Biskup od rogatych dusz

Biskup od rogatych dusz
(fot. Sławek / wikipedia.org / CC BY-SA 2.0)
ks. Andrzej Luter

Brakuje Go już rok. Ta nieobecność jest boleśnie odczuwana przez wszystkich, którzy rozumieją, że drogą Kościoła w Polsce, i nie tylko u nas, jest otwartość - o abp. Józefie Życińskim w 1. rocznicę śmierci pisze ks. Andrzej Luter.

Papież Benedykt XVI mówi coraz częściej o "dziedzińcu pogan", o potrzebie rozmowy z ludźmi spoza Kościoła. Współczesny świat nie pozostawia żadnych złudzeń, trzeba realizować wskazania ewangeliczne i przerzucać mosty do innych ludzi, nawet najbardziej od nas oddalonych.

DEON.PL POLECA

Abp Józef Życiński robił to zawsze. Jedni nazywają go Don Kichotem polskiego Kościoła i żałują, że nie miał swojego Sancho Pansy, ja natomiast nazwałem go zaraz po śmierci Beamonem, którego rekordowy skok nie mógł zostać pobity przez prawie trzydzieści lat. Jest w tych porównaniach dużo pesymizmu, ale po roku nabieram nadziei, że może powoli zrozumiemy prosty fakt: abp Życiński był prorokiem współczesnego Kościoła, doskonale wyczuwającym znaki czasu.

Adam Michnik na okładce książki, które wyjdzie za kilka dni napisał: "Jednym chodzi o karierę, a innym o prawdę - miał powiedzieć Leszek Kołakowski do księdza Józefa Życińskiego". Życińskiemu chodziło o prawdę. Był wybitną osobowością, człowiekiem wielkiej inteligencji, odwagi i talentu pisarskiego. Jego "Listy do Nikodema" czytaliśmy w latach stanu wojennego z wypiekami na twarzy. Mówiono o nim, że jest człowiekiem cnót ewangelicznych i Kościoła posoborowego. Dla wielu z nas był kapłanem niepokornych, dusz rogatych. Potrafił być ostry i precyzyjny w swych diagnozach, ale potrafił też zmieniać zdanie. Wolny był od fanatyzmu. Po prostu był człowiekiem dialogu. I taki też właśnie jest w pasjonujących rozmowach z Olą Klich. Wyłania się z nich wielce rozumna i dobra twarz polskiego katolicyzmu.

Mam przed sobą wywiad rzekę z arcybiskupem. Tytuł: "Świat musi mieć sens. Przerwana rozmowa". W księgarniach znajdzie się chyba 15 lutego. Aleksandra Klich prowadziła rozmowy z arcybiskupem do samego końca, ostatnia - niestety - nie odbyła się z powodu nagłej śmierci metropolity lubelskiego. To jest książka wstrząsająca, rok po swojej śmierci arcybiskup znów zabierze głos, wobec którego nikt nie będzie mógł przejść obojętnie. Czytam zatem: "Boję się świata, w którym bez poczucia odpowiedzialności moralnej, bez głosu sumienia można w imię sukcesu usprawiedliwić wszystko. Także zniewolenie dla naszego bezpieczeństwa. (…) Konieczne jest mocne rozdzielenie systemu państwowego od organizacji kościelnej. Jeśli tego nie zrobimy, będziemy mieli państwo teokratyczne, które jest nieszczęściem. (…) Nie tylko można wątpić, wątpienie jest błogosławione. Czasem trzeba dotknąć ran, żeby być bliżej sensu życia.(…) Proszę wierzyć, że nie wszystko musimy rozumieć. (…) Zmilitaryzowane chrześcijaństwo. Zgadzam się z Tischnerem, że takie chrześcijaństwo to nie chrześcijaństwo, i nie mogę zrozumieć tych, którzy tego nie rozumieją. (…)

Początkiem dramatu jest przekonanie, że jesteśmy lepsi, więcej wiemy. Chrystus powiedział: "Wy jesteście światłem świata", ale nie sugerował, że reszta to mrok. (…) Nie wolno radosnej prawdy o Zmartwychwstaniu przekładać na język buńczucznego pomachiwania szabelką. Kościół płacił nieproporcjonalnie wielką cenę za postawy tych, którzy chcieli robić użytek z szabel, nie zwracając uwagi na treść Ewangelii. (…) Czasem w Kościele w Polsce widzę ducha, który inspirował bolszewików, gdy mówili: "To, co służy utrwaleniu zdobyczy rewolucji jest dobre". Nie, żadne zdobycze nie usprawiedliwiają pogardy dla człowieka, nienawiści, braku tej solidarności, w której wyraża się humanizm. (…) Staram się każdego traktować indywidualnie, bo dramat każdego człowieka jest inny. Największy grzesznik, pogubiony, sfrustrowany, zasługuje na tolerancję. Wiem, że tego podejścia nie rozumie wielu ideologów trzymania się zasad za wszelką cenę. Jednak dla mnie odczłowieczone zasady są do przyjęcia w matematyce, ale nie wobec człowieka. (…) Uważam, że człowiek stanowi najważniejszą wartość. To ludzkiej godności ma służyć tolerancja, dlatego zawsze bronię ludzi, którzy znajdują się w skrajnych sytuacjach."

To tylko niewielka część wypowiedzi arcybiskupa z tej ok. 150. stronicowej książki. Nie spodoba się ona piewcom fundamentalizmu, ale to zrozumiałe, przecież abp Życiński był ewangeliczną twarzą Kościoła, i - jak słusznie powiedział rok temu ks. Adam Boniecki - po jego słowach tysiące osób odczuwało ulgę, nabierało nadziei, że biskup nie musi mówić językiem patriarchalnego wodza, nie znoszącego sprzeciwu, ale może wypowiadać się w stylu pasterza - sługi, który rozumie człowieka w całej jego złożoności i grzeszności.

Nie był fundamentalistą moralnym, ani moralizatorem, kierował się tylko Ewangelią. Arcybiskup Józef Życiński był wielkim uczonym: filozofem, kosmologiem, logikiem, znawcą teorii ewolucji. To prawda. Ale przede wszystkim był bardzo dobrym człowiekiem. Najważniejszym przesłaniem jego życia kapłańskiego było miłosierdzie, tak jak dla Jana Pawła II, którego był wiernym naśladowcą i uczniem.

Autor jest asystentem kościelnym Towarzystwa "Więź" (miesięcznik "Więź", wydawnictwo "Biblioteka Więzi" i Laboratorium "Więzi")

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Biskup od rogatych dusz
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.