Królowa, która hołdów nie chce

Zobacz galerię

Czy Kościół nie poszedł za daleko, ogłaszając Maryję Królową Polski? Czy z tej racji Polacy są oczkiem w głowie Matki Chrystusa i mogą czuć się uprzywilejowani?

Zważywszy na historyczną genezę uroczystości Maryi Królowej Polski, a więc: śluby lwowskie Jana Kazimierza z 1656 roku, wybawienie z rąk Szwedów, potem Cud nad Wisłą w 1920 roku, świętując, nie czynimy nic innego ponad to, że wyznajemy wiarę w działanie Boga w historii. Tak czynił Naród Wybrany, który dostrzegał palec Boży w chlubnych, ale też bolesnych wydarzeniach swoich dziejów, które nieraz brutalnie cuciły Izraelitów z duchowego odrętwienia.

Polska jest domem

DEON.PL POLECA

Skąd jednak to przejście od Maryi do Boga? Przede wszystkim, królowania Maryi nie należy rozumieć w sensie politycznym. Nie jest ona żadną monarchinią ani dowódcą wojskowym zagrzewającym do walki o niepodległość.

Sobór Watykański II w Konstytucji "Lumen Gentium" przypomina, że Maryja jest naszą "Matką w porządku łaski", to znaczy, najistotniejsze dla Niej, podobnie jak dla Jej Syna, jest nasze wieczne przeznaczenie. Jej królowanie to bycie Matką. Maryja nie jest jedynie Królową Polaków, ponieważ "opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa, póki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny" (LG, 62). Tego szerszego horyzontu nie możemy nigdy stracić z oczu.

Skoro tak, to po co ogłaszać Ją Królową Polski, kraju, który przecież kiedyś przeminie jak cały ten świat? W jaki sposób los ojczyzny wiąże się z naszym zbawieniem?

Z chrześcijańskiego punktu widzenia ojczyzna, a więc wspólnota ludzi, język, religia, kultura, dzieła i osiągnięcia jej mieszkańców, tradycja, terytorium, suwerenność i wolność są darem Boga, aby wierzący mogli łatwiej i lepiej osiągnąć doskonałość. Ojczyzna jest domem w dużej skali, gdzie "na chwilę" zakorzeniamy się na ziemi. Nie rodzimy się i nie żyjemy w próżni, ale w przygotowanym przez Boga i, co ważne, przez wysiłek wielu pokoleń, konkretnym miejscu, którego sobie nie wybieramy. Jezus także urodził się w ojczyźnie, uprzednio przygotowanej przez wspólne działanie Boga i człowieka.

Podobnie jak życie, ojczyznę otrzymujemy w darze, a ona współkształtuje naszą tożsamość, z którą przecież odejdziemy z tego świata. Ojczyzna nie jest jakimś "niekoniecznym" dodatkiem, lecz staje się częścią naszej cielesności rozumianej jako pewna siatka ziemsko-ludzkich relacji, którą zabierzemy do nieba. Nie możemy być więc miłośnikami wszystkich ojczyzn - nie starczyłoby nam na to ani czasu, ani miłości, bo życie krótkie.

Jeśli więc Maryja wstawia się za nami, także w tym celu, aby ochronić dobro ziemskiej ojczyzny, to dlatego, że Polska, przynajmniej dla większości z nas, jest i będzie miejscem dojrzewania do nieba. Dlatego Katechizm Kościoła Katolickiego pisze, że "miłość ojczyzny i służba dla niej wynikają z obowiązku wdzięczności i porządku miłości" (2239).

Ramię Boga na ziemi

Pamiętać jednak należy, że pomoc Maryi opiera się wyłącznie na pośrednictwie Chrystusa. Matka Jezusa nie dysponuje "dodatkowymi" mocami i względami. Nie jest żadną boginią, lecz "służebnicą Pana", która przekazuje to, co otrzymuje od Syna. Maryja okazując nam pomoc, czyni tak, ponieważ sama tej pomocy doświadczyła.

Sobór Watykański II wyjaśnia ten obieg Bożych darów na przykładzie jedynego kapłaństwa Chrystusa, w którym z Jego woli uczestniczą "zarówno święci szafarze, jak i wierny lud". Istnieje bowiem tylko jedno źródło łaski, które różnymi kanałami - a więc także przez ludzi - rozlewa się na świat. Obowiązek troski o ojczyznę - czyli o fragment świata dany nam w "dzierżawę", a także przekazywanie darów Boga przez ludzi, zwłaszcza przez Maryję, są skutkami Wcielenia Chrystusa.

Toteż z pewnością nie wystarczy powoływanie się na Maryję - naszą Królową, jakby ona miała za nas wszystko załatwić albo być listkiem figowym dla naszych wad i niewiary. Przestrzegał przed tym faryzeuszów sam Jezus, kiedy byli dumni z tego, że są dziećmi Abrahama. I dlatego sądzili, iż są nie do ruszenia. Chrystus twierdził jednak, że sama przynależność do rodu Abrahama i odwoływanie się do tradycji nie uczyni nikogo świętym. "Trzeba jeszcze pełnić czyny Abrahama" - mówił.

Kochać ojczyznę to nawracać się

Jaką formę powinien przyjąć wysiłek na rzecz ojczyzny? Znamienne, że król Jan Kazimierz, wzywając we Lwowie pomocy Maryi, przyczyny Potopu Szwedzkiego dostrzegł najpierw na polskiej ziemi, a nie w działaniu zewnętrznych wrogów. Wyznał bowiem: "Z wielką serca mego żałością wyraźnie widzę, że za jęki i ucisk kmieci spadły w tym siedmioleciu na Królestwo moje z rąk Syna Twojego, sprawiedliwego Sędziego, plagi: powietrza, wojny i innych nieszczęść" . Niesprawiedliwość i wyzysk chłopów to, zdaniem króla, nieewangeliczne postępowanie, które wpłynęło na niepomyślność kraju. Władca obiecał też, że będzie starał się poprawić los najuboższych, z czego jednak niewiele wyszło, bo reformom sprzeciwiła się szlachta.

Jan Kazimierz zachował się jak starotestamentalny prorok, który ogłasza niewygodną dla ludzi prawdę. Modli się jak Azariasz pośród płomieni w niewoli babilońskiej: "Bo zgodnie ze sprawiedliwym wyrokiem sprowadziłeś to wszystko na nas z powodu naszych grzechów. Okazaliśmy się przewrotni we wszystkim, a przykazań Twych nie słuchaliśmy" (Dn 3, 28-29). Po czasie zdziwienia, buntu i smutku Izraelici często dochodzili do wniosku, że spotykające ich nieszczęścia są też konsekwencją ich złego postępowania, a także elementem Bożej pedagogiki i ich formowania.

W trzysta lat po Potopie Szwedzkim, w Jasnogórskich Ślubach Narodu kard. Wyszyński również wyraził skruchę w imieniu wszystkich Polaków, że "dotąd nie wypełniliśmy ślubów i przyrzeczeń ojców naszych". Nazywanie Maryi Królową Polski, o czym już rzadziej się wspomina, wiąże się nieodłącznie z odwróceniem od złych praktyk, nie tyle w kwestii kultu co miłości bliźniego.

Prymas Tysiąclecia wymienił takie obszary współpracy z Bogiem i budowania ojczyzny jak: życie w łasce uświęcającej, obrona życia nienarodzonego, nierozerwalność małżeństwa, obrona godności kobiety, dbałość o pokój i pojednanie w społeczeństwie, duch solidarności. Przyrzekł również pracę nad wykorzenianiem wad narodowych: lenistwa, lekkomyślności, marnotrawstwa, pijaństwa i rozwiązłości.

Śluby Jasnogórskie kończą się między innymi takimi słowami: "w wykonaniu tych przyrzeczeń widzimy żywe wotum narodu, milsze Ci od granitów i brązów".

Czy to nam się udaje? Czy robimy co w naszej mocy, by iść śladami Jezusa i Maryi? Czy dążymy do pojednania? Czy cenimy Polskę? Czy jesteśmy w stanie pracować dla jej dobra ponad partyjnymi podziałami i prywatą?

W każdym razie zarówno Jan Kazimierz jak i kard. Stefan Wyszyński wyraźnie podkreślają, że prawdziwy patriotyzm nie polega jedynie na westchnieniach i emocjonalnym przywiązaniu, lecz bardziej na tym, co nasi pisarze nazywali "pracą u podstaw". Królowanie Maryi to nie żaden przywilej, ale przede wszystkim zadanie, z którego będziemy rozliczeni. "Bo komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą" (Łk 12, 48).

Przedstawione u góry szkice ikon można ściągnąć (klikając link znajdujący się pod tekstem), wydrukować i wykorzystać do napisania ikony. Zgodę na to wyraża autor szkiców (http://www.flickr.com/photos/duckmarx/275380360/).

Jeśli jesteś zainteresowany pisaniem ikon, zobacz nasz zestaw do nauki pisania ikon.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Królowa, która hołdów nie chce
Komentarze (25)
B
becia
3 maja 2013, 20:44
Bóg w Trójcy Jedyny, Bóg, Jezus Chrystus - syn Boży, Duch św, Maryja Matka Boża pośredniczka wszelkich łask, do matki dzieciom prościej, bo Ona Maryja czuła pełna łask i dużo może wyprosić u swego syna Jezusa -  Boga. I nie ma mowy o tym, że Maryję okrzykuje się Bogiem ale Tą co wiele może dla nas, bo pełna łaski. Teologiem nie jestem ale dla mnie to proste i herezji nie głoszę. Intronizacja to bezgraniczne zawierzenie siebie , państwa  samemu Bogu. Jezus Król, Bóg, który pomaga Polakom wybrać dobrze rządzących gdzie Polak troszczy się o Polaka o nie go wykorzystuje lub każe pracować jako wyrobnik na obcy kapitał. Intronizacja to akt miłości i poddaństwa Bogu przyjęcie jego przykazań. To mętalność. Za to mamy rozwój własnej pychy, prestiżu, dążenie do władzy a nie służbę drugiemu, wynoszenie się nad innymi. Intronizacja to modlitwa o dobro innych, przede wszystkim własnych dzieci a nie ich zabijanie tak jak co raz częściej nasze telewizyjne wiadomości głoszą.Intronizacja to rozwój w Bogu, który jest Milością. Pozdrawiam Teologa :)
T
teolog
3 maja 2013, 19:32
"Bo komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą" (Łk 12, 48). - tak , to zadanie a następnym zadaniem Polaków jest intronizacja Chrystusa Króla, tylko kto tego dokona ?. Jezus objoł by Polskę taka samą opieką jak Maryja i zasłał wiele łask, tak by było łatwiej żyć w naszym kraju.  W objawieniach przed wojną Rozali Celakównej wiele o tym . Polacy zawiedli  intronizacji  nie było a za to mieliśmy drugą wojne światową. I znów prywatne objawienia nikogo nie zobowiązują, a Pan Jezus z ogromną miłością upomina się o ten akt w następnych "Objawienia na czasy ostateczne" - CZYTAJCIE.  Siła wyporu jest ogromna - tak jak sami lekarze, którzy mają przechodzone zawały bo to może zdażyc się wszystkim pacjentom ale nie im samym. Co by Polska takiego zawału nie doznała. ... Kochana Beciu, a królowanie Maryi to co jest odrębne od Jezusowego? Jeśli Maryja otacza opieką Polskę to i Jezus. Ona sama z siebie niczego nie daje - przez Nią działa Bóg. To jakieś herezje "Jezus by też objął", jakby Maryja była jakimś osobnym bóstwem. Więcej takich prywatnych objawień, to będziemy mieć nie Trójcę św, a Czwórcę.
B
becia
3 maja 2013, 18:45
"Bo komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą" (Łk 12, 48). - tak , to zadanie a następnym zadaniem Polaków jest intronizacja Chrystusa Króla, tylko kto tego dokona ?. Jezus objoł by Polskę taka samą opieką jak Maryja i zasłał wiele łask, tak by było łatwiej żyć w naszym kraju.  W objawieniach przed wojną Rozali Celakównej wiele o tym . Polacy zawiedli  intronizacji  nie było a za to mieliśmy drugą wojne światową. I znów prywatne objawienia nikogo nie zobowiązują, a Pan Jezus z ogromną miłością upomina się o ten akt w następnych "Objawienia na czasy ostateczne" - CZYTAJCIE.  Siła wyporu jest ogromna - tak jak sami lekarze, którzy mają przechodzone zawały bo to może zdażyc się wszystkim pacjentom ale nie im samym. Co by Polska takiego zawału nie doznała.
LT
Lwowska tradycja
3 maja 2013, 18:08
Odnośnie tego czy Chrystus jest Królem dla polityków (a nie w sensie politycznym), a więc dla wszystkich ludzi, duzo rozpisywano się w bliskości Uroczystości Chrystusa Króla. Ewangelię mamy wprowadzić również do polityki, a to oznacza że nie możemy dzielić ludzi w Polsce na predestynowanych do szczęścia i predestynowanych do upokorzeń. Gdzie brakuje Ewangelii, wkrada się "religia kapitalizmu", dla której biedny jest sam sobie winny, bo niezaradny! Maryja jest też rzeczywistą Królową, bo ma realną władzę, ale jej władza nie ma słuzyć tylko jednej partii. Ona niesie Boga wszystkim.
K
klara
3 maja 2013, 13:58
@winfried Jeremiasz nawet kazał się poddać królowi babilońskiemu, bo taka była wola Jahwa. Co zrobili Izraelici? Przeklęli go. ... Pewnie podzielali twój pogląd, że "prywatne objawienia" Jeremiasza nikogo nie obowiazują :))))
K
klara
3 maja 2013, 13:54
@winfried Twoja agresja pokazuje tylko, że nie jesteś w stanie zrozumieć, co napisałem. (...) Poczytaj sobie najpierw Biblią, a potem dopiero zacznij krzyczeć. .... Krzyczeć? Agresja? Nie jesteś aby przeczulony? W moim wpisie nia ma ani jednego wykrzyknika - same znaki zapytania i trochę śmiechu z twojej "lamentacji".
W
winfried
3 maja 2013, 11:48
 Nie pomogła duma z tego, że Jahwe z nami. Ta buta ciągle sie powtarza. A jednostronny zachwyt nad królową Polski jest tego dowodem. ... Nie pasi ci, że Polacy mają w niebie swoją Królową? I dlatego z furią wytykasz nam grzechy?  A wiesz, że "diabolos" znaczy "oskarżyciel"? Już tak cię złość zaćmiła, że tracisz zdrowy rozsądek - cześć dla Niebiańskiej Królowej nazywasz butą:))))) ... Kochana Klaro, Twoja agresja pokazuje tylko, że nie jesteś w stanie zrozumieć, co napisałem. Te same argumenty słyszeli prorocy starotestamentalni. Poczytaj sobie najpierw Biblią, a potem dopiero zacznij krzyczeć. Jeremiasz nawet kazał się poddać królowi babilońskiemu, bo taka była wola Jahwa. Co zrobili Izraelici? Przeklęli go. Czy był "oskarżycielem". A Pan Jezus też był oskarżycielem, kiedy mówił do faryzeuszów "Nie myślcie sobie, że możecie mówić "Abrahama mamy za ojca". I to wystarczy. Nazwali go opętanym i Belzebubem. Poczytaj sobie tekst ślubów Jana Kazimierza, gdzie wylicza on liczne grzechy, za które Polska została ukarana. Interwencja Maryi to raczej przejaw Bożego Miłosierdzia, danie szansy. Ale to niewiele Polaków nauczyło. Swoją polityką doprowadzili do rozbiorów i osłabienia państwa.
K
klara
3 maja 2013, 11:39
 Nie pomogła duma z tego, że Jahwe z nami. Ta buta ciągle sie powtarza. A jednostronny zachwyt nad królową Polski jest tego dowodem. ... Nie pasi ci, że Polacy mają w niebie swoją Królową? I dlatego z furią wytykasz nam grzechy?  A wiesz, że "diabolos" znaczy "oskarżyciel"? Już tak cię złość zaćmiła, że tracisz zdrowy rozsądek - cześć dla Niebiańskiej Królowej nazywasz butą:)))))
W
winfried
3 maja 2013, 11:24
Klaro, wszystko cacy, tylko że tego objawienia Kościół nigdy nie uznał. Jest to objawienie prywatne, a więc nie może być wiążące dla całego Kościoła. Zresztą, wszystkie zjawienia Maryi nie są wiążące, nawet te uznane. Wszystkie bowiem wskazują na Chrystusa. Po drugie, jeśli trzymać się słów objawienia, które Maryi powiedziała do tego jezuity, to tam jest napisane, że Maryja jest królową Polski, bo "bo jej synowie bardzo mnie pokochali". Czy to chodzi tylko o słowa i uczucia? O westchnienia? Sądzę, że nie. Także o czyny. Czy tak dzisiaj jest? Tylko w zeszłym tygodniu, w piątek, w jednym dniu policja złapała 45O pijanych kierowców. A ile jest zdrad małżeńskich, rozwodów, konkubinatów, oszukiwania, kantowania w tym katolickim kraju. To są oznaki miłości do Maryi? Przepraszam Cie bardzo... Zdaje sie, że niektórzy chcieliby z Maryi uczynić listek figowy - Królowa nam wszystko załatwi i nas obroni, bo sobie tak ogłosiliśmy. Izraeliici też byli dumni ze swojej świątyni, i sądzili, że nic im nie grozi. I robili co chcieli. Babilończycy przyszli i wszystko spalili a ich wzięli w niewolę. Prorocy mówili, ze to za karę za postępowanie. Nie pomogła duma z tego, że Jahwe z nami. Ta buta ciągle sie powtarza. A jednostronny zachwyt nad królową Polski jest tego dowodem.
A
alu
3 maja 2013, 10:41
"Ojcze nasz, ktory jestes w niebie... Przyjdz Kroleswo Twoje, badz wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi ".
K
klara
3 maja 2013, 10:37
Czy Kościół nie poszedł za daleko, ogłaszając Maryję Królową Polski? Kościół spełnił tylko życzenie samej Maryi. Musi Ojciec to wiedzieć, bo przekazała swoją wolę za pośrednictwem włoskiego jezuity - Juliusza Mancinelli. [url]http://www.dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=183&Itemid=46[/url]
P
piotruniog
3 maja 2013, 08:26
Myślę, że na przywileje może liczyć każdy kto swoim życiem naśladuje Chrystusa i Maryję. Same tytuły nic nie znaczą.
M
MarekP
5 maja 2012, 13:52
 Drogi Tomaszu! Do jakich konkretnie katastrof doprowadziła sarmackość? A do jakich romantyczność? Hah, w zasadzie łatwiej by było zapytać do jakich to katastrof doprowadziłą polskość. Polskość bowiem to właśnie ta romantyczna sarmackość. To umiłowanie wolności i wiary, to duma z własnego narodu. A pozytywizm? Jakoś często ta praca u podstaw, ta dbałość o tu i teraz i lepszą gospodarkę współgrała ze zdradą i ze służbą obcym najeźdźcom. Dobrze też, że widzisz zagrożenie pozytywizmu, pozytywizmu który wywodzi się z oświecenia. To bardzo nie dobre prądy myślowe. Głęboko sprzeczne z katolicyzmem. Odrzucające Boga. Wielbiące ludzkie zmysłowe poznanie. Bardzo nie OK. Pan Bóg nie patrzy na narodowość? Ekhm a Naród Wybrany?:)))  Mnie się natomiast wydaję, że każdy człowiek ma swoją misję w dziele zbawienia świata i wobec każdego z nas Bóg ma swój wielki plan. A skoro tak, to cóż dopiero mówić o narodzie tym czy innym. :) Mamy za sobą 20 lat ułudy wolności, mamy 20 lat niewoli w innych niż poprzednio, ale wciąż kajdanach. 
M
MarekP
5 maja 2012, 13:38
 Szanowny Ojcze! W ostatnim akapicie proponuje ojciec by bardziej skupić się na pracy u podstaw niż na bezproduktywnych westchnieniach. Jest to fałszywe przedstawienie. Ponieważ bezproduktywne westchnienia są złym traktowaniem romantycznego myślenia. Czyli uzasadnione by było, aby powiedzieć nam "przestańcie tylko wzdychać, a zacznijcie realizować to o czym mówicie!", nie jest zaś uzasadnione przeciwstawianie złej postawy romantycznej, dobrej postawy pozytywistycznej. Innymi słowy, fałszywym jest porównywanie wypaczenia romantyzmu z poprawnym rozumieniem pozytywizmu. Chyba ojciec się zgodzi? No i wcale nie mamy wolności. Ale żeby to udowodnić, trzeba by zdefiniować wolność, a to by trochę nam zajeło, nie wiem czy ojciec ma na to czas? Jeśli amerykanie nie wiedzą co oznacza słowo król, to są ignorantami. Ja sądzę, że jednak wiedzą.  W takim razie jaka jest różnica między królem w znaczeniu ludzkim, a królem w znaczeniu Nowego Testamentu, królem Chrystusem?
T
tekst:
5 maja 2012, 09:50
<a href="http://www.wyszynski.psur.pl/sluby.php">http://www.wyszynski.psur.pl/sluby.php</a>
T
Tomasz
5 maja 2012, 09:03
Absolutnie się zgadzam z Ojcem. My Polacy mamy (wg mnie) niestety mentalność sarmacko-romantyczną, która w naszej przeszłości spowodowała wiele niepotrzebnych katastrof i tragedii narodowych. Moim skromnym zdaniem powinniśmy, więc propagować swego rodzaju mieszczański etos pracy, w którym mieściłyby się ideały warszawskich pozytywistów, takie jak: praca organiczna, praca u podstaw, większa tolerancja dla osób innej narodowości czy też budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że taki model może prowadzić też do pogłębienia i tak już zbyt dużego konsumpcjonizmu, utylitaryzmu i hedonizmu, dlatego receptą na to byłoby rozbudzenie wiary u ludzi. Dziś odnoszę, nieraz wrażenie, że Polacy, co prawda chodzą masowo do kościołów, ale wychodząc z nich zachowują się tak, jak gdyby nie dotyczyły ich wszystkie prawa Pana Boga. Mnie osobiście nie podobają się hasła dotyczące mistycyzmu i misji narodu polskiego w dziele zbawczym świata - oczywiście im, więcej ludzi do tego dąży tym lepiej, ale nie utożsamiałbym najważniejszego celu chrześcijaństwa z mesjanistyczną ideologią historiozoficzną rodem z romantyzmu. Pan Bóg (z tego co mi wiadomo po lekturze Pisma Świętego) nie patrzy na narodowość, ale na czyny, a tych poza "tradycyjnym" pójściem na mszę w niedzielę, trochę nam – Polakom – brakuje. Mamy dopiero 20 lat prawdziwie wolnej Polski, więc wszystko jeszcze przed nami, ale kierunek rozwoju dobrze byłoby obrać już dziś, szczególnie kiedy dookoła promowane są hasła feministek, homoseksualistów, a ostatnio nawet (o zgrozo!) komunistów.
Dariusz Piórkowski SJ
5 maja 2012, 00:27
Panie Marku, nie twierdziłem, że romantycy nic nie robili. Pan wprowadził wątek z romantykami. Mnie natomiast chodzi właśnie o pracę w duchu pozytywistów. Romantycy chcieli wolnej Polski, dzisiaj już ją mamy, a niektórzy zachowują się tak jakby byli w ciągłej niewoli i wskrzeszają ducha romantyzmu,  a raczej właśnie jego okrojoną formę. Polska potrzebuje czynu i nowego rozumienia patriotyzmu, bo w każdej epoce będzie on wyglądał nieco inaczej. Owszem, tytuł króla przypisuje się Chrystusowi w Nowym Testamencie, ale nie jest to król w znaczeniu, jaki ludzie mu nadali. O to mi chodzi. Tytuł "Pan" byłby bardziej adekwatny. Amerykanie nie są ignorantami. Ja piszę o katolikach. Tytuł król też jest ludzką analogią. A sam Chrystus ma kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt tytułów i imion, i nawet wszystkie na raz nie są w stanie wyczerpać tego, kim On jest.
M
MarekP
4 maja 2012, 22:21
 Nie jestem teologiem, ale hmm przyznam że jestem zaskoczony. Przecież tytuł króla występuje i w listach apostoliskich i w Apokalipsie, jest też przecież rodowód Chrystusa, który wskazuje że jest On z królewskiego rodu Dawida. Do tego jest przecież uroczystość Chrystusa Króla! I co mają do tego amerykanie z ich ignorancją? Jak nie wiedzą co znaczy król to jest ich sprawa. A my wierzymy w Królestwo Niebieskie i w Chrystusa Króla. Rozumiem też, że twierdzi ojciec jakoby nawet jeśli taki tytuł jest, to tylko po to by ułatwić ludziom zrozumienie. No ale właśnie zrozumienie czego? No chyba tego, że Chrystus jest najwyższym władcą. Ma władzę nad wszystkim i wszystkimi. Czyli jest królem. Królem królów! Zupełnie nie rozumiem tego zarzutu! Aha, a jak ktoś jest królem wszystkiego, to również i królem polityki! Nie można mówić, że polityka sobie, a religia sobie! A do takiego wniosku mnie prowadzą ojca słowa...
M
MarekP
4 maja 2012, 22:19
 Szanowny Ojcze! Właśnie o tym pisałem, żeby tego nie mylić, a ojciec znów... Romantycy nie wzywali to bezczynności i nie byli sami bezczynnymi. Przeciwnie, byli ludźmi czynu. Tylko że te czyny były na co innego nakierowane niż u pozytywistów. Romantycy w Polsce, chcieli wskrzesać wolność, chcieli wyrwać Polskę z kajdanów, chcieli "zmienić świat". Czynili to na różne sposoby, spiskując, pisząc (czyli wpływając na masy), wzniecając powstania (czy to jest bierność?), biorąc udział w nie naszych wojnach, błąkając się po obcych dworach szukając tam wsparcia itd. Pozytywiści zaś też wzywali do czynu, ale do małego, do poprawy drogi, do zbudowania sierocińca, przychodni lekarskiej, do poprawienia gospodarki itd. Pozytywistów (praca u podstaw) i Roantyków różnicuje to jakie czyny są właściwie, a nie czy czynić należy czy nie!.  I teraz możemy rozmawiać, jaki czyn jest bardziej właściwy, czy romanryczny czy pozytywistyczny. Proszę jednak nie wmawiać czytającym, żę romantycy to ci którzy nic nie robią. To po prostu nieprawda.  I ja uważam, żę wytrwałe codzienne zaangażowanie to za mało. Właśnie dlatego że stajemy się krajem misyjnym. Nam jest potrzeba heroicznych czynów, heroicznych świętych, którzy zaświecą swym przykładem i dadzą początek (kontr)rewolucji moralnej. cdn.
Dariusz Piórkowski SJ
4 maja 2012, 16:50
Szanowny Panie Marku, Przez pracę u podstaw rozumiem właśnie wytrwałe codzienne zaangażowanie w życie, a u nas w Polsce potrzeba też nowej ewangelizacji, stajemy się krajem misyjnym. I uważam, że musimy wracać do fundamentów. Przeciwny natomiast jestem romantycznemu sentymentalizmowi i biciu patriotycznej emocjonalnej piany. Ta nasza wielkość to często zatrzymuje się właśnie na poziomie idei i podtrzymywaniu różnych mitów. Po drugie, słowo "królowa" w odniesieniu do Maryi i "król" w odniesieniu do Jezusa nie może oznaczać tego, co my rozumiemy pod pojęciem "król" jako starożytny bądź średniowieczny władca. W wielu krajach, jak w Stanach w ogóle nie znają króla, więc co im taki tytuł mówi? Niewiele. Tutaj bardziej chodzi o pewien, jeśli już użyć tego słowa, archetyp. Potrzebujemy bowiem jakichś określeń jako analogii. Jezus nigdy królem się nie nazwał, a już na pewno nie w takim znaczeniu, jakie chcieli Mu przypisać ludzie.
M
MarekP
4 maja 2012, 15:59
 Jaka praca u podstaw? Przenoszenie w czyn naszych słów to nie żadna praca u podstaw. Praca u podstaw to porzucenie wielkich czynów na rzecz małych. To zaprzestanie dążenia do wilekości w imię polepszania bytu tu i teraz w okół mnie. Zresztą jako Chrześcijanie mamy naśladować Chrystusa, a ten głosząc trudną i nieprzyjemną dla elit naukę poniósł wydawałoby się bezsensowną haniebną śmierć. To bardziej pasuje do romantycznych czynów, niż do pracy u podstaw. Proszę nie mylić konfliktu romantyczny czyn vs. praca u podstaw ze przeciwstawieniem nieróbstwa zastąpionego paplaniną a wdrażaniem swoich wartości przekonań i słów w życie i w czyn. To zupełnie dwie różne osie.I ktoś mówiący o pracy u podstaw może tylko skończyć na gadaniu o tym i wzurszaniu się jak to biedni ludzie cierpią i trzeba im pomóc itd. Nie bardzo rozumiem też czemu ojciec twierdzi że nie jest monarchinią skoro jesst Królową (czyli monarchini) i że nie jest przywódcą wojskowym, skoro sam ojciec przytacza Cud nad Wisłą. 
Dariusz Piórkowski SJ
4 maja 2012, 13:26
do Anneliese, Maryja też nam pomaga, bo nie jest jakimś bezwolnym narzędziem w ręku Boga. Chodzi tylko o to, że ona przekazuje dalej to, co sama otrzymuje. Każdy człowiek w pewnym sensie dzieli się z innymi tym, co posiada, bo otrzymał to od Boga.
A
Anneliese
4 maja 2012, 12:52
 Bardzo mnie cieszy, że przy tej dość szczególnej okazji, autor przypomina, iż Maryja nie jest żadną boginią, nie rozdziela swoich łask i przede wszystkim to nie ona nam pomaga, a Bóg działający w niej i przez nią. 
DP
dobry prezent
3 maja 2012, 09:18
<a href="http://www.sklep.deon.pl/produkt/art,47652,zestaw-do-nauki-pisania-ikon.html">http://www.sklep.deon.pl/produkt/art,47652,zestaw-do-nauki-pisania-ikon.html</a>
S
SUPER!!
3 maja 2012, 09:15