Pielęgnowanie więzi małżeńskiej w codziennym życiu napotyka na ogromną trudność. Jest nią brak czasu. Staje się on towarem coraz bardziej deficytowym. Trzeba jednak o niego walczyć! Jest on w pewnym sensie "miarą" miłości.
Każde małżeństwo otrzymuje w ramach ogólnego "powołania do małżeństwa" własne, odrębne od innych powołanie. Chociaż sposobów jego realizacji jest tak wiele, jak wiele jest małżeństw, to jednak wszyscy małżonkowie bez wyjątku wezwani są do budowania ze współmałżonkiem jedynej w swoim rodzaju komunii osób.
Jak mówi Ojciec święty Jan Paweł II, "pierwszym i bezpośrednim skutkiem małżeństwa nie jest sama łaska nadprzyrodzona, ale chrześcijańska więź małżeńska, komunia dwojga typowo chrześcijańska, ponieważ przedstawia tajemnicę Wcielenia Chrystusa i tajemnicę Jego Przymierza. Szczególna jest także treść uczestnictwa w życiu Chrystusa: miłość małżeńska zawiera w sobie jakąś całkowitość, w którą wchodzą wszystkie elementy osoby, impulsy ciała i instynktu, siła uczuć i przywiązania, dążenia ducha i woli. Miłość zmierza do jedności głęboko osobowej, która nie tylko łączy w jedno ciało, ale prowadzi do tego, by było tylko jedno serce i jedna dusza".
Skoro pierwszym skutkiem sakramentu małżeństwa jest małżeńska komunia dwojga, a miłość małżeńska ogarnia sobą całego człowieka, to najważniejszym sposobem odpowiedzi na łaskę sakramentu jest wszystko, co służy budowaniu więzi między małżonkami, a co dokonuje się we wszystkich wymiarach człowieka: duchowym, psychicznym, intelektualnym i fizycznym.
Pielęgnowanie więzi małżeńskiej w codziennym życiu napotyka na ogromną trudność. Jest nią brak czasu. O ile w okresie "chodzenia ze sobą" czy też w narzeczeństwie łatwo podarować czas drugiej osobie, to w małżeństwie - w miarę przychodzenia na świat kolejnych dzieci, zaangażowania w pracę zawodową i zaabsorbowania problemami rodzinnymi - staje się on towarem coraz bardziej deficytowym.
Trzeba jednak o niego walczyć! Jest on w pewnym sensie "miarą" miłości. "Mówi się, że czas to pieniądz. A ja wam powiem: czas to miłość" - można powtórzyć za kard. Stefanem Wyszyńskim. Poszukując czasu dla siebie, wystarczy nieraz lepiej zorganizować codzienne prace czy poprosić kogoś o pomoc w opiece nad dziećmi, ale bywa, że trzeba radykalnie przewartościować hierarchię "ważnych i pilnych spraw", zadając sobie podstawowe pytanie: Co jest najważniejsze dla nas i dla naszego związku?
Wiele małżeństw dbających o czas dla siebie wypracowało różne sposoby jego spędzania: od wspólnej, może bardziej uroczystej niż zwykle kolacji, aż do regularnych wyjść na spacer czy do kina.
Niezależnie od formy, jaką przybiera taki "małżeński czas", ważne jest, by starać się wtedy naprawdę być "dla" współmałżonka. I tutaj dochodzimy do drugiego, kluczowego czynnika w budowaniu wzajemnej więzi - do umiejętności rozmowy. Zarówno obserwacja rzeczywistości, jak i badania psychologiczne potwierdzają, że najbardziej trwałe są te małżeństwa, które potrafią ze sobą rozmawiać. Nie chodzi tutaj tylko o rozmowy o tym, co trzeba załatwić lub kupić.
Choć w małżeństwie i one są ważne, bo przecież dotyczą codziennej organizacji życia, to jednak biada tym małżonkom, którzy ograniczają się jedynie do nich. Niepostrzeżenie stygną ich uczucia, a związek wyjaławia się w przyspieszonym tempie. A wtedy łatwo o stwierdzenie: "Nic nas już ze sobą nie łączy", a być może także o poszukiwanie innego towarzysza życia.
By rozmowa w małżeństwie coraz bardziej budowała wzajemną więź, musi stawać się dialogiem. Jerzy Grzybowski, krajowy moderator Spotkań Małżeńskich, rekolekcji dla małżeństw, podkreśla, że dialog jest rozmową, prowadzącą do spotkania dialogujących, czyli do takiej relacji, w której zachodzi "jak najpełniejsza wzajemna akceptacja siebie jako osób, zrozumienie, zaufanie, poszanowanie wzajemnej godności, odrębności i różnorodności (...).
Dialog jest spotkaniem naszych osób: mojego «ja» z twoim «ty». Moje «ja» nigdy nie będzie twoim «ty», chociaż czasem mamy pokusę podporządkowania sobie innej osoby. Jesteśmy różni, ale możemy się spotykać. Służy temu dialog". Tak rozumiany dialog wyrażony słowami (bo istnieje też dialog niewerbalny) musi spełniać pewne kryteria: zachowywać pierwszeństwo słuchania przed mówieniem, rozumienia przed ocenianiem, dzielenia się przed dyskutowaniem, a przede wszystkim być nastawionym na przebaczanie.
Ze względu na to, że dialog pozwala odkryć bogactwo drugiego człowieka, ma on w małżeństwie, będącym przecież najgłębszą wspólnotą osób, uprzywilejowane miejsce i winien stać się sposobem zwyczajnego, codziennego porozumiewania się.
Właściwie na całą rzeczywistość życia małżeńskiego: od wspólnej pracy na rzecz dzieci i domu aż do współżycia seksualnego można spojrzeć przez pryzmat dialogu, który może stać się specyficzną dla małżeństwa, choć nieograniczoną tylko do niego drogą duchowości.
******
Lucyna Słup (ur. 1960), polonistka, teolog, wieloletni pracownik wydawnictw katolickich, współautorka książki (wraz z Józefem Augustynem SJ) "Jak zgadzać się na swoje życie". Publikuje w "Życiu Duchowym". Obecnie wraz z mężem jest odpowiedzialna za wspólnotę Chemin Neuf ("Nowa Droga")
Skomentuj artykuł