Kościół w Państwie Środka

(fot. Surfing The Nations/flickr.com/CC)
Jarosław Duraj SJ

Prześladowania, jakich chrześcijanie dzisiaj doświadczają, nie wyrażają się już w dosłownym przelewaniu krwi, lecz w bardziej subtelnej i długotrwałej formie nękania, tortur, indoktrynowania, reedukacji przez pracę w obozach, areszt domowy czy wieloletnie więzienie.

Chrześcijaństwo w Chinach stale uważane jest za religię "obcą". Dzieje się tak nie tylko dlatego, że jest zachodniej proweniencji, ale że tak naprawdę nigdy nie wkorzeniło się w kulturę chińską. Obecność chrześcijaństwa w tym kraju sięga VII w., a największy wpływ na jego aktualną kondycję mają trzy okresy: misje jezuickie w XVII i XVIII w., okres "wojen opiumowych" w XIX w. i okres powojenny od nastania Chińskiej Republiki Ludowej w 1949 roku.

W Chinach oficjalnie uznaje się pięć religii: buddyzm, taoizm, protestantyzm, katolicyzm i islam. Najtragiczniejsze dla katolików i pozostałych Kościołów chrześcijańskich były konsekwencje dojścia do władzy komunistów. Wspólnoty wyznaniowe zaczęły wtedy podlegać ścisłej kontroli władz. Wielu misjonarzy zostało najpierw więzionych, a następnie wydalonych z Chin. Większość z nich znalazła schronienie na Tajwanie. Tu też przeniesiono nuncjaturę po zerwaniu oficjalnych relacji z Watykanem w 1951 r. i utworzono trwałe struktury kościelne. Chrześcijanie zaś, którzy zostali w Chinach Ludowych, byli prześladowani, torturowani, a nawet zabijani.

Zaprogramowana przez komunistów izolacja chrześcijan od "obcych wpływów" następowała w kilku etapach. Najpierw w 1950 r. powstała struktura rządząca się zasadą tzw. "trzech autonomii": "samo-zarządzania" (niezależna od watykańskich wpływów administracja kościelna), "samo-zaopatrzenia" (autonomia w zakresie finansowania Kościoła), "samo-rozprzestrzeniania" (rozwój wspólnot kościelnych bez udziału misjonarzy-obcokrajowców). Regulacja ta doprowadziła do powstania w 1957 r. formalnego organu Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich (PSKCh). Wszyscy duchowni i wierni zmuszeni byli do lojalności wobec państwa i uznania partii komunistycznej jako jedynego zwierzchnika Kościoła w Chinach. Miarą patriotyzmu było zerwanie z Watykanem i nieuznawanie papieża jako głowy Kościoła w Chinach.

DEON.PL POLECA

Antyreligijna polityka

Działania rządu doprowadziły do rozłamu i podziału na Kościół oficjalny zwany też patriotycznym, oraz na nieoficjalny - "podziemny", który uznawał jedynie papieża za głowę Kościoła. Największych prześladowań (aresztowania, tortury, indoktrynacja, palenie kościołów) chrześcijaństwo doświadczyło w okresie rewolucji kulturalnej w latach 1966-1976.

Rząd nie chce, by informacje o prześladowaniach wydostawały się poza kraj. Programowe hasło "porządku publicznego", "wewnętrznej harmonii" czy "stabilizacji społecznej" jest racją najwyższą, która usprawiedliwia wszelką ingerencję państwa w działalność obywateli. Destabilizacja społeczna jest ostatnią rzeczą, jaką by chcieli widzieć komuniści, przez wzgląd na zagrożenie, jakie ona stwarza dla monopartyjności. Ostatnie wydarzenia związane z "arabską wiosną" wyczuliły jeszcze bardziej władzę na nastroje i bunty społeczne.

Polityka antyreligijna nie jest w stanie osłabić dynamizmu i żywotności wiary chrześcijańskiej. Zauważa się bardzo dużo nawróceń i wzrost liczby osób przyjmujących chrzest. Ogółem szacuje się, że do Kościoła katolickiego tak oficjalnego, jak i nieoficjalnego przynależy około kilkunastu milionów wiernych. Urzędowe statystyki mówią jedynie o ponad pięciu milionach.

Prześladowania, jakich chrześcijanie dzisiaj doświadczają, nie wyrażają się już może w dosłownym przelewaniu krwi, lecz w bardziej subtelnej i długotrwałej formie nękania, tortur, indoktrynowania, reedukacji przez pracę w obozach, areszt domowy czy wieloletnie więzienie. Wielu biskupów, księży i wiernych, także ze wspólnot uznanych przez rząd, poddanych było lub stale jest szykanom. Prześladowań doświadcza nie tylko wspólnota "podziemia", ale także. "księża patrioci" pomimo lojalności wzywani są na przesłuchania i indoktrynowani. W istocie wszelka forma działalności religijnej wymaga aprobaty PSKCh. Ci, którzy nie godzą się na współpracę, skazani są na izolację. Uwzględniając takie realia, część biskupów i księży patrzy pragmatycznie i decyduje się wstąpić do Stowarzyszenia Patriotycznego w celu skuteczniejszego niesienia pomocy wiernym.

Postawa Watykanu

Stolica Apostolska nie pozostaje obojętna wobec prześladowań chrześcijan i ograniczeń praw wolności religijnej, która zagwarantowana jest przecież w konstytucji ChRL. Jan Paweł II nie szczędził wysiłków, aby wstawiać się za chrześcijanami w Chinach i doprowadzić do normalizacji stosunków dyplomatycznych. Było to jednak niezwykle trudne, także dlatego, że papież z Polski, który przyczynił się do obalenia komunizmu, był postrzegany jako "niebezpieczny" dla integralności samych Chin. W Roku Jubileuszowym nastąpiło pewne "ocieplenie" w relacjach z Pekinem, ale z kolei kanonizacja 120 chińskich męczenników z lat 1648-1930 zbiegła się wtedy z rocznicą założenia ChRL i była odebrana w Pekinie jako wymierzenie "policzka".

Innym problemem i przeszkodą było nielegalne, bez zgody Watykanu wyświęcenie biskupów przez władze chińskie. Pekin uzależnia normalizację stosunków z Watykanem od dwóch spraw. Domaga się niemieszania w wewnętrzne sprawy Chin. Drugim warunkiem jest nieuznawanie przez Watykan niepodległości Tajwanu, który dla Chin jest zbuntowaną prowincją, dla Watykanu zaś oficjalnym reprezentantem całych Chin. Rozwiązanie tej drugiej kwestii nie stanowi problemu dla Watykanu i już za Jana Pawła II orzeczono, że w każdym momencie istnieje gotowość przeniesienia nuncjatury do Pekinu. Pozostaje jednak trudność pierwsza, gdyż papież nie może zrezygnować z prawa nominacji biskupów, co przynależy do natury samego Kościoła.

Nadzieja na naprawę tej sytuacji pojawiła się po wyborze Benedykta XVI. Papież wielokrotnie stawał w obronie prześladowanych chrześcijan. Dowodem tego był list do katolików chińskich z 27 V 2007 r. Papież użył w nim sformułowania "Kościół oficjalny" i "Kościół podziemny", jednak wszystkich traktuje jako jedną wspólnotę wierzących. Podział w tym Kościele jest bolesną raną, jednak papież żywił głęboką nadzieję na pojednanie wierzących i na rozwiązanie problemu święceń biskupów, tak aby Watykan miał możliwość mianowania swoich kandydatów.

Reakcja na list była różnorodna. Oficjalne stanowisko PSKCh "doceniło dobre intencje" papieża. Jednak nie uczyniło żadnego gestu, który by tym intencjom wyszedł naprzeciw. Wspólnota wiernych przyjęła treść z radością, ale i pewnym zakłopotaniem, zwłaszcza jeśli chodzi o praktyczne konsekwencje pojednania między obu wspólnotami.

Wyzwania i nadzieje

Pomimo zakazów i kontroli działania Kościół stara się nieść ludziom pomoc przez inicjatywy edukacyjne i charytatywne. Takie inicjatywy spotykają się z wsparciem rządowym pod warunkiem, że nie wiąże się to z żadnym religijnym podtekstem ocenianym jako "działalność wywrotowa". Duże nadzieje Kościół wiąże z działalnością edukacyjną. Na wielu uniwersytetach istnieją centra studiów nad wielkimi religiami świata, w których naucza się kultury i filozofii chrześcijańskiej. Najważniejszym jednak wyzwaniem dla wspólnot wierzących jest kwestia pojednania opartego na przebaczeniu. To też jest głównym pragnieniem papieża i biskupów odpowiedzialnych za promowanie tej jedności. W tym celu Benedykt XVI ogłosił, że dzień 24 maja - święto Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych - będzie dniem modlitw za Kościół w Chinach. To jest także wyraźny znak, że konieczna jest modlitwa, bo sama dyplomacja w szukaniu porozumienia nie wystarczy. Utrzymujący się wśród wierzących brak zaufania, podejrzliwość i donosy stanowią ranę, której zagojenie się będzie wymagać czasu. Na tym podziale traci jakość chrześcijańskiego świadectwa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kościół w Państwie Środka
Komentarze (3)
A
Anka
19 czerwca 2013, 10:35
To nie są prześladowania za wiarę. To są prześladowania za głupotę. Wiara = głupota. Co nie zmiena faktu, że są to prześladowania. A wystarczyłoby wyśmiać głupców. ... O tak, mędrcze. Ty jesteś prawdziwym mędrcem, tak przebiegłym, że nawet imieniem się nie podpiszesz tylko numerkiem... mózgu...
4
478.569.257
2 czerwca 2013, 16:25
To nie są prześladowania za wiarę. To są prześladowania za głupotę. Wiara = głupota. Co nie zmiena faktu, że są to prześladowania. A wystarczyłoby wyśmiać głupców.
K
Klekot
24 maja 2013, 10:14
O takich tragicznych losach katolików żadna stacja telewizyjna nie powie. Tylko trąbią pseudo dziennikarze, że księża to tacy, że ludzie katolicy to ciemnogród. Miej Maryjo w opiece cały kościól, a przedewszystkim ludzi prześladowanych za wiare.