Seks, antykoncepcja i sakrament. "Jeśli to tylko symbol, do diabła z tym"

Sakrament to kanał łaski Bożej, która jest samym życiem Boga. Fot. Toa Heftiba / Unsplash
Scott Hahn

"Seks jest znakiem, znakiem sakramentalnym. W tradycyjnym języku to »akt małżeński«, akt, który dopełnia sakrament małżeństwa. A sakrament to kanał łaski Bożej, która jest samym życiem Boga. Kiedy więc bawimy się »znakiem« seksu, nie tylko zmieniamy sposób, w jaki mówimy o miłości, ale także przestajemy kochać. To, co powieściopisarka Flannery O’Connor powiedziała o Eucharystii, można by odnieść do wszystkich sakramentów: jeśli to tylko symbol, do diabła z tym". Przeczytaj fragment książki Scotta Hahna: "Widzialne, niewidzialne. Obietnica i moc sakramentów". Autor opowiada w niej o swojej drodze nawrócenia na katolicyzm i doświadczeniu życia sakramentami.

Jezus powiedział uczniom, że przyszedł rzucić ogień na ziemię i że bardzo pragnie, by już zapłonął. Imię tego ognia to przymierze, a sakramenty, jako odnowienie przysięgi, podsycają jego płomienie.

DEON.PL POLECA

 

 

To nie jest opinia teologa. To nauczanie Kościoła katolickiego wyrażone przez Sobór Watykański II: "Odnowienie zaś przymierza Boga z ludźmi w Eucharystii pociąga wiernych i zapala do gorącej miłości Chrystusa".

Eucharystia jest sakramentem sakramentów, źródłem i szczytem całego życia chrześcijańskiego. Tak więc każda dyskusja o sakramentach będzie koniecznie związana przede wszystkim z mszą świętą.

Ale ogień Chrystusa prawie zawsze zaczyna się od wody. Chrzest jest bramą do wszystkich innych sakramentów. Tak więc każda dyskusja o sakramentach musi również zatrzymać się na chwilę na tym pierwszym sakramencie inicjacji.

Spośród siedmiu sakramentów najbardziej nam znane jako właśnie sakramenty są chrzest i Eucharystia. Nawet najbardziej odległe denominacje chrześcijańskie nadal je w jakiejś formie praktykują oraz uznają za biblijne i niezbędne. I oczywiście mają rację. Chrzest i Eucharystia to dwa główne sakramenty, które Jezus omawiał w kategoriach absolutnej konieczności: Jeśli nie przyjmiemy ich, jak powiedział, nie będziemy mieli udziału w Jego zbawieniu. Nie oznacza to, że Bóg jest związany samymi rytami.

DEON.PL POLECA


Kościół zawsze uznawał możliwość zbawienia poza obrzędami przymierza. Niektórzy ludzie mogą pragnąć Chrystusa, ale umrzeć przed przyjęciem chrztu. Tradycja przekazuje, że są zbawieni przez "chrzest pragnienia". Jeśli umrą jako męczennicy za wiarę, przygotowując się do chrztu, mówi się, że przechodzą "chrzest krwi". W dalszym ciągu łaska, którą otrzymują, jest łaską chrztu.

Podobnie chrześcijanin, który pragnie Komunii Świętej, ale nie może uczestniczyć we mszy (na przykład z powodu odległości lub niepełnosprawności), może wyrazić to pragnienie w modlitwie o "komunię duchową" i otrzymać wszystkie łaski Eucharystii. W dalszym ciągu otrzymana łaska jest łaską eucharystyczną.

Chrzest i Eucharystia to symbole wszystkich sakramentów (...). Trzeba jednak przyznać, że istnieje jeszcze pięć sakramentów - pokuta, bierzmowanie, święcenia kapłańskie, namaszczenie chorych i małżeństwo - i każdy z nich jest przysięgą przymierza wartą osobnej książki. Teraz chciałbym zatrzymać się na chwilę nad sakramentem, który jest najbardziej znany światu, także niechrześcijańskiemu, ale najmniej znany jako sakrament. Jednakże jest to przysięga, którą sam Bóg faworyzował w całym Piśmie Świętym jako najbardziej objawiony znak Jego przymierza ze swoim ludem.

Jest to sakrament małżeństwa.

"Zbliżyć się"

Stary Testament mówi o różnych rodzajach przymierzy: traktatach i rozejmach, adopcjach, koronacjach i tak dalej, ale zdecydowanie najbardziej typowym przymierzem było małżeństwo. To przymierze ustanawiało nową relację rodzinną między mężczyzną i kobietą, z Bogiem jako świadkiem. Błogosławieństwa spływały na te pary, które były wierne; przekleństwa spadały na tych, którzy nie wypełnili przysięgi przymierza. Prorok Malachiasz zapytany, dlaczego spadły przekleństwa, zagrzmiał: "Dlatego że Pan był świadkiem pomiędzy tobą a żoną twojej młodości, którą przeniewierczo opuściłeś. Ona była twoją towarzyszką i żoną twojego przymierza" (Mal 2,14).

Gdy Bóg opisywał swoją relację przymierza z Izraelem, najchętniej wykorzystywał do tego metaforę małżeństwa. Za pośrednictwem Izajasza ogłosił swojemu ludowi: "małżonkiem twoim jest twój Stworzyciel" (Iz 54,5). Za pośrednictwem Ezechiela wyjaśnił, jak starał się o Izraela: "Oto przechodziłem obok ciebie i ujrzałem cię. Był to twój czas, czas miłości. Rozciągnąłem połę płaszcza mego nad tobą i zakryłem twoją nagość. Związałem się z tobą przysięgą i wszedłem z tobą w przymierze - wyrocznia Pana Boga - stałaś się moją" (Ez 16,8). Temat przymierza małżeńskiego Boga z Izraelem przewija się przez całą Księgę Ozeasza. Pan wzywa go, by poślubił prostytutkę - która bezwstydnie go zdradza - aby jego życie mogło symbolizować niewierność Izraela w przymierzu z Bogiem. Także poprzez proroka Jeremiasza Bóg żali się na niewierność swojej ziemskiej małżonki: "To moje przymierze złamali, mimo że byłem ich mężem - wyrocznia Pana" (Jr 31,32).

Metafora ta jest kontynuowana w Nowym Testamencie, gdzie Paweł posługuje się nią do opisania relacji Chrystusa z Kościołem, Izraelem Boga. "Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie (…). Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła" (Ef 5,25.31-32). Natchnione słowa św. Pawła nakreślają analogię, co do której w innym przypadku moglibyśmy się wahać, czy jej użyć. Komunia Chrystusa z Kościołem, "jedno ciało" - w ekstazie i intymności Eucharystii - znajduje swoją najbardziej odpowiednią analogię w komunii męża i żony, "jednego ciała", w małżeńskiej miłości seksualnej.

Rzeczywiście, aktem, który dopełnia przymierze małżeńskie, jest stosunek seksualny. Stary Testament mówi o tym jasno. Prawo w Księdze Powtórzonego Prawa stanowiło jasno: jeśli, mężczyzno izraelski, chcesz poślubić brankę: "zbliżysz się do niej, zostaniesz jej mężem, a ona twoją żoną" (Pwt 21,13)5. "Zbliżyć się" to hebrajski eufemizm oznaczający stosunki seksualne. Należy zauważyć, że przywołani tu nie byli mężem i żoną, ponieważ mieszkali razem, jedli wspólnie posiłki czy czuli wzajemne sobą zainteresowanie. Fragment ten zakłada, że kobieta jest już branką w domu mężczyzny i prawdopodobnie dzieli już z nim stół przy posiłku. Ale to akt miłości cielesnej zmienia wszystko i dopełnia więź rodziną, więź przymierza.

Akt ten był wypełnieniem przysięgi. Izraelici zwyczajowo ratyfikowali przymierze najpierw ustnym przyrzeczeniem. Czyniąc to, para okazywała swoją zgodę. Ale przymierze nie zostało wypełnione czy skonsumowane aż do momentu ich seksualnego zjednoczenia. Stary Testament dostarcza wystarczających dowodów na to, że momentem nierozerwalnie wiążącym mężczyznę z kobietą jest chwila, w której mężczyzna "zbliża się" do kobiety.

Zjednoczenie cielesne w małżeństwie jest zatem przysięgą-w-akcie, wydarzeniem liturgicznym. Jest znakiem czegoś boskiego.

Jeśli miłość małżeńska to znak sakramentalny miłości Boga do swojego ludu - jak świadczą o tym oba Testamenty - to sam akt musi dokładnie odzwierciedlać tę miłość. Musi być wierny, monogamiczny, nierozerwalny i płodny. To jest podstawą całej tradycji chrześcijańskiej moralności seksualnej, choć z pewnością okaże się to dzisiaj zaskoczeniem dla wielu chrześcijan. Wiem o tym, ponieważ, około dwudziestu lat temu, całkowicie zszokowało to mnie samego.

(...) Były wczesne lata osiemdziesiąte, a Kimberly i ja byliśmy świeżo poślubionymi małżonkami. Jako żarliwi prezbiterianie oboje studiowaliśmy teologię w konserwatywnym seminarium ewangelickim. Program nauczania okazał się wymagający, pieniędzy było mało, a my, podobnie jak wszyscy nasi znajomi małżonkowie, stosowaliśmy środki antykoncepcyjne. Dzieci musiały poczekać, aż uzyskamy odpowiednie zabezpieczenie finansowe, i nie tylko. Wówczas sztuczna kontrola urodzeń pozwalała nam cieszyć się tym, co uważaliśmy za "normalne" w relacjach małżeńskich. Traktowaliśmy to jak przedłużony miesiąc miodowy.

Jednak w drugim roku w seminarium Kimberly odkryła kłamstwo, które leżało u podstaw naszego życia małżeńskiego. Podczas przygotowywania materiałów na kurs etyki dowiedziała się, że do 1930 roku Kościoły chrześcijańskie - wszystkie bez wyjątku - potępiały antykoncepcję w najostrzejszych słowach. Protestanccy reformatorzy, których szanowaliśmy, posunęli się nawet tak daleko, że nazywali to "morderstwem". Kimberly odkryła również, że prawa antykoncepcyjne - które obowiązywały w wielu stanach do lat sześćdziesiątych - były w dużej mierze dziełem protestanckich ustawodawców.

Jednak ostateczny werdykt historii chrześcijańskiej w sprawie antykoncepcji przyszedł do nas jako nowość, podobnie jak potężne argumenty za tą nauką pochodzące z Pisma Świętego i rozumowania moralnego. Kimberly i ja, po konfrontacji z faktami, poczuliśmy się zobowiązani do zmiany życia. Wyrzuciliśmy więc środki antykoncepcyjne i wkrótce nasza zmiana poglądów doprowadziła do zmiany w ciele Kimberly. Nasze pierwsze dziecko - Michael - było w drodze.

Znaki życia

Do tego czasu żyliśmy w kłamstwie. Dopiero wiele lat później, kiedy zostałem katolikiem, mogłem zrozumieć prawdziwą naturę tego grzechu. Papież Jan Paweł II słusznie nazywał antykoncepcję "kłamstwem w języku miłości". Seks, zgodnie z wiarą katolicką, powinien być przysięgą w działaniu, całkowitym darem z siebie, bliskością, w której mężczyzna i kobieta niczego przed sobą nie ukrywają. Jest darem całego życia, zatem należy tylko do wyłącznego i aż do śmierci zawartego małżeństwa. Jest to wymiana przymierza, wymiana osób: "Ja jestem twoja, a ty jesteś mój". Małżeństwo sprawia, że seks jest sakramentalny i związany z przymierzem.

Całkowity dar z siebie wyklucza możliwość rozwodu, cudzołóstwa, seksu przedmałżeńskiego i antykoncepcji. Pary stosujące antykoncepcję powstrzymują coś, co jest prawdopodobnie największą mocą, jaką mogą posiadać dwie osoby: ich płodność, zdolność do współtworzenia z Bogiem nowego życia, ciała, duszy - przeznaczonych do wieczności. Akt seksualny mówi uroczyście: "oddaję ci wszystko", a antykoncepcja sprawia, że ta komunikacja jest nieprawdziwa.

Seks jest znakiem, znakiem sakramentalnym. W tradycyjnym języku to "akt małżeński", akt, który dopełnia sakrament małżeństwa. A sakrament to kanał łaski Bożej, która jest samym życiem Boga. Kiedy więc bawimy się "znakiem" seksu, nie tylko zmieniamy sposób, w jaki mówimy o miłości, ale także przestajemy kochać. To, co powieściopisarka Flannery O’Connor powiedziała o Eucharystii, można by odnieść do wszystkich sakramentów: jeśli to tylko symbol, do diabła z tym.

W sakramentach wcielamy prawdę. Słowo staje się ciałem. Tak więc dla katolików seks jest tajemnicą, ale nie stanowi czegoś, co wymyka się moralnej pewności czy sprawdzalnej rzeczywistości.

Pomaga nam wiedza, że określenie "sakrament" pochodzi od łacińskiego słowa oznaczającego "przysięgę". Kiedy kochamy się fizycznie, składamy sobie uroczystą przysięgę - mówić prawdę, całą prawdę i tylko prawdę (tak mi dopomóż Bóg). Zjednoczenie seksualne jest teraz, tak jak w starożytnym Izraelu, przysięgą w działaniu.

A co to za prawda, którą wypowiadamy pod przysięgą w znaku małżeństwa? Mówimy, że Bóg jest Jeden i że Bóg jest Trójcą. Dwoje staje się jednym ciałem, a wkrótce dołącza do nich trzecia osoba i dalej pozostają jedną rodziną. Papież Jan Paweł II powiedział: "Osoby naszego Boga, w swej najbardziej wewnętrznej tajemnicy nie pozostają w samotności, lecz tworzą rodzinę, ponieważ w tajemnicy tej zawiera się ojcostwo, synostwo i sama istota rodziny, jaką jest miłość". A Katechizm dodaje: "Komunia Trójcy Świętej jest źródłem i kryterium prawdy wszelkich relacji" (KKK 2845).

Z zamysłu Boga małżeństwo jest jedyną relacją, która ujawnia życiodajną moc miłości. Ludzka miłość, ze swoją płodnością, wyraźnie ukazuje istotę i wewnętrzne życie Boga. Małżeństwo jest znakiem sakramentalnym życia trynitarnego, które mamy nadzieję dzielić na zawsze w niebie:

"W radościach ich miłości i życia rodzinnego [Bóg] daje im już tutaj przedsmak uczty Godów Baranka" (KKK 1642; por. także Ap 19,9).

Wszystko to jest prawdą, którą wypowiadamy naszymi ciałami.

Mówimy również, że Bóg jest wierny swojemu ludowi. Powtórzmy: bliskość małżeńska jest metaforą, którą św. Paweł wybrał, aby odnieść ją do Chrystusa i Kościoła. Księga Apokalipsy w języku greckim jest "księgą objawienia, odsłonięcia" (apokalupsis) - co było eufemizmem dla skonsumowania małżeństwa.

Małżeństwo zatem to nie tylko sakrament sam w sobie, lecz także znak sakramentalny innych sakramentów i życia, które one dają (por. KKK 1617).

Przysięga dla dwojga

Wszystko zaczyna się od przysięgi. Święta przysięga nie ułatwia wierności małżeńskiej, ale czyni ją możliwą. Miłość trwająca przez całe życie jest czymś wspaniałym, ale ma też w sobie element bojaźni i drżenia, ponieważ w kontekście przymierza będziemy zabiegali o nasze zbawienie (por. Flp 2,12).

Małżeństwo sprawia, że dwa życia są tak ze sobą powiązane, tak bliskie, tak intensywnie zaangażowane w siebie wzajemnie - tak poważnie narażone na wzajemne zranienia - że zarówno mężczyzna, jak i kobieta muszą złożyć przysięgę. Pamiętaj: dla dobra wspólnego nie pozwalamy policjantom czy żołnierzom, żeby nosili broń, dopóki nie złożą przysięgi - aby Bóg wspierał ich swoją obecnością nieustannie, także podczas każdej pokusy. O ileż bardziej powinno to przystawać do przykładu małżeństwa i seksu. To nie jest romantyzm czy idealizm, wierzyć, że seks powinien być zachowany dla małżeństwa. Seks, ze swoją przejmującą intymnością i podatnością na zranienie, jest wystarczająco wymagający dla tych, którzy są zobowiązani do wspólnego życia. To nierealistyczny idealizm myśleć, że ktokolwiek może utrzymać taki poziom zaufania i bliskości bez sakramentu, więzi przymierza, stałej obecności Boga.

Fragment książki Scotta Hahna: "Widzialne, niewidzialne. Obietnica i moc sakramentów"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Seks, antykoncepcja i sakrament. "Jeśli to tylko symbol, do diabła z tym"
Komentarze (54)
ES
~Ewa Słota
14 października 2025, 18:27
Szczęść Boże. Co to jest seks w Małżeństwie? Czym jest Miłość w Małżeństwie? Pozdrawiam
MK
~Mariusz Kalski
31 sierpnia 2025, 20:35
Trzeba rozmawiać, to jest moja konkluzja. Z żoną mieliśmy parę ciężkich lat i decyzji, a ostatnio zdecydowaliśmy że ze względu na jej stan zdrowia wykonam u siebie zabieg wazektomii. W tej chwili już jestem po i przyznam, że jej ulżyło i mi też bo jej zdrowie jest dla mnie bardzo ważne. Skorzystałem z rzetelnych źródeł jak wazektomia. com, zanim w ogóle podjąłem decyzję. Była też rozmowa z lekarzem, więc sprawa gruntownie przegadana.
AW
~Agata W
31 sierpnia 2025, 13:43
Niektóre komentarze są naprawdę ciekawe, inne odbieram raczej jako mało poważne. Ja mogę pisać tylko o naszym własnym, sakramentalnym związku. Od samego początku tworzymy bardzo udane małżeństwo – jesteśmy razem już 27 lat. Zrezygnowaliśmy z wszelkich kościelnych nakazów i zakazów dotyczących życia seksualnego. Dlaczego? Bo stworzyliśmy swój własny, wyjątkowy świat, w którym nie ma miejsca na ograniczenia, przeszkody czy obowiązki narzucone z zewnątrz. Nasza bliskość należy tylko do nas – bez sakramentalnych znaków, bez przysiąg w akcie, bez liturgicznej otoczki.
MK
~Marian Kiepski
21 sierpnia 2025, 08:26
NPR to antykoncepcja. Stosują aby nie mieć dzieci...
HZ
~Hanys z Namysłowa
14 sierpnia 2025, 17:39
Nieżyjący już od 1987 roku kardynał Joseph Hoffner,w wywiadzie rece,mówi że kryzys w kościele,kryzys społeczny w Niemczech zaczął się od czasu wynalezienia pigułki antykoncepcyjnej,to od tego czasu potrzebują Niemcy " inżynierów i lekarzy"z Afryki i innych zacofanych państw,dodając do tego jeszcze 150 000 zamordowanych ,nienarodzonych dzieci,to już przepełnia kielich zezwierzęcenia rodzaju ludzkiego.
HS
~Heheszek Smieszek
15 sierpnia 2025, 21:40
Może to niepoprawne politycznie stwierdzenie, ale przynajmniej maleją szanse, że będą jeszcze raz szukać lebensraum na wschod :P
HS
~Heheszek Smieszek
15 sierpnia 2025, 22:30
A tak zupełnie na serio, to przerażające jest to 150tys. Każde jedno zamordowane dziecko jest katastrofa człowieczeństwa. Niestety wiele krajów może się "poszczycic" tego typu smutnymi liczbami...
PP
~Pan P
9 sierpnia 2025, 14:33
Generalnie chyba mamy jakąś niespójność w Kościele, gdy chodzi cele pożycia w małżeństwie. Na poziomie dokumentów, cel prokreacyjny i więziotwórczy są od połowy XX w. niby równe, jednak na poziomie praktycznym- niekoniecznie. Np. całe nauczanie o NPR. Idea piękna, jednak fajnie to wygląda na początku małżeństwa. Później staje się takim systemem karania za wielodzietność, nieco wbrew założeniom. Bo przy 3 lub 4 dzieci, to jak w końcu uda się wyznaczyć te 6 dni niepłodnych w cyklu, to na bank akurat wtedy coś się stanie (gorączka, bezsenność u dzieci, zmęczenie) i z 6 zostają w porywach 2 dni. Poza tym im więcej dzieci, to tym więcej 1-2 letnich okresów poporodowych, gdzie prawie nie idzie nic wyznaczyć. Tak więc NPR staje się po prostu narzędziem ascezy. Jasne, jako ludzie XXI wieku mamy ascezy za mało, nie jesteśmy do niej wychowani, tylko pytanie czy akurat w tak więziotwórczym aspekcie życia? I wracamy do pytania o równoważność celów.
KS
~Ka Sia
13 sierpnia 2025, 12:53
Nie zgodzę się z tym że w okresie poporodowym "prawie nie idzie nic wyznaczyć", ale może moje doświadczenie jest po prostu inne. Na pewno jest trudniej. Zgadzam się z głównym przekazem komentarze - NPR brzmią idealnie dla bezdzietnych, dla małżeństw z dziecmi już zdecydowanie są bardziej upierdliwe. I narzucane nie jako opcja astezy, a jedyna możliwą droga małżeństwa po 2-3 dzieciach (bo mało jest już ludzi powołanych do wielodzietności, czy to zdrowotnie czy psychicznie)
JM
~Jan Myśliciel
6 sierpnia 2025, 05:52
Tak na marginesie to dość dużo trolli czyta Deon. Jeżeli wiara katolicka Wam nie odpowiada to idźcie gdzieś indziej, załóżcie swoją religię i portal, i w ten sposób spożytkujcie energię. Piszecie o krytyce wiernych w KK, a czy sami nie skupiacie się tylko na krytykowaniu? Bliżej Wam do katolicyzmu niż chcielibyście
MK
~Mare K
6 sierpnia 2025, 19:43
Tak, znam osobiście kilku. Nienawidzą i gardzą wiarą, a szczególnie czystością seksualną. Przychodzą tu tylko po to, aby jątrzyć.
AA
~ABC ABC
8 sierpnia 2025, 09:25
Szanowny Panie Janie, sugeruję odrobinę refleksji i modlitwę zanim zacznie Pan wszędzie upatrywać wrogów i trolli. Ludzie maja po prostu różne poglądy. Jako osobę wierzącą razi mnie obsesja kościoła na punkcie seksualności - ta narracja, która sprowadza człowieka do poziomu zwierzęcia: waga i ważność małżeństwa = seks prokreacyjny. Wielopłaszczyznowy związek dwojga ludzi jest oceniany jako zły lub dobry, w zależności od tego, czy współżyją i jakie metody planowania rodziny stosują...
JG
~Jefte Gileadczyk
10 sierpnia 2025, 13:18
ABC, a co jest złego w tym, że Kościół uznaje za coś dobrego sytuację w której małżeństwo otwiera się na życie bez lęku i stresu widząc w tym owoc obecności Ducha Świętego, a sytuację w której kobieta z mężczyzną sięgając po środki antykoncepcyjne w pełnym lęku, napięcia i stresu akcie z siedzącym z tyłu głowy "oby nie było z tego dziecka" uznaje za niezrodzoną z Ducha Ożywiciela? :) Wymaga pan refleksji od innych, a sam bezrefleksyjnie sprowadza Kościół do społeczności sprowadzającej małżeństwo do poziomu zwierzęcia. Tymczasem w Kościele uważamy inaczej: seks jest bliskością niemogącą być czymś pozbawionym bliskości emocjonalnej i duchowej dwoje ludzi będących w takiej komunii, o której Biblia mówi w zachwycie jako byciu "jednym ciałem" :) Być może pana razi coś co nie ma miejsca: to że widzi pan w życiu przekazywanym przez Kościół coś, czego Kościół nie proklamuje, nie oznacza że jest to treścią wiary Kościoła o której św. Jan mówi jako życiu w obfitości (J 10, 10) :)
KS
~Ka Sia
13 sierpnia 2025, 12:19
Wiesz co to jest walka z chocholem? Właśnie to zaprezentowałeś. Może być małżeństwo stosujące NPR aby odwlec poczęcie, współżyjące w stresie i byle jak, byle tu i teraz, bo jutro już nie będzie można i może być małżenstwo stosujące spokojnie prezerwatywy by zmniejszyć prawdopodobieństwo poczęcia, mając świadomość, że nie ma metody antykoncepcji na 100% więc jak się mimo oto uda poczecia, to przyjmą dziecko z miłością. Widzisz? Odwróciłam twój przykład i już twoja narracja się nie klei. "Być otwartym na zycie' to wiedzieć, ze dzieci zawsze mogą powstać z seksu (nie ma metody nawet NPR dającej 100%, zawsze jest najwyżej 99% na błędy obserwacji) i przyjęcie tego dziecka z miłością. Współżycie byle jak, byle szybko w konkretnym dniu, wg. ścisłego kalendarza jej cyklu, bez uwzględniania jej naturalnych chęci i potrzeb, to dopiero może być brak szacunku do kobiety i jej ciała. Prezerwatywa, monitor cyklu czy obserwacje śluzu to tylko narzędzia, które można wykorzystać dobrze i źle.
AB
~Aaa Bb
13 sierpnia 2025, 12:28
Ugh uwielbiam jak facet chwali NPR, że to takie super, podczas gdy to kobieta nie może w tym współżyć wtedy gdy najbardziej chce i gdy jej ciało najlepiej jest do tego przygotowane. Facet może kiedy tylko chce, nie jest zależny do hormonów cyklu (bo jego cykl jest dobowy, nie miesięczny). Kobieta w NPR ponosi caly koszt emocjonalny, ale przynajmniej facet nie musi używac prezerwatywy i moze mieć pełnię doznań, nie? I "złożyć nasienie" w niej, bo przecież wszelkie inne formy tez są w małżeństwie zakazane. To bardzo ciekawe, że jedyną dozwoloną forma jest ta, w której facetowi jest najlepiej... Czyżby faceci te zasady pisali? ;) (bo przypominam, że Jezus o antykoncepcji i dozwolonych technikach pieszczenia żony nic nie mówił)
KS
~Ka Sia
13 sierpnia 2025, 12:55
Problem polega na tym, że wiara katolicka w niektorych krajach pozwala na antykoncepcje dla małżeństw. Ba, nawet w Polsce są księża którzy pozwalają i rozgrzewają. Więc jak widać pod tym względem nie jest to jednoznaczne, twarde prawo...
HZ
~Hanys z Namysłowa
14 sierpnia 2025, 18:02
Mnie jako nastolatka ksiądz uczył że sex jest ukoronowaniem miłości.Jakos nie zmuszałem żony do pigułek dziś już p 50 latach małżeństwa, żona idąc na obowiązkowa mammografię,słyszy odemnie,nie martw się,twój organizm nigdy nie wariował ,nigdy nie był atakowany niepotrzebnymi hormonami, jeszcze jedna mammografia, żona skończy 73,zdrowa,bez raka piersi czy innych części ciała wprowadzanych przez lata w błąd.O tym koncerny farmaceutyczne nie piszą,ziemia przykrywa ofiary anty koncepcji, czasem bardzo młode.
GC
~Giacommo Conti
15 sierpnia 2025, 14:38
A kto mówi, że zaraz trzeba się truć pigulkami? Kto mówił, że w ogóle trzeba się uciekać do sztucznej antykoncepcji? Można przecież wykorzystać inne formy bliskości cielesnej i intymnej. Tylko, że nie, jednak nie, bo musi być owo słynne złożenie nasienia. Nie wiem, rozumiem że posłuszeństwo może być też droga do świętości, ale logiki w tym nie ma za bardzo. Jak się czyta humane vitae, albo inne dokumenty, to wszystkie argumenty za tym, że akt ma być pełny, są takiej bardzo ciężkiej filozoficzno-antropologicznej natury, totalnie niezrozumiale dla kogoś kto nie jest filozofem-antropologiem.
GC
~Giaccomo Conti
15 sierpnia 2025, 17:00
A z kolei niezastosowanie się do wymogów jest jednak obarczone sankcja grzechu bądź co bądź.
JG
~Jefte Gileadczyk
20 sierpnia 2025, 09:42
Ka Sia, chyba po prostu nie rozumiesz, że w XXI wieku istnieją małżeństwa nie unikające ani nie minimalizujące szans na potomstwo w żaden sposób: nie stosują ani prezerwatyw ani NPR (mając zresztą NPR za rodzaj antykoncepcji). I w nich przede wszystkim Kościół rozpoznaje owoce Ducha Świętego. Tak samo jak ja nie rozumiem jak stosowanie antykoncepcji, której założeniem jest "zapobieganie" zapłodnieniu jest jednocześnie otwartością na życie? Takie coś to bardziej coś w rodzaju aktywnego przeciwdziałania z uwzględnieniem marginesu na "błąd" poczęcia, niż to co rozumiemy przez postawę otwierania się na życie :) Zaś przyjęcie dziecka z miłością jak już jednak mimo wszystko zostanie poczęte to coś innego niż postawa w której zapobiegam jego poczęciu :)
JG
~Jefte Gileadczyk
20 sierpnia 2025, 18:01
Aaa Bb, myślę że jednak słowa "Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony" (Mk 9, 43) jest eufemizmem pod którym kryje się onanizm, czy stymulacja narządów płciowych w taki sposób jaki kreują to np. dzisiaj filmy pornograficzne, albo edukacja seksualna która właściwie nie edukuje o sferze seksualnej, a deprawuje najmniejszych pod pozorem wychowania :) a jaki to sposób? Nie będę wymieniał listy rzeczy zakazanych, bo w wierze nie chodzi o literę a o ducha. Każdy kto ma wiarę to wie, gdyż wiara daje poznanie w duchu :)
PP
~Pan P
21 sierpnia 2025, 07:35
Tak, podobno są takie małżeństwa co nie uznają NPRu. Ciekawa postawa, w pewien sposob wzbudzajaca szacunek, choć chyba superascetyczna jednocześnie. Bo jeśli NPR jest takim flexi/semi celibatem, to to, poza okresem starań i ciąży musi już być pelnoskalowym celibatem. Bo przy takiej postawie, te małżeństwa muszą się albo stałe unikać w łóżku, albo mieć Ok 15 dzieci mniej więcej co 1,5 roku. A, że obecnie rodzin z Ok 15stka dzieci raczej nie ma (może poza niektórymi neonkami :)), to raczej chyba zostaje unikanie siebie. No ciekawe.
PP
~Pan P
29 sierpnia 2025, 07:17
@Jefte, zroc uwagę w jakim miejscu i kontekście pojawią się w Ewangelii przytoczony przez Ciebie cytat. A pojawią się w kontekście unikania zgorszenia i owo odcinanie ręki czy wyłupywanie oka, jest raczej zobrazowaniem potrzeby radykalizmu w walce z grzechem, szczególnie takim mającym gorszyć innych. A grzeszyć ręką można na wiele sposobów, nie tylko nieczystością (choć rowniez). Przecież tzw. "Lepkie rece" albo pisanie ręką klamstw o innych to też przykłady wielu grzechów ręką. Nie wiem, ale przynajmniej ja natknąłem się na kaznodziejstwo w tym temacie, które raczej było zdania iż nie ma nic złego w pełnej miłości i szacunku wzajemnej stymulacji, pod warunkiem, że w akcie jest obecne to całe, skąd inand troche nieszczęsne (patrz koment. Giaccomo), złożenie nasienia.
KS
~Ka Sia
29 sierpnia 2025, 12:28
@~Jefte Gileadczyk cóż, mi po 3 cesarkach lekarz powiedział, że następna ciąża zagraża mojemu i potencjalnemu dziecku życiu (z powodu licznych zrostów macicy) więc jak widać w wieku 34lat powinnam z mężem mieć białe małżeństwo - to byłoby najlepszym rozwiązaniem dla niektórych. A fe, jak małżeństwo z 3 dzieci może chcieć seksu i nie chcieć kolejnego dziecka.... Widzę z twojego komentarza bijącą wyższość. Czujesz się lepiej że uznales że jesteś powołany do wielodzietności? Ze ty i twoja żona macie zdrowie na to? Że to w was "przede wszystkim Kościół rozpoznaje owoce Ducha Świętego" przez to? Gratulacje! Moja patronka miała tylko jednego syna, a i tak została świętą. Niech każdy dąży do świętości w swój sposób. Nie ma lepszej i gorsze drogi, liczy się zbawienie.
PP
~Pan P
29 sierpnia 2025, 18:55
Kasia, jak ktoś widzi te owoce tylko na jednym drzewie, to nic nie poradzisz :)
MP
Maciej Pawełczak
5 sierpnia 2025, 20:26
Naprawdę w XXI wieku takie coś pisać???? To może następny artykuł proponuję o płaskiej ziemi napisać myślę że tezy i poziom będą podobne...
MK
~Mare K
5 sierpnia 2025, 17:56
Zawsze o tym wiedziałem! Antykoncepcja jest wymierzona przeciwko kobiecie, chyba, że ona ma tylko jedno pragnienie- zadowalać męża według jego uznania (sa takie). Moja żona i ja nie wyobrażamy sobie seksu z antykocepcją, pełną stresu i lęku i zamknięcia na siebie. Może lepiej to rozumieją kobiety, ale i tak mężczyźni zdolni sa do takiej głębi:) wierzymy oboje, że miłość Boga szczególnie jest miedzy nami na mocy sakramentu, co nie przeszkadza nam się cieszyć orgazmem i radością bliskości. Ale Bóg jest między nami i nie wiem czemu tak trudno to zrozumieć?
KS
~Ka Sia
13 sierpnia 2025, 12:50
To kobieta ponosi koszt ciąży, porodu, wykarmienia, nie więc czemu antykoncepcja jest wymierzona przeciwko kobiecie? Antykoncepcja hormonalna robi problemy kobiecie i po prostu szkodzi na dłuższą mete, tu się zgodzę, ale to nie jedyna forma antykoncepcji?
JG
~Jefte Gileadczyk
20 sierpnia 2025, 10:28
Ka Sia, to co poradzić na to, że natura tak stworzyła nas ludzi, że to kobieta nosi ciążę a nie mężczyzna? Przeprosiłbym ale to nie moja wina :) Antykoncepcja to jest właśnie sprzeciwianie się koncepcji życia jaka istnieje w naturze, a więc np. zaprzeczeniu naturalnej kobiecości przez kobietę która nie chce mieć dzieci. Kobiety pragnące mieć potomstwo nie patrzą na te sprawy w ten sposób który pani prezentuje - dla nich ciąża to błogosławieństwo a nie uciemiężenie i coś do czego dążą, a nie coś czego unikają :) Nie piszę tego by wzbudzać poczucie winy, ani z pretensją potępiającą panią, gdyż każdy ma swój czas dojrzewania do pewnych spraw :) Nawet Sekielski zastanawia się jak radzą sobie kobiety bez dzieci z zaspokojeniem potrzeby macierzyństwa - czy on staje się wobec tego tajnym agentem Kościoła walczącym pod oświeceniowymi ideami o utwierdzenie się panowania katolickiego patriarchatu ciemiężącego wolność kobiety? :)
EN
~Elka Nowak
26 sierpnia 2025, 17:06
Podejście, które Pan proponuje jest bardzo zerojedynkowe - wszystko albo nic. W rzeczywistości to albo gromada dzieci co 1,5 roku albo brak dzieci. W rzeczywistości natomiast wiekszość katolickich rodzin ma dzieci (2, 3 lub więcej), ale jeśli nie ma, to nie dlatego, że nie chce ale dlatego, że nie może... Nie znam matek (sama nią jestem), które by nie zgadzały się ze stwierdzeniem, że posiadanie dzieci to błogosławieństwo. Niemniej "potrzebę macierzyństwa" o której Pan pisze może zaspokoić już posiadanie 1 dziecka. A katolicka doktryna nie zakazuje małzonkom posługiwania się rozumem planując powiększanie rodziny, wręcz przeciwnie...
KS
~Ka Sia
29 sierpnia 2025, 12:34
@Jefte Gileadczyk ile ciąży przeszedłeś? Czy wymiotowałes przez 8 miesięcy ciąży? Nie? To z całym szacunkiem - nie mów mi, kobiecie po 3 ciążach a tym jednej naprawdę ciezkiej, jaki to piękny stan. Ciąża to ogromne obciążanie dla organizmu, to czas w którym kobieta poświęca się dla dziecka i rodziny. Nie każda kobieta ma tyle zdrowia żeby robić to wiele, naście razy. Ale ponownie - co facet o tym może wiedzieć, jego wkład kończy się na chwili przyjemności. To kobieta ponosi ciężar ciąży. To nie zarzut czy pretensja do nikogo, a prawa. Jakbym była mężczyzna to też bym mogła mieć naście dzieci. Niestety, wg. lekarzy czwarta ciąża może zagrażać mojemu (i potencjalnego dziecka) życiu wiec pozostanę na troje dzieci. Po to Bóg dał nam rozum żeby z niego korzystać i unikać niebezpiecznych sytuacji
JY
~John Yossarian
5 sierpnia 2025, 16:42
Apokalipsa jako eufemizm dla skonsumowania małżeństwa?! Ale jaja! Oczyma wyobraźni już widzę w sypialni dürerowskich jeźdźców... Będzie się działo... Świetny stand-up'owy tekst znaleźliście!
OD
~Oj dzieci dzieci
5 sierpnia 2025, 16:17
Wszystkie te piękne komentarze i wzniosłe słowa można streścić słowami Zenka spod budki z piwem "R..chać się wam chce, tylko żeby nie było konsekwencji"
KS
~Ka Sia
13 sierpnia 2025, 12:22
Oczywiście że my, małżeństwa, chcemy konsekwencje. Bliskość, zaspokojenie, przyjemność - to są konsekwencje seksu Nie tylko potencjalne poczecia
EE
~Edgar Edgar
19 sierpnia 2025, 08:37
Właśnie taki paternalistyczny ton bardzo mi się kojarzy z podejściem ludzi Kościoła. "Nie rozumiesz", "to trzeba poczytać", "trzeba dorosnąć", itd itp. A w gruncie rzeczy chodzi o to o czym powyżej napisał jawnie z pogardą dla innych ten osobnik.
JS
~Jakub Szymczyk
5 sierpnia 2025, 13:34
Jak czytam takie nawiedzone artykuły, to zaczynam zazdrościć prawosławnym ich zasady "nie zaglądania do sypialni". Jak bym miał myśleć o tych wszystkich prawdach teologicznych w czasie stosunku, to by nie doszedł do skutku... Urzywamy z żoną NPR, bo jesteśmy po 40tce, czyli za późno na kolejne dziecko a za wcześnie na abstynencję. Ciekawe czy za chwilę tego też nam zabronią na podstawie jakiegoś cytatu?
PP
~Pedro P.
4 sierpnia 2025, 23:05
Yhm, bo seks najważniejszy. W małżeństwie jest wiele sposobów na okazywanie sobie miłości poza seksem.
KS
~Ka Sia
5 sierpnia 2025, 19:16
Tak jak można zaspokoić swój głod czymś innym niż pomidorową, ale pomidorowa dobra jest, więc po co z niej zrezygnować przy obiedzie ;)
EM
~Ewa Maj
6 sierpnia 2025, 09:39
Może nie jest najważniejszy, choć na różnych etapach życia różnie to bywa. Lecz jest tym, co wyróżnia relację małżonków spośród wszystkich innych relacji.
BE
~Ben Edykt
6 sierpnia 2025, 14:51
Nie najważniejszy, ale ważny po prostu. To forma bliskości, która podkreśla wyjątkowość relacji małżeńskiej i tę relację pogłębia. Mamy z żoną po 45 lat, nie mamy już zdrowia i sił na kolejne dziecko (a ciąża u żony wciąż możliwa). W imię czego mamy więc żyć jak brak z siostrą?
NK
~Nie Katolik
4 sierpnia 2025, 20:15
Miłość to jest prozaiczna codzienność. 1Kor 13. Każdy czyn, każdy gest Jezusa to była MIŁOŚĆ. TO jest miłość. A nie jakiś seks bez zabezpieczenia. Zacznijcie żyć normalnie, jak inni ludzie, to poznacie czym jest miłość. Miłość to znaczy że komuś na mnie zależy. Że nie będzie mi codziennie wmawiać że do niczego się nie nadaję. Tak jak to robi Kościół Katolicki swoim wiernym. Tresować luszi umiecie, żeby się zachowywali tak, żeby to wyglądało na miłość. Tylko tanie rady i porady.
K1
~Komentator 123
4 sierpnia 2025, 20:15
Czyli jeśli nie mogą sobie pozwolić na kolejne dziecko, to powinni się unikać, nie zbliżać, niż stosować antykoncepcję. W ten sposób będą szczęśliwi i prawdziwi.
DM
~Dawid M
4 sierpnia 2025, 18:52
Przepraszam że wprost, ale cóż jest to kolejne pudrowanie trupa jak to antykoncepcja w małżeństwie to zło bo i tutaj miliony pięknych eufemizmów, a wynika z obsesji na temat seksu tylko i wyłącznie.
AB
~Abel Babacki
4 sierpnia 2025, 17:33
Wszystko to pachnie jakąś taką fetyszyzacją momentu "złożenia nasienia" jak to czasem określają technicznie propagatorzy NPR. Większość moich znajomych używa antykoncepcji. Kochaja się, mają dzieci, które bardzo kochają. Równocześnie znałem kilka mocno zaangażowanych kościelne osób, które są już po rozwodach, a podejrzewam, że stosowały NPR. Antykoncepcja sama w sobie jest tylko jakimś elementem wspólnego życia. Bym powiedział raczej szczegółem technicznym. Jeśli są problemy, to leżą one całkiem gdzie indziej
KS
~Ka Sia
4 sierpnia 2025, 16:05
"Kiedy kochamy się fizycznie, składamy sobie uroczystą przysięgę [...] A co to za prawda, którą wypowiadamy pod przysięgą w znaku małżeństwa? Mówimy, że Bóg jest Jeden i że Bóg jest Trójcą. Dwoje staje się jednym ciałem, a wkrótce dołącza do nich trzecia osoba i dalej pozostają jedną rodziną" - z całym szacunkiem, ale czy autor tego tekstu na pewno jest w nie-bialym związku małżeńskim? Takim który normalnie współżyje i czerpie z tego fizyczna przyjemność? Bo nie wiem jak autor, ale ja nie myślę o Trójcy Świętej podczas współżycia z mężem i orgazmów :D małżeństwo jako sakrament - ok, ale nie róbmy z seksu świętości. To tylko seks
E3
edoro 333
4 sierpnia 2025, 15:46
Czy ja wiem. Znak Trójcy? Nie zapominajmy, że seks prowadzący do prokreacji nie jest właściwy tylko ludziom. Większość zwierząt tak ma. Też są znakiem?
BE
~Ben Edykt
4 sierpnia 2025, 14:46
Czyli de facto seks jest w katolicyzmie zakazany. Wolno jedynie prokreować.
PR
~Ppp Rrr
4 sierpnia 2025, 11:39
Czyli autorka zarzuca milionom ludzi na świecie, że kłamią i udają miłość. Ciekawe, czy miała odwagę powiedzieć im to w oczy? Słabiutko! Pozdrawiam
LH
~Leon Hedwig
4 sierpnia 2025, 23:07
Jakim cieniasem trzeba być, aby proponować ludziom wierzącym współżycie bez małżeństwa, mieszkanie razem bez sakramentu, związek bez zobowiązań. Zastanów się, jakie bzdury tu wypisujesz
Jarosław Mytlewski
5 sierpnia 2025, 09:46
nie wiem kim jest odważna osoba: Ppp Rrr, ale ja mogę powtórzyć to co jest napisane w tym artykule prosto w oczy każdemu. Zapraszam.
E3
edoro 333
5 sierpnia 2025, 15:22
Tylko się nie pobijcie
KS
~Ka Sia
5 sierpnia 2025, 19:19
Zacznij od mówieniu o tajemnicy Trójcy Świętej podczas wytrysku w czasie seksu z żoną, w końcu "Kiedy kochamy się fizycznie, składamy sobie uroczystą przysięgę". Bo do tego sprowadza się tej artykul
JM
~Jan Myśliciel
6 sierpnia 2025, 05:43
Słabiutko to idzie trollowanie. Trump odciął pieniądze na finansowanie farm trolli i tylko ci, którzy robią to, bo wierzą w tę ideologię to robią. Te osoby przeważnie nie grzeszą rozsądkiem. Tak na marginesie, autor, nie autorka. I powiedział w twarz, pisząc książkę. I nie udają miłości, a małżeństwo
AA
~Ala Arleta
15 sierpnia 2025, 08:00
A co ma Trump do trollowania? Co to za sztuczna nagonka? Czyżby Jan Myśliciel działał w porozumieniu ze wschodnia stroną?