(Anty)klerykalizm po polsku

(fot. PK / DEON.pl)

Stykając się z falą kościelnej niechęci, człowiek, który kocha Kościół i czuje się jego żywą cząstką, doznaje bólu. Nierzadko brakuje mu już słów, rodzi się bezsilność, a także złość.

"Gdybym ja Bogiem była, to tych jego urzędasów na ziemi, w zakrystiach i plebaniach, na cztery wiatry bym rozpędziła. Bo oni "czarny PR" Mu robią. Ludzie się do Boga plecami odwracają, aby zauważył, że jego urzędnicy na ziemi nóż im w te plecy wbili" - pisze zrozpaczona matka z samego piekła w książce Janusza Wiśniewskiego "Na fejsie z moim synem" wydanej w 2012 roku.

To tylko jeden ze smutnych przykładów narastającego antyklerykalizmu w Polsce. By przekonać się, że nie jest to odosobniony "eksces", wystarczy wejść na poważniejsze portale internetowe i przejrzeć żenujące potoki komentarzy pod newsami dotyczącymi życia Kościoła (czyli zazwyczaj samych księży). Nieraz ręce opadają. Można też posłuchać występy niektórych kabaretów, zabawiających tłuszczę niewybrednymi skeczami na temat "czarnych", wiary czy w ogóle religii. Na widowni, a jakże, siedzą również ochrzczeni, dla których Kościół jest jedynie instytucją na podobieństwo urzędu skarbowego. Nie wspomnę już o rzuceniu okiem na okładki poczytnych i brukowych pism, które prawdopodobnie bez Kościoła straciłyby rację bytu. Także niektóre partie w Polsce z zachwytem odkryły, że mogą sporo ugrać na zagospodarowaniu "niezadowolonych" z Kościoła i walce z katolickim ciemnogrodem.

Myślę, że mimo wszystko nie można obrażać się na otaczającą nas rzeczywistość, często nieprzychylną wierzącym. Najgorszą rzeczą, jaką moglibyśmy uczynić, jest poniechanie próby zrozumienia antyklerykalnych mechanizmów i wejście do okopów. Wbrew pozorom antyklerykalizm nie jest jednorodnym zjawiskiem, zarówno w swoich przyczynach jak i zewnętrznym wyrazie. W wersji potocznej kojarzy się z  "bezinteresowną" agresją wobec Kościoła, zwłaszcza wobec duchowieństwa. Jednak czasem może być po prostu "antykościelnością", (negowanie ludzkich pośredników między człowiekiem a Bogiem), sprzeciwem wobec nadużyć, bólem poranienia i zgorszenia, intelektualnym zagubieniem, czy owocem powierzchownego stylu życia. Warto więc rozróżniać, by obrać odpowiednią strategię.

Wrogość dla zasady

Najbardziej chyba rzuca się w oczy antyklerykalizm światopoglądowy, który próbuje wyrugować Kościół z wszelkich sfer życia społecznego, a nawet mu szkodzić. Opiera się na naukowych przesłankach, które rzekomo obalają możliwość istnienia innego rodzaju poznania niż to, które ma swoje źródło w zmysłach. Dzisiejszym zarzewiem takiego antyklerykalizmu jest chociażby ruch związany z tzw. nowym ateizmem, który absolutyzuje zdobycze współczesnej nauki i wykorzystuje je do agresywnego udowadniania szkodliwości religii. Tę redukcjonistyczną ideologię podzielają takie osoby jak Richard Dawkins, nieżyjący już Christopher Hitchens czy Sam Harris. To oni, odwołując się do "gruntownych" badań naukowych, doszli do wniosku, że wszelki zaród zła i niesprawiedliwości tkwi w religii, zwłaszcza, co ciekawe, w chrześcijaństwie i katolicyzmie. Książki tych autorów rozchodzą się także nad Wisłą jak ciepłe bułeczki.

Nasączony złą wolą i nienawiścią "naukowy" antyklerykalizm, nie unika jednak nierzetelności i drogi na skróty w przedstawianiu chrześcijaństwa. Nawet ludzie posiadający profesorskie tytuły, uciekają się do rysowania wykrzywionego obrazu Kościoła, powtarzając bez ustanku obiegowe opinie, półprawdy, stereotypy i uproszczenia. Grzeszą stronniczością i nieuczciwością intelektualną, koloryzują, przekłamują, nie uwzględniają szerszego kontekstu historycznego i nie zadają sobie najmniejszego trudu, by zbadać, czy rzeczywiście Kościół obecnie myśli tak jak dawniej. A wystarczyłoby zajrzeć chociażby do Katechizmu. W zamian naukowi ateiści wolą uprawiać demagogię i wskrzeszać zużyte slogany, zrodzone w zamierzchłych czasach, które nadal działają na niedoinformowanego odbiorcę jak woda na młyn.

Podszyty nienawiścią jest również - jak nazywa go o. Jacek Salij OP  -"niesprawiedliwy antyklerykalizm", występujący w różnych kręgach. Podstawowym jego źródłem jest, zdaniem dominikanina, nieprzyjmowanie orędzia Ewangelii, znienawidzenie z powodu przekazu, które zapowiadał sam Chrystus. A przecież nie mówił nigdzie, że Jego uczniowie będą zawsze entuzjastycznie przyjmowani i noszeni w lektyce. Najbardziej denerwuje roszczenie chrześcijaństwa, że tylko Chrystus jest jedynym Zbawicielem świata. Jest to wyzwanie dla religijnego pluralizmu, rozmiękczania i rozwadniania. Często pośród takich antyklerykałów znajdują się nie tylko zaciekli wrogowie Ewangelii, ale także oziębli chrześcijanie, którzy, atakując i ośmieszając duchownych, maskują swój cynizm, szukają taniego listka figowego dla swojej niesprawiedliwości i  lenistwa. Łatwiej wybielić się i zracjonalizować własne porażki życiowe, kiedy wdepcze się w ziemię "gorszego" grzesznika.

Tron i ołtarz

Niestety, trzeba z przykrością przyznać, że także sam Kościół (zarówno duchowni jak i świeccy) ponosi nierzadko odpowiedzialność za powstawanie i wzrost postaw antyklerykalnych w naszym kraju, przynajmniej w niektórych środowiskach. Jednym z powodów antyklerykalizmu jest kultywowanie w Kościele klerykalizmu o podłożu polityczno-społecznym. Niemiecki teolog Gisbert Greshake w książce "Być kapłanem dzisiaj" jego istnienie wiąże z trudnością w przyjęciu nowożytnego modelu autonomii Kościoła i państwa, co skutkuje próbami rozszerzenia "wpływów" władzy duchowej również na obszar polityczny. Służba, do jakiej wzywał Chrystus, jest mylona przez duchownych z "panowaniem" i byciem "na szczycie". A te zapędy krytykował Jezus już pośród apostołów. Ponadto, klerykalizm tego typu, zdaniem Greshakego, dobrze się ma wszędzie tam, "gdzie panuje besserwisserstwo, gdzie odrzuca się krytykę, moralizuje się z pozycji wyższego, gdzie manifestacyjnie przejawia się namaszczony, nadskakujący "bezinteresownie" paternalizm".

Przez wieki papieże i kościelni zwierzchnicy ze swą funkcją sakralną łączyli  sprawowanie władzy o świeckim rodowodzie. Już Bonifacy VIII pisał w bulli "Unam sanctam", że Kościół ma dwa miecze: władzę duchową i świecką. Niektórzy - jak zaznacza Yves Congar OP -  "popadali niekiedy w tę pokusę władzy i pan brał w nich górę nad duszpasterzem. Toteż gdy świat świecki uległ laicyzacji, gwałtownie odrzucił kuratelę ludzi Kościoła i zachował względem nich pewien uraz, który często zamieniał się w rewoltę".

Warto przypomnieć, że słowo "klerykalizm" od fr. clericalisme, łac. clerus - duchowny, sięga korzeniami XIX wieku. Pojawiło się na fali krytyki Kościoła w dobie załamywania się sojuszu tronu z ołtarzem i wyodrębniania się nowożytnych państw demokratycznych. Znamienne, że w XIX- wiecznej Polsce zrodził się antyklerykalizm chłopski, najsilniej doszedł do głosu w Galicji, gdzie związany z ziemiaństwem kler zdecydowanie opierał się wszelkim przejawom dążeń politycznych chłopów.

Dzisiaj ta tendencja nie zanikła w Polsce. Nadal wyraża się w mieszaniu władzy duchowej i doczesnej. Polega z jednej strony na "upolitycznianiu katolicyzmu" (ks. Józef Tischner), czyli wykorzystywaniu Kościoła i tradycji przez niektóre partie polityczne do pogrążania przeciwników politycznych. Jedni czynią to przez umizgi i wciąganie Kościoła w rozgrywki polityczne, a drudzy traktują Kościół jak chłopca do bicia, budząc resentyment i niechęć wśród potencjalnych wyborców. Po stronie katolików (wiernych i duchownych) dochodzi również do flirtów z partiami politycznymi, czy to z prawej czy z lewej strony. Niektórzy hierarchowie i księża wykorzystują ambonę do prezentowania swoich własnych sympatii politycznych i próbują w ten sposób wpływać na losy Narodu. Łączy się to często z wybujałą religijną gorliwością, odsądzaniem przeciwników i inaczej myślących od czci i wiary (nawet jeśli należą do tego samego Kościoła). Nie brakuje też zapiekłości i niezdolności do wysłuchania argumentów drugiej strony. Nic dziwnego, że każdy przejaw wewnątrzkościelnych konfliktów jest świetną pożywką dla nieprzychylnych mediów i antyklerykalnych postaw.

Kamień młyński i kasty

Biskup opolski Andrzej Czaja w jednym z wywiadów udzielonych dla miesięcznika "Więź" mówi również o "antyklerykalizmie zawinionym przez duchownych",  zbudowanym na poczuciu krzywdy. Ordynariusz opolski wymienia kilka przyczyn, które napędzają ten typ niechęci do Kościoła: "gorszące zachowanie księdza (np. w czasie posługi w konfesjonale, czy w kancelarii), względnie postawa wielu księży spotkanych na drodze życia, zwłaszcza ich chciwość i chamstwo. Przyczyną może być wystawny styl życia księży na parafii, brak kompetencji księdza na uczelni i na katechezie, niechlujstwo w przygotowaniu zwiastowanego słowa i celebracji liturgicznej, odejścia ze stanu duchownego, zafałszowane życie itp." Do tego dodać trzeba również narastającą nieumiejętność bądź bezradność w zrozumieniu ludzi na pograniczu wiary i niewiary, niezdolność do poważniejszej intelektualnej dyskusji z tymi, którzy mają wątpliwości lub myślą inaczej.

Istnieje również klerykalizm "teologiczny". Zdaniem Greshakego, dochodzi do niego wówczas, kiedy ksiądz staje "ponad", a nie "naprzeciw" innych chrześcijan. Zapomina, że jest on z innymi "w" Kościele. Bp Czaja określa ten mechanizm "zacieśnianiem przez księdza wizji Kościoła", a prof. Stefan Swieżawski "praktycznym zapomnieniem o koncepcji Kościoła jako ludu Bożego". Wtedy nagminnie używa się przeciwstawienia: "duchowieństwo - lud Boży", tak jak gdyby kler stał poza ludem Bożym. Niestety, utożsamianie Kościoła z księżmi jest wciąż normą w języku mówionym Kościoła hierarchicznego - gdy np. biskupi mówią o "wewnętrznych sprawach Kościoła", to znaczy takich, które zarezerwowane są tylko dla wąskiego grona wtajemniczonych. Podobnie kiedy mówią, że "Kościół nie może milczeć" czy "Kościół domaga się zwrotu" itp. Dość skutecznie podchwytują tę nomenklaturę niemal wszystkie media, sprowadzając Kościół do instytucji.

Greshake twierdzi, że w kapłaństwie urzędowym należy utrzymać napięcie między owym "naprzeciw" a "w". W przeciwnym wypadku nastąpi albo przeakcentowanie funkcji kapłańskich -, co skutkuje podziałem na "wybranych" i "gorszych". Albo ksiądz uzna, że w zasadzie niczym nie różni się od wiernych - uwypukli za bardzo swoje "bycie w Kościele", i wtedy rozmyje tożsamość swego urzędu. Odnoszę wrażenie, że często klerykalizm teologiczny jest wygodny zarówno dla wiernych świeckich jak i duchownych. Ci pierwsi zrzucają wówczas odpowiedzialność za cały Kościół na księży, a ci drudzy czują się przez to ważniejsi i traktują świeckich jak poddanych, nie oczekując od nich zbyt wiele poza hołdem.

Antyklerykalizm czasem może więc mieć uzasadnienie teologiczne, kiedy domaga się oczyszczenia Kościoła z feudalnych naleciałości, archaizmów, a także przełamania szkodliwych podziałów. W teologicznym sensie można powiedzieć, że każdy chrześcijanin powinien być antyklerykalny.

Zachęta do namysłu

Trudno bezpośrednio zmienić zaciekłych wrogów Kościoła. Czasem na ich postawy nie mamy żadnego wpływu. Nie możemy jednak, skoro Kościół podlega ciągłemu oczyszczeniu, zamknąć uszy i oczy na krytykę, zwłaszcza ze strony tych, którzy zostali zgorszeni nadużyciami w Kościele i nagannym postępowaniem chrześcijan (nie tylko księży) albo po prostu mają trudności z wiarą. Potępianie i wrzucanie wszelkich form antyklerykalizmu do jednego worka jest najłatwiejszym sposobem poradzenia sobie z wyzwaniem, i, co tu dużo mówić, zwykłym unikiem.

Zgadzam się z o. Maciejem Ziębą, który pisze w swojej najnowszej książce "Ale nam się wydarzyło", iż "wsłuchując się uważnie w głosy [antyklerykalizmu], mamy często szansę zauważyć jakąś nieadekwatność czy anachroniczność środków, których używamy w ewangelizacji, dostrzec powody niezrozumienia prawd, które głosimy, możemy łatwiej zrozumieć stereotypy, w które wierzą poszczególni ludzie lub grupy. Możemy też skuteczniej reagować na słabości instytucji czy poszczególnych ludzi Kościoła". Słowem, pewne formy świeckiego antyklerykalizmu mogą więc być trudnym darem Boga dla Kościoła, który, jak wszystko, można przyjąć lub zlekceważyć.

Dodałbym jeszcze, że pokorne rozważenie niektórych racji antyklerykałów, może posłużyć jako podstawa najpierw do osobistego, a potem do wspólnotowego rachunku sumienia. Na Wielki Post jak znalazł.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

(Anty)klerykalizm po polsku
Komentarze (40)
K
ksiądz
20 marca 2013, 08:55
Akurat tygodnik "Wprost" opublikował tekst o niezbyt godnym pochwały zachowaniu abp Głódzia. Można powiedzieć, że to atak na Kościół. Ale jeśli ktoś był w diecezji gdańskiej i posłuchał niektórych księży, to wie, że nie wszystko jest tam wyssane z palca. A co robią tamtejsi dziekani? Czołobitnie i konformistycznie "bronią swego pasterza", bo uważają, że wszystko jest atakiem na Kościół. Owszem, bronić trzeba, ale rozsądnie. A jeśli jest w tym sporo prawdy, to co wtedy? Zaprzeczanie do niczego nie prowadzi. A skoro wszyscy dziekani zostali mianowani przez niego w udzielnym księstwie, to co się dziwić. To jest właśnie przykład kościelnego klerykalizmu.
P
patryk
18 marca 2013, 23:33
Z mojej obserwacji to antyjklerykalizm jest napędzanyn głównie przez media. To najlepszy kąsek dla ludzi o mentalności płytkiej i plotkarskiej. Równocześnie, przy braku pogłebionej wairy, ci sami ludzie nie widzą nic poza tym, co sami szukają u innych - braków. Dla ludzi wierzących istotne jest, by Chrystus przychodził w Eucharystii - a przychodzi! - gdyż sami wiedzą jak trudno jest pracować nad sobą. Antyklerykalizm "uczony" jest niezwykle rzadki. Gdy człowiek jest myślący, rzeczywistości nie upraszcza.
A
Antyklerykalizm
14 marca 2013, 22:45
(Anty)klerykalizm po polsku Pragnę przypomnieć deonowi, podobno katolickiemu portalowi prowadzonemu przez Towarzystwo Jezusowe (jezuici), że dziś w Kaplicy Sykstyńskiej nowo wybrany papież Franciszek przewodniczył po południu pierwszej mszy po swym wyborze i wygłosił swoją pierwszą homilię ! CZYŻBY NIE BYŁO TO GODNE ODNOTOWANIA NA TYM PORTALU ? JAK TĄ GŁUCHĄ CISZĘ NALEŻY ROZUMIEĆ ? Dla redakcji podaję link z tą wiadomością oraz link z nagraniem homilii [url]http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/802310,Franciszek-trzeba-budowac-swiat-na-Chrystusie[/url] [url]http://www.youtube.com/watch?v=E_qegiI-Li8&list=UUNY81VIp_eKAmyKymiAyr3A&index=1[/url]
A
AQUILA
14 marca 2013, 22:43
A tu tyle byłych zakonników w telewizji i na portalach szkaluje kościół znacznie gorzej od ateistówi swoim życiem i daje młodzieży straszny przykład. ... A jaki przykład daje kościół? Walki o stołki, układów czy materializmu? Wszyscy potrafią tylko pie....ć głupoty. Przykład: biskup w mojej diecezji zwołał synod - wielkie odrodzenie diecezji. Obrady trwały ze cztery lata, aż doczekaliśmy się zakończenia - wydania dwóch książek bardzo ładnie oprawianych prosto na półkę. Jest rok po synodzie, co się zmieniło? NIC, a tak właściwie to jest jeszcze gorzej. Co dał synod? Paru księży zostało kanonikami i poubierali się w sutanny z obszyciami i alby z podbiciami, biskup podpisał kilka dekretów, żeby było ładnie. A wiernych ubywa z każdym dniem  .... i prawdziwych kapłanów też coraz mniej bo reszta to tylko w sukienki lubi się ubierać albo kasę liczyć a inni limuzynami caritasu się wożą
A
AQUILA
14 marca 2013, 22:33
Skąd wynika niechęć do kościoła? To proste z obłudy. Księża mówią jedno a robią całkowicie co innego, a między sobą to prowadzą wyścig szczurów o godności i purpurę. Kolejna kwestia to wpychanie się w politykę- Kościół jasno mówi że nie pcha się w politykę ale coraz częściej widzę że to nie prawda. Sprawa choć by np. in vitro, rozumiem stanowisko kościoła zabraniające in vitro, ale powinien zabraniać jedynie swoim wiernym a w sprawie politycznej nie powinien zabierać głosu ( i tu można powiedzieć także o związkach, nie małżeństwach homoseksualnych, eutanazji czy aborcji). W tych kwestiach kościół nie powinien się wtrącać. Każdy sam powinien decydować, a prawdziwy katolik po prostu by z tego nie skorzystał. Dlaczego chcą na siłę zbawiać i uszczęśliwiać świat? Dlaczego myślą że wszyscy są katolikami i wszystkich obowiązuje dekalog, czy ich podstawy wiary? Kościół nie idzie z duchem czasu - kiedyś kościół uważał operacje, przeszczep czy sekcję zwłok za bezczeszczenie ciała; Leonardo da Vinci nie spłonął na stosie tylko dzięki układom z papieżem, Mikołaj Kopernik też przez kościół wstrzymał się z publikacją swoich odkryć. Dzisiaj też nauka odbiega od stanowiska kościoła stanowiska wobec in vitro, czy homoseksualizmu.
R
renia
13 marca 2013, 08:07
A tu tyle byłych zakonników w telewizji i na portalach szkaluje kościół znacznie gorzej od ateistówi swoim życiem i daje młodzieży straszny przykład.
N
Nohur
12 marca 2013, 23:49
Długo jeszcze wizerunek Kościoła w naszym kraju będzie zależał głównie od księży: proboszczów, katechetów, duszpasterzy - od ich wiary, stylu bycia, autentyczności, od stopnia otwarcia na świeckich, osobistego świadectwa ewangelicznego radykalizmu. Pewien oblat (poniżej link do wywiadu z nim - arcyciekawy człowiek) mawia, że nie ma siły, żeby ateista (niewierzący także w Kościół jako rzeczywistość nadprzyrodzoną), który wybierze się z nim i grupą młodych na kilkutygodniową hardcorową wyprawę rowerową, nie wrócił z niej przekonanym chrześcijaninem. Myślę, że wpływ na tę przemianę mają nie tylko codzienne, autentyczne cuda, bez których nie dojechaliby do celu, ale i osoba tegoż właśnie oblata, a także jego podpoiecznych. Miliony mądrych słów zdziałają niewiele, gdy zabraknie dla nich poświadczenia w osobistym życiu - niestety, ciągle jeszcze przede wszystkim w życiu księży. Polecam lekturę: http://lubliniec.naszemiasto.pl/artykul/galeria/1284169,rozmowa-z-o-tomaszem-maniura-zwyciezca-konkursu-dziennika,id,t.html
M
Maja
12 marca 2013, 22:48
Dziękuję ojcu,rozsądnie rzeczowo i otwarcie o antyklerykalizmie.
Dariusz Piórkowski SJ
12 marca 2013, 20:45
Do Artura, te zagrożenia, o których Pan pisze, były zawsze. A tam, gdzie chrześcijanie są prześladowani, gdzie ich życie jest narażone, co mają robić? Z tego, co wiem, póki co nikt nie nakazuje siłą w Europie aborcji czy eutanazji. Katolik tego  nie powinien robić. Jesli będzie robił, to tylko ujawni się jego rzeczywista wiara i zakorzenienie.
A
Artur
12 marca 2013, 20:21
@ ks. Piórkowski  CZ. 1 I to jest właśnie istota problemu czasów współczesnych. Cywilizacja łacińska wypracowała cywilizacyjno-kulturowe metody (w tym nadrzędność prawa naturalnego nad stanowionym), które realnie uniemożliwiały wykluczanie katolików z życia społecznego. Obecnie przy wyraźnej tendencji do rezygnacji z tej nadrzędności przez sam KK w stanowieniu i organizacji życia społecznego powstała próżnia zagospodarowana siłami, które nie chcą respektować np. normy nie zbijaj albo nie kradnij. Jednocześnie nie wypracowując innych realnych (skutecznych) metod przeciwdziałających temu zjawisku KK zostaje coraz skuteczniej spychany cywilizacyjnie na margines stanowienia i organizacji życia społecznego, pozostawiając cały KK (katolików !) na gwałt stanowionego prawa - aborcja, eutanazja, itd. z wszystkimi (w tym ekonomicznymi) pochodnymi nieuwzględniania Dekalogu - np. w stanowieniu normy dyskryminującej (także ekonomicznie!) rodzinę i samych katolików. 
A
Artur
12 marca 2013, 20:20
@ ks. Piórkowski   cz. 2 I w myśl tego co sam ksiądz pisze, że "jeśli druga strona nie wykazuje najmniejszych oznak dobrej woli, to trudno cokolwiek pozytywnego zrobić" - obecnie KK doświadcza już negowania samej definicji rodziny, a stanowione normy są SKUTECZNIE i dowolnie relatywizowane w każdej dziedzinie życia społecznego. W tym kontekście wykluczając agresję (czy obrona jest agresją ?!!!) obecnie (paradoksalnie za przyczyną samego KK !!!) wystawia się katolików na pastwę - jak nigdy w takim nasileniu - dramatycznie REALNEJ pokusy wyboru pomiędzy wiernością Bogu w większym lub mniejszym niedostatku, a negacją lub kompromisem (płynna i niejednoznaczna granica) pomiędzy wiernością Bogu, a konsekwencjami (także ekonomicznymi) stanowionego prawa. W takiej sytuacji negacja może być psychologicznie nawet bardziej komfortową (bo konsekwentną) postawą dla człowieka. Owocem tego jest letniość, nijakość i coraz częściej tylko formalna przynależność do KK. Obecnie dla człowieka konsekwentne respektowanie samego tylko wezwania do miłości, bez REALNIE społecznie funkcjonującego prawa naturalnego, staje się coraz bardziej tylko sentymentalnym gaworzeniem skrajnego naiwniaka i nieudacznika zmierzającego ku katastrofie. 
A
Artur
12 marca 2013, 20:16
ks. Piórkowski w odpowiedzi na moje pytanie: Szczególnie dla katolika wydaje się o wiele istotniejszy podział związany nie tyle z antyklerykalizmem ale z antykatolicyzmem (także z racji szerszego zakresu). A w tym, z największym problemem wynikającym z istnienia, bądź nieistnienia dobrej woli. To bowiem determinuje w sposób zasadniczy możliwość lub brak jakiejkolwiek komunikacji. Ludzie złej woli (niezależnie od przyczyn) zawsze byli, są i będą. I w tym kontekście mam pytanie: do jakich REALNYCH mechanizmów, nazwijmy "kulturowo-obronnych", powinien dążyć katolik w zetknięciu właśnie z brakiem dobrej woli, szczególnie popartej zwykłą agresją, a w tym gwałtem ekonomicznym albo społecznym ?  Owo "realnie" - proszę rozumieć jako SKUTECZNE "tu i teraz", a nie w perspektywie np. życia wiecznego ! Bo "tu i teraz" żyją katolicy uwarunkowani zarówno ekonomicznie jak i społecznie. ODPOWIEDZIAŁ: proszę podać jakieś konkretne przykłady antyklerykalizmu, który odwołuje się do "gwałtu ekonomicznego albo społecznego", bo nie do końca rozumiem pytanie. W antyklerykalizmie musi być jakaś komponenta związana z Kościołem, duchowieństwem. Jeśli jej nie ma, to wtedy mamy do czynienia z antyteizmem, lub różnego rodzaju totalitaryzmem. Jeśli druga strona nie wykazuje najmniejszych oznak dobrej woli, to trudno cokolwiek pozytywnego zrobić. Na pewno wykluczona jest agresja i "oko za oko", bo to tylko zwiększy problem. Poza tym, Jezus wyraźnie pokazuje, że zło należy znosić, to znaczy, przecierpieć, być cierpliwym. Oczywiście, to nie jest łatwe, to pewien ideał.
Dariusz Piórkowski SJ
12 marca 2013, 14:56
Mam wrażenie, że jednak autor pominął jeszcze jedno żródło antyklerykanych poglądów, czyli po prostu wolne media i prase.  ... Tak, celowo pominąłem media jako źródło antyklerykalizmu, ponieważ powiększyłoby to tekst, a po drugie, to temat na inny tekst, który być może powstanie. Generalnie zauważam, że media nastawione są na powierzchowność, a większość odbiorców nie chce ambitnych tekstów, audycji, reportaży, gdzie należałoby trochę więcej pomyśleć. Broń Boże, jakieś niuansowanie, różne punkty widzenia, nie mówiąc już o odniesieniu do siebie. Lepiej koncentrować się na innych. Większość mediów podaje uproszczoną wersję Kościoła, bo tak wygodniej. Gdyby się częściej mówiło, że Kościół to wszyscy ochrzczeni, wtedy trudniej byłoby kupować, czytać i oglądać głupawe antyklerykalne teksty i programy, bo sporo tych ludzi to właśnie ludzie ochrzczeni, ale nie czujący się częścią Kościoła. Przyczyniają się do tego także duchowni, którzy prezentują Kościół jako miejsce usługowe dla wiernych albo ograniczają odpowiedzialność za Kościół do jego zewnętrznego wymiaru: budynki, tace, wystrój, budowy.
L
leszek
12 marca 2013, 14:38
Mam wrażenie, że jednak autor pominął jeszcze jedno żródło antyklerykanych poglądów, czyli po prostu wolne media i prase. Wszyscy mają prawo pisać o czym chcą i o tym piszą  i nie ma sensu z tym wojować. Jeśli na portalu deon.pl ukazuje się felieton gdzie autor z zachwytem cytuje prostacką i płaską wypowiedź Wałęsy o homoseksualistach, to dlaczego portal deon.pl oburza się, gdy na innym portalu czy w innych mediach ukazują się felietony które w prostacki i płaski sposób odnoszą się do Kościoła ? Nie rozumiem, dlaczego jedno jest godne pochwały, a drugie jest naganne. Co do portali internetowych czy forów dyskusyjnych to jaki dzielny uczestnik takowych od początku zapewniam Ojca, że antykościelny czy antereligijny bełkot wylewał się z nich od samego początku. Osobiście mam wrażenie, że jednak jest krzywa stała, a nie krzywa wznosząca się. Może i książki Dawkinsa się sprzedają, ale z kolei wydawca w Polsce niejakiego Karlaheinza Deschnera zbankrutował i nic nie wiem, żeby ktoś produkcje tego pana wznawiał. Autor bardzo ciekawie pisze o róznych rodzajach antyklerykallizmu, ale mi jedno po głowie chodzi, mianowice jaka szkoda z tego wynika. Pomijam stres i dyskomfort, mnie też czasami podrywa, jak widzę absurdy i nonsensy jakie plotą ludzie z tytułami naukowym, cali napęczniali od pychy jacy to są nowocześni i "naukowi", co im w niczym nie przeszkadza pleść publoicznie dyrdymałów. To są ataki z zewnątrze, ale jeśli Ktoś kiedyś obiecał, że moce piekielnie go nie przemogą, to go nie przemogą i kropka. Osobiście nigdy nie słyszałem, żeby ktoś stracił wiarę bo coś przeczytał na portalu gazety wyborczej czy zobaczył w telewizorze, czy wysłuchał jakiegoś rechotu zwanego "kabaretem". Realne zagrożenie dla Kościoła płynie z wewnątrz i o tym Ojciec i cytowani autorzy słusznie piszą. I oczywiście pamieŧają, że Kościół to nie tylko kler, ale wszyscy katolicy.
12 marca 2013, 14:23
Najgorszą odpowiedzią na krytykę jest uznanie jej za atak wrogów pragnących niszczyć Kościół.Kiedyś ojciec Salij pisał że uznanie krytyki Kościoła przez porzucających kapłaństwo tylko jako wrogi atak jest błędem.Mądry pochyli się nad krytyką i wyciągnie wnioski bo być może jest tam jakaś prawda(przy założeniu że uznaje iż może popełniać błędy) , głupi i pyszny uzna ją bezrefleksyjnie za wrogi atak i nie wykorzysta okazji żeby coś zmienić na lepsze.Już najdawniejsze przysłowia zauważają że pradziwy przyjaciel to nie ten który poklepuje cię zawsze po ramieniu i mówi że jesteś super. Trzeba się zastanowić dlaczego antyklerykalizm zyskuje poklask i są tacy którzy wręcz ugrywają na nim polityczne , wcale nie małe poparcie.Czy cała krytyka to tylko wrogie pomówienia?
Y
y82ju
12 marca 2013, 13:40
Ciekawe, czy to przypadek, że numer tego artykułu w linku to 666 .. ... Na pewno nie przypadek, stoją za tym "oni" i tajemne siły.
C
celnik
12 marca 2013, 13:37
Ciekawe, czy to przypadek, że numer tego artykułu w linku to 666 ..
N
natalia
12 marca 2013, 13:03
W dniu 15 lutego 2013 r. w Domu Arcybiskupów Krakowskich pod przewodnictwem Kardynała Stanisława Dziwisza odbyło się posiedzenie Komisji d.s Duchowieństwa Konferencji Episkopatu Polski. Głównym tematem obrad były wyzwania stojące przed polskimi księżmi w kontekście nowej ewangelizacji. Temu tematowi poświęcony będzie list polskich biskupów do księży na Wielki Czwartek 2013 r., którego projekt był dyskutowany podczas obrad Komisji. Komisja z coraz większym zaniepokojeniem obserwuje narastającą kampanię medialnych ataków na Kościół, w tym na polskich księży. Z tego powodu biskupi zebrani na plenarnym posiedzeniu Komisji wyrażają głęboki niepokój i sprzeciw. Stanisław kard. Dziwisz  Czy ten cytat nic nie mówi poniższym komentatorom?
A
Ala
12 marca 2013, 11:44
Jestem antyklerykalna właśnie w tym teologicznym sensie, ale czasem nie wiem co takiego mogłabym zrobić (poza modlitwą oczywiście), żeby mojemu Kościołowi pomóc, żeby go ulepszyć. A niestety nie da się bronić Kościoła jeżeli zło wewnątrz niego jest faktem. Niestety, ale ja widzę więcej złego niż dobrego w kościele jako instytucji i jako parafii, a co więcej w najbliższym mi środowisku ludzie którzy odeszli od kościoła lub właśnie od niego odchodzą w 100% robią to z winy duchowieństwa. To jest pewne uproszczenie, nie ma miejsca, żeby się rozpisywać, ale antyklerykalizm zawsze będzie dopóki duchowni nie zaczną wywiązywać się ze swoich obowiązków wobec wiernych i nie zaczną w końcu głosić prawej nauki Chrystusa. Co, mam chodzić od księdza do księdza i upominać? 
N
Nico
12 marca 2013, 11:18
Czy na tym forum widzi ktoś różnicę, w logicznych zdaniach: 1) trwać przy Kościele 2) trwać przy Jezusie Jeśli bezkrytycznie utożsamisz te zdania to znaczy, że nie rozumiesz ewangeli, lub przyjmujesz ją fragmentarczynie. Oczywiście można trwać przy Kościele, ale tylko wtedy gdy trwamy przy Jezusie i zgadzamy się w pełni z tym co mówi ksiądz z ambony i tym co mówi Jezus w Ewangeli. Lecz głupotą jest tylko trwać przy Kościele, nie mając w Jezusnie przyjaciela i przewodnika. Trzymanie ciała Jezusa w ręku nie sprawia, że przestajemy grzeszyć, a konsumowanie nie sprawia, że stajemy się święci. Pamiętać trzeba, że bałwochwalstwo to myślenie takie, które umniejsza boga do rzeczy. Starajcie się, raczej przyjmować Jezusa, wspominając jego życie, tak Komunia spełnia swoje zadanie odnowy, odbudowy, ożywienia, pokrzepienia, umocnienia, pocieszenia. Dopóki jednak takie sterotypowe myślenie jest w Kościele, dopóty Kościół będzie karykaturą żywego chrześcijaństwa.
M
mythos
12 marca 2013, 11:17
Moim zdaniem jeszcze jednym powodem odwracania się ludzi od Kościoła, jest zepchnięcie na margines duchowości. Czy ktoś słyszał, by w parafii organizowano spotkania modlitwy kontemplacyjnej, medytacji, Lectio Divina? Przecież to wszystko jest w Tradycji Kościoła od kilkunastu wieków! Co mamy w zamian? Jedynie nabożeństwa paraliturgiczne, podczas których dominuje klepanie "zdrowasiek", co ma z duchowością niewiele wspólnego. Czy zamiast tego, ktoś potrafi jeszcze nauczyć Różańca, jako modlitwy medytacyjnej? Oczywiście są różne kursy, rekolekcje, warszaty, ale to margines. Kościoł zagubił duchowość, a pustkę zapełnił naciskiem na moralność. A skoro ludziom stawia się konkretne wymagania, to ludzie także zaczynają patrzeć na swoich pasterzy. I jak jest rozdźwięk, to w końcu odchodzą. A duchowości szukają w innych religiach ..
P
polityk
12 marca 2013, 09:58
Protest PiSu to jest właśnie przejaw klerykalizmu politycznego. W ten sposób łatwo sobie zjednać wyborców i "oburzonych", i dołożyć władzy. Co do tego nie mam wątpliwości. Ten sam zespół nie sprzeciwia się, kiedy katolicy niosą na marszach obraźliwe sztandary i wykrzykują z agresją. Trzeba więc być ostrożnym z tymi protestami. U nas politycy jak już nie mają żadnej karty przetargowej, to ostatnią deskę ratunku widzą w Kościele. PiS w manipulowaniu i stawaniu po stronie Narodu z Kościołem, a Ruch Palikota na odwrót. A wszystko po to, by użyć Kościół do swoich celów.
R
rafi
12 marca 2013, 09:53
Weźmy ostatni przykład: występ kabaretu "Limo" w TVP2. Nie wiem czy był to występ antyklerykalny, nie oglądałem go. Chociaż za taki uznał go pewien dziwny twór o nazwie "Parlamentarny zespół ds. przeciwdziałania ateizacji". Ja rozumiem że komuś może nie podobać się występ kabaretu, ale jeśli już pragnie bronić wiary, to przydałoby się żeby zajrzał chociaż do Pisma Świętego, żeby wiedział przynajmniej czego (albo kogo) chce bronić. Nie trzeba długo czytać, wystarczy dojechać do piątego rozdziału Ewangelii Mateusza. Tam jest jasno napisane: "Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was.  Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie". Nie wydaje mi się by ostry protest tegoż zespołu był wyrażeniem ich radości. Dopatrywałbym się czegoś przeciwnego. Wydaje mi się czymś kuriozalnym, że z jednej strony ktoś broni swojej wiary, a z drugiej - nie słucha się Jezusa. W takim razie pytam się: komu wierzą ci panowie, w kim pokładają nadzieję? O co im chodzi? Czy to jest wiara, czy może jej karykatura? I w końcu, może kabaret "Limo" wcale nie śmieje się z prawdziwej wiary, tylko właśnie z takiej jej karykatury?
Dariusz Piórkowski SJ
12 marca 2013, 08:41
Do Norberta, i co z tego wyrażania "niepokoju i sprzeciwu"?
N
Norbert
12 marca 2013, 08:31
W dniu 15 lutego 2013 r. w Domu Arcybiskupów Krakowskich pod przewodnictwem Kardynała Stanisława Dziwisza odbyło się posiedzenie Komisji d.s Duchowieństwa Konferencji Episkopatu Polski. Głównym tematem obrad były wyzwania stojące przed polskimi księżmi w kontekście nowej ewangelizacji. Temu tematowi poświęcony będzie list polskich biskupów do księży na Wielki Czwartek 2013 r., którego projekt był dyskutowany podczas obrad Komisji. Komisja z coraz większym zaniepokojeniem obserwuje narastającą kampanię medialnych ataków na Kościół, w tym na polskich księży. Z tego powodu biskupi zebrani na plenarnym posiedzeniu Komisji wyrażają głęboki niepokój i sprzeciw. Stanisław kard. Dziwisz
Dariusz Piórkowski SJ
12 marca 2013, 07:59
Do Piotra, częściowo się zgadzam. Ale czasem tzw. krytyka (bo to jednak jest trochę coś innego) może być zawiniona przez sam Kościół i przykład lub brak przykładu wierzących. Jeśli ktoś został bardzo poraniony przez ludzi Kościoła i stał się wrogi, to oczywiście, nie usprawiedliwia to w pełni jego zachowania, ale jednak nie można tylko potępiać jego, a siebie wybielić. Kościół jest również grzeszny i popełnia błędy, więc krytyka, jeśli nie jest bzdurna i bezpodstawna, może się mu przysłużyć. Nie oceniałbym wszystkiego w schemacie czarno- białym, bo sprawa jest bardziej skomplikowana.
P
Piotr
12 marca 2013, 07:39
A może by tak na to inaczej spojrzeć? Temu że kościół jest obrażany nie ma co się dziwić, bo Pan Jezus to już zapowiedział. I to żadna nowość. A teraz druga sprawa. Może to że chrześcijaństwo jest prześladowane jest kolejnym dowodem na jego autentyczność. Słyszeliście żeby na przykład prześladowano buddystów, muzułmanów czy hinduistów. Po co szatan ma walczyć z czymś co jest nieprawdziwe. Powinniśmy tylko modlić się żeby ci ludzie którzy prześladują Kościół się opamiętali. Bo po śmierci mogą tego żałować. Myślę że gdyby to nie było warte, to Pan Bóg by się nie cielał w człowieka i nie ponosił takiej ofiary. Wydaje mi się że my po prostu nie zdajemy sobie sprawy z tego co po naszej śmierci fizycznej możemy zyskać lub też stracić. A z takich ludzi co prześladują Kościół jeszcze może coś być np. św.Paweł najpierw fanatyk i prześladowca chrześcijan, a później wielki święty.
Dariusz Piórkowski SJ
12 marca 2013, 07:39
do Artura, proszę podać jakieś konkretne przykłady antyklerykalizmu, który odwołuje się do "gwałtu ekonomicznego albo społecznego", bo nie do końca rozumiem pytanie. W antyklerykalizmie musi być jakaś komponenta związana z Kościołem, duchowieństwem. Jeśli jej nie ma, to wtedy mamy do czynienia z antyteizmem, lub różnego rodzaju totalitaryzmem. Jeśli druga strona nie wykazuje najmniejszych oznak dobrej woli, to trudno cokolwiek pozytywnego zrobić. Na pewno wykluczona jest agresja i "oko za oko", bo to tylko zwiększy problem. Poza tym, Jezus wyraźnie pokazuje, że zło należy znosić, to znaczy, przecierpieć, być cierpliwym. Oczywiście, to nie jest łatwe, to pewien ideał.
A
Artur
12 marca 2013, 02:36
@ ks. Piórkowski Szczególnie dla katolika wydaje się o wiele istotniejszy podział związany nie tyle z antyklerykalizmem ale z antykatolicyzmem (także z racji szerszego zakresu). A w tym, z największym problemem wynikającym z istnienia, bądź nieistnienia dobrej woli. To bowiem determinuje w sposób zasadniczy możliwość lub brak jakiejkolwiek komunikacji. Ludzie złej woli (niezależnie od przyczyn) zawsze byli, są i będą. I w tym kontekście mam pytanie: do jakich REALNYCH mechanizmów, nazwijmy "kulturowo-obronnych", powinien dążyć katolik w zetknięciu właśnie z brakiem dobrej woli, szczególnie popartej zwykłą agresją, a w tym gwałtem ekonomicznym albo społecznym ?  Owo "realnie" - proszę rozumieć jako SKUTECZNE "tu i teraz", a nie w perspektywie np. życia wiecznego ! Bo "tu i teraz" żyją katolicy uwarunkowani zarówno ekonomicznie jak i społecznie.
PK
pan kleks
12 marca 2013, 01:26
religia , czyli ciemnota fruwa
K
kowalski
12 marca 2013, 01:17
przeminela wiara w zeusa , przeminie i w jezusa
T
tak
11 marca 2013, 23:16
Dariusz Piórkowski SJ, To nie był w żadnym wypadku zarzut, ponieważ zaznaczyłem , że jestem pewny , że ksiądz o tych sprawach doskonale wie. To było , z mojej streony, po prostu drobne uzupełnienie, chociaż nie da się ukryć , że trochę przydługachne.
W
wer
11 marca 2013, 23:07
do MR:) Skoro tak nas nienawidza to znaczy że jestesmy dobrym Znakiem:).... Gdybysmy nim nie byli, nie zwrócono by uwagi na nas...
Dariusz Piórkowski SJ
11 marca 2013, 21:11
cd 2. ale krytyka może też wynikać z nienawiści często wynikającej ze zranienia człowieka  przez ludzi Kościoła. Problem w tym , że bywa, że te zranienia wynikają z braku pokory. Np: i ja zostałem parę razy niemile pouczony przez spowiednika. Jeden się obrazi, wściekając się „jak on śmiał mnie tak potraktować”. Ja uznałem, że skoro zgrzeszyłem to powinienem takie zachowanie spowiednika przyjąć. Trudno.  Przecież nie byłem niewinny. Owszem byłem skruszony, ale to nie oznacza , że spowiednik z tego powodu powinien wpaść w zachwyt. Czasami taki wstrząs dobrze robi. Mnie przynajmniej tak. Zwrócił mi uwagę, że może zbyt lekko potraktowałem swoje grzechy, a możę i samą spowiedź. Zdarza się. Ale rozumiem, że są ludzie nadwrażliwi na swoim punkcie i każdą krytykę ciężko znoszą. Ci wolą obrazić się na Kościół i z jakiegoś powodu uważają , że Bóg by ich znacznie lepiej potraktował. Niektórzy  nieodpowiedzialni księża jeszcze ich w tym utwierdzają. 3. grupa to ludzie, którzy z pełną premedytacją z różnych pobudek : materialnych, politycznych, manii wielkości,  źle  rozumianej niezależności i co tu ukrywać z głupoty.  ... Dokładnie o tym napisałem w tekście:) Ale nie da się rozwinąć wyczerpująco wszystkiego, bo i tak niektórzy nie dochodzą do połowy...
MR
Maciej Roszkowski
11 marca 2013, 21:03
"Będziecie znakiem, któremu sprzeciwiać się będą". Czego i jakim znakiem jestśmy my- Kościół?
T
tak
11 marca 2013, 20:21
cd 2. ale krytyka może też wynikać z nienawiści często wynikającej ze zranienia człowieka  przez ludzi Kościoła. Problem w tym , że bywa, że te zranienia wynikają z braku pokory. Np: i ja zostałem parę razy niemile pouczony przez spowiednika. Jeden się obrazi, wściekając się „jak on śmiał mnie tak potraktować”. Ja uznałem, że skoro zgrzeszyłem to powinienem takie zachowanie spowiednika przyjąć. Trudno.  Przecież nie byłem niewinny. Owszem byłem skruszony, ale to nie oznacza , że spowiednik z tego powodu powinien wpaść w zachwyt. Czasami taki wstrząs dobrze robi. Mnie przynajmniej tak. Zwrócił mi uwagę, że może zbyt lekko potraktowałem swoje grzechy, a możę i samą spowiedź. Zdarza się. Ale rozumiem, że są ludzie nadwrażliwi na swoim punkcie i każdą krytykę ciężko znoszą. Ci wolą obrazić się na Kościół i z jakiegoś powodu uważają , że Bóg by ich znacznie lepiej potraktował. Niektórzy  nieodpowiedzialni księża jeszcze ich w tym utwierdzają. 3. grupa to ludzie, którzy z pełną premedytacją z różnych pobudek : materialnych, politycznych, manii wielkości,  źle  rozumianej niezależności i co tu ukrywać z głupoty.  Nienawidzą Kościoła i będą go zawsze atakować, bo im się to opłaca, bo zdobywają poklask salonowych klakierów, bo muszą kogoś lub coś nienawidzić ,  bo to im pozwala czuć się lepszymi, bo Kościół im przypomina , że postępują źle a oni sobie tego nie życzą.
T
tak
11 marca 2013, 20:19
Dałem 5 gwiazdek, bo sama główna myśl jest ze wszech miar słuszna. Zakładam, że Autor o tym co ja chcę napisać wie doskonale , chociaż nie wyakcentował  tego: mianowicie krytyka Kościoła może być: 1.z pobudek troski o niego – nie chodzi mi tu tylko o wierzących, ale także o niewierzących, którzy jednak widzą zalety KK i troską ich przejmuje jego kryzys. Np.: widzą pozytywny wpływ  wiary na wychowanie młodzieży, dobry wpływ na życie społeczne.  Wszak Dekalog i etyka chrześcijańska mówi o miłości nie tylko Boga , ale i bliźniego : o obowiązku pomocy chorym, cierpiącym, głodnym, ubogim, a więc potrzebującym nie tylko pomocy fizycznej , ale też psychicznej i duchowej. To, że nam się to lepiej lub gorzej udaje nie powinno być argumentem przeciwko nam - wierzącym, bo nie jesteśmy ideałami, ale przynajmniej się staramy. „Bądźcie święci, bo ja jestem święty” zobowiązuje nas Bóg, nasz najwyższy autorytet. Gdy nam się to nie udaje przynajmniej mamy wyrzuty sumienia.
N
Norbert
11 marca 2013, 17:00
Kościół jest dziś "planowo atakowany" przez "różne środowiska libertyńskie, ateistyczne i masońskie" - pisze przewodniczący Episkopatu Polski, metropolita przemyski abp Józef Michalik w liście pasterskim na pierwszą niedzielę Wielkiego Postu. "Nie oszczędzają Kościoła liberalne telewizje i takież pisma. Nawet rządowe instytucje, niby promując pluralizm medialny, ostatnio zdyskryminowały katolicką telewizję, co na szczęście budzi świadomość narodu" - napisał hierarcha. Jego zdaniem "jeszcze bardziej niebezpieczne są rozłamy wewnątrz Kościoła, ujawniające nawet wśród duchownych nieposłuszeństwo przełożonym i pasterzom". "To jest bolesne, ale trzeba o tym mówić i zachęcać się wzajemnie do zwyczajnej pokory w duchu posłuszeństwa Kościołowi, Papieżowi i pasterzom, którzy stawiają niekiedy wymagania trudne, ale zgodne z Ewangelią, i dlatego twórcze" - zaznaczył abp Michalik.
N
Norbert
11 marca 2013, 16:54
Metropolita krakowski podczas porannej części misterium pasyjnego w Kalwarii Zebrzydowskiej stwierdził, że ataki na Kościół są bardziej przebiegłe i przewrotne niż w czasach komunizmu. Dostało się też tym katolikom, którzy krytykują duchownych. - Kościołowi szkodzą ci, którzy - choć są jego sługami - uporczywie i nieodpowiedzialnie upowszechniają zdeformowany obraz wspólnoty, a zwłaszcza jej pasterzy..." Kalwaria Zebrzydowska 2012 r
:
:)
11 marca 2013, 16:03
Ktoś mi kiedyś powiedział (pewnie chcąc złagodzić rozgoryczenie z powdu niewybrednych plotek) to dobrze że o tobie mówią, to znaczy że jesteś coś warta, czegoś ci zazdroszczą. Powinnaś sie zacząć martwić gdy przestaną o tobie mówić. To prawda kościół jest bardzo mocno atakowany  w niewybredny sposób. Często kłamliwie lub bardzo wyolbrzymiony sposób. Najmniejsze potknięcie rośnie do rangi skandalu niemal światowego albo światowego. To co uchodzi wielkim cywilom tego swiata, nie zostanie przebaczone ludziom kościoła. Tak ludziom, bo kapłani to przede wszystkim ludzie zwyczajni, ze swoimi wadami ale i zaletami. Amy o tym nie pamiętamy, jak i otym, że do kościoła idziemy na spotkanie z Bogiem, a kapłan jest naszym ludzkim przewodnikiem.  Nie potrafimy bronić się przed atakami i gdy my zastanawiamy się czy zareagować nasi przeciwnicy nie przebierają w środkach i słowach.  Oni w przeciwieństwie do wielu z nas nie mają wstydu tylko wizję świetności i chwały choćby przez przysłowiowe 5 minut. Atakują nas i będą atakować bo nie mają żadnych zasad nie wyznają żadnych wartości. Do póki kościół będzie ostoją prawdy i moralności, niesprzedawalnych wartości, dopóty bedzie atakowany, przez tych wszystkich którzy tak naprawdę nie mają nic do powiedzenia. Te wrzaski jednak nie zaguszą prawdy.