Kościół jak lew? Raczej jak kotek

(fot. Eric Kilby / Foter.com / CC BY-SA)

W ostatnich kilkunastu miesiącach zauważam sporo ubolewania na to, co się dzieje w Polsce z Kościołem. Dziwi mnie lansowanie przez pobożne media i pojedyncze osoby tezy o ucisku Kościoła i księży w Polsce. Ostatnio na przykład słuchałem wykładu, którego tematem miała być ewangelizacja w mediach, a 45 minut sprowadziło się do mówienia o nieszanowaniu w mediach wartości chrześcijańskich.

Czekamy na powtórne przyjście Jezusa, a zachowujemy się tak, jakby życie na tym świecie miało się nigdy nie skończyć. Czekamy na niebo, a boimy się innych wierzących, ludzi i samego Boga. Tak naprawdę nie bolą nas "prześladowania" Kościoła w Polsce, ale to, że możemy stracić swój "święty spokój". Wchodzimy w kłótnie, które generuje świat. Umieramy i udajemy, że żyjemy, ale nie umieramy dlatego, ze wróg zadaje nam ciosy, ale dlatego, że panicznie boimy się straty. Mówimy o tym, że chrześcijaństwo to logika umierania dla siebie, ale kiedy mamy do tego okazję, to wolimy zabić innych.

W czytaniu z Księgi Rodzaju padają słowa: "jak lew czai się, gotuje do skoku, do lwicy podobny - któż się ośmieli go drażnić". Pierwsze moje skojarzenie jest związane właśnie z tym problemem. Jestem coraz bardziej przekonany, że problem nie leży w tym, że nagle całe piekło się przeciw nam zwróciło, ale w tym, że Kościół w Polsce z lwa, który gotowy jest do skoku, stał się potulnym kotkiem. I nie chodzi mi o to, że stał się takim dla ludzi na zewnątrz. Stał się kotkiem dla samego siebie, spasionym kotkiem. Za dobrze nam było (może i ciągle jest?). Lew ma to do siebie, że jest groźny. Lew nie zajmuje się pierdołami, on wie w jaką zwierzynę warto uderzyć. Jest cierpliwy. Lwa zdrowego, gotowego do polowania - inni się boją, czują respekt. Kotka (spasionego) wręcz przeciwnie. Kotka się głaska, a jak się znudzi - porzuca w lesie. Piszę o Kościele, ale Kościołem jest każdy z nas.

Dzisiejsza Ewangelia może być przez odczytana jako nudna i nie wiele wnosząca do codzienności. Zwykły spis pokoleń od Abrahama do Jezusa. Jednak w kontekście tego jakiego Boga poznajemy przez Adwent, to tylko wrażenie, bo idąc śladem poszczególnych imion, a więc konkretnych osób, z tego spisu zobaczymy, że wśród nich są wielkie postaci, ale jest tam sporo osób z tzw. przeszłością. Jest prostytutka Rachab; jest Tamar, która uwiodła swojego teścia. Z panów można wspomnieć Dawida, który uwodzi żonę swojego żołnierza, a jego samego morduje.

DEON.PL POLECA

To dowód na to, że w historii pisanej z Bogiem, każdy ze swoimi ciemnymi stronami ma swoje miejsce. Twoje grzechy nie przekreślają cię przed Bogiem, w twoją historię także jest wpisany grzech i słabość, czasem nawet podłość i zdrada. I to cię nie przekreśla. Nie ma takiej rysy na twoim sercu, psychice czy historii twojego życia, zawinionej, czy nie, która by przekreślała możliwość twojej współpracy z Bogiem.

Czasem może pojawić się w nas pokusa zamknięcia Jezusa w jakimś sterylnym schemacie naszej wiary. Wtedy wielu wierzących ludzi wmawia sobie, że na pewno On nie może zdziałać niczego ze względu na ich taką czy inną historię. Tymczasem Jezus przychodzi do nas i przez nas do innych, również przez grzeszne historie, przez upadki i zranienia. Różne są nasze drogi (i innych ludzi), na których możemy spotkać Pana. Jedną rzecz, którą trzeba zrobić, to pozwolić sobie na zdziwienie. Pozwolić sobie na to, by dać się Jemu zaskoczyć i być odszukanym. Z wszystkiego może powstać Nowe Życie.

Adwentowy projekt "Jaki jest?", to cykl komentarzy o. Grzegorza Kramera SJ. Czekamy na narodziny Dziecka. Wiemy, że będzie chłopcem i że będzie Mesjaszem. Zapraszam Cię do tego, byś wraz ze mną przez cały Adwent spróbował popatrzeć "jaki On będzie". W codziennych Ewangeliach jest sporo informacji na ten temat. Czytając te teksty będziemy próbować zrozumieć JAKI JEST.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kościół jak lew? Raczej jak kotek
Komentarze (17)
Jadwiga Krywult
20 grudnia 2013, 09:37
To nieszanowanie jest faktem. Coś podobnego. a juz do wszystkich ustaw wartości chrześcijańskie były wpisane i nie pomogło ?
Jadwiga Krywult
20 grudnia 2013, 09:35
Ale się tu lwów zebrało. W charakterze myszki wystąpił ks. Kramer.
A
AP
20 grudnia 2013, 09:16
Grzegorz Kramer: Czekamy na powtórne przyjście Jezusa, a zachowujemy się tak, jakby życie na tym świecie miało się nigdy nie skończyć. Czekamy? Kto czeka to czeka. Media niepobożne podały, że spora grupa wierzy w Boga, ale już nie w Zmartwychwstanie Jezusa.
G
gosc
20 grudnia 2013, 08:32
Nie widac tego że czerpiesz Klamerze od nich.  Na deonie jesteś całkowicie raczej ich przeciwieństwem. Nie pochlebiaj sobie a innym nie "dowalaj" - jak by brzmiało w twoim "stylizowanym na młodzieniaszka" slangiem, który używasz z maniera troche śmieszna w tym wieku
Grzegorz Kramer SJ
18 grudnia 2013, 09:23
Paulus - akurat bł. Jerzy i św. Andrzej to są dwaj Mocarze, z których sporo czerpię i mają u mnie dużo lajków - mówiąc Twoim językiem;-)
P
Paulus
18 grudnia 2013, 09:00
@Paulus "Skończyli jak skończyli, ale walczyli." Niestety nie mieli dużo "lajków" więc dla autora atrakcyjni nie będą. ... Lajki mieli wszyscy i to w wielkiej ilości, ale nie ze strony możnych tego świata. I to był ich "błąd".
jazmig jazmig
18 grudnia 2013, 07:29
Ostatnio na przykład słuchałem wykładu, którego tematem miała być ewangelizacja w mediach, a 45 minut sprowadziło się do mówienia o nieszanowaniu w mediach wartości chrześcijańskich. To nieszanowanie jest faktem.
V
Velasquez
18 grudnia 2013, 07:21
@Paulus "Skończyli jak skończyli, ale walczyli." Niestety nie mieli dużo "lajków" więc dla autora atrakcyjni nie będą.
P
Paulus
17 grudnia 2013, 23:23
Nie ma to jak przyłożyć "pobożnym mediom" i braciom w kapłaństwie. Dzisiaj już co prawda nie wypada uderzać w RM jak w bęben. Ale czemuy nie dać im prztyczka? To w wiadomych kręgach będzie dobrze przyjęte. Ale jakoś tak się dziwnie składa, że dzisiaj jedynie te "pobożne media" mają odwagę pisać o wielu kontrowersyjnych sprawach w przeciwieństwie do "mediów mainstreamowych i niektórych nominalnie katolickich. Podobnie jest z tymi poboznymi kapłanami, którzy niestety nie stanowią większości. To oni mają odwagę mówic prawdę i płynąć pod prąd, a nie medialni jezuici i dominikanie. Nie będę tego wszystkiego nazywał po imieniu. Ale jesli wielebny ojciec rzeczywiście chce widzieć lwa w kościele, to niech sam ruszy na barykady. Ale czy to zrobi? A byłoby trudno, choćby dla tego, że współbracia by go pewnie zaraz usadzili. Ale odwagi, Drogi Ojcze, zamiast uderzać uderzanych, lepiej na pewno samemu odważnie wystąpić. A jest sporo wzorów: Jan Chrzciciel, Joanna Darc, u nas o. Bobola, ks. Ściegienny, ks. Skorupko, ks. Zych, ks. Suchowolec, ks. Popiełuszko. Tym odwagi nie zabrako. Skończyli jak skończyli, ale walczyli.
C
chrysorroas
17 grudnia 2013, 15:20
Pytanie brzmi: Katolik - koteczek milutki, zagłaskany i przywiazany do domowego fotelika , wolny dachowiec chodzacy swoimi ścieżkami, czy też dziki, wolny lew? ... Pomyśl trochę sam: czy Pan Bóg stworzył kota na zwierzątko fotelowe dla zabawiania znudzonych życiem i zniechęconych towarzystwem bliźnich istot ludzkich, tudzież do tuczenia przez nich konserwami z supermarketu, czy raczej do polowania na myszy? Każdy prawdziwy, niezwyrodniały kot musi mieć co ze lwa. No ale wielu woli mieć utuczoną pieszczotliwą zabawkę...
17 grudnia 2013, 14:58
Pytanie brzmi: Katolik - koteczek milutki, zagłaskany i przywiazany do domowego fotelika , wolny dachowiec chodzacy swoimi ścieżkami, czy też dziki, wolny lew?
C
chrysorroas
17 grudnia 2013, 13:52
Lew to też odmiana odmiana kota. Właściwie duży dziki kot. W odróżnieniu od oswojonego, można powiedzieć w pewnym stopniu zwyrodniałego kota domowego. Zwyrodniałego, bo zredukowanego do zabawki jeszcze bardziej zwyrodniałych mieszczuchów. A można rozsądnie powiedzieć, że Pan Bóg stworzył koty po to, żeby chroniły gospodarstwo człowieka przed plagą gryzoni czyli szkodników. Duże koty, czyli lwy, są po to, żeby takie prawdziwe koty domowe uczyły się od nich polowania i nie zapomniały, do czego są stworzone, nawet wtedy gdy zwyrodniali umysłowo ludzie chcą je zredukować do pieszczotliwej zabawki.
WD
Wojtek Duda
17 grudnia 2013, 12:08
dobry tekst. 
I
Iwona
17 grudnia 2013, 10:19
To prawda lew jest groźny. Ale to sprawia, że się do niego nie zbliżę, będę omijała z daleka. A kotki bardzo lubię. Popatrze, pogłaskam, przytulę i nawet jak syknie na mnie, czy drapnie, to i tak zabiorę do domu. Moze to bedzie nie na temat, a okolo - mówi się, że koty przywiazują się do miejsc, nie ludzi. Ale są wyjątki - kiedyś, podczas I Tygodnia Rekolekcji Ignacjańskich na spacerze chodził za mną obcy kot, choć mnie nie znał i go nie wabiłam w żaden sposób, nie miałam jedzenia. Koty są fajne :).
AC
Anna Cepeniuk
17 grudnia 2013, 09:43
Bardzo podoba mi się Ojca spostrzeżenie co do zachowań "spasionego kotka".... Wygląda na to, że nietety dalej walka z "wrogiem" zostaje na poziomie poprzedniego sysemu.... I tylko żal, że nic nie dociera do tych, którzy tam sie zatrzymali i dalej trzymają innych.... Ale jest nadzieja..... Przynajmniej ja chcę w to wierzyć...
R
robert
17 grudnia 2013, 09:18
dziękuje za artykuł i budzenie. Jezus jest mocą !
V
Velasquez
17 grudnia 2013, 08:44
Autor nie za bardzo zna sie na biologii i zachowaniach lwów w naturze. Lwy są śmiertelnie niebezpieczne tylko i tylko wtedy gdy są głodne, walczą o przywództwo w stadzie lub (a to raczej rzadkość) czują się zagrożone. Gdy są syte spedzają czas na błogim lenistwie i nawet stada antylop (potencjalnych ofiar) mogą sobie obok nich spokojnie spacerować lub się paść. Pod tym kątem polski KK jest do lwów podobny. Tak naprawdę najbardziej niebezpiecznym zwierzęciem Afryki jest ... hipopotam. Nie za bardzo sie autorowi udało. A miało być tak spektakularnie...