Na dobranoc i dzień dobry - Mk 9, 30-37

(fot. ....Tim / flickr.com / CC BY-NC-ND 2.0)
Mariusz Han SJ

Kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim…

Druga zapowiedź męki i zmartwychwstania

DEON.PL POLECA

Jezus i uczniowie Jego podróżowali przez Galileję, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie.

Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać. Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: O czym to rozprawialiście w drodze? Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.

On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!

Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje mnie, lecz Tego, który Mnie posłał.

Opowiadanie pt. "Ostatni będą pierwszymi"

Szukaj ostatniego miejsca, a znajdziesz Boga - tak można określić postawę duchową Karola de Foucould. Jego ogromna siła oddziaływania na dzisiejszych chrześcijan jest niezwykłym i godnym uwagi zjawiskiem naszych czasów.

Karol de Foucould (1858 -1916), w dzieciństwie osierocony przeżył jak gdyby trzy etapy swojego DnawróceniaD. Od lekkoducha do żołnierza, od podróżnika do badacza. Aby przygotować się do szkoły oficerskiej, wstąpił do kolegium jezuitów w Paryżu, z którego został jednak usunięty z powodu złego sprawowania. Czas wolny od nauki i służby wojskowej spędzał przeważnie na biesiadach z towarzyszami o takich samych jak jego poglądach.

Przez jakiś czas był nawet zawieszony w służbie z powodu kobiety. Kiedy nie udzielono mu urlopu na podróż badawczą do Maroka, nie namyślając się długo złożył dymisję i przedsięwziął dwuletnią ekspedycję w głąb Sahary.

Po powrocie do ojczyzny opublikował sprawozdania naukowe z podróży, zawierające cenne dane dotyczące nie zbadanych dotąd obszarów Maroka.

Drugie nawrócenie przebiegało w kierunku od niewiary do wiary. Zetknięcie się z islamem pobudziło zainteresowanie problemami religijnymi. Karol po powrocie z Palestyny w roku 1890 wstąpił do zakonu cystersów. Na zakończenie trwającego dwa lata nowicjatu, spędził rok w Rzymie, gdzie studiował teologię. Podczas tego pobytu zwrócił się do ojca generała z prośbą o zwolnienie z prostych ślubów. Zamiast tego złożył prywatne śluby czystości i ubóstwa. Po ponownym dłuższym pobycie w Palestynie, 9 czerwca 1901 roku odbyło się w Paryżu wyświęcenie Karola de Foucould na kapłana.

Trzecie nawrócenie wypełniło całą resztę jego życia i można je określić jako szukanie "ostatniego miejsca" na ziemi. W rzeczywistości jest to droga mistyczna. Od roku 1901 do 1916 przebywał jako niezależny misjonarz w Algierii, najpierw w garnizonie, skąd towarzyszył żołnierzom francuskim w podróżach zwiadowczych w głąb kraju, potem przez jedenaście lat żył jako pustelnik, w górach Hoggaru. Jego decyzja osiedlenia się wśród Tuaregów była tragiczna w skutkach, a miejsce to było istotnie "ostatnim miejscem" (z punktu widzenia Europejczyków miejscem największego opuszczenia). Decyzja ta doprowadziła go w końcu do męczeństwa - został zamordowany przez tuareskich powstańców podczas pierwszej wojny światowej 1 grudnia 1916 roku.

Życie jego było otwarte na Boga, nie wymyślił nowych problemów, które wstrząsnęły światem, ale zostawił potomnym świadectwo czynów i testament słowa:

"Jezus narodził się, żył i zmarł w największym poniżeniu, obrzucany obelgami, kiedy sam zajął raz na zawsze tak bardzo ostatnie miejsce, że nikt nigdy nie mógł być niżej niż On. I kiedy trwał na tym ostatnim miejscu tak cierpliwie i uparcie, chciał nas przez to nauczyć i pokazać, że zdanie ludzi i ich uznanie nic nie znaczy, nie mają żadnej wartości. W braterstwie należy spełniać samemu wszystkie najbardziej przykre obowiązki, najwięcej jak tylko można, i nie zostawiać ich dla innych. Przyjmować na siebie wszystko, co należy do "służenia", i starać się dorównać Jezusowi, On był wśród Apostołów "Człowiekiem, który służy". Być pokornym i delikatnym w rozmowie. Nie odpowiadać z pychą, wyniośle.

Niezależnie od tego, czy ktoś zwraca się do nas wyniośle, robi wyrzuty, czy pochwala, czy wypowiada słowa przyjazne, czy przykre, schlebia nam, czy też grozi, zachować pokorę i łagodność, być pokornym w każdej sytuacji w życiu, być pokornym w obliczu śmierci. Przykład jest jedyną zewnętrzną formą działania, za pomocą której można wywierać wpływ na ludzi negatywnie ustosunkowanych do Chrystusa, którzy nie słuchają słów Jego sług, nie czytają ich książek, odrzucają ich dobre uczynki i przyjaźń i nie chcą mieć z nimi żadnych kontaktów. Nie zajmować się długo nawróceniem, tylko kochać, być dobrym, czystym i starać się wejść w ścisły kontakt z Jednorodzonym.

Najlepszy sposób, aby nie stracić, to zawsze szczodrze obdarzać biednych tym, co się ma, i widzieć w nich samego Chrystusa. Nie pogardzajmy biednymi i maluczkimi: Są oni nie tylko naszymi braćmi w Bogu, ale również tymi, którzy najlepiej potrafią naśladować Pana w życiu doczesnym. Są oni dla nas doskonałym odbiciem , Chrystusa, Sługi z Nazaretu."

Refleksja

Chcemy być "ważni" i przede wszystkim "dostrzeżeni" wśród innych ludzi. Chcemy być "zauważalni" za to kim jesteśmy i co robimy. I nie jest to ani złe, ani dobre. W zależności jednak od tego jak bardzo chcemy być zauważeni i jak bardzo chcemy pochwalić się swoimi zdolnościami czy umiejętnościami to od tego zależy jak ludzie nas widzą i co o nas mówią. wazniejsze jednak jest to, jak my sie z tym czujemy…

Jezus odwraca nasz sposób widzenia i funkcjonowania w rzeczywistości świata. Nie Ci pierwsi są dla Niego najważniejsi: mocni, wygadani, bogaci, itp., ale Ci, którzy się źle mają: słabi, przelęknieni, uciśnieni, czy biedni. Co nie oznacza, że ta pierwsza grupa jest dla Niego nieważna. Raczej chodzi mu o to, ze w naszym człowieczeństwie, każdy z nas jest równy i godny, aby nazywać go "dzieckiem bożym". Co człowiek z tym zaproszeniem zrobi, to już inna sprawa…

3 pytania na dobranoc i dzień dobry

1. Dlaczego i czy lubisz być dostrzeżony przez innych?
2. Czy masz szacunek do innych ludzi bez względu na ich stan pochodzenia, posiadania i stanowiska?
3. Co znaczy dla Ciebie bycie "dzieckiem bożym"?

I tak na koniec...

W 1882 roku Oscar Wilde po raz pierwszy przyjechał do Stanów Zjednoczonych. Celnik zapytał go, co przewozi przez granicę. - Nic, oprócz mojego talentu - odpowiedział pisarz (Oscar Wilde)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na dobranoc i dzień dobry - Mk 9, 30-37
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.