Pokochać i ożywić – paschalna droga uczuć niekochanych

Depositphotos.com (397675792)

Z perspektywy paschalnej radości Ewa Skrabacz i Wojciech Ziółek SJ reflektują nad uczuciami niekochanymi, którym ks. Krzysztof Grzywocz poświęcił swój cykl konferencji, a Autorzy podcastu starali się przybliżyć jego sposób patrzenia na takie uczucia i podchodzenia do nich.

W tym odcinku – swoistym podsumowaniu całego cyklu – słyszymy między innymi, że: warto wrócić do uczuć niekochanych, by porozmawiać o zmartwychwstałym Życiu i o całej rzeczywistości, naznaczonej cierpieniem i śmiercią, ale też ożywionej miłością; Grzywoczowy schemat działania jest ten sam – nie negować, nie tłumić, nie obwiniać się i nie koncentrować się na patologii, ale przyjąć, wyrazić, pokochać; warunkiem koniecznym zmartwychwstania jest śmierć. Jeśli nie ma doświadczenia śmierci, to nie ma radości zmartwychwstania, nie ma życia w pełni.

DEON.PL POLECA

WZ: Христос воскресе! Chrystus zmartwychwstał!
ES: Воистину воскресе! Prawdziwie zmartwychwstał! Inaczej nie można było zacząć.
WZ: Można było, ale jacy my byśmy byli chrześcijanie?
ES: Tak jest.
WZ: Witamy serdecznie, Ewa Skrabacz...
ES: I Wojciech Ziółek. W odrodzonym już klimacie, nastroju, czasie, no bo po Wielkiej Nocy, zostaniemy jednak na chwilę jeszcze przy księdzu Krzysztofie, przy uczuciach niekochanych, przy uczuciach w ogóle, żeby tak jakoś...
WZ: Po to, żeby opowiedzieć o zmartwychwstałej rzeczywistości.

Onieśmielenie i tęsknota

ES: No właśnie. Żeby nie tyle podsumować to i tam zbierać wątki, tylko żeby powiedzieć o tym, co nowe, o tym, co z życiem nam przychodzi, z życiem, które daje nam Pan Bóg. Pamiętam, że jak przymierzaliśmy się w pierwszym odcinku do tych uczuć niekochanych, do tego cyklu, powiedziałeś o swoich uczuciach. Powiedziałeś, że czujesz pewną nieśmiałość wobec tego, że mamy iść po krokach księdza Krzysztofa.
WZ: Onieśmielony byłem, tak.
ES: I ja w trakcie tych naszych nagrań poczułam tęsknotę za nim. Przy jednym z ostatnich uczuć, kiedy sobie odsłuchiwałam konferencję, tak mi się jakoś mocno zatęskniło. To, że go brakuje, ja nie wiem, czy wspominałam, że to był mój kierownik duchowy przez dziewięć...
WZ: Dziesięć lat.
ES: Dziesięć lat, tak. No więc..., to jest takie oczywiste, tak, że jest ów brak, ale właśnie to takie przypomnienie sobie znowu jego głosu, sposobu mówienia, spowodowało, że tak mi się w pewnym momencie zatęskniło...

Filozofia radzenia sobie z uczuciami niekochanymi

WZ: Dziękuję, że to mówisz, bo to jest też coś takiego, że nagrywając te kolejne odcinki dotyczące kolejnych uczuć niekochanych, też tak widzisz tę jego filozofię za tym stojącą, prawda? Z jednej strony wydaje się to zawsze ta sama filozofia, ten sam schemat, właśnie, żeby nie odganiać, żeby nie tłumić, żeby przyjąć, żeby wyrazić...
ES: Żeby się nie koncentrować na patologii.
WZ: Tak, a z drugiej, kiedy rozmawialiśmy o tym wszystkim, tak sobie myślisz, jakie to jest w tej prostocie swojej mądre. I też w tej prostocie swojej, jakie trudne, jakie trudne.
ES: Ale też pomyślałam, że jakie to jest ożywiające, że w tym jest właśnie nadzieja na to, że można pogodzić takie rzeczy w sobie, że można je przeżyć i to dobrze przeżyć, z korzyścią dla siebie, dla ludzi i dla Pana Boga. Bo przecież za każdym razem mamy te trzy perspektywy i w kontekście zmartwychwstania to wręcz, no może nie poszarżuję, że właśnie o zmartwychwstałych uczuciach, chociaż z drugiej strony, kiedy znajdujemy do nich drogę, kiedy je przyjmujemy, to jest w tym jakieś życie, które w nas wstępuje.
WZ: Jak najbardziej. I schemat, który się powtarza, to jest właśnie ten, że był umarły, a znów ożył, prawda? Greckie słowo mówiące o zmartwychwstaniu wskazuje na podniesienie, na to, że ktoś wstał, że właśnie leżał, a teraz stoi. Więc schemat się powtarza, ale właśnie warunki, nigdy nie można tego zapominać, warunkiem koniecznym zmartwychwstania jest śmierć. Nie ma zmartwychwstania bez śmierci i uczucia niekochane są po to niekochane, żeby pokochane mogły zacząć żyć. Bo my się wszyscy piszemy na to, żeby doświadczyć radości zmartwychwstania, ale nikt albo nieliczni zgadzamy się na to, że to trzeba najpierw umrzeć, a to tylko to, co umarło, może zostać wskrzeszone. Moje doświadczenie... No często o tym mówię przy różnego rodzaju okazjach, że najważniejsze rzeczy, które jakoś noszę w sobie, które udało mi się nie tyle zrozumieć, co, których udało mi się doświadczyć, to one są dzięki tym momentom, długim nieraz, kiedy jakoś tam doświadczałem śmierci, kiedy coś tam we mnie umierało czy umarło.
ES: Z takich pierwszych miesięcy mojego kontaktu z księdzem Krzysztofem bardzo pamiętam jedno pytanie, które mi zadał. Ja wtedy przeżywałam taki bardzo trudny czas, bardzo trudny. I on mnie kiedyś zapytał, czy gdyby dziś, teraz, tu i teraz, ktoś mi zaoferował, że zabierze te wszystkie trudne uczucia, bardzo trudne uczucia. Że zabierze je łącznie z pamięcią. Że nie będę nawet pamiętała, że one były. Nie to, że uśmierzy mój ból w tym momencie, ale że zabierze wszystko, łącznie ze wspomnieniami. Nie będzie tego w moim życiu. Czy ja bym chciała? I pamiętam jak dziś, że bez namysłu, to z żadnej mojej mądrości nie wypłynęło, ale z jakiejś intuicji, mądrej intuicji. I ja od razu odpowiedziałam, że nie. Nawet się nie zastanowiłam. A przecież oferta była kusząca. Kiedy człowiek cierpi, kiedy jest rozbity na tysiąc kawałków, no złapie wszystko, żeby przestało boleć. Ale jakaś przecudna intuicja podpowiedziała mi tę odpowiedź: nie. I nie to, że chciałam się od razu z niej wycofać. Może jednak... Byłam jej pewna. I pamiętam to do dziś. I jestem przekonana, że było w tym właśnie przeczucie, które ty przed chwilką potwierdziłeś słowami, że wszystko co najważniejsze, co do nas dociera, co rozumiemy, co nas tworzy, co nas buduje, bierze się właśnie z tego obumierania, z tego bólu, który jest czasem nie do zniesienia, ale który rodzi finalnie zmartwychwstanie.
WZ: Nie ma innego chrześcijaństwa. Nie ma innego doświadczenia tego Boga, którego przyszedł nam pokazać Jezus Chrystus, jak tylko właśnie w taki sposób. Jeżeli nie ma doświadczenia śmierci, nie ma radości zmartwychwstania. No a jak nie ma radości zmartwychwstania, to nie ma radości życia. Nie ma cieszenia się życiem. Nie ma przyjemności z tego, że w tej kruchości doświadczasz takiego piękna.
ES: Ja bym nawet zredukowała to i powiedziała, że nie ma życia bez dodawania radości czy czegokolwiek, bo przecież takie życie właśnie pozbawione owej siły witalnej, radości, tego impetu, o którym też mówiliśmy, no to to jest wegetacja. No nie nazwiemy tego życiem.

Warto było i podziękowania

WZ: I tak sobie myślę, że... warto było. Warto było i nie tylko warto było, ale że jest duża wdzięczność. Oczywiście dla Deonu za propozycję, a konkretnie dla...
ES: Ojca Pawła Kosińskiego.
WZ: Pawełku, ślicznie dziękujemy. To naprawdę był dobry pomysł. I nawet jeśli nie ty na niego wpadłeś, to zawsze „Cezar pontem fecit”, prawda? Oczywiście wielkie podziękowanie dla samego tego, bez którego...
ES: Przede wszystkim.
WZ: Dla Krzysztofa Grzywocza za to, że był, jak był i za to wszystko, co nam zostawił, że się teraz tęskni, że się wraca, że to na różne sposoby się opowiada, bo jest co opowiadać.
ES: I jest o kim. I gdyby ktoś chciał zostać dłużej z księdzem Grzywoczem, a nie znał go wcześniej albo nie wie, to podpowiadamy też miejsce, w którym można sporo o nim przeczytać, być na bieżąco też z tym wszystkim, co zostawił. To jest strona https://kskrzysztofgrzywocz.pl. Link damy w opisie do dzisiejszego odcinka.
WZ: Panu Ryszardowi Paluchowi, który tę stronę...
ES: Tworzy, moderuje.
WZ: Tak. Jak to tutaj u mnie w Rosji mówią: „niskij wam pakłon”. Niskij wam pakłon za to, że to tak ładnie działa.
ES: I tak oto opowieść o trudnych uczuciach, historię o różnych uczuciach kończymy uczuciem. Uczuciem wdzięczności wyrażonym przed chwilą. Uczuciem, które tak sobie myślę, że można powiedzieć jest taką ‘perłą w koronie’, bo jest owocem zmartwychwstania.
WZ: Tak jest. Bierze się z doświadczenia zmartwychwstania, bo to jest coś dane. Nie myśmy to sobie sprokurowali. I dlatego, bez względu na wszystko, tak jak zaczęliśmy paschalnie po rosyjsku, tak teraz kończymy paschalnie, bo inaczej nie można w oktawie Paschy, kończymy paschalnie po polsku.
ES: Mój kochany przyjacielu, Chrystus zmartwychwstał!
WZ: Prawdziwie zmartwychwstał!
ES, WZ: Alleluja!
WZ: I tak niech wybrzmiewają nasze paschalne „Dialogi w połowie drogi”.

Jezuita, uratowany grzesznik; poprzednio duszpasterz akademicki w Opolu i Krakowie, proboszcz we Wrocławiu, prowincjał (2008-2014), a obecnie proboszcz w Tomsku (Rosja, Syberia); inicjator Deon.pl i Modlitwy w Drodze.

Twitter: wziolek_sj

 

Politolog, nauczyciel akademicki, dawca krwi, amatorka biegów długodystansowych, współpracuje z Radiem Doxa, Modlitwą w drodze i Deon.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pokochać i ożywić – paschalna droga uczuć niekochanych
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.