W naszej wspólnocie są protestanci. Najważniejsze są dla nas relacje

(fot. depositphotos.com)

Do tej pory ani ja nie zostałem protestantem, ani protestanci, z którymi mam dobre relacje, nie zostali katolikami. Nie zrezygnuję z tych relacji tylko dlatego, że urodziliśmy się w rodzinach żyjących różnymi tradycjami chrześcijańskimi.

Kiedy obserwuję różne debaty społeczne, media czy zwykłe rozmowy, w których pojawia się więcej niż jedno zdanie na dany temat, widzę wiele walk światopoglądowych, wiele ataków, wiele prób zmiany drugiego człowieka. Wszyscy znamy te sytuacje. "Naprawdę na nich zagłosowałeś? Przecież oni...". "Jak możesz tam chodzić, przecież to jedna wielka…". "Jak możesz tego nie robić? Przecież to…".

Odnoszę wrażenie, że jako społeczeństwo niestety nie potrafimy się różnić i trudno nam przyjąć życie w różnorodności, a przecież umiejętność różnienia się jest jedną z tych podstawowych, które pozwalają na dobre funkcjonowanie w społeczeństwie.

DEON.PL POLECA

Jednak osoba o odmiennych poglądach nie stanowi zagrożenia tak, jak mogę to odczuwać.

Różnorodność to nie zagrożenie

Często, gdy rozmawiamy z osobą w jakikolwiek sposób inną od nas samych, pojawia się ten mimowolny mechanizm, ta energia, która napędza nas, by sprawić, by w danej kwestii ta osoba stała się taka jak my. Dlaczego? Jest w nas to poczucie, że w jednolitości będzie się nam żyło lepiej. To poczucie, że jednolitość będzie dla nas bezpieczniejsza. To poczucie, że w "moim" świecie wszystko jest najlepsze i wszystkim, a na pewno mi, żyłoby się po prostu łatwiej, lepiej i wygodniej.

Spotykając inną osobę, czujemy czasem zagrożenie albo brak komfortu, bo ten człowiek może zmieniać świat w stronę, która mi się nie podoba. Czujemy może zagrożenie, bo ten człowiek może mieć taki wpływ na moje życie, którego się boję albo którego nie chcę. Jednak osoba o odmiennych poglądach nie stanowi zagrożenia tak, jak mogę to odczuwać.

Akceptacja różnicy

Potrzebujemy zacząć od zaakceptowania faktu, że nigdy nie będzie świata, w którym wszystko będzie według mojej myśli. Nie będzie też takiego świata, w którym wszyscy ludzie będą myśleli tak, jak ja. Nawet najbliższe mi osoby będą inne ode mnie.

Ta różnica między nami nie oznacza, że nie możemy mieć wspólnej relacji. Różnica nie oznacza, że nie możemy się lubić. Różnica nie oznacza, że musimy się trzymać z dala od siebie. Różnica nie oznacza tego, że muszę się ciebie bać. Różnica nie oznacza, że w niczym i nigdy się nie zgodzimy. Różnica niekoniecznie oznacza, że ktoś z nas się myli. Różnica nie oznacza też, że moja opinia ("mój świat") jest ważniejsza od twojej.

Akceptacja różnicy pozwoli nam się spotkać. Pozwoli nawiązać lub utrzymać relację, bo przecież ważniejsza (ważniejszy) dla mnie jesteś ty niż twój światopogląd.

Może się też zdarzyć, że nie akceptujemy różnicy ze względu na troskę o osobę, z którą mamy do czynienia. Osobę, która może być nam nawet bliska. Jednak potrzebujemy zrozumieć, że w świecie tej osoby funkcjonowanie jest możliwe. Nie jest tak, że jak ktoś nie żyje na mój sposób, to szybko zginie (cokolwiek miałoby to znaczyć). Potrzebujemy zrozumieć, że w świecie tej osoby, z którą mamy do czynienia życie może być naprawdę dobre.

Różnorodność to szansa

Osoba, która w jakikolwiek sposób jest inna, jest dla nas szansą. Szansą na poszerzenie swojego myślenia. Szansą na spojrzenie z innej perspektywy. Szansą na poznanie czy posmakowanie czegoś innego. Szansą na wyrwanie się z własnych schematów. Szansą na wpuszczenie świeżego powietrza do dusznego pomieszczenia.

Oczywiście w spotkaniu niekoniecznie chodzi o zmianę światopoglądu, ale spojrzenie na swoje przekonania z innej strony. Każdy z nas ma inną historię oraz inne doświadczenia, które nas ukształtowały. Co by było, gdybyśmy przestali walczyć o świat według mnie, a zaczęli się wymieniać bogactwem, które każdy z nas w sobie ma?

Gdy poznajemy świat z perspektywy innej osoby, nagle przestaje on być taki jednowymiarowy, ogarnięty czy poukładany. Nagle możliwe staje się coś, co dla mnie od zawsze było niemożliwe. Nagle okazuje się, że temat, co do którego jestem przekonany, że go doskonale znam, ma jeszcze cztery inne wymiary, o których nigdy nie myślałem. Nagle okazuje się, że naczynia można myć inaczej niż robi się to w moim rodzinnym domu, sałatka jarzynowa może smakować inaczej niż ta robiona przez moją mamę, na wigilijnym stole można znaleźć nie tylko barszcz, ale także zupę grzybową, a nudne od czasów szkolnych wizyty w muzeum mogą stać się ciekawe.

To wszystko tylko dlatego, że odważę się wyjść poza swoją od zawsze najlepszą i najbardziej komfortową przestrzeń. To dlatego, że zaryzykuję spotkanie drugiego człowieka wychodząc w jego stronę. To tylko dlatego, że na chwilę porzucę “mój” i dam się się porwać innemu światu. Światu, który nie jest lepszy i nie jest gorszy. Światu, który jest po prostu inny.

Jedność pomimo różnic

To, czego dziś potrzebujemy, to społeczna i braterska jedność pomimo różnic. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, bym się spotykał, rozmawiał, bawił, tańczył, grał, rywalizował, pracował z osobami o totalnie innym postrzeganiu tego świata. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, bym się uśmiechnął do osoby, która ma inny światopogląd. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, bym powiedział dobre słowo do osoby w innym miejscu wiary niż moje.

To, czego dziś potrzebujemy, to cenić wyżej ludzi, społeczeństwo i wspólnotę niż poglądy i ideologie. Przecież nic nie jest ważniejsze niż człowiek stojący właśnie przede mną. Przecież nic nie jest cenniejsze od człowieka, który zaraz tutaj się pojawi. Nic nie jest cenniejsze niż ludzie i relacje między nimi, bo przecież każdy pogląd, ideologia czy prawo pełni jedynie funkcję służebną.

To, czego dziś potrzebujemy, to odnalezienie harmonii w naszej różnorodności. Przecież nie wszystkie instrumenty grające w filharmonii są identyczne, a dopiero wszystkie razem tworzą piękne dzieło. Dopiero gdy złożymy w całość te dary, które w sobie nosimy, stworzymy świat, który będzie tętnił pięknym życiem. I wtedy będziemy mogli cieszyć się tym, czego pragniemy, trzymając się swojego jedynie poprawnego światopoglądu.

To, czego dziś potrzebujemy, to cenić wyżej ludzi, społeczeństwo i wspólnotę niż poglądy i ideologie.

To, czego dziś potrzebujemy, to stawanie ramię w ramię w walce na rzecz ludzi, zwierząt i stworzenia. Nie ma sensu tracić energii na walkę między sobą. Potrzebujemy za to walczyć o siebie nawzajem, o jedność, o miłość.

Tak można żyć

Od długiego czasu bywam, żyję, funkcjonuję w różnych środowiskach. I właściwie w żadnym z nich nie spotkałem osoby, która byłaby bardzo podobna do mnie. Oczywiście są osoby, do których jest mi bliżej, ale są też tacy, do których jest mi daleko. Nie zmienia to jednak faktu, że wspólnie możemy coś robić, coś tworzyć, coś budować.

Żyjąc w chrześcijańskiej wspólnocie, regularnie spotykam się m.in. z protestantem, od którego, jako katolik, wiele się uczę. Właściwie to spotkałem na swojej drodze wielu chrześcijan z różnych denominacji (protestanów, prawosławnych, katolików), którzy mieli mniejszy lub większy wpływ na moje życie. Do tej pory ani ja nie zostałem protestantem, ani ten protestant, z którym mam dobrą relację, nie został katolikiem, a to dlatego, że ważniejsza jest dla nas relacja i wspólne wzrastanie w wierze niż to, co nas różni. Nie zrezygnuję z tej relacji tylko dlatego, że urodziliśmy się w rodzinach żyjących różnymi tradycjami chrześcijańskimi.

Od długiego czasu pracuję również z różnymi osobami. Jedni mają poglądy bardziej liberalne, inni bardziej konserwatywne. Jednak nasze poglądy nie wpływają na to, co wspólnie robimy. Ważniejsze są dla nas wzajemne relacje i to, co możemy razem zrobić, niż to, co nas różni.

Niedawno jechałem z grupą znajomych na pewne wydarzenie sportowe. W czasie drogi nasza rozmowa zeszła na temat ekologii i ocieplenia klimatu. Oczywiście pojawiły się odmienne zdania wśród nas, jednak potrafiliśmy wymienić się różnymi argumentami, swoimi punktami widzenia i na tym nie zakończyła się nasza znajomość, a wręcz mieliśmy dobry wspólny czas na tym wydarzeniu.

Wiem, że te przykłady to nie są wielkie sprawy. Jednak potrzebujemy być wrażliwi na każdą, nawet najmniejszą kwestię, bo właśnie w tym czasie, w tych sytuacjach budujemy wzajemne relacje i jedność, a także rezygnujemy z wojen światopoglądowych na rzecz tego co ważniejsze - człowieka, relacji, miłości.

Zawodowo zajmuje się programowaniem, a hobbistycznie sportem. Prowadzi bloga drozdzowy.blog.deon.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W naszej wspólnocie są protestanci. Najważniejsze są dla nas relacje
Komentarze (20)
JL
Jerzy Liwski
24 stycznia 2020, 11:39
Pisze Pan o "różnych tradycjach chrześcijańskich", czy są one dla Pana równe wobec siebie, czy któraś z nich jest bliższa Jezusowi?
MD
~Michał Drożdż
24 stycznia 2020, 15:08
Niestety nie miałem okazji jeszcze rozmawiać o tym z Jezusem. Jednak wierzę, że za jakiś czas będę mógł z Nim porozmawiać. Wierzę też, że gdzieś obok nas będzie wtedy stała duża grupa braci Protestantów. Błogosławię Panu!
SK
Stanisław Kolis
25 stycznia 2020, 15:44
Na to jeden z protestantów ''Niestety nie miałem okazji jeszcze rozmawiać o tym z Jezusem. Jednak wierzę, że za jakiś czas będę mógł z Nim porozmawiać. Wierzę też, że gdzieś obok nas będzie wtedy stała duża grupa braci katolików. Błogosławię Panu!
JA
~Just A Man
24 stycznia 2020, 02:09
Bóg dał człowiekowi wolną wolę, mimo iż w Swojej wszechwiedzy wiedział, co człowiek może uczynić. Podział w religii nie wynika z niczego innego, niż z tego prawa do ludzkiej, autonomicznej decyzji. Wilność możemy wykorzystywać ku czynieniu dobra, ale i ku złu - podziałowi, wrogości, odrzuceniu. Wierzę, że Bóg kocha różnorodność, bo inaczej wszyscy bylibyśmy tacy sami. A że jest dobry i miłosierny - okazuje łaskę tym, którzy w tej różnorodności szukają Jego i kierują się miłością do innych. Nie mnie sądzić innych, nie mnie oceniać, kto ma więcej racji - ale to ja powinienem widzieć Boga w każdym człowieku, niezależnie od jego wyznania i tego Boga w nim miłować. Za to odpowiem przed Bogiem - a nie za dogmat czy formułkę z katechizmu...
SM
Sebastian M.
23 stycznia 2020, 19:12
W XVI w. na Soborze Trydenckim ustalono, że kto uważa, iż usprawiedliwienie otrzymuje się z łaski i ma na myśli brak konieczności współdziałania z nią uczynków, niech będzie przeklęty. Ja uważam, że usprawiedliwienie jest tylko z łaski przez wiarę. Uczynki nic nie mają do naszego zbawienia. Więc jeśli ktoś jest w kościele, który ma takie zasady, nie możemy mieć wiele wspólnego. Albo on musi zmienić zdanie albo ja w tej najważniejszej kwestii zbawienia.
JP
~Jarosław Piechota
24 stycznia 2020, 07:07
Sobór Trydencki miał rację. A powód jest dość prosty. Uczynki zgodne z wolą Bożą są łaską. Więc odrzucenie uczynków jest odrzuceniem łaski. Dlatego św. Jakub pisze że : "Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, ten grzeszy" Zgadza się to z tym co mówił Jezus " Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili." Błąd w myśleniu o uczynkach polega na przypisywaniu sobie zasługi natomiast to Bóg uzdalnia nas do dobrych czynów, "Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili. "
MD
~Michał Drożdż
24 stycznia 2020, 07:29
Polecam lekturę: https://ekumenia.pl/czytelnia/dokumenty-ekumeniczne/wspolna-deklaracja-w-sprawie-nauki-o-usprawiedliwieniu/ Blessings!
SM
Sebastian M.
24 stycznia 2020, 15:07
No dobrze, tylko oczekuję od katolików trochę więcej konsekwencji i wierności pasterzom swego kościoła. Albo niech uznają nas za przeklętych, albo niech opuszczą szeregi swej religii. Nie można dwom panom służyć. Jeśli już katolikom zależy na protestantach, to niech wysilą się, aby nas z tego przekleństwa wyciągnąć. Bo w trakcie wspólnych spotkań kończy się na uśmiechach, podaniach ręki, byle tylko nie niszczyć relacji.
JP
~Jarosław Piechota
25 stycznia 2020, 09:16
Katolik powinien być wierny Chrystusowi i tym pasterzom którzy również wierni są naszemu Panu. Zgodnie ze słowami św.Pawła : Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa. W sprawach prawdy nie ma demokracji i kompromisów. Jezus nie dostosowywał się do ówczesnego judaizmu. Głosił Ewangelię jak Ten co ma władzę. Co do wysiłków to protestantom też powinno zależeć na poznaniu prawdy. Jeśli będziemy żyć w prawdzie to nie będziemy zabiegać o dobre relacje gdyż one będą owocem życia zgodnego z wolą Bożą. Podziały i rozłamy tworzą się z powodu kłamstwa.
MD
~Michał Drożdż
25 stycznia 2020, 22:08
Duch Święty (poprzez różne wydarzenia), Sobór Watykański II i Papież Jan Paweł II wyznaczyli kierunek Kościoła Katolickiego m.in. na rzecz jedności. Jan Paweł II w encyklice Ut Unum Sint określił posługę biskupa Rzymu jako sługę jedności. Aktualnie Papież Franciszek kontynuuje tą drogę. Poruszam ten temat tutaj ->https://drozdzowy.blog.deon.pl/2019/07/02/obowiazkowa-droga-kosciola/ Niestety, z uwagi na rozmiar, różnorodność, a czasami konserwatyzm wśród ludzi tworzących Kościół Katolicki ten kierunek nie został w pełni zaabsorbowany. Jednak już teraz dzieją się konkretne rzeczy, w których nie ma wykluczenia, o którym Pan mówi. Wydarzenia, na których możemy stawać ramię w ramię, prawdziwie jak brat z bratem. Np. konferencje Strefa Zero czy Serce Dawida. Na spotkaniach naszej wspólnoty wszyscy są mile widziani i nie różnicujemy ludzi. W Krakowie jest również inicjatywa Jeden Stół. To się dzieje!
JP
~Jarosław Piechota
26 stycznia 2020, 11:47
Dobrze że cytuje pan encyklikę św. Jana Pawła II bo właśnie w niej przestrzega przed zgubnym kompromisem. "Jedność, jakiej pragnie Bóg, może się urzeczywistnić tylko dzięki powszechnej wierności wobec całej treści wiary objawionej. Kompromis w sprawach wiary sprzeciwia się Bogu, który jest Prawdą. W Ciele Chrystusa, który jest drogą, prawdą i życiem (por. J 14, 6), któż mógłby uważać, że dopuszczalne jest pojednanie osiągnięte kosztem prawdy? Soborowa Deklaracja o wolności religijnej Dignitatis humanae uznaje za przejaw ludzkiej godności poszukiwanie prawdy, „zwłaszcza w sprawach dotyczących Boga i Jego Kościoła”, oraz wierne spełnianie jej wymogów. Tak więc „bycie razem”, które zdradzałoby prawdę, byłoby sprzeczne z naturą Boga, który obdarza swoją komunią oraz z potrzebą prawdy, zakorzenioną w głębi każdego ludzkiego serca." Sercem Kościoła jest Eucharystia. Zapytajcie naszych Braci czy podzielają wiarę w realną obecność Boga w tym sakramencie.
JP
~Jarosław Piechota
23 stycznia 2020, 17:53
A gdzie w tym wszystkim Jezus i Ewangelia? Prawdą nie można kupczyć i wymieniać ją na relacje.
MD
~Michał Drożdż
24 stycznia 2020, 07:12
O tu: J 17, 20-23 Błogosławię Ci bracie!
JP
~Jarosław Piechota
24 stycznia 2020, 08:55
Co to znaczy stanowić jedno w Bogu? Czy katolik może spokojnie żyć gdy jego bliźni który czyta słowo Boże nie karmi się Ciałem i Krwią naszego Pana? Przecież odrobina kwasy całe ciasto zakwasza. Pan jest jeden, jeden jest Kościół i jedna wiara.
MD
~Michał Drożdż
25 stycznia 2020, 23:36
"Co to znaczy stanowić jedno w Bogu?" - to świetne pytanie, które trzeba Zdać Bogu! "Czy katolik może spokojnie żyć gdy jego bliźni który czyta słowo Boże nie karmi się Ciałem i Krwią naszego Pana?" - na pewno katolik nie może spokojnie żyć dopóki nie może spożywać Ciała i Krwi z chrześcijanami wszystkich Kościołów. O tym też pisze Jan Paweł II w encyklice Ut Unum Sint. Polecam!
JP
~Jarosław Piechota
26 stycznia 2020, 15:09
Bracie, błogosławię Cię. Mów jak najwięcej o tym że Jezus jest prawdziwe obecny w Eucharystii i jest to pokarm na życie wieczne. To co nas dzieli z protestantami to wiara. Jeśli w jedności nie będzie Jezusa w Eucharystii to próżne nasze wysiłki. Pamiętaj że Kościół jest jeden, jest jedna wiara , jeden chrzest i jeden Pan. Niech Maryja was prowadzi drogą prawdy prosto Jezusa:)
WR
Wow Ras
23 stycznia 2020, 12:49
zapewne sparafrazuję to, co przeczytałem na jednym z kalendarzy: Każdy kto szuka prawdy, świadomie, czy nieświadomie szuka Boga. Nie chodzi o to kto w jakiej jest "partii". Przykład z instrumentami i filharmonią - doskonały :)
TP
The Psychologus
23 stycznia 2020, 14:49
"nie wszystkie instrumenty grające w filharmonii są identyczne, a dopiero wszystkie razem tworzą piękne dzieło" owszem, niestety garnki na płocie instrumentami nie są, podobnie jak herezje Lutra nie są prawdą
WR
Wow Ras
23 stycznia 2020, 23:38
"Kto szuka prawdy, szuka Boga, czy jest tego świadomy, czy też nie." Św. Teresa Benedykta od Krzyża - znasz taki garnek?
TP
The Psychologus
25 stycznia 2020, 12:05
To św Teresa od Krzyża była protesantką? Nie wiedziałem XD