Na dobranoc i dzień dobry - Mk 6, 1-6

(fot. David Blackwell. / flickr.com / CC BY-ND 2.0)
Mariusz Han SJ

Powątpiewać ludzka rzecz…

Jezus w Nazarecie

Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie.

Gdy nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: Skąd On to ma? I co za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce. Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry? I powątpiewali o Nim.

A Jezus mówił im: Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony. I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.

Opowiadanie pt. "Kowalski znaczy zwykły Polak"

Do slumsów Kalkuty, świata izolowanego przez resztę miasta, przybył pewnego dnia katolicki ksiądz, Stefan Kowalski, aby żyć wśród tych biedaków, rezygnując z przywileju "symbolu i puklerza", jakim jest sutanna, i służyć im.

Z zapartym tchem - ze zdumienia, zgrozy, podziwu, czy też najdosłowniej z powodu potwornego smrodu - wchodził w tę przedziwną społeczność, w której żyli zgodnie obok siebie przedstawiciele wszystkich ras, dialektów i religii indyjskiego subkontynentu. Z wolna przestawał być obcy, zdobywał zaufanie i szacunek ostrożnych, choć ciekawych sąsiadów.

Zetknięcie się ze skrajną nędzą umożliwiło księdzu Stefanowi dokonanie szokującego odkrycia. Bezrobocie, chroniczne niedożywienie i głód, kalectwo i choroby nie doprowadzały mieszkańców Miasta Radości do zezwierzęcenia. Wręcz przeciwnie, pielęgnowanie własnych wierzeń i obyczajów łączyło się z tolerancją wobec wyznawców wszystkich innych religii. Nędza skłaniała do dzielenia się i pomagania słabszym, biedniejszym i bardziej chorym, niezależnie od ich pochodzenia czy wyznania.

Ksiądz znalazł wiernych pomocników nie tylko wśród katolickiej mniejszości, żyjącej w tym pełnym paradoksów świecie, w którym ludzie nie skarżyli się na swój los i z pogodą ducha znosili najcięższe cierpienia.

Refleksja

Powątpiewać to nic innego jak niedowierzać, nie ufać czy też po prostu wątpić. Ta cecha jest potrzebna jakoś przy każdej podejmowanej decyzji, ale tylko wtedy, gdy pomaga w podejmowaniu konkretnych decyzji. Jest złą cechą jeśli zatrzymuje nas w podejmowaniu konkretnych kroków, zwłaszcza w wyborze konkretnej drogi życia…

Jezus spotkał się z ludźmi, wśród których przyszło mu wzrastać. Spotkał się z ich strony z powątpiewaniem co do mocy i misji z którą przyszedł na świat. Ludzie nie wierzyli, że to "Ten właśnie" został wybrany przez Boga. Te wątpliwości nie pozwoliły im wyjść poza swoje ograniczenia i schematy myślenia. Nie uwierzyli i dlatego przegrali ze swoim niedowiarstwem…

3 pytania na dobranoc i dzień dobry

1. Czy są obecne w Twoim życiu: nieufność, niewiara, wątpliwości?

2. Jak podejmujesz konkretne decyzje?
3. Czy wiara pomaga w podejmowaniu decyzji?

I tak na koniec...

"Odrzucając Boga, odrzucasz nadzieję. Nadzieję na to, że nie utracisz tego, co zdobędziesz. Nadzieję na to, że gdy przyjdzie dokonać wyboru, dokonasz dobrze, podejmiesz właściwą decyzję i że nie będziesz wówczas bezbronny" (Andrzej Sapkowski)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na dobranoc i dzień dobry - Mk 6, 1-6
Komentarze (1)
mm
3 lutego 2015, 21:44
dzięki...