Liczenie (na) wiernych

(fot. Bright_Star/flickr.com)
Kamila Taborska / "Przegląd katolicki"

Jak to jest z naszą religijnością? Z doniesień mediów często dowiadujemy się, że z polskim Kościołem nie jest najlepiej. Czy tak jest w rzeczywistości?

W październiku ub.r. po raz kolejny policzono w Polsce osoby przychodzące na niedzielną Mszę św. oraz przyjmujące Komunię św. Przeprowadzane we wszystkich parafiach badania już od trzydziestu lat koordynuje Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK). − Zakrojone na tak szeroką skalę badania związane z religijnością to ewenement w skali świata − podkreśla ks. dr Józef Kloch, rzecznik prasowy Episkopatu Polski. Ich wartość jest tym większa, że obejmują one okres ważnych zmian społeczno-politycznych w naszym kraju.

Statystyki określające niedzielne praktyki Polaków powstające w wyniku liczenia wiernych uczestniczących w Eucharystii i przystępujących do Komunii św. noszą nazwę dominicantes i communicantes.

Wskaźnik dominicantes oblicza się dla każdej parafii jako odsetek wiernych uczęszczających na niedzielną Mszę św. w odniesieniu do ogólnej liczby do tego zobowiązanych. Przyjmuje się, że od uczestnictwa we Mszy św. zwolnione są dzieci do lat siedmiu, ludzie starsi o ograniczonych możliwościach poruszania się oraz osoby chore. Na podstawie analizy struktury demograficznej przeciętnej polskiej parafii wiejskiej i miejskiej ustalono, iż jest to 18 proc. populacji. Oznacza to jednocześnie, że zobowiązani do uczęszczania na niedzielną Eucharystię stanowią 82 proc. wiernych.

Natomiast communicantes to stosunek liczby osób przystępujących do Komunii św. do tych, które są zobowiązane do uczestnictwa we Mszy św.

Wierni liczeni są w Polsce w czasie jednej wybranej niedzieli października lub listopada. − Badania przeprowadza się w tzw. typową niedzielę. Chodzi o taką, która nie wyróżnia się szczególnie od innych, aby nie zakłócić tego pomiaru − wyjaśnia ks. Wojciech Sadłoń z ISKK. Istotną kwestią jest również komentarz do tych wyników. Należy je bowiem poprawnie zinterpretować, a można to uczynić tylko wówczas, kiedy posiada się odpowiednią wiedzę, m.in. z zakresu socjologii. Dlatego też przygotowaniem raportów statystycznych dotyczących Kościoła katolickiego zajmuje się powołany do tego ISKK. − Wyniki prowadzonych przez nas od trzydziestu lat badań dominicantes i communicantes pozwalają na stawianie konkretnych pytań czy hipotez, które można weryfikować w szczegółowych i pogłębionych badaniach socjologicznych − zauważa ks. prof. Witold Zdaniewicz, założyciel i dyrektor instytutu.

Analizując wyniki za rok 2008 zaobserwowano spadek wskaźnika dominicantes. W związku z tym w niektórych mediach pojawiły się pesymistyczne przewidywania na temat przyszłości polskiego Kościoła. Nie znalazły one jednak potwierdzenia w rzeczywistości. 13 maja br. ISKK opublikował najnowsze dane dotyczące niedzielnych praktyk religijnych. Wynika z nich, że dominicantes za rok 2009 średnio dla całego kraju wynosi 41,5 proc. (w 2008 r. było to 40,4 proc.). Jak uważa ks. prof. Zdaniewicz, obserwując wyniki badań liczby osób uczestniczących we Mszach św. z trzydziestu lat można umownie wskazać na trzy okresy przemian. Pierwszy to lata 1980-l990, gdy średnio dominicantes dla Polski oscylował blisko 50 proc., drugi okres to lata 1991-2007, w którym ten wskaźnik zamyka się w przedziale 43-46. − Wydaje się, że spadek dominicantes w 2008 r. zaczął trzeci okres. Wprawdzie w roku 2009 wskaźnik jest nieco wyższy, ale może to już być wyrazem dalszej tendencji spadkowej − tłumaczy ks. prof. Witold Zdaniewicz, dodając jednocześnie, że „są to zawsze tylko hipotezy, więc trzeba czekać i obserwować, czy czas je zweryfikuje”. Podobnie uważa dr Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny „Więzi”, który dostrzega istnienie nowej fazy, w której wyniki dominicantes osiągają poziom około 40 proc. − Postawiłbym hipotezę, że ta różnica między 2008 a 2009 r. to wpływ czynników atmosferycznych − mówi dr Nosowski. − W 2008 r. w dniu badań w całej Polsce padało i było bardzo zimno, czego nie obserwowaliśmy rok później. Szacuję więc wpływ pogody podczas badań na 1 procent – dodaje.

Jednostką analityczną w badaniach dominicantes i communicantes jest diecezja, w ramach której liczy się dane ze wszystkich parafii. Jak pokazują najnowsze wyniki, nadal najbardziej praktykujący są katolicy z południowo-wschodnich regionów kraju. Na pierwszym miejscu znalazła się diecezja tarnowska (70,9 proc.), po niej rzeszowska (65,3 proc.) i archidiecezja przemyska (60,6 proc.). Natomiast najniższy wskaźnik dominicantes odnotowano w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej (27,5 proc.), diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej (28,3 proc.) oraz sosnowieckiej i archidiecezji łódzkiej (po 28,7 proc.). − Chodzenie do kościoła tylko dlatego, że tak wypada, staje się już przeszłością. Znika też presja sąsiadów, która jeżeli jeszcze występuje w jakiś społecznościach, to jest już bardzo nieznaczącym czynnikiem. Patrząc na to w tym kontekście sądzę, że w sumie, jak na koniec pierwszej dekady XXI w., to te wyniki są w Polsce bardzo wysokie – komentuje redaktor naczelny „Więzi”.

Natomiast prof. Krzysztof Koseła, socjolog religii z Uniwersytetu Warszawskiego przypomina, iż oprócz tego, że następują przemiany w społeczeństwie, zmieniają się również warunki, w jakich ono żyje. – Można wręcz zapytać, dlaczego mimo tak przyśpieszonej modernizacji zmiana dominicantes jest tak mała? Co powoduje, że Polacy inaczej niż np. Irlandczycy, Hiszpanie czy Portugalczycy są w swojej religijności i praktykach niezmienni? − zastanawia się prof. Koseła.

Przez całe trzydzieści lat badań prowadzonych przez ISKK stopniowo wzrasta z kolei wskaźnik communicantes. W latach 80. XX w. utrzymywał się on na poziomie 8-10 proc., w kolejnym dziesięcioleciu nieco powyżej 14 proc., a w 2008 r. wynosił 15,3 proc. Najnowsze dane mówią, że w 2009 r. wskaźnik określający liczbę osób przystępujących w naszym kraju do Komunii św. wynosił 16,7 proc. Najwięcej wiernych przyjmuje niedzielną Komunię św. w diecezji tarnowskiej (25 proc.), opolskiej (22,1 proc.) i kaliskiej (20,1 proc.). Najmniej natomiast w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej (11 proc.), sosnowieckiej (11,1 proc.) oraz w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej (11,3 proc.). − Fenomen wzrostu communicantes to dla mnie owoc długofalowej reformy Kościoła po Soborze Watykańskim II. To również pozytywny efekt ukazywania wiernym, że liturgia jest szczytem i źródłem życia chrześcijańskiego, a nie tylko obowiązkiem – mówi dr Zbigniew Nosowski. − Ci, którzy są w Kościele, coraz głębiej uczestniczą w liturgii – dodaje.

Ks. prof. Witold Zdaniewicz zwraca również uwagę na bardzo znaczący wskaźnik religijności, jakim jest spowiedź. − Można powiedzieć, że w całej gamie wskaźników określających naszą religijność, liczba osób przystępujących do sakramentu pojednania jest od lat prawie że niezmienna. W Polsce jest bardzo wysoki odsetek osób spowiadających się. Ponad 80 proc. z tych, którzy mogą przystępować do spowiedzi, czyni to przynajmniej raz w roku – stwierdza dyrektor ISKK dodając, iż świadczy to o naszej religijności i o postawach, które się nie zmieniają.

Najnowsze wyniki przedstawione przez ISKK także według prof. Elżbiety Firlit, socjologa ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, wskazują na stabilność postaw religijnych Polaków. − Jeśli zmienia się całe społeczeństwo, to trudno, żeby nie zmieniała się religijność, szczególnie w takich społeczeństwach, dla których jest ona czymś ważnym – tłumaczy prof. Firlit. Z kolei dr Nosowski zwraca uwagę na „mocny autorytet Kościoła wśród Polaków”. − Ludzie utożsamiają się wręcz z Kościołem pomimo rozmaitych złych informacji, które do nich docierają z mediów – stwierdza.

Wielu wiernych ma również poczucie, że ich parafia to naprawdę ich Kościół. − Najbardziej jest to chyba widoczne, kiedy powstaje nowa świątynia, której przecież sam proboszcz nie jest w stanie postawić – zauważa ks. Robert Klemens z Gostynia. – To niesamowite świadectwo „bycia w Kościele”, gdy widzi się, jak ci, którzy są jego „żywymi kamieniami”, dosłownie układają cegły podczas budowy swojego kościoła. Na takich ludzi, podejmując także inne wyzwania duszpasterskie, Kościół może liczyć – podsumowuje duszpasterz.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Liczenie (na) wiernych
Komentarze (7)
Jadwiga Krywult
29 maja 2010, 09:48
m0cna, dobrą analizę zrobiłaś :) Ja bym dodał jeszcze stopień przełożenia tych wszystkich wskaźników na zycie. Np. spadek ilosci rozwodów, bardzo wyraźne postawy chociażby podczas wyborów, np pustoszejące markety w niedzielę i swieta itp. Rozwody i markety to jest dobry wskaźnik. Co do wyborów, to procent biorących udział w wyborach wydaje sie też dobrym wskaźnikiem.
Jadwiga Krywult
29 maja 2010, 09:45
Nie wiem czy można tak prosto przełożyć wzrost communicantest na wzrost religijności. Jeszcze za mojego dzieciństwa (a znowuż taka stara nie jestem ;-)panowało przekonanie, że do komunii można przystąpić zaraz po spowiedzi, a potem już raczej nie. To było tak powszechnie praktykowane bez wnikania w sens. Ludzie trwający w takim przekonaniu nie byli zbyt religijni. Człowiek religijny zastanawia się nad swoją wiarą i bez trudu dojdzie do wniosku, że bezsensowne jest ograniczanie przyjmowania komunii do czasu bezpośrednio po spowiedzi. Wzrost religiności mierzyłabym raczej: - zwiększeniem odsetka osób, które regularnie uczestniczą we Mszy - zwiększeniem odsetka osób, które przychodzą na Msze równeż w tygodniu - zwiększeniem odsetka osób systematycznie korzystających z sakramentu pojednania (nie raz w roku). - zwiększeniem odsetka osób włączających się czynnie w ruchy i wspólnoty religijne. - być może także - zwiększeniem się popytu na wydawnictwa religijne. Jak mierzyłabyś odsetek osób regularnie uczestniczących w mszy lub odsetek osób systematycznie spowiadających się ? Pytanie ludzi o to nie jest wiarygodną metodą, obraz będzie raczej lepszy niż fakty.
CX
czesław x
29 maja 2010, 00:11
Szkoda, że w artykule czy prezentowanych statystykach nie ma danych odnośnie sytruktury wiekowej i płociowej. Co do wieku to nie wiem, ale co do płci to wiem że to jest również notowane. Takie badania uwzględniające choćby oszacowanie wieku wiernych opuszczających kościół są znacznie trudniejsze i były by pewnie obarczone błędem, to coś znacznie bardziej wymagającego od tradycyjnego "liczenia owieczek i baranków", ale mogły by chyba dać szerszą perspektywę tematu.
S
szary
28 maja 2010, 16:28
  ~mOcna, czy u Ciebie nadal komunię wręczają do garści?
Jurek
28 maja 2010, 16:24
m0cna, dobrą analizę zrobiłaś :) Ja bym dodał jeszcze stopień przełożenia tych wszystkich wskaźników na zycie. Np. spadek ilosci rozwodów, bardzo wyraźne postawy chociażby podczas wyborów, np pustoszejące markety w niedzielę i swieta itp.
K
katolik
28 maja 2010, 10:05
Porównianie religijności sprzed stu lat a dziś nie wymaga komentarza.
28 maja 2010, 09:53
Nie wiem czy można tak prosto przełożyć wzrost communicantest na wzrost religijności. Jeszcze za mojego dzieciństwa (a znowuż taka stara nie jestem ;-)panowało przekonanie, że do komunii można przystąpić zaraz po spowiedzi, a potem już raczej nie. To było tak powszechnie praktykowane bez wnikania w sens. Teraz, w wyniku katechezy, nauczania w homiliach itp. powszechniejszy jest zwyczaj przystępowania do komunii na każdej Mszy i wiedza, że dopiero grzech śmiertelny jest przeszkodą w przyjęciu tego sakramentu. Ale to oznacza zmianę obyczaju brardziej niż wzrost religijności. Wzrost religiności mierzyłabym raczej: - zwiększeniem odsetka osób, które regularnie uczestniczą we Mszy - zwiększeniem odsetka osób, które przychodzą na Msze równeż w tygodniu - zwiększeniem odsetka osób systematycznie korzystających z sakramentu pojednania (nie raz w roku). - zwiększeniem odsetka osób włączających się czynnie w ruchy i wspólnoty religijne. - być może także - zwiększeniem się popytu na wydawnictwa religijne.