Jezus rozsadza schematy

(fot. andrew.deci/flickr.com)

Św. Marek, a za nim św. Mateusz, umieszcza przesłuchanie Jezusa przed Wysoką Radą w kontekście zaparcia się św. Piotra. Ewangelista wprowadza apostoła na dziedziniec pałacu arcykapłana, po czym przenosi czytelnika do wnętrza. Te dwie sceny, splecione ze sobą, tworzą kontrast: wyznanie Jezusa, prowadzące ku śmierci i wyznanie Piotra, dzięki któremu apostoł unika ewentualnego uwięzienia lub śmierci. (Mk 14, 53-65; J 18, 12-14. 19-24)

Cały proces przed Wysoką Radą jest ukartowaną farsą, ponieważ faryzeusze, którzy byli członkami Sanhedrynu, podjęli decyzję o zgładzeniu Jezusa już na początku Jego działalności (Mk 3,6). Na jakiej podstawie? Wcześniej przeciwnicy zarzucają Mu, że uzdrawia w szabat, jakby niezachowywanie szabatu było czymś wyjątkowym, a uzdrawianie rutynową czynnością, którą wykonuje się jak poranny prysznic. Ich zdaniem, Jezus łamie Prawo, czyli demoralizuje i demontuje całą religię od podstaw, wprowadzając swoje porządki.

Drugi zarzut dotyczy odpuszczenia grzechów sparaliżowanemu człowiekowi, które zostało odebrane przez uczonych w Piśmie jako bluźnierstwo. Sądzili oni, że skoro tylko Bóg może odpuszczać grzechy, jakżeż zwykły człowiek może się ważyć na takie szaleństwo? Na początku Ewangelii św. Marka uczeni w Piśmie przybywają z Jerozolimy, aby oznajmić Jezusowi, że jest opętany przez złego ducha, uznawszy wpierw, że Jego działalność nie może pochodzić od Boga. Według Prawa, osoby czyniące cuda pod wpływem złych duchów powinny być wypędzone lub zabite.

DEON.PL POLECA

Wysłuchaj rozważań

[-05_jezus_rozsadza_schematy.mp3-]

Ciekawe, że podczas przesłuchania u Kajfasza te zarzuty w ogóle nie weszły na wokandę. Dlaczego? Ponieważ decyzja już została podjęta, trzeba było tylko sfabrykować dowody. Nie liczy się żadne dochodzenie do prawdy. Podstawieni świadkowie twierdzą, że Jezus chciał zburzyć świątynię i uznał się za Mesjasza, chociaż w rzeczywistości nigdy tego nie powiedział. W tych pokrętnych działaniach uwidacznia się to, co Jezus nazywa grzechem przeciwko Duchowi Świętemu: nazywanie dobra złem, a zła dobrem.

Skąd się to bierze? Z „pobożnej” ciemności, której znakiem jest sztywność, trzymanie się litery prawa, absolutyzowanie przepisów, próba wtłoczenia wszystkiego co nowe, inne i zaskakujące w wygodne schematy, które dają złudne poczucie bezpieczeństwa i nie wymagają zrobienia kroku naprzód. Pycha każe również uznać siebie za najlepiej wiedzącego. Nic i nikt nie ma prawa podważyć tej „mądrości”.

Czy i gdzie w moim życiu dostrzegam takie mechanizmy, często motywowane szlachetnymi pobudkami? Co jest dla mnie tak konieczne, że za żadne skarby nie chciałbym się tego pozbyć? Bez czego nie wyobrażam sobie mojego życia i wiary? Przy czym uparcie obstaję ? Czy jestem otwarty na niespodziankę? Czy zdaję sobie sprawę, że Bóg działa również w sposób niekonwencjonalny, przekraczając wszystkie sakramenty i Kościół?

Kiedyś obejrzałem wstrząsający reportaż „Wyznania” (The Confessions) na temat dochodzenia w sprawie gwałtu i morderstwa pewnej kobiety, prowadzonego przez policję w Nowym Orleanie w USA. Oficerowie śledczy z góry ustalili bieg wypadków, i nie mając wystarczających dowodów, aresztowali przypadkowych mężczyzn. Wskutek upokarzających wielogodzinnych przesłuchań, wmówili im winę i doprowadzili do ich skazania. W trakcie śledztwa policjanci co rusz naginali fakty i zeznania do wersji wydarzeń wymyślonych przez siebie, lekceważąc testy DNA i wzajemnie wykluczające się zeznania oskarżonych. I tak siedmiu niewinnych mężczyzn zostało naznaczonych piętnem seksualnych zboczeńców i spędziło kilka lat w więzieniu stanowym tylko dlatego, że funkcjonariusze policji nie chcieli przyznać się do błędów i nadużyć. Nazywa się to obroną status quo.

U św. Jana przed przesłuchaniem u Kajfasza pojawia się jeszcze znamienna scena w domu Annasza, byłego arcykapłana. Nie ma tam w ogóle żadnych świadków, a powinni być zgodnie z prawem żydowskim. Arcykapłan pomija tę procedurę. Natomiast Jezus w swoich odpowiedziach domaga się normalnego procesu ze świadkami. Bo skoro arcykapłani pałają tak wielką żarliwością o zachowywanie Prawa, to dlaczego akurat w tym momencie robią wyjątek? Zazwyczaj bywa tak, że kto kładzie przesadny akcent na literę Prawa, wymaga Jego zachowania tylko od innych, ale sam traktuje je wybiórczo.

Annasz, pytając Chrystusa o uczniów i jego doktrynę, czyni aluzję do Prawa i fałszywych proroków, czyli tych, którzy zbierają wokół siebie zwolenników, mydlą im oczy i po kryjomu odstręczają od prawdziwej wiary, kierując ich serca ku bożkom (Pwt 13, 1-10). Za tego typu zwodzenie groziła śmierć. Wcześniej w Ewangelii św. Jana padły oskarżenia, że Jezus czaruje tłumy (J 7, 12 i oszukuje (J 7,47).

W odpowiedzi, Jezus demaskuje hipokryzję oskarżycieli. Stąd Jego reakcja: „Zapytajcie tych, którzy słyszeli, co mówiłem, bo ja jawnie przemawiałem i nikogo nie zwodziłem”. Cała Ewangelia św. Jana skoncentrowana jest na objawieniu Prawdy, czyli słów Ojca. Słynne słowa Chrystusa wobec spoliczkowania przez sługę arcykapłana „Dlaczego mnie bijesz”? – są wyrazem oburzenia wobec niesprawiedliwego zastosowania Prawa. Jezus mówi: „Czyż odsyłając was do świadków, wymagam czegoś niezgodnego z Prawem?” Prawda zakuła w oczy, stąd cios w policzek. W świetle tej sceny widzimy, że jako chrześcijanie możemy się bronić przed oskarżeniami, nie siłą i przemocą, ale dopraszaniem się o dowody oraz odwoływaniem się do sumienia i ustanowionego prawa. Ponieważ Annasz nie ma żadnych świadków, odsyła aresztowanego do Kajfasza.

Łatwo patrzeć na arcykapłanów z góry, z pewnym poczuciem wyższości, jakby wszystko było dla mnie oczywiste. I rzeczywiście, wyznaję katechizmową regułkę, że Chrystus jest Bogiem i człowiekiem. W Adwencie i na Boże Narodzenie radośnie śpiewam, że Bóg stał się jednym z nas. Ale czy rzeczywiście w to wierzę? Nie w jakąś abstrakcyjną prawdę, ale w prawdę, która oddziałuje na moje życie? Czy wierzę, że wczoraj i dzisiaj Bóg działa przez człowieka? Czy nie jestem kuszony do fideizmu, wiary pozbawionej myślenia i ludzkiej odpowiedzialności? Czy nie ulegam pokusie ograniczenia chrześcijaństwa do murów kościoła? Czy rzeczywiście uznaję, że dzięki Wcieleniu nie istnieje już różnica między tym, co świeckie i religijne? Czy cenię moje ciało, łącznie z jego wszystkimi energiami, potrzebami, z seksualnością? Czy dostrzegam Chrystusa w każdym człowieku, również w tym umęczonym, grzesznym, błąkającym się, myślącym inaczej? Czy Kościół jest dla mnie żywym Ciałem Chrystusa i wspólnotą wierzących, znakiem Boga na ziemi, który ja również tworzę, a może jedynie zhierarchizowaną instytucją, w której tylko niektórzy zajmują uprzywilejowane miejsce?

Ciekawe, że w procesie przed Kajfaszem Jezus odzywa się dopiero wtedy, gdy pytany jest o swoją tożsamość. Kim jesteś? To ważne pytanie. Nie każdy wie, kim tak naprawdę jest. Chrystus najpierw potwierdza, że jest Synem Boga. I to Go najbardziej określa. Mesjasz to funkcja, zadanie, coś drugorzędnego. Chrystus nie przestawia tej hierarchii.

W drugiej części swojej odpowiedzi Jezus daje do zrozumienia, że Jego śmierć nie będzie końcem tego, co się obecnie dzieje. Mówi o swoim powtórnym przyjściu, ale już jako Sędzia. Wówczas ów proces będzie dowodem przeciwko Jego wrogom. A to oznacza, że niesprawiedliwe sądy nad Bogiem i człowiekiem nie pójdą w niepamięć, jakby nic się nie stało. Tym samym Jezus przypisuje arcykapłanom odpowiedzialność za ich postępki. Twierdzi, że mogli Go rozpoznać, że mogli w Nim uznać Mesjasza i Syna. Dokonali jednak innego wyboru.

Zapytam więc siebie, co dla mnie się liczy: czy to, kim jestem w swej najgłębszej istocie, czyli człowiekiem stworzonym i ukochanym przez Boga, zdolnym pokochać innych i przyjąć tę miłość? A może przykładam większą wagę do funkcji i ról społecznych, które przychodzi mi pełnić w życiu? Tak jak Chrystus był najpierw Synem Boga i człowiekiem, a dopiero potem Mesjaszem, tak i my najpierw jesteśmy ludźmi, a potem chrześcijanami, małżonkami, księżmi, zakonnikami. Człowieka najgłębiej określa zdolność do nawiązywania i podtrzymywania relacji z Bogiem i ludźmi. I to one przetrwają.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jezus rozsadza schematy
Komentarze (10)
F
frodek
16 marca 2012, 22:11
Interesujące rozważania, jakoś to przeoczyłem wcześniej...
P
Prawda_w-oczy_kole
9 kwietnia 2011, 14:04
, A przecież jest tylko doktorem.k A kim Ty jesteś? Za co tak dowalasz o. Dariuszowi? czyzbys napisała do niego maila a on Ciebie odrzucił? buhahahahaahah
S
stalking
9 kwietnia 2011, 12:28
Wiadomo o. Dariusz jest najmądrzejszy, po amerykańsku szkolony. W sam raz na wielkopostne rozważania. Jezuici z Deonu opamietajcie się. Jak może głosić rozważania osoba niewiarygodna, siejąca nienawiść. Ani moderacja ani cenzura (uniemożliwianie dostępu do Deonu) nic tu nie pomoże <a href="http://prawo.wieszjak.pl/nowosci-prawne/272364,Stalking-w-Kodeksie-karnym.html">http://prawo.wieszjak.pl/nowosci-prawne/272364,Stalking-w-Kodeksie-karnym.html</a>
-D
- do ANNY
3 kwietnia 2011, 09:32
Anna, o co Ci chodzi? Dlaczego pałasz nienawiścią do ojca Dariusza? Co Ci złego zrobił?
A
Anna
3 kwietnia 2011, 06:59
Nie odpowidam na komentarze które dotyczą mnie. Wiadomo nie są miłe. Ale nie o mnie tu chodzi. Tylko o jezuicki Deon które prowadzi portal tak jakby nie był katolicki umożliwiając sianie nienawiści w komentarzach albo nawet w samych tekstach. A o. Dariusz (i paru innych bo przecież nie wszyscy) na pierwszy rzut oka widać wyspecjalizowali sie w "amerykańskiej" niby nowoczesności, "niby otwartości", "naukowości". A przecież jest tylko doktorem. A tylu mamy księży profesorów.No i wiemy kogo nie tolerują, w tym nawet wybranych specyficznie duchownych, biskupów, zakonników. Pozwalają im dokładać w komentarzach albo sami "sieją nienawiść". Tak nie może robić jezuicki portal! Oczywiście są też (zdecydowana większość) wsapaniali jezui i godni zaufania. A kto nie popiera siania nienawiści w komentarzach przez Deon - cenzura i blokowanie dojścia do portalu. Gralutulę takiej moderacji i otwartości. Kto dokłada innym - nie ma cenzury i słaba moderacja albo częśćiej jej brak
G
gos_
31 marca 2011, 22:45
Wiadomo o. Dariusz jest najmądrzejszy, po amerykańsku szkolony. W sam raz na wielkopostne rozważania. Jezuici z Deonu opamietajcie się. Jak może głosić rozważania osoba niewiarygodna, siejąca nienawiść. Ani moderacja ani cenzura (uniemożliwianie dostępu do Deonu) nic tu nie pomoże Droga Anno, gdy czytam Twoje wynurzenia, przypomina mi się stary dowcip - "Psychiatra pokazuje pacjentowi obrazek z rowerem - Co na nim widzisz? -Seks! Drzewo - co tu widzisz? - Seks! Dom - co tu widzisz? Seks! Samolot - co tu widzisz? Seks! - Jak to, wszędzie widzisz seks? - Bo mi się panie doktorze wszystko z seksem kojarzy!" Współczuję osobom, którym wszystko się z jednym kojarzy - Tobie kojarzy się z nienawiścią... Mam dla Ciebie dobrą radę - nie oglądaj telewizji kilka dni, idź na długi spacer, posłuchaj Bacha albo Mozarta, napij się lampkę dobrego wina albo koniaku. Może przestanie Ci się wszystko z nienawiścią kojarzyć... Swietna terapia. Tylko czy Anna zechce spróbować ?   
STANISŁAW SZCZEPANEK
31 marca 2011, 22:37
Wiadomo o. Dariusz jest najmądrzejszy, po amerykańsku szkolony. W sam raz na wielkopostne rozważania. Jezuici z Deonu opamietajcie się. Jak może głosić rozważania osoba niewiarygodna, siejąca nienawiść. Ani moderacja ani cenzura (uniemożliwianie dostępu do Deonu) nic tu nie pomoże Droga Anno, gdy czytam Twoje wynurzenia, przypomina mi się stary dowcip - "Psychiatra pokazuje pacjentowi obrazek z rowerem - Co na nim widzisz? -Seks! Drzewo - co tu widzisz? - Seks! Dom - co tu widzisz? Seks! Samolot - co tu widzisz? Seks! - Jak to, wszędzie widzisz seks? - Bo mi się panie doktorze wszystko z seksem kojarzy!" Współczuję osobom, którym wszystko się z jednym kojarzy - Tobie kojarzy się z nienawiścią... Mam dla Ciebie dobrą radę - nie oglądaj telewizji kilka dni, idź na długi spacer, posłuchaj Bacha albo Mozarta, napij się lampkę dobrego wina albo koniaku. Może przestanie Ci się wszystko z nienawiścią kojarzyć...
T
terapeuta
31 marca 2011, 21:37
Oj bidna jesteś Anno, bidna. Może potrzebujesz jakiejś pomocy?
A
Anna
31 marca 2011, 21:35
Wiadomo o. Dariusz jest najmądrzejszy, po amerykańsku szkolony. W sam raz na wielkopostne rozważania. Jezuici z Deonu opamietajcie się. Jak może głosić rozważania osoba niewiarygodna, siejąca nienawiść. Ani moderacja ani cenzura (uniemożliwianie dostępu do Deonu) nic tu nie pomoże
F
franek
31 marca 2011, 09:58
Nareszcie jakieś rozważania dlaczego Chrystus został skazany, co głosił, po co przyszedł do nas na Ziemię, czemu zgodził sie umrzeć, itd. I co z tego dla nas ludzxi wynika. W czasie Wielkiego Postu mam stale poczucie marnowania tego czasu w naszym Kościele na rozważania sposobów męczenia Jezusa, wczuwania się co Go bolało, "słodkie drzewo - słodkie gwoździe", bezmyślnego przyjmowania  okrucieństwa Jego Ojca, który jakoby bez śmierci bolesnej Jezusa nie mógł nam nic odpuścić. itp Bóg nie lubuje się w cierpieniach, Chrystus je zwalczał - więc chodzi o coś innego. O co? To trzeba zrozumieć w Poście.