Nadzieja mimo kryzysu

(fot. Mark Morgan Trinidad A / flickr.com)
Stanisław Tasiemski OP

W listopadzie ma się rozpocząć Rok Życia Konsekrowanego. Zbiegnie się on z 50. rocznicą opublikowania soborowego dekretu Perfectae caritatis o przystosowanej odnowie życia zakonnego. Nie da się jednak ukryć, że w dzisiejszym coraz bardziej świeckim świecie zakony przeżywają kryzys. Czy można go przezwyciężyć?

Osoby, które usłyszały wezwanie do bezpośredniego naśladowania Jezusa na drodze rad ewangelicznych, są darem od Boga, by głosić Ewangelię i prowadzić szereg istotnych dzieł życia chrześcijańskiego - przypomniał w minioną niedzielę, w czasie obchodów Światowego Dnia Życia Konsekrowanego, papież Franciszek. Ojciec Święty podkreślił, że Kościół i świat potrzebują tego świadectwa miłości i miłosierdzia Bożego, zaś autentyczne przeżywanie daru z siebie w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie stwarza okazję do specjalnego świadectwa Ewangelii. Jaka jest teraźniejszość naszych wspólnot zakonnych?

Kryzys zakonów

Nikt w Kościele nie kryje, że życie konsekrowane przeżywa pewien kryzys. Mówią o tym choćby statystyki podane niedawno przez sekretarza Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego abp. José Rodrígueza Carballo OFM. Na całym świecie dramatycznie spadła liczba zakonnic. W latach 2001-2011 zmniejszyła się ona o 10 proc. z 792 100 do 713 tys. Ze sprawozdania przygotowanego przez obydwie diecezje warszawskie wynika, że w porównaniu do poprzedniej wizyty ad limina apostolorum, która miała miejsce w roku 2005, na ich terenie liczba zakonnic zmniejszyła się także aż o 10 proc. Problemy w tej dziedzinie mają również zakony męskie, zwłaszcza jeśli chodzi o liczbę braci współpracowników, którzy nie przyjmują święceń kapłańskich, a spełniają wiele zadań ważnych dla swych wspólnot czy szerzej, dla Kościoła. Nie ulega wątpliwości, że kryzys życia zakonnego wiąże się zarówno z czynnikami kulturowymi i zagubieniem współczesnego człowieka, dążącego do autoafirmacji za wszelką cenę, jak i obawami wielu osób, by podjąć zobowiązanie na całe życie. Swoje znaczenie mają także przemiany demograficzne - ta nasza "demograficzna zima".

DEON.PL POLECA


Jesienią ubiegłego roku, podczas pobytu w Polsce abp Rodríguez Carballo, który przez 10 lat kierował Zakonem Braci Mniejszych i zna doskonale wyzwania życia konsekrowanego, zauważył, że kryzys jest zjawiskiem normalnym w rozwoju zarówno osoby, jak i instytucji, zmusza on jednak do podjęcia decyzji. Trzeba więc rozeznać, co pochodzi od Boga, a co jest sprzeczne z wolą Bożą. Konieczna jest praca nad formacją, nad jej wymiarem ludzkim, zwłaszcza uczuciowym, wymiarem chrześcijańskim oraz wymiarem charyzmatycznym, rozwijając specyficzny dar danego instytutu. Trzeba zastanowić się nad strukturami - które z nich utraciły aktualność, a które trzeba dopiero stworzyć. Innym ważnym wyzwaniem jest przebudzenie powołania prorockiego osób konsekrowanych, aby ich życie było znaczące, wskazując na radykalizm pójścia za Chrystusem. Chodzi o zerwanie z wszelkim koniunkturalizmem czy wygodnictwem. Trzeba się ześrodkować na Chrystusie, a zarazem iść do ludzi, do świata. Zakonnicy i Kościół nigdy nie mogą sobie pozwolić, by nie przemawiać do serca człowieka. Dlatego trzeba wchodzić między ludzi, znać ich sytuacje, jak mawia papież Franciszek, "pachnieć jak owce".

Znaki nadziei

Kiedy spojrzymy na stronę internetową zakonów w Polsce www.zyciezakonne.pl, możemy dostrzec ogrom charyzmatów obejmujących oddane kontemplacji i pracy życie monastyczne i klauzurowe, życie wspólnotowe łączone z apostolskim, a także instytuty świeckie. Te ostatnie to stosunkowo nowa forma życia konsekrowanego, zatwierdzona 2 lutego 1947 r. przez papieża Piusa XII. Ich członkowie żyją pojedynczo lub we wspólnotach, niekiedy podejmują konkretne dzieła apostolskie, ale najczęściej poprzez samą swoją obecność w różnych środowiskach starają się wnosić tam, gdzie żyją i pracują, orędzie Ewangelii. Ponadto poszczególne zakony proponują osobom świeckim żyjącym w świecie życie tercjarzy - trzeciego zakonu. To bogactwo nowych, ale i starych i wypróbowanych form życia konsekrowanego jest propozycją nieustannie kierowaną do serca człowieka. Czasami dzieje się tak jak w życiu świętego Ignacego Loyoli: "A gdybym tak ja zaczął postępować jak św. Franciszek albo św. Dominik?". Niewątpliwie ciekawym zjawiskiem jest fakt, że w wielu zakonach, w których na skutek fałszywie rozumianego "ducha soborowego" zaniechano habitów, wielu pierwotnych obserwancji, młode pokolenie wraca do gorliwości założycieli. Nie chcą być jak inni w świecie, bo nie po to obierali życie zakonne. Ich świadectwo, spotykając się z gorliwością starszych, rodzi wspaniałe owoce, których oczekuje Kościół i świat.

Zapowiedź Roku Życia Konsekrowanego

Do pogłębienia znajomości różnych charyzmatów i duchowości zakonnej zachęcił właśnie 2 lutego papież Franciszek. Wcześniej prefekt watykańskiej dykasterii zakonnej kard. João Braz de Aviz przedstawił wstępny plan mającego rozpocząć się 21 listopada (jeśli pozwoli na to kalendarz Ojca Świętego) Roku Życia Konsekrowanego. Kardynał zaznaczył, że zbiegnie się on z 50. rocznicą opublikowania soborowego dekretu Perfectae caritatis o przystosowanej odnowie życia zakonnego i że ma on służyć dziękczynieniu za ten dokument Kościoła. Ma też pomagać, by pomimo napięć i trudności z nadzieją spoglądać w przyszłość życia zakonnego, bo Pan Bóg będąc wiernym wobec swego Kościoła, nieustannie powołuje kobiety i mężczyzn do całkowitego oddania się Jemu w życiu radami ewangelicznymi. Trzecim celem jest odnowienie dynamizmu życia konsekrowanego, przez rozmiłowanie, prawdziwą przyjaźń i głęboką jedność z Bogiem.

W czasie tego roku, trwającego - jak się planuje - do 21 listopada 2015, ma się odbyć w Rzymie kilka istotnych wydarzeń: spotkanie dla młodych zakonników i zakonnic - nowicjuszy i nowicjuszek, profesów czasowych oraz wieczystych, którzy złożyli swe śluby nie więcej niż przed dziesięciu laty; spotkanie osób odpowiedzialnych za formację; międzynarodowy kongres teologii życia konsekrowanego, a także międzynarodowa wystawa "Życie konsekrowane - Ewangelia w ludzkich dziejach". Spotkania te będą trwać około tygodnia, a ich uczestnicy będą też mieli szansę, by wziąć udział w specjalnych audiencjach z Ojcem Świętym. Stolica Apostolska zapowiedziała wydanie nowych dokumentów. Pierwszy z nich dotyczy powołania i misji braci należących do instytutów świeckich. Drugi - to rewizja Instrukcji o życiu kontemplacyjnym i klauzurze mniszek, Verbi sponsa. Ma on zwrócić szczególną uwagę na autonomię klasztorów i klauzurę, uwzględniając ewolucję życia kontemplacyjnego w minionych latach. Abp Rodríguez zapowiedział, że podczas Roku Życia Konsekrowanego można spodziewać się, iż Ojciec Święty opublikuje nową konstytucję apostolską o życiu kontemplacyjnym, która zastąpi Sponsa Christi, promulgowaną przez Piusa XII w 1950 r. Trzeci dokument dotyczy rewizji dokumentu o wzajemnych stosunkach między biskupami a zakonnikami - kwestii wymagającej pilnych uregulowań, aby pamiętać, że dary charyzmatyczne i dary hierarchiczne są w Kościele równie istotne. Ostatni będzie dotyczył zarządzania przez zakonników i zakonnice dobrami, w obliczu złożonych problemów, na które napotykają. Zapewne będzie on opublikowany w najbliższych miesiącach.

Wyzwanie ogołocenia

Być może jednym z istotnych wyzwań, przed jakimi stają dziś zakonnicy i zakonnice w Polsce i na świecie, jest uczenie się pokory i ewangelicznej prostoty, a jednocześnie wierności swemu charyzmatowi, aby świat poznawał ich zarówno po habitach, jak i po stylu życia. Ten czas ogołocenia można przeżywać z radością, jako szansę, byśmy stali się tym, czym jesteśmy z tytułu naszego powołania: to znaczy zaczynem, ziarnem, znakiem, przypowieścią. Zdajemy sobie sprawę, że życie konsekrowane w Polsce może dać wiele Kościołowi powszechnemu, ponieważ u nas mimo wszystko ciągle jest wiele młodych powołań. Osoby te wymagają jednak odpowiedniej formacji. Musi być ona bardzo głęboka, bardzo wymagająca w ewangelicznym tego słowa znaczeniu i bardzo ludzka, po Bożemu ludzka - jeśli tak można powiedzieć. Przed życiem konsekrowanym w Polsce można dostrzec wiele dróg rozwoju. Nie oznacza to jednak zwolnienia z wysiłku, by sprawić, aby życie zakonne było jeszcze "bardziej konsekrowane", a przez to bardziej znaczące, tak byśmy jako zakonnicy potrafili przemieniać otaczający nas świat w sposób budzący nadzieję i radość.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nadzieja mimo kryzysu
Komentarze (25)
N
novak
21 listopada 2014, 03:12
Coraz mniej chetnych do bycia prawie niewolnikiem w jaims idiotycznym klasztorze ?   nie do uwierzenia !  no i to klepanie paciorkow,  i ta chora atmosfera nonsensu i tracenia zycia na te religijne bzdury
G
grzegorz(nieGrzegorz)
12 lutego 2014, 21:30
1/Bardzo dawno temu, przed wieloma dziesiątkami lat białogłowy nie miały praw obywatelskich. Jeżeli panienka chciała lub musiała żyć bez męża to jaki miała wybór?  Kościół miłosiernie przygarniał, klasztory były pełne a życie w nich wygodne stosownie do epoki.        2/Patrzę, że i dziś nie jest źle  -   jedzonko z kwesty, plazma w refektarzu...3/Tylko te Reguły! Np. Święty Benedykt  nakazał by kandydatom od początku mocno pokazać jak najwięcej ciężkich stron życia w klasztorze. To przecież ma być służba a nie kariera! 
G
grzegorz(nieGrzegorz)
12 lutego 2014, 21:28
4/Inna(?) sprawa z powołaniami kapłańskimi i grozą opustoszenia kościołów.  W Polsce  za pontyfikatu naszego Świętego Papieża powołań nie brakowało. Był wzór! Był autorytet! Młodzież miała kogo słuchać!  (A proboszczowie mieli respekt - Papież na codzień czytał po polsku mógł coś wypatrzyć, mógł  interweniować.) Zabrakło Papieża Polaka - wielebny Proboszcz Panem sobie został! Rzadko wzór, rzadko autorytet...przeważnie zmęczony administrator a czasami  nadęty narcyz, czasami sekciarkie ghuru...  i z wytrwałością  żadnego problemu ! W rezygnację nie popada  - o! co to, to  nie!!! 5/Jedyny ratunek  w nowych, męskich powołaniach zakonnych! Wyzwania  przed nami  są zarazem szansą na ciekawe i owocne życie.
H
Hastatus
12 lutego 2014, 20:51
Szeregi zwiera ten, kto się boi. Człowiek szukający Boga rozeznaje, o co chodzi... zwłaszcza Panu Bogu w tej sytuacji. Dziś można być wspaniałą pielęgniarką, nie będąc zakonnicą. Można być też oczywiście wspaniałą pięlęgniarką zakonnicą. Dlaczego nie jest to częste? Bo lewica...? Matka Teresa ... jej przytułki nie były już takie wspaniałe. Wiele pokazuje, że byłu gorsze od innych tego typu ośrodków w Indiach. ... To, co się dzieje w Polsce, to nie tylko wynik decyzji poszczególnych wiernych, ale też historii i obecnej sytuacji. Tylko człowiek naiwny, albo zakłamany, nie widzi np. roli mediów, tworzonych struktur, programów i idących z nimi pieniędzy. Dobrym przykładem jest np. Rosja sowiecka, gdzie chrześcijaństwo po prostu zniszczono i postawa ludzi głęboko wierzących nie miała na to większego wpływu. Co do lęków przed "zwieraniem szeregów", to to oczywiście występuje. Wystarczy otworzyć GW lub TP, żeby się o tym przekonać. Ci ludzie mają przed oczami powstanie Solidarności w roku 1980 i stąd ten strach. Zresztą samo określenie "zwieranie szeregów" pochodzi z mediów lewicowych w tym ww oraz rzecz ciekawa i symptomatyczna z nazistowskich. Jeśli chodzi o zakony, to mają różne charyzmaty. Są czynne i kontemplacyjne. Brak jest sióstr w tych czynnych. Pisanie, że siostry mogłyby się zajmować wychowaniem i edukacją świadczy raczej o braku orientacji, bo są zakony, które się temu poświęcają, np. Elżbietanki. Robią to, bo jest to ich powołanie, a nie dlatego, że świeccy tego nie potrafią. Jeśli chodzi o pomoc ze strony m. Teresy, to oczywiście mogły być w Indiach domy pomocy o wyższym standardzie, ale nie było ich dość. Standard jest kwestią środków, a tych m. Teresa nie miała. Ale nie środkami mierzyła zakres swojej działalności, a potrzebami. A więc, "radzę nie upraszczać, bo wyjdzie nie prostota, a prymitywizm".
C
Czytelnik
12 lutego 2014, 16:46
Ale to już Robercie było. Byli ludzie, co tęsknili za garnkami celuli i wonią cudownego czosnku. A Pan Bóg... Modernizm można wypalić żelazem, ale na bieg świata wpływu to mieć nie będzie. A może taka mała wierna grupa, jak Świadkowie Jehowy? A może stać się jak Amisze? Mają takie piękne brody i smukłe konie...
R
Robert
12 lutego 2014, 13:36
Zlikwidujcie chory modernizm w KK, wszystko wróci do normy...
C
Czytelnik
12 lutego 2014, 12:38
Jak się sprawę uprości, to wygląda prosto. Wtedy też można przywalić, albo podać prostą receptę na trudne sprawy (ta ostatnia możliwość to istotat populizmu). Po kolei. Partyjna lewicowość nie ma tu nic do rzeczy, oprócz ustawiania sobie przeciwnika do ciosu. Szeregi zwiera ten, kto się boi. Człowiek szukający Boga rozeznaje, o co chodzi... zwłaszcza Panu Bogu w tej sytuacji. Dziś można być wspaniałą pielęgniarką, nie będąc zakonnicą. Można być też oczywiście wspaniałą pięlęgniarką zakonnicą. Dlaczego nie jest to częste? Bo lewica...? Matka Teresa z Kalkuty była świętą, wspaniałą kobietą. Ale jej przytułki nie były już takie wspaniałe. Wiele pokazuje, że byłu gorsze od innych tego typu ośrodków w Indiach. Radzę nie upraszczać, bo wyjdzie nie prostota, a prymitywizm.
H
Hastatus
12 lutego 2014, 10:45
Moim zdaniem ten kryzys należy nie tylko traktować jako wyzwanie do zwarcia szeregów, ... Pewne formy życia zakonnego są archaiczne i dlatego obumierają, np. siostry zakonne, które gotują i "służą" kapłanom. Niech one głoszą i uczą, animują życie religijne, a dajmy pracę świeckim i pokazujmy im na plebaniach, furtach itp. jak w praktyce wygląda chrześcijaństwo.  ... ... Cała lewica jest ogarnięta strachem przed "zwarciem szeregów" przez katolików i nie jest to lęk zupełnie bezzasadny, bo tylko katolicy mogą w Polsce coś zmienić na lepsze. Jednak nie ulegajmy ich fobiom. Problemem nie są plebanie, ale hospicja i szpitale, gdzie kiedyś siostry odgrywały niezastąpiona rolę samarytanek i pocieszycielek. To się wiąże z powołaniem kobiety - wiem, wiem, zgroza, i do lewicowych poglądów to się ma nijak. Ale cóż, matka Teresa nie była mężczyzną, ani św. Faustyna, która też siedziała na furcie.
C
Czytelnik
12 lutego 2014, 08:47
Moim zdaniem ten kryzys należy nie tylko traktować jako wyzwanie do zwarcia szeregów, ale do duchowego namysłu. W dziejach KK wiele zakonów i zgromadzeń zniknęło, pojawiły się inne - i zakony i formy życia dla Boga. Pewne formy życia zakonnego są archaiczne i dlatego obumierają, np. siostry zakonne, które gotują i "służą" kapłanom. Niech one głoszą i uczą, animują życie religijne, a dajmy pracę świeckim i pokazujmy im na plebaniach, furtach itp. jak w praktyce wygląda chrześcijaństwo. Trudne? Pewnie tu jest głębia kryzysu, a nie tam, gdzie młodzi demonstracyjnie zakładają habity, a pewne budynki zakonne pustoszeją.
T
truskaw
11 lutego 2014, 22:56
ale się cieszę!:) zapowiada się pięknie, a nie możemy narzekać, że jest źle, tylko docenić i przyjrzeć się temu, co już mamy, podjąć KONKRETNE kroki do zmiany istniejącej sytuacji... i to właśnie robi Papież Franciszek!!! Myślę, że temat życia konsekrowanego to coś niezmiernie ważnego dla dziesiejszego świata, który powoli przestaje tę formę życia rozumieć, a nawet akceptować. Rozmawiajmy!
P
Paulus
11 lutego 2014, 21:45
jakbyście w zakonach żyli naprawdę tak jak każe Jezus, to by było spoko. No ale niestety... ... Wstąp do zakonu i żyj jak Jezus! O to właśnie chodzi. Jezus przyszedł na ziemię, a nie do nieba. A wiemy, jak to się to dla niego "skończyło". A tak na marginesie, to bez litanii narzekań zakonnicy zakony się obejdą. Nie tylko dlatego, że dobrze znają bolączki.
jazmig jazmig
11 lutego 2014, 21:38
@pokoleniedwudziestolatków przeczytaj http://www.zakony-zenskie.pl/index.php/wspopraca-midzyzakonna/77-sympozjum-iii-9-12-kwiecie-2002/371-ii-spojrzenie-spowiednika-na-spowied-siostr-materia-spowiedzi , może wtedy zrozumiesz, co to jest posłuszeństwo w zakonie. ... Przeczytałem i namawiam do lektury Dzienniczka św. s. Faustyny ciebie i autora zalinkowanego tekstu. Przypominam (może tego nie wiesz?), że przełożone są wybierane przez siostry w tajnych wyborach na konkretny okres czasu.
K
kate
11 lutego 2014, 21:04
Ja nie widzę żadnego kryzysu, jeśli chodzi o życie konsekrowane. Księża są - są, zakonnice są - są, a że w którymś klasztorze nie ma nowicjuszy to się "larum" ogłasza. Strasznie to śmieszne. W tym samym czasie wiele instytucji ma problem, np. ile się szkół zamyka dziś w Polsce. Tak po prostu jest. Tu na ziemi nic nie trwa wiecznie. Zaraz nowe zakony powstaną i będzie dobrze.
P
pokoleniedwudziestolatków
11 lutego 2014, 19:41
... Przeczytaj Dzienniczek św. s. Faustyny, może wtedy zrozumiesz, co to jest posłuszeństwo w zakonie. ... @jazmig, a Ty sobie przeczytaj http://www.zakony-zenskie.pl/index.php/wspopraca-midzyzakonna/77-sympozjum-iii-9-12-kwiecie-2002/371-ii-spojrzenie-spowiednika-na-spowied-siostr-materia-spowiedzi , może wtedy zrozumiesz, co to jest posłuszeństwo w zakonie.
jazmig jazmig
11 lutego 2014, 19:16
@pokoleniedwudziestolatków A jeżeli chodzi o posłuszeństwo. To go nie kwestionuję. Czytaj ze zrozumieniem. Mnie chodzi o pierdoły ale i też o pewną samodzielność w życiu duchowym. Żeby zakonnice nie były niewolnikami księżnej-przełożonej. ... Przeczytaj Dzienniczek św. s. Faustyny, może wtedy zrozumiesz, co to jest posłuszeństwo w zakonie.
P
pokoleniedwudziestolatków
11 lutego 2014, 19:11
jakbyście w zakonach żyli naprawdę tak jak każe Jezus, to by było spoko. No ale niestety...
P
pokoleniedwudziestolatków
11 lutego 2014, 19:10
Doceńcie to wreszcie! ... Taaak, Twój ksiądz proboszcz powinien wybić specjalny medal "Wzorowa parafianka";), Chyba nie chcesz być kanonizowana za życia? ... Śmiej się, śmiej. Już samo to świadczy o skostnieniu i sfermentowaniu w Kościele, że kiedy ktoś mówi, jak widzi różne problemy, to inni ironizują. Spoko, jak tak wszyscy będą ironizować, to zobaczymy, co z tego wyjdzie. Chociaż wolałabym tego nie widzieć. A jeżeli chodzi o posłuszeństwo. To go nie kwestionuję. Czytaj ze zrozumieniem. Mnie chodzi o pierdoły ale i też o pewną samodzielność w życiu duchowym. Żeby zakonnice nie były niewolnikami księżnej-przełożonej. 
jazmig jazmig
11 lutego 2014, 18:43
Założyciela zakonów stworzyli reguły, których należało przestrzegać. Skoro jednak zakony zmieniły te reguły, to trudno się dziwić, że pojawiły się problemy. Franciszkanie mieli żyć w ubóstwie i jeść jedynie to, co wyżebrają. Wiem od jednego z postulantów, że w jednym z domów zakonnych jest telewizor plazmowy z tv-sat i dostępem do różnych programów tv. Jak by tego nie uzasadniać, takie wyposażenie utrudnia życie konteplowane. Dekret, na który powołuje się autor, nakazał unowocześnienie reguł, ale robili to zwyczajni ludzie, a nie święci, teraz mamy tego owoce. Większość zakonników chodzi po ulicach bez habitów, dobrze, jeżeli koloratkę raczy taki założyć. Skoro oni wstydzą się Chrustusa, to in On się ich wstydzi przed Ojcem.
P
Paulus
11 lutego 2014, 18:43
Doceńcie to wreszcie! ... Taaak, Twój ksiądz proboszcz powinien wybić specjalny medal "Wzorowa parafianka";), Chyba nie chcesz być kanonizowana za życia?
P
Paulus
11 lutego 2014, 18:35
2. posłuszeństwo - z tym jest przegięcie. Nie chciałabym swojego rozumu zostawiać za bramą klasztoru. Przełożeni boją się nowości, więc wolą kontrolować swoich podwładnych. Czemu nie można wielu decyzji podejmować samodzielnie? Czemu wola przełożonego jest wolą Boga, nawet jeśli wyraźnie widać, że to nieprawda? ... Posłuszeństwo jest kluczem życia zakonnego. Bez niego to wszystko nie ma sensu. Chrystus nie pozostawił swojego rozumu w niebie. Poprzez nieposluszeństwo jednego człowieka, Adama grzech i smierć przyszły na świat, a poprzez posluszeństwo jednego, Jezusa, przyszło na świat zbawienie, jak pisze św. Paweł.
N
naiwność
11 lutego 2014, 18:14
Może to kryzys, ale wszyscy za to odpowiadamy. Ilu rodziców "oddałoby" swoje dzieci do zakonu? Ilu rodziców wychowuje dzieci w poszanowaniu życia konsekrowanego? ... Raczej jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Zresztą co to znaczy "oddałoby"? Jestem wdzięczna swoim rodzicom, że kazali mi o tym w młodości "zapomnieć". Wychowali mnie jednak, w takim szacunku dla życia konsekrowanego, którego ludzie w habitach żadną miarą nie są warci.
P
pokoleniedwudziestolatków
11 lutego 2014, 17:39
Ilu rodziców "oddałoby" swoje dzieci do zakonu? ... Przypomnę, że św. Tereskę od Dzieciątka Jezus ojciec też nie chciał oddać do zakonu.
P
pokoleniedwudziestolatków
11 lutego 2014, 17:36
Zamiast szukać przyczyn na zewnątrz, w czymś co było zawsze, szukajmy w środku. Może przez znaki czasu Pan Bóg chce nam pokazać, co Mu się nie podoba w zakonach? Tego nie wiem, ale mnie nie podobają się następujące rzeczy: 1. wśród zakonnic, które znam, nie widzę radości powołania. Ich sposób życia mnie nie zaraża, nie pociąga. Niektóre traktują swoje powołanie jako pracę albo co gorsza męczeństwo. Nie mówią mi o Bogu, o wierze. A przeciez też uczyły się teologii (jak księża). Dlaczego nie mogę iść do siostry z moimi problemami? Czy kobieta nie zrozumiałaby mnie lepiej? Ale ich wiara jest tylko dla nich, ewentualnie modlą się za innych. Nie ma dzielenia, nie ma zarażania. Boją się świata, wszędzie widzą zagrożenia, narzekają. Liczy się dla nich tylko dobre postępowanie. Nieważne, co się myśli albo czuje. 2. posłuszeństwo - z tym jest przegięcie. Nie chciałabym swojego rozumu zostawiać za bramą klasztoru. Przełożeni boją się nowości, więc wolą kontrolować swoich podwładnych. Czemu nie można wielu decyzji podejmować samodzielnie? Czemu wola przełożonego jest wolą Boga, nawet jeśli wyraźnie widać, że to nieprawda? 3. brak szacunku do zakonnic - głupie, żałosne żarty księży o zakonnicach, pobłażliwe spojrzenia, traktowanie jako służące, lekceważenie. 4. Kryzys w Kościele - wychodzą wreszcie na jaw grzechy księży i osób konsekrowanych. Widzę rozdwojenie. Oni nam mówią o grzechu, a sami popełniają grzechy znacznie gorsze i je tuszują. Miałabym większe zaufanie do Kościoła, gdyby jasno zawsze potępiał grzech wśród siebie. A on jasno wskazuje tylko u innych. Więc niczym się nie różni od świata. Świat u siebie nie widzi, a widzi w Kościele. Kościół u siebie nie widzi, a widzi w świecie. Ja jednak bym więcej wymagała od Kościoła. Bo inaczej co to za różnica: Kościół czy świat? Dzisiaj więcej ludzi świadomie szuka Boga. Są wewnętrznie przekonani o wierze. To nie tylko tradycja, czy opinia sąsiadów, ale świadome poszukiwanie. Doceńcie to wreszcie!
P
pokoleniedwudziestolatków
11 lutego 2014, 17:36
"kryzys życia zakonnego wiąże się zarówno z czynnikami kulturowymi i zagubieniem współczesnego człowieka, dążącego do autoafirmacji za wszelką cenę, jak i obawami wielu osób, by podjąć zobowiązanie na całe życie. Swoje znaczenie mają także przemiany demograficzne" Dlaczego się nie zgadzam: 1. autoafirmacja - a św. Ignacy, który marzył o byciu wielkim rycerzem i o sławie dworskiej; a św. Franciszek rycerz z zamożnej rodziny - nie mówmy, że teraz są gorsze czasy 2. decyzja na całe życie - jeżeli ktoś jest przekonany, to nie ma problemu z taką decyzją 3. demografia - nie ma znaczenia, bo ilu jedynaków poszło do zakonu, albo w rodzinach wielodzietnych po kilkoro dzieci wybrało życie konsekrowane.
M
Misiek
11 lutego 2014, 17:24
Może to kryzys, ale wszyscy za to odpowiadamy. Ilu rodziców "oddałoby" swoje dzieci do zakonu? Ilu rodziców wychowuje dzieci w poszanowaniu życia konsekrowanego? Ilu mówi o tym, że i one moga takie życie wybrać, bo ma ono wielką wartość? By trochę "poczuć" jak żyją siostry klauzurowe, zajrzyjcie np. tutaj: http://klaryski.sandomierz.franciszkanie.pl/