Nie chciała przebywać obok bezdomnego... dopóki nie zobaczyła, co czytał

(fot. maxpixel.freegreatpicture.com)

Wsiadłam do autobusu i zajęłam miejsce obok bezdomnego mężczyzny. Śmierdział nieprzeciętnie. Postanowiłam więc przesiąść się. Widząc jednak, że czyta jakąś książkę, zerknęłam mu przez ramię i zobaczyłam tytuł: "Człowiek w poszukiwaniu Boga". To mnie zaintrygowało.

Postanowiłam wytrzymać nieprzyjemny zapach i pozostałam na swoim miejscu. Wkrótce i tak miałam wysiąść.

Gdy autobus dojeżdżał do mojego przystanku, również ów bezdomny podniósł się ze swojego miejsca, spojrzał na mnie oczyma, w których było coś pięknego, i powiedział: "Wie pani, że są na świecie różni ludzie? Jedni są bogaci, inni są średnio zamożni i są wreszcie biedni. Ja nie należę do żadnej z tych grup. Ja jestem bardzo bogaty, najbogatszy na świecie, bo ja, proszę pani, mam Boga".

To świadectwo, opowiedziane przez moją znajomą, z trudem przemówi do młodych ludzi, którzy chcieliby raczej pachnieć, ładnie wyglądać i mieć to, czego zapragną.

DEON.PL POLECA

Bogactwo spotkanego w autobusie człowieka nie wydaje się atrakcyjne i Bóg wcale nie oczekuje od nas, byśmy stali się bezdomni, a tym bardziej żaden rodzic nie marzy o tym, by jego dziecko nie miało w przyszłości własnego domu. Jednak opowiedziana historia o bezdomnym w autobusie poruszyła mnie do głębi, dała mi wiele do myślenia i postawiła przed pytaniem:

Czy posiadam coś, bez czego nie potrafiłbym być szczęśliwy? Czy nie mając nic, zachowałbym radość życia?

Po ostatnich rekolekcjach zacząłem rozdawać książki z mojego ogromnego księgozbioru i wypełniać pamiątkami pusty karton. Nie bez wewnętrznej walki, postanowiłem pozbyć się wszystkiego, co nie służy mi bezpośrednio do pracy, odpoczynku lub duchowego rozwoju.

Ponad 300 przeczytanych powieści, które lubiłem mieć na półce, powędrowało do szkolnej biblioteki. Wszystkie pamiątki z różnych stron świata, jakie przez lata kolekcjonowałem, odjechały na dobroczynny kiermasz. Nienoszone od dawna ubrania oddałem do recyklingu. Poczułem wielką ulgę i wewnętrzną radość. Proszę mnie dobrze zrozumieć. Nikogo nie zachęcam do wyzbywania się tego, co ma, ale do wyzbycia się przywiązania do tego, co uważa za wyłącznie swoje. Nieważne jak jesteś zamożny i ile posiadasz. Ważne jest, do kogo należy to, co masz - a Pismo Święte mówi jasno, że wszystko należy do Boga.

"Mój jest świat i to, co go napełnia" (Ps 50,11) - przypomina psalmista. "Do Mnie należy srebro i do Mnie złoto" (Ag 2,8) - mówi Bóg słowami proroka. Wszyscy mieszkańcy ziemi i ich sakiewki są własnością Najwyższego. Wydając pieniądze należące do Boga, czytając książkę, którą On mi wypożyczył, zakładając koszulę, która jest Jego, a nie moja - czuję, że żyję dzięki Jego dobroci i hojności.

Czuję się Jego dzieckiem. On mi wszystko zapewnia.

"Sprzedaj wszystko, co masz i rozdaj ubogim" - mówi Jezus do bogatego młodzieńca, by zrozumiał, że prawdziwe bogactwo nie jest wynikiem posiadania czegokolwiek, lecz odpowiedzią na Boże zaproszenie do sowicie zastawionego stołu.

"Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć: orzeźwia moją duszę" (Ps 23,1-3). To właśnie takie obcowanie z Bogiem jest celem naszych codziennych trudów i naszej zawodowej pracy. Dla takiej relacji z Bogiem, dla takiego dobrobytu (dobrego-bycia), warto uwalniać się od tego, co nam się wydaje, że mamy na własność.

Jestem przejazdem na tym świecie i nie należę ani do bogatych, ani do biednych. Jestem najbogatszym człowiekiem, bo odkryłem ten sam skarb, który spotkanego w autobusie bezdomnego uczynił najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. "Błysk, jaki zobaczyłam w jego oczach - wspominała moja znajoma - nie mógł kłamać. To było tak autentyczne, że gdy wysiedliśmy z autobusu, chciałam za nim pójść. Ale gdy się obejrzałam, już go nie było".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie chciała przebywać obok bezdomnego... dopóki nie zobaczyła, co czytał
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.