Noszenie maseczek to katolicki akt miłości

(fot. David Veksler / Unsplash)
Patrick Saint-Jean SJ

Nigdy nie sądziłem, że po ponad siedmiu miesiącach walki z pandemią, będę musiał pisać o znaczeniu noszenia maseczek w miejscach publicznych. A jednak tak się dzieje.

Lubię jeździć na rowerze żeby dbać o formę i odpoczywać. Kilka tygodni temu nie wybrałem się na rower, ponieważ nie mogłem znaleźć kasku, a nie chcę podejmować zbędnego ryzyka jeżdżąc bez niego. Gdy mam kask to w ten sposób dbam o swoje bezpieczeństwo. Maseczkę noszę natomiast po to, aby chronić innych, gdy przebywam w miejscach publicznych.

Maseczka na twarz to nic innego jak niewielka bariera chroniąca przed unoszącymi się w powietrzu kropelkami, które mogą zawierać wirusy i umożliwiać przenoszenie ich z jednej osoby na drugą. Obecnie maseczka to najbardziej znane zabezpieczenie przeciwko koronawirusowi znanemu jako COVID-19, który do tej pory w samych Stanach Zjednoczonych zabił ponad 190 tysięcy z prawie 6,5 miliona zarażonych osób.

Podczas tej pandemii noszenie maseczki jest obowiązkiem cywilnym, ale też jakimś wezwaniem dla chrześcijan. Wszyscy jesteśmy wezwani do tego, by się wzajemnie chronić. To nasze podstawowe zadanie jako istot stworzonych i katolików.

DEON.PL POLECA


Wszyscy mamy obowiązek troszczyć się o siebie nawzajem. Obowiązek ten jest ważniejszy niż drobne niedogodności związane z noszeniem maseczek.

Nigdy nie sądziłem, że po ponad siedmiu miesiącach walki z pandemią, będę musiał pisać o znaczeniu noszenia maseczek w miejscach publicznych. A jednak tak się dzieje. Nie przewidywałem, że obecny przedwyborczy klimat polityczny zmieni to, w jaki sposób troszczymy się o siebie. Niestety, ma to miejsce. Nie sądziłem, że ambicje polityczne mogą stać się ważniejsze niż zdrowie ludzi, ale jednak tak się dzieje.

Kiedy zobaczyłem sporą grupę ludzi, która zebrała się bez maseczek pod Białym Domem aby protestować przeciwko obostrzeniom, to zadałem sobie pytanie: „Czy jako naród zapomnieliśmy o odpowiedzialności za wzajemną troskę?” Czy noszenie maseczki może być wyrazem sprawiedliwości społecznej?

Sprawiedliwość oznacza pozostawanie we właściwych relacjach między ludźmi. Katechizm Kościoła Katolickiego w punkcie 1939 mówi: „Zasada solidarności, nazywana także »przyjaźnią« lub »miłością społeczną«, jest bezpośrednim wymaganiem braterstwa ludzkiego i chrześcijańskiego.” Dlatego też moralnym obowiązkiem katolików jest noszenie maseczek w przestrzeni publicznej w akcie miłości społecznej.

Niedawno w jednym z programów telewizyjnych pokazano grupę ludzi protestującą przeciwko obostrzeniom, jakie mają pomagać w ograniczaniu rozprzestrzeniania się COVID-19. Na transparentach widniały napisy: „Moje ciało, mój wybór”, „Wolność to podstawa”, a nawet humorystyczne: „Jezus jest moją szczepionką”. Nie mogłem przestać się zastanawiać: „Naprawdę?” Mimo że w każdym z tych stwierdzeń jest ziarno prawdy, tradycja katolicka z łatwością odrzuca stojące za nimi argumenty.

„Moje ciało, mój wybór”. Pomijając oczywiste skojarzenie tego hasła z działaczami proaborcyjnymi, taka opinia odzwierciedla wyniesienie autonomicznej jednostki nad dobro wspólne, co jest całkowicie obce tradycji katolickiej. Myślę też, że nie trzeba się długo zastanawiać żeby zrozumieć, że sprzeciw wobec noszenia maseczek nie wynika z rozsądnej decyzji, ale z upartego egoizmu zrodzonego z frustracji.

Podam przykład. Niedawno, przy wejściu do sklepu, usłyszałem rozmowę dwojga ludzi: „Och, nie mam maseczki” - powiedziała jedna osoba. Druga odparła „Nikt nie może mi mówić, co mam robić. To moje życie.” I weszli do sklepu bez maseczek. Przypomniał mi się cytat Jamesa Baldwina: „Można być nikczemnym na tak wiele sposobów, że przyprawia to o zawrót głowy. Jednak prawdziwą nikczemnością jest pogardzanie bólem innych ludzi”.

Wszyscy mamy obowiązek troszczyć się o siebie nawzajem. Obowiązek ten jest ważniejszy niż drobne niedogodności związane z noszeniem maseczek. Jako odpowiedzialny obywatel najlepiej chronię siebie, chroniąc innych. Cytując Apostoła Mateusza: „Wszystko więc, co chcielibyście, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie.” (Mt 7,12)

Jezus nie zwalnia nas z naszych zobowiązań we wspólnocie. Jezus daje odpowiedzialność i obowiązki moralne wobec naszej społeczności. Modlitwa o zakończenie pandemii jest ważna, jednak nie zastępuje stosowania środków ostrożności.

„Wolność to podstawa”. COVID-19 bardziej niż kiedykolwiek rzuca wyzwanie jednej z naszych podstawowych amerykańskich wartości: wolności. Chociaż niektórzy błędnie interpretują wolność jako indywidualną autonomię, w rzeczywistości oznacza ona ponoszenie odpowiedzialności za nasze istnienie. Wolność jest wezwaniem do tego co określa się jako "ubuntu", czyli pomocy i wzajemnego szacunku, bo zawsze działamy jako wspólnota. Wolność stanowi o naszej wzajemnej odpowiedzialności jako wspólnocie miłości i sprawiedliwości. Wolność nie jest przyzwoleniem na robienie tego, co chcemy. My, katolicy, powinniśmy wyraźniej głosić nasze rozumienie wolności jako kontrkulturowej. Jak stwierdza Katechizm Kościoła Katolickiego w punkcie 1738: „Wolność wypełnia się w relacjach międzyludzkich.”. Czytamy również (p.1733): „Im więcej człowiek czyni dobra, tym bardziej staje się wolnym”. Noszenie maseczki jest aktem dążącym ku dobru wspólnoty.

„Jezus jest moją szczepionką”. Oczywiście nie będę nikomu zalecał braku zaufania od Jezusa, ale Jezus nie zwalnia nas z naszych zobowiązań we wspólnocie. Jezus daje odpowiedzialność i obowiązki moralne wobec naszej społeczności. Modlitwa o zakończenie pandemii jest ważna, jednak nie zastępuje stosowania środków ostrożności. Dyrektor Centrum Kontroli i Prewencji Chorób, dr Robert Redfield, powiedział: „Zakrywanie twarzy jest jedną z najpotężniejszych broni, jaką mamy, by spowolnić i powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa [COVID-19]”. Wierzę, że Jezus zgodziłby się z tymi słowami.

Noszenie maski może być dla niektórych osób niemożliwe z powodu problemów ze zdrowiem, dla innych zaś utrudnione ze względu na specyfikę ich pracy. My jednak możemy chronić tych ludzi, sami nosząc maseczki. Jako katolicy odpowiadamy na wezwanie Boga do dbania o wspólne dobro, wykonując swoje działania z miłością i sprawiedliwością. Mimo że należymy do wolnego społeczeństwa, dążymy do równowagi między naszą indywidualną wolnością a tym, co jest „godne” i „sprawiedliwe” dla społeczności. Należy po prostu zostawać w domu, jeśli to możliwe, jak również zachowywać dystans społeczny i traktować noszenie maseczek jako obowiązek „obrony życia”.

Ograniczenia społeczne związane z COVID-19 mogą wydawać się przytłaczające, a wielu z nas jest z tego powodu sfrustrowanych, zdezorientowanych i smutnych. Jesteśmy jednak obywatelami „kraju wolności” i prawdziwymi chrześcijanami żyjącymi nadzieją. Możemy prosić Boga, by udzielił nam łaski cierpliwości do noszenia maseczek. Ta mała ofiara może poprowadzić nas do wolności i jednoczyć.

Kilka dni po tym, jak musiałem zrezygnować z jazdy na rowerze, mój dobry przyjaciel pożyczył mi kask. Ta bliska osoba okazała troskę o moje dobro, upewniając się, że będę chronić głowę. Podobnie, ja, nosząc maseczkę, dbam o bezpieczeństwo innych.

Patrick Saint-Jean SJ jest jezuitą, psychoanalitykiem i pasjonatem duchowości Ignacego. Wykłada na Wydziale Psychologii na Uniwersytecie Creighton w Omaha. Należy do Prowincji Midwest Towarzystwa Jezusowego

Tłumaczenie: Magdalena Peterson

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Noszenie maseczek to katolicki akt miłości
Komentarze (30)
DW
~Dorota Wach
18 października 2020, 14:43
Rozumiem, że ktoś się boi ale nie widzę sensu noszenia maseczek. Czy one chronią to najlepiej widać na przykładzie Szwecji. Tam nie ma zatłoczonych szpitali i tysięcy ludzi w izolacji a kraj funkcjonuje normalnie. Zapytajcie ludzi, którzy tam mieszkają np pracujących Polaków. Przestańcie straszyć ludzi bo to im bardziej szkodzi. Poza tym noszenie maseczek powoduje rozwój na ich wilgotnej powierzchni bakterii np gronkowców a także grzybów w tym drożdżaków a ich wdychanie powoduje tylko pogorszenie stanu zdrowia.
18 października 2020, 17:40
A porównywałaś ilość zgonów na covid w Szwecji z innymi krajami?
MK
~Myślacy Katolik
18 października 2020, 18:18
Tam nie ma tez juz calego pokolenia seniorow...bo umarlo na covid. Prosze sobie sprawdzic dane. Ale...czemu nie przemawia do Pani przyklad Tajwanu, gdzie wszyscy nosza maseczki i poddali sie restrykcjom i ostatnie zachorowanie mieli...w kwietniu. Chce pani by pokolenie 60 plus zniknęlo? Zeby system zdrowia padl? Przeciez juz wiadomo, ze Szedzi znow choruja bo covid powrocil. Choruja tez ci co juz raz zachorowali. Mity o odpornosci stadnej upadly.
TS
~Taki Sobie
18 października 2020, 20:43
Proszę pomyśleć o wydolnosci sluzby zdrowia u nas i w Szwecji.
AN
~Agucha Nieslucha
18 października 2020, 20:57
ogolnie ludzie powinni pamietac ze maseczki NIE chornia, one jedynie ograniczaja rozsiewanie. ludzi zakaldaja maseczki i czuja sie bezpiecznie i nie przestrzegaja dystansu a to dystans jest NAJWAZNIEJSZY.... Maseczka nie chorni przed zachorowaniem a dystans i i zolacja juz tak :)
D
Damian
17 października 2020, 18:21
Bóg was z tego rozliczy doskonale wiecie, że Covid to narzędzie Satanistów masonów wymierzone przeciwko ludzkości...Jakbyście chcieli wiedzieć, że jest już dawno lekarstwo na tzw. Covida to byście wiedzieli, że jest i było i to nie jedno dobrze wiecie co za tym się kryje
18 października 2020, 17:38
Nie ma już wolnych miejsc pod respiratorami. Ta smutna wiadomość pojawiła się dziś na stronie gazety fachowej adresowanej do lekarzy ( Medycyna Praktyczna)
TS
~Taki Sobie
18 października 2020, 20:44
Tak. W takim przypadku to już jak na wojnie, niestety.
TS
~Tomasz Szulc
17 października 2020, 08:40
Niecały miesiąc temu ministerstwo zdrowia podało z fachowym pismem medycznym the lancet że noszenie maseczek ogranicza rozprzestrzenianie się coronavirusa od 3 do 17 procent.... Gdyby to było choc 50 procent to można by mówić o sensowności ich noszenia
BE
Bartosz Efinowicz
17 października 2020, 14:26
Masz Pan dowód tej tezy czy jedynie jakieś mgliste pogłoski?
BT
~Babcia Tesia
17 października 2020, 17:33
Nie kłam! https://www.thelancet.com/journals/lancet/article/PIIS0140-6736(20)31142-9/fulltext Noszenie masek (tabela 2) ogranicza zaraźliwość z 17.4% do 3.1%, czyli niemal 6-krotnie. Amen.
TS
~Taki Sobie
17 października 2020, 18:47
Nie pisz takich rzeczy człowieku. Załóżmy hipotetycznie, nawet te 3%, okolo setki dziennie, trzy osoby dziennie - trzy żywe osoby czyjś ojciec, matka inny bliski, nie warto?
JK
~Jan Koszaliński
17 października 2020, 08:39
Kto chce nosić niech nosi nawet dwie jeśli mają mu pomóc
TS
~Taki Sobie
17 października 2020, 18:49
Nie JEMU, tylko moze to uratować parę osób, konkretnych ludzi, czyichś bliźnich. Nie o niczyja JA chodzi, no chyba, ze Ty tylko o siebie się martwisz.
AU
~Angelika Urbańska
17 października 2020, 08:06
Bóg nie zakazuje logicznego myślenia,,, Są prawdziwe, niezależne autorytety w tej kwestii, ale ich nie usłyszymy w TV. Oni nie zmieniają zdania co m-c, a głosząc prawdę narażają się na utratę prawa wykonywania zawodu. Uważam, że osoby chcące zakończenia tych absurdów bardziej dbają o bliźniego - widzą makabryczną sytuację chorych na inne choroby, wcześniaków i matek rodzących. Ps. W Polsce umiera DZIENNIE ok. 1100 osób, a wszystko sparaliżowane przez kilku z Covid.
KZ
~Katolik Ze Wschodu
18 października 2020, 18:30
Prawdziwe autorytety to od miesiecy zapier..na sorach zakaźnych i w dpsach...a polskim katolikom nawet maseczki nie chce sie zalozyc by chronic blizniego bo usta ma pelne frazesow milosci do Boga. Straszne i smutne.
TK
Tomek Kasperski
17 października 2020, 02:41
no tak Jezuici świata nie przygarniecie. Żenujący artykuł pod względem zarówno teologicznym jak i faktograficznym. Kiedyś to byli Jezuici.
AJ
~A J
16 października 2020, 23:47
Co z miłością do siebie samego? Gdy idę, w maseczce dostaję zadyszki. W budynki robi mi się słabo. Mam stały katar, a nie wolno mi maseczki ściągnąć - jak nos wyczyścić? Tak, miłość bliźniego, tak ochrona, ale jeśli jestem chora, jestem zbyt blisko, a nie na pustej drodze.
MS
Mariusz Skro
16 października 2020, 23:23
Co wspólnego z miłością ma zatruwanie dziecka dwutlenkiem węgla
AR
~Aleksander Rodak
17 października 2020, 13:08
W miarę zdrowy organizm wydali CO₂, inaczej dziecko traciłoby przytomność przy każdym wysiłku. ~AJ to opisała. Tylko co ma wspólnego z miłością skłócanie wszystkich, kiedy są problemy GORSZE niż covid?
BE
Bartosz Efinowicz
17 października 2020, 14:29
Nie ma żadnych badań, które potwierdziały by te zatrucia
16 października 2020, 18:38
Dziękuję za ten artykuł. Mamy różne poglądy na temat pandemii i narzucanych nam z jej powodu ograniczeń ale gdyby te nasze poglądy na chwilę odłożyć na bok i spojrzeć na ten temat przez pryzmat miłości do drugiego człowieka tak, jak to pokazano w tym artykule. Może przyjdzie taka myśl, że mogę i chcę to zrobić choć się z tym nie zgadzam. Bo nikogo noszeniem maseczki nie skrzywdzę ale może kogoś ochronię? Bo jestem chrześcijaninem i kocham ludzi i życzę im zdrowia?
IK
~In Kab
18 października 2020, 22:10
Masz rację, 100%.
TW
~Tom Wujcio
16 października 2020, 17:29
Większym aktem jest zamknięcie kościołów, rezygnacja z Eucharystii więc do dzieła.
SA
~Steven Anderson
15 października 2020, 16:58
Jedynie co, to szkoda dla osoby noszacej, spoleczenstwa i znak poddanstwa elitom rzadzacym. Za chwile bedzie czip na reke i lobotomia. Wszyscy beda bezpieczni i szczesliwi.
16 października 2020, 18:39
Proszę przeczytaj artykuł
KM
Katarzyna Mitlaszewska
16 października 2020, 21:06
DOKŁADNIE TAK BRACIE!
TS
~Taki Sobie
17 października 2020, 18:56
No tak, bo Twoim bratem jest tylko ktoś myslacy jak Ty, poza to mentalnie nie wychodzisz. Uprzejma prosba w przypasku zachorowania na covid o nie zawracanie głowy lekarzom, zeby mogli pomóc komuś kto traktował to poważnie, a nie jak gowniarz myslacy tylko o sobie .
KM
Katarzyna Mitlaszewska
17 października 2020, 22:44
Wirusek głupoty i zwiedzenia małe baranki..
IK
~In Kab
18 października 2020, 22:12
A jak się pan czuje po tej lobotomii? Są szanse na powrót rozumnego myslenia?