"Drobne korekty"

Prezydent Francji Francois Hollande i premier Jean-Marc Ayrault. (fot. EPA/PHILIPPE WOJAZER)
KAI / Marcin Przeciszewski / psd

Mimo że zaledwie 3 proc. Francuzów opowiada się za "małżeństwami" homoseksualnymi, prezydent Hollande chce je wprowadzić za wszelką cenę - mówi KAI Antoine Renard, przewodniczący Związku Katolickich Stowarzyszeń Rodzinnych w Europie. Dodaje, że w proponowanych przez socjalistów zapisach prawa nie będzie już pojęć ojca, matki ani żony czy męża.

Od kilku tygodniu we Francji trwają masowe protesty przeciwko projektowi prawa ustanawiającego małżeństwa homoseksualne. W ubiegły weekend ponad 200 tys. Francuzów wyszło w proteście na ulice Paryża oraz innych miast. Jaka jest geneza tego prawa?

Antoine Renard: Nowy prezydent Francji, socjalista François Hollande podczas swej kampanii wyborczej wiosną tego roku wysunął propozycję uznania prawnego "małżeństw" jednopłciowych. Postulat ten jednak nie wywołał wówczas poważniejszej publicznej debaty, gdyż kampania prezydencka została zdominowana przez problemy ekonomiczne, pomysły na przezwyciężenie kryzysu finansowego, itp. Kiedy Hollande 15 maja br. objął urząd prezydenta, pozostający pod jego wpływem socjalistyczny rząd proponował, aby jak najszybciej zrealizować tę propozycję. Rząd przygotował więc szybko projekt nowelizacji Kodeksu Prawa Cywilnego i złożył to do Parlamentu.

DEON.PL POLECA

Na czym nowelizacja ta ma polegać? Jaki jest kształt ustawy wprowadzającej "małżeństwa" homoseksualne?

Nie ma osobnej ustawy. "Małżeństwa" homoseksualne mają być wprowadzone do obowiązującego systemu prawnego na drodze - jak wyjaśnia rząd: "drobnych korekt" Kodeksu Prawa Cywilnego.

Drobnych korekt?

Tak, kluczowe znaczenie ma dodanie zaledwie 5 słów do artykułu mówiącego, że małżeństwo jest związkiem zawartym między mężczyzną i kobietą. Propozycja nowelizacji polega na dodaniu słów: "lub osobami tej samej płci". Te pięć wyrazów zmienia całą konstrukcję prawa w sferze małżeńskiej, istniejącą od starożytności. W ślad za tym trzeba było zmienić wszystkie pozostałe zapisy Kodeksu odnoszące się do małżeństwa i rodziny. Tam, gdzie jest mowa o ojcu bądź matce, proponuje się wstawić "rodziców" a terminy ojciec i matka mają być wykreślone. Znowelizowany przez socjalistów Kodeks nie będzie też zawierać pojęcia żony i męża, a kiedy będzie mowa o którymś z nich, zastępowane będzie to ma być terminem "małżonkowie".

A czy jest mowa o adopcji przez "małżeństwa" homoseksualne? Czy projekt zgłoszony przez lewicę przyznaje im takie prawo?

Oczywiście i na dodatek - jeśli związek homoseksualny zostanie zrównany z małżeństwem, nie potrzebna będzie jakakolwiek zmiana zapisów. Adopcja w takim związku będzie czymś oczywistym w świetle prawa. Przecież adopcja jest jedną z możliwości posiadania dziecka. Nikt parze homoseksualistów nie będzie mógł zabronić skorzystania z tego prawa.

Ponadto "małżeństwa" homoseksualne "posiadające" dzieci będą mogły korzystać z wszystkich ulg, zasiłków i innych korzyści, wynikających z rozwiniętej we Francji polityki rodzinnej. A skala tej pomocy jest na prawdę ogromna. Niemal połowa rodzin posiadających trójkę lub więcej dzieci, otrzymuje z tego tytułu sumy większe od zarobków rodziców. Będzie to więc istotny motyw zachęcający pary homoseksualne do adopcji kolejnych dzieci. A podatnicy - w zdecydowanej większości przeciwni "małżeństwom" homoseksualnym - będą ze swych podatków finansować oddawanie dzieci parom homoseksualistów.

Dlaczego jednak socjaliści tak ostro promują "małżeństwa" homoseksualne, skoro we Francji prawna możliwość rejestracji związków partnerskich, także jednopłciowych?

Choć we Francji istnieje możliwość zawierania związków partnerskich w formie tzw. PACS-u, nie satysfakcjonuje to środowisk homoseksualnych. PACS (Pacte Civil de Solidarité, przyjęty został w 1999 r., gdy socjalista Lionel Jospin stał na czele francuskiego rządu. Jest to zwykła umowa cywilna, zawierana przed notariuszem. Reguluje ona zasady dziedziczenia, opiekę społeczną oraz współodpowiedzialność za długi (zaciągnięte w czasie trwania związku). Nie pozwala jednak na wspólną adopcję dzieci. PACS, podobnie jak małżeństwo, zwalnia od podatku spadkowego po zmarłym partnerze (konieczne jest jednak spisanie testamentu; sam kontrakt nie gwarantuje, że partner automatycznie stanie się spadkobiercą). Z kolei rozwiązanie PACS-u jest o wiele prostsze niż małżeństwa. Wystarczy, by jeden z partnerów wysłał do odpowiedniego urzędu w swojej miejscowości (tribunal d'instance) list polecony informujący o zerwaniu umowy.

Zatem wielu homoseksualistów PACS nie satysfakcjonuje. Szczególnie dlatego, że nie przyznaje związkom partnerskim możliwości adopcji. Dlatego homoseksualiści domagają się prawa do zawarcia małżeństwa.

Czy ten projekt ustawy spotkał się z poparciem społecznym?

Nie, gdyż zaledwie 3 proc. Francuzów opowiada się za "małżeństwami" osób tej samej płci. Ponadto prawo nakłada na państwo obowiązek konsultacji projektów nowych ustaw z określonymi organizacjami społecznymi. W tym przypadku konsultowane były m.in. kasy świadczeń rodzinnych, kasy ubezpieczenia emerytalnego, ogólnokrajowa unia stowarzyszeń rodzinnych, Rada Edukacji Narodowej, itp. Wszystkie te instytucje wydały zdecydowanie negatywna opinię o projekcie ustawy. Konsultowana była również Rada Państwa, która prawdopodobnie wypowiedziała się także negatywnie. Prawo gwarantuje dyskrecję jej opinii, a prawo do ich ujawnienia ma tylko rząd. Skoro jednak rząd tego nie zrobił, można wnioskować, że nie była to opinia korzystna.

Pomimo że wszystkie konsultowane szczeble wydały opinię negatywną oraz pomimo równie negatywnego stanowiska Wielkiego Rabina Francji, biskupów katolickich i środowisk psychologów oraz olbrzymiej liczby listów protestacyjnych, prezydent Hollande zdecydował się przekazać projekt ustawy pod obrady Parlamentu.

W oparciu o jakie argumenty?

Widać je w rządowej kampanii społecznej, prowadzonej głównie za pośrednictwem mediów. Forsuje ona hasło: "Małżeństwo dla wszystkich". Rząd wyjaśnia, że większość Francuzów jest przychylna małżeństwom jednopłciowym. Tymczasem badania pokazują co innego, że zaledwie 3 proc. obywateli jest za wprowadzeniem "małżeństw" homoseksualnych, a 97 proc. jest temu przeciwna bądź nie wyraża swego zdania.

Kampania opiera się też na tezie, że "należy przekroczyć kolejny etap społecznej ewolucji". Ta skandaliczna argumentacja zakłada, iż "małżeństwo" homoseksualne jest naturalnym elementem ewolucji jaką podąża ludzkość - czymś naturalnym i pozytywnym.

W trakcie kampanii wyjaśnia się, że małżeństwo - definiowane jako związek mężczyzny i kobiety - jest "de facto" instytucją katolicką, powstałą w czasie kiedy Kościół mógł narzucać prawo wynikające z zasad religii. Wprowadzenie "małżeństw" homoseksualnych prezentowane jest więc jako element wyzwalania społeczeństwa spod wpływów kościelnego obskurantyzmu, ku pełniejszej realizacji zasady wolności.

Jest to nieprawda. Małżeństwa nie wynalazł Kościół. Istniało ono wcześniej niż chrześcijaństwo, zarówno w prawie żydowskim, jak i w prawie rzymskim. Gdyby tak nie było, Jezus nie zostałby zaproszony na wesele do Kany Galilejskiej i nie mógłby dokonać tam swego pierwszego cudu.

Jak na to wszystko reaguje społeczeństwo?

Bardzo liczne środowiska, a przede wszystkim chrześcijańskie, protestują wysyłając listy i apele do prezydenta. A skro to nie skutkuje, ludzie zaczynają wychodzić na ulice, choć akcja ta nie została skoordynowana i nie jest decyzją jakichś struktur. Takie spontaniczne manifestacje miały miejsce 17 listopada zarówno w Paryżu, jak i w wielu innych miastach.

Co Pan przewiduje w najbliższych miesiącach?

Skala protestu społecznego z pewnością będzie narastać. Jednak nie sądzę, aby uniemożliwiło to korzystna dla "małżeństw" homoseksualnych decyzję Parlamentu. Parlament jest zdominowany przez socjalistów, a jeśli chodzi o posłów innych ugrupować, to pojęcie rodziny przez większość z nich nie jest cenione. Ponad połowa francuskich parlamentarzystów żyje w kolejnych związkach, silne jest też lobby homoseksualne.

Poważnym problemem na przyszłość jest fakt, że socjalistom nie chodzi tylko o wprowadzenie "małżeństw" homoseksualnych. Ich program przebudowy społeczno-obyczajowej jest znacznie bardziej dalekosiężny.

13 lat temu, kiedy był wprowadzany PACS, socjaliści zapowiadali, że nigdy nie będą się domagać "małżeństw" homoseksualnych. Spodziewać się więc możemy kolejnych etapów tej "ewolucji", zresztą sam prezydent Hollande wspomniał już o potrzebie prawa do eutanazji. Na razie temat nie jest nagłaśniany, gdyż socjaliści czekają na odpowiedni moment.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Drobne korekty"
Komentarze (6)
2 grudnia 2012, 22:03
To się musi źle skończyć.Coś musi się wydarzyć żeby Europa się opamiętała i nie brnęła ku samozagładzie.Wierzę że tak się stanie że Europa odejdzie od fałszywie pojętej poprawności tolerancji. 
A
Arkadiusz
2 grudnia 2012, 21:39
To już nie demokracja tylko demonkracja. Najpierw aby nie ranić mniejszości zakazuje się przejawów religii w sferze publicznej a niepostrzeżenie mniejszość narzuca swą wolę większości wbrew prawu Bożemu i naturalnemu. Ostatnio czytałem w polskim miesięczniku Focus artykuł mówiący o tym jak to dzieci par jednopłciowych mają lepiej.
I
izajasz
2 grudnia 2012, 11:48
Bóg może posłużyć się islamem jak niejednokrotnie w historii Izraela posługiwał się jego wrogami gdy obyczaje upadały. Byłem dzisiaj w kościele i zauważyłem że sól już tak zwietrzała że nadaje się chyba już tylko na wyrzucenie. Sprawiedliwych jest już tak mało że przypomina to czasy sodomskie.
J
Jurek
2 grudnia 2012, 03:42
Islam jest jak rak, wszystko pozera i niema z Bogiem nic wspolnego.
A
Alhamdulillach
1 grudnia 2012, 16:13
uratować Europę może już tylko Islam. Pan Bóg widzi, że sól Kościoła zwietrzała, więc daje nam muzułmanów.
K
Kubalicki
1 grudnia 2012, 16:12
uratować Europę może już tylko Islam. Pan Bóg widzi, że sól Kościoła zwietrzała, więc daje nam muzułmanów.