"By znaleźć męża, skorzystałam z tej modlitwy"

(fot. shutterstock.com)
Ewa

Nowenna Pompejska to nie koncert życzeń. To proces. Jeśli jednak pozwolimy na Boże działanie, efekty mogą przejść nasze oczekiwania. Ba, bardzo często przechodzą - będąc jednym z lepszych dowodów na to, jak Bóg nas kocha, i jak dobrze nas zna.

Aktualnie liczbę odmawianych nowenn mogę określić na "naście". Nie jest to dokładna liczba, bo początki bywały różne. Choć chęci były ogromne, zrozumienie modlitwy i same intencje nie były zbyt przemyślane. Zresztą to można również zaliczyć do oddziaływań nowenny na nasze życie. Jeśli intencja za jaką się modlisz, po kilku dniach traci dla Ciebie sens czy też znaczenie, to znaczy, że tak naprawdę nie jest ważna, dobra dla Ciebie, albo sam nie wiesz o co Ci chodzi.

Nie należy tego mylić z działaniem Złego. On nie gasi w Tobie sensu przekonania o słuszności modlitwy. Owszem podscyca Twoje lenistwo, wprowadza hałas i zamęt, często z tej swojej złości i nienawiści, jaką żywi do Różańca, rujnuje i burzy wiele rzeczy w Twoim życiu. Każdy kto odmawiał nowennę spotkał się z jego furią. W mniejszym bądź większym stopniu. Dlaczego zaczynam od tego na wstępie? Po to, żeby zniechęcić? Wręcz przeciwnie. Żeby pokazać, jak wielką moc ma ta modlitwa, skoro sam Rogaty zaczyna się miotać i działać na oślep, żeby nas tylko od niej odwieść... dając tym samym nam do zrozumienia, że intencja w jakiej się modlitwy jest słuszna. I potrzebna.

Początkowe NP były odmawiane w konkretnych celach. A to o miłość konkretnej osoby, a to o dobrą decyzję, pomoc w egzaminie. O ile decyzje i egzaminy konczyły się "sukcesem", o tyle można się domyślać, że miłości drugiej osoby nie wyprosiłam. Jeśli jednak człowiek zastanowi się nad pojęciem "wolna wola" zrozumie, że zmuszanie kogoś do czegoś modlitwą jest zaprzeczeniem samym w sobie. Można komuś pomóc zrozumieć bądź zobaczyć coś, czego wcześniej nie widział, ale nie zmusić do podjęcia decyzji. Ta, zawsze musi się opierać na wolnej woli, dlatego wypraszanie miłości konkretnej osoby jest złudne... i już w teorii nie bardzo trzyma się "kupy". Nowenna jednak nawet jeśli według nas "nic nie dała", sprawia, że nie mamy poczucia żalu, czy rozgoryczenia. Wręcz przeciwnie, otwierają nam się oczy i droga do innych łask i możliwości.

DEON.PL POLECA

Warto zaznaczyć, że nowenna uzależnia. W trakcie jazdy tramwajem, człowiek automatycznie zaczyna odmawiać dziesiątkę, choć przecież 54-dzień minął w zeszły czwartek. Dusza sama się domaga kontynuacji modlitwy, która działa kojąco na każdy aspekt życia...

Wraz z upływem czasu, zaczęłam się modlić inaczej. Pojawiło się też pełne zaufanie do Pana Boga. Nie takie, w którym ufamy, a robimy i tak po swojemu. Nie takie w którym na dobranoc, pacierz kończymy dopiskiem "Ufam Ci", ale takie zaufanie, które odznacza się spokojem, gdy dzieje się coś niedobrego, nerwowego czy pojawia się w człowieku strach. Jestem chrześcijanką. Mam więc Kogoś, kto pomoże, bo nie byłam, nie jestem i nigdy nie będę sama...

Wtedy też zaczęłam zawsze zaznaczać, że choć moją intencją jest np. znalezienie męża (bo wiem, że duża część nowenn właśnie w tej intencji jest odmawiana) to zdaje się na Bożą Wolę. Efektem było ponowne odnalezienie radości w życiu, spokoju i szczerego uśmiechu.

Przestałam płakać do poduszki za kimś kogo nie ma (w końcu 30 lat to nie tak znowu mało). Bo czy jest czy nie, mam wsparcie Kogoś, kto zawsze będzie mnie kochał bezwarunkowo.

Dlaczego nie potrafimy tego docenić? Pamiętam też, że kolejną intencją było uporządkowanie swojego życia. Zdarzenia potoczyły się szybciej niż mogłam przypuszczać... Zaczęło się od znalezienia fajnej oferty pracy (w zawodzie, na etat, i blisko domu rodzinnego). A potem wszystko zadziało się samo: zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną, praca od zaraz, przeprowadzka z Warszawy do mojego miasta, wewnętrzny spokój, spełnienie zawodowe, możliwość opiekowania się rodzicami, których miałąm na oku a na samym końcu... w tejże pracy poznałam cudownego chłopaka, który swoim uporem potrafił zburzyć mur, jaki wybudowałam wokół swojego serca przez wiele, wiele lat. Z pozoru nie był tym ideałem, który miałam wbity w głowę, ale z czasem okazał się dokładnie tą osobą, której potrzebowałam, a ja byłam tą, której on potrzebował. Nasza relacja wciąż trwa i się rozwija w dobrym kierunku.

Oczywiście nie zabrakło przygód i działań Złego, o którym wspomniałam na początku. Nadmiar obowiązków, pozorny brak czasu i warunków na dobre odmówienie modlitwy. Gy to nie skutkowało pojawiały się problemy ze zdrowiem (nocne bóle serca), albo z samochodem (wyłączenie się wycieraczek w jedną z największych nawałnic, przez co brak widoczności o mało nie pokierował mnie do rowu na ruchliwej trasie... i ponownie ich uruchomienie, gdy deszcz tylko przestał padać). Wybudzanie się o 3.00 w nocy (nie, to nie wymysł amerykańskich reżyserów) i bezczynne leżenie do 4.00, choć o 5.30 trzeba było już wstawać. Ale i na niego jest sposób. Im natrętniejszy się stawał, tym gorliwiej się modliłam. Wtedy odpuszczał. Próbował również zamącić w życiu moich bliskich, ale ponownie - bezskutecznie. Są Większe Siły niż on.

Jeśli kogoś przeraża perspektywa odmawiania 3 części Różańca dziennie, uspokajam. Jedną z łask NP jest to, że nie staje się to problemem. I pisze to osoba, dla której przez długi czas Różaniec był wymysłem starszych pań, klepaniem zdrowasiek, nie mającym żadnego związku z dialogiem, jakim powinna być modlitwa. Nowenna pozwala poczuć sens tej akurat formy medytacji. Wzruszyć się, ucieszyć i poczuć spokój.

Trzeba nam zrozumieć, że są rzeczy, których nie jestesmy w stanie pojąć, dlatego też warto dobrze zastanowić się nad intencją i tym, co może ze sobą nieść. Żadna z naszych próśb nie spotka się z obojętnością. Jednak forma może się różnić od naszych oczekiwań. Albo czas. Zawsze z pożytkiem dla nas. Trzeba tylko zaufać. I z tą ufnością odmawiać najpiękniejszą z modlitw.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"By znaleźć męża, skorzystałam z tej modlitwy"
Komentarze (1)
MG
~Małgorzata Gajda
24 sierpnia 2020, 07:40
Droga Ewo, dziękuję za piękne świadectwo. Czy Wasza relacja przetrwała?