Lęk, fałszywe wyobrażenia i plotki – czekać na właściwy czas

Depositphotos.com (49987009)

Jezus był wpleciony w całą sieć odniesień, a jednocześnie w szereg konfliktów. Na Jego życie czyhało wielkie niebezpieczeństwo, nawet zagrożenie śmiercią. Bracia naciskali na Jego publiczne wystąpienie. Ten nacisk był jednak dwuznaczny, bo autor zaznacza, że nawet oni nie wierzyli w Niego. Jezus także postępuje dziwnie. Z początku nie chce występować jawnie, potem pojawia się publicznie, najpierw zdaje się ociągać z pójściem do Jerozolimy, potem zaraz idzie. Tłum jest zaciekawiony postacią Jezusa, ale jednocześnie przepełniony lękiem, pełny podszeptów, opinii, oczekiwań zmieszanych z fałszywymi wyobrażeniami czy wręcz pełnym plotek. Scena ta oddaje sytuacje, w jakich przychodzi nam niejednokrotnie żyć i działać.

Z ewangelii wg św. Jana (7,1-13): „Potem Jezus obchodził Galileę. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi mieli zamiar Go zabić. A zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. Rzekli więc Jego bracia do Niego: «Wyjdź stąd i idź do Judei, aby i uczniowie Twoi ujrzeli czyny, których dokonujesz. Nikt bowiem nie dokonuje niczego w ukryciu, jeżeli chce się publicznie ujawnić. Skoro takich rzeczy dokonujesz, to okaż się światu». Bo nawet Jego bracia nie wierzyli w Niego. Powiedział więc do nich Jezus: «Dla Mnie stosowny czas jeszcze nie nadszedł, ale dla was - zawsze jest do rozporządzenia. Was świat nie może nienawidzić, ale Mnie nienawidzi, bo Ja o nim świadczę, że złe są jego uczynki. Wy idźcie na święto; Ja jeszcze nie idę na to święto, bo czas mój jeszcze się nie wypełnił». To im powiedział i pozostał w Galilei. Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie. Tymczasem Żydzi już Go szukali w czasie święta i mówili: «Gdzie On jest?» Wśród tłumów zaś wiele mówiono o Nim pokątnie. Jedni mówili: «Jest dobry». Inni zaś mówili: «Nie, przeciwnie - zwodzi tłumy». Nikt jednak nie odzywał się o Nim jawnie z obawy przed Żydami”.

DEON.PL POLECA

Scena opisywana przez Jana w dzisiejszym fragmencie ukazuje Jezusa wplecionego w całą sieć odniesień, a jednocześnie wplątanego w szereg konfliktów. Mówi nam bowiem o niebezpieczeństwie czyhającym na życie Jezusa, nawet o niebezpieczeństwie śmierci, o nacisku ze strony Jego braci na Jego publiczne wystąpienie. Ten nacisk jest jednak dwuznaczny, bo autor zaznacza, że nawet oni nie wierzyli w Niego. Mamy też dziwne postępowanie Jezusa, który z początku nie chce występować jawnie, potem pojawia się publicznie, najpierw zdaje się ociągać z pójściem do Jerozolimy, potem zaraz idzie. Mamy w końcu postawę tłumu, który zaciekawiony jest postacią Jezusa, ale jednocześnie przepełniony lękiem, pełny podszeptów, opinii, oczekiwań zmieszanych z fałszywymi wyobrażeniami czy wręcz plotek. Scena ta oddaje sytuacje, w jakich przychodzi nam niejednokrotnie żyć i działać.

Wyobrażenie miejsca
Oczyma naszej wyobraźni uczestniczymy w tej scenie, słuchając słuchem wewnętrznym prowadzonych rozmów. Zwracamy uwagę na to, co oglądanie tej sceny i słuchanie tych słów w nas powoduje. Jakiego rodzaju myśli, odczucia, reakcje pojawiają się w naszym wnętrzu? Z jednej strony jest to okazja do bycia sprowokowanym, do odnalezienia się w tym wydarzeniu. Objawia to jakąś prawdę o mnie samym. Z drugiej strony, przyglądając się moim odczuciom i reakcjom, mogę zobaczyć w jakim kierunku Bóg prowadzi mnie poprzez natchnienia, intuicję i zdolność osądzania.

Prośba o owoc
Prośmy o świadomość «naszego czasu». Na wszystko jest «wyznaczona godzina», jak powiedział Prorok Kohelet. Prośmy o cierpliwość czekania na odpowiedni czas i przenikliwość w poznaniu go.

Punkt 1. – Wzrastanie Jezusa

Dzisiejszy fragment daje nam możliwość rozmyślania nad tym, co często umyka w naszym przeżywaniu wiary, a mianowicie, że potrzebuje ona wzrastania, jest w ciągłym procesie tworzenia się. Jezus nie był wyłączony z tego procesu dojrzewania w wierze. Wydaje się nam, że skoro był Bogiem, to wszystko wiedział doskonale i nie potrzebował dojrzewać. Tym niemniej, będąc człowiekiem, Jezus podlegał wszystkim tym procesom duchowym, którym i my podlegamy.
Jezus musiał odnaleźć swoje miejsce w życiu, swoją misję, musiał też być jej wierny. Nie działo się to bowiem samoczynnie, bez udziału Jego woli. Nie działo się to także poza Nim. Dlatego tak ważne jest, aby doświadczenie wiary było związane z refleksją nad jej dojrzewaniem. Wiara, relacja do Boga jest rzeczywistością dynamiczną, podlega rozwojowi. Może też ulegać degradacji i zanikowi.
Kontemplujemy w tym fragmencie Jezusa, który jest w tym dynamicznym procesie odczytywania swojej relacji do Boga, swojej drogi, i odpowiedniego czasu na wszystko. Wszystkie te elementy bowiem muszą współgrać ze sobą. Nie działają bowiem oddzielnie.
Jezus musiał także wzrastać w swojej wierze, w odczytywaniu swojej misji. Dzieje się to zwykle poprzez lepsze rozumienie tego, do czego jestem wezwany w tym właśnie momencie, jak Bóg mnie prowadzi. Nie chodzi bowiem o znajomość przyszłości, o wiedzę na jej temat, ale o poznanie następnego kroku i wierne trwanie w słuchaniu Boga i kroczeniu za Nim. Wahanie Jezusa, świadomość, że czas jeszcze nie nadszedł, niezdecydowana postawa względem obecności na święcie w Jerozolimie nie jest niczym złym czy negatywnym. Stanowi normalną część procesu decydowania się, rozeznawania. Wzywani jesteśmy do wierności Bogu, a nie do wszechwiedzy na temat naszego życia czy przyszłości.
Zastanawiając się nad drogą Jezusa, popatrzę na swoje odkrywanie odpowiedniego czasu, wzrastanie w wierze, głębsze odkrywanie swojej misji. Czy pozwalam sobie na dojrzewanie w wierze? Jak się ono dokonuje? Jakiego rodzaju pomoce wykorzystuję, aby to odkrywanie było prawdziwe i wiarygodne?

Punkt 2. – Niewiara braci

Dojrzewanie w wierze bardzo często bywa konfrontowane z opiniami innych ludzi. Każdy z nas potrzebuje poczucia bycia włączonym w jakąś grupę, potrzebujemy poczucia przynależności, zakorzenienia. Pomaga nam to w sytuacji konfliktu na odnalezienie punktu odniesienia, pomaga ocenić sytuację. Tym niemniej jednak potrzeba przynależenia, bycia włączonym w grupę niejednokrotnie zdaje się wchodzić w konflikt z inną podstawową potrzebą, potrzebą bycia sobą, bycia niezależnym i wolnym w podejmowaniu decyzji, w życiu swoim własnym życiem. Te dwie potrzeby muszą w nas znaleźć jakąś równowagę, aby stały się elementem wzrostu, nie doprowadzając do rozbicia osoby, czy zniewolenia jej.
Jezus także staje wobec konieczności znalezienia równowagi pomiędzy oczekiwaniami innych, a potrzebą pójścia swoją własną drogą. Niewiara Jego braci pokazuje tylko napięcie, z jakim musiał się zmagać. Jest ono obrazem stresu, jaki występuje w życiu każdego z nas. Oczekujemy bowiem potwierdzenia. Oczekujemy uznania ze strony innych. Często jest ono fundamentem naszego dobrego myślenia o sobie czy o tym, co robimy. Czasami jednak musimy stawić czoło niewierze innych, ich oporom. Musimy twardo obstawać przy swoim. Nie chodzi tu o upór, ale raczej o poczucie bycia niezależnym od innych, zdecydowanym bardziej na «słuchanie Boga» niż ludzi.
Przyjrzę się tym wszystkim sytuacjom, w których muszę zmagać się z negatywnymi opiniami o mnie, niewiarę we mnie, powątpiewaniem w moje dobre intencje, w moje możliwości. Pomyślę o tych wszystkich sytuacjach, w których czuję się sprawdzany, wystawiany na próbę. Jak reaguję na te sytuacje? Czy ta reakcja jakoś zmieniała się w czasie, w latach? Czy jest to już utrwalony sposób postępowania?

Punkt 3. – Opinie ludzi

To jest także stały element życia i naszego odniesienia do innych, do społeczności, w której żyjemy. Jezus podlegał temu także. Opinie innych bardzo często są odzwierciedleniem ich obrazu świata, ich oczekiwań, ale także ich pomyłek, błędów, czy wręcz nierealistycznych nastawień i żądań. Stanowią jednak element życia, z którym musimy się liczyć, albo przynajmniej brać go pod uwagę. Może on stać się dla nas okazją do lepszego poznania siebie. Opinie innych nie są dla nas wiążące, ale mogą stanowić jeden z elementów poznania siebie, bycia wrażliwym na te informacje, które do nas docierają i mogą się przyczynić do naszego postępu.
Różnorodność opinii, albo ich rozbieżność często towarzyszą działaniom osób, które mają więcej inicjatywy, są bardziej aktywne. Nie oznacza to, że sama rozbieżność świadczy o tym, że ktoś dobrze postępuje. Opinie innych są też zawsze elementem pomocniczym. Nie wiążą nas, nie ukazują jedynie słusznej prawdy. Mają być tylko głosem doradczym w szukaniu prawdy o sobie i swojej misji.
Przyjrzę się tym opiniom o sobie, które znam, które mogę jakoś przeczuwać. Nie będę się starał zwracać uwagi tylko na pozytywne czy negatywne. Nie będę się musiał tłumaczyć czy przekonywać kogokolwiek o mylności tych opinii. Postaram się tylko im przyjrzeć, aby były one dla mnie jakimś elementem poznania siebie.

Rozmowa końcowa
Stanę przed Bogiem, aby w szczerości serca porozmawiać z Nim o wszystkim, co zostało poruszone we mnie w czasie tej modlitwy. Porozmawiam z Nim o moim dojrzewaniu w wierze, o zmaganiu się z opiniami innych, o walce wewnętrznej w budowaniu dobrych relacji z innymi.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Lęk, fałszywe wyobrażenia i plotki – czekać na właściwy czas
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.