniczny lęk?
2. Co dziś wiąże Ci ręce w podejmowaniu decyzji?
3. Dlaczego burzy nie potrafimy przetrwać sami?
I tak na koniec...
Bo jak pszczoła ogarnięta burzą stara się schwycić kamyczka, żeby móc łatwiej opierać się pędowi wichrów, tak nasza dusza chwyciwszy się swym postanowieniem drogiego ciężaru miłości Bożej, staje się niewzruszona pomimo najbardziej burzliwych wzruszeń i przemian radości i smutków - czy to na zewnętrznych, wewnętrznych, czy duchowych czy świeckich (św. Franciszek Salezy, Filotea)
Skomentuj artykuł