Po co nam niedziela?

(fot. Nick Papakyriazis/flickr.com/CC)
Kamila Tobolska / "Przewodnik Katolicki"

Próbuje nam się dziś wmówić, że tydzień ma siedem dni powszednich i że każdego dnia możemy równie dobrze pracować czy odwiedzać galerie handlowe. Musimy więc zawalczyć o niedzielę, bo człowiek powinien umieć też świętować.

Dziadkowie ks. Bogusława Wolańskiego z Legnicy pochodzą z Kresów. Po II wojnie światowej zostali przesiedleni na Dolny Śląsk.

− Bardzo lubiłem słuchać ich wspomnień, szczególnie tych o świętowaniu niedzieli. Niewyobrażalny był dla nich dzień Pański bez rodzinnego uczestnictwa we Mszy św. Wielką wagę przywiązywali też do tego, aby wspólnie zasiąść do świątecznego śniadania, a potem obiadu. Najbardziej zapadły mi jednak w pamięci opowiadania o tym, jak ludzie wspólnie spędzali czas w niedzielne popołudnie: odwiedzali się, dyskutowali, grali w karty czy w siatkówkę. To było prawdziwe święto. Niedziela była inna niż pozostałe dni tygodnia. Później wiele rzeczy zaczęło odbiegać od normy. "Komuna" wprowadziła czyny społeczne i poiła ludzi na niedzielnych festynach alkoholem - mówi ks. Wolański i dodaje, że niestety wciąż w pewien sposób podążamy za tym komunistycznym modelem. Otworzyliśmy sobie chociażby w niedzielę markety...

Nie umiemy świętować?

DEON.PL POLECA


Zdaniem ks. dr. Bogusława Wolańskiego, dyrektora Wydziału Duszpasterskiego Kurii Legnickiej, obserwacja codziennego życia przeciętnego Polaka pokazuje, że w zatrważającym tempie trwonimy dorobek wielu pokoleń naszych rodaków. − Pozwolenie na handel w niedzielę jest wielkim złem - stwierdza dobitnie. − Otwarcie sklepów czy zakładów usługowych doprowadziło do tego, że dla wielu niedziela stała się kolejnym powszednim dniem tygodnia, a wizyta w marketach czy coraz popularniejszych galeriach handlowych to sposób na rodzinne spędzanie czasu. Niepokoi również, że dla Polaków coraz mniejsze znaczenie ma niedzielna Msza św. - zauważa ks. Wolański. Jak tłumaczy, problemy ze świętowaniem niedzieli biorą się chociażby z tego, że sporej części społeczeństwa brakuje umiejętności odpoczywania czy też twórczego spędzania wolnego czasu. - Współczesny człowiek czuje się potrzebny wtedy, gdy coś robi. Kiedy natomiast wypoczywa i świętuje, wydaje mu się, że jest bezwartościowy. A przecież właśnie wtedy szczególnie nabiera swojej wartości, bowiem ma czas na relację z Bogiem, którego bardzo często brakuje mu w codziennym zabieganiu. Na świętowanie niedzieli spory wpływ ma również to, że wiele kobiet i mężczyzn czerpie więcej satysfakcji z życia zawodowego niż z rodzinnego - tłumaczy duszpasterz.

Duchowość supermarketu

O tym, że powszechne łamanie przykazania dotyczącego świętowania dnia Pańskiego jest jednym z elementów zagrażających harmonijnemu rozwojowi człowieka, wskazywał podczas swoich obrad II Polski Synod Plenarny (1991-1999). Ojcowie synodalni przypomnieli wówczas, że o poważnej desakralizacji niedzieli świadczy organizowanie i podejmowanie w tym dniu dodatkowej pracy zarobkowej, wykonywanie ciężkich prac w gospodarstwach rodzinnych, dokonywanie zakupów w sklepach czy na giełdach samochodowych. Ich zdaniem odchodzenie w Polsce od chrześcijańskiego stylu przeżywania niedzieli można również tłumaczyć pojawieniem się tzw. duchowości supermarketu charakterystycznej dla zachodnich społeczeństw, a polegającej na selektywnym dobieraniu prawd wiary i zasad moralnych. Synod podkreślił jednocześnie, że niedziela jest naszym dobrem kulturowym, które należy chronić, i zaapelował do katolickich rodzin, aby przykładem przeżywania niedzieli przyczyniały się do przywrócenia jej właściwego charakteru.

Jak rozumieć i przeżywać niedzielę, tłumaczy nam również bł. Jan Paweł II w swoim liście apostolskim Dies Domini, wydanym w 1998 r., a poświęconym właśnie świętowaniu dnia Pańskiego. Ojciec Święty zwraca w nim uwagę na to, że jeżeli chcemy przywrócić w naszym społeczeństwie chrześcijański porządek wartości, musimy m.in. rozpocząć działania na rzecz właściwego przeżywania niedzieli.

Razem z Solidarnością

Przynaglenie do podjęcia działań zawarte w Dies Domini wziął sobie także do serca ks. Bogusław Wolański i razem z grupą osób postanowił pobudzić polskie rodziny do tego, aby stawały się szkołą świętowania niedzieli. Jak przyznaje, ostatecznie inspiracją do zainicjowania stawiającego sobie taki cel ruchu był dla niego program duszpasterski Kościoła w Polsce na 2011 r. pod hasłem "W komunii z Bogiem". − Zachęcony podpowiedziami, aby spróbować w tę sprawę zaangażować środowiska związkowe, które zawsze broniły wolnej niedzieli, rozpocząłem od rozmowy z Bogdanem Orłowskim, przewodniczącym NSZZ "Solidarność" Regionu Zagłębia Miedziowego. Było mi o tyle łatwo, że jest on jednocześnie członkiem diecezjalnej rady duszpasterskiej - wspomina. Do współpracy w walce o świętość dnia Pańskiego zaprosił także wszystkie stowarzyszenia katolickie z diecezji legnickiej, w tym m.in. Akcję Katolicką, Civitas Cristiana czy Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, którego prezes Katarzyna Łasek bardzo zaangażowała się w działalność ruchu. − Pamiętam, że na nasze pierwsze spotkanie, które odbyło się w październiku 2010 r., przyszedł również pracownik hipermarketu. Był bardzo szczęśliwy, że ktoś chce bronić ludzi tak jak on zmuszanych do pracy w niedzielę. Przyznał nawet, że placówka, w której jest zatrudniony, w niedziele nie ma wcale wielkich obrotów - opowiada Katarzyna Łasek.

Grupa, która zawiązała się po tym spotkaniu, przyjęła roboczą nazwę "Komitet broniący świętości niedzieli" i od razu wyszła ze swoją inicjatywą do mediów, nie tylko katolickich. Jak wspominają, zostali przez nie bardzo pozytywnie przyjęci. Wkrótce członkowie komitetu podpisali także deklarację ideową. Postanowiono jednak nie skupiać się na formalizowaniu działalności, ale na działaniach formacyjnych i stąd zamiast stowarzyszenia powołano po prostu Społeczny Ruch Świętowania Niedzieli.

Zdeklaruj się na TAK

Z czasem treść deklaracji ideowej stała się równocześnie deklaracją poparcia. Rozprowadzana jest ona w formie dyplomów już nie tylko w diecezji legnickiej. − Zależy nam na tym, aby ci, którzy ją podpiszą, mieli swój egzemplarz w domu i zawsze mogli do zawartych w niej treści powrócić - podkreśla ks. Wolański, dodając, że deklarację można także podpisać na stronie internetowej www.swietowanieniedzieli.pl. Oficjalna inauguracja działalności Społecznego Ruchu Świętowania Niedzieli miała miejsce w marcu ubiegłego roku w legnickiej katedrze. Wówczas oficjalnie swoje poparcie dla tej inicjatywy wyraził bp Stefan Cichy, który także podpisał deklarację.

Swoje działania formacyjne ruch prowadzi na wiele sposobów, wykorzystując także uroczystości gromadzące dużą liczbę osób. Przygotowano więc katechezy, które czytane były w całej diecezji przy ołtarzach podczas procesji Bożego Ciała, a po nich ministranci rozdawali deklaracje. W tym roku zorganizowano też I Legnicki Marsz Trzech Króli, który przebiegał pod hasłem: "Pamiętaj, abyś dzień święty święcił". − Staramy się również dotrzeć do ludzi podczas różnorodnych mniejszych spotkań, konferencji czy sympozjów. Także do tych, którzy uczestniczą w niedzielnej Mszy św., ponieważ przez kilka lat mojej pracy w parafii widziałem, jak wielu wiernych zaraz po Eucharystii udawało się do pobliskiego supermarketu na zakupy. Wprowadziliśmy też temat świętowania niedzieli na spotkania z duchowieństwem. Pewna pani pracująca w markecie, gdy odwiedziłem ją po kolędzie, powiedziała mi bowiem: "Najpierw to niech ksiądz porozmawia z księżmi, żeby przestali na zakupy w niedziele przychodzić". Powiem szczerze, że nie wiedziałem, jak na te słowa zareagować - przyznaje ks. Wolański.

Sam decydujesz, co robisz

Ważnym zadaniem, które postawił sobie Społeczny Ruch Świętowania Niedzieli, jest także propagowanie papieskiego listu Dies Domini. Wydano również broszurę Niedziela jest święta, rozprowadzaną przez niektórych księży po kolędzie zamiast obrazka. - Chcemy, także poprzez tę publikację, mówić o świętowaniu niedzieli pozytywnie, a nie o tym, czego nam się zabrania. Oczywiście na konferencjach prasowych dziennikarze przewrotnie pytają nas, pod którym marketem będziemy rzucać kamieniami, bo chcą się tam ustawić z kamerami. Podkreślamy wtedy raz jeszcze, że naszym celem nie jest walka, ale formacja. Nawet jeśli nie uda nam się doprowadzić do zamknięcia w niedzielę marketów, to człowiek wolny i uformowany, przechodząc tego dnia obok nich, choćby miał nie wiadomo jak wielki apetyt np. na lody, nie zrobi zakupów - wyjaśnia inicjator ruchu.

Już w ubiegłym roku także abp Stanisław

Gądecki, wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, stwierdził, że nie wyobraża sobie, aby Społeczny Ruch Świętowania Niedzieli nie zaistniał na terenie całego kraju. Inicjatywa ta jednak, co warto podkreślić, jest wspólną sprawą nie tylko biskupów i księży, ale przede wszystkim ludzi świeckich. − Idziemy więc do przodu małymi krokami. Zdajemy sobie jednak sprawę, że potrzebny jest sojusz wszystkich środowisk katolickich, które głośno powiedzą, że tydzień ma sześć dni powszednich, a pierwszy dzień tygodnia, dzień zmartwychwstania Chrystusa, jest nam dany przez Boga na odpoczynek - podkreśla ks. Bogusław Wolański.

Co powinien czynić katolik w każdą niedzielę?

, Pomyśleć o Bogu i wieczności.
, Uczestniczyć we Mszy św. i zadbać o wspólną
domową modlitwę.
, Przeżyć czas w gronie rodziny i przyjaciół.
, Przeznaczyć czas na odpoczynek na łonie natury.
, Pamiętać o lekturze Pisma Świętego i literatury religijnej.
, Znaleźć czas na rozmowy rodzinne.
, Pamiętać o chorych i samotnych.
, Odwiedzić groby zmarłych.
, Zadbać o świąteczny posiłek przy rodzinnym stole.
, Podkreślić dzień świąteczny odświętnym strojem.

(fragment publikacji Niedziela jest święta przygotowanej przez Społeczny Ruch Świętowania Niedzieli)

− Potrzebny jest sojusz wszystkich środowisk katolickich, które głośno powiedzą, że tydzień ma sześć dni powszednich, a pierwszy dzień tygodnia, dzień zmartwychwstania Chrystusa, jest nam dany przez Boga
na odpoczynek - podkreśla ks. Bogusław Wolański

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Po co nam niedziela?
Komentarze (5)
P
pytanko
30 kwietnia 2012, 07:24
A sklepiki przykościelne? U nas zawsze otwarte w niedzielę!!
AZ
Artur z daleka
29 kwietnia 2012, 20:01
Co do marketów, to w niektórych Landach niemieckich nie ma otwartych sklepów w niedzielę i jakoś da się żyć. Według mnie markety, galerie to pewna nowa forma "protezy" rodzinnej - coś jak telewizor. Z jednej strony cóż to telewizor dobro człowieka, a z drugiej strony ucieczka od życia rodzinnego.
jazmig jazmig
29 kwietnia 2012, 10:57
 Nie rozumiem tego napadania na markety, jakby mniejsze sklepy były święta, a teatry, kina, stacje benzynowe i inne tego rodzaju placówki były elementem niedzielnych liturgii. Jeżeli ktoś może iść do teatru, to inny może pójść do marketu całą rodziną - to chyba oczywiste? Skoro w niedziele i inne święta mamy spędzać czas z rodziną, co jest słuszne i chwalebne, to konsekwentnie powinny być pozamykane tzw. placówki kulturalne, stacje benzynowe (benzynę, podobnie jak chleb,. można kupić wcześniej), nie powinny jeździć tramwaje, autobusy taksówki, pociągi (można przejść się spacerem lub spędzać z rodziną czas bliżej domu). Apeluję o konsekwencję tych, którym markety wadzą, a nie wadzą inne placówki, niepotrzebnie w niedzielę pootwierane i czynne.
A
Anna
29 kwietnia 2012, 10:44
Artur, trzymam za Was kciuki! Nam się też na szczęście udaje. Co więcej, z czasem świętowanie niedzieli tak wchodzi w krew, że staje się czymś zupełnie oczywistym.
AZ
Artur z daleka
29 kwietnia 2012, 09:25
Razem z żoną próbujemy zachować tradycyjny ryt niedzieli. Na razie idzie nam dobrze. Oby tak dalej.