Czy Jezus się śmiał?

(fot. wewiorka_wagner/flickr.com/CC)

W wielu sytuacjach Ewangelie barwnie opisują uczucia Jezusa, zwłaszcza te nieprzyjemne. Wspominają o tym, że się gniewał, smucił, bał, cierpiał i męczył. Milczeniem okrywają jednak jego śmiech i radosne usposobienie. Czy ten brak świadczy o tym, że nasz Zbawiciel, będąc prawdziwym człowiekiem, nie śmiał się i zawsze zachowywał kamienną twarz? Wydaje się to mało prawdopodobne, zważywszy na fakt, że Jezus był do nas podobny we wszystkim, oprócz grzechu. A przecież śmiech zasadniczo jest rzeczą piękną i pożyteczną.

To rzeczywiście zastanawiające, dlaczego starożytni chrześcijanie nie byli zainteresowani śmiechem Jezusa. Być może to pozytywne uczucie było dla nich oczywistością, jak zresztą wiele innych ludzkich spraw, którym, ich zdaniem, nie warto było poświęcać uwagi i marnować cennego atramentu. Zresztą, chyba o wiele trudniej przyjąć Syna Bożego, który jest zmęczony i smutny, niż radosny i uśmiechnięty. Ale ewangeliści mogli również dojść do wniosku, że śmiech bardziej był jednak kojarzony w Piśmie z grzechem i głupotą ("Głupi przy śmiechu podnosi swój głos" Syr 21,20) i nie licował ze wzniosłym posłannictwem Zbawiciela. Jak by nie było, pozostajemy tutaj w sferze spekulacji.


Papież Franciszek mówi: Jestem grzesznikiem. To jest najtrafniejsza definicja. To zaskakujące słowa, bo - choć jesteśmy grzesznikami - mało kto z nas chce się do tego przyznać. Czy taka deklaracja Ojca Świętego nie działa deprymująco na nas, maluczkich? Co to znaczy - grzeszyć? Kto jest grzesznikiem? Czy można nie grzeszyć? A może grzech z definicji wpisany jest w naturę człowieka? W czasie adwentu zapraszamy do lektury naszego cyklu. Temat i problematykę grzechu na warsztat wzięli jezuici - Wacław Oszajca, Stanisław Biel, Dariusz Piórkowski, Wojciech Żmudziński, Wojciech Werhun, Marcin Baran, Jacek Siepsiak oraz Piotr Kropisz.


Faktem jest, że praktycznie od czasów antycznej Grecji aż po wiek dwudziesty w ogóle niewiele pisano na temat śmiechu. Jeśli już śmiech ściągał na siebie uwagę filozofów, to zazwyczaj ukazywany był w negatywnym świetle, łączony z kpiną, rozpasaniem i szyderstwem. Ponadto, spontaniczność śmiechu zakorzenionego w ciele wymykała się filozofom, przyzwyczajonym do porządku i przemożnych rządów rozumu. Nic dziwnego, że Platon w "Filebie" uznał śmiech i poczucie humoru za "specyficzny rodzaj zła i wadę".

DEON.PL POLECA


Także w Biblii Bóg śmieje się i naigrawa z grzeszników. Prorok Eliasz wyśmiewa fałszywych proroków. Wielu Ojców Kościoła dość jednostronnie spoglądało na śmiech. Św. Jan Chryzostom pisał w jednym z kazań, że "śmiech rodzi głupie dysputy, a te z kolei prowadzą do jeszcze głupszego działania". Z tego powodu ojciec zachodniego monastycyzmu, Pachomiusz, zabronił w swej regule opowiadania żartów, a św. Benedykt zalecał umiarkowanie i unikanie słów, które mogłyby sprowokować śmiech.

W średniowieczu aż roiło się od rozmaitych dysput i sporów, w tym również na temat wartości lub szkodliwości śmiechu. Zazwyczaj jednak dyskutowali mnisi i teologowie, bo lud i tak miał swoje rozrywki i wielce się tymi kontrowersjami nie przejmował. Sztandarowy przykład skrajnej nieufności wobec śmiechu odnajdziemy w znakomitej powieści Umberto Eco "Imię róży".

Jorge de Burgos, mnich, który w klasztornej bibliotece przechowuje drugą księgę "Poetyki" Arystotelesa, chroni ją przed własnymi konfratrami do tego stopnia, że doprowadza do kilku morderstw. A wszystko dlatego, że grecki filozof zbyt wiele uwagi poświęcał w tym tekście śmiechowi, rzeczy zakazanej i nieprzyzwoitej pośród mnichów. W chwili, gdy Jorge zostaje zdemaskowany przez Williama z Baskerville, usprawiedliwia swoje niecne czyny w następujący sposób: "Śmiech to słabość, zepsucie, jałowość naszego ciała. Jest rozrywką dla wieśniaka, swawolą dla opilca, nawet Kościół w mądrości swojej wyznaczył momenty święta, karnawału, jarmarku, tę całodzienną polucję, która uwalnia od ciężaru humoru i pociąga ku innym pragnieniom i innym ambicjom... Lecz śmiech pozostaje rzeczą nikczemną, obroną dla prostaczków (…) Śmiech wyzwala chłopa od strachu przed diabłem, odrywa wieśniaka na jakiś czas od strachu. Lecz prawo narzuca się przez strach, którego prawdziwym imieniem jest trwoga przed Bogiem".

Jorge potępia śmiech w czambuł, ponieważ jego zdaniem, ta cielesna przypadłość niszczy porządek i wprowadza chaos. Śmiech jest przeciwieństwem lęku. Rozbraja i rozluźnia, powodując, że człowiek traci kontrolę nad własnym ciałem. Posępny benedyktyn nie dostrzega żadnych walorów śmiechu, odsyłając go do diabelskich czeluści. Na co odpala William: "Diabeł to zuchwałość ducha, to wiara bez uśmiechu, to prawda, której nigdy nie ogarnia zwątpienie"

Na szczęście nie wszyscy tak myśleli. Św. Tomasz z Akwinu, ten znakomity dominikanin, jak zawsze prezentuje zrównoważone i bliższe Ewangelii podejście, chociaż również żył w średniowieczu. W Sumie Teologicznej, w kwestii "O skromności w zewnętrznych ruchach ciała" pisze, że "należy uwalniać się od zmęczenia duszy drogą odpoczynku duchowego. Dlatego środkiem zaradczym jest chwilowe oderwanie się od wytężonej pracy umysłowej, a zażycie jakiejś przyjemności. A ponieważ powiedzenia i czynności, których celem nie jest nic innego poza przyjemnością duszy, zwą się żartami i zabawami, dlatego ich używanie w stosownym czasie jest rzeczą konieczną, by dać duchowi odpoczynek".

Św. Tomasz w zabawie nie widzi zdrożności, o ile nie przekracza ona pewnej dopuszczalnej granicy. Żarty to w jego opinii świetne przerywniki, chociażby w chwilach, gdy ludzie są znużeni lub znudzeni. Dlatego Doktor Anielski bardzo pochlebnie wypowiada się o aktorach (dzisiaj kabaretach), których zadaniem jest rozśmieszanie ludzi. Zastrzega jednak, by nie były to rozrywki ordynarne i obraźliwe. Zaleca, by nie dać się ponieść szaleństwu, głupkowatej wesołkowatości i nie traktować zabawy jako celu, lecz pomoc do dobrego życia. Trzeba też zważać na okoliczności i osoby, aby żartować i śmiać się w odpowiednim momencie.

Prawie 700 lat później Henri Bergson w swoim eseju "Śmiech" uważa tę czynność za gest niezwykle użyteczny. Jego zadaniem jest regulowanie "zaburzeń społecznych", przeciwdziałanie zesztywnieniu i automatyzacji w postawach oraz zabawa umysłowa w celu wytchnienia i odprężenia.

Powróćmy do Jezusa i posłużmy się pewną analogią. Nawet gdybyśmy się bardzo wysilili, nie znajdziemy w Piśmie świętym bezpośredniej wzmianki o Niepokalanym Poczęciu czy Wniebowzięciu Matki Bożej. A jednak wyznajemy te ważne prawdy wiary, opierając się na świadectwie Pisma św. i działaniu Ducha Świętego, który pozwala nam je wywieść dzięki myśleniu i wyciąganiu wniosków. Bowiem oba te dogmaty są konsekwencją boskiego macierzyństwa Maryi.

Nie znajdziemy w Ewangelii ani słowa o tym, że po Zmartwychwstaniu Jezus ukazał się swojej Matce jako pierwszej. Niemniej św. Ignacy Loyola każe w "Ćwiczeniach Duchowych" rozważać właśnie to spotkanie na samym początku tzw. Czwartego Tygodnia, ponieważ, jak pisze, "Pismo święte zakłada, że mamy rozum, jak jest napisane: "I wy jesteście bez rozumu?" (CD 299) Więc skoro ukazał się tylu osobom, to dlaczegóżby nie miał najpierw przyjść do Maryi, najbliższej Mu osoby i najbardziej Mu ufającej? Aż dziw, że Święta Inkwizycja nie przyczepiła się do tego "nieortodoksyjnego" rozważania.

O tym, że Jezus się śmiał i uśmiechał, możemy się przekonać pośrednio, właśnie dzięki rozumowi i codziennemu doświadczeniu. Weźmy dla przykładu słowa samego Jezusa, który ganiąc przekorę Jego słuchaczy, cytuje ich własne słowa: "Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią: "Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników"

Najwidoczniej faryzeusze i inni "prawdziwi" wierzący w Boga konszachty Jezusa z celnikami i grzesznikami uważali za rozpustę, obżarstwo i opilstwo. A przecież nie chodziło tutaj tylko o jedzenie, lecz o wspólnotę stołu, bycie razem, dotrzymywanie sobie towarzystwa, przyjaźń, słowem ucztowanie, które przewyższa zwykłe jedzenie i picie.

Nie wyobrażam sobie, aby normalni ludzie siedząc przy stole podczas uczty, nie opowiadali sobie dowcipów i zabawnych opowieści. Nie wyobrażam sobie Jezusa, który siedzi tam z posępną miną i nie reaguje na żaden żart, za to z niezwykłą powagą wygłasza kolejne nauki. Prawdopodobnie dlatego również został nazwany "żarłokiem i pijakiem", bo, o zgrozo, śmiał się razem z grzesznikami. (I to ma być Mesjasz?)

A czy dzieci pobiegłyby do Jezusa, aby je błogosławił i przytulał, gdyby na Jego twarzy nie zauważyły uśmiechu? Czy śmiertelnie poważny Pan przyciągnąłby serce i ramiona dziecka?

Toteż podobnie jak rodzi się w nas dobry smutek, chociażby na skutek współczucia cierpiącej osobie i zły smutek, na przykład wtedy, gdy zazdrościmy, tak samo istnieje śmiech głupców, śmiech pysznych i zadowolonych z siebie (Jezusowe "Biada wam, którzy teraz się śmiejecie" Łk 6, 25), ale też śmiech człowieka radosnego, którego czerpie życie pełnymi garściami i ma w sercu pokój. Jezus z pewnością należał do tej drugiej kategorii.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy Jezus się śmiał?
Komentarze (27)
J
Jan
20 grudnia 2013, 11:42
Co też teraz powie ulubieniec deonu Jacek Prusak (na pewno znowu na łamach TVN czy TP albo chociaż TP) w sprawie gender po słowach prefekta Kongregacji ks. kard. Zenona Grocholewskiego - zakaz gender w szkołach katolickich. No ale skoro dostało się papieżowi za ks. Lemańskiego to tutaj pewnie posunie sie daleko dalej? Czy opuści zakon?
Y
yess
20 grudnia 2013, 07:58
Wymienone osoby przez Rafała maja różne "zasługi" i nie zawse na tym samym polu ale raczej nawzjem sie na deonie popieraja i na pewno maja decudujący wpływ na "opcję" deonu. raczej dawno wyszło "szydło z worka" i znane są ich preferencje - wystarczy poczytac ich artykuły i komentarze. Niektórzy sa też aktywni w innych mediach. Ostatnio "bryluje" Jacek Prusak. nawet po wyjściu na jaw seksualizaci dzieci w pornoeksponacie w CNK nie ma żadnych obiekcji (ani tez utrudnień) aby znowu wystąpić. Wczoraj w obronie ks. Lemańskiego - dołączył do chóru krytyki Watykanu i papieża Franciszka. Obok innych pseudoobrońców wiary katolickiej i księży. Prusak SJ idzie drogą Obirka czy ks. Lemańskiego czy tylko drogą ks. Bonieckiego - i dostanie zakaz wypowiedzi w mediach? A ks. Klamer i ks. Piórkowski na deonie przecież zawsze popierają swoich współbraci (w komentarzach chociażby) a także przez cenzure i moderacje - stosowana tylko dla tych ważnych na deonie jezuitów bo przecież nie dla innych duchownych i biskupów
K
klara
19 grudnia 2013, 22:04
@xan  Kto jest smutny? Ten kto ma grzech. ... Kto jest smutny? Ten kto ma powody. Na przykład mieszkańcy Syrii, gdzie, jak donosi dziś Radio Watykańskie,  do cierpień wywołanych wojną, doszła jeszcze tragedia związana z zimnem, brakiem żywności i opału. I jakby tego było mało to  jeszcze z oskarżaniem o grzech przez domorosłych "filozofów".
X
xan
19 grudnia 2013, 21:44
Jezus był do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu. np jestem przekonany że: - mały Jezus sikał w pieluszki - marudził przy jedzeniu, ale się nie kłócił - śmiał się z uczniami - chodził do toaley - był normalny!!!! Tylko niektóre osoby chcą Go włożyć za szybke do modlitwy. Tak Tasza. Też tak myślę. Przekręcimy się o 180%. Ale pewne jest, że jest Bogiem-Człowiekiem radosnym. Bo daje wiarę, która uzdrawiała. Daje nadzieję, że jest zbawienie. Dalej miłość, bo On jest Miłością. W tym całym orędzi Ewangelii jest przede wszystkim mowa o radości. Kto jest smutny? Ten kto ma grzech. Jak ktoś mówi, że Jezus się nie śmiał, to znaczy, że ma głębokie problemy duchowe, albi osychiczne. Może depresje. Bo Jezus ŻYJE! A my chcemy się z nim spotkać w RADOŚCI Nieba! A nie w smutku PIEKŁA! Chcesz Pana Boga rozśmieszyć ty? Powiedz mu o swoich planach... :)
K
klara
19 grudnia 2013, 20:14
istnieje śmiech głupców, śmiech pysznych i zadowolonych z siebie (Jezusowe "Biada wam, którzy teraz się śmiejecie" Łk 6, 25), ale też śmiech człowieka radosnego, którego czerpie życie pełnymi garściami i ma w sercu pokój.  Jezus z pewnością należał do tej drugiej kategorii. No to tylko patrzeć, a warunkiem kanonizacji będzie udowodnione używanie życia stopniu heroicznym:)))
T
Tasza
19 grudnia 2013, 19:51
Jezus i tak pewnie wszystkich nas zaskoczy, kiedy spotkamy Go w niebie. Mnie osobiście przekonuje zdanie, że Jezus podobny jest do nas we wszystkim, prócz grzechu...
19 grudnia 2013, 18:34
@Rafał Borkowski Nie polemizuj z wariatem, szkoda Twojego czasu. Szkoda, że Deon nie wymaga logowania do publikacji komentarzy (nie żebym sam był święty w tej dziedzinie, ale pomogłoby mi to w zachowaniu czystości :P ). Masz rację. Generalnie sporo wytrzymuję, ale czytam i czytam te posty, ignorowałem, czytam, nawracają z niespotykanym natręctwem. Mi już obmierzgły, a podejrzewam, że nie pozostają bez zupełnego wpływu na obrzucanych tym łajnem. Tylko osoba psychicznie chora mogłaby się tym zupełnie nie przejmować. Niedawno była próba możliwości komentowania tylko dla uczestników zalogowanych? Jakiś test chyba, to krótko trwał. Mógłby wrócić na stałe. Tak, będzie mniej komentarzy, ale przeczyściłoby to nieco. Ale, to polityka Deon, nic mi do niej, redakcja może ma jakieś inne, obiektywne powody:)
19 grudnia 2013, 18:28
@Rafał Borkowski Nie polemizuj z wariatem, szkoda Twojego czasu. Szkoda, że Deon nie wymaga logowania do publikacji komentarzy (nie żebym sam był święty w tej dziedzinie, ale pomogłoby mi to w zachowaniu czystości :P ).
19 grudnia 2013, 18:18
Fajne jest to środowisko w którym żyje o. Piórkowski skoro jest podejrzewane o chorobliwą zazdrość, zawiść, mocne natręctwo, zgryzota, spalenie od środka To coż sie dziwić że deon własnie o to wszystkich podejrzewa? Straszne Uspokój się i nie twórz spiskowych, zaraz uroisz sobie, że ja, o. Dariusz Piórkowski SJ, o. Grzegorz Kramer SJ,  p. Piotr Żyłka, to jedna i ta sama osoba, która ma umiejętności nie bi, ale czwórlokacji. A jeszcze o. Wojciech Żmudzińśki SJ i o. Jacek Prusak SJ. O. Dariusza na oczy (na żywo) nie widziałem, ani czterech pozostałych szanownych. Z boku tylko obserwuję ich działalność. Która jest owocnym działaniem na rzecz Królestwa Chrystusa. Na polach nie zawsze utartych. Wchodzenie na nie narusza, zgadza się, święty spokój tych, którzy wypracowali sobie bezpieczny przepis na chrześcijaństwo i bycie niemalże świętymi tu na ziemi, do których nikt nie ma prawa się czepiać. A dołączać innych? Skądże, toż modernizm. Nasz klub jest elitarny, byle kto nie może tak po prostu do niego wejść. "Wspaniałe" wypaczenie przesłania Ewangelii. A widzę od paru miesięcy bytności na Deonie, że wymienieni najwięcej dostają po głowie.
Y
yess
19 grudnia 2013, 17:46
Fajne jest to środowisko w którym żyje o. Piórkowski skoro jest podejrzewane o chorobliwą zazdrość, zawiść, mocne natręctwo, zgryzota, spalenie od środka To coż sie dziwić że deon własnie o to wszystkich podejrzewa? Straszne
19 grudnia 2013, 17:39
Chrystus dużo mówił o radości: J 17:13, J 16:24, Mt 5:12, Łk 15:7 itd. Śmiech jest też obecny w jednym z Błogosławieństw: "Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie".
J
Jan
19 grudnia 2013, 17:16
Czy niegodnych jezuity czynów mozna pozazdrościć? Niegodnych komentarzy i artykułów na deonie
19 grudnia 2013, 17:09
Nawet jak to nie jest wprost napisane w Ewangeliach, to reakcje słuchaczy, podejście ludzi do Jezusa świadczy, że uśmiech nie był mu rzeczą obcą. Potestujcie to i spróbujcie zyskać posłuch i przychylność tego typu, jaką miał nasz Pan, to zobaczycie, że ze srogą, smutną, surową miną dużo nie zdziałacie.
19 grudnia 2013, 17:06
Ale ten Piórkowski to" wspaniały teolog" - i jak ważne jest co ON uważa za życie. A inni to nie wiedza, tylko płacza i nie śmieją się jak inni sie radują. Kolejny raz co za pycha autora. Dobrze że tym razem zdobył sie na ofiare i nie reklamuje przy okazji swoich "produkcji". On wie ... inni nie wiedzą i robia sobie pomnik. Raczej wiadomo jaki "pomnik" zrobił sobie autor - często to widzimy w komentarzach i artykułach na deonie... I znowu seksualność - to ulubiony temat? Nie wystarczy juz seksualizacja dzieci przez jezuitów? Mam wrażenie, że tego typu posty pod różnymi nickami pisze jedna i ta sama osoba. Bardzo widoczny jest tu jakiś rodzaj zawiści? Któż może tak chorobliwie zazdrościć o. Dariuszowi Piórkowskiemu, że od słów przechodzi do czynów, że swoją duszpasterską działalność na różnych polach prowadzi w odważny i skuteczny sposób? Czyżby ktoś z byłych (obecnych?) współpracowników, bliższych lub dalszych? Niemniej to wygląda na jakieś mocne natręctwo. Człowieku, uwolnij się od tego, bo zgryzota z tym związana spali Cię od środka;) Reklama "produkcji" chrześcijańskich, własnych lub nie - tak, zawsze przy nadarzącej się okazji. Siać dobro na różne sposoby. Niech świata nie zalewają tylko dalekie od Boga publikacje.
19 grudnia 2013, 12:36
Dariusz Piórkowski SJ Frazeologizm czerpać pełną garścią/ pełnymi garściami oznacza: w pełni korzystać z czegoś. Stwierdzenie, że ktoś w pełni korzysta ze swojej seksualności, nie może onaczać więc abstynencji seksualnej. ---------------------------------------- Zupełnie na serio warto by postawić pytanie: Czy Jezus potrzebował się śmiac? Znam kilku piajaków i obrzartuchów, którzy robia to na smutno. Więc argument ten eksperymentalnie da się obalić. Jak Ojciec zauważa, bycie radosnym nie oznacza śmiania się a zalecany przez św.Tomasza odpoczynek Jezus mógł znaleźć w łączności z Ojcem. Czy musiał się śmiać z dowcipów opowiadanych przez apostołów? --------------------------------------- Zapewne do dzieci się uśmiechał... one tego potrzebowały :-) --------------------------------------- Głośny smiech dorosłego oznacza zazwyczaj brak/potrzebę/ radości, a może Jezus miął tyle radości, że nie potrzebował się śmiać?
Dariusz Piórkowski SJ
19 grudnia 2013, 12:32
Ale ten Piórkowski to" wspaniały teolog" - i jak ważne jest co ON uważa za życie. A inni to nie wiedza, tylko płacza i nie śmieją się jak inni sie radują. Kolejny raz co za pycha autora. Dobrze że tym razem zdobył sie na ofiare i nie reklamuje przy okazji swoich "produkcji". On wie ... inni nie wiedzą i robia sobie pomnik. Raczej wiadomo jaki "pomnik" zrobił sobie autor - często to widzimy w komentarzach i artykułach na deonie... I znowu seksualność - to ulubiony temat? Nie wystarczy juz seksualizacja dzieci przez jezuitów? ... Ale mam tutaj na Deonie gorliwych i wiernych ulubieńców, którzy troszczą sie o moją pokorę. Dziękuję.
Dariusz Piórkowski SJ
19 grudnia 2013, 12:00
ale też śmiech człowieka radosnego, którego czerpie życie pełnymi garściami i ma w sercu pokój. Jezus z pewnością należał do tej drugiej kategorii. Trochę z tą wizją Jezusa "czerpiącego życie pełnymi garściami" kłóci się Jego celibat, czterdziestodniowy post, czy stwierdzenie, że Syn Człowieczy nie ma gdzie głowy skłonić. A polecenie, zeby Jego naśladowcy zaparwszy się samych siebie brali swój krzyż, nie brzmi raczej jako zachęta do "czerpania życia pełnymi garściami". Używanie życia - według świadectwa licznych świętych i na podstawie ich doświadczenia - nie jest w stanie dać sercu pokoju. Wręcz przeciwnie. Żeby było jasne - nie jestem rzecznikiem ponuractwa. Radość jest wspaniałym darem. Ale nie jest jakimś rzekomym chrześcijańskim obowiązkiem. ... Szanowny Panie, kiedy piszę o czerpaniu życia pełnymi garściami, to mam też na myśli to, o czym Pan pisze. Życie to nie jest tylko przyjemność, czy używanie, ale i cierpienie, współczucie, znoszenie przeciwności. Jednak jedno drugiego nie wyklucza. Samo Pismo powiada, że jest czas płaczu i radości, siania i zbierania, wojny i pokoju. To dla mnie oznacza życie. Niestety, bywa tak, że my pobożnie chcielibyśmy Jezusa człowieka zredukować do naszych wyobrażeń, tworzymy sobie pomnik lub kogoś zupełnie nie z tego świata. Historia Kośćioła pełna jest tych herezji: albo człowiek albo Bóg. Jezus też miał seksualność, też był i jest mężczyzną, ale to nie oznacza, że seksualność trzeba realizować przez współżycie. To chyba dość oczywiste.
Jadwiga Krywult
19 grudnia 2013, 11:46
Szukanie wyniszczająego postu, skrajnego ubóstwa i męczeństwa jest patologią chrześcijańską, a jeżeli ktoś uważa celibat wyłącznie za męczarnię, to nie powinien się na niego decydować. 
Jadwiga Krywult
19 grudnia 2013, 11:17
Veritas, najpierw trzeba zdefiniować, co to jest czerpanie życia pełnymi garściami. Wg Ciebie żarcie i seks.
I
Iwona
19 grudnia 2013, 10:11
Jestem przekonana, że Jezus się śmiał, uśmiechał, żartował, radował. Jego zachowanie, Jego nauki o tym ewidentnie świadczą. Nie stronił od wesela, od wesela w Kanie sie jego działanośc zaczęła. Zawsze otoczony przez przyjaciól, towarzystwo, ludzi, czesto z nimi biesiadował. W nauczaniu, wiele mówil o radosci, np. by płakac z tymi, co sie smucą i radować z tymi, co sie radują. że przyjmie wierne slugi swoje do swojej radości, aby nasza radość byla pelna. Jak Ktos kto nie umie sie śmiac, cieszyć mógłby ludzi prowadzic do wiecznej radości? On szedł, i niósl ludziom radość i wesele. Jest Oblubieńcem, to jedno z Jego imion a wiec Panem Młodym na weselu, przyczyną i powodem wesela. Ja znam Boga radosnego, bo radosny jest nie tylko Jezus ale i Bóg Ojciec. On cieszy sie każdym z nas. Cieszy sie mną, nawet wtedy gdy ja nie umiałam sie soba cieszyc. Radość to takze dar Ducha Świętego. Wszystkie Trzy Osoby Boskie są radością! Czym bylaby radość bez smiechu?
I
Iwona
19 grudnia 2013, 09:35
... Należy tylko współczuć. Więcej póki co się nie da zrobić... Ojcze Dariuszu można sie jeszcze pomodlić :)
Dariusz Piórkowski SJ
19 grudnia 2013, 09:11
Usmiac to by się mozna tez z kolejnego pseudoteologicznego wywodu (porównajmy chociazby z Jezusem z Nazaretu Benedykta XVI) szefa WAM i deonu. Ale ponieważ tak zdecydowanie ustala swoje "odkrycia" tylko dlatego że sam tak uważa - to raczej musi napełniac smutkiem - tym bardziej że na deonie jest często inkwizytorem, cenzorem i prześmiewcą - wystarczy poczytać artykuliki i komentarze na deonie autora tego wywodu. Zapomniał dodać Piórkowski do reklamowanych autorów oprócz Żmudzińskiego równiez Jacka Prusaka - ostatnio "ewangelizującego' w Tygodniku Powszechnym w sprawie gender (seks, w tym dzieci to jego ulubiony temat?) ... Należy tylko współczuć. Więcej póki co się nie da zrobić...
H
HK
19 grudnia 2013, 09:03
"non" zawsze bedzie na nie... bo taką chce mieć naturę? Chyba tak - woli śmieszną powagę? Wszystkiego dobrego.
A
Ania
19 grudnia 2013, 05:32
Pan jest Wielki :) Moja wiara jest owocem Roku Wiary. Rok temu miało miejsce moje nawrócenie. Pamiętam swoją modlitwę kilka miesięcy temu.."Panie, jaki jesteś? Czy na prawdę zawsze taki poważny , smutny i zatroskany? Uśmiechasz się czasem? Potrzebuję Twojego uśmiechu." Pan długo nie czekał z odpowiedzią.. Najpierw przyszedł film o Jezusie -Ewangelia wg św. Jana i tam Jezus cudowny , uśmiechający się . Teraz ten artykuł. Chwała Panu.
19 grudnia 2013, 00:22
W ST jest: "Niech Pan rozpromieni swe oblicze nad tobą".
Dariusz Piórkowski SJ
18 grudnia 2013, 20:48
Są, ale one niekoniecznie oznaczają śmiech:) Radość w Duchu Świętym nie zawsze uzewnętrznia się na twarzy, choć może. Tak myślę.
A
Asia
18 grudnia 2013, 20:45
są słowa z Ewangelii "W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym" Łk 10,21 :)