Kobieto, jaka jesteś w Kościele?

(fot. lauren rushing/flickr.com/CC)
Dorota Wójtowicz

Wydawać by się mogło, że Kościół nie proponuje nic specjalnego kobiecie. Tylko mężczyźni wydają się najważniejsi, za to kobiety robią tło dla pustych ławek kościelnych. Ale czy tak jest rzeczywiście?

Kobieta do pomocy

Bo ona ma rodzić dzieci, czekać z obiadem na zmęczonego męża albo i siedzieć całymi dniami w domu. Niby nic specjalnego. Każdy dzień wygląda tak samo. Niejednokrotnie niedoceniana, niemająca praw takich jak mężczyzna, poniżana ze względu na płeć czy sprowadzana do roli niewolnicy. Czy warto szukać winnego takiego stanu rzeczy?

Tak. Są temu winni kobieta i mężczyzna. Ona i on zawinili. Bóg nie pomylił się w raju dając mężczyźnie pomoc (por. Rdz 2,18). Nie by ją wykorzystywać czy nadużywać, ale by siebie dopełniać. Bóg stworzył człowieka na sposób kobiety i mężczyzny, więc dlaczego jedno chce dominować nad drugim?

Jan Paweł II mówił, że "kobieta jest dopełnieniem mężczyzny, tak jak mężczyzna jest dopełnieniem kobiety: kobieta i mężczyzna są komplementarni". Dopiero, kiedy zapomina się o tej zasadzie, wchodzi się w skrajność, która niejednokrotnie prowadzi do wzajemnego niszczenia się i obwiniania. W kobietę została wpisana zasada pomocniczości, jednak nie żeby służyć w kierunku jednostronnym, ale aby służyć sobie wzajemnie. Punktem ciężkości owej "pomocy" jest przede wszystkim bycie, a nie tylko działanie.

Kobieto, zostałaś zauważona

Chrześcijaństwo jest jedną z nielicznych religii, w których zostaje zauważona godność i osoba kobiety. Nie musi ona modlić się w innej sali w świątyni albo być jedną z kilku żon. Została jakby wyprowadzona przed szereg w celu ukazania jej istoty i ważności.

Papież Paweł VI powiedział, że "jest oczywiste, że kobieta winna uczestniczyć w żywej i aktywnej strukturze chrześcijaństwa w taki sposób, by wydobyć te jej możliwości, które jeszcze nie zostały ukazane". Można zatem zauważyć, że chrześcijaństwo sprzyja powołaniu kobiety, które realizuje się na wiele sposobów. Chrześcijaństwo doceniło kobiety.

Dla niektórych jest to gorszące. Wystarczy przypomnieć biblijną scenę, gdzie przyprowadzono do Jezusa cudzołożnicę pochwyconą na grzechu, aby wystawić na próbę Jego znajomość Prawa. To samo było z niewiastą, która namaszczała Jezusowi stopy olejkiem i wycierała je włosami. Jezus patrzył przez pryzmat miłości, nie pożądliwości, jak robi teraz wiele mężczyzn, a co najważniejsze nie interesowało Go co ludzie będą mówić. Czasem słyszy się, że Kościół to "święta prostytutka". Ma to uzasadnienie w tym, że Bóg kocha każdego grzesznika i pozwala mu uczestniczyć w swojej świętej Tajemnicy, bo przecież wszyscy jesteśmy grzesznikami. Kościół na pewno nie jest miejscem dla świętych - tamci już dawno w niebie "alleluja" śpiewają.

Kobieta, która służy

"Oto ja służebnica Pańska" - oto wyraz pełnego realizowania boskiego powołania z raju. Teraz mało kto chce służyć. Służba kojarzy się z byciem tym gorszym, którego można wyzyskiwać. Służba to "umieranie" dla drugiego. Jednak na szczęście Bóg nie patrzy tak, jak patrzy człowiek. Maryja w swojej wolności chciała służyć Bogu i przyjąć plan Boga na swoje życie. Chociaż nie miała pojęcia, jakie konsekwencje niosła Jej decyzja.

Ciekawe, że nie odpowiedziała Ona aniołowi "oto ja pomocnica Pańska", skoro o kobiecie-pomocnicy powiedział Bóg w raju. Bóg nie potrzebuje pomocy, bo jest sam w stu procentach wystarczalny. Nie potrzebuje dopełnienia, bo sam dopełnia. Wychodzi poza zasadę komplementarności, ponieważ On sam ją stworzył. To człowiek potrzebuje służby u Boga, by się nawracać.

Maryja jako kobieta ofiarowała Bogu swoje łono, aby stać się matką samego Boga. A dziś? Kobieta traktuje swój brzuch jako własność i to ona decyduje, kiedy chce być płodna. Kobieta boi się zmiany swojego życia, które jest związane z pojawieniem się na świecie dziecka. Maryja zrobiła zupełnie coś innego. Co więcej, mając świadomość konsekwencji (ukamienowanie), jakie Ją mogły czekać, nie zmieniła zdania.

Historia Maryi nie jest biblijną fikcją. Mamy do czynienia z kobietą, która doznawała niedogodności, bólu, lęków, ale została na zawsze uległa Bogu. To była kobieta, w żyłach której płynęła krew, a nie woda święcona jak niektórzy uważają. Apokalipsa mówi o Niej, jako o Tej, która pokonała Bestię. Nie dość, że posłuszna, to i waleczna.

Wśród was są święte

Jak wiele jest kobiet, które dla swoich dzieci zrobią wszystko z miłości. Tracą swoje życie, by nakarmić płaczące nocą dziecko, a później przez pół dnia chodzą niewyspane. Jak wiele jest kobiet, które zmagają się ze swoją codziennością, aby w pełni realizować to, co przed laty ślubowały swojemu mężowi przed Bogiem. Kobieta, pomimo tego, że jest słabsza, potrafi walczyć w obronie tego, co dla niej ważne.

Ileż to razy Kościół wyniósł na ołtarze kobiety, które oddały swoje życie? Święte Perpetua i Felicyta, św. Joanna D’Arc, św. Joanna Beretta Molla. One na pewno nie należały do tych siedzących gdzieś cicho w kącie kościoła. To były kobiety dzielne, odważne, silne Bogiem i pokorne. Każda z nich była "służebnicą Pańską", bo zależało im na jednym - autentycznej relacji z Bogiem i na życiu wiecznym. Uwierzyły, że Bóg przewidział dla nich rzeczywistość nieskończenie pełniejszą, niż tu na ziemi.

Tak wiele kobiet, które choć niczym nie wyróżniają się, uświęca się przez codzienność. Do głowy przychodzi mi pewna matka ośmiorga dzieci. Każdy jej dzień wygląda prawie tak samo. Dzieci wyprawić do szkoły, pożegnać męża przed pracą i czekać na jego powrót, zająć się tymi młodszymi, potem pranie, gotowanie… Nuda. Wydawać by się mogło, że to jest bez sensu i można tylko w depresję wpaść. "Dlaczego to robisz? Przecież mogłaś inaczej zorganizować życie. Po co ci ten trud?". Odpowiada: "Ja wiem, że świat proponuje co innego. Ale widzę, że ta droga jest dla mnie dobra. To właśnie dzięki dzieciom, dzięki mężowi mogę się nawracać. Być może gdybym miała tylko jedno dziecko, nie byłoby mojego małżeństwa albo tego samego męża" - odpowiada ze spokojem. Takich kobiet jest w Kościele wiele, ale o nich się mało mówi.

Piękna jesteś, przyjaciółko moja...

Można być chrześcijanką z krwi oraz kości i wyglądać jak kobieta. Nie wyglądać jak "coś" w za dużym swetrze i spódnicy do kolan. Istnieją grupy w Kościele, które wydawać by się mogło, że odbierają dziewczynom ich kobiecość. Przecież można się skromnie ubrać i wyglądać jak bogini. Kobieta wcale nie potrzebuje wiele, by ukazać swoje piękno, ale dlaczego powstrzymywać się od czegoś, co może je wydobyć? Nie chodzi tu o wchodzenie w fizyczną próżność, ale o podkreślenie faktu, że Bóg uczynił człowieka w sposób doskonały.

Ołtarz eucharystyczny nie potrzebuje być przyozdabianym, ale czyni się to dla podkreślenia ważności i świętości miejsca. Więc dlaczego kobieta nie ma prawa w skromności podkreślać swojego piękna? Szczególnie, że jej ciało jest świątynią Ducha Świętego? Wystarczy pojechać na Wschód, by zachwycić się, w jaki sposób tam się ozdabia świątynie. Czy nie przyjemniej słucha się kogoś, kto nie tylko wierzy w zmartwychwstałego Chrystusa, ale i pięknie wygląda?

Zatrważające dla mnie jest, kiedy przypominam sobie katechetki, które mnie uczyły. Wszystkie ubrane według tego samego schematu - luźny sweter, spodnie... nie daj Boże spódniczki, a co dopiero pomalowane paznokcie! Skąd to się bierze? Nikt im nigdy nie powiedział, że są piękne? Przecież to takie naturalne chcieć podobać się sobie i innym.

Wyżej wspomniana św. Joanna Beretta Molla mogłaby niejedną dziewczynę nauczyć, jak to się robi. Jej hagiografie wspominają, że bardzo dbała o swój wygląd, malowała się, przykładała uwagę do tego, jak wygląda, ale nie prowadziło jej to do próżności. No dobrze, ale przecież Księga Przysłów mówi: "Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno: chwalić należy niewiastę, co boi się Pana" (Prz 31,30). Zgadza się, tylko że autor miał na myśli piękno, które służy do używania, do wykorzystania czegoś lub kogoś dla swoich celów. Piękno może być próżne, a wtedy prowadzi do upadku. Jednak czymś boskim jest piękna kobieta żyjąca Bogiem. O. Joachim Badeni pisał, że "kobieta nosi w sobie boską tajemnicę i potrafi działać urokiem - podobnie jak Pan Bóg - silnie i nagle".

Litania loretańska pełna komplementów

"O, gdybyś znała dar Boży" (J 4,10), kobieto! Jego poznanie jest na wyciągnięcie ręki. Przez głupstwo, jakim jest przepowiadanie o pustym grobie i zmartwychwstaniu Chrystusa, mogą się wydarzyć rzeczy naprawdę wielkie. Bóg z każdej śmierci wyprowadza życie, z każdego braku nadmiar, a z każdego zranienia - zaufanie.

Maryja uwierzyła, że spełnią się słowa, które powiedział do niej Bóg. Nie bez powodu nazywana jest Matką Kościoła. Litania loretańska mówi nawet o Niej, że jest jak "wieża Dawidowa". Znaczy to tyle, że widzi się w Niej ozdobę, jedną z najpiękniejszych elementów Jerozolimy, przez której bramę można wejść do świętego miasta; jest przeciwieństwem wieży Babel - znaku pychy i upadku. Maryję nazywa się "wieżą z kości słoniowej", czyli materiału drogiego, szlachetnego czystego, którym kobiety przyozdabiały swoje ciało.

Bogu niech będą dzięki, że w swoim planie zbawienia umieścił kobietę i zrodził się z łona kobiety. To, co kiedyś przez niewiarę odrzuciła Ewa, Maryja przyjęła wiarą. A więc "jak przez nieposłuszeństwo dziewicy człowiek upadł, tak przez dziewicę, która była posłuszna Słowu Bożemu, człowiek na powrót ożył i przyjął życie" (św. Ireneusz).

---

Dorota Wójtowicz - absolwentka teologii, dziennikarstwa i latynoamerykanistyki oraz doktorantka prawa kanonicznego. Niewierząca, że Bóg kocha grzesznika za darmo, ale mimo wszystko praktykująca z nadzieją, że kiedyś się nawróci. Pierwszy raz usłyszała Dobrą Nowinę o zbawieniu w neokatechumenacie i jest w nim od 10 lat.

Artykuł pochodzi z Kwartalnika eSPe nr 103/2013 - Wiara czyni cuda

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kobieto, jaka jesteś w Kościele?
Komentarze (63)
NP
na przykład
23 lipca 2014, 10:41
W Asyżu nie wpuszczą do kościoła kobiet ubranych niestosownie, natomiast w pewnym kościele dziewczyny z grupy młodzieżowej, podchodzą do ambonki nader nieskromnie ubrane, w mini spódniczce, czytając Słowo Boże, lub śpiewając psalmy. A już nigdy nie głosi się, że in vitro, czy aborcja jest grzechem... itd. może aby nie zrazić młodzieży ????
LJ
Like Jesus
22 lipca 2014, 13:49
Niestety kobiety celowo wykluczają swoją tożsamość będąc wierzącymi, jakby posiadanie piersi czy zgrabnego ciała było grzechem. Bóg tak stworzył kobietę i czemu kobiety nie mają odwagi nimi być? Tak samo jest z seksem, przecież Bóg dał ten dar małżeństwom, nie tylko do tworzenia nowych istot Bożych, ale również tworzenia więzi małżeńskiej, pełni miłości i spełnienia. Kobiecość, męskość, seks nie jest niczym złym. A jeśli ktoś ma inne zdanie, to niech pozwoli kobiecie być taką, jaką chce być, nieważne, czy w luźnym swetrze czy dopasowanej sukience.
J
Judyta
22 lipca 2014, 07:23
Do pewnego momentu artykuł ok, ale nie każda kobieta lubi sie malować i eksponować swoje wdzięki czy to oznacza, że już nie jest wpełni kobietą bo lubi czasem na luz sie ubrać a nie stroić jak choinka?  Dominique kiedyś kobiety mogły liczyć na swoich mężczyzn, a teraz znaleźć pobożnego i kochającego faceta jest na prawdę cieżko dlatego siegają same po Pismo czy studiują teologie. 
E
ed
3 sierpnia 2014, 18:55
Bo i dzisiaj wiele kobiet gardzi pobożnością lub szuka nie tam, gdzie trzeba. Jeśli to jest przyczyna sięgania po Pismo czy studiowania teologii to może jest to też jakiś znak? I one mogą szukać nawrócenia...
D
Dominique
16 lipca 2014, 18:18
Oto słowo Pańskie: "Tak jak to jest we wszystkich zgromadzeniach świętych, kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć; nie dozwala się im bowiem mówić, lecz mają być poddane, jak to Prawo nakazuje. A jeśli pragną się czego nauczyć, niech zapytają w domu swoich mężów! Nie wypada bowiem kobiecie przemawiać na zgromadzeniu."  1 Kor 14, 34 Bogu niech będą dzięki (bez niego szowinizm nie mógłby istnieć przez 2000 lat).
A
~ANONIM
9 lipca 2014, 20:54
Tak, jasne - "Chrześcijaństwo jest jedną z nielicznych religii, w których zostaje zauważona godność i osoba kobiety." Szkoda, że została zauważona tak późno, przez co wiele tysięcy kobiet zostało zamordowanych, spalonych na stosie bo uznano je za czarownice bo ratowały życie zwykłych ludzi lecząc ich. ..
M
Marcudi
11 lipca 2014, 01:35
Chrześcijaństwo to religia pedofilów, moralnych degeneratów, rasistów, ksenofobów, bigotów i hipokrytów. Są jak insekty, jak pasożyty.
G
g
18 lipca 2014, 22:53
W takim razie - skoro tak twierdzisz - to chyba niewielu chrześcijan spotaleś w życiu bo ja akurat mam o nich inne zdanie ; sama zresztą też jestem  chrześcijanką i nie czuję sie od innych gorsza. Nade wszystko - mam Chrystusa , jest moim Panem i moją nadzieją na prawdziwe życie , na życie wieczne . Pozdrawiam i życzę Ci nie tylko tolerancji dla chrześcijan - ale abyś spotkał żywego Chrystusa i zachwycił się Nim  i abyś przejrzał tak jak Szaweł z Tarsu , prześladowca , który stał się gorliwym apostołem i oddał życie za tego ,którego prześladował . Niech Bóg Ci błogosławi , Marcudi. Niech Ci ukaże Swoje oblicze i zlituje się nad  Tobą . Może tego jeszcze nie wiesz ale tylko On może zaspokoić najgłębsze pragnienia Twojego serca i ukoić Twoją tęsknotę i przebaczyć / uzdrowić /wszystko co obciąża Twoje serce. 
M
Marcudi
18 lipca 2014, 23:55
Ale ja nie potrzebuję Waszego Chrystusa, żeby wiedzieć jak żyć i co czynić. Co jest moralne a co nie - to wiem z obserwacji rzeczywistości. Zlitować to się należy nad Wami - chrześcijanami - w dużej części jesteście zbyt głupi, żeby samemu podejmować decyzje o charakterze etycznym i podążacie jak stado baranów za moralnie zdegenerowanym klerem, który wykorzystuje Waszą dziecięcą naiwność i lęk przed śmiercią; wmawaia się Wam od dzieciństwa, że macie jakąś "duchową" wadę - grzech pierworodny itd., i jedyny sposób żeby się tego pozbyć, to wiernopoddańcze i upokarzające zachowania wobec "boga", a de facto klęczenie przed krzyżami, świętymi obrazami itd. Bóg nie może niczego zaspokoić - bo nie działa. To tylko Ty i Tobie podobni możecie sobie wmawiać jego działanie. Ponieważ nie potrafię być takim ignorantem jak większość wierzących, więc raczej Wasz "bóg" w niczym mi nie pomoże - gdyż nie jestem skłonny sam się oszukiwać.
G
g
19 lipca 2014, 09:12
Marcudi , a co będzie po śmierci ? To życie to tylko chwila próby. Nie chcesz żyć wiecznie ? On ma słowa życia wiecznego , obiecuje życie wieczne . Kim jest dla Ciebie Chrystus ; dlaczego Go nie znasz? Ufam ,że objawi Ci Swoją moc. Z Bogiem. g.
P
Piotr
23 lipca 2014, 09:14
Jedyne co w twom wpisie autentyczne, to twoje uprzedzenia
P
piotr
23 lipca 2014, 09:20
A jak określić kogoś kto cała populację innych ludzi dyskryminuje i określa mianem insektów i pasożytów tylko z powodu ich wiary i kultury?
P
piotr
23 lipca 2014, 09:22
Współczuję braku łaski wiary,milości i rozumu. pomodlę się w twojej intencji, bo jesteś Marcudi bardzo nieszczęsliwy, zagubiony i pełen agresji.
W
wu
28 czerwca 2014, 23:42
po co ten bełkot biograficzny ... Albo Pani wierzy, albo bardziej ufa swemu pseudointelektowi. I jeszcze postawa prowkacyjna że niby co? Czyni rytuały i może w końcu na coś Pani zasłuży?
A
alinka
8 lipca 2014, 22:48
Myślę, że pora na napisanie artykułu przez "wu". Zobaczymy czy będzie lepszy.
D
dorota
11 lipca 2014, 22:45
Nikt nie napisze lepiej ode mnie. Na drugie imię mam skromność.
A
arc
22 czerwca 2014, 17:39
Zabrakło kobiety typu Joanny d'Arc. Niektóre z nich prowadzą wspólnoty inne szukają swojego miejsca w kościele. I choć wszystkie czynią jakieś posługi wcale nie czują się służebnicami.
A
Ada
19 czerwca 2014, 04:00
Służebnica...? Srał pies waszego plugawego boga!
G
g
24 czerwca 2014, 18:55
Oj,Ado,Ado ; czyżbyś nie rozumiała czym jest służba ? Miłość domaga się służby ; czy istnieje miłość bez wzajemnej służby? Bez służby nie ma prawdziwego życia , jest bezowocny egoizm .Zobacz , Jezus umywał nogi swoim uczniom , stał się więźniem tabernakulów i  aż do końca świata będzie z nami w ten sposób - jak pokorna żertwa . Raczej nikt nie jest samowystarczalny , musimy,, jedni drugich nosić brzemiona , miłością ożywieni służyć sobie nawzajem", żeby żyć ..Ale to nic , jeśli nie rozumiesz sensu służby to na pewno kiedyś zrozumiesz bo raczej dla każdego przychodzi taki czas ,że musi prosić o pomoc innych i jest od innych zależny...
B
betleheus
13 lipca 2014, 01:59
Żryj ścierwo swojego boga.
MR
Maciej Roszkowski
16 lipca 2014, 18:25
Czy jest na sali lekarz?
MR
Maciej Roszkowski
18 lipca 2014, 17:57
Proszę aństwa, proszę bez języka polityków. Przecież to hołota.
C
cogito_ergo_sum
31 maja 2014, 23:26
Nie rozumiem, dlaczego kobieta nie miałaby decydować, kiedy i ile chce mieć dzieci. Myślę, że właśnie taka bezmyślna, seryjna produkcja dzieci (ile Bóg da, to tyle będzie) jest czymś złym. Każda para decydująca się na kolejengo potomka powinna przemyśleć, czy będzie w stanie dobrze je wychować i zapewnić niezbędne warunki do życia samodzielnie. Każda płodna osoba potrafi narodzić dzieci, a potem żebrać o pomoc ze środków społecznych. Jakim prawem?
G
g
14 czerwca 2014, 19:00
Co do liczby dzieci. Opowiem Ci krótko moją historię . Mamy z mężem troje dzieci , plus dwoje w niebie ( wczesne poronienia ). Wiesz , nie jestem pewna czy to tak do końca my decydujemy o liczbie dzieci ; wręcz mam takie odczucie , że jeśli powierza się swoje małżeństwo i płodność Bogu to dzieci poczynają sie i rodzą wtedy kiedy On chce. Bo widzisz - znam siebie jak własną kieszeń , dobrze wiem kiedy jestem płodna , owszem - mam zamiar mieć dzieci ale plany nie są tak do końca sprecyzowane co do czasu i dokładnej i liczby dzieci . I najpierw pojawia sie w mojej głowie imię ( imiona , bo dla chłopca lub dziewczynki) dla dziecka a po jakimś czasie ciąża  i to trochę mnie zaskakując pomimo ,że ,, akurat wtedy nie powinno dojść do poczęcia ". I jest OK , tak na moja miarę ; właśnie dlatego podobają mi się metody NPR bo stosując je zawsze pozostawiam otwartą furtkę na wolę Bożą ( właśnie to też jest ważne - wola Boża , której nie można pomijać jeśli swoje życie powierza się Bogu ...). I wiesz , przekonałam się ,że Bóg nigdy nie zostawia nas bez środków do życia jeśli się Mu ufa , a wcale nie korzystamy z pomocy społecznej . Czasami brak środków na koncie a do wypłaty jeszcze daleko , wiec mówię Mu ,, Ojcze , znów nie mam pieniędzy ; zaradź "i jeszcze nie było tak żeby pieniądze nie ,,spadły z Nieba ". Więcej ufności ! ,,Czucie i wiara silniej mówią do mnie niż mędrca szkiełko i oko ".
G
gm
14 czerwca 2014, 20:34
Nasze decyzje ...Czy zawsze są dobre? Wiele małżeństw ma dziś jedno dziecko . Obserwuję czasami takie rodziny i widzę jak łatwo rodzice  traktują swojego jedynaka jak małego króla , starając sie dać mu wszystko czego zapragnie , żeby czasami nie zaznał niewygody , trudu , wyrzeczenia ; to dziś naprawdę powszechne, ale- czy dobre? Czy nie lepiej mieć więcej dzieci , jeśli można je mieć? Jest może trochę biedniej ale weselej i mądrzej ...
D
Doomtear
16 czerwca 2014, 18:43
Byłoby miło, gdyby tak było. Ale prawda jest niestety bolesna i pieniądze z nieba nie spadają, a masa jest wielodzietnych rodzin bez środków do życia. I potem pokazuje się ich w TV, szóstka dzieci, jedna osoba pracuje, bieda i wszyscy ich żałują. A niestety prawda jest taka, że dziecko to wielka odpowiedzialność i jeśli kogoś nie stać na dzieci, a ma ich gromadkę, to ciężko go określić człowiekiem myślącym (nie będę pisał dosadniej), skoro rozmnaża się jak bezmyślne zwierzę.
G
g
24 czerwca 2014, 19:12
Nie , nie chodzi mi o bezmyślne rozmnażanie się ,nie. Chodzi mi o okazanie odrobiny zaufania Bogu , o powierzanie Mu swoich spraw . On naprawdę istnieje i jest dobrym Ojcem; wierzysz w to? Pracuję z rodzinami i z doświadczenia wiem , że  rodziny wielodzietne , które nie radzą sobie z utrzymaniem dzieci to najczęściej rodziny , w których przelewa się alkohol zamiast troski o dzieci , stąd biorą się najczęściej problemy finansowe ( alkohol i papierosy są dość drogie ) . Rodziny wielodzietne , w których alkoholu się nie przelewa żyją godnie i robią wszystko ,żeby dzieciom niczego nie brakowało , takim rodzinom też inni chętnie pomagają ; tacy ludzie mają wielką godność i szacunek otoczenia a ich dzieci wyrastają na porządnych ludzi . Tymczasem wiele jest rodzin , które stać na( kolejne )dziecko ale wybierają wygodę i własne przyjemności i szczycą sie tym , jak to wspaniale potrafią sie zabezpieczyć przed( kolejną ) niechcianą ciążą - można i tak ale gdzie w tym wszystkim miejsce dla Boga?
P
Piotr
23 lipca 2014, 09:38
Materializm cię zaslepia. Obrazkami widzianymi w tv podpierasz swoją argumentację. Tymczasem prawda jest taka, że nawet więźniowie obozów smierci mimo swojej kondycji robili wszystko, doslownie wszystko aby przetrwać kolejny dzień - bo taką wartością jest życie. Rodzicielstwo otwarte na nowe życie, to gotowść uczestniczenia w jego kreacji, kreacji nowego, wyjątkowego, osobowego Życia. Ty tę wartość negujesz. Nowe Życie, Nowy Człowiek ma nie powstać bo nie wystarczy masełka na jego chlebek? To jakaś eugeniczna kpina.
S
sceptyk3131
30 maja 2014, 17:57
Ciekawe, że pani Autorka pisze, że kobieta jest niepotrzebna w Kościele. Gdy te wszystkie ruchy 'mężczyzna silny duchem' i katolickie męskie ruchy pozakościelne mówią o czymś przeciwnym - że nie ma miejsca dla mężczyzn w Kościołach, mężczyzni jak tam przychodzą są bierni (słuchają i siedzą) i w konsekwencji się nudzą. Takiego samego zdania był ksiądz Piotr Pawlukiewicz nawet wydał książkę pt. "Gdzie te chłopy?". Ciekawe taka rozbieżność poglądów. Z jednej strony Kościół jako organizacja patriarchalna, konserwatywna, składająca się z samych mężczyzn, mężczyzna (duchowny) jest dominującą postacią tam. A z drugiej strony, że Kościół to miejsce dla kobiet. Może sprowokuję małą dyskusję. Co sądzicie na ten temat? Kogo jest więcej, kobiet czy mężczyzn? Pomijając oczywistą rolę księży... Mówię o wiernych.
T
teofil
30 maja 2014, 14:05
Dziękuję, że Pani JEST Pani Doroto :)
T
teofil
30 maja 2014, 13:56
"Niewierząca, że Bóg kocha grzesznika za darmo, ale mimo wszystko praktykująca z nadzieją, że kiedyś się nawróci." Pomodlę się o to Pani Doroto :) bo On każde swoje dziecko, czyli każdą córkę kocha miłosiernie, i nie "za darmo", ale za to, że po prostu JEST :) pozdrawiam
A
Aldi
28 maja 2014, 20:25
kobiety - choć lepiej wykształcone (gus) - zasilają rzesze bezrobotnych. Jak się pokłocą w firmie - to na zawsze. Nie znają zaszyfrowanego języka świata samców, którzy od zarania bratali się na polowaniu i polu walki. I dlatego muszą się wiele nauczyć. A w kościele kobiety kojarzą mi się z żyjącymi w ubóstwie zakonnicami - do najcięższej roboty, wśród chorych, niepełnosprawnych i patologiii. 
N
Natka
21 maja 2014, 21:46
Czytając artykuły z Deona od czasu do czasu zaglądam do komentarzy, ot tak bez konkretnego powodu. Niejednokrotnie dało się wśród nich zauważyć wiele krytyki - oczywiście każdy z nas jak najbardziej ma prawo wyrazić swoją opinię na dany temat. Jednak czy nie warto nieraz sobie "odpuścić"? Do czego dążę? W każdym tekście można się doszukać niedociągnięć, autor wyraził się nieprecyzyjnie, bądź popełnił błąd, a może i przesadził w jakiejś kwestii. Mimo to, mimo wszystko spróbujmy skupić się na tym, co najważniejsze w tekście, zwrócić uwagę i wydobyć z niego to, co do nas ewentualnie trafi bez doszukiwania się potknięć autora:) A ewentualna krytyka niech nie przyjmuje charakteru ataku, bo mam wrażenie, że jest jej tu zbyt wiele a chyba nie o to chodzi? Pozdrawiam ;)
O
Ola
18 maja 2014, 10:08
Kobitkom małym i dużym i facetom, którzy mają mamy,siostry,żony lub córki polecam krótką książkę "Urzekająca-odkrywanie tajemnic kobiecej duszy" autorstwa J. i S. Eldridge. Ani to poradnik, ani romansidło, a pomaga ogarnąć i zrozumieć o co chodzi z tym naszym kobiecym "za bardzo i nie dosyć" w miłości, w domu, w rodzinie i kościele.
MR
Maciej Roszkowski
29 maja 2014, 21:22
Mimo, że  jestem już "trzeciej młodości" ciągle zaskakują mnie tajemnice kobiecości, niekiedy dziwne, czasem irytujące, a przede wszystkim fascynujące i piękne.  To piękne, że jesteście i dzięki za to Stwórcy.
G
g
16 maja 2014, 21:57
Bycia kobieta nauczyłam się od mojej Mamy. Moja Mama miała jednego męża przez całe życie ,mama i tato  byli dla siebie pierwsi i jedyni ( ,,i bardzo ludzka miłość z początkiem romantycznym , krzyżykiem na końcu bez środka"),była piękna i czysta , przyjęła nas kilkoro z miłością - chociaż już wtedy , w latach 70-80-tych mogła poszukać sobie łatwiejszych rozwiązań i poprzestać na 1 lub 2 dzieci. Mama wierzyła Bogu , modliła sie , pracowala cieżko( także zawodowo) , zawsze ostatnia szła spać zmęczona  . Była uśmiechnięta i pogodna , najlepsza na świecie .Była mi muzą co dała życie, była spełnieniem mojej tęsknoty...Staram sie być do Niej podobna . Dla matki chrześcijanki wyrzeczenie i trud i poświecenie są codziennym chlebem , są naśladowaniem Chrystusa. ,,Jeśli kto chce iść za Mną..."
B
bo
16 maja 2014, 11:40
Piękna jesteś, przyjaciółko moja...
K
Kasia
16 maja 2014, 11:30
Po szybkim przeczytaniu rzuciły mi się 2 zdania, które wydają mi się zupełnie niedorzeczne i kłamliwe:   "Kobieta, pomimo tego, że jest słabsza , potrafi walczyć w obronie tego, co dla niej ważne."  - chodzi oczywiście o słowo "słabsza". Jeżeli chodziło o fizyczną słabość to po pierwsze jest wiele wyjątków a po drugie o najważniejsze rzeczy w życiu nie walczy się siłą fizyczną. Jeśli chodziło o słabość psychiczną czy słabość ducha to już w ogóle jakiś nonsens. "Kościół na pewno nie jest miejscem dla świętych - tamci już dawno w niebie "alleluja" śpiewają." - z tego wynikałoby, że wszyscy święci już umarli i żaden w Kościele katolickim się już nie pojawi a gdyby się pojawił to niech szuka sobie innej wspólnoty, bo Kościól nie jest dla niego. Autorka albo ich zupełnie nie przemyślała, albo tkwi w wielkim błędzie. Takie jest moje zdanie. Choć tekst ma wiele pięknych fragmentów to przykro mi, że się tu pojawił w tak niedopracowanej postaci.
RR
Roksana Rutkowska
16 maja 2014, 00:49
Przykre jest to, że czyta to tak wiele osób, a komentarze dodają tylko Ci, którym się nie podoba. W internecie zauważyłam wysyp przeciwników religii. Wcześniej nie było ich tak wielu. Nie ma tu dla mnie lukru, komuny... nic z tych rzeczy.  Kobiety często zapominają, jak są ważne i dobrze, że pojawiają się ludzie, którzy chcą coś takiego napisać. Absolutnie się zgadzam i cieszę sie, że mogłam to przeczytać ;) http://poryw-serca.blogspot.com/ - zapraszam na mój blog religijny, wzięłam przykład ze strony deon.pl i stworzyłam coś swojego ;) Pozdrawiam
U
ula
16 maja 2014, 08:50
Czy jeżeli ktoś wypowiada własne zdanie i nie obraża słowami  innych jest przeciwnikiem  religii?
H
historyk
15 maja 2014, 21:43
Tyle tylko powiem, że mam wrażenie, że ten portal jest lewacki... Już nie będę zniżał się do poziomu by komentować treść, bo po przeczytaniu nagłówka wiem, że jest itiotyczna. Aaa doczytałem do końca... neokatechumenat.. i wszystko jasne.
H
historyk
15 maja 2014, 21:46
I jeszcze jedno.. Ciekaw jestem na jakiej to uczelni autorka robi tak zawrotną, naukową karierę.
D
dobromir
15 maja 2014, 21:54
po poziomie artykułu, to na jakiejś słabej, bo na porządnej nie zrobiłaby z teologii licencjatu...
K
kate
15 maja 2014, 21:14
Proszę nie publikujcie takich tekstów już nigdy! Wściec się można z powodu tej słodkiej papki! Lukier wprost wycieka z tekstu! Tak wiem - powołanie kobiety jest cudowne - w końcu facet z brodą nie bez racji w kobiecym przebraniu wygrał Eurowizję - ale codzienność to gehenna: jak facetowi źle to się w ostateczności powiesi, a kobieta nie może: bo mąż, bo dzieci, bo rodzice, bo mnie potrzebują. Za kazdym sukcesem mężczyzny stoi przynajmniej jedna kobieta: matka, siostra, żona. Za udanym życiem kobiety stoi ona sama i ewentualnie Duch Święty. Więc proszę - nie chcę już słyszeć jak to dobrze jest kobiecie w Kościele - nie ma to żadnego wpływu na jej życie. Na życie Maryi tez nie miało wpływu to, ze była matką Zbawiciela - niczego nie zmieniło to w jej samotności.
N
Nel
16 maja 2014, 09:17
Ten tekst to nie żadna słodka papka! Chyba za mało doceniasz to jak kultura chrześcijańska ukształtowała nasze społeczeństwo. Gdyby miał na nia wpływ np. islam chodziłabyś w burce i była czwata żoną - nie dlatego, ze chcaiałabyś być wierząca, tylko w majestacie państwowego prawa. Nie miałabyś żadnego wyboru.  Wybór, który daje Kosciół Katolicki jest naprawdę piekny. Nikt nie zanbrania Ci się realizować zawodowo. Doceniany jest również wybór zycia w samotnosci. Mówisz, że Maryja była samotna. Wydaje mi się, że to wpisane w życie człowieka. Ja mam dwoje malutkich dzieci i meża, który ma swoja firme, więc nie ma dla nas tyle czasu ile byśmy wszyscy chcieli. Ja zrezygnowałam z pracy ze wzgledy na komplikacje w drugiej ciąży.Tez czesto czuje się samotna, ale to własnie modlitwa i rozważanie zycia Maryi daje mi siłę na to wszystko.  Wiem ,że moze brzmi banalnie i ze słyszłaś to wiele razy, ale tak jest. Najwazniejsze - czuję się naprawdę szczęścliwa, mimo, ze czasem samotna i zmeczona. Bo szczęscie nie zalezy od przyczyn obiektywnych :) Pozdrawiam serdecznie
KP
kobieta pracująca
17 maja 2014, 15:15
zgadzam się w 100% dołaczam się do apelu
K
kobieta
18 maja 2014, 12:44
To o czym piszesz dowodzi tylko ,że w kazdej absolutnie każdej religii kobiata jest traktowana przedmiotowo i jako człowiek drugiej kategorii. Kościół Katolicki również mówi tylko o tym jaka to wspaniała jest kobieta, ale nie powieża żadnych funkcji w kościele, nawet rozmawiać na ten temat nie chce, wiele dobrego dla kobiet zrobiły sufrażystki a nie Kościół . Z ambon może księża już nie mówią co kobiety powinny robić ale wystarczy porozmawiać prywatnie z jakimś księdzem i od rzau dowiadujemy się jaka jest nasza rola w życiu; rodzić dzieci, na wszystko się zgadzać i być posłuszną mężowi. 
N
Nel
29 maja 2014, 10:55
Cóż... wydawało mi się, że to natura każe nam rodzić dzieci.  Szowinistka jedna! A co do funkcji w Kościele.. Jan XXIII powidział, że jedna dobra matka jest warta więcej niż stu nauczycieli. Wydaje mi się, że jako matki pełnimy rolę tak ważną, kształtujemy  nowych ludzi, że inne muszą poczekać. Poza tym kobiety w Kościele nie mogą być jedynie kapłanami. W takiej przeciętnej parafii często znaleźć mozna organistkę, radne parafialne, chórzystki, zelatorki kół rózańcowych, katechetki i mnóstwo innych kobiet pełniacych funkcje, ze nie wspomne o licznych zakonach. Każda kobieta może znaleźć coś dla siebie. Pozdrawiam i wracam być posłuszna mężowi.
K
kobieta
29 maja 2014, 11:09
Tak , poświęcając się tylko roli matki, budzimy się z ręką w nocniku, gdy dzieci są już samodzielne. Nagle taka matka zdaje sobie sprawę z tego ,że nie ma innego życia jak zajmowanie sie dziećmi . Jest wyalienowana z życia publicznego i rynku pracy. Pozostaje jej życie życiem dzieci i czekanie na wnuki. Nie jestem szowinistką, chcę tylko równego traktowania kobiet!!! 
!
!
15 maja 2014, 20:55
kobieta nie będzie nikomu służyć - zapamiętajcie to sobie.
CM
czarna morwa
15 maja 2014, 21:58
Kobieta powinna służyć- Bogu i drugiemu człowiekowi. A mężczyzna powinien służyć- Bogu i drugiemu człowiekowi. Czy to takie trudne do ogarnięcia?
X
x
17 maja 2014, 17:52
Zalezy jak rozumiec pojęcie służby. :) Bycie przełozonym tez jest służbą. Kobieta nie będzie nigdy "szefem" w kosciele, ale po za dlaczego nie? :) 
H
Henryk
15 maja 2014, 20:47
Do rozważenia. Kto częsciej jest uczestniczy w koscielnych nabożeństwach? Kto jest bardziej pobożny tak z obserwacji, mężczyźni czy kobiety? Potem taki fakt podany przez Instytut Statystyki KK:  - polscy święci i błogosławieni: razem 172 osoby, w tym mężczyźni 134, kobiety 38. Mężczyzn 3,53 raza więcej !.
O
O.
15 maja 2014, 20:34
Dlaczego zawsze przykładem "świętej kobiety" jest matka ośmiorga dzieci (swoją drogą, owszem, podziwiam, bo osiem ciąż i porodów (załóżmy, że nie ma ciąży mnogiej) to niesamowite obciążenie dla organizmu i potem, fizyczne i psychiczne przy wychowaniu - ale też zapewne mnóstwo miłości i radości z posiadania tak dużej rodziny - poważnie mówię) a nie na przykład kobieta - lekarz, pielęgniarka, psycholog, ratowniczka, nauczycielka...? Rozumiem po części, czemu to właśnie rola Matki jest tak gloryfikowana, ale jakoś rzadko słyszę ze strony Kościoła podziw dla kobiet, które podejmują inne wyzwania. 
N
Nel
16 maja 2014, 09:21
Polecam zapaznanie sie ze stanowiskiem św. Jana Pawła II w sprawie kobiet. W czasie jego pontyfikatu kobiety zaczęły uczestniczyć w życiu Koscioła w wielu nowych rolach. Co więcej to cały czas sie rozwija :)
M
m.
15 maja 2014, 19:13
,,Jeśli ziarno wpadlszy w ziemie nie obumrze - pozostanie samo jedno ; jeśli obumrze - przynosi owoc ".Tak jest z życiem kobiety, matki. Umieramy codziennie dla siebie , zyjąc dla naszych dzieci . Nie mamy czasu dla siebie - zarobki meza nie wystarczaja na utrzymanie kilkorga dzieci ( w naszym kraju) więc trzeba pracować , potem dom, obiad , sprzątanie i pranie , pomoc dzieciom w lekcjach...; padamy na nos przed północą i od rana od nowa . .. A gdy dziecko jeszcze małe albo chore - trzeba isć do pracy po nieprzespanej nocy...Pieniądze trzeba przeznaczyć głownie na dom i dzieci , same często ubieramy sie w second-handach ( koleżanka , która nie ma dzieci albo tylko jedno - ma modne ciuchy , kosmetyki ale - w domu kto na nią czeka ?Ale ten wysiłek ma swoją wartość , mam taka nadzieję ...To co wartosciowe-kosztuje , tylko za plewy się nic nie płaci...Zauważylam ,że dziewczyny są teraz coraz bardziej wygodne - planują tylko jedno dziecko lub wcale , wolą żyć dla siebie i się realizować , mieć czas i pieniądze dla siebie , na relaks i wypoczynekitp...Ale czy egoizm jest wartościowy? Tylko wysiłkiem i wyrzeczeniem buduje się prawdziwą rodzinę , dom, społeczeństwo ; to ma sens!Sursum corda !
GR
głos rozsądku
15 maja 2014, 21:03
to jest twoje zdanie, natomiast to nie oznacza, ze masz rację i każdy musi się z tobą zgadzać. Bo ja akurat mam inne i nie zgadzam się z tobą.Dlaczego kobieta ma sama siebie skazywać ma na wyrzeczenie których nie chce????W imię jakiej ideologii?? Każdy MA PRAWO DECYDOWAĆ  o sobie i nikomu nic do tego ile np. chce (o ile w ogóle chce)  posiadać dzieci, czy chce mieć rodzinę, męża itd. Nikt nie ma prawa rozporządzać cudzym życiem i podejmować  decyzje za kogoś.To, że ktś ma np. 8 dzieci, to jego sprawa. A może tak rzadziej uprawiać seks, żeby potem nie narzekać, że trzeba w nocy wstawać?
2
29
18 maja 2014, 19:31
Droga m. twoim zdaniem jedno dziecko to jest nic???  To prawda ,że w dzisiejszych czasach dziewczyny patrzą również na swoje potrzeby, ale żeby od razu od egoistek je wyzywać??? Ciekawe co Ci powiedzą dzieci jak dorosną? 
L
lili
15 maja 2014, 19:07
Straszny suchar.
K
kkklkkk996
15 maja 2014, 18:32
Niedawno pisaliście, że mężczyna potrzebuje rozrywki, spokoju, czasu dla siebie, bo inaczej będzie niespełniony i nieszczęśliwy. Dlaczego więc kobieta wiecznie  jest ofiarą, która powinna grzecznie i cicho siedziec w domu i pilnować dzieci? Kobieta wyzwolona, która rózwnież spędza czas sama i zajmuje się sobą, rozwija się, jest tą złą? Nie jest prawdziwą katoliczką? To ona ma poświęcać całe swoje życie a mężczyzna ma się świetnie bawić i czuć się "spełnionym"?
S
synoptyk
15 maja 2014, 21:06
jesli jesteś kobietą, to odpowiedzi na twoje pytania chyba wiesz jakie powinny być. Kobieta powinna dbać o siebie i myśleć przede wszystkim o sobie, bo nikt się o nią nie zatroszczy jak zabraknie jej sił i zdrowia.
K
kkklkk996
16 maja 2014, 14:27
to prawda. Od niej oczekuję się ze powinna troszczyć się o wszystkich
EM
EWA MARIA
15 maja 2014, 18:26
DZIĘKUJĘ ZA TEN PIĘKNY I MĄDRY TEKST.O ILE ŁATWIEJ MI TERAZ PATRZEĆ NA MOJE POWOŁANIE BYCIA MATKĄ.SERDECZNE BÓG ZAPŁAĆ!