Nie rozumiem, co Jezus do mnie mówi i czego chce

Depositphotos.com (336698436)

Nie można odmówić dobrej woli ludziom, którzy chodzą za Jezusem, mimo wszelkich niewygód, jakie to chodzenie im przysparza. Wydaje się, jakby przynaglali samego Jezusa, aby był z nimi. Nie zrażają się nawet wtedy, gdy Jezus wypomina im, że nie mają do końca czystych intencji w tym ciągłym chodzeniu za Nim. Ludzie idący za Jezusem dają dowody na to, że chcą wiele dobrego. Chcą wykonywać dzieła Boże, choć nie bardzo jeszcze wiedzą, na czym miałoby to polegać. Jezus wyjaśniając im na czym polega pełnienie dzieł Bożych wskazuje najpierw na konieczność uwierzenia w Niego, jako Jedynego, który został wysłany od Ojca, a następnie ukazuje siebie jako chleb życia i jako napój, który gasi całkowicie pragnienie. Jezus wyjawia ważną prawdę o sobie. Mówi wprost i to tak, że jego słuchacze nie są na to przygotowani. Początkowo szukali go i słuchali z entuzjazmem. Tutaj entuzjazm wyraźnie osłabł i tłum chodzący za Jezusem zniechęca się i odchodzi.

Z ewangelii wg św. Jana (6,25-71): „«Gdy [ludzie] odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: «Rabbi, kiedy tu przybyłeś?» W odpowiedzi rzekł im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec». Oni zaś rzekli do Niego: «Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?» Jezus odpowiadając rzekł do nich: «Na tym polega dzieło [zamierzone przez] Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał». Rzekli do Niego: «Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba». Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu». Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!» Odpowiedział im Jezus: «Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. (...) Ale Żydzi szemrali przeciwko Niemu, dlatego że powiedział: Jam jest chleb, który z nieba zstąpił. I mówili: «Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: Z nieba zstąpiłem». Jezus rzekł im w odpowiedzi: «Nie szemrajcie między sobą. Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. (...) Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: «Jak On może nam dać [swoje] ciało do spożycia?» Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym». (...) To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum. A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: «Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?» Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: «To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem? Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. (...) Rzekł więc: «Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca». Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: «Czyż i wy chcecie odejść?» Odpowiedział Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga». Na to rzekł do nich Jezus: «Czyż nie wybrałem was dwunastu? A jeden z was jest diabłem». Mówił zaś o Judaszu, synu Szymona Iskarioty. Ten bowiem - jeden z Dwunastu - miał Go wydać.”

Widzimy, że za Jezusem chodzi tłum ludzi. Z pewnością byli świadkami cudownego rozmnożenia chleba, słuchali słów Jezusa i byli pod ich wrażeniem, przeżyli dobre chwile u boku tego wędrownego nauczyciela z Nazaretu. Słyszeli też zapewne wiele o dotychczasowych Jego dokonaniach, o cudach, które były Jego dziełem, o winie w Kanie Galilejskiej, o uzdrowieniu syna dworzanina, być może dowiedzieli się także o uzdrowieniu chromego nad sadzawką Betesda. Z pewnością każdy z nich miał także swoje prywatne oczekiwania względem Jezusa. Mieli nadzieję, że być może kiedyś zrobi On coś «dla nich», pochyli się wprost nad nimi.
Nie można też odmówić tym ludziom dobrej woli. W końcu chodzą za Jezusem, mimo wszelkich niewygód, jakie to chodzenie im przysparza. Wydaje się, jakby przynaglali samego Jezusa, aby był z nimi. Nie zrażają się nawet wtedy, gdy Jezus wypomina im, że nie mają do końca czystych intencji w tym ciągłym chodzeniu za Nim. Ludzie idący za Jezusem dają dowody na to, że chcą wiele dobrego. Chcą wykonywać dzieła Boże, choć nie bardzo jeszcze wiedzą, na czym miałoby to polegać. Jezus wyjaśniając im na czym polega pełnienie dzieł Bożych wskazuje najpierw na konieczność uwierzenia w Niego, jako Jedynego, który został wysłany od Ojca, a następnie ukazuje siebie jako chleb życia i jako napój, który gasi całkowicie pragnienie. Jezus wyjawia ważną prawdę o sobie. Mówi wprost i to tak, że jego słuchacze nie są na to przygotowani. Początkowo szukali go i słuchali z entuzjazmem. Tutaj entuzjazm wyraźnie osłabł i tłum chodzący za Jezusem zniechęca się i odchodzi.

DEON.PL POLECA

Wyobrażenie miejsca
Oczyma wyobraźni przyjrzę się tej scenie. Zobaczę tłumy, które idą za Jezusem, posłucham Jego mowy i spróbuję odnaleźć swoje miejsce wśród tych wszystkich ludzi.

Prośba o owoc
Będę prosił o oczyszczenie motywacji mojego naśladowania Jezusa, a także o to, bym potrafił przetrwać chwile próby i zwątpienia, jakie mogę napotkać na swojej drodze.

Punkt 1. – Motywacje odejścia

Kiedy tłum słyszy o pochodzeniu Jezusa z nieba i o tym, iż Jego ciało ma być pokarmem na życie wieczne, wielu buntuje się przeciwko przyjęciu tej prawdy. Nie potrafią zgodzić się na to i odchodzą. Odchodzą, ponieważ nie rozumieją Jezusa, odchodzą, ponieważ spodziewali się czegoś innego, odchodzą, bo nie umieją wejść w tajemnicę i pogodzić się, przynajmniej chwilowo, z ciężarem absurdu, z wewnętrznym konfliktem.
Odejście jednak musi mieć jakieś uzasadnienie. W czasie sporu zatem, widzimy, jak niezrozumienie i pochodzący stąd wzrastający dystans jest «racjonalizowany». Jezus nie może być kimś z wysoka, ponieważ cała jego rodzina mieszka w pobliżu. Może zatem wszystkie te niewiarygodne sprawy, o jakich ludzie słyszeli, czy o których opowiadano, są do podważenia. Jezus nie może też przecież dać nikomu swojego ciała i swojej krwi do spożywania. Są to «oczywiste» racje, które uzasadniają zdystansowanie się od Jezusa, i w konsekwencji odejście.
Każdy z nas potrzebuje motywacji dla tego, co robi i aby uzasadnić to, czego nie robi. Dlatego warto się przyjrzeć temu wszystkiemu, co budzi mój sprzeciw w nauczaniu Jezusa, w postępowaniu Jego Kościoła. Jakie rzeczy w obrębie religii powodują, że budzi się we mnie postawa buntu? Gdzie czuję, że szukam argumentów, które uzasadniałyby mój dystans w stosunku do «wymagań religii», czy praktyki życia Kościoła?

Punkt 2. – Powołani przez Ojca

Wydaje się, jakby po odejściu ludzi wokół Jezusa pozostali tylko apostołowie. Z sytuacji wcześniejszego entuzjazmu, pozostaje sytuacja konsternacji i niepewności. Wszystko, co do tej pory szło tak dobrze, zawaliło się. Ten, które niedawno jeszcze miał być obwołany królem, zostaje teraz sam z garstką uczniów. I wydaje się, że jest to sytuacja swego rodzaju kryzysu, jaki przeżywają uczniowie, a nawet sam Jezus. Jan ukazuje Jezusa jako tego, który wszystko wie, który znał swoich ludzi za nim idących, znał nawet ich niewiarę, który zatem się tego mógł spodziewać. Jezus zna także swoich uczniów. W tej sytuacji wydaje się jednak, że On sam widząc fiasko swoich zabiegów, mobilizuje uczniów do tego, aby bardziej zdecydowanie się opowiedzieli. Jemu samemu wydaje się, że to nie było potrzebne. Potrzebne natomiast było samym uczniom, którzy w ten sposób musieli dokładniej precyzować swoje motywacje, musieli się dookreślić i bardziej zdecydowanie opowiedzieć. Tak też się stało.
W życiu duchowym bardzo często się zdarza, że sytuacja kryzysu, jakiejś trudności, staje się okazją do wzrostu. Bóg prowadzi człowieka poprzez drogę oczyszczenia, aby wprowadzić go w coś nowego. Dlatego też sytuacja przeżywanych trudności winna się stać okazją do jeszcze bardziej czujnego przyglądania się naszym przeżyciom. W nich bowiem przemawia sam Bóg i poprzez nie prowadzi nas do zrozumienia nowych rzeczy. Przyjrzę się przez chwilę tym wszystkim trudnym sprawom, które teraz są moim udziałem. Postaram się dostrzec to wszystko, co staje się dla mnie nowym światłem, płynącym właśnie z tego, co przeżywam.

Punkt 3. – «Panie, do kogóż pójdziemy?»

Odpowiedź Piotra była właściwą odpowiedzią na pytanie Jezusa. Mogłaby ona być wzorcową odpowiedzią ucznia Jezusowego na całej przestrzeni historii świata. Tak też w istocie jest. W słowach św. Piotra jest bowiem zawarta świadomość, jaką ma i miał od samego początku Kościół. Uczniowie nie mają wielkiego wyboru. Nie mogą odejść od Jezusa, bo przecież nigdzie nie znajdą «słów życia». W słowach: «Panie, do kogóż pójdziemy?» św. Piotr zawarł całe przeczucie jedyności Jezusa dla człowieka. Rzeczywiście «nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym mogliby być zbawieni». Jest jednak w tych słowach Piotra pewna nutka bycia skazanym na Jezusa, stwierdzenie, że nie mamy niczego innego w zamian, co moglibyśmy ewentualnie wybrać. Zbyt dużo energii zostało już przecież zaangażowane, za dużo zmian zostało podjętych, aby teraz odwracać wszystko od nowa. A zresztą nie ma do czego wracać. Z Jezusem jakoś już się związał, żył z Nim, znajdował, przynajmniej częściowo to, czego szukał. Jeśli miałby odejść to gdzie i po co. I Piotr nie ma realnej perspektywy. Uczniowie wiążą się z Jezusem, rzucają na szalę całe swoje życie i ryzykują w takiej chwili, jak ta, że nie mają innego wyboru, jak pozostać z Jezusem.
Spróbuję «zmierzyć się» z tymi słowami Piotra. Są one wyzwaniem i dla mnie. Na ile oddają moje wewnętrzne odczucia? Czy jest to prawda, którą przeżywam? Św. Piotr wypowiadał te słowa szczerze, choć okazało się też, że były to słowa jego umysłu, ale jeszcze nie serca. Świadczy o tym późniejsze zaparcie się. Nie zmienia to faktu, że wypowiedział bardzo ważną prawdę. Postaram się powtarzać za nim te słowa bez lęku, że są trochę «na wyrost». Kiedyś staną się i dla mnie prawdą serca.

Rozmowa końcowa
Stanę przed Jezusem, który zachęca mnie do oczyszczenia motywacji pójścia za Nim. Porozmawiam z Nim o tym wszystkim, co pojawiało się w moich pragnieniach, w moich myślach w czasie tej modlitwy.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie rozumiem, co Jezus do mnie mówi i czego chce
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.