Siostra Mary MacKillop - święta buntowniczka

Józef Polak SJ / Radio Watykańskie

17 października kanonizowana zostanie pierwsza Australijka, bł. Mary MacKillop. W drodze do świętości przeszła nawet przez ekskomunikę. Wierna charyzmatowi nauczania i troski o ubogich nie straciła miłości do Kościoła. Z księdzem Wiesławem Słowikiem SJ, rektorem Polskiej Misji Katolickiej w Australii i Nowej Zelandii rozmawia ks. Józef Polak SJ.

Wiesław Słowik SJ: Przede wszystkim ta święta była ekskomunikowana. Przez ponad pół roku miała nałożoną ekskomunikę, była wyrzucona z Kościoła, po czym z powrotem ją do Kościoła przyjęto. Ona koncentruje w sobie jak w pryzmacie australijską duchowość. Dlatego jest na Antypodach bardzo popularna i kochana przez wszystkich i to nie tylko katolików. Przeciętny Australijczyk jest dumny z tej postaci i cieszy się ogromnie z wyniesienia jej na ołtarze.

DEON.PL POLECA

W Polsce Mary MacKillop nie jest bardzo znana. Ktoś mógł słyszeć, że beatyfikował ją Jan Paweł II, że Benedykt XVI będąc w Australii modlił się przy jej grobie. Przypomnijmy zatem tę postać: jest córką szkockich emigrantów.

Tak. Urodziła się w Fitzroy, w dzielnicy Melbourne, 15 stycznia 1842 r. Była jednym z ośmiorga dzieci w rodzinie naznaczonej chorobą alkoholową. Jako najstarsza z rodzeństwa próbowała pomóc swej rodzinie. Miała krewnych w południowej Australii i dlatego tam właśnie przeniosła się z rodziną, być może nawet uciekając przed chorobą ojca. Mając 16 lat była guwernantką, uczyła dzieci bogatych ludzi. Właśnie tam, w południowej Australii, w okolicach Penola, z inspiracji ks. Juliana Tenisona Woodsa rozpoczęła dzieło, które naznaczyło całą Australię. Zaczęła uczyć dzieci i założyła zgromadzenie sióstr św. Józefa. Początki były bardzo skromne: uczyła w stajni. Włożyła na siebie prostą, czarną sukienkę z dużym krzyżem na znak poświęcenia się Bogu. Ks. Woods napisał dla niej regułę, która została później zatwierdzona przez biskupa Adelajdy.

Rodzina Mary początkowo żyła w dobrobycie. Ojciec popadł w długi nie dlatego, że nie był pracowity, ale dlatego, że ludzie, którzy winni mu byli pieniądze po prostu ich nie oddali. Stąd zaczęły się problemy. Mary MacKillop nie wyniosła z domu dobrego wykształcenia, ale zaledwie ogólne, formalne. Z autopsji wiedziała jak ważną rzeczą jest edukacja dzieci. W tym celu, w wieku 25 lat, założyła zgromadzenie Sióstr św. Józefa od Najświętszego Serca. Nieoczekiwanie przyczyniło się to do jej konfliktu z Kościołem…

Miejmy na uwadze cały kontekst. To są początki nowożytnej Australii. Były one naznaczone ostrym konfliktem pomiędzy bogatymi anglikanami, którzy mieli władzę i przybyszami z Irlandii, którzy byli katolikami spychanymi na margines. Większość z nich rekrutowała się także z przeróżnych zesłańców, niemal kryminalistów. Katolicy nie mieli wielkich szans. Musieli się przebijać, walczyć o swoje prawa. Stąd też Irlandczycy mieli świadomość, że trzeba za wszelką cenę uczyć dzieci, żeby nie dać się zupełnie zepchnąć na społeczne doły. Przypomnijmy też, że Kościół australijski rozpoczął się właściwie od świeckich. Przez kilkadziesiąt lat nie było w Australii żadnego katolickiego księdza. Pierwszy, który się pojawił został wydalony. Pozostawił w Sydney Najświętszy Sakrament i przez wiele lat ludzie tam właśnie przychodzili. Słowem Kościół katolicki w Australii ma swe początki w laikacie i poniekąd w obronie przed agresją anglikanów. W takiej sytuacji biskup Adelajdy chciał podporządkować sobie to nowe zgromadzenie. Tymczasem Mary MacKillop uważała, że powinno ono działać na terenie całego kraju. Tu zaczęły się dość ostre konflikty i przede wszystkim na tym tle doszło do ekskomuniki i do zamknięcia działalności tego zgromadzenia, które już prowadziło wiele szkół i liczne dzieła miłosierdzia w różnych miejscach całej Australii.

Oburzano się wówczas, że nie jest to zgromadzenie klasztorne, że siostry chcąc uczyć dzieci mieszkają w namiotach czy szopach gdzieś przy szkołach. Sama Mary MacKillop aby wyjaśnić sytuację pojechała do Rzymu. W 1873 r. Pius IX uznał jej dzieło i ją samą za założycielkę zgromadzenia, które ponownie zaczęło się rozwijać…

Oczywiście. Warto przy tym podkreślić rolę jezuitów. Brat Mary MacKillop, który wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w południowej Australii był pierwszym australijskim jezuitą. Jezuici też wiele pomogli Mary MacKillop w odwołaniu się do Rzymu. Rzym stanął po stronie Mary MacKillop i jej dzieło przepięknie się rozwinęło. Nie ma w zasadzie dzisiaj miejsca gdzie by nie było tych sióstr i ich szkół. W ogóle szkolnictwo australijskie w jednej trzeciej jest szkolnictwem katolickim. M.in. jest to wielką zasługą Mary MacKillop.

Ona nie ograniczyła się do samej Australii. Udała się też do Nowej Zelandii, gdzie jej siostry zakładały szkoły. Przepłaciła to zdrowiem: tam dostała wylewu i częściowego paraliżu, na skutek czego, już po powrocie do Australii, zmarła 9 lat później. Zgromadzenie jednak przetrwało i działa po dziś dzień.

Jak najbardziej. Nie jest już może tak bardzo prężne, ze względu na brak powołań, jednak mimo wszystko ciągle działa i nadal wiele znaczy. Mary MacKillop zmarła w 1909 r. Wówczas to zgromadzenie było jednym z najbardziej liczących się, zwłaszcza jeśli chodzi o edukację w miejscach najtrudniejszych, nie tyle w wielkich miastach, ile w terenie. Długo czekaliśmy na jej beatyfikację. Proces kanoniczny rozpoczął się już w 1973 r., a dopiero w 1995 r. była beatyfikowaną, ku radości całej Australii. Na pewno jej kanonizacja, czyli wyniesienie na ołtarze w całym Kościele powszechnym, jest dla Australijczyków ogromnym wydarzeniem i powodem do wielkiej radości.

Kanonizacja wskazuje daną osobę jako przykład dla całego Kościoła. Czego może uczyć współczesnych ludzi, także w Polsce, święta wkrótce Mary MacKillop?

Przede wszystkim umiłowania drugiego człowieka. W Australii podkreśla się, że każdy powinien mieć równe prawa. Mówi się również o bliskości człowieka do człowieka – nie dlatego, że jest bogaty czy coś znaczy, tylko dlatego, że jest człowiekiem: ma prawo do szacunku, do równości. Tego właśnie uczy Mary MacKillop. Ona koncentruje w sobie duchowość przeciętnego Australijczyka. Uważam też, że uczy nas umiłowania Kościoła. Nawet wtedy, kiedy na skutek ludzi Kościoła, w tym hierarchii, doznała ogromnej krzywdy, potrafiła do końca zachować miłość do Kościoła i odróżnić co jest błędem w decyzjach hierarchii, czy jakąś pomyłką, a czym faktycznie jest Kościół Chrystusowy. Jej wolność wewnętrzna jest ogromnie atrakcyjna. Podobnie jej zapał, otwartość i niemalże bohaterstwo w tym, co robiła. Mówimy tu o szkołach, ale także o opiece nad kobietami, nad sierotami i ludźmi biednymi. Jej dzieła miłosierdzia, przytułki i opieka nad potrzebującymi pomocy są równie ważne i stanowią także dla nas przykład do naśladowania.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Siostra Mary MacKillop - święta buntowniczka
Komentarze (2)
A
alfreda
24 listopada 2011, 14:38
 modlę sie do niej pomogłami
M
Mary
10 sierpnia 2010, 21:34
Takie postacie dodają odwagi. Dziękować za nie Bogu.