Niepokalane Poczęcie – niedokończona rewolucja

(fot. thaths/flickr.com)

„Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z tobą” ( Łk 1, 28).

Czasami może nam przyjść do głowy wątpliwość, po jakiego grzyba potrzebne nam te wszystkie katolickie dogmaty, zbyt naukowo wyrażające to, w co usiłujemy wierzyć. I jakiż jest ich związek z codziennym życiem?

Dogmat nie jest religijną łamigłówką wymyśloną przez teologów, którzy nie wiedzieli, co począć z czasem. To dynamiczna prawda, która ściśle wiąże się z życiem i losem każdego chrześcijanina. By lepiej zrozumieć i odkryć ów żywotny związek, spróbujmy przyjrzeć się bliżej Niepokalanemu Poczęciu Maryi, które dzisiaj świętujemy.

Myślę, że ogłoszenie tego dogmatu przez papieża Piusa IX w 1854 roku to kamień milowy w rozumieniu Pisma świętego, a także chrześcijańskiego powołania. Co więcej, wydaje się, że jeszcze nie wyciągnęliśmy wszystkich wniosków z tej teologicznej rewolucji.

Nowatorstwo tego dogmatu polega na tym, że po kilkunastu wiekach przekroczono zbyt jednostronną wizję grzechu i łaski, reprezentowaną przez św. Augustyna, która rzuciła cień na późniejszą teologię Kościoła. Biskup Hippony odrzucał bowiem możliwość zrodzenia człowieka w małżeństwie, który nie miałby na sobie piętna grzechu pierworodnego. Jego zdaniem, Maryja nie była tutaj wyjątkiem, chociaż Doktor Kościoła uznawał, że została oczyszczona z grzechu Adama przez Jezusa i zachowała bezgrzeszność przez całe życie.

W sporze z Pelagiuszem, który podkreślał wrodzoną dobroć człowieka i ukazywał Chrystusa jedynie jako wzór postępowania, św. Augustyn, przeakcentował wpływ grzechu na człowieka. W tej opcji, w momencie poczęcia człowiek jest bardziej określony przez grzech niż przez łaskę Boga. Dlatego dzieci pochowane bez chrztu szły, zdaniem św. Augustyna, do „lżejszego” piekła, nazywanego limbusem.

Ponadto, biskup Hippony tak wyidealizował pierwotną doskonałość Adama i Ewy, jakby przed upadkiem w raju niczego im już nie brakowało. W skarbcu Kościoła mamy również inne teorie na ten temat. Na przykład, św. Ireneusz z Lyonu, Ojciec apostolski z II wieku, w swojej rozprawie przeciw arianom, pisze, że stworzenie pierwszych rodziców było pierwszym etapem na drodze do udoskonalenia ludzkości. Biskup Lyonu zaznacza, że Adam i Ewa na początku byli stworzeniami, które, zgodnie z planem Stwórcy, miały stopniowo zbliżać się do Bożego podobieństwa. W pewnym momencie Syn Boży i tak przyszedłby na świat, by pociągnąć i udoskonalić ludzkość, nawet gdyby Adam i Ewa nie zgrzeszyli. Ponieważ pierwsi rodzice w gruncie rzeczy byli jeszcze „dziećmi”, ich upadek nie polegał, zdaniem św. Ireneusza, na w pełni uświadomionej rebelii (jak chciał tego św. Augustyn), lecz na infantylnym pragnieniu zbyt szybkiego osiągnięcia dojrzałości. Dlatego oboje poczuli się skuszeni perspektywą szybkiego upodobnienia się do Boga, jakby wszystko zależało od zjedzenia owocu z drzewa. Wprawdzie ludzie upadli, jednakże plan Boga nie został przekreślony przez ich grzech, lecz zakłócony, a następnie „zmodyfikowany” przez Boże miłosierdzie.

Św. Tomasz z Akwinu bardziej zbliża się ku uznaniu Niepokalanego Poczęcia Maryi niż św. Augustyn. W „Summie Teologicznej” pisze, że Maryja została oczyszczona z grzechu przed swoim narodzeniem, aczkolwiek nie mogło to nastąpić w chwili poczęcia. Maryja, w przeciwieństwie do Jezusa, musiała zostać uświęcona, gdyż tylko Jezus był święty od początku. Ponadto Doktor Anielski zauważa, że chociaż Bóg zasadniczo działa przez sakramenty, to jednak “równocześnie nie ogranicza swojej mocy do sakramentów, lecz dzięki specjalnemu przywilejowi może zlać swoją łaskę na niektórych, zanim zostali zrodzeni z łona matki”. O tym św. Augustyn nie wspomina.

Jeżeli więc Maryja jest „ikoną Kościoła”, jej Niepokalane Poczęcie ukazuje prawdę dotyczącą każdego chrześcijanina. Dogmat wyraźnie stwierdza, że Chrystus nie oczyścił Maryi od grzechu, lecz ją od niego zachował, jeszcze zanim doszło do Jego Śmierci i Zmartwychwstania. Maryja została uświęcona przez Boga w doskonalszy sposób niż my. Nie potrzebowała wprawdzie negatywnego oczyszczenia, czyli odpuszczenia grzechów, lecz została obdarowana „nowym życiem w Chrystusie”, co również stałoby się udziałem Adama i Ewy, gdyby nie odstąpili od Boga. Łaska nie jest nam więc potrzebna jedynie do „zmazania” grzechu, lecz przede wszystkim po to, aby nas wynieść na wyższy poziom istnienia.

Niepokalane Poczęcie Maryi jest głębszą interpretacją słów z pierwszego rozdziału Listu św. Pawła do Efezjan, który dzisiaj również czytamy: „W Chrystusie Bógwybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa” (Ef 1, 4-5). Ten dogmat mówi nam pośrednio o tym (bo jest sformułowany negatywnie), żełaska i wybranie Boże o wiele głębiej określają człowieka, niż grzech.

Kiedy przychodzimy na ten świat, nadal wypełniamy odwieczny zamysł Boga, zarysowany przez św. Pawła, chociaż musimy być oczyszczeni i wzmocnieni „jak złoto i srebro, by składać Panu ofiary sprawiedliwe” (Ml 3,3). Znamienne, że prorok Malachiasz porównuje nas do szlachetnych metali, a nie do słomy lub pyłu. Jesteśmy ogarnięci Bożą łaską już w chwili naszego zaistnienia, podobnie jak całe stworzenie, dzieło dobroci Boga. Zresztą, kiedy spoglądamy na nowonarodzone niemowlę, czy widzimy w nim grzech i zepsucie? Czy widok dziecięcia nie budzi raczej naszej radości, pokoju, nadziei i chęci do życia? To są przecież oznaki łaski i światła, a nie zła i ciemności.

Oczywiście, nie należy tego pierwszeństwa łaski w naszym życiu rozumieć tak, że wszyscy jesteśmy „niepokalani”, a grzech można zbanalizować. Tutaj chodzi raczej o zasadnicze przesunięcie akcentów. Po pierwsze, najpierw należy zauważać obdarowanie, a nie grzech i to, czego nam brakuje. Ten akt nazywa się wdzięcznością, która jest spokrewniona z pokorą. Koncentrację na grzechu i brakach św. Ignacy nazywa fałszywą pokorą, czyli zawoalowaną niewdzięcznością. Polega ona na powstrzymywaniu się, pod pozorem uniknięcia próżności, od zauważania, przypominania sobie i mówienia „o jakichkolwiek dobrodziejstwach, jakie człowiek otrzymał”.

Ciekawe, że św. Paweł, pisząc do Kościołów, koncentruje się najpierw na darach, bez wytchnienia nazywając chrześcijan: Ciałem Chrystusa, Bożą budowlą, współpracownikami Boga, mieszkaniem Ducha, świątynią Boga, wonnością miłą Bogu, pierwocinami stworzeń itd. Dopiero po tym wstępie apostoł piętnuje słabości i grzechy, jeśli to konieczne.

Po drugie, Niepokalane Poczęcie Maryi uczy, że jeśli Bóg powołuje, to zarazem wyposaża wybranego w potrzebne dary i przygotowuje do wypełnienia misji. Każdy wierzący, obojętnie czy będzie realizował powołanie małżonka i rodzica, księdza lub zakonnika, nauczyciela czy rolnika, nosi w sobie naturalne dary, talenty i zdolności, ale także ma zaoferowaną łaskę Chrystusa, którą może czerpać jak wodę ze strumienia.

Po trzecie, Bóg działa nie tylko przez sakramenty, chociaż w nich jest obecny w sposób uprzywilejowany, lecz może przyjść do nas zewsząd i nagle, na drodze wyjątku i tam, gdzie być może byśmy się Go nie spodziewali.  

Po czwarte, całkiem niedawno Międzynarodowa Komisja Teologiczna wydała dokument, zaaprobowany przez Benedykta XVI, pod tytułem: „Nadzieja zbawienia dla dzieci, które umierają bez chrztu”. Ten tekst jest dla mnie namacalnym dowodem dalszej ewolucji w rozumieniu dogmatu o Niepokalanym Poczęciu, chociaż autorzy o tym nie wspominają. Deklaracja zaznacza, że istnieją „poważne podstawy teologiczne i liturgiczne, aby mieć nadzieję, że dzieci zmarłe bez chrztu doznają zbawienia i zażywają błogosławionego szczęścia”. Chodzi o dzieci uśmiercone w łonie matki lub nieochrzczone niemowlęta. Dzisiaj „Kościół zawierza je miłosierdziu Bożemu” i już nie umieszcza ich w limbusie.

Niepokalane Poczęcie Maryi to świętowanie Bożej łaski, poprzedzającej nas we wszystkim i ostatecznie triumfującej w całym wszechświecie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niepokalane Poczęcie – niedokończona rewolucja
Komentarze (20)
T
Tomasz
8 grudnia 2010, 22:15
Natrafiłem kiedyś na dwuwers Angelusa Silesiusa, który był dla mnie olśnieniem: "Maryją stać się muszę i Boga zrodzić ze mnie, Ażeby On na wieki zapewnił mi zbawienie." Czy Niepokalane Poczęcie nie mówi o głębi naszej istoty, która jest nieskalana, która jest bezpośrednim dziełem Stwórcy, która jest Iskrą Bożej Miłości, która stanowi o naszej duchowej płodności - możliwości narodzenia się z Boga (rozmowa Jezusa z Nikodemem)? "Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie, Lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie." Znamienne, że również dzisiaj buddyści świętują Oświecenie Buddy... Dogmaty powstawały, by ostatecznie ukrócić jałowe spory. Taki jest ich główny sens. Podważanie ich moim zdaniem nie ma sensu (mi nie przynosi takie działanie żadnej korzyści), wzbudza na nowo owe jałowe spory, którym miały położyć kres (na co kręcić się w błędnym kole racjonalizmu?) - należy szukać ich duchowego sensu, co starałem się wyżej w skrócie przedstawić. "Wiarą ukorzyć trzeba zmysły i rozum swój" - głosi jedna z pieśni - właśnie: dogmaty mają niejako wyłączyć myślenie po ludzku, by zacząć myśleć po Bożemu, by "czucie i wiara" przewodziły "szkiełku i oku".
A
Asia
8 grudnia 2010, 21:48
Ja jestem przeciętnym Kowalskim i nie znam się na teologii. Dla mnie Niepokalane Począcie jest kolejną odsłoną Bożego Miłosierdzia- Bóg jest tak dobry, że uwolnił jedną ludzką istotę od koszmaru skutków grzechu pierworodnego, których wszyscy doświadczamy, chodzi mi o tą skłonność do złych wyborów. Czasem fantazjowałam, dlaczego tego po prostu nie zrobił wobec wszystkich, ale wydaje mi się, że nie uchroniłoby to nas od powtórzenia błędu pierwszych rodziców, bo NIepokalane Poczęcie nie może oznaczać odebrania wolnej woli. Maryja dobrze użyła daru, który otrzymała, czy tak samo byłoby z nami? Nie mniej, NIepokalane Poczęcie jest marzeniem o życiu bez grzechu i zapowiedzią, że dla nas wszystkich takie życie stanie się dostępne. Dlatego uwielbiam to święto. 
Dariusz Piórkowski SJ
8 grudnia 2010, 17:29
Wydaje mi się, że w drugiej części rozważania zasygnalizowałem pewne konkretne znaczenie tego dogmatu dla przeciętnego Kowalskiego. Tu nie chodzi o jakiś automatyzm, hocus- pokus, ale o inne podejście do człowieka, rozumienie tego, kim jest człowiek w oczach Bożych. Jeśli się przeakcentuje grzech w człowieku, co stało się w niektórych nurtach protestantyzmu, z nieufnością podchodzi się do naturalnych zdolności i możliwości człowieka, bo jest on "zepsuty" i skorumpowany przez grzech. Niemożliwe jest również uświęcenie i przemiana człowieka za życia (dlatego nie beatyfikacji w Kościołach wyrosłych z Reformacji). Poza tym, można tak się skoncentrować na swoich brakach, grzechach i słabościach, że człowiek popadnie w depresję. Nie zauważa, że posiada również wiele cennych darów. Jeśli koncentruję się na tym, czego mi brakuje, będę niezadowolony. Obniży się moje zaufanie do siebie i innych. Jakie to ma konsekwencje w życiu rodzinnym, społecznym i politycznym, proszę sobie dopowiedzieć. Poza tym, to, co dokonało się w życiu Maryi (jeszcze zanim Chrystus przyszedł na świat) w naszym życiu dokonuje się teraz, a ostatecznie po śmierci. Oczywiście, Maryja jest wyjątkiem, bo tylko ona jest Matką Chrystusa. W naszym życiu Chrystus rodzi się inaczej, duchowo. Ale wyjątek potwierdza regułę.
R
r
8 grudnia 2010, 17:14
A teraz tak realnie i konkretnie: jakie znaczenie dla konkretnego Kowalskiego ma dogmat o Niepokalanym Poczęciu i w czym zmienia on jego egzystencję oraz jego losy? hej, ale mówimy o wierze i religii a nie zarządzaniu. Mówimy nie bardzo wiadomo o czym i po co. Mi chodzi o śwaidomośc przeciętnego człowieka i jego los: jakie znaczenie w tym aspekcie ma ten dogmat. Że można napisac na jego temat dwieście uczonych tomówk, artykułów, albo zrobić habilitację to nie wątpię.
8 grudnia 2010, 17:10
A teraz tak realnie i konkretnie: jakie znaczenie dla konkretnego Kowalskiego ma dogmat o Niepokalanym Poczęciu i w czym zmienia on jego egzystencję oraz jego losy? hej, ale mówimy o wierze i religii a nie zarządzaniu.
R
R
8 grudnia 2010, 16:59
A teraz tak realnie i konkretnie: jakie znaczenie dla konkretnego Kowalskiego ma dogmat o Niepokalanym Poczęciu i w czym zmienia on jego egzystencję oraz jego losy?
Dariusz Piórkowski SJ
8 grudnia 2010, 15:42
Drogi Epifaniuszu z Salaminy, jeśli ktoś uważa, że Maryję należy czcić jak Boga, to oczywiście jest w błędzie. Ubóstwienie Maryi może mieć miejsce jeśli Niepokalane Poczęcie i Wniebowzięcie oderwie się od życia każdego wierzącego. Te dogmaty mówią coś ważnego nie tylko o Maryi, ale o przeznaczeniu każdego z nas. Maryja jest człowiekiem. To oczywiste. A jej przywileje związane są ściśle z jej boskim macierzyństwem. Niemniej, one zapowiadaja to, co również wydarzy się z każdym wierzącym, chociaż w nieco inny sposób. Ta sama łaska Boga sprawi, że my również będziemy bez skazy i zmarszczki i zostaniemy przemienieni w chwalebnym ciele. Przynajmniej takie jest katolickie rozumienie tego dogmatu. Owszem, Jezus powiedział, "Niewiasto, czy to moja lub twoja sprawa"? , ale później jednak zamienił wodę w wino. Maryja jest w Ewangelii św. Jana postrzegana jako znak i dla Jezusa jej interwencja też była znakiem. Poza tym, nie ulega wątpliwości, że Bóg chce zsyłać swoje dary przez Maryję i innych świętych. To w niczym nie umniejsza Bożego daru. Po prostu Bóg działa także przez ludzi.
EZ
Epifaniusz z Salaminy
8 grudnia 2010, 15:27
 Niektórzy myślą i mówią o Marii pogardliwie; inni jednak, skłaniając się ku przeciwnej stronie, wychwalają ją ponad to co przystoi. [...] Pod pretekstem, iż jest to słuszne, diabeł skrycie wchodzi do umysłów ludzi i ubóstwia śmiertelną naturę; on kształtuje posągi, które mają ludzkie podobieństwo po to, aby ludzie mogli czcić [=adorować, uwielbiać, wychwalać] zmarłych i wprowadzać obrazy dla uwielbienia [=adoracji], popełniając cudzołóstwo z umysłem przeciwko jednemu i jedynemu Bogu. Tak, z pewnością, ciało Marii było święte, lecz ona nie była Bogiem. Tak, istotnie, Dziewica była dziewicą, i czcigodną [=szanowną, poważaną], ale nie została nam dana po to, by ją uwielbiać [=czcić, wychwalać, adorować]. Ona uwielbiała tego, którego urodziła ze swego ciała; tego, który jest z nieba i z łona Ojca. I dla tej przyczyny Ewangelia zapewnia nas w tym, sam Pan oświadcza, że: "O kobieto, co ty masz do mnie? Moja godzina jeszcze nie nadeszła" [Jana 2:4]. I tak, aby nikt nie wywnioskował ze słów, "O kobieto, co ty masz do mnie", że święta Dziewica jest ważniejsza, nazywa ją "kobietą". [...] Słowo, którym jest Bóg, przybrało ciało z Marii, jednak nie po to, aby Dziewica mogła być adorowana [=czczona, uwielbiana, wychwalana], ani też, by on mógł uczynić ją Bogiem. Niechaj Maria będzie poważana [=czczona, szanowana], lecz niech Ojciec i Syn i Duch Święty będą czczeni [=wychwalani, uwielbiani, adorowani]; niech nikt nie czci [=uwielbia, wychwala, adoruje] Marii. [...] Niech te rzeczy zostaną wymazane, które zostały błędnie zapisane w sercach tych, którzy zostali zwiedzeni. Niech pożądanie posążków będzie wytępione z ich oczu. Niech stworzenie znów powróci do Mistrza. Niech Ewa i Adam powrócą do oddawania czci samemu Bogu. Niech nikt nie będzie prowadzony głosem węża. [...] Chociaż Maria jest święta i ma być poważana [=szanowana, czczona], jednakże nie jest przeznaczona by ją czcić [=adorować, wielbić, wychwalać].
Dariusz Piórkowski SJ
8 grudnia 2010, 15:26
Bracie Robocie, tak, Bóg przewiduje wszystkie nasze decyzje, ale to nie oznacza, że jesteśmy zdeterminowani. Poza tym, twoja sugestia trochę brzmi tak, jakbyśmy w stanie grzechu pierworodnego posiadali "doskonalszą" wolność, bo wtedy możemy powiedzieć Bogu nie. A skoro Maryja nie miała grzechu pierworodnego, to była pozbawiona tej możliwości. Wolność wyboru między różnymi opcjami to w sumie nie jest najdoskonalsza postać wolności. Nam się tak wydaje i stąd mamy tyle problemów na tym świecie...
A
Anna
8 grudnia 2010, 15:17
Szkoda że o. Dariusz nic nie wpomniał o Godzinie Łaski o czym mówi ks. prof. dr hab Boleski SJ na łamach Naszego Dziennika  (na stronie RM też jest)
8 grudnia 2010, 15:15
Maryja nie była zdeterminowana w takim sensie, że nie miała żadnego innego wyboru, że była zmuszona, bo Bóg tak zdecydował. Ona tak zdecydowała. W Ewangelii jest to bardzo wyraźnie zaznaczone. Był dialog, rozmowa i zgoda. Jednak zanim ją zapytał już uwolnił ją od grzechu pierworodnego. Będąc wszechmocnym przewidział jej zgodę?
Dariusz Piórkowski SJ
8 grudnia 2010, 15:07
Bracie Robocie, stawiasz prowokujące pytania. Osobiście wolę jeśli ktoś pyta, niż wszystko uznaje za oczywiste lub patrzy na wszystko z obojętnością. Niepokalane Poczęcie jest tajemnicą. Wiele pozostaje dla nas tutaj zakryte. Musimy jednak zauważyć, że Maryja nie została wybrana jedynie ze względu na samą siebie, lecz Chrystusa. I to prawda, że w niczym sobie nie zasłużyła na taki przywilej. Żaden człowiek nie zasługuje na to, żeby być stworzonym lub zbawionym. Po drugie, wydaje się, że za bardzo kontrastujesz wolę Boga z wolnością ludzką. Maryja nie była zdeterminowana w takim sensie, że nie miała żadnego innego wyboru, że była zmuszona, bo Bóg tak zdecydował. Ona tak zdecydowała. W Ewangelii jest to bardzo wyraźnie zaznaczone. Był dialog, rozmowa i zgoda. Wolność ludzka nie jest nieograniczona. Bóg się nas nie pytał, czy chcemy być stworzeni, bo nas jeszcze wtedy nie było. Chyba mało kto kwestionuje to, że rodzice "ograniczają" wolność swych dzieci zgodnie z poszczególnych etapami rozwoju. Narzeczeni decydując się na związek małżeński też ograniczają swoją wolność. Ale nikt ich do tego nie zmusza, sami decydują się, że ograniczą swoją wolność. Ale czy w ten sposób stają się mniej wolni? Według niektórych koncepcji wolności tak. Według Ewangelii nie jest to zniewolenie. Za dwa tygodnie będzie również rozważanie o wolności Maryi.
T
teresa
8 grudnia 2010, 13:04
Moim zdaniem takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.To święte miejsce,owszem,przychodzą tu grzesznicy,aby błagać o wybaczenie i cudzoziemcy,żeby zobaczyć w Kogo  wierzą inni,ale kupczenia Pan nie znosi.
8 grudnia 2010, 12:57
Zauważ, że dawniej teologowie Kościoła "skazywali" na potępienie wszystkich nieochrzczonych (w tym *wszystkich* niechrześcijan!!!). Pytanie tylko jak takie przekonania miały się do nauk głoszonych przez Chrystusa? Dzisiaj uległy one diametralnym zmianom, co jak sądzę pokazuje, że nawet Kościół musi wciąż "dorastać" do Chrystusa. To jak miały to jedna sprawa, to, czy rzeczywiście skazywała to druga. Czy kościół się mylił w kwestii limbusu? Ostatnia deklaracja z 2007 roku ma nie tylko wymiar organizacyjny (korygujemy własną doktrynę), ale dla katolików też eschatologiczny (co złączysz na ziemi, będzie złączone w niebie...). Ziemski wymiar KK ma władzę nie tylko ziemską przecież.
I
Ilphalar
8 grudnia 2010, 12:48
To, że Bóg może bez trudu przewidzieć każde nasze zachowanie wydaje się czymś naturalnym, ostatecznie wszyscy jesteśmy zdeterminowani niekończącą się liczbą czynników psycho-biologicznych. Nie zapominajmy jednak, że po pierwsze my takiej wiedzy nie posiadamy, więc nasze wybory nigdy nie są w żadnym stopniu "wtórne", po drugie my również wpływamy na kształtującą nas rzeczywistość (której jesteśmy częścią). Co się zaś tyczy ludzkich zasług: nie sądzisz, że niesprawiedliwością byłoby obdarzanie kogoś miłością ze względu na jakieś zasługi?! I ostatnia kwestia: grzech pierworodny. Zdajemy się przywiązywać do niego więcej wagi niż do miłosierdzia Bożego, a przecież ostatecznie to Duch Święty usprawiedliwia każdego człowieka w obliczu Boga. Zauważ, że dawniej teologowie Kościoła "skazywali" na potępienie wszystkich nieochrzczonych (w tym *wszystkich* niechrześcijan!!!). Pytanie tylko jak takie przekonania miały się do nauk głoszonych przez Chrystusa? Dzisiaj uległy one diametralnym zmianom, co jak sądzę pokazuje, że nawet Kościół musi wciąż "dorastać" do Chrystusa.
T
trew
8 grudnia 2010, 12:44
Matka Boża Przeczysta.A w świątyni sam Jezus i sami rozważcie,co jest dobre-pozwolić komuś na reklamę swojej osoby we wszystkich jej aspektach manifestując jej poparcie przed Chrystusem,czy zachować to Święte miejsce wyłącznie do spraw kultu Bożego: za http: //breviarium.blogspot.com/ "Dziś podobnie argumentuje proboszcz warszawskiej archikatedry ks. Bogdan Bartołd: - Nie wiem jakiego wyznania jest Chick Corea i wcale o to nie pytam. Znakomita artystka Barbara Hendriks, która u nas występowała, chyba też nie była katoliczką. Do naszej katedry przychodzą różni ludzie, również niewierzący. Przynależność do kościoła nie jest dla mnie argumentem.Chyba znalazłam wózeczek dla dzieci,taki z różańca.
8 grudnia 2010, 12:20
Ten dogmat pokazuje, że Bóg nie kocha wszystkich ludzi tak samo. Jednych pozostawia z brzemieniem niezawinionego grzechu pierworodnego, wybraną oczyszcza z niego i na dodatek daje jej przywilej wzięcia do nieba bez pozostawiania ciała na rozpaczliwy rozkład. Nie twierdzę, że to jest złe samo w sobie, ale slogan o równej miłości Boga do wszystkich ludzi nie jest prawdziwy w perspektywie tego dogmatu. Maryja niczym nie zasłużyła na to wyróżnienie (no bo czym?), zresztą wydaje się, że nie miała wyjścia i została zdeterminowana do przyjęcia Bożego Syna. Bóg usuwając jej grzech pierworodny wiedział już, jaka będzie jej decyzja. Wolna wola w przypadku bożej woli to mit.
GODZINA ŁASKI
8 grudnia 2010, 11:22
<a href="http://adonai.pl/maryja/?id=91">http://adonai.pl/maryja/?id=91</a>
podopieczny św Gummara
8 grudnia 2010, 11:00
MAryja w medytacji tej Ewangelii stała mi się bliższa jako schodząca z niedostępnego piedestału na który Ją posadziłem. Miałem Ją za niedoścignioną doskonałą i odległą by nie rzec nie - ludzką. A wczoraj wieczorem w pochyleniu się nad Słowem zrozumiałem że Maryja jest w momencie Zwiastowania  głęboko ludzka Ona ,,zmieszała się" Ona ,,rozważała(...)to pozdrowienie"wszyscy jesteśmy niezdolni do zrozumienia od razu tego co nas spotyka w życiu, nie potrafimy zgłębić sensu ...także Maryja/a nawet Jezus/ potrzebowali czasu stopniowego uczenia się stopniowej kontemplacji NIC od razu bo to byłoby nie ludzkie. 
Olinka
8 grudnia 2010, 10:43
"Niepokalane Poczęcie Maryi to świętowanie Bożej łaski," Warto zapamiętać: nie można koncetrować się na grzechu, lecz na obdarowaniu.