Teologia ciała i problemy współczesności

(Fot. sxc.hu)
Monika Waluś/Przegląd Powszechny

Przyzwyczailiśmy się do obecności, pism i stylu Jana Pawła II, wielu z nas nie pamięta żadnego innego papieża. Jednocześnie dopiero dorastamy do poznawania zarówno Jego samego jak i jego przemyśleń. Trudno twierdzić, że znamy nauczanie papieża, jego rozległość, bogactwo i rozwój wymagają wnikliwych studiów, ale także pokornej popularyzacji. Jednym z modnych pojęć, chętnie dziś używanych, by zwrócić uwagę na nowość i wyjątkowość nauczania Jana Pawła II, jest określenie "teologia ciała".

George Weigel określał ją jako bombę zegarową, wielu publicystów używa tego terminu, być może nawet dopatrując się zaistnienia nowej dziedziny teologii. Oczywiście, określenie to sprzyja uwypukleniu i spopularyzowaniu refleksji Jana Pawła II, ułatwia akcentowanie ważnych treści. Może zaciekawiać czytelników: dotąd uczono raczej o potrzebie ratowania duszy, teraz słyszą o powadze spraw ciała. Taki zabieg może okazać się pomocny. Jednak z punktu widzenia teologów określenie teologia ciała może nieco zawężać myśl Autora, któremu chodziło o zwrot ku całemu człowiekowi.

DEON.PL POLECA

Używanie terminu "teologia ciała" może budzić pytania o teologię duszy (czy może nawet tak bywa rozumiana teologia duchowości?), podczas gdy chodzi o dobrze rozumianą antropologię. Zwraca na to uwagę także ekspert naukowego opracowania teologii ciała Jana Pawła II, ks. dr J. Kupczak, kierując czytelnika przede wszystkim ku antropologii.

Wskazywanie na Jana Pawła II jako autorytet w teologii ciała ma oczywiście swe mocne podstawy - jego katechezy, książki i przemyślenia ukierunkowały współczesną antropologię teologiczną, akcentując jedność człowieka, zamysł Boży; ciało jako dobry dar Boga dla człowieka. Jednak lektura pism Jana Pawła II ukazuje wyraźnie, jak bardzo papież czuł się spadkobiercą całej tradycji chrześcijańskiej, biblijnej koncepcji ciała, doświadczenia wielu pokoleń teologów i świadków wiary. Wśród nich znaleźli się również świeccy współcześni Karolowi Wojtyle, także małżeństwa; towarzyszenie ich drodze życia było nie mniej istotne dla kształtowania się papieskiej teologii ciała, dojrzewającej latami.

Wydaje się, ze właśnie ta synteza teologii i życia, opisu i doświadczenia, tradycji i otwartości na nową jakość zaważyła o znaczeniu i powodzeniu teologii ciała Jana Pawła II.

Ciało - dar Boga

Punktem wyjścia rozważań papieskich jest więc doświadczenie autorów biblijnych, którzy ciało widzieli nieomylnie jako pomysł Boga, dar Boży, dany w najlepszych intencjach - miejsce spotkania człowieka i Boga. Cały człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże - nie tylko dusza, jak sądzili pogańscy filozofowie. Żydzi nie znali podziału na dobrego ducha i złe ciało - choć tłumacze Biblii niekiedy chcą mówić nam o duszy, psalmiści wyznawali, że Najwyższy utkał ich ciało cudownie, bez Umiłowanego wysychały ich kości, wzywali Boga, by zbadał ich nerki, odmienił ich serce, był radością dla oczu, a radość z opieki Boskiej porównywali do tej przy podziale łupu czy przy raczeniu się moszczem i młodym winem.

Chwałą Bożą jest żywy człowiek, cały należący do Boga, bez podziału na mniej lub ważne aspekty, wymyślone przez filozofów. Bóg kocha całego człowieka, pragnie jego miłości jako oddania całego człowieka, nie tylko jego wybranej cząstki. Drobiazgowe przepisy żydowskie, niekiedy mniej lub bardziej zrozumiałe w konkretnym klimacie czy czasie, zakładały, że Tego, który sprawiał poczęcie i rodzenie człowieka z ciała matki, interesuje nie tylko wybrany aspekt, ale cały człowiek.

Rozważania papieskie odsłaniają więc rąbka tajemnicy jedności ciała, oddania ciała Bogu, troszczenia się o ciało innych ze względu na Boga i dla Boga. Nowe Przymierze, jak podkreśla Jan Paweł II, podejmuje tę tradycję szczególnie mocno: to, co stanowi o istocie chrześcijaństwa, to dar Ciała. Bóg przyjmuje ciało człowieka, by stać się jednym z nas, Słowo rozbiło namiot między nami. Okazuje się, że do zbawienia ludzi Bóg potrzebuje zgody jednego z nich, bardzo dosłownie wchodzi w życie Kobiety, znajduje się w Jej ciele, by rosnąć i dojrzewać jako dziecko i urodzić się jako zależne i bezradne niemowlę, powierzone ludziom.

Całkowitość daru ciała człowieka dla Boga stoi u początku nowego przymierza, u jego wypełnienia - dar Ciała Boga dla człowieka. Może zdumiewać cierpliwość i czułość, z jaką Jezus dbał o ciało ludzi powierzonych sobie, choć wskazywał, ze nie samym chlebem żyje człowiek, a Jego pokarmem jest pełnić wolę Ojca. Skuteczna troska o głód słuchających, zgoda na dotyk kobiet, ludzi chorych, grzesznych i pogardzanych, wskrzeszanie zmarłych, choć ani ucho ani oko nie widziało, co czeka na wiernych w niebie…

Platońskie marzenia o wyższości ducha nad ciałem zderzały się z uznaniem znaczenia i potrzeby cierpienia zawstydzającego, publicznego; zgodą na skatowanie Ciała. Jednak zanim ofiarował się na krzyż, czyli hańbę, Jezus ofiarował się i połamał Siebie samego w chlebie, oddał się cały w winie, prostych znakach, ważnych dla ciała. Obietnicą i nagrodą ma być zmartwychwstanie ciała, mimo że chętniej mówiono przez wieki o zbawieniu i nieśmiertelności duszy. Zmartwychwstały zachował swoje rany, znak zwycięstwa, znak łaski ukazany w Ciele.

Jan Paweł II mógł pisać teologię ciała właśnie dlatego, ze Wcielony pisał ją wcześniej życiem, jak trafnie śpiewaliśmy - w spiekocie dnia, w szarym pyle dróg. To nie niebiosa spuściły rosę, lecz Kobieta urodziła Dziecko, Udręczony zmartwychwstał, ukazując ciało chwalebne.

Sakramentalny wymiar cielesności

Także sakramenty są prezentem dla całego człowieka, który przyjmuje je całym sobą, także poprzez dotyk, wodę, olej, chleb, wino; ciało okazuje się niezbędne dla przyjęcia hojności tej łaski. To Ciało Pańskie dane nam cierpliwie i pokornie uczy nas bycia ciałem Jego, ciałem dla siebie, jednym ciałem. Mimo wszelkich złudzeń na temat naturalności małżeństwa, trudno znaleźć poza Biblią wiarę w sens i możliwość małżeństwa monogamicznego, bo ono jest znakiem wielkim, odnoszącym się do Chrystusa i Kościoła.

Mimo wszelkich złudzeń na temat naturalności macierzyństwa, także przyjmowanie dzieci w Jego Imię jest przyjmowaniem Jego, jak obiecał. Tym, którzy chcą Go dotknąć tu i teraz, Jezus proponuje troskę o ciało innych - uwięzionych, chorych, głodnych, spragnionych, potrzebujących ubrania i schronienia.

Tę świadomość 'teologii ciała' zachowuje liturgia. Msza Święta angażuje całego człowieka, uczestniczenie w Eucharystii oznacza przyjście, zgodę na obecność innych, klękanie, wstawanie, pochylanie się, wyciąganie ręki, patrzenie i słuchanie, przyjmowanie Ciała i Krwi Pańskiej, bo z Nim stajemy się jednym Ciałem, jak mawiali Przyjaciele Boga - Jego Krew w nas płynie, Jego jesteśmy krewnymi (bł. Honorat Koźmiński). Po błaganiu o Ducha Świętego, by dary ofiarne stały się Krwią i Ciałem Pana naszego, Jezusa Chrystusa możemy prosić, aby wszyscy przyjmujący Je stali się jednym ciałem. "Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba", mówi święty Paweł (1 Kor 10, 17). Na końcu i początku historii Jezusa Chrystusa jest dar z ciała, ofiarowanie chętne i pełne.

Antropologia, czy jeśli ktoś woli, teologia ciała Jana Pawła II ukazuje więc konsekwencje stworzenia i zbawienia - tą samą drogą podąża Benedykt XVI, ukazując ciało jako nieodzowny element tożsamości. Przypomniał on, że "człowiek staje się naprawdę sobą, kiedy ciało i dusza odnajdują się w wewnętrznej jedności". By spotkać więc człowieka i Boga, człowiek musi zgodzić się na to spotkanie zarówno ciałem jak i duchem. Wbrew niektórym wizjom, przeceniającym znaczenie duszy, ducha czy psychiki ludzkiej, Benedykt XVI realistycznie ukazał niepełność wszelkich relacji, jeśli nie ujmują całego człowieka.

- "Jeżeli człowiek dąży do tego, by być jedynie duchem i chce odrzucić ciało jako dziedzictwo tylko zwierzęce, wówczas duch i ciało tracą swoją godność. I jeśli, z drugiej strony, odżegnuje się od ducha i wobec tego uważa materię, ciało, za jedyną rzeczywistość, tak samo traci swoją wielkość."

Dyskredytacja czy afirmacja cielesności

Łatwo spotkać zarzut, że Kościół przez wieki dyskredytował ciało. Jednak Kościół, jak i wszelka nauka i pobożność nie powstają w próżni. Urokowi pogańskiej, helleńskiej filozofii nie umiało się oprzeć wielu teologów, tak wydawała się im zgodna z ich wizją chrześcijaństwa. To zauroczenie pozostawiło po sobie skutki także negatywne. Wskutek wpływów platońskich biblijna jedność doświadczania Boga duszą i ciałem schodzi na dalszy plan, tymczasem, jak ostrzegał Jan Paweł II, tylko z największą ostrożnością można stosować terminologię filozofii pogańskiej do pojęć biblijnych.
Jednocześnie wydaje się, że większość znanych nam kultur miała pewien problem z ciałem.

A rebours odczuwamy tę ambiwalencję traktowania ciała także dzisiaj, gdy naszym stosunkiem do ciała mniej rządzi Kościół, bardziej media. Ciało jest dziś akceptowane i przyjmowane jako dobre i ważne tylko wtedy, gdy spełnia wymagania aktualnej mody, nieraz wymagającej o wiele bardziej niż jakiekolwiek przepisy kościelne. Dysponujemy dziś znacznie większymi szansami na medialne rozpowszechnienie tych totalitarnych wymagań mody wobec ciała. Jeśli jednak patrzymy na wizerunki Maryi Panny, znajdujemy modę i typy urody każdej epoki. Zachodnie malarstwo hagiograficzne można z powodzeniem traktować jako katalog kanonów piękna ciała danego czasu.

Ascetyka rzeczywiście traktowała często ciało jako nieraz wręcz przeszkodę w drodze do zbawienia. Opisy wielu poświęceń, dokonywanych w imię oczyszczania intencji, mogą budzić odrazę, jednak opisy dokonań ascetów nieraz bledną wobec dokonań współczesnych modelek. Gorsety, ściskające żebra, niszczące naturalny układ wewnętrznych organów kobiet, miażdżenie stóp kobiecych dla utrzymania rozmiaru Kopciuszka, operacje plastyczne twarzy i całego ciała, to nie pomysły ludzi Kościoła. Okaleczanie kultyczne ciała, zadawanie sobie ran dla duchowego doświadczenia znane są we wszystkich kulturach.

Chrześcijaństwo nie ma monopolu na próby zdyscyplinowania ciała, znane na wszystkich kontynentach i we wszyst religiach. Być może próby ingerencji człowieka we własne ciało dowodzą właśnie tej tęsknoty jedności ducha i ciała, wiary w integralność osoby ludzkiej, pragnienia "by wszystko stanęło wypełnienia łunie." jeśli nawet niektóre praktyki ascetyczne wydają się nam niezrozumiałe, szalone czy okrutne, można domniemywać w nich gestu zakochanych, którzy tak jak umieją, w ograniczeniach swej osoby i swej epoki, starają się dotknąć Najwyższego i Jemu okazać swą miłość duchem i ciałem, ze wszystkich sił, całym umysłem.

Ciało świątynią zbawienia

"Teologia ciała" to przede wszystkim wykład chrześcijańskiej soteriologii. Co jest nowe w chrześcijaństwie? Niegdyś była jedna świątynia, do której należało przybyć, okazując swą bliskość Umiłowanemu nie tylko duchem, ale i ciałem. Chrześcijanie pragną nosić to miejsce spotkania Boga i człowieka ze sobą - swe ciało chcą widzieć jako świątynię Boga, jako miejsce spotkania. Najpełniej ukazuje to swoją osobą Maryja.

Do tej pory świątyniami były piękne budowle, do których człowiek wchodził z lękiem, zdobiąc i składając ofiary, teraz - najwspanialszą świątynią jest sam człowiek, o tę świątynię trzeba najbardziej dbać. Arkę przymierza już tworzymy ze złota czy cedru, ale z ciała osoby ludzkiej. Tak zalecał również święty Franciszek, widząc Maryję jako szata Jego, dom Jego, mieszkanie Jego, przybytek Jego, Matkę Jego i zalecając braciom i siostrom by byli matkami Pana poprzez rodzenie Go dla innych. Jesteśmy więc wezwani do bycia świątyniami, domem, matkami Boga.

To może najpiękniejsza teologia ciała - dzięki ciału możliwa jest jeszcze większa jedność z Bogiem.

Bóg domaga się miłości wyrażanej poprzez ciało - nakarmienia głodnych, przyjęcia w dom bezdomnych, podania wody spragnionym; polania wodą w znaku chrztu, dotknięcia chorych dla ich uzdrowienia, nakarmienia głodnych swoim Ciałem i Krwią. Ikona wcielenia, ukazująca Matkę z Dzieckiem, a więc Boga potrzebującego człowieka, człowieka dotykającego Boga, widzi ciało jako tron Boży, jako miejsce spotkania człowieka z Bogiem. Bóg potrzebuje człowieka, nie tylko jego myśli i uczuć, ale i jego ciała. Tę intuicję znajdujemy już pod Mamre - człowiek umył zmęczone stopy Gościa, nakarmił i napoił. Jak echo tych wydarzeń brzmią słowa Jezusa - czy przyjęliście do domu? Czy podaliście wody? Czy nakarmiliście głodnych, odwiedziliście więźniów?

Teologia ciała i problemy współczesności

Czy nauczanie Jana Pawła II odpowiada na wyzwania i problemy dzisiejszego świata? Na wyzwania życia nie odpowiada się opisem, lecz samym życiem; Jan Paweł II wskazał kierunek, drogi, rozłożył akcenty, jednak na ile ona odpowiada na zapotrzebowanie świata, okaże życie. Wiadomo, że w swych refleksjach nad znaczeniem ciała i małżeństwa wiele natchnień zawdzięczał Jan Paweł II świeckim, ich doświadczeniu życia nadając słowo o terminologię. Czy umiemy mówić o tym doświadczeniu, czy umiemy tworzyć język do tych konkretnych sfer życia? Wydaje się, że znajdujemy się dziś dopiero na początku, niekiedy teologia ciała budzi wiele obaw, zastrzeżeń tak znacznych, że uleganie im wręcz wymagałoby przebudowy sakramentologii czy antropologii, nie mówiąc już o teologii rodziny.

Wydaje się, że jakkolwiek refleksja nad ciałem w świetle wiary jest przywilejem wszystkich żyjących dla Pana w ciele, jednak szczególnie cennym świadectwem byłyby doświadczenia ludzi stale okazujących miłość poprzez ciało, zwłaszcza ubogim. Wielkim prorokiem teologii ciała w praktyce życia jest Jean Vanier, którego przykład życia kieruje kolejne pokolenia ludzi, przyjmujących dar ciała i ducha osób o różnym stopniu niepełnosprawności, jako szczególnych członków Ciała Pana.

Sam fakt, że teologia ciała może być postrzegana jako novum teologiczne, jest zarówno pochwałą Jana Pawła II, jak i oskarżeniem naszej teologii czy może bardziej nawet duchowości. "Dusza" wydaje się terminem pobożniejszym niż ciało, choć nie mamy w Credo nic o nieśmiertelności duszy, za to wyznajemy jako dogmat wiary nadzieję w ciała zmartwychwstanie. Jednak, jak uczyli ojcowie Kościoła, to, co stanowiło często kłopot - ciało, otrzyma największą obietnicę nagrody - zmartwychwstanie, bliskość Wcielonego Boga, bo nie da się przyjąć w pełni nieba i bliskości Boga, czyli tego, czego ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało, bez ciała. Bóg przyjął nasze ciało, Bóg przyjmie i uszczęśliwi nas jako ciało.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Teologia ciała i problemy współczesności
Komentarze (2)
X
xxx
11 sierpnia 2011, 09:28
Więcej takich artykułów, gdyz niedługo znajdziemy się - za przyczyną niektórych teologów - w jakiejś pustce ducha... gdyż ciało jest już integralną częścią Boga! Po to się Syn Wcielił i Zmartwychwstał. Co nie ingeruje w "duchowość" Ojca i Ducha Świętego. Ale Bóg jest Trójcą Przenajświętszą. Ciało w Nim j e s t!
W
Wanda
29 listopada 2009, 07:28
Czy Adam i Ewa posiadali ciało nam podobne?Czy mieli podobne nam ograniczenia w np.odbiorze fal dżwiekowych lub świetlnych?Czy po grzechu pierworodnym jesteśmy niejako w klatce odzielającej nas zmysłami od stworzonego świata?Czy  czas jakoś zmienia tę klatkę:/uwalnia  albo wzmacnia niewolę?Czy umieranie jest wyzwoleniem z ograniczeń ciała?.......