Śmierć to awans
Obojętnie, czy przytrafia nam się coś cudownego, czy też jakieś wielkie cierpienie, powinniśmy to traktować jako element przygotowania do nowego życia w Niebie.
Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ
Życie wieczne (życie w Niebie) nie jest zwykłym przedłużeniem życia na ziemi. Dlatego musi być śmierć. Wraz ze śmiercią zaczyna się nowe życie. Tu na ziemi możemy czasami doświadczyć tego, co przypomina nieco Niebo, ale i tak Niebo zupełnie nas zaskoczy. Nie zmienia to jednak faktu, że tutaj mamy bardzo dobre warunki do nauki życia w Niebie. I dlatego powinniśmy traktować to nasze obecne życie jako „przygotowalnię” do prawdziwego życia. Obojętnie, czy przytrafia nam się coś cudownego, czy też jakieś wielkie cierpienie, powinniśmy to traktować jako element przygotowania do nowego życia w Niebie.
A skąd wiemy, że w ogóle coś jest po tym życiu? Można przytoczyć wiele argumentów, które za tym przemawiają, ale najlepszy argument pada dziś z ust Jezusa: „Jesteście wieczni, bo Bóg jest waszym Bogiem, bo Bóg przyznaje się do was, bo Bóg was kocha”. Jeśli więc chcemy przekonać się, że jesteśmy wieczni, poznajmy najpierw miłość Boga. A poznamy ją, zbliżając się do Jezusa. Nie czarujmy się: gdyby stanął przed nami żywy Pan Jezus, prawie na pewno powiedzielibyśmy, że to zjawa. Ale jeśli przekonamy się, jak bardzo nas kocha, to będziemy pewni, że On nie pozwoli nam przestać istnieć, choć pozwoli, by skończyło się nasze obecne życie, przez co będziemy mogli awansować do życia wiecznego.
Skomentuj artykuł