Solo Dios basta

Jezus zaprasza do naśladowania Go, do pójścia drogą krzyża (Fot. Józef Augustyn SJ)
Życie Duchowe

Po dwudziestu paru latach mojego kapłaństwa odkryłem wiele zmarnowanych szans, niewykorzystanych łask, dostrzegłem pustkę, małość i bezradność w życiu duchowym. Dzięki temu doświadczeniu stałem się jednak zdolny do udziału w trzydziestodniowych Ćwiczeniach duchownych.

1. Na rekolekcje te wybrałem się, pragnąc przede wszystkim pogłębionego życia modlitwy. Wiedziałem, że ignacjańskie Ćwiczenia oparte są głównie na przedłużonej medytacji, której ciągle mi brakowało, mimo osobistych wysiłków medytacyjnych najpierw w seminarium, a później także w kapłaństwie. Moją bezradność wobec życia wewnętrznego odkryłem po lekturze pism św. Jana od Krzyża, św. Teresy Wielkiej i innych świętych. Fascynowały mnie teksty wielkich mistyków, zauważyłem jednak, że mądrość z nich płynąca była „ich” mądrością, „ich” doświadczeniem Boga. Przez samą lekturę nie nabywałem tego, co do nich należało. Ciągle nie umiałem wejść w przedłużoną modlitwę.

DEON.PL POLECA

Pragnienie osobistego przeżywania Boga próbowałem zaspokoić przez zaangażowanie w działalność nowych ruchów religijnych. Już w seminarium, a następnie w pierwszych latach kapłaństwa związałem się z Odnową w Duchu Świętym. Od kilkunastu lat posługuję też w Neokatechumenacie. Jestem przekonany, że wspólnoty te były i są dla mnie błogosławieństwem na drodze mojej wiary. Ciągle jednak pozostawało pragnienie głębszej modlitwy osobistej. Dlatego po przeczytaniu informacji w „Życiu Duchowym” o trzydziestodniowych Ćwiczeniach duchownych zrodziło się we mnie spontaniczne pragnienie odprawienia takich rekolekcji.

Od samego początku poczułem, że rekolekcje te odpowiadają na moje pragnienia. Ojcowie jezuici podali dokładną metodę modlitwy wynikającą z życia i doświadczenia duchowego św. Ignacego Loyoli. Czymś niezwykłym stała się dla mnie prosta modlitwa przygotowawcza: „Prosić Boga, Pana naszego, o łaskę, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu” (Ćd 46). Jakże ważne jest, by żyć ze świadomością, że wszystko jest łaską. Cała nasza działalność, nasze życie wewnętrzne opiera się na łasce Boga: Beze Mnie nic nie możecie uczynić – mówi Jezus (J 15, 5).

Bardzo ważny był dla mnie również prosty tekst Fundamentu Ćwiczeń: „Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony” (Ćd 23). Konieczna przecież jest nam świadomość, że wszystko ma być skierowane do służby i chwały Boga. Myślę, że często w kapłaństwie pracujemy dla instytucji, dzieł, parafii, ludzi, a zapominamy, że przede wszystkim pracujemy dla Pana Boga. A jeżeli nawet pamiętamy o tym, to często pracujemy bez Niego.

W modlitwie przygotowawczej i Fundamencie Ćwiczeń odkrywamy, że bez uprzedzającej łaski Bożej nie należy spodziewać się owoców osobistych wysiłków. Bóg pobudza nas do działania i On jest celem tego działania. Solo Dios basta („Bóg sam wystarczy”) – pisała św. Teresa Wielka – jako źródło mocy, cel naszej działalności i źródło ludzkiego życia.

Trzydziestodniowe rekolekcje to głównie medytacje i kontemplacje ewangeliczne. Najpierw wprowadzono nas w metodę medytacji i codziennie podawano ich treść. Do medytacji przygotowywaliśmy się także osobiście. Wcześniejsza lektura poleconego tekstu biblijnego nasyca rozum treścią, a w wyobraźni powstaje obraz. Staje się to niezwykle ważne zwłaszcza dziś, kiedy tyle dwuznacznych obrazów i pustych słów zewsząd atakuje człowieka. Po przygotowaniu cztery razy dziennie odprawialiśmy godzinną medytację (pierwszy tydzień), a następnie kontemplację ewangeliczną (drugi, trzeci i czwarty tydzień).

2. Pod względem przeżyć duchowych najtrudniejszy był dla mnie tydzień trzeci, w którym towarzyszymy Jezusowi w Jego cierpieniach i umieraniu. To coś innego niż przygotowanie i wygłoszenie pasyjnego kazania. Tydzień trzeci to prawdziwe towarzyszenie Jezusowi w Jego agonii. Dobrze, że rekolekcje nie zakończyły się na tym etapie.

Ważne było dla mnie także wcześniejsze rozmyślanie o dwóch sztandarach oraz wołanie Króla Przedwiecznego. Uświadamiają one rekolektantowi, że Chrystus zaprasza nas pod swój sztandar, a Lucyfer – pod swój. To treści, wobec których nie można przejść obojętnie. Trzeba zająć stanowisko, dać Bogu wyraźną odpowiedź. Jezus zaprasza do naśladowania Go, do pójścia drogą krzyża. Podejmując na rekolekcjach decyzję o podążaniu za Ukrzyżowanym, zastanawiałem się, na ile jestem szczery i na ile prawdziwie gotowy do tego. Wiem, że decyzja pójścia za Jezusem, wyrzeczenie się siebie nie może być odruchem sentymentalnym. To musi być decyzja całego człowieka, zwłaszcza jego woli. Wyjeżdżając na rekolekcje, przeczuwałem, że jeżeli jestem szczery i autentyczny, to zły duch nie da mi spokoju, a i sam Pan Bóg zechce mnie doświadczyć.

Nie myliłem się. Szybko zostałem ogołocony z tego, co w ostatnich paru latach było dla mnie osobiście ważne. Bóg nie żartuje. Traktuje człowieka poważnie. Zaproszenie pod sztandar Jezusa to łaska. Jeżeli człowiek tej łaski się domaga, to Bóg nie odmawia, jest hojny. Doświadczyłem w czasie rekolekcji łaski ogołocenia i dzięki niej odkryłem prawdę o sobie. Wydawało mi się, że jestem ubogi i pokorny, a jednak pycha była cały czas ukryta w moim sercu. Szukałem bogactwa, choć nie tego materialnego – zdobywałem względy i uczucia ludzi wbrew Bogu. Szukałem siebie. A przecież ktoś, kto kocha ludzi więcej niż Jezusa, tak naprawdę – jak mówi Ewangelia – nie kocha ani Jezusa, ani bliźnich, tylko najpierw siebie. Dopiero kiedy człowiek zostaje ogołocony, staje się wolny. Równocześnie jednak przeżywa ból. Pycha już nie jest karmiona, stąd cielesny człowiek cierpi.

Rekolekcje uświadomiły mi także, iż wielu sądzi, że bogactwo jest dla nich źródłem życia. A Jezus mówi przecież, że życie nie zależy od tego, co posiadamy (por. Łk 12, 15). Prawdą jest, że po przeżyciu ogołocenia człowiek traci grunt, zaczyna „umierać”, ale tak naprawdę dzięki temu „umieraniu” rozpoczyna żyć na nowo.

3. Ćwiczenia duchowne pokazują, że życie Jezusa, Jego męka i śmierć stają się drogowskazem i wsparciem. W ofiarowaniu się Chrystusowi trzeba liczyć na Jego łaskawość i hojność. Chciałbym przywołać w tym miejscu dialog Jezusa z Piotrem nad brzegiem Jeziora Galilejskiego, po Zmartwychwstaniu. Piotr musi odpowiedzieć na pytania o miłość, ale już wie, że nie może liczyć na siebie. Parę dni wcześniej zaparł się przecież Jezusa, choć gorąco zapewniał, że do tego nie dojdzie. Teraz więc odpowiada, mówiąc tylko: Panie, Ty wszystko wiesz (J 21, 17). W czasie rekolekcji prowadzący je mówił: „Pytanie o miłość musi być postawione w kontekście grzechu, słabości, aby człowiek już nie liczył na siebie, ale na Chrystusa”. Tylko wówczas jesteśmy w stanie dać odpowiedź w każdej sytuacji ludzkiego serca.

Jeżeli więc nie liczymy na siebie, ale na Jezusa, możemy spokojnie odmówić przed obliczem Boga i Jego dworu modlitwę św. Ignacego: „Odwieczny Panie wszystkich rzeczy! Oto przy Twej łaskawej pomocy składam ofiarowanie swoje w obliczu nieskończonej Dobroci Twojej i przed oczami chwalebnej Matki Twojej i wszystkimi świętymi dworu niebieskiego, [oświadczając], że chcę i pragnę i taka jest moja dobrze rozważona decyzja, jeśli to tylko jest ku Twojej większej służbie i chwale, naśladować Cię w znoszeniu wszystkich krzywd i wszelakiej zniewagi i we wszelkim ubóstwie tak zewnętrznym, jak i duchowym, jeżeli tylko najświętszy Majestat Twój zechce mię wybrać i przyjąć do takiego rodzaju i stanu życia” (Ćd 98).

Na koniec rekolekcji Pan Bóg dał miły zewnętrzny znak. Gdy w przedostatni dzień udawaliśmy się na Mszę świętą do kaplicy Matki Bożej na Jasną Górę, ujrzałem wieżę sanktuarium otoczoną wspaniałą tęczą – znakiem przymierza.

Ksiądz Krzysztof

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Solo Dios basta
Komentarze (3)
C
CrazyCLONE112
2 lutego 2013, 03:53
   Ludzie z natury obciązeni grzechem pierworodnym popełniają błędy i nikt z nas nie jest doskonały. (Inaczej bylibyśmy jak Aniołowie Boży).    Więc "ludzką rzeczą jest popełniać błędy (grzechy), ale szatanśka rzeczą trwać w tych błędach".
STANISŁAW SZCZEPANEK
14 marca 2011, 22:42
Drogi Współbracie, przeszedłem tę drogę w ciągu ośmiu lat, to wspaniała szansa odkrycia Boga i siebie
E
Eryk
2 lutego 2011, 16:33
 To znaczy że Bóg nas stworzył do samouwielbienia, a duszę zbawił od czego , przed stworzeniem raczej nie na grzeszył.