W naszej wspólnocie są protestanci. Najważniejsze są dla nas relacje
Do tej pory ani ja nie zostałem protestantem, ani protestanci, z którymi mam dobre relacje, nie zostali katolikami. Nie zrezygnuję z tych relacji tylko dlatego, że urodziliśmy się w rodzinach żyjących różnymi tradycjami chrześcijańskimi.
Kiedy obserwuję różne debaty społeczne, media czy zwykłe rozmowy, w których pojawia się więcej niż jedno zdanie na dany temat, widzę wiele walk światopoglądowych, wiele ataków, wiele prób zmiany drugiego człowieka. Wszyscy znamy te sytuacje. "Naprawdę na nich zagłosowałeś? Przecież oni...". "Jak możesz tam chodzić, przecież to jedna wielka…". "Jak możesz tego nie robić? Przecież to…".
Odnoszę wrażenie, że jako społeczeństwo niestety nie potrafimy się różnić i trudno nam przyjąć życie w różnorodności, a przecież umiejętność różnienia się jest jedną z tych podstawowych, które pozwalają na dobre funkcjonowanie w społeczeństwie.
Jednak osoba o odmiennych poglądach nie stanowi zagrożenia tak, jak mogę to odczuwać.
Różnorodność to nie zagrożenie
Często, gdy rozmawiamy z osobą w jakikolwiek sposób inną od nas samych, pojawia się ten mimowolny mechanizm, ta energia, która napędza nas, by sprawić, by w danej kwestii ta osoba stała się taka jak my. Dlaczego? Jest w nas to poczucie, że w jednolitości będzie się nam żyło lepiej. To poczucie, że jednolitość będzie dla nas bezpieczniejsza. To poczucie, że w "moim" świecie wszystko jest najlepsze i wszystkim, a na pewno mi, żyłoby się po prostu łatwiej, lepiej i wygodniej.
Spotykając inną osobę, czujemy czasem zagrożenie albo brak komfortu, bo ten człowiek może zmieniać świat w stronę, która mi się nie podoba. Czujemy może zagrożenie, bo ten człowiek może mieć taki wpływ na moje życie, którego się boję albo którego nie chcę. Jednak osoba o odmiennych poglądach nie stanowi zagrożenia tak, jak mogę to odczuwać.
Akceptacja różnicy
Potrzebujemy zacząć od zaakceptowania faktu, że nigdy nie będzie świata, w którym wszystko będzie według mojej myśli. Nie będzie też takiego świata, w którym wszyscy ludzie będą myśleli tak, jak ja. Nawet najbliższe mi osoby będą inne ode mnie.
Ta różnica między nami nie oznacza, że nie możemy mieć wspólnej relacji. Różnica nie oznacza, że nie możemy się lubić. Różnica nie oznacza, że musimy się trzymać z dala od siebie. Różnica nie oznacza tego, że muszę się ciebie bać. Różnica nie oznacza, że w niczym i nigdy się nie zgodzimy. Różnica niekoniecznie oznacza, że ktoś z nas się myli. Różnica nie oznacza też, że moja opinia ("mój świat") jest ważniejsza od twojej.
Akceptacja różnicy pozwoli nam się spotkać. Pozwoli nawiązać lub utrzymać relację, bo przecież ważniejsza (ważniejszy) dla mnie jesteś ty niż twój światopogląd.
Może się też zdarzyć, że nie akceptujemy różnicy ze względu na troskę o osobę, z którą mamy do czynienia. Osobę, która może być nam nawet bliska. Jednak potrzebujemy zrozumieć, że w świecie tej osoby funkcjonowanie jest możliwe. Nie jest tak, że jak ktoś nie żyje na mój sposób, to szybko zginie (cokolwiek miałoby to znaczyć). Potrzebujemy zrozumieć, że w świecie tej osoby, z którą mamy do czynienia życie może być naprawdę dobre.
Różnorodność to szansa
Osoba, która w jakikolwiek sposób jest inna, jest dla nas szansą. Szansą na poszerzenie swojego myślenia. Szansą na spojrzenie z innej perspektywy. Szansą na poznanie czy posmakowanie czegoś innego. Szansą na wyrwanie się z własnych schematów. Szansą na wpuszczenie świeżego powietrza do dusznego pomieszczenia.
Oczywiście w spotkaniu niekoniecznie chodzi o zmianę światopoglądu, ale spojrzenie na swoje przekonania z innej strony. Każdy z nas ma inną historię oraz inne doświadczenia, które nas ukształtowały. Co by było, gdybyśmy przestali walczyć o świat według mnie, a zaczęli się wymieniać bogactwem, które każdy z nas w sobie ma?
Gdy poznajemy świat z perspektywy innej osoby, nagle przestaje on być taki jednowymiarowy, ogarnięty czy poukładany. Nagle możliwe staje się coś, co dla mnie od zawsze było niemożliwe. Nagle okazuje się, że temat, co do którego jestem przekonany, że go doskonale znam, ma jeszcze cztery inne wymiary, o których nigdy nie myślałem. Nagle okazuje się, że naczynia można myć inaczej niż robi się to w moim rodzinnym domu, sałatka jarzynowa może smakować inaczej niż ta robiona przez moją mamę, na wigilijnym stole można znaleźć nie tylko barszcz, ale także zupę grzybową, a nudne od czasów szkolnych wizyty w muzeum mogą stać się ciekawe.
To wszystko tylko dlatego, że odważę się wyjść poza swoją od zawsze najlepszą i najbardziej komfortową przestrzeń. To dlatego, że zaryzykuję spotkanie drugiego człowieka wychodząc w jego stronę. To tylko dlatego, że na chwilę porzucę “mój” i dam się się porwać innemu światu. Światu, który nie jest lepszy i nie jest gorszy. Światu, który jest po prostu inny.
Jedność pomimo różnic
To, czego dziś potrzebujemy, to społeczna i braterska jedność pomimo różnic. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, bym się spotykał, rozmawiał, bawił, tańczył, grał, rywalizował, pracował z osobami o totalnie innym postrzeganiu tego świata. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, bym się uśmiechnął do osoby, która ma inny światopogląd. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, bym powiedział dobre słowo do osoby w innym miejscu wiary niż moje.
To, czego dziś potrzebujemy, to cenić wyżej ludzi, społeczeństwo i wspólnotę niż poglądy i ideologie. Przecież nic nie jest ważniejsze niż człowiek stojący właśnie przede mną. Przecież nic nie jest cenniejsze od człowieka, który zaraz tutaj się pojawi. Nic nie jest cenniejsze niż ludzie i relacje między nimi, bo przecież każdy pogląd, ideologia czy prawo pełni jedynie funkcję służebną.
To, czego dziś potrzebujemy, to odnalezienie harmonii w naszej różnorodności. Przecież nie wszystkie instrumenty grające w filharmonii są identyczne, a dopiero wszystkie razem tworzą piękne dzieło. Dopiero gdy złożymy w całość te dary, które w sobie nosimy, stworzymy świat, który będzie tętnił pięknym życiem. I wtedy będziemy mogli cieszyć się tym, czego pragniemy, trzymając się swojego jedynie poprawnego światopoglądu.
To, czego dziś potrzebujemy, to cenić wyżej ludzi, społeczeństwo i wspólnotę niż poglądy i ideologie.
To, czego dziś potrzebujemy, to stawanie ramię w ramię w walce na rzecz ludzi, zwierząt i stworzenia. Nie ma sensu tracić energii na walkę między sobą. Potrzebujemy za to walczyć o siebie nawzajem, o jedność, o miłość.
Tak można żyć
Od długiego czasu bywam, żyję, funkcjonuję w różnych środowiskach. I właściwie w żadnym z nich nie spotkałem osoby, która byłaby bardzo podobna do mnie. Oczywiście są osoby, do których jest mi bliżej, ale są też tacy, do których jest mi daleko. Nie zmienia to jednak faktu, że wspólnie możemy coś robić, coś tworzyć, coś budować.
Żyjąc w chrześcijańskiej wspólnocie, regularnie spotykam się m.in. z protestantem, od którego, jako katolik, wiele się uczę. Właściwie to spotkałem na swojej drodze wielu chrześcijan z różnych denominacji (protestanów, prawosławnych, katolików), którzy mieli mniejszy lub większy wpływ na moje życie. Do tej pory ani ja nie zostałem protestantem, ani ten protestant, z którym mam dobrą relację, nie został katolikiem, a to dlatego, że ważniejsza jest dla nas relacja i wspólne wzrastanie w wierze niż to, co nas różni. Nie zrezygnuję z tej relacji tylko dlatego, że urodziliśmy się w rodzinach żyjących różnymi tradycjami chrześcijańskimi.
Od długiego czasu pracuję również z różnymi osobami. Jedni mają poglądy bardziej liberalne, inni bardziej konserwatywne. Jednak nasze poglądy nie wpływają na to, co wspólnie robimy. Ważniejsze są dla nas wzajemne relacje i to, co możemy razem zrobić, niż to, co nas różni.
Niedawno jechałem z grupą znajomych na pewne wydarzenie sportowe. W czasie drogi nasza rozmowa zeszła na temat ekologii i ocieplenia klimatu. Oczywiście pojawiły się odmienne zdania wśród nas, jednak potrafiliśmy wymienić się różnymi argumentami, swoimi punktami widzenia i na tym nie zakończyła się nasza znajomość, a wręcz mieliśmy dobry wspólny czas na tym wydarzeniu.
Wiem, że te przykłady to nie są wielkie sprawy. Jednak potrzebujemy być wrażliwi na każdą, nawet najmniejszą kwestię, bo właśnie w tym czasie, w tych sytuacjach budujemy wzajemne relacje i jedność, a także rezygnujemy z wojen światopoglądowych na rzecz tego co ważniejsze - człowieka, relacji, miłości.
Skomentuj artykuł