Na początku nie było żadnej dyskryminacji kobiet

(fot. shutterstock.com)
Giulia Galeotti / L'Osservatore Romano

Papież Franciszek bardzo często to powtarza: dla życia wspólnoty kościelnej jest bardzo ważne, żeby kobiety pełniły odpowiedzialne, kierownicze role - mówi kard. Oswald Gracias

Kard. Oswald Gracias: Na początku dziejów Kościoła, w czasach Jezusa, nie było żadnej dyskryminacji: w myśleniu Naszego Pana każdy pełni swoją rolę bez żadnego, najmniejszego nawet śladu hierarchii. To dopiero potem sprawy w Kościele się zmieniły: z upływem lat kobiety relegowano na stanowiska i role drugorzędne. Ta zmiana zaszła, bo Kościół żyje w świecie i w związku z tym przyjmuje jego mentalność: w świecie kobiety zajmowały miejsca podrzędne.

DEON.PL POLECA

Giulia Galeotti: I dalej tam tkwimy...

Lecz rzeczy się zmieniają, także w Kościele! Papież Franciszek bardzo często to powtarza: dla życia wspólnoty kościelnej jest bardzo ważne, żeby kobiety pełniły odpowiedzialne, kierownicze role.

Dzisiaj katoliczki widzą przyczynę ich wykluczenia w prawie kanonicznym: Nie byłaby to więc kwestia teologii czy ograniczeń wskazanych w Piśmie Świętym, byłby to problem prawa kanonicznego...

Jako kanonista chciałbym bronić prawa kanonicznego i powiedzieć, że nie jest ono w żaden sposób odpowiedzialne. Z drugiej strony jednak nie posunąłbym się w jego obronie do tego, by utrzymywać, że nie wymaga ono rewizji czy zmian. Jednakże, jeśli spojrzymy na przepisy jako takie, same w sobie, jest tam bardzo niewiele restrykcji, które wyraźnie wykluczają płeć żeńską, jak na przykład w przypadku święceń kapłańskich. Jeśli już, to prawdziwy punkt sporny tkwi gdzie indziej: to rozróżnienie pomiędzy duchowieństwem a świeckimi, pomiędzy tym, co mogą robić jedni, a co drudzy. To można by zrewidować. Lecz, kiedy mówi się o świeckich, nie widzę istotnej różnicy pomiędzy mężczyznami i kobietami.

Nie zmienia to faktu, że chyba nadeszła chwila, by podjąć pozytywne działanie i pokazać jasno, że kobiety są integralną częścią Kościoła. Mówiliśmy o tym również ostatnio na forum naszej konferencji biskupów. Pewnie, sprawy mają się bardzo różnie w zależności od kontekstów i społeczeństw: w niektórych konferencjach episkopatów kobiety pełnią role, których nie mają gdzie indziej; zróżnicowanie jest doprawdy wielkie. W gruncie rzeczy jednak, należałoby mieć jasność co do tego, że skoro mężczyźni i kobiety różnią się wzajemnie, specyficzność kobieca jest bogactwem dla życia Kościoła. To bardzo ważne, żeby wszyscy to zrozumieli i wprowadzali konkretnie w życie.

Skoro mówimy o prawie kanonicznym, to właśnie zakończył się nadzwyczajny jubileusz miłosierdzia: ale skoro Jezus to miłosierdzie, a prawo to sprawiedliwość, to jak możemy je pogodzić?

To nadzwyczaj interesujące pytanie. Zorganizowaliśmy w Mombaju kongres na ten temat, właśnie żeby przebadać ich wzajemny związek. Papież zwraca często uwagę na obie te kwestie, na praktykowanie miłosierdzia i praktyczne stosowanie sprawiedliwości. Podstawowe pytanie jest, czy pomiędzy nimi istnieje sprzeczność: ja uważam, że miłosierdzie i sprawiedliwość nie są wzajemnie przeciwstawne, gdyż Boska sprawiedliwość jest miłosierdziem. To sprawa wielkoduszności, przebaczenia, wzajemnego zrozumienia. I oczywiście także tego, żeby każde miało właściwe sobie, słuszne miejsce. Musimy więc na nowo zdefiniować naszą koncepcję sprawiedliwości, bowiem sprawiedliwość nie może wykluczać miłosierdzia. W przeciwnym razie byłaby to ułomna, wadliwa sprawiedliwość Boska. Sprawiedliwość skażona.

Wróćmy do kobiet: ksiądz kardynał często występuje w ich obronie, zwłaszcza w kontekście fali gwałtów seksualnych, jaka miała miejsce w Indiach, o których międzynarodowe media obszernie donosiły...

Odczuwam głęboki wstyd za przemoc wobec kobiet, która dotknęła obecnie Indie. Przypadki są bardzo liczne, zwłaszcza w niektórych regionach kraju. Naprawdę poważnym aspektem tej sytuacji jest poczucie bezkarności, towarzyszące recepcji kroniki tych horrorów. Owszem, próbuje się zmienić przepisy prawa, zaostrzyć je, lecz zarazem musimy pamiętać, że nie da się zmienić społeczeństwa tylko przez wprowadzanie nowych przepisów prawnych: większość ludzi jest przekonana, że to kobiety są winne, bo prowokują mężczyzn, że w gruncie rzeczy to one są odpowiedzialne, że ofiary tych gwałtów są "złymi" kobietami i poniosły karę za swoje zachowania. Mizoginia we wszystkich swoich formach jest w ten sposób minimalizowana i banalizowana. Tego osoby uczą się w domu i w społeczeństwie. I to trzeba zmienić.

Czy Kościół może coś zdziałać?

Od wielu dziesiątków lat pracujemy bez wytchnienia na rzecz emancypacji dziewczynek oraz poprawy i umacniania godności kobiet poprzez nasze apostolaty na polu edukacji, zdrowia i spraw społecznych: tylko wtedy, gdy dzieci - chłopcy i dziewczynki - będą tak samo traktowane we własnym domu, będziemy naprawdę w stanie zwalczyć od podstaw i wykorzenić problem mizoginii i przemocy. Musimy pracować nad tym wszyscy razem, na każdym szczeblu i płaszczyźnie. Teraz na przykład opracowujemy protokół postępowania dla osób, które pracują w Kościele, w parafiach, tak dla duchownych, jak i dla świeckich. Zresztą mamy do dyspozycji model kongregacji żeńskich, które w naszym kraju robią naprawdę mnóstwo, niosąc pomoc brutalnie maltretowanym, gwałconym, zniewalanym, pozbawionym środków do życia kobietom.

Czy kanonizacja Matki Teresy, w której ksiądz kardynał wskazał punkt odniesienia, wraz ze św. Franciszkiem Ksawerym, ma znaczenie również w tym sensie?

Na pewno. Kanonizacja Matki Teresy była źródłem ogromnej radości: ona jest naprawdę przykładem chrześcijaństwa. To jest dar Indii dla świata, dla świata chrześcijańskiego, ale także dla świata świeckiego. Wszyscy bez różnicy kochali ją i szli za nią: nawet niewierzący kochali ją bardzo mocno. Była naprawdę modelem współczucia i bezgranicznej miłości do najuboższych i ogólniej do wszystkich wykluczonych. Jej życie było życiem pod znakiem miłosierdzia. Każda minuta każdego dnia jej egzystencji, bez wyjątku, była hymnem do miłosierdzia. Kanonizacja Matki Teresy jest tym samym, konkretnym wezwaniem. To model dla wszystkich, na każdym polu.

Czy w związku z tym jest coś, czego my, kobiety Zachodu, mogłybyśmy się nauczyć od kobiet indyjskich?

Pewien rodzaj życzliwej kurtuazji, powiedziałbym. Niektóre kobiety zachodnie walczą o swoje prawa iście po męsku, a myślę, że to jest błąd.

Kard. Oswald Gracias, arcybiskup Bombaju (India), urodził się w indyjskiej metropolii - obecnie Mombaju - 24 grudnia 1944. Pochodzi z parafii św. Michała w Mahim, gdzie się wychował i otrzymał święcenia kapłańskie 20 grudnia 1970. W latach 1982-1986 był sekretarzem arcybiskupa Bombaju i, do roku 1997, kanclerzem i wikariuszem sądowym. Nauczał również w różnych instytucjach edukacyjnych oraz przyczynił się do ustanowienia trybunałów małżeńskich w licznych diecezjach indyjskich. 28 czerwca 1997 r. został mianowany biskupem pomocniczym (tyt. Bladia) arcybiskupa Bombaju. 16 września przyjął sakrę biskupią, obierając zawołanie biskupie "Pojednać wszystko w Chrystusie". Powierzono mu opiekę duszpasterską nad mieszkańcami szczególnie ubogich przedmieść Bombaju. W tym okresie był również wikariuszem biskupim ds. apostolatu rodziny. Mianowany arcybiskupem Agry w roku 2000, zostaje wyniesiony do godności arcybiskupa Bombaju sześć lat później. W indyjskiej Konferencji Episkopatu pełnił liczne obowiązki, zwłaszcza w zakresie prawa i środków społecznego przekazu. 13 kwietnia 2013 Papież Franciszek mianował go członkiem grupy kardynałów, służących radą Papieżowi w zarządzaniu Kościołem powszechnym i studiujących projekt rewizji konstytucji apostolskiej Pastor bonus.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na początku nie było żadnej dyskryminacji kobiet
Komentarze (4)
20 lipca 2017, 22:03
Czym się różni Adam od Ewy? Wiemy, że Adam otrzymał "tchnienie życia". Ale od kogo otrzymał to tchnienie życia? Od matki? Otrzymał tchnienie życia od Ojca. To tchnienie życia to jakieś takie "pffff" Bóg Ojciec zrobił czy to może coś ważniejszego? Bóg Ojciec dał Adamowi swojego Ducha. Adam otrzymał najważniejszą na tym świecie informację od Ojca. Otrzymał w Duchu Ojca zdolność do miłości gdyż Ojciec jest miłością. Co więc otrzymała od Ojca Ewa? ?? ? ?? Ewa otrzymała NIC. Piękne objawienie ma nam to nawet objaśnić. Ewa ma w sobie kawałek żebra Adama. Co to jest dla Adama ten kawałek żebra? To jest coś ważnego? To jest dla Adama NIC. A może jeszcze inne pytanie. Co takiego możemy powiedzieć o Adamie patrząc na ten fragment żebra? Jedyna odpowiedź jest taka: NIC nie możemy powiedzieć o Adamie.  Więc to objawienie ma nam przekazać najważniejszą różnicę pomiędzy Adamem i Ewą. EWA MA W SOBIE NIC Z ADAMA. Ewa jest niezdolna do miłości. Ewa daje ciało a Adam daje Ducha Ojca. Więc jeszcze jedno pytanie. Skoro pierwszy Adam powstał w Światłości to gdzie powstała Ewa? Ewa powstała w Ciemności. Skoro Ewa ma w sobie NIC z Adama to Ewa ma w sobie NIC ze światłości. Ewa to całe stworzenie tego świata, który jest poza Ojcem. Dlatego zarządza tym światem bezosobowa siła pozbawiona miłości bo to jest właśnie Ewa. Legalistyczna siła, przedstawiająca się jako JHWH. EWA JEST WŁADCĄ TEGO ŚWIATA! Nie ma w sobie Ducha Ojca. Nie jest zdolna do miłości. Umie tylko sądzić i oceniać. JEST PRAWEM, STANOWI PRAWO jako Protezę aby ukryć swoją niezdolność do miłości  aby ukryć to, że nie zna Ojca i nie wie kim On jest narzuca Prawo. Ewa nie umie kochać.  Rozejrzyjcie się, jest piękna, piękna i bezduszna. Taka jest właśnie Matka tego świata. Taki jest właśnie ten świat. I chciecie oddać Kościół Ewie?
20 lipca 2017, 21:55
Nie było żadnych synekur do rozdzielenia. Nie było żadnego wyssanego z palca sakramentu kapłaństwa, wyssanego sakramentu eucharystii, sakramentu spowiedzi i tak dalej... Chrystus nie założył żadnego kościoła instytucjonalnego. Nie utworzył żadnej hierarchii. To ludzkie pragnienia czyli moc władcy tego świata, która przejawia poprzez ludzką pożądliwość utworzyła te wszystkie kłamliwe rzeczy. Wasze ciała mają nad wami władzę. To pragnienia waszych ciał generują zło, wszystkie pragnienia generują zło, nawet pragnienie czyjegoś dobra. Nigdy nie spotkaliście Siebie więc nie wiecie nawet jakie są wasze potrzeby. Zna je jedynie Ojciec wasz, który jest w niebie. Poddacie się ciałom, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego.
DS
Dariusz Siodłak
20 lipca 2017, 19:39
Żniwo wielkie ale robotników mało.Sami działacze,funkcyjni i dyrektorzy.
KJ
k jar
20 lipca 2017, 18:44
Kwestia obecności kobiet w Kościele jest złożona.Nie ma jednego modelu,bo sytuacja kobiet np. w Indaich jest inna niż np. w USA czy w Polsce. Również struktury kościelne w różnych krajach różnią się, więc i zakres zadań,jakimi kobiety się w Kościele zajmują jest inny. Z pewnością w Europie są kraje mniej lub bardziej mizoginiczne.Zwracano na to uwagę już po Soborze Watykańskim II. W latach 70. uważano polski Kościół za bardzo feministyczny,bo nie było biurokracji,wiele kobiet jak Teresa Strzembosz czy Wanda Półtawska faktycznie rządziło kuriami, pojawiły się nowe dyrektywy w zakresie wychowania seminaryjnego i wzrosła rola matek alumnów w przygotowaniu do kapłaństwa. Sytuacja była nieporównywalna choćby z kurią rzymską,która uchodziła za bardzo konserwatywną czy kuriami niemieckimi, które w obawie protestantyzacji katolicyzmu uwsteczniały się. Dzisiaj panuje dość duży chaos w tej materii: nie tyle się poszerza mozliwości rozpoznania autentycznych potrzeb kobiet w Kościele co zwalcza tenedencje do przejmowania funkcji tradycyjnych przez kobiety. Zastanawianie się, na ile pewne funkcje mogą kobiety pełnić w Kościele de facto odsuwa dyskusję o nowych zadaniach i nowych funkcjach.Świat religijny kobiet jest inny niż mężczyzn i raczej podtrzebują rozpoznania go i wskazania na nowe potrzeby w tej materii,które dotychczasowe duszapsterstwo kobiet nie rozwiąże. Tu widzę polę do dyskusji nad diakonisami i ewangelizatorkami