Fundamentalizm w polskim odcieniu

Ogólnopolska demonstracja "O świecką szkołę i socjalne państwo", Warszawa 2006 (fot. KAI/Jacek Zawadzki)
Krzysztof Ołdakowski SJ

Ciasnota myślenia oraz absolutyzacja idei i poglądów to najprostsza droga do popadnięcia w fundamentalizm. Własne przekonania traktuje się jako normę, której wszyscy powinni się podporządkować. Fundamentalizm jest związany z dosłownym rozumieniem pojęć i zasad niezależnie od zmieniających się warunków kulturowych i społecznych.

Istnieje dzisiaj w Polsce wiele form fundamentalizmu. Nie są one związane z jakimś szczególnym ekstremizmem, ale wsączają w codzienne życie sporo niepokoju. Obecnie zjawisko to wiąże się często z kwestionowaniem i odrzucaniem wszystkiego, co posiada jakikolwiek związek z religią, a jeszcze bardziej z chrześcijaństwem. Taka postawa znajduje konkretny wyraz w próbach usuwania wszelkich symboli religijnych z przestrzeni publicznej. Wyczyszczenie codziennego życia z jakiegokolwiek odniesienia do Boga stało się programowym celem laickich fundamentalistów. Czy w ten sposób bezideowość nie stanie się nową formą fundamentalizmu?

DEON.PL POLECA

Coraz większą popularność w mediach zyskuje relatywizm obyczajowy, dla którego wszystko jest w równym stopniu dobre i dozwolone. Nie można oceniać pewnych zjawisk jako moralnie nagannych, bo można być posądzonym o fanatyzm i nietolerancję. Brak jasności w ocenach, rozmycie i brak krytycyzmu stają się podstawą nowych propozycji na życie. Groźne jest to, iż ci, którzy proponują drogę kolekcjonowania wrażeń i przekraczania kolejnych tabu, czynią ze swojego stylu bycia normę obowiązującą dla wszystkich. Twórcy nowego fundamentalizmu nie pozwalają na inne poza proponowanymi przez siebie poglądy i formy działania.

Każda z religii zawiera jasne przekonania i zasady, w które trzeba uwierzyć i którym należy podporządkować życie. Rygorystyczne przestrzeganie przyjętych zasad jest zagrożeniem dla religii w tym sensie, że można nie zauważyć, iż obok żyją ludzie, którzy myślą i postępują inaczej. Można też zacząć tworzyć swoje własne zasady i wręcz zwalczać tych, którzy ich nie podzielają. Religia stanowi najważniejszy składnik ludzkiej tożsamości, dlatego wszelkie nadużycia w tej dziedzinie krzywdzą człowieka i czynią z niego pierwszą ofiarę fundamentalizmu.

Przykładem fundamentalizmu religijnego w miękkiej formie jest przekonanie, że postawa klęcząca w czasie przyjmowania Komunii świętej jest jedyną i najwłaściwszą. To twierdzenie ma niewiele wspólnego z oficjalnym nauczaniem Kościoła na ten temat. Mamy tutaj do czynienia z „radosną twórczością” liturgiczną. Zewnętrzne postawy mogą się zmieniać i żaden papież do tej pory nie zamierzał określać ich definitywnie raz na zawsze w konkretnej formie. Takie były intencje przyświecające dokumentom: Memoriale Domini Pawła VI i Dominicae cenae Jana Pawła II. Decyzję o wyborze formy przyjmowania Najświętszego Sakramentu podejmuje Kościół lokalny poprzez Konferencję Episkopatu lub biskupa miejsca. Narzucanie konkretnych form przez inne osoby lub grupy jest formą uzurpacji władzy kościelnej. Nie może być zgody na taką drogę podejmowania decyzji w Kościele.

Fundamentalizm w Kościele polega też na kurczowym przywiązaniu do pomysłów, które tworzą nowe symbole w starym przebraniu. Mają one być nie tylko wyrazem pewnej określonej wrażliwości, ale wręcz wytyczać kierunek działania dla wszystkich. Jeśli ktoś tego nie podejmie, nie jest nasz. Przykładem mogą być od kilku lat prowadzone próby intronizacji Jezusa Chrystusa na Króla Polski, czyli stworzenie jakiejś nowej teokracji w rodzimym wydaniu. Jakby ustanowienie Go Królem Wszechświata nie było należytym oddaniem Mu czci.

Władza królewska nieodparcie kojarzy się z panowaniem w ramach doczesności. Obrazuje odległą rzeczywistość historyczną, w której król sprawował absolutną władzę nad poddanymi. Z pełnym szacunkiem dla obecnych koronowanych głów, ale są one raczej symbolem ciągłości dynastii związanej z konkretnym krajem i przypomnieniem dawnej świetności. Sprawują władzę wyłącznie we własnej rodzinie, a i to nie do końca.

Jakim Królem miałby być Chrystus w takim kontekście: królem despotą czy królem malowanym? A przecież istota Jego królewskości jest zupełnie inna. On przypisał sobie godność królewską wtedy, gdy oddawał życie za zbawienie świata. Jego koroną był wieniec spleciony z gałązek krzewu cierniowego. Ta korona stała się wyrazem Jego panowania nad największymi nieprzyjaciółmi człowieka: grzechem, śmiercią oraz księciem ciemności. Za takim królem opowiedzieliśmy się, podejmując drogę powołania chrześcijańskiego. Wciskanie innej korony Chrystusowi na Jego skronie byłoby zwykłym manipulowaniem Bogiem i sprowadzaniem Go na poziom ziemskich rozgrywek oraz gry o władzę.

Fundamentalizm przekonań widać także w nadawaniu „boskiej” rangi programom niektórych partii politycznych. Tworzy się wrażenie, jakby to one były zawsze uczciwe, miały monopol na pomyślną przyszłość oraz reprezentowały Kościół i mogły liczyć na jego błogosławieństwo. Ktoś może być nawet uznany za gorszego katolika, ponieważ popiera inne ugrupowanie. Zbyt łatwo się zapomina, że Kościół jest ponadpartyjny, nie utożsamia się z żadną opcją. Są oczywiście kryteria, na podstawie których można właściwie rozeznać, jaka partia głosi poglądy sprzeczne z nauką Kościoła. To powinno być wyznacznikiem dla wyborców. Nie można jednak tworzyć wrażenia, że Kościół opowiada się za jedną opcją przeciwko drugiej. To byłoby sprzeniewierzeniem się misji bycia dla wszystkich oraz przejawem mentalności sekciarskiej.

Fundamentalizm to postawa, która nacechowana jest konserwatyzmem i bezkompromisowym przestrzeganiem zasad przyjętej religii; to sposób myślenia, który nie uznaje prawa innych do krytycznego i samodzielnego kształtowania poglądów. Traktuje ich jak osobistych wrogów. Widzi w nich zagrożenie dla swoich jasnych i pewnych przekonań. Prowadzi do izolacji, skostnienia, powoduje niechęć do żyjących obok i zamyka na nich. Dlatego jest niebezpieczny i trzeba się z niego leczyć.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Fundamentalizm w polskim odcieniu
Komentarze (26)
R
robert_b
28 kwietnia 2010, 12:12
Fundamentalizm przekonań widać także w nadawaniu „boskiej” rangi programom niektórych partii politycznych.(...) Zbyt łatwo się zapomina, że Kościół jest ponadpartyjny Chciałbym, aby wzięły sobie do serca ten fragment ludzie, którzy tak nie uważają.
L
leszek
28 kwietnia 2010, 11:39
Przedsoborowy Kościół był w 100% katolicki, dlatego poza Kościołem przedsoborowym nie ma zbawienia. Warto poświęcic trochę czasu dla wieczności. <a href="http://tradycja-2007.blog.onet.pl/">tradycja-2007.blog.onet.pl/</a> Tego typu wypowiedzi jak ta i poprzednie @(pseudo)katolika są tylko potwierdzeniem trafności i słusznościtreści artykułu na temat fundamentalizmu w polskim odcieniu. Na pocieszenie - jeśli to kogośpocieszy - można co najwyżej dodać, że takie kliniczne przypadki występują nie tylko w katolicyzmie.
Jadwiga Krywult
28 kwietnia 2010, 09:45
Przedsoborowy Kościół był w 100% katolicki, dlatego poza Kościołem przedsoborowym nie ma zbawienia. Coraz lepiej. Św. Cyprian napisał, że poza Kościołem nie ma zbawienia (podobno chodziło o tych, którzy odeszli z Kościoła). Lefebryści dotąd twiedzili, że poza Kościołem katolickim ... A teraz okazuje się, że poza Kościołem przedsoborowym...
K
katolik
28 kwietnia 2010, 09:40
@robert Oj katolik, katolik...a raczej sceptyk1. Spamujesz na onecie, a teraz na deonie. Autor jest jezuitą. Bardzo mi się podoba to co napisał o. Ołdakowski. W pewnym sensie to był artykuł o Tobie, skoro jesteś katolikiem przedsoborowym. Przedsoborowy Kościół był w 100% katolicki, dlatego poza Kościołem przedsoborowym nie ma zbawienia. Warto poświęcic trochę czasu dla wieczności. <a href="http://tradycja-2007.blog.onet.pl/">tradycja-2007.blog.onet.pl/</a>
28 kwietnia 2010, 07:06
Intronizacja Chrystusa na króla Polski? A "Moje królestwo nie jest z tego świata"? Jak sobie to wyobrażacie konkretnie? Zmiany w prawie, zmiana konstytucji (republika na monarchię) itp? Skoro intronizacja, to także dalsze zmiany w prawie: zakaz rozwodów, koniec z neutralnością światopoglądową państwa, odrzucenie prawnej równości religii itp. Można fantazjować, ale bez przesady. Są chyba jakieś granice.
MF
Michał Faflik
27 kwietnia 2010, 18:46
Dziękuję Leszku za wyjaśnienia. Po prostu staram się być jak najostrożniejszy w przyjmowaniu i odrzucaniu czegokolwiek, bo sprawa jest najwyższej wagi. Nie pozostaje nic innego jak prosić Ducha Świętego o radę i pocieszenie.
MF
Michał Faflik
27 kwietnia 2010, 18:43
<a href="http://poznajmy-prawde.blog.onet.pl/Kaplan-przed-plutonem-egzekucy,2,ID404153175,n">poznajmy-prawde.blog.onet.pl/Kaplan-przed-plutonem-egzekucy,2,ID404153175,n</a> Przeczytałem. Wcale nie czuję się przekonany. Nie odrzucam również. Po prostu słowa przeciw słowom. Wątpię bym został potępiony jeśli nie ogłoszę Pana Jezusa Królem Polski. Wierzę, że zostanę zbawiony jeśli uznam Go moim Panem i Zbawicielem, bo to mówi Pismo Święte. Reszta jest prywatnym objawieniem, które może być prawdziwe albo nie. Umysł ludzki płata różne figle. Narażanie na śmieszność Pana Jezusa i Kościoła Świętego nie wiem czy jest tym czego On oczekuje. I nie jest to głupota, o której mówi Pismo. Bo w oczach ludzi głupie jest miłość nieprzyjaciół, wierność, czystość, pokora, pobożność i bogobojność. Czy szatan nie mógł się posłużyć pobożną osobą by zamącić ludziom w głowach? By przez ośmieszenie Kościoła i Jezusa oddalić od niego ludzi? Myślę, że mógł bo jest od nas o wiele przebieglejszy. Niech mi Bóg wybaczy jeśli się mylę.
L
leszek
27 kwietnia 2010, 18:34
<a href="http://poznajmy-prawde.blog.onet.pl/Kaplan-przed-plutonem-egzekucy,2,ID404153175,n">poznajmy-prawde.blog.onet.pl/Kaplan-przed-plutonem-egzekucy,2,ID404153175,n</a> Prawda jest taka, że jak widać nawet osoby wierzące mogą być zwodzone i opętane przez złego ducha jeśli tylko swoją pychą mu na to pozwolą :-(
L
leszek
27 kwietnia 2010, 18:32
Z tą intronizacją, to jestem trochę zagubiony. Przecież za tym stoją wizje Rozalii Celakówny, której proces kanonizacyjny jest w toku... ~Faflu, pamiętaj o tym że proces kanonizacyjny nigdy nie dotyczy tego jakie kto miał wizje ale jego świadectwa życia To ŻYCIE Rozalii ma zaświadczyć o jej świętości. A jeśli chodzi o jej wizje, to są to WYŁĄCZNIE JEJ wizje, danej JEJ a nie komu innemu, i jako objawienia PRYWATNE, mogą być co najwyżej uznane przez Kościół za autentyczne (albo i nie) ale nigdy nie będą uznane za powszechnie obowiązujące do wierzenia! A ponadto, te jej objawienia miały miejsce prawie 100 lat temu, w zupełnie innej sytuacji i w zupełnie innych okolicznościach! Z jednej strony to co pisze ksiądz Ołdakowski trafia do mnie i jakoś też trudno mi przyjąć, że Jezus chce być intronizowany przez władze państwowe, ale z drugiej strony dlaczego wątpić w objawienie osoby która w powszechnej opinii uchodziła za świętą... dlaczego to wszystko nie jest prostsze? Pytasz się dlaczego wątpić? A nie przyszło Ci do głowy zapytywać się a dlaczego miałbyć nie wątpić, dlaczego miałbyś wierzyć? To że ktoś uchodzi za świętą wcale nie oznacza, że jest świętym, a jeśli nawet jest świętym to nie oznacza, że należy uznawać za prawdziwe wszystko co tylko powie.
?
?
27 kwietnia 2010, 17:24
<a href="http://poznajmy-prawde.blog.onet.pl/Kaplan-przed-plutonem-egzekucy,2,ID404153175,n">poznajmy-prawde.blog.onet.pl/Kaplan-przed-plutonem-egzekucy,2,ID404153175,n</a>
MF
Michał Faflik
27 kwietnia 2010, 17:20
Z tą intronizacją, to jestem trochę zagubiony. Przecież za tym stoją wizje Rozalii Celakówny, której proces kanonizacyjny jest w toku... Z jednej strony to co pisze ksiądz Ołdakowski trafia do mnie i jakoś też trudno mi przyjąć, że Jezus chce być intronizowany przez władze państwowe, ale z drugiej strony dlaczego wątpić w objawienie osoby która w powszechnej opinii uchodziła za świętą... dlaczego to wszystko nie jest prostsze?
R
robert_b
27 kwietnia 2010, 16:14
 Ok, nie licytujmy się cytatami. Przecież nie jesteśmy wrogami, którzy walczą ze sobą dla samej walki. Polecam: http://mateusz.pl/ksiazki/js-npp/js-npp_32.htm
Grażyna Urbaniak
27 kwietnia 2010, 16:11
No i sam Jezus każe ludzi roztropnie oceniać. Jesli tego nie robisz, nie słuchasz Jedo dobrych rad : Mat.7. 15 Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami*. 16 Poznacie ich po ich owocach.
Grażyna Urbaniak
27 kwietnia 2010, 16:07
Tak, ale członkiem Kościoła został po nawróceniu. I Kościół jest dla wszystkich wierzących a nie w ogóle dla wszystkich. Mat.7. 6 Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały*
R
robert_b
27 kwietnia 2010, 16:01
 Św. Paweł też był wrogiem Kościoła, a więc widzisz, że nie można oceniać ludzi, bo nie wiadomo komu i kiedy Pan Bóg okaże swoje miłosierdzie. Ja przyjąłem sobie taką prostą zasadę: Nigdy nie oceniaj człowieka! Może jestem naiwny... "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku?" Mt 7,1-3
Grażyna Urbaniak
27 kwietnia 2010, 15:50
Robercie-b - żeby było jasne - nie uważam się za sprawiedliwą i nikim nie gardzę. I nie o grzesznikach pisałam a o wrogach Kościoła - to pewna różnica.  Koścół Chrystusa to nie Kościół Antychrysta.
L
leszek
27 kwietnia 2010, 14:46
A cio jest złego w bezkompromisowym przestrzeganiem zasad religii? To chyba jakiś galop intelektualny. Wierność tradycji sprawiała, że KK tak długo miał znaczenie, 50 lat po II Soborze i przyjdzie nam schodzić do katakumb. Oj Alfisto,  a któż to sugerował że bezkompromisowe przestrzeganie zasad jest złe? Urwałeś sobie zaledwie kawałek wypowiedzi! Autor mówił o dosłownym rozumieniu pojęć i zasad niezależnie od zmieniajacych się warunków kulturowych i społecznych! A co jest złego w w/w? Użyję przykładu. Zobacz fragment w którym przyprowadzono do Jezusa kobietę przyłapaną na cudzołóstwie i zapytano Go co z nią zrobić, zaznaczając że Mojżesz kazał w Prawie takie kamienować. Zwróć uwagę, że skoro Prawo nakazywało kamienować kobiety przyłapane na cudzołóstwie to bezkompromisowe przestrzeganie Prawa wymagało aby ją ukamienować. Ale Jezus jednak tego nie zrobił. A teraz wracając do Twojego pytania. Zasady religijne wyrażają pewne wartości, stoją na straży pewnych wartości. Przestrzeganie tych zasad ma na celu zachowywanie tych pewnych wartości. Ale aby tak było, musi to się odbywać z pewnych rozsądkiem. A bezkompromisowe przestrzeganie zasad oznacza rygoryzm, który staje się wypaczeniem tych zasad oraz pogwałceniem innych zasad. To jest to co Jezus zarzucał wielu faryzeuszom, że tak bardzo chcieli być OK, tak bardzo pilnowali przestrzegania Prawa, że choć postępowali zgodnie z jego literą to było to zaprzeczeniem tego co to Prawo miało zawierać. Nie rozumiem o co Ci chodzi z tą wiernością tradycji. Czyżbyś uznał że ktoś tu namawia do tego aby nie być wiernym tradycji? Przyjdzie Wam schodzić do katakumb? Wam to znaczy komu?
R
robert_b
27 kwietnia 2010, 14:44
I polecam Ci Salome również poniższy tekst z ewangelii:  Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników, i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego Wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?» On, usłyszawszy to rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co to znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powoływać sprawiedliwych, ale grzeszników»” (Mt 9,9-13).
R
robert_b
27 kwietnia 2010, 14:41
Czy Kościół ma być dla wszystkich? Również dla wrogów Chrystusa? Czyż Kościół nie ma obowiązku jasnego opowiadania się za jedną opcją - wartości chrześcijańskich? Usiłując być dla wszystkich, nie będzie pasował nikomu. Salome, jak czytam Twoj wpis to mi przychodzi na myśl następujący tekst: Jezus powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika. Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony (Łk 18,9-14). Odpowiadam Ci - Kościół ma być dla wszystkich. Dla grzeszników przede wszystkim.
Grażyna Urbaniak
27 kwietnia 2010, 13:48
Nie można jednak tworzyć wrażenia, że Kościół opowiada się za jedną opcją przeciwko drugiej. To byłoby sprzeniewierzeniem się misji bycia dla wszystkich oraz przejawem mentalności sekciarskiej Czy Kościół ma być dla wszystkich? Również dla wrogów Chrystusa? Czyż Kościół nie ma obowiązku jasnego opowiadania się za jedną opcją - wartości chrześcijańskich? Usiłując być dla wszystkich, nie będzie pasował nikomu.
R
robert_b
27 kwietnia 2010, 11:55
Autor jest bałwochwalcą, skoro uważa, że jest więcej niż jedna religia. Katolik wie, że jest tylko jeden Bóg i jedna religia. Polecam post, który wyjasnia skąd biorą się religie. <a href="http://tradycja-2007.blog.onet.pl/Skad-sie-biora-religie,2,ID301579908,n">tradycja-2007.blog.onet.pl/Skad-sie-biora-religie,2,ID301579908,n</a> Warto poznać prawdę, bo zbawić się można tylko w prawdzie. Oj katolik, katolik...a raczej sceptyk1. Spamujesz na onecie, a teraz na deonie. Autor jest jezuitą. Bardzo mi się podoba to co napisał o. Ołdakowski. W pewnym sensie to był artykuł o Tobie, skoro jesteś katolikiem przedsoborowym.
I
Inkling
27 kwietnia 2010, 11:45
"Katolik" jesteś bałwochwalcą, jeśli uważasz, że "można się zbawić". Zbawia Chrystus. Poczytaj trochę Pismo Święte, to może wreszcie pojmiesz, na czym chrześcijaństwo polega.
27 kwietnia 2010, 11:45
"Fundamentalizm przekonań widać także w nadawaniu „boskiej” rangi programom niektórych partii politycznych. Tworzy się wrażenie, jakby to one były zawsze uczciwe, miały monopol na pomyślną przyszłość oraz reprezentowały Kościół i mogły liczyć na jego błogosławieństwo. Ktoś może być nawet uznany za gorszego katolika, ponieważ popiera inne ugrupowanie." Ciekawe co na to ojciec Tadeusz.
27 kwietnia 2010, 11:43
Autor jest bałwochwalcą, skoro uważa, że jest więcej niż jedna religia. Katolik wie, że jest tylko jeden Bóg i jedna religia. Ślicznie. Ale czy katolik wie, że SPAMowanie na forach nie jest specjalnie dobrym uczynkiem?
K
katolik
27 kwietnia 2010, 10:57
Autor jest bałwochwalcą, skoro uważa, że jest więcej niż jedna religia. Katolik wie, że jest tylko jeden Bóg i jedna religia. Polecam post, który wyjasnia skąd biorą się religie. tradycja-2007.blog.onet.pl/Skad-sie-biora-religie,2,ID301579908,n Warto poznać prawdę, bo zbawić się można tylko w prawdzie.
A
aLFISTA
27 kwietnia 2010, 10:33
A cio jest złego w bezkompromisowym przestrzeganiem zasad religii? To chyba jakiś galop intelektualny. Wierność tradycji sprawiała, że KK tak długo miał znaczenie, 50 lat po II Soborze i przyjdzie nam schodzić do katakumb.