Kard. Schönborn: Kościół nie powinien się bać
Mamy do czynienia ze świadectwami ludzi, którzy swoją wiarę przeżywają dojrzale dopiero w drugim związku - mówi kard. Schönborn.
Kard. Christoph Schönborn w rozmowie z Antonio Spadaro SJ dla "Civiltá Cattolica" poruszył kilka istotnych kwestii związanych z tegorocznym Synodem o rodzinie.
Publikujemy tłumaczenie obszernych fragmentów wywiadu:
Zbyt często "my, teologowie i biskupi", pasterze strzegący doktryny, zapominamy, że życie ludzkie zależy od warunków (psychologicznych, socjalnych, ekonomicznych, politycznych), jakie stawia społeczeństwo w nawiązaniu do konkretnej historii. Tego do tej pory nie było na Synodzie.
Jak np. można było zapomnieć, że w naszych dziejach mieliśmy takie okresy, kiedy dostęp do małżeństwa dla wielu był niemożliwy? W ciągu wieków, a nawet tysiącleci, małżeństwo nie realizowało tego, co Biblia mówi nam o mężczyźnie i kobiecie.
Dla bardzo wielu ludzi zawarcie małżeństwa było po prostu niemożliwe ze względów socjalnych. Pomyślmy o niewolnikach. Pomyślmy o ludziach pracujących w wielu zawodach wykluczających ich ex professo z małżeństwa ze względów ekonomicznych.
Na wsi jeszcze trzy pokolenia temu były służące, które nie wychodziły za mąż, bo nie stać ich było na wiano. W księgach chrzcielnych z XIX wieku w Wiedniu około połowy dzieci jest zarejestrowanych jako pozamałżeńskie, ponieważ były to dzieci służących w bogatych domach i niemogących zawrzeć małżeństwa z braku środków finansowych. Również obecnie mamy do czynienia z podobnymi sytuacjami w biednych krajach.
To niedobrze, że na Synodzie mówimy zbyt abstrakcyjnie o małżeństwie. Mało kto wskazywał na prawdziwą sytuację młodych pragnących zawrzeć małżeństwo. Narzekamy na dość powszechne zjawisko par, które nie chcą zawrzeć nawet ślubu cywilnego. Potępiamy to, ale nie pytamy: "Co takiego zmieniło się w warunkach ich życia?".
A przecież obecnie wielu młodych ma poważne problemy ze znalezieniem stabilnej pracy. A jak bez tego stworzyć dom? Widzimy sporo takich sytuacji - jak w przeszłości - gdy wielu było wykluczonych z możliwości zawarcia małżeństwa z powodu warunków życia.
Nie wystarczy krytykować hedonizmu i indywidualizmu, ale trzeba też z zaangażowaniem obserwować rzeczywistość wokół nas.
Podczas Synodu rozmawiano głównie o rodzicach i dzieciach. Na szczęście do końcowego dokumentu dołączono wzmiankę o tym, że gdy dwoje ludzi się pobiera, to w wydarzenie to angażują się dwie rodziny (co oczywiście nie jest wolne od trudności).
Papież przypomniał nam o tym, gdy wspominał rolę swojej babci w jego wychowaniu. Ten wymiar małżeństwa widać szczególnie mocno w Afryce.
Kardynał podkreślił również, że soborowy sposób mówienia o Kościele można zastosować do mówienia o kościele domowym, jakim jest rodzina. Stąd powinniśmy widzieć ziarna prawdy i możliwości uświęcenia również tam, gdzie mamy do czynienia z parami niesakramentalnymi, podobnie jak je widzimy poza Kościołem instytucjonalnym.
Warto patrzeć na takie sytuacje, nie tylko uwypuklając to, czego tam brakuje, ale także dostrzegając to, co jest zapowiedzią większego dobra.
Dobrze by było nie zapominać o analogii z Kościołem, który ciągle potrzebuje oczyszczenia, i jednocześnie o tym, że święci zachwycają również w innych religiach. Pan Jezus dwa razy powiedział do pogan: "Tak wielkiej wiary nie znalazłem w Izraelu".
Mamy też do czynienia ze świadectwami ludzi, którzy swoją wiarę przeżywają świadomie i dojrzale dopiero w drugim związku.
Papież zwraca nam uwagę, że w naszym towarzyszeniu parom w tzw. sytuacjach "nieregularnych" na drodze do uzdrowienia warto pytać dzieci i o dzieci, o ciężary, jakie dźwigają, o to, jakie rozwiązania są dla nich lepsze, bardziej miłosierne.
Mało mówi się o sytuacji osób porzuconych, żyjących samotnie. Trzeba i tutaj towarzyszyć w procesie pojednania. Trzeba pomóc, by po "upadku" ich małżeństwa ludzie potrafili kierować się w życiu nie tylko żalem i pretensjami.
Przy takim duszpasterskim towarzyszeniu nie możemy pozwalać sobie na to, by tracić okazję do uczenia się od osób żyjących w podobnych trudnych sytuacjach.
Jeśli chodzi o związki osób homoseksualnych, to oczywiście możemy godzić się na to, by tworzono cywilne prawo chroniące ich prawa, ale nikt nie może wymagać od Kościoła, by nazywał owe związki małżeństwem.
Natomiast musimy dostrzec pewne "polepszenie" w sytuacjach, gdzie np. ktoś po wielu niestałych relacjach znalazł stabilny związek pozwalający żyć w większej równowadze.
Papież Franciszek wzywa nas do prawdziwego nawrócenia "pastoralnego". Nie możemy doktryny przeciwstawiać duszpasterstwu. Nie możemy się go bać. Podobnie jak Kościół nie powinien bać się jeść i pić z prostytutkami i celnikami.
Nasze synodalne narady, narady pasterzy, powinny czerpać z owoców towarzyszenia ludziom w ich trudnych sytuacjach.
* * *
Wywiad z kardynałem Christophem Schönbornem przeprowadził Antonio Spadaro SJ. Ukazał się on w języku włoskim w czasopiśmie La Civiltà Cattolica.
Skomentuj artykuł