Ubodzy są Chrystusem
"Moje homilie próbują być głosem tego ludu. Próbują być głosem tych, którzy nie mają głosu. A w ten sposób bez wątpienia drażnią tych, którzy mają go za dużo".
Wybór pochodzi z książki "The violence of love", w której James Brockman SJ zebrał i przełożył na język angielski fragmenty homilii wygłoszonych przez arcybiskupa Oscara Romero. Dziękujemy wydawnictwu Orbis Books za zgodę na tłumaczenie i publikację. Tłumaczył Maciej Papierski.
Chrześcijaństwo nie jest zbiorem prawd, w które należy wierzyć, praw, których trzeba przestrzegać, lub zakazów. To czyniłoby je wstrętnym. Chrześcijaństwo to osoba, która niezmiernie nas kochała, osoba, która woła o naszą miłość. Chrześcijaństwo to Chrystus. (6 listopada 1977)
* * *
Jakże piękny będzie dzień, w którym wszyscy ochrzczeni zrozumieją, że ich dzieło, ich praca jest dziełem kapłańskim, że tak jak ja celebruję mszę przy tym ołtarzu, tak też każdy stolarz celebruje ją w swoim warsztacie, każdy kowal, każdy fachowiec, każdy lekarz ze skalpelem czy sprzedawczyni przy swoim stoisku, wszyscy sprawują urząd kapłański! (20 listopada 1977)
* * *
Nie ma większej niedoli niż mściwe serce, nawet jeśli zwraca się ono przeciwko tym, którzy torturowali twoje dzieci, przeciw dłoniom zbrodniarzy, przez które twoje dzieci znalazły się w gronie zaginionych. Odrzuć nienawiść. (1 grudnia 1977)
* * *
Miarą dobrej modlitwy nie jest wypowiadanie wielu słów. To bardzo łatwe do zrozumienia: jak traktuję ubogich? Wśród nich bowiem jest Bóg. To, jak bardzo się do nich zbliżasz, i miłość, z jaką to robisz, a może właśnie pogarda, świadczy o tym, jaki masz stosunek do Boga. Co czynisz im, czynisz Bogu. Patrzysz na nich tak, jak patrzysz na Niego. (5 lutego 1978)
* * *
Chrystus nie byłby Odkupicielem, gdyby nie troszczył się o nakarmienie rzesz głodnych ludzi, gdyby nie obdarzył światłem oczu niewidomego, gdyby nie czuł smutku z powodu opuszczonych tłumów, które nie miały nikogo, kto by ich pokochał, nikogo, kto by im pomógł. Chrześcijaństwo troszczy się o ludzki rozwój, o polityczne i społeczne aspekty naszego życia. Odkupienie nie byłoby kompletne, gdyby nie brało pod uwagę tych aspektów życia Chrystusa, który postanowił stać się jednym z uciśnionych przez potężne cesarstwo i klasę panującą swojego ludu - ludu, który odebrał Mu dobre imię i który porzucił Go na krzyżu. (26 marca 1978)
* * *
Kościół nie może być głuchy i niemy wobec błagania milionów osób, które wołają o wolność, osób uciśnionych przez tysięczne niewolnictwa. Kościół mówi im, jaka jest prawdziwa wolność, której powinny poszukiwać: wolność, którą Chrystus zapoczątkował na ziemi, gdy powstał z martwych i rozerwał łańcuchy grzechu, śmierci i piekła. Być jak Chrystus, wolnym od grzechu, stać się prawdziwie wolnym, poprzez prawdziwe wyzwolenie. Ci, którzy pokładają wiarę w Zmartwychwstałym i działają na rzecz bardziej sprawiedliwego świata, ci, którzy sprzeciwiają się niesprawiedliwości aktualnego systemu i nadużyciom nieprawych władz, bezprawiu wykorzystywania ludzi przez ludzi; wszyscy ci, którzy rozpoczynają swoje zmagania od zmartwychwstania wielkiego Wyzwoliciela - ci jedynie są autentycznymi chrześcijanami. (26 marca 1978)
* * *
Musimy także opłakać w tym tygodniu śmierć dwóch policjantów. Byli naszymi braćmi. Wobec wyzysku i przemocy mój głos nigdy nie był jednostronny. Z Chrystusowym współczuciem staję po stronie zmarłych, po stronie ofiar, cierpiących. Proszę, byśmy modlili się za nich i połączyli z ich rodzinami w smutku. Oznajmiam, że dwaj zabici policjanci są dwiema więcej ofiarami niesprawiedliwości tego systemu […]. Wśród jego najgorszych zbrodni jest nastawianie biednych przeciwko biednym. Dwaj zabici policjanci to dwaj ubodzy mężczyźni, którzy stali się ofiarą innych, być może również biednych; tak czy owak są oni ofiarami boga Molocha, niesytego władzy i pieniędzy. Tak długo, jak uda mu się utrzymać ten stan rzeczy, nie będzie dbał o życie chłopa, policjanta czy żołnierza; będzie walczył tylko o obronę systemu pełnego grzechu. (30 kwietnia 1978)
* * *
Oto Bóg prawdziwy, Bóg doświadczany, Bóg Mojżesza i historii, Bóg, który przynosi zbawienie nie tylko w dziejach Izraela, lecz także w dziejach Salwadoru, i który posłał Kościół, by głosił wiarę w prawdziwego Boga, by oczyścić historię z grzechu i uświęcić ją w celu uczynienia z niej narzędzia zbawienia. Tego właśnie chce Kościół w Salwadorze: uczynić z historii naszego narodu nie historię ruin, ateizmu, wyzysku i niesprawiedliwości, lecz historię, która pasuje do zamysłu Boga kochającego Salwadorczyków. Gdyby Mojżesz był Salwadorczykiem w 1978 roku, dobiegłby go z płonącego krzewu ten sam głos Jahwe, który usłyszał, gdy Bóg posłał go, aby wyprowadził lud spod tyranii faraona: "Jam jest Pan, który jest z Tobą". (21 maja 1978)
* * *
Każdy, kto walczy o sprawiedliwość, każdy, kto głosi prawość w nieprawym otoczeniu, działa na rzecz panowania Boga, choćby nie był chrześcijaninem. Kościół nie przechowuje całości tego panowania; sięga ono poza jego granice. Kościół ceni wszystko, co współbrzmi z jego walką o wprowadzenie Bożych rządów. Kościół, który próbowałby jedynie pozostać czysty i nieskażony, nie byłby Kościołem Boga służącego ludziom. Autentyczny Kościół to ten, któremu nie przeszkadza rozmawianie z prostytutkami, celnikami i grzesznikami, jak to czynił Jezus - jak również z marksistami i ludźmi należącymi do różnorakich ruchów politycznych - by przynieść im prawdziwe przesłanie zbawienia. (3 grudnia 1978)
* * *
Kiedy mówimy o Kościele ubogich, nie posługujemy się marksistowską dialektyką, jak gdyby istniał jeszcze jakiś inny Kościół bogatych. Mamy przez to na myśli, że Chrystus, natchniony przez Ducha Bożego, obwieścił: "Pan posłał mnie, bym ubogim głosił dobrą nowinę" - to słowa Biblii - a zatem żeby go usłyszeć, trzeba stać się ubogim. (3 grudnia 1978)
* * *
Adwent powinien przypominać nam, byśmy w każdym bracie i w każdej siostrze, których pozdrawiamy, w każdym przyjacielu, któremu ściskamy dłoń, w każdym żebraku, który prosi nas o chleb, w każdym pracowniku, który chce skorzystać z prawa wstąpienia do związku, w każdym chłopie, który szuka pracy na plantacjach kawy, odkryli twarz Chrystusa. Wtedy czymś niemożliwym będzie obrabować ich, oszukać i zanegować ich prawa. Są Chrystusem, a cokolwiek jest im uczynione, Chrystus policzy za uczynione sobie. Oto właśnie Adwent: Chrystus żyjący pośród nas. (3 grudnia 1978)
* * *
Istnieją rodziny, w których wiara nie jest rozwinięta, ponieważ tym, co się przekazuje, są tak naprawdę tradycje zatrute ekonomicznymi i politycznymi interesami, opakowane w sprawy wiary. Chcą one religii, która będzie wspierać te interesy. A kiedy Kościół protestuje przeciwko takim egoizmom, grzechom i nadużyciom, wówczas mówi się, że oddala się on od prawdy, a ci chrześcijanie, ze swoimi dziećmi i całą resztą, odchodzą i dalej żyją zgodnie z obyczajami, które nie są prawdziwie chrześcijańskie. (31 grudnia 1978)
* * *
Masz tyle wrażliwości społecznej, że nie potrafisz znieść niesprawiedliwej sytuacji w naszym kraju: w porządku. Bóg dał ci tę wrażliwość i jeśli czujesz powołanie do działalności społecznej, Bogu dzięki. Rozwijaj je. Lecz uważaj: nie zmarnuj tego powołania; nie trwoń swojej politycznej i społecznej wrażliwości na ziemską nienawiść, zemstę i przemoc. Podnieście w górę wasze serca. Patrzcie wzwyż. (15 kwietnia 1979)
* * *
Kościół, w swojej gorliwości nawracania ku Ewangelii, dostrzega, że jego miejsce jest po stronie biednych, oburzonych i odrzuconych i że w ich imieniu musi także przemawiać i upominać się o ich prawa. Ale wielu należących do klas wyższych i czujących się tak, jak gdyby posiadali Kościół na własność, sądzi, że porzuca on ich i oddala się od swojej duchowej misji: nie głosi już tego, co duchowe, a jedynie uprawia politykę. To nie tak. Kościół wytyka grzech, a społeczeństwo musi wysłuchać tego oskarżenia i nawrócić się, stając się w ten sposób takie, jakim chce go Bóg. (8 lipca 1979)
* * *
Gdyby Kościół głosił wyzwolenie inne niż Chrystusowe - takie, które nie jest wyzwoleniem od grzechu, które nie zaprowadzi dzieci Bożych do raju; gdyby Kościół wymieszał się z wyzwoleniami, które są tylko polityczne, społeczne czy ekonomiczne - wówczas utraciłby swoją pierwotną moc i nie miałby prawa mówić o wyzwoleniu w imię Boże. (26 sierpnia 1979)
* * *
Niestety, bracia i siostry, jesteśmy produktami spirytualistycznego i indywidualistycznego wychowania. Byliśmy uczeni: próbuj ratować swoją duszę i nie martw się o resztę. Mówiliśmy cierpiącym: cierpliwości, nadejdzie raj, wytrzymaj. Nie, to nie jest w porządku, to nie jest zbawienie! Nie takie zbawienie przyniósł Chrystus. Zbawienie przynoszone przez Chrystusa to zbawienie od wszystkich więzów, które pętają istoty ludzkie. (9 września 1979)
* * *
Ludzki rozwój, który Chrystus chce głosić, to rozwój osób pojętych całościowo w ich wymiarze transcendentnym i historycznym, w wymiarze duchowym i cielesnym. Zbawione muszą zostać całe osoby, osoby w swoich relacjach społecznych, osoby, które nie będą uważać pewnych ludzi za bardziej ludzkich niż inni, lecz postrzegać wszystkich jako braci i siostry oraz przyznawać pierwszeństwo najsłabszym i najbardziej potrzebującym. Oto integralne zbawienie człowieka, które Kościół chce przynieść - trudna misja! Często Kościół będzie identyfikowany z komunistycznymi czy rewolucyjnymi wywrotowcami. Ale Kościół wie, czym jest rewolucja: to rewolucja miłości Chrystusa. (9 września 1979)
* * *
Nie ustanę w głoszeniu, że jeśli naprawdę chcemy skutecznego zakończenia przemocy, musimy zażegnać tę, która leży u korzeni wszelkiej innej: przemoc strukturalną, społeczną niesprawiedliwość, wykluczenie obywateli z zarządzania krajem, represje. Wszystko to składa się na pierwotną przyczynę, z której reszta naturalnie wynika. (23 września 1979)
* * *
Jakże śmieszne są wyzwolenia, które mówią tylko o zdobyciu wyższych płac, o uzyskaniu większych pieniędzy i niższych cen! Wyzwolenia, które mówią tylko o zmianie politycznej, o tym, kto rządzi, są jedynie odłamkami wielkiego wyzwolenia, tego, które zapłaciło za przyczynę wszystkich naszych chorób, wszystkich niesprawiedliwości. I jeśli ziemskie wyzwolenia nie splotą się z tym wielkim wyzwoleniem Chrystusa, wielkiego Wyzwoliciela, będą tylko okaleczonymi, a nie prawdziwymi wyzwoleniami, jedynie cząstkami wyzwolenia. (25 listopada 1979)
* * *
Musisz być nastawiony krytycznie i postrzegać świat i jednostki, korzystając ze swojego własnego osądu, a chrześcijanie muszą nauczyć się wyostrzać swoje specyficznie chrześcijańskie wartościowanie. Bogaci muszą być krytyczni w swoim własnym środowisku dostatku: dlaczego są bogaci, a za sąsiednimi drzwiami jest tylu biednych. Zamożny chrześcijanin odkryje w tym początek nawrócenia, w osobistym pytaniu: dlaczego jestem bogaty, a wokół mnie tak wielu cierpi głód? (16 grudnia 1979)
* * *
Nie wolno nam szukać dzieciątka Jezus w pięknych figurach naszych szopek bożonarodzeniowych. Musimy szukać go wśród niedożywionych dzieci, które poszły dziś spać bez kolacji, pośród biednych chłopców roznoszących gazety, którzy będą dziś spali w bramach, przykryci tymi gazetami. (24 grudnia 1979)
* * *
Chcemy Kościoła, który jest naprawdę z nimi, z ludem Salwadoru. Kiedy zbliżamy się do ubogich, dociera do nas, że stopniowo odkrywamy prawdziwą twarz Cierpiącego Sługi Jahwe. Poznajemy namacalnie tajemnicę Chrystusa, który staje się człowiekiem i ubogim dla nas. Co więcej robi tutejszy Kościół? Głosi dobrą nowinę ubogim […]. [C]i, którzy przez wieki słuchali złych nowin i żyli nawet w gorszych realiach, słyszą dziś od Chrystusa: "Panowanie Boga jest blisko; jest wasze! Błogosławieni jesteście, ubodzy, bo panowanie Boga jest wasze". Stąd też Kościół ma dobrą nowinę do ogłoszenia również bogatym; mają zwrócić się ku ubogim i w ten sposób dzielić z nimi bogactwa Bożego panowania, które należy do ubogich. […] Biedne masy naszej ziemi słyszą w Kościele głos proroków Izraela. Są wśród nas tacy, którzy sprzedają sprawiedliwego za pieniądze, a biednego za parę sandałów, jak powiedział prorok. Ci, którzy gromadzą łupy w swoich pałacach i plądrują, ci, którzy miażdżą biednych, ci, którzy przynoszą panowanie przemocy, rozciągnięci na łożach z kości słoniowej, którzy dołączają domostwo do domostwa i pole do pola, jakby chcieli zagarnąć wszystko, co istnieje, i pozostać sami w swojej krainie. Te teksty proroków nie są odległymi głosami, które z pobożnością czytamy podczas naszej liturgii. Są naszą rzeczywistością, której okrucieństwa i gwałtowności doświadczamy każdego dnia. […] Kościół cierpi los biednych, a jest nim prześladowanie. Nasz Kościół chlubi się tym, że zmieszał krew swoich księży, katechetów i [członków] wspólnot z krwią masakrowanych ludzi i że nieustannie nosi znamię prześladowań. Ponieważ niepokoi, jest szykanowany, a głos wołających przeciwko niesprawiedliwości - lekceważony. (17 lutego 1980)
* * *
Oto chrześcijańskie zaangażowanie: podążać za Chrystusem w jego wcieleniu. Jeśli Chrystus, Pan majestatu, stał się skromnym człowiekiem i żył z ubogimi, a nawet umarł na krzyżu jak niewolnik, nasza wiara powinna być przeżywana w ten sam sposób. Chrześcijanin, który nie chce żyć w solidarności z ubogimi, nie jest godzien nazywać się chrześcijaninem. Chrystus zachęca nas, byśmy nie bali się prześladowań. Uwierzcie mi, bracia i siostry, każdy oddany biednym musi cierpieć ten sam los. A w Salwadorze znamy los ubogich: są uprowadzani, torturowani, więzieni, zabijani. Niech każdy, kto pragnie przywilejów tego świata, a nie prześladowań, które wynikają z jego zaangażowania, posłucha wspaniałego paradoksu z dzisiejszej ewangelii: "Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie". (17 lutego 1980)
Skomentuj artykuł