Nie czekaj na duchowe "wow"

(fot. shutterstock.com)
Adrian Wawrzyczek

Podświadomie marzyłem, by moje emocje "zalała" fala Bożej łaski. Taka bliżej nieokreślona błogość, która swoją siłą i niecodziennością sprawi, że już na zawsze będę rozkochany w Bogu.

Umiejętność czekania wiąże się z cierpliwością, ale nie zawsze musi oznaczać cnotę. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy jest przejawem postawy asekuranckiej lub niezdolności do cieszenia się chwilą obecną czy aktualnym stanem posiadania. Taki rodzaj czekania prowadzi do gnuśności i może zatruć każdą sferę naszej codzienności - także życie duchowe. Zwłaszcza, jeśli czeka się na nadprzyrodzone "WOW", a ono nie nadchodzi.

Wiara katolicka zawsze była obecna w moim życiu. Najpierw ta przekazana i regularnie praktykowana - "bo tak trzeba i przecież nie można inaczej", potem ta ze świadomego wyboru. Przyjęcie Jezusa Chrystusa jako Osobistego Pana i Zbawiciela było dla mnie kluczowym i podniosłym wydarzeniem, lecz odbyło się na poziomie umysłu.

DEON.PL POLECA

Emocje pozostały w tyle, czekając - bardziej lub mniej cierpliwie - na swoje "5 minut". Nie powierzyłem Jezusowi swojego życia po to, by doznawać duchowych ekstaz, a na modlitwy uwielbienia i rekolekcje jeździłem w innym celu niż szukanie emocjonalnych uniesień.

Mimo tego gdzieś podświadomie marzyłem jednak o tym, by moje emocje "zalała" fala Bożej łaski. Taka bliżej nieokreślona błogość, która swoją siłą i niecodziennością sprawi, że już na zawsze będę rozkochany w Bogu. I że na bazie tego doświadczenia będę gotów w każdej chwili i bez cienia wątpliwości oddać nawet życie, byleby tylko nie stracić relacji z Bogiem. Czyż nie byłoby wspaniale przeżyć coś tak niesamowitego? Nie tyle wylanie Ducha Świętego, co potężnego wodospadu Jego łaski? Taką duchową "kąpiel", po której wszystko będzie już inne, lepsze i bardziej święte?

Opierając się na licznych relacjach innych wierzących - nie tylko ze wspólnot charyzmatycznych - wiem, że nie jestem odosobniony w takim doświadczeniu. Wprawdzie u różnych osób miało ono odmienne stopnie nasilenia, ale pojawiało się bardzo często. Skąd ta powtarzalność? Myślę, że natura tego doświadczenia jest dwojaka. Z jednej strony wynika ono z głębokiej tęsknoty za taką bliskością z Bogiem, która może stać się naszym udziałem dopiero w niebie. Z drugiej jest pokusą podsycaną przez złego ducha, starającego się w ten sposób zamienić naszą duchowość w supermarket, w którym wszystko powinno być na wyciągnięcie ręki.

Diabeł próbuje przekonać nas, że w wierze powinniśmy mieć wszystko tak łatwo dostępne jak w Internecie. Że wystarczy parę "kliknięć" czy dobrze skonstruowanych zapytań w wyszukiwarce, by otrzymać wszystko, na co tylko mamy ochotę. Niby wydaje się oczywiste, że zasada "wystarczy kliknąć" nie działa w kwestiach wiary, ale i tak dajemy się na to nabierać. Im częściej, tym większa szansa, że doznamy rozczarowań mogących się przerodzić w permanentną frustrację. Dlatego czekanie na duchowe "WOW" jest po prostu niebezpieczne, bo w skrajnych przypadkach może prowadzić nawet do utraty wiary.

Skoro nie "WOW", to co?

Przekonałem się wielokrotnie, że w kwestii duchowości nie ma sensu czekać na spektakularne przeżycia. Oczywiście, można pragnąć tak osobliwego spotkania z mocą Ducha Świętego i prosić o nie, lecz nie powinno się taką miarą mierzyć "jakości" osobistej wiary. Pragnienie bliskiej relacji z Bogiem nie może stanąć na drodze do rozwoju tej relacji. Dlatego zdecydowanie lepiej postawić na małe, ale regularnie stawiane kroki niż spektakularne wydarzenia. To pewna droga do postępu, zresztą nie tylko w kwestii duchowości.

I z tego powodu tak mocno cenię ignacjański rachunek sumienia, który nie jest liczydłem dla grzechów, ale skutecznym narzędziem samopoznania i rozwoju oraz budowania miłosnej relacji z Bogiem. Dlatego zachęcam cię byś w Adwencie spróbował "zaprzyjaźnić się" z tym rodzajem modlitwy, o którym więcej może przeczytać pod tym linkiem. Wystarczy zaledwie kwadrans dziennie, by rozpocząć jej praktykowanie.

A co z moim pragnieniem doświadczenia spektakularnego "WOW"? Pan Bóg kilka razy zesłał mi tzw. "duchowe cukierki", które dodały smaku mojej wierze, jednak... nie nasyciły mnie na długo. Dusza potrzebuje bowiem konkretnego "pożywienia" każdego dnia. Najlepiej, jeśli jest to spotkanie z Jezusem na Eucharystii, lecz nie zawsze przecież jest nam dane uczestnictwo we Mszy Świętej. Wtedy z pomocą przychodzi właśnie ignacjański rachunek sumienia, który jest sycącym "konkretem".

#NieCzekaj. Proś i działaj!

Dlatego jeszcze raz zachęcam cię, byś w tym Adwencie nie czekał na spektakularne przeżycia duchowe. Zamiast tego podejmij konkretną pracę poprzez codzienne spotkania z Jezusem dzięki praktyce rachunku sumienia. Wtedy będziesz żył zgodnie z ponadczasową nauką św. Ignacego, który radził: "Ufaj Bogu tak, jakby całe powodzenie spraw zależało wyłącznie od Niego; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła."

Jeśli Bóg będzie chciał obdarzyć Cię wyjątkowym doświadczeniem emocjonalnym z pewnością, to zrobi. Gdy jednak z jakiegoś powodu uzna, że nie powinno cię to spotkać, twoja relacji z Nim nie dozna żadnego uszczerbku.

Zatem #NieCzekaj na duchowe "WOW". Proś o nie, jeśli tego pragniesz, ale przede wszystkim weź się do konkretnej "roboty" wg koncepcji św. Ignacego, która z pewnością zaprocentuje!

Przeczytaj też: Zmieniałam pieluchy, gdy inni robili kariery >>

Adrian Wawrzyczek - mąż, tata, dziennikarz, bloger, specjalista social media, autor książki "Ogarniacz. Opanuj swoją codzienność"

A ty na co czekasz? #Nie czekaj

Ciągle tęsknimy, ciągle czekamy. Na awans, wakacje, na coś, na kogoś. Na więcej czasu i dłuższą dobę. Na dobry moment i jakiś znak. Na lepsze jutro i lepszy świat. Adwent to wbrew pozorom dobry czas, żeby wreszcie przestać czekać. Autorzy Deon.pl podpowiedzą, jak ​zrobić to skutecznie.​

Już w sobotę na DEON.pl przeczytacie kolejny tekst z tego cyklu. Stay tuned! (Bądźcie czujni!:)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie czekaj na duchowe "wow"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.