My jesteśmy odpowiedzialni za kryzys

(fot. kern.justin/flickr.com)
Joanna Święcicka

To my, wierni świeccy, w dużej mierze jesteśmy odpowiedzialni za narastające problemy naszego Kościoła. Bo w jakimś sensie pozostawiliśmy biskupów samym sobie. Pozwoliliśmy, by popełniali błędy i tracili kontakt z potrzebami wiernych. Również gdy działy się rzeczy złe, takie jak sprawa biskupa Paetza, Wielgusa czy sprawy związane z molestowaniem nieletnich, głos świeckich był zbyt cichy.

Janusz Poniewierski zaczyna swój artykuł od zdania „Kościół w Polsce będzie musiał podjąć wysiłek myślenia − przede wszystkim o relacji pomiędzy religią a nowoczesnością i sposobie obecności w życiu publicznym: w państwie i pluralistycznym społeczeństwie”.

To prawda, ale odpowiedź na to wyzwanie w dużym stopniu zależy od rozumienia słowa „Kościół”, od eklezjologii. Pamiętam, jakim odkryciem była dla mnie kiedyś lektura książki ojca Ciszka, jezuity, który zaryzykował podróż na tereny Związku Radzieckiego po wybuchu II wojny światowej. Trafił on do wspólnot katolickich, które trwały mimo braku kontaktu z prezbiterami. Trwały, modląc się i działając. Wodę święconą przechowywano w soli. Dzięki temu świadectwu zrozumiałam, że Kościół może trwać bez prezbiterów. Było to trwanie trudne, ale być może w tej trudności dobitniej widać sens wspólnoty wierzących. Bo Kościół, Kościół katolicki, to wspólnota wierzących, której zadaniem jest przemiana świata. Aby podołać temu zadaniu, wspólnota ta otrzymała prezbiterów i hierarchiczną strukturę, dzięki której zachowywana jest jedność i sprawowane są sakramenty.

Prezbiterat i sprawowane przez prezbiterów sakramenty są ogromnym darem dla katolików. Nauczanie Kościoła i sakramenty pomagają w kształtowaniu sumienia i dają siły do szukania prawdy. Wiem jednak, że ten dar nie zwalnia wierzących świeckich od myślenia i od odpowiedzialności za własne wybory. Co więcej, ten dar może być zaprzepaszczony, gdy nie będziemy czuli się odpowiedzialni za danych nam prezbiterów, gdy pozwolimy im mówić za nas i przestaniemy poszukiwać własnych słów na wyrażenie wiary i naszego doświadczenia Boga.

Musimy sobie uświadomić, że nauczanie Jezusa jest skierowane do każdego człowieka i każdy może je zrozumieć. Nie są do tego potrzebne tytuły naukowe, lecz otwarte serce. Jezus mówił do prostych rybaków, a jedynymi, których gwałtownie potępił, byli handlarze w Świątyni i uczeni w Piśmie. To nie znaczy, że nie są nam potrzebni nauczyciele, ale znaczy, że nie każdy uczony w Piśmie jest dobrym nauczycielem.

Pamiętajmy jednak, że mamy wpływ na naszych duszpasterzy. Działania duszpasterzy zależą od pytań, jakie im zadajemy, i od oczekiwań, jakie mamy wobec nich. Jeśli oczekujemy od księdza, że zastąpi nam sumienie, to wcześniej czy później będzie się starał je zastąpić. Jeżeli natomiast będziemy odważnie zadawać pytania, jeśli będziemy w biskupach i księżach dostrzegać tych, którzy mogą być pomocni w naszych poszukiwaniach i którzy sami potrzebują pomocy, to damy szansę i im, i sobie, by stali się naszymi towarzyszami we wspólnej drodze.

Ksiądz Tischner powiedział, że nie tracimy wiary przez czytanie Kapitału Marksa, ale często się zdarza, że przyczyną utraty wiary jest zły proboszcz. Zapewne tak właśnie jest. Jednak utrata wiary jest dla wierzącego ogromnym nieszczęściem i zubożeniem. Aby od takiej straty się uchronić, powinniśmy wzmacniać i pogłębiać wiarę, pamiętając, że jest ona krucha. O tę wiarę musimy dbać tak, aby nawet najgorszy proboszcz nie mógł jej nam odebrać. W historii Kościoła można znaleźć przykłady ludzi świętych, których wiara popchnęła do sprzeciwu wobec woli nie tylko proboszcza, ale nawet biskupa i papieża, i którzy z powodu tego sprzeciwu cierpieli, ale nie stracili wiary w Jezusa, nie odeszli od Kościoła i dzięki temu zmienili jego oblicze.

Wiara jest darem. Jest ona darem, którego przyjęcie nie jest łatwe. Przyjęcie tego daru zobowiązuje obdarowanego do zmiany swojego postępowania, do dawania świadectwa, do stawania się narzędziem w ręku Boga. Dlatego żadne badania opinii publicznej nie dadzą tak dobrej diagnozy stanu naszej wiary, stanu Kościoła, jak obserwacja tego, w jakim stopniu nasze życie – osobiste i społeczne – jest zgodne z nauczaniem Jezusa. Wystarczy się rozejrzeć, by dostrzec, że jest z tym nie najlepiej. I nie warto koncentrować się na problemach związanych z szóstym przykazaniem. Zobaczmy, ile wokół nieuczciwości, nienawiści, zawiści, plotkarstwa, zaniedbań miłości. Jak mało poczucia wspólnoty wierzących i radości z wiary. Nie potrzeba wyników sondaży, by stwierdzić, że nasz Kościół jest w kryzysie.

To nie jest wina tylko naszej hierarchii. Sądzę, że to my, wierni świeccy, w dużej mierze jesteśmy odpowiedzialni za narastające problemy naszego Kościoła. Bo w jakimś sensie pozostawiliśmy biskupów samym sobie. Pozwoliliśmy, by popełniali błędy i tracili kontakt z potrzebami wiernych. Od lat zgadzamy się na niski poziom katechez szkolnych, nie domagamy się pogłębionej katechezy dla dorosłych, nie rozpoczynamy sami dyskusji o chrześcijańskiej odpowiedzi na zadawane przez współczesny świat pytania dotyczące katolickiej doktryny społecznej. Nie próbujemy znaleźć języka, którym można w zrozumiały sposób mówić współczesnemu człowiekowi o nauce Kościoła. Również gdy działy się rzeczy złe, takie jak sprawa biskupa Paetza, Wielgusa czy sprawy związane z molestowaniem nieletnich, głos świeckich był zbyt cichy.

Być może to powstrzymywanie się przed słuszną nawet krytyką Kościoła częściowo wynika z naszej historii, w której Kościół, i to Kościół hierarchiczny, był ostoją naszego bytu narodowego i każda jego krytyka był współdziałaniem z wrogiem. Ale od dwudziestu już lat jedynym niemalże wrogiem Kościoła w Polsce jest bylejakość i marazm oraz zawsze obecna pokusa bałwochwalstwa. Dlatego milczenie w obliczu jego błędów szkodzi Kościołowi.

Sądzę, że wynikiem tej pasywności, pozostawienia wszelkich inicjatyw hierarchom, jest alienacja biskupów, którzy często zatracają kontakt z wiernymi, pozostają odcięci od świeckich i popadają w samozadowolenie, tak jak to się dzieje w każdej biurokracji. Wtedy trudno jest zmienić sposoby myślenia, mówienia i działania.

Dlatego jestem przekonana, że to my, świeccy, głęboko wierzący i zaangażowani w życie Kościoła, możemy tlący się kryzys przezwyciężyć. Aby tak się stało, konieczne jest odtworzenie życia wspólnotowego, odkrycie radości z komunii wiary i zrozumienie naszego powołania. A naszym powołaniem jest kapłaństwo powszechne, odczytywanie znaków czasu w naszym życiu i dawanie świadectwa. Warunkiem koniecznym działania jest stworzenie wspólnoty, która będzie partnerem dla hierarchii w dyskusji o kształcie działań duszpasterskich, która będzie miała wpływ na kształcenie księży w seminariach, której głos będzie brany pod uwagę, gdy będą podejmowane decyzje o stosunkach państwa i Kościoła w Polsce. Mówiąc o wspólnocie, nie mam na myśli organizacji, instytucji, lecz wspólnotę ludzi świadomych swojej wiary i siebie nawzajem, zaangażowanych w życie parafii i diecezji. Tylko taka wspólnota, zjednoczona pragnieniem pogłębiania swojej wiary i zmieniania otaczającego świata zgodnie z nauką Jezusa, może być partnerem i pomocą dla naszych księży i biskupów.

Mam nadzieję, że nie jest zbyt późno, by podjąć inicjatywy, które zahamują niekorzystne tendencje. Jeśli jednak będziemy zwlekać, ryzykujemy, że gwałtownie zwiększy się liczba ludzi, którzy odejdą z Kościoła z poczuciem zawodu i żalu. A takich trudno jest przekonać do powrotu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

My jesteśmy odpowiedzialni za kryzys
Komentarze (72)
J
Jola
7 marca 2011, 01:13
Do katolika Dla Boga nie ma sytuacji bez wyjścia! Piszesz tak, jakbyś "ducha lefebrystów" uznawał za Bożego, a nielefebrystów w tym zwolenników BXVI za tych, którzy poddali sie złemu, bo sa zwolennikami ekumenizmu. Rozum domaga się logiki! Powtarzam: Chrystus umarl za wszystkich. Sakrameny mają łączyć, a nie dzielić z racji różnic doktrynalnych powstałych dla utrzymamia wpływów. Podziały są skutkiem działania złych duchów. I odłączenie sie Bractwa Piusa X spod władzy papieskiej samo w sobie jest złe, bo czyni podział. Podział nie rozwiiązauje problemów, ale je pogłębia. Potrzeba konstruktywnego dialogu i rzetenej pracy na rzecz jedności Kościoła!
7 marca 2011, 00:18
Każdy jest odpowiedzialny za stan i kryzysy swojej wiary. Jeśli ktoś pokłada ufność i nadzieję w księżach i oderwanych od rzeczywistości biskupach a nie w głosie sumienia i własnym rozumie to już jego sprawa. Nie wiem dlaczego mielibyśmy być odpowiedzialni za kryzys w Kościele, skoro w tym kościele jako świeccy nie mamy nic do powiedzenia.
7 marca 2011, 00:16
@Jola Bractwo św. Piusa X sprawuje te same sakramenty św. i Mszę św. która była 100, 200, 500, 1000 lat temu, więc jest wierne Tradycji. a 1500 lat temu?
&
<><
6 marca 2011, 22:43
POZDRAWIAM KSIĘŻY, WIĘCEJ POKORY, MNIEJ OBŁUDY, PLOTEK, CHCIWOŚCI I ZWYKŁEGO DRAŃSTWA. Najpierw belka we własnym oku. I modlitwa. To pomaga! Zapewniam! Pozdrawiam!
K
katolik
6 marca 2011, 22:32
Do katolika Cóż, niestety jesteś zupełnie zafiksowany, a w takich przypadkach nie ma już żadnej pomocy znikąd poza łaska Bożą... Szaweł miał szczęście, ale tylko Bóg wie jaka drogą Ciebie pokieruje. Sytuacja jest bez wyjścia, bo zmienił się duch. Zamiast ducha z Nieba mamy ducha z piekła. "Cała ziemia w podziwie spoglądała na bestię" (Apok. 13, 3) Czarno na białym. http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
K
kris
6 marca 2011, 21:48
(...) Bo w jakimś sensie pozostawiliśmy biskupów samym sobie. Pozwoliliśmy, by popełniali błędy i tracili kontakt z potrzebami wiernych. (...) Starajmy się zobaczyć w pełni nasze (świeckich) błedy, od tego zacznijmy! Nie słyszę  powszechcnego głosu sprzeciwunas świeckich  gdy ludzie podający się za katolików, a sprawujący władzę w Państwie, zajmują stanowisko dalekie od nauczania Kościoła, ba słyszy sie głosy o nieżyciowej postawie biskupów. Czy to nie my świeccy z upodobaniem dzielimy Kościół (np. na "łagiewnicki" i "toruński"), czy to nie my (w równym stopniu co hierarchia) grzeszymy pychą? Polecam feleiton ks. Dariusza Kowalczyka z ostatniego Gościa pt. "przygotowania do Beatyfikacji". Może warto w Wielkim Poście zacząc od poleconej "modlitewnej letury katechizmu i wybranego tekstu paieża" jak postuluje ks. Kowalczyk.
J
Jola
6 marca 2011, 20:56
Do katolika Cóż, niestety jesteś zupełnie zafiksowany, a w takich przypadkach nie ma już żadnej pomocy znikąd poza łaska Bożą... Szaweł miał szczęście, ale tylko Bóg wie jaka drogą Ciebie pokieruje.
J
Jola
6 marca 2011, 20:52
Do do Effa Dokładnie przeciwnie, tam gdzie obiektywizm, tam wolność od emocji.
M
maronek
6 marca 2011, 20:41
Ludzie świeccy nie pomagają, nie mówią? Ja napisałem list w czasie studiów do biskupa, że nie ma współpracy duchownych i świeckich, o katechezie itp. i do tej pory, za to że odważyłem się odezwać jestem marginalizowany przez księży. Jeden ks. profesor powiedział mi wprost: "i po coś się odzywał"! i dał mi ndst na egzamnie. Od tego czasu robię swoje, a księża niech się łudzą że jest ok. Tylko jak długo...
AC
Anna Cepeniuk
6 marca 2011, 16:09
~do Jola Nie rozumiem nic z Twojego komentarza do mnie skierowanego....... Ale niech tak zostanie. Chyba Cię emocje poniosły...... Pozdrawiam i spokojnego popołudnia  Ci życzę.
K
katolik
6 marca 2011, 15:58
Ekumenizm jest z piekła rodem. [url=http://rzymskikatolik.blox.pl/2010/01/Lukasz-Kluska-Ekumenizm-z-piekla-rodem.html][/url]http://rzymskikatolik.blox.pl/2010/01/Lukasz-Kluska-Ekumenizm-z-piekla-rodem.html
J
Jola
6 marca 2011, 15:54
Do effa Nie rzdako spotykamy problem, że potrzebyja pomocy, ci, którzy jej nie rozpoznają. Zastanów sie, czy nie ma tekiej sytuacji na Twoim podworku. Bywa, że chory broni sie przed bolesną terapią... ale nie o zachowaniach chcemy mówic lecz o sposobach uelczenia z choroby. Dlatego nie stawiamy emocji na pierwszym miejscu lecz  mamy podążać za systemowymi rozwiązaniami problemu. Trzeba również obiektywnie określić problem, a tym bardziej unikać subiektywizacji w jego rozwiązywaniu.
J
JOla
6 marca 2011, 15:46
Do katolika Rzecz w tm, te same sakramenty ale doktryna skupiona na utrzymaniu władzy zamknieta jest na m.in. ekumenizm. Juz to samo w sobie jest niezgodne z wola Bożą. Pamiętaj, że Chrystus umarł za wszystkich.
K
katolik
6 marca 2011, 15:21
@Jola Bractwo św. Piusa X sprawuje te same sakramenty św. i Mszę św. która była 100, 200, 500, 1000 lat temu, więc jest wierne Tradycji.
AC
Anna Cepeniuk
6 marca 2011, 14:34
........"Tylko taka wspólnota, zjednoczona pragnieniem pogłębiania swojej wiary i zmieniania otaczającego świata zgodnie z nauką Jezusa, może być partnerem i pomocą dla naszych księży i biskupów."..... Uważam, że do tego by komuś być pomocą, można tylko wtedy, gdy ten koś takiej pomocy oczekuje...... Z wypowiedzi tych, którym mamy być pomocni, wcale to nie wynika.......a czasami wręcz przeciwnie, odbierają to jako atak ( i to nie na samych siebie tylko na cały kościół) i bronia się w stylu, który ni jak ma sie do Ewangelii..... i tego co nam świeckim głoszą. Przypomina mi się dyskusja wokół listu O. Ludwika Wiśniewskiego i reakcja KEP.... oraz rozmowa na łamach Tygodnika Powszechnego. Pozdrawiam wszystkich uczestników tego FORUM
S
statystyczny
6 marca 2011, 13:37
nie do końca jestem przekonany, czy nie większym zmartwieniem autroki jest nie stan Kościoła, co brak decydującego głosu w sprawach Kościoła....
W
Waldek
6 marca 2011, 12:11
Tak - my, śweiccy jesteśmy takzę odpowiedzialni za krzyzys - ale tylko w takim stopniu, w jakim Biskupi i Księża chcą nas słuchać. A to - to temat na zupełnie inną dyskusję.
J
Jola
6 marca 2011, 00:27
Do katolika... Dla lefebrystów Bóg jest tylko dla wybranych. Misyjnośc Kościoła jest nierozumiana i uznawana za błąd Kościoła prowadzonego przez Pawał VI, JPII i BXVI. Ten brak otwarcia przypomina wyznawców innych ortodoksów, wobec których bóg jest bardziej łaskawy, bo oni sa lepsi od innych! Kompletne nieroozumienie Bożej miłości! Jezus umarł za wszystkich! Obawiam się, że sam nie wiesz za czym sie opowiadasz.
J
Jola
6 marca 2011, 00:16
Do katolika piszesz: Bractwo św. Piusa X jest Zawsze Wierne Bogu. A wg lefebrysów Kościól prowadzony przez Benedykta XVI nie jest wierny Bogu. I kto ma rację: pewnie lefebrysci, bo tak chcha i tak sie im bardziej podoba by lepiej o sobie myśleć niz o swoich braciach! Zresztą o jakim braterstwie może być mowa, skoro waszym bratem jest was wspólnik - ten, który sie z wami zgadza! Trudno wam zdominować Benedykta XVI i narzucić swoja wolę, bo przeciez woli Bozej sie nikomu nie narzuca!
J
Jola
5 marca 2011, 23:54
Z pomocą wszystkowiedzącym przychodzi dzisiejsze (sobotnie) Słowo Boże: <a href="http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,511,pokochajmy-prawde-mk-11-27-33.html">http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,511,pokochajmy-prawde-mk-11-27-33.html</a>
K
katolik
5 marca 2011, 23:50
Do katolika Z Twojej wypowiedzi wynika, że lefebryści bardziej znają wolę Boga niż Kościół kierowany przez Benedykta XVI. W jest cały problem, że lefebryści wszystko lepiej wiedzą! Stąd też lefebrysci będą zbawieni, a pozostani nie, bo modlitwy nielefebrystów sa... szatańskie! Zastanów sie co sugerujesz i jakie dajesz swiadectwo Bractwu Piusa X. Bractwo św. Piusa X jest Zawsze Wierne Bogu.
M
Magda
5 marca 2011, 23:45
Zaczep zgadzam się z Twoją opinią w całości. Dziękuje że pozwoliłeś sobie na taką opinie.
Z
Zaczep
5 marca 2011, 23:36
Pozwolę sobie na opinie, że effa ma jakąś szczególną potrzebę ustawiani wszystkich według swego uporządkowania. Pewnie wszysko wie najlepiej...
Z
Zaczep
5 marca 2011, 23:31
Do katolika Z Twojej wypowiedzi wynika, że lefebryści bardziej znają wolę Boga niż Kościół kierowany przez Benedykta XVI. W jest cały problem, że lefebryści wszystko lepiej wiedzą! Stąd też lefebrysci będą zbawieni, a pozostani nie, bo modlitwy nielefebrystów sa... szatańskie!  Zastanów sie co sugerujesz i jakie dajesz swiadectwo Bractwu Piusa X.
M
Magda
5 marca 2011, 23:25
Droga effa w odpowiedzi na Twoje pytanie: nie czuje się atakowana przez nikogo... nie musisz identyfikowac sie z moim "my" z mojego komentarza, nie wiem czemu tak Ci to przeszkada. pozdrawiam
K
katolik
5 marca 2011, 21:19
Mt 7:21 "Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie." Nie wystarczy się modlić bo i poganie modlą sie do demonów.
Z
Zaczep
5 marca 2011, 20:27
Do katolika - zwolennika Bractwa Piusa X Czyżby wolą Pana nie była modlitwa? Kto by pomyslał?
K
katolik
5 marca 2011, 20:21
Mt 7:21 "Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie." http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
W
Wtręt
5 marca 2011, 20:16
Do effy Bez modlitwy tylko zamęt, śmierć i pożoga!
J
Jola
5 marca 2011, 20:12
Do effa Dziękuję za pouczenie! Pewnie wolisz prowadzic dialog poza Bogiem i oddzielić modlitwę od reszty życia. Powodzenia! Efekty takiego myślenia już są! Wystarczy wziąć pod uwagę niektore wypowiedzi m.in. Twoją, które nie dotyczyła "tekstu powyżej".
K
katolik
5 marca 2011, 19:55
[url=http://www.piusx.org.pl/kryzys/katechizm_o_kryzysie_w_Kosciele/][/url]<a href="http://www.piusx.org.pl/kryzys/katechizm_o_kryzysie_w_Kosciele/">www.piusx.org.pl/kryzys/katechizm_o_kryzysie_w_Kosciele/</a>
E
effa
5 marca 2011, 19:32
~Jola - daruj sobie, to powielanie.... Modlitwy to na innej stronie internetowej. Tutaj komentujemy tekst powyżej.
J
Jola
5 marca 2011, 18:01
Poprawniej: Bądź uwielbiony Boże w Trójcy Jedyny Ojcze, Synu i Duchu Święty w odwiecznej jedności woli, prawdzie i miłości objawione w zbawczej ofierze Jezusa Chrystusa.
J
Jola
5 marca 2011, 17:58
Dodać pragne, że inną kwestią jest istota dialogu, który najwięcej pozostawia do życzenia poniewaz ludzie zagubili w sobie (albo jej nigdy nie odnaleźli) Bożą Prawdę. Stąd i trudności w dialogu. A przykładem idealnego dialogu niech będzie dla nas jedność woli w Prawdzie i miłości Trójcy Świętej. Żeby przybliżyć sie do tajemnicy Bożego dialogi trzeba nam się modlić: Bądź uwielbiona Trójco Przenajświętsza Ojcze, Synu i Duchu Święty w odwiecznej jednosci woli, prawdzie i milosci objawionej w zbawczej ofierze Jezusa Chrsytusa.
J
Jola
5 marca 2011, 17:37
Dodać pragne, że inna kwestią jest istota dalogu, który najwiecej pozostawia do życzenia poniewaz ludzie zagubili w sobie (albo jej nigdy nie odnaleźli) Boża Prawdę. Stąd i trudnosci w dialogu. A przykładem idealnego dialogu nie będzie dla nas jednośc woli w Prawdzie i miłości Trójcy Świętej. Żeby przybliżyć sie do tajemnicy Bożego dialogi trzeba nam sie modlić: Bądź uwielbiona Trójco Przenajświętsza Ojcze, Synu i Duchu Świety w odwiecznej jednosci woli, prawdzie i milosci objawionej w zbawczej ofierze Jezusa Chrsytusa.
J
Jola
5 marca 2011, 17:29
Należy przede wszystkim pamietać, że Kościół jest HIERARCHICZNY Proszę zapoznac sie z dokumentami: <a href="http://www.wydawnictwokul.lublin.pl/sklep/product_info.php?products_id=811">http://www.wydawnictwokul.lublin.pl/sklep/product_info.php?products_id=811</a> i nie sugerować takich oddalnych inicjatyw, które by mogły istnieć bez akceptacji biskupa. Najlepszym przykładem jest oddolna inicjatywa dot. intronizacji Chrystusa Króla. Dlaczego tak sie dzieje? Warto wiedziec, że aby takie pragnienia sie spełniały muszą być cały czas prowadzone zgodnie z duchem Kościoła. A za tego Ducha są odpowiedzialni biskupi! I dobrze, że tak jest, bo inaczej grozi Kościołowi rebelia lub niekończąca sie wojna wewnatrz Koscioła.
E
ela
5 marca 2011, 17:12
Jest różnica pomiędzy krytyką i krytykanctwem. Ta pierwsza ma na celu skierowanie ku dobru, to drugie ma na celu dokuczenie, ulżenie sobie. Prawdziwą krytykę zwykle zaczyna się od siebie. "Co ja robię, jak ja postępuję". Krytykant natomiast wyjmuje bratu drzazgę z oka. Czasami wystarczy tylko zwierzyć się że zostało się źle potraktowanym, skrzywdzonym przez duchwnego albo jakiegoś katilika i już można "dostać po łbie" za "wypwiedzi antykatolickie". Krytyki od krytykanctwa nie odrózniają często dwie strony i ci którzy krytykują i ci którzy na na nich "napdają" za tę krytykę. Wszyscy jesteśmy grzeszni popełniamy błędy. Czy to oznacza, że wolno nam rozmawiać o błędach innych? W ten sposób to można zamkąć każdą dyskusję. A jak poznajesz, żę ten kto mówi o błędach Kościoła nie ma świadomości własnych słabości? Czy krytykę Kościoła należy zawsze zaczynać od publiczneo rachunku sumienia?
TJ
taka jedna
5 marca 2011, 16:29
Księża, a szczególnie biskupi nie lubią słuchać tego, co mówią świeccy, a nawet inni, inaczej myślący duchowni. Przykładem jest list o. Wiśniewskiego. Nawet tu na Deonie, komentujący go ksiądz najwięcej zarzutów miał nie do meritum listu, ale do tego, że list opublikowała Gazeta Wyborcza. Jak można coś zasugerować biskupom, czy wskazać na jakieś błędy, skoro oni tego nie chcą słuchać? A jeśli już wysłuchają to i tak uznają, że rozmówca nie ma racji? Hierarchiczność Kościoła sprawia, że nawet szeregowi księża boją się wypowiadać swoje zdanie jeśli byłoby sprzeczne ze zdaniem biskupa.
R
R
5 marca 2011, 16:24
Człowiek jest od dziecka sam w kościele, sam wzrasta w wierze, sam uważa na religii. Nie troszczy się o jego ducha nikt poza aniołem stróżem,ni rodzice, nie katecheta (on sprawdza wiedzę i obecności w kościele), ani tym bardziej parafianin z ławki w kościele. Są wspólnoty dla wybranych i natchnionych.. tylko się modlą, żyją po harcersku i często głowy do góry wynoszą. A wspólne projekty chrześcijańskie pozamodlitewne ? Budowane staraniami parafian centra kultury, rekreacji, sportu, nauki, opieka wzajemna i wzajemne zainteresowanie problemami innych członków parafii? Po co jest ten proboszcz? Żeby ciągle i wkoło remontować kościół albo tylko okazywać zainteresowanie napalonym wdowom? By obracać pieniądzem? A nie po to by gromadzić wiernych ku wspólnym celom, by organizować ich w funkcjonalną wspólnotę, by zbliżać ich do siebie wzajem się pytam? Teraz to wygląda jakby wierny był dla pasterza a nie pasterz dla wiernego - taka prawda. aż strach iść z problemem do kościoła. i gdzie?i z czym?i Wies, tak jak to postulujesz, tozyjua kongregacje chrześcijańskie rozmaitych denominacji w USA. Tam "parafia" to wspólnota, która sie zna  i się nnawzajem wspiera. U nas jest lekko inaczej.
E
effa
5 marca 2011, 16:08
~BS-Lex - świetnie to ująłeś...... Widać autorka artykułu nosi takie poczucie winy i odpowiedzialność za kościół, że chce w nie wpuścić wszystich świeckich..........
K
katolik
5 marca 2011, 16:08
Jestem katolikiem i należę do Kościoła, który ma 2000 lat.
N
n
5 marca 2011, 16:06
Człowiek jest od dziecka sam w kościele, sam wzrasta w wierze, sam uważa na religii. Nie troszczy się o jego ducha nikt poza aniołem stróżem,ni rodzice, nie katecheta (on sprawdza wiedzę i obecności w kościele), ani tym bardziej parafianin z ławki w kościele. Są wspólnoty dla wybranych i natchnionych.. tylko się modlą, żyją po harcersku i często głowy do góry wynoszą. A wspólne projekty chrześcijańskie pozamodlitewne ? Budowane staraniami parafian centra kultury, rekreacji, sportu, nauki, opieka wzajemna i wzajemne zainteresowanie problemami innych członków parafii? Po co jest ten proboszcz? Żeby ciągle i wkoło remontować kościół albo tylko okazywać zainteresowanie napalonym wdowom? By obracać pieniądzem? A nie po to by gromadzić wiernych ku wspólnym celom, by organizować ich w funkcjonalną wspólnotę, by zbliżać ich do siebie wzajem się pytam? Teraz to wygląda jakby wierny był dla pasterza a nie pasterz dla wiernego - taka prawda. aż strach iść z problemem do kościoła. i gdzie?i z czym?i
E
effa
5 marca 2011, 16:02
~Mocna - gniewem chyba nie da się sterować......albo jest, albo go nie ma....... A jeśli jest to należy go prawdziwie przeżyć i zobaczyć co mi pokazuje, co mogę z tym zrobić....... Wtedy jest się w Prawdzie. Pokora źle zrozumiana i niestety bardzo często nadużywana w duszpasterstwie, prowadzi do zwykłego zakłamania!
E
effa
5 marca 2011, 15:51
~Kinga- "Może wg ciebie wszyscy katolicy w Polsce są samodzielnie myślący. Wg mnie nie. Może nie przeszkadza Ci dwulicowość świeckich, np. wpychają księdzu kopertę, której wcale nie oczekuje, a potem ubolewają, jacy ci księża pazerni. Kto wtedy winien ? Ksiądz ???" Nie wiem jacy są wszyscy katolicy i wszyscy księża.......... Bardziej mi natomiast przeszkadza dwulicowość tych drugich......... Skąd Ty wiesz o tych kopertach wpychanych ksiedzu? I wiesz, że oni tego nie oczekują? Ja akurat w tej kwestii mam zupełnie odrębne zdanie.......choć koperty nie wpychałam ale przez wzgląd na dobro Kościoła nie napiszę o tym co mn ie w tej kwestii spotkało....... Nie podam tutaj innych przykładów, bo to nie to forum.......Wiesz raczej staram się ewangelicznie: najpierw idź i upomnij brata.......... itd.
P
Polak
5 marca 2011, 15:02
Zróbcie najpierw porządek z Rydzykiem
5 marca 2011, 14:53
Często jeżeli ktoś ośmieli się wyrażać krytycznie o tym, co dzieje się w Kościele jest obwołany wrogiem Kościoła, mózgiem wypranym przez media, czytelnikiem okreslonej gazety, i na pewno sam nie chodzi do kościoła, bo tylko tacy krytykują Kościół. Jest różnica pomiędzy krytyką i krytykanctwem. Ta pierwsza ma na celu skierowanie ku dobru, to drugie ma na celu dokuczenie, ulżenie sobie. Prawdziwą krytykę zwykle zaczyna się od siebie. "Co ja robię, jak ja postępuję". Krytykant natomiast wyjmuje bratu drzazgę z oka. Do Jezusa bardziej upodabnia nas postawa pokory, dopiero potem słusznego gniewu.
Jadwiga Krywult
5 marca 2011, 14:44
Jeżeli wierni zaczną najpierw "rządzić" swoimi biskupami a potem również biskupem Rzymu to gdzie ma być wtedy prymat św. Piotra? Może poczytaj dokumenty kościelne, np. o tym, że nieomylność papieża wynika z nieomylności Ludu Bożego.
Jadwiga Krywult
5 marca 2011, 14:40
~Kinga - może też pisz w swoim imieniu - odpowiedzialność zbiorowa mnie nie interesuje. Jak bym słyszała duszpasterza miejscowego - " takich macie księzy jak się za nich modlicie!" - wpuszczenie w poczucie winy, byle się od niej uwolnić.... Stara polska katolicka szkoła i mentalność....... Ja osobiście mam tego dosyć! Może wg ciebie wszyscy katolicy w Polsce są samodzielnie myślący. Wg mnie nie. Może nie przeszkadza Ci dwulicowość świeckich, np. wpychają księdzu kopertę, której wcale nie oczekuje, a potem ubolewają, jacy ci księża pazerni. Kto wtedy winien ? Ksiądz ???
Bogusław Płoszajczak
5 marca 2011, 14:38
Cytuję fragment artykułu: ....Bo w jakimś sensie pozostawiliśmy biskupów samym sobie. Pozwoliliśmy, by popełniali błędy i tracili kontakt z potrzebami wiernych. Również gdy działy się rzeczy złe, takie jak sprawa biskupa Paetza, Wielgusa czy sprawy związane z molestowaniem nieletnich, głos świeckich był zbyt cichy..... Moje pytania: Odkąd owieczki pasą pasterzy? Czy wierni nie protestowali aż nadto głośno? Jeżeli wierni zaczną najpierw "rządzić" swoimi biskupami a potem również biskupem Rzymu to gdzie ma być wtedy prymat św. Piotra?
M
Mama
5 marca 2011, 14:31
Ojej, a już myślałam, że coś rozumiem, że w wierze przeszkadza grzech, no i diabeł, a tu masz - jest inny "twór", "stwór"? - świeccy katolicy! no i prezbiterzy..... ci właściwie też przeszkadzają! Jakby ich nie było - nie byłoby tylu kłopotów! ;D
E
effa
5 marca 2011, 14:28
~Kinga - może też pisz w swoim imieniu - odpowiedzialność zbiorowa mnie nie interesuje. Jak bym słyszała duszpasterza miejscowego - " takich macie księzy jak się za nich modlicie!" - wpuszczenie w poczucie winy, byle się od niej uwolnić.... Stara polska katolicka szkoła i mentalność....... Ja osobiście mam tego dosyć!
E
effa
5 marca 2011, 14:22
Bardzo dziękuję Ojcu Dariuszowi za komentarz, gdyża zaliczam się do grona świeckich, którzy "się poddali".......
Jadwiga Krywult
5 marca 2011, 14:21
Często jeżeli ktoś ośmieli się wyrażać krytycznie o tym, co dzieje się w Kościele jest obwołany wrogiem Kościoła, mózgiem wypranym przez media, czytelnikiem okreslonej gazety, i na pewno sam nie chodzi do kościoła, bo tylko tacy krytykują Kościół. Zaraz podnoszą się głosy o przęsladowaniu katolików w Polsce, dyskryminacji księży itd. Jak tu można dyskutować? Yes, yes, yes.
Jadwiga Krywult
5 marca 2011, 14:19
Oj Kingo, za bardzo przejmujesz się tym, co na forum wypisują użytkownicy, którzy prawdopodobnie nie przeżyli osobistego nawrócenia. Nie chodzi o to, czy sie przejmuję, ale o to, że taki jest polski Kościół i rzeczywiście świeccy są odpowiedzialni. Jakie owieczki, tacy biskupi (i księża).
E
effa
5 marca 2011, 14:18
~Magda - czy Ty się czujesz zaatakowana? jeśli tak, to przez kogo; prze autorkę artykułu, czy komentatora? Proszę Cię pisz w swoim imieniu - "my" obejmuje równiez mnie, a ja się nie zgadzam z Twoim komentarzem....
Dariusz Piórkowski SJ
5 marca 2011, 14:11
Z tekstu pani Święcickiej wynika, że gdyby głos świeckich był bardziej słyszalny i wyeksponowany, to wówczas dałoby się uniknąć wiele problemów w Kościele. I tak, i nie. Tak, bo rzeczywiście za wiele świeckich nie wypowiada się publicznie na tematy kościelne, chyba że w takich sytuacjach jak sprawa abp Paetza lub Wielgusa. Nie, bo nawet jeśli się wypowiadają, to jednak niewiele to zmienia. Mamy taki model Kościoła w Polsce, że każdy głos krytyczny, nawet ze strony ludzi świeckich oddanych Kościołowi, jest odbierany przez hierarchię jako atak. Więc problem leży raczej po obu stronach. Można się wypowiadać, ale jeśli ktoś w ogóle nie słucha, to po jakimś czasie milknie się zupełnie.
M
Magda
5 marca 2011, 14:09
Kochani Chrześcijanie i własnie na tym forum widać jaki problem tkwi w polskim Kościele: my świeccy jesteśmi WSPÓŁODPOWIEDZIALNI  za kryzys głównie przez brak  jedności, w obliczu najmniejszego problemu atakujemy siebie nawzajem a nie probujemy prowadzić konstruktywną polemikę. Mamy wpływ na "jakość" naszej osobistej wiary ale również naszej wspólnoty parafialnej, duchowieństwa i całego Kościoła. Na jakość forum również.....
E
effa
5 marca 2011, 13:45
http://dominikanie.pl/polecamy_x/polecamy/news_id,2720,mam_ochote_wypisac_sie_z_tej_instytucji.html  Polecam szczególnie autorce powyższy tekst
E
effa
5 marca 2011, 13:37
Nie zgadzam się z tym, że to świeccy są odpowiedzialni za kryzys..... Wręcz przeciwnie uważam, że trzeba mieć naprawdę dużo wiary, by w kościele wytrwać. "Zamiatenie pod dywan" - to nie wina świeckich i tych, którzy próbują walczyć o prawdę w kościele....... A już totalną bzdurą jest uważanie, że to my świeccy pozostawiliśmy biskupów w osamotnieniu........ Chyba się popłaczę z tego powodu - tyle, że ze śmiechu!!!!!! Sama mam kilka doświadczeń (własnych), z powiedzeniem prawdy......... Gdyby ktoś chciał, to mogę służyć przykładami...... Autorka widać ma inne doświadczenia.....tyle, że ja ani nie czuję się odpowiedzialna za to, ze biskupi czują się osamotnieni.......a wręcz przeciwnie, uważam, że głos krytyki wogóle ich nie interesuje i sami siebie wyizolowali....... Przykładem choćby list O. Wiśniewskiego......
K
katolik
5 marca 2011, 13:30
Gdyby ludzie czytali Pismo Świete to by tak nie było. Prawda o świecie nie jest łatwa do przyjęcia, bo nasza duma ludzka nie pozwala nam przyznać się nawet przed samym sobą do tego, że być może przez całe życie żyliśmy w błędzie. Wyzwoliłem się z błędu i dlatego ostrzegam przed niebezpieczeństwem. http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
E
ela
5 marca 2011, 13:05
Trudno obwiniać wiernych jako całość. KK to ogromna wspólnota, bardzo niejednorodna, podzielona. Często jeżeli ktoś ośmieli się wyrażać krytycznie o tym, co dzieje się w Kościele jest obwołany wrogiem Kościoła, mózgiem wypranym przez media, czytelnikiem okreslonej gazety, i na pewno sam nie chodzi do kościoła, bo tylko tacy krytykują Kościół. Zaraz podnoszą się głosy o przęsladowaniu katolików w Polsce, dyskryminacji księży itd. Jak tu można dyskutować?
J
Jola
5 marca 2011, 12:51
Kompletnie nie rozumiem do czego Pani nawołuje pisząc: Mam nadzieję, że nie jest zbyt późno, by podjąć inicjatywy, które zahamują niekorzystne tendencje. Jeśli jednak będziemy zwlekać, ryzykujemy, że gwałtownie zwiększy się liczba ludzi, którzy odejdą z Kościoła z poczuciem zawodu i żalu. Takie działania są w Kościele bardziej niebezpieczne niż brak działań. Mamy już nadmiar podziałow w Kościele!
J
Jola
5 marca 2011, 12:44
Proszę łaskawie zapoznac się z troską Synodu Biskupów o Kościół i zechcieć słyszeć ich głos: <a href="http://kosciol.wiara.pl/doc/744090.Nowa-ewangelizacja-dla-przekazu-wiary-chrzescijanskiej">http://kosciol.wiara.pl/doc/744090.Nowa-ewangelizacja-dla-przekazu-wiary-chrzescijanskiej</a>
BJ
bon jovi
5 marca 2011, 12:43
 Same bzdury, świeccy są nikim w Kościele i nie mają żadnych szans aby wpływać na duchonych, bo smai duchowni tego sobie nie życzą. Bzdurny artykuł, to są jakieś majaki, że niby świeccy za coś odpowiadają i coś mogą - nic nie mogą, bo nie są pasterzami, tylko owcami, nic nie mogą....mogą tylko narzekać
E
ender
5 marca 2011, 12:40
"To my, wierni świeccy, w dużej mierze jesteśmy odpowiedzialni za narastające problemy naszego Kościoła. Bo w jakimś sensie pozostawiliśmy biskupów samym sobie." Nie zgadzam się z taką tezą. Przykładem jest najwyższa władza w Kościele, przewodniczący KEPu ks. arcybiskup Michalik. W jednej z podkaprackich wiosek ludzie postawili się proboszczowi, który wybrał mamonę, rozwonił majątek parafii na bliżej niewyjasnione cele... Ludzie się postawili, poszli do biskupa, a kuria nabrała wody w usta zamaiatając wszystko pod dywan. Przykład idzie z góry... a tutaj z samej góry...  Znaczna część naszych ks. biskuipów obwarowała się w zamkach i pałacach biskupich. Plebsu się nie słucha bo on jest z innej gliny stworzony. Władza kusi i działa na wszystkich. Po słuchać jak można być panem tego świata....
J
Jola
5 marca 2011, 12:37
Pani Joanno Święcicka, czytając Pani artukuł odnosze wrażenie jakby lekarz obwiniał chorego za to, że jest chory! A może Pani chce zarzucić wszyskim wiernym brak studiów teologicznych? Czy nie zauważa Pani, że w obecnie zagubionym świecie potrzeba silnych autoryteów Nauki Chrystusowej? Sądzi Pani, że każdy może każdego prowadzic do Boga? A może chce Pani, aby było tak jak w bajce: " wiódł ślepy kulawego..." Biskupi są namaszczeni do pełnienia roli im przeznaczonej, i nnie należy tego zmieniać lecz pamiętać o konsekwencjach zapowiedzianych przez Jezusa:  Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz - w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów". (Mt 25, 29-30) Niech już matematyka pozostanie Pani domeną! Leczenie ran Kościoła pozostawmy w rękach biskupów prosząc  Ducha Świętego o obfite łaski dla wybranych.
Jadwiga Krywult
5 marca 2011, 11:45
Od poczatku nie bylo zero-jedynkowo, tak Jezus ustanowil.
D
D
5 marca 2011, 11:36
A po co hierarchia w Kosciele? Czy biskupi maja blizej do Boga? Chyba nie bardzo... Powinna byc zero-jedynkowa: Chrystus i my, wszystko czego potrzeba, cala reszta to wypelnienie glupiej ludzkiej pychy. I zal mi ludzi, ktorzy mowia na to: tradycja!
Jadwiga Krywult
5 marca 2011, 10:38
pomiędzy biskupami a resztą jest przepaść i zgadzam się że jest to w dużej mierze wina nas świeckich bo to my ustawiamy ciągle biskupów na piedestale Po sredniej ocen tego artykulu widac, ze 'prawdziwi polscy katolicy' sa zadowoleni z biskupow. "Musimy sobie uświadomić, że nauczanie Jezusa jest skierowane do każdego człowieka i każdy może je zrozumieć. Nie są do tego potrzebne tytuły naukowe, lecz otwarte serce." Dostalam na tym forum reprymende, ze biskupi maja doktoraty, wiec jak w ogole smiem pisac cos, co nie spodobalo sie 'prawdziwemu katolikowi'. "I nie warto koncentrować się na problemach związanych z szóstym przykazaniem. Zobaczmy, ile wokół nieuczciwości, nienawiści, zawiści, plotkarstwa, zaniedbań miłości." 'Prawdziwy katolik' zlozy danine w postaci krytyki in vitro i jest zadowolony. Moze pluc i oszukiwac ile chce, to wg niego zaden grzech. "Jeśli oczekujemy od księdza, że zastąpi nam sumienie " To jest powszechne oczekiwanie, o czym mozna przekonac sie na tym forum. Zamiast argumentow jest haslo 'Kosciol tak powiedzial', i koniec kropka. A jezeli powiedzial cos sp. abp Zycinski , bp Pieronek albo ks. Luter, to zaczyna sie obrazanie. A wspolnoty ? Wspolnoty maja twarz JurkaS i oczywiscie trzeba glosowac na okreslona partie, zeby do wspolnoty nalezec.
+
+
5 marca 2011, 10:22
Kryzys polega na braku wiary, na stawianiu siebie na miejsce Pana Boga. Przezwyciężenie kryzysu polega na osobistym nawróceniu do Boga (a nie na zmianie struktur) i na życiu według Bożych przykazań, których istota wyraża się w miłości Boga i bliżniego. Potrzeba nam nie reformatorów, ale świętych: zarówno kapłanów, jak i świeckich. Fundamentem świętości jest duch pokory, jej zaprzeczeniem zaś duch pychy.
R
realista
5 marca 2011, 10:12
 Już sam zwrot ekscelencjo ustawia ewentualnych rozmówców na właściwych pozycjach.W Polsce rzeczywiście nie ma czegoś takiego jak polemika z biskupem .Niby wszyscy jesteśmy braćmi,jesteśmy Kościołem ale pomiędzy biskupami a resztą jest przepaść i zgadzam się że jest to w dużej mierze wina nas świeckich bo to my ustawiamy ciągle biskupów na piedestale czyniąc z nich jakby nieomylnych nie podlegających choćby polemice ,,nadchrześcijan"Myślę że jest to ze szkodą dla samych biskupów którzy przez to żyją w totalnym wyalienowaniu i jakby w swoim własnym świecie
R
R
5 marca 2011, 10:02
W naszej, polskiej tradycji Biskupa sie nie krytykuje. Biskup jest poza zasięgiem krytyki. Podejmuje sie jej tylko np. GW lub inne podłe piśmidła. Dialog krytyczny z Biiskupem na łamach gazetek katolickich nie istnieje, gdyż jest utożsamiany ex definitione z atakiem na Kościół. Taki jest nasz obyczaj. Może wcale nie zły? Biskupi się w Polskim Kościele dawno temu wyalienowali i zyją swoim urzędniczum życiem, wewnątrzkościelnym. Strach biskupa, tak w ogóle. A te "listy pasterskie" wyprane z głębszych treści, wcale do myslenia nie stymulują. Może biskupami nie zostaje wcale kwiat kleru. Mój kolega, mądry, zasłużony w pracxy duszpasterskiej, myslący proboszcz modli sie o to, by wcaloe biskupem nie zozstać, bo wg niegpo to klęska dla duszpasterza. Ale może tak jest na całym świecie. Nie wiem.