Kościół powtarza te same błędy [WYWIAD]

(fot. youtube.com)
The Tablet / Hans Zollner SJ / Christopher Lamb

Problem wykorzystywania jest przykładem naszego braku kooperacji, ponieważ Kościół w niemal każdym kraju powtarza te same błędy i nie promuje uczenia się na błędach państw, które wcześniej przechodziły przez te same kryzysy - mówi Hans Zollner SJ, przewodniczący Centrum Ochrony Dziecka w Rzymie.

Christopher Lamb: Centrum Ochrony Dziecka (Center for Child Protection, CCP) istnieje od pięciu lat. W tym czasie odwiedził ojciec czterdzieści krajów na pięciu kontynentach po to aby budować świadomość i promować metody obrony nieletnich przed wykorzystywaniem seksualnym. Biorąc pod uwagę te doświadczenia, jak można by opisać ojca koncepcję Kościoła powszechnego?

Hans Zollner SJ: Kiedy wyjeżdżałem, zawsze doświadczałem jedności ludzi wynikającej z wiary - swego rodzaju uczucia bycia w domu. Nieważne, czy było to w kościele podczas liturgii, czy na spotkaniu z ludźmi pochodzącymi z różnych kultur w ich szkołach i miejscach pracy, czy przy stole podczas obiadu. Czujesz tę łączność bez względu na to, jak wiara przejawia się w tych różnych kulturach. Oczywiście wspólny katechizm, jedno wyznanie wiary, a w szczególny sposób Eucharystia są takimi stycznymi punktami budującymi tę jedność.

Mam takie doświadczenie, że istnieje także pewna jedność w problemach, z którymi się zmagamy jako Kościół na całym świecie. Bardzo zaniepokoiło mnie odkrycie, że wykorzystywanie seksualne nieletnich jest czynem popełnianym w każdym zakątku świata, we wszystkich krajach, gdzie obecny jest Kościół. Za tym odkryciem idzie świadomość, że niektóre czynniki stale obecne w strukturze organizacyjnej Kościoła także mogą być częścią tego problemu. Do tych czynników należy sposób, w jaki funkcjonuje hierarchia kościelna i jak reaguje na niesprawiedliwość popełnianą przez swoich ludzi. Ważna jest także relacja, jaką biskup lub prowincjał mają z księżmi będącymi pod ich nadzorem, kiedy przychodzi im zmierzyć się z tak poważnym problemem. W wielu miejscach widziałem znaczne usprawienia w systemie reagowania na problem wykorzystywania dzieci i dużą gotowość do zmiany, a także aktywne podejścia w konfrontowaniu tego typu trudności na szeroką skalę. Taka zmiana podejścia wymaga poznania odpowiedzi na podstawowe pytanie: na czym polega dzisiaj rola księdza? Potrzebne jest także postawienie pytań o to, jak przebiega formacja seminarzysty i osoby duchownej.

Zdajemy sobie sprawę, że w czasach, kiedy autentyczność jest jedną z najwyższych wartości, jesteśmy wezwani do rewidowania naszego sposobu radzenia sobie z problemami władzy, pieniędzy i wygodnego trybu życia oraz do konfrontowania tych kwestii z przesłaniem zawartym w Ewangelii. Nie może być mowy o akceptowaniu podejścia roszczeniowego względem wszystkiego, czego ktoś pragnie, także jeśli wiąże się to z niewłaściwymi zachowaniami seksualnymi.

Więc co możemy postrzegać jako możliwe wyjście? Powołanie czegoś w rodzaju międzynarodowej policji dowodzonej przez Kościół?

Oczywiście nie może być mowy o policji kościelnej, to byłaby swego rodzaju nowa inkwizycja. Kościół nie może prawnie czy legalnie sprawować władzy świeckiej nad całym światem między innymi dlatego, że szanuje organizację państwową i współpracuje z prawem i procedurami prawnymi tam, gdzie jest w stanie. Naszym zadaniem jest udzielanie odpowiedzi na wezwanie do kooperacji z prawem cywilnym w przypadku, w którym możemy mówić o popełnieniu przestępstwa. Jednak zdarzają się sprawy, w których oskarżenie nie jest jasne i z tego powodu nie da się jasno ocenić sytuacji oskarżonego oraz rozstrzygnąć, czy powinien zostać odsunięty od sprawowania swojej funkcji jako osoby odpowiedzialnej w Kościele.

Sposób, w jaki Kościół radzi sobie z oskarżeniami o nadużycia seksualne, cały czas ewoluuje. Kiedy kardynał Joseph Ratzinger był prefektem Kongregacji Nauki Wiary, pracował nad przeniesieniem odpowiedzialności za proces w sprawach wykorzystywania seksualnego przez duchownych na tę kongregację. Odkąd przejęła ona te obowiązki w 2001 roku, podjęto się rozpowszechniania nowego, bardziej kompleksowego podejścia do rozpatrywania oskarżeń. Dzięki temu wielu księży, którzy dopuszczali się wykorzystywania seksualnego, doprowadzono przed wymiar sprawiedliwości. Kongregacja Nauki Wiary może działać jednak tylko w ograniczonym zakresie. To prawda, że proces kanoniczny trwa zazwyczaj dłużej niż proces cywilny, a oboje, ofiara i oskarżony, są często pozbawieni wiedzy na temat tego, jak przebiega cały proces.

Pomimo tych braków z pewnością istnieje potrzeba stworzenia centralnej agencji, która zajmowałaby się tym problemem. W Kościele taką rolę spełnia Kongregacja Nauki Wiary. Ta instytucja zajmuje się także doradzaniem biskupom i udzielaniem im porad w opracowywaniu wytycznych dla konferencji episkopatów. Jak dotąd nie ma wystarczającej przejrzystości w kwestii tego, co przewodniczący konferencji episkopatu czy metropolita może narzucić. Musi powstać osobna, centralna jednostka, jednostka bezstronna.

Samo to jednak nie wystarczy. Ponieważ takie rozwiązanie nie bierze pod uwagę konieczności i potencjału, jaki ma Kościół w promowaniu ochrony nieletnich w obrębie zakresu swoich działań i poza nimi. To jest prawdopodobnie jeden z powodów, dla których papież Franciszek w marcu 2014 roku ustanowił Papieską Komisję do spraw Ochrony Nieletnich, która gromadzi ludzi z różnych krajów i różnych profesji i jest ciałem doradczym Ojca Świętego. Ja sam jestem przewodniczącym grupy działającej na rzecz edukacji przywódców kościelnych w ramach tej komisji, co bardzo dobrze łączy się z moją pracą w Centrum Ochrony Dziecka.

Zgodnie z zasadą pomocniczości, przypomnianą przez papieża Franciszka, jeśli jakiekolwiek działanie może być powierzone niższemu (lub lokalnemu) szczeblowi na drabinie odpowiedzialności, powinno być delegowane właśnie w taki sposób. Oczywiście pod warunkiem, że dany szczebel posiada odpowiednie kompetencje i możliwości lub potrafi je zapewnić. To jest ten rodzaj podejścia, które - szczególnie uwzględniając pracę nad ochroną nieletnich - przyjmuje także Centrum Ochrony Dziecka na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Oferujemy zarówno edukację, jak i formację, która może zostać zaadaptowana do różnych języków i warunków kulturowo-społecznych, jednocześnie biorąc udział we wspólnym światowym projekcie ochrony nieletnich.

Podkreślił ojciec rolę wielu różnic kulturowych w podejściu do wykorzystywania seksualnego nieletnich. W jaki sposób Centrum Ochrony Dziecka zachowuje balans pomiędzy konsekwencją a tymi odmiennościami?

Dzięki współpracy z naukowcami i uniwersytetami Centrum Ochrony Dziecka korzysta w dużej mierze ze zdobyczy nauki. Z tego punktu widzenia i dzięki zachowaniu standardów naukowych - co zakłada przedstawianie dowodów na bazie badań naukowych, recenzowanych badań i publikacji - jest to istotna i żywa część naszej misji. Jednakże metody badawcze nauki i wyniki uzyskiwane w ten sposób nie są wolne od czynników kształtujących ich kontekst kulturowy i historyczny. Może być czasem trudno dojść do wspólnego rozumienia problemu na przykład ustalenia tego, co oznacza "dotyk" w różnych kulturach. Albo nawet w kwestii tak prostej jak uścisk dłoni. Można by pomyśleć, że z tego powodu ochrona nie może mieć jednorodnych, międzynarodowych standardów. Ale z drugiej strony podkreślanie różnic byłoby błędem. W każdej kulturze w konkretny sposób rozumie się to, czym jest gwałt. Ludzie z różnych środowisk wiedzą, kiedy zaufanie zostało złamane. Z jednej strony chcemy więc zastosować naukowe kryteria dla zmierzenia wpływu, jaki wykorzystywanie ma na człowieka, i dbamy o efektywność naszych metod ochrony na danym obszarze kulturowym. Z drugiej zaś strony nie możemy traktować tych różnic kulturowych- rozmaitych sposobów prowadzenia życia rodzinnego, budowania zaufania czy relacji z władzami itp. - poważnie kiedy istnieje prawdopodobieństwo, że przeoczymy konkretną formę lub sposób, w jaki wykorzystywanie się objawia, jak jest sankcjonowane w obrębie danej kultury, jak sobie z nim radzono, wliczając w to naprawienie krzywdy lub zaniedbanie, i gdzie można by interweniować lub zacząć ochronę.

Jeśli będziemy próbowali narzucić wszędzie na świecie zachodnie standardy, ludzie mogą otwarcie się z nimi zgodzić, ale nie stosować ich w rozumieniu głębokiej przemiany podejścia, która jest konieczna do osiągnięcia efektu długofalowego. Mogę podać przykłady miejsc, które dla zachodniej wrażliwości są dużymi wyzwaniami. Gdy byłem ostatnio w Meksyku, przyszedł do mnie biskup i opowiedział mi historię pewnego rdzennego zakątka tego kraju. W tamtym miejscu istnieje tradycja, według której w różnych plemionach powszechne i akceptowane jest sprzedawanie przez rodziców młodych dziewczyn swoim sąsiadom. Mogę opowiedzieć też o sytuacji w Indiach, u rdzennej ludności pewnego regionu. Tam z kolei, jeśli młoda dziewczyna utrzymuje pozamałżeńskie kontakty seksualne i zachodzi w ciążę, a ojciec dziecka nie jest osobą wybraną dla niej przez rodzinę, odprawiany jest rytuał odszkodowania. Obie rodziny zarzynają dwie kozy i rozlewają ich krew, która usuwa przewinienie. Później przyrządzają ucztę. Dziecko z nieprawego związku jest oddawane do rodziny zastępczej, a dziewczyna - jego matka - może teraz wziąć ślub z osobą przewidzianą dla niej przez rodzinę. Miejscowi wydają się nie mieć problemu z tym rozwiązaniem, ale w jaki sposób zachodnie prawo opisałoby tę sytuację?

Mogę przytoczyć kolejny przykład z Filipin. Tam odmowa dotknięcia czy pogłaskania dziecka jest uznawana za bardzo dziwne, a nawet chore zachowanie. Dla tamtejszej ludności to zupełnie normalne, że dwóch mężczyzn trzyma się za ręce, idąc ulicą. Jak w takim miejscu uczyć dzieci i dorosłych, gdzie są granice, oraz że istnieją dobry i zły dotyk? Mógłbym przez wiele godzin mnożyć takie przykłady, które ukazują wyzwania ochrony nieletnich w różnych kontekstach. W takich przypadkach naciskanie na zastosowanie anglosaskiego, zachodniego, czy europejskiego systemu ochrony nie rozwiąże problemu. Tak długo, jak nie zrozumiemy tych głęboko zakorzenionych wzorców zachowań i tego, jak one wpływają na działalność człowieka w jego kulturze, nie będziemy w stanie poradzić sobie z wykorzystywaniem.

Inne kultury potrzebują naszego wkładu w działania prewencyjne, ale zależy im także, aby ten wkład został przetłumaczony na ich własny język, na ich symbole i sposoby edukacji oraz zmiany zachowań. Ludzie muszą być edukowani i zachęcani do działania w nowy sposób. Muszą być zachęcani na przykład do tego, żeby krytykować władzę. Wyobraź sobie opór wobec takiego stwierdzenia w Afryce, gdzie w wielu rejonach księża żyją jak królowie!

W tym momencie historycznym Kościół ma niebywałą szansę wprowadzenia i wspierania zmian w sposobie myślenia i zachowania ludzi na całym świecie. Mamy niespotykany dotąd globalny system komunikacji oparty na wierze, który wspiera te same wartości, nawet jeśli są przekazywane czy postrzegane w inny sposób. Docieramy zarówno do grup niższego szczebla, jak i do liderów na skalę międzynarodową czy rządów państw. Kościół może stać się wyjątkowym kanałem komunikacji i współpracy, ale na razie nie wykorzystujemy w pełni tej możliwości. Problem wykorzystywania jest przykładem naszego braku kooperacji, ponieważ Kościół w niemal każdym kraju powtarza te same błędy i nie promuje uczenia się na błędach państw, które wcześniej przechodziły przez te same kryzysy.

Czego możemy się nauczyć od krajów, które wcześniej doświadczyły szumu medialnego wynikającego z upublicznienia informacji o nadużyciach seksualnych w Kościele? Od krajów takich jak Kanada, Niemcy, Stany Zjednoczone, Belgia, Holandia, Australia czy Francja…?

Wiele wyzwań w kwestii wykorzystywania seksualnego koncentruje się wokół tego, w jaki sposób my jako społeczność międzynarodowa radzimy sobie z tym problemem i jak wspólnie rozwijamy nasze strategie działania, ucząc się od siebie nawzajem.

Doświadczyliśmy tego, że w miejscach, gdzie istniało transparentne przywództwo - takie, które jest przekonane i przekonujące - wprowadzenie programów ochrony nieletnich rzeczywiście działało. W poszukiwaniu odpowiedzi na ważne pytania stawiane w tym temacie nikt nie wymaga od nas, żebyśmy na nowo wynaleźli koło. Na przykład w Australii przeprowadzono kompleksowe badania, które teraz są bogactwem informacji, z którego wszyscy mogą czerpać. Kilka krajów boleśnie przeszło przez proces odpowiadania na takie wyzwania i może teraz dzielić się swoimi materiałami. W każdym kolejnym państwie stanowcza odpowiedź w kwestii wykorzystywania seksualnego padała dopiero po tym, jak media rozpętywały burzę o zatajanie takich przypadków. Wydaje się, że bez tych publicznych skandali nigdy nie nastąpiłaby zmiana. Nasza prosta wiadomość do tych krajów, w których Kościół jeszcze nie przeszedł procesu medialnego, jest taka: zidentyfikujcie potencjalne problemy i zacznijcie wprowadzać zmiany od razu!

Nauczyliśmy się, że potrzebujemy władzy centralnej. Kiedy przywództwo nie jest transparentne lub kiedy relacje i struktury organizacyjne są niejasne, można spowodować wiele szkód i doprowadzić do nieodpowiedniego zarządzania. To konieczne, aby osoba na stanowisku kierowniczym interweniowała, zwłaszcza po to aby przynieść sprawiedliwość tym, którzy ponieśli straty. Zasada pomocniczości oznacza, że potrzebujesz kogoś, kto ma autorytet, wiedzę i pozycję, ale także kogoś, kto umie się tym wszystkim dzielić. Dlatego potrzebujemy wyszkolonych ludzi, którzy potrafią wprowadzać zmiany w strukturze. A takie osoby z kolei potrzebują wiele wytrwałości.

Nauczyliśmy się też, że potrzebujemy rozmaitych metod edukacyjnych, aby dotrzeć do osób z różnych poziomów społecznych. Poszczególne osoby mają różne kompetencje, nie możemy od wszystkich wymagać, aby przeszli przez 360 etapów programu e-learningu. Dlatego konieczny jest także program "szkolenia podstawowego" - taki, który nie spłyca tematu oraz nie gubi kontekstu, ale zawiera wszystkie zalety solidnych badań.

Biorąc pod uwagę wszystko, co zostało do tej pory powiedziane, co teraz musi się wydarzyć? W jakim kierunku powinien pójść Kościół, aby zrobić postęp w ochronie nieletnich?

W ciągu ostatnich pięciu lat ukształtowaliśmy nową świadomość na temat wykorzystywania seksualnego dzieci we wszystkich częściach świata. Obecnie możemy cieszyć się z otwartości, z jaką podchodzi się do dyskusji na temat tego problemu, a także z tego, że mamy możliwość organizowania konferencji i programów edukacyjnych wokół tego zagadnienia. Biorąc pod uwagę to, jak bardzo potrzebna jest odpowiedź Kościoła oraz rosnące zaangażowanie do wspólnej pracy, Centrum Ochrony Dziecka jest w stanie sprostać temu wyzwaniu i tworzyć modele współpracy dla różnych krajów i tradycji.

Już teraz posuwamy się we właściwym kierunku. Centrum Ochrony Dziecka oferuje programy e-learningu dopasowane do potrzeb różnych kultur. Prosimy także naszych partnerów nie tylko o informację zwrotną, ale także o ich wkład w dalszą współpracę. Pracujemy nad stworzeniem bazy wiedzy ugruntowanej na badaniach, możliwościach uczenia się, kontaktach w różnych miejscach na świecie i doświadczeniach różnych dyscyplin. Odwiedzamy konkretne kraje i przekonujemy się na własnej skórze, próbujemy zrozumieć, jak ludzie odnoszą się do tej kwestii i w jaki sposób zaczynają o niej rozmawiać. W tym momencie pracujemy z około dwudziestoma pięcioma partnerami w ponad piętnastu krajach na czterech kontynentach. Prawie wszystkie spośród tych instytucji to uniwersytety lub wydziały pedagogiczne, teologiczne, psychologiczne i medyczne.

Jednak nie może być tak, że przyjeżdżamy z Rzymu i znajdujemy gotowe rozwiązania dla wszystkich. Czymś, co musi się wydarzyć w współpracy na gruncie lokalnym jest to, że nasi partnerzy wpisują nasz program w kontekst, sprawiają, że staje się on dostępny w swoim kluczowym przesłaniu dzięki użyciu konkretnego języka i sposobowi zastosowania. To musi się dokonać indywidualnie w zależności od sytuacji tego miejsca, tego kraju. My asystujemy w tym procesie. Pracujemy nad zasianiem wiedzy i nad tym, aby ta wiedza była zrozumiała we wszystkich częściach świata. Wielu ludzi nie rozumie na przykład prawa kanonicznego, mimo że ma ono zastosowanie dla wszystkich katolików i dla wszystkich księży. Dlatego pracujemy z ekspertami nad konkretnymi zagadnieniami, także takimi jak prawo kanoniczne, aby przybliżyć ten temat szerszej publiczności.

Centrum Ochrony Dziecka jest rozpoznawalne dzięki swojemu interdyscyplinarnemu podejściu i łączeniu psychologii, teologii, prawa kanonicznego, socjologii, pedagogiki i mediów. Wyjątkowe jest także to, że nie mamy na celu sprzedaży naszego programu, ale zapraszanie partnerów do tego, aby byli za niego współodpowiedzialni. Jak odkrywają sami trenerzy, którzy rozwijają swoje możliwości tak, że stają się ekspertami na swoim terenie, chodzi o aktywne i świadome uczestnictwo.

Oprócz programu e-learningowego, na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim funkcjonują dodatkowo także intensywne semestralne kursy dyplomowe. Kursy te dzięki ściąganiu ekspertów, którzy uczą o obszarze swoich zainteresowań, oferują szkolenia dla trenerów. Pracujemy wspólnie z Kongregacją do spraw Ewangelizacji Narodów, aby namierzyć te obszary, gdzie takie kompetencje nie są rozwinięte, i zapewniamy stypendia na kursy dla studentów pozbawionych takiej możliwości. Celem kursu jest danie studentom szansy na wzięcie udziału w dyskusjach na temat konkretnych przypadków, kultur i wyzwań oraz włączenie ich w działające już projekty współpracy.

Naszym następnym krokiem będzie stworzenie Globalnej Grupy Centrum Ochrony Dziecka. Ma to być sieć instytucji partnerskich z różnych krajów, z którymi zawarliśmy głębsze relacje w pracy nad problemem wykorzystywania seksualnego. Ta grupa naszych kluczowych partnerów miałaby stać się punktem odniesienia dla różnych regionów i krajów w rozsiewaniu i wdrażaniu w kulturę naszych materiałów dla ochrony dzieci po to aby stworzyć sieć współpracy. W zamian oferujemy naszym organizacjom partnerskim stałą formację trenerów, możliwość bycia na bieżąco z najnowszymi standardami wiedzy i metodami działania oraz swego rodzaju system mentorski.

Co tak naprawdę jest istotne dla sukcesu całego tego przedsięwzięcia i co zrobić, aby przynosiło ono trwałe skutki? Rożne kraje i Kościoły lokalne muszą wspierać się nawzajem tak, aby nikt nie został z tym problemem sam. Możemy zastanowić się nad wprowadzaniem systemu siostrzanych diecezji i parafii, które będą wspierać się nawzajem. Musimy także znaleźć więcej sposobów na współpracę z organizacjami spoza Kościoła, które podzielają nasz cel. Centrum Ochrony Dziecka zaczęło działać właśnie w ten sposób. Tak możemy razem tworzyć ruch ochrony nieletnich i sprawiać, że nasze działania w rozwiązywaniu problemu wykorzystywania seksualnego nabierają tempa.

Jeśli miałby ojciec mieć jedno życzenie odnośnie do swojej pracy, to co by to było?

Po pierwsze chciałbym, żeby osoby zaangażowane w tego typu pracę i wrażliwe na ten problem nie traciły nadziei, widząc opór i bezwładność, które często charakteryzują podejście do tej sprawy. Chciałbym, aby były silne i odważne! To jest temat niewygodny i w niektórych kulturach istnieją blokady systemowe czy indywidualne dla rozpoczęcia dialogu. Chodzi mi o rodzaj wstydu, który wiąże się z tą tematyką. Czasem wstyd może być czymś dobrym i stanowić zupełnie normalną odpowiedź na zachowania, które odzierają człowieka z jego godności. Ale nie powinien być on przeszkodą dla Kościoła w mierzeniu się z wyzwaniami i podejmowaniu ich.

Chciałbym, aby istniała lepsza infrastruktura, aby Kościół i społeczeństwo inwestowały w metody ochrony nieletnich oraz aby podniesiono wreszcie palącą kwestię sprawiedliwości wymierzanej w imieniu ofiar wykorzystywania. Mam nadzieję, że uda się stworzyć lepszy system wsparcia duchowego i integracji dla tych poszkodowanych, którzy chcą przejść drogę duchowej podróży w stronę powrotu do społeczeństwa. Chciałbym także, aby istniała lepsza opieka dla sprawców takich przestępstw, zwłaszcza dla tych, którzy są zagrożeni ponownym popełnieniem takiego czynu. Czekam na czas, kiedy wielu ludzi, którzy są zaangażowani w pracę w tej dziedzinie, będzie w stanie lepiej się komunikować i skupić na naukowych i proceduralnych wyzwaniach, o których wszyscy wiemy, że wciąż istnieją. Pracujemy ciężko, aby osiągnąć te cele. Dowodem na naszą pracowitość może być to, że w przyszłym roku organizujemy kongres pod tytułem Godność dziecka w cyfrowym świecie, podczas którego mamy nadzieję zgromadzić liderów biznesu i nauki, polityków, przedstawicieli organów ścigania, psychologów, psychiatrów i przywódców kościelnych. Otrzymaliśmy już także wsparcie od Stolicy Apostolskiej.

Wywiad pierwotnie ukazał się w tygodniku "The Tablet"

tłum. Anna Wilczyńska 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kościół powtarza te same błędy [WYWIAD]
Komentarze (3)
KD
Kamill De
3 lutego 2017, 09:06
po lekturze komentarzy pod kazdym z tego typu wątków - dochodzę do wniosku że jestesmy  maxymalnie zkleryklaizowanym społeczeństwem póki nie dosiwadczymy .... Prawdy co wyzwala Co do statystyk ważne jest aby podawac źródło badania - popólacje na której zostało przeprowadzone badanie i kryteria doboru etc... Myśle jednak że najbardziej niszczący jest fakt że środowiska tatusiów wujków sąsiadów ... nie wspieraja się tak hermetycznie niezalenie od popełnionych czynów. Zaden z tatusiów wójków sasiadów nie będzie z racji bycia tatusiem wybielał za wszela cenę czynów podłych tylko z racji przynależnosi do mniejsości tatusiów sąsiadów czy wujków .... Ten wątek w tym aspekcie jest szerszy niż pedofiliia... Uczą nas o warunkach dobrej spowiedzi Miłosierdziu ect tylko sami uczynkowo biegunowo są od tego przykładem zycia odlegli... mowa o podwójnych standardach dla przez nich uznanych Miłosiedzie wobec wszystkiego co by ciagle nie robiono a dla innych podłosc i brak elementarnych ludzkich praw. w tym temacie warto przypomnieć wypowiedz ABp Michalika o powodach i winach pedofilii wśród duchowieństwa.
MR
Maciej Roszkowski
2 lutego 2017, 16:56
Problem wykorzystywania seksualnego przez duchownych katolickich ciągle istnieje. W Polsce też. Fakt, że wśród duchownych odsetek tych gorszycieli jest  statystycznie mniejszy niż wśród "tatusiów", "wujków", "partnerów", "konkunentów", sąsiadów, nauczyciel etc etc. Każdy taki przypadek, a zwłaszcza próby ich krycia musi  być dla nas szczególnie skandaliczny. Mamy obowiązek upominania się o skuteczność działań Kościoła.
1 lutego 2017, 11:43
Czy Hans Zollner SJ słyszał o Polańskim i innych "artystach"? Czy słyszał o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich przez wyznawców islamu? Itd. itp. Czy słyszał o wielu programach naprawdzych "zero tolerancji", które wprowadził TYLKO KOŚCIÓŁ (sic!). A ten artykuł to zwykła próba zakrycia działań Kościoła pedagogiką wstydu i polityczną poprawnością.