Po siedmiu latach

(fot. Grzegorz Gałązka)
kard. Stanisław Nagy SCJ

Gdy w listopadzie 1991 r., po niespodziewanej śmierci Marii, ukochanej siostry i dobrego ducha jego domu, kard. Ratzinger zapadł na zdrowiu, rozeszła się wieść, że to może być koniec kariery "żelaznego kardynała", prawej ręki ówczesnego papieża Jana Pawła II.

Kardynał przezwyciężał kryzys zdrowotny, ale i wzrok zaczynał dawać znać o sobie, tak że w kuluarach niebezpiecznie rysującego się konklawe miał powiedzieć, iż "jest stary". Gdy przewidywany pontyfikat stał się realną rzeczywistością następstwa po wielkim poprzedniku na stolicy św. Piotra, 19 kwietnia 2005 r. nazwał się pokornym pracownikiem na niwie. Mogło się więc wydawać, że pontyfikat nie będzie imponujący. Tymczasem po siedmiu latach jego trwania wszystko wskazuje na to, że po wielkim Janie Pawle II nastał wielki Benedykt XVI.

Jak to się stało? Oto temat niniejszej wypowiedzi.

Czujny sternik zasianego ładu w Kościele

Benedykt XVI przejmował Kościół uformowany przez II Sobór Watykański i potężne, następujące po nim, pontyfikaty: bł. Jana XXIII, Pawła VI i bł. Jana Pawła II.

Cenne było to dziedzictwo… Choć przyjmując zaskakujące imię Benedykta, po pierwszej audiencji generalnej (23 kwietnia) mogło się wydawać, że wybitna osobowość na tronie papieskim narzuci swój własny styl. Stało się jednak inaczej: te siedem lat nowego pontyfikatu biegło zasadniczo tym samym torem, co pontyfikaty jego bezpośrednich poprzedników. Jeżeli już mówić o jakimś naśladowaniu, to dotyczy ono zwłaszcza wielkiego Jana Pawła II. I tak Benedykt XVI odbył dotąd 23 pielgrzymki poza Włochy, a 26 na terenie Włoch. Odbył 2 zwyczajne synody biskupów, 1 synod nadzwyczajny - dla Afryki i planuje też synod na zakończenie Roku Wiary.

Do tego trzeba dodać publiczne audiencje środowe oraz przemówienia na "Anioł Pański" w niedziele i święta. Wreszcie - uroczyste błogosławieństwo "Urbi et orbi" w święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy, z obchodami Wielkiego Czwartku i Drogą Krzyżową w Koloseum w Wielki Piątek. Zrezygnował właściwie tylko z osobistego przewodniczenia beatyfikacjom (z wyjątkiem beatyfikacji swego wielkiego poprzednika - bł. Jana Pawła II). Dużo tego, a przecież bynajmniej nie wszystko. Pasmo wizyt i spotkań, góra korespondencji, regularny kontakt z różnymi członami administracji watykańskiej i ogólnokościelnej, a przede wszystkim regularnie wydawane ważne dokumenty papieskie. To wszystko razem daje podstawy, by Benedykta XVI nazwać tytanem pracy.

Tytan pracy

W sumarycznym rejestrze pontyfikat Benedykta XVI zaowocował dotąd trzema encyklikami, trzema adhortacjami, dwunastoma motu proprio oraz sześcioma konstytucjami apostolskimi. Do tego dochodzi wiele przemówień z okazji podróży apostolskich i podróżowania po Włoszech, a wreszcie i Światowych Dni Młodzieży. Wszystko to wymagało ogromnej pracy. W jakiejś mierze część tej pracy mogli wykonać odpowiedni pomocnicy, zasadniczą jednak część wykonał sam papież Benedykt XVI. Dotyczy to zwłaszcza dokumentów podstawowych, takich jak encykliki, adhortacje czy motu proprio. Skąd taki wniosek? Ze stylu pisarstwa, mentalności papieża Ratzingera. Potrzebna by była głębsza analiza tych współczynników pisarstwa papieskiego, ale nie czas na to. Wystarczy jednak uważnie przeczytać choćby którąś z encyklik, a łatwo można dostrzec hermetyczne i głębokie pióro tego, który jest wielkim teologiem.

Wielki teolog

Tak jedno: wielki, jak i drugie: teolog - ma w odniesieniu do papieża Benedykta XVI szczególny sens.

Wielkość implikuje wyjątkowość i nieprzeciętność. Pierwsze wyraża się w zanurzeniu w pracy nad tajemnicą Boga od wczesnej młodości, aż po sprawowanie godności Głowy Kościoła. Nieprzeciętność - to wyjątkowo rozległe pole działania, głębia spojrzenia w penetrację prawdy o Bogu, a wreszcie współpraca z czołówką współczesnej teologii (Hans Urs von Balthasar, Walter Kasper, Henri de Lubac, Karl Rahner).

A wielki teolog? Bo jakże żarliwie i szeroko pojmuje on problem Chrystusa Wcielonego Boga! To nie tylko rozległy wykład tego, co Bóg powiedział o sobie, ale i tego, że Bóg podjął dialog z człowiekiem.

W tym miejscu należałoby może dokonać sumarycznego bodaj przeglądu imponującej bibliografii twórczości teologicznej Papieża teologa. Czuję się jednak z tego zwolniony wobec cennej pozycji o. Aidana Nicholsa OP pt. "Myśl Benedykta XVI" (Wyd. Salwator, Kraków 2005). Autor dokonuje wnikliwej analizy twórczości teologicznej Papieża, układając to w oryginalny schemat. Przejrzyste kalendarium twórczości teologicznej papieża Ratzingera znajduje się również w interesującym albumie Leszka Sosnowskiego: "Kraina Benedykta XVI" (Biały Kruk, Kraków 2006). Do imponującej rzeki publikacji książkowych dodać trzeba morze naukowo-teologicznych artykułów, wystąpień, sympozjów w Europie i Ameryce. A wszystko razem wzięte stanowi nieomylną pieczęć pod werdyktem teologa wielkiej i wyjątkowej miary, jakim był kard. Joseph Ratzinger, a obecnie jest papież Benedykt XVI.

Nauczanie papieskie Benedykta XVI

W aspekcie ilościowym nauczanie to zawarte jest przede wszystkim w encyklikach, adhortacjach, konstytucjach apostolskich oraz motu proprio. Kluczową rolę na tym poziomie nauczania papieskiego odgrywają encykliki oraz adhortacje.

W tym miejscu należałoby dokonać jakiejś ramowej analizy przebogatej treści zwłaszcza encyklik, ale prowadziłoby to daleko poza rozmiary niniejszej wypowiedzi. Dlatego trzeba ograniczyć się do wspólnego mianownika tego papieskiego nauczania, obejmującego zarówno encykliki, jak i adhortacje czy wreszcie alokucje.

Wydaje się, że takim wspólnym mianownikiem nauczycielskiego dorobku papieskiego Benedykta XVI jest zdecydowane, dogłębnie uzasadnione NIE wobec nowoczesnej niewiary, ale i wobec globalnego nieładu społecznego i ekonomicznego, określanego mianem współczesnego kryzysu.

To pierwsze NIE zawarte zostało w genialnej syntezie i diagnozie źródeł współczesnej niewiary w encyklice "Spe salvi". Papież dokonuje tego na gruncie kapitalnego rozróżnienia "małej" oraz "wielkiej" nadziei. Podstawą tej drugiej, wielkiej i rzeczywistej nadziei, jest osobowy Bóg, jedyny Stwórca świata i człowieka. Swoiste dopełnienie obrazu stanu współczesnej niewiary znalazło się w doniosłym dokumencie - motu proprio "Ubicumque et semper" - Zawsze i wszędzie, powołującym do istnienia Papieską Radę ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji. Człowiek obecnych czasów, przytłoczony i oszołomiony postępem nauki i techniki, traci z oczu Boga i Jego tajemnicę, popadając w samoubóstwienie: "… kiedy człowiek chce być wyłącznym twórcą własnej natury i przeznaczenia, pozbawia się tego, co stanowi fundament wszystkich rzeczy, a w jego wnętrzu pozostaje pustynia". A dodać by trzeba - i samozniszczenie.

Globalny nieład społeczny i ekonomiczny demaskuje Benedykt XVI w swojej trzeciej encyklice - "Caritas in veritate". Źródło kryzysu upatruje w zachłanności oraz chęci bogacenia się i zysku za wszelką cenę, z radykalną eliminacją dobra wspólnego. Papież postuluje powrót do cnoty wstrzemięźliwości w stosunku do dóbr materialnych oraz do roztropności w gospodarowaniu pieniądzem.

Ostatnie doniosłe inicjatywy

O wyjątkowej dynamice niemłodego przecież Papieża świadczyły podróże apostolskie do Anglii, wspomniane już powołanie do życia Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji i inicjatywy o wyjątkowym znaczeniu, takie jak Synod Biskupów Afrykańskich, który odbył się w Rzymie, a który Papież podsumował w adhortacji "Africae munus", przekazanej Biskupom Afryki podczas podróży do Beninu.

Wyjątkowo jednak doniosłym wydarzeniem ostatniej doby siedmioletniego pontyfikatu są ogłoszony w 2011 r. Rok Wiary oraz zapowiedziany na 12 października 2012 r. synod biskupów poświęcony wierze. Stanowi to uroczyste uczczenie 50. rocznicy rozpoczęcia II Soboru Watykańskiego. Godny uwagi jest fakt, że treść doniosłego dokumentu - motu proprio "Porta fidei" w kolejnych numerach "Niedzieli" przybliża czytelnikowi abp Józef Michalik, wskazując przy tym na polskie odniesienia.

4 marca 2011 r. Kongregacja Nauki Wiary wydała dekret ustalający w dniach 7-28 października Synod Zwyczajny Biskupów poświęcony wierze i nowej ewangelizacji.

Przychodzi wreszcie czas jakiegoś podsumowania tego siedem lat trwającego pontyfikatu Benedykta XVI - wybitnego teologa i myśliciela, mimo upływu lat i sił żarliwego apostoła Europy, Azji i Afryki. Na czoło wybija się jego troska o wiarę, ale nade wszystko jest on obrońcą wiary utraconej, którą trzeba odzyskać, jak też wiary jeszcze posiadanej, którą trzeba strzec i umacniać.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Po siedmiu latach
Komentarze (13)
AZ
Apostoł z Kobieżyna
19 kwietnia 2012, 22:28
Najbardziej to śmieszne są wypowiedzi polityków, którzy twierdzą, że polecą w kosmos i cała ta katastrofa ich ominie. Po czym wrócą i zrobią na ziemi państwo szatana bez żadnych już zawoalowań, gdzie satanizm będzie głoszony wprost publicznie i wymagany do przezycie przez ludzi. Katolicy z miejsca pod nóż. Zapominają, że katastrofy z Medjugorje dotyczą całej ludzkości, więc i wszystkich miejsc ich przebywania, może być trzęsienie na Księżycu, gdzie wszystkie bazy powpadają w kratery lub się rozpadną, tak jak samoistnie mogą się rozpaść stacje kosmiczne itp. Przed Bogiem nie ma ucieczki i trzeba mieć tego świadomość, a nie popisywać się głupią pychą.
AZ
Apostoł z Kobieżyna
19 kwietnia 2012, 22:16
Jak słusznie ludzie zauważają, jest to ostateczny czas, w którym można odwiedzić miejsca święte, przyjąć sakramenty, odwiedzić Ziemię Świętą - nie wiadomo np. czy Grób Pański przetrwa trzęsienie ziemi, tak jak Betlejem, czy Gologota. Na tych miejscach może być zwyczajnie przepaść po trzęsieniu ziemi. Relikwie wielu świętych zaginie, stąd też kiedyś była taka myśl aby choć cząstkę (dosyć pokaźną) z każdej z nich, którą mamy przewieźć do Medjugorie, gdzie by przetrwały, bo to miejsce ma zagwarantowane przetrwanie. To samo może dotyczyć skarbów kultury chrześcijańskiej, jak Krzyż Pański, Domek Najświętszej Maryii Panny, Schody Piłata, Rękopisy św. Pawła i innych Apostołów, Całun Turyński, Tunika Pańska itp.
AZ
Apostoł z Kobieżyna
19 kwietnia 2012, 21:55
Można dodać, że jak nie dożyje, to może być ostatnim pochowanym Ojcem Świętym ..., zresztą kto się będzie wtedy martwił o szczatki papieży, z których wielu to relikwie? A jak Kościoły legną w gruzach i hostie będą leżeć na ziemi to traktować to jako karę, czy raczej błogosławieństwo, gdyż wtedy będzie można mieć Tabernakulum w miejscu gdzie się będzie żyło? Jak nie będzie duchowieństwa, bo nie przeżyje, to co wtedy robić z Hostiami, trzeba czcić Pana Boga, tak jak ewentualne relikwie, na które się natrafi gdy będzie się chodzić po gruzach Kościołów ... .
AZ
Apostoł z Kobieżyna
19 kwietnia 2012, 20:47
Jak Ojciec Święty dożyje to jest wielce prawdopodobne, że po nim jak po św. Maksymilianie nic nie zostanie ... .
AZ
Apostoł z Kobieżyna
19 kwietnia 2012, 20:43
Jeszcze to co pominięto to podręczniki do praktycznej nauki zawodu: stolarz, cieśla, zdun, szklarz, bednarz, studniarz, kowal, drwal połowa z tych zawodów to zawody na wyginięciu. Przecież nie będzie ogrzewania, elektryczności, gdzie ugotuje się posiłek, jak będzie się ogrzewać domy, jak będzie jeszcze zlodowacenie, a tkacz, a kucharz, a piekarz, a pszczelarz nie mówiąc już o spawaczu, ślusarzu. Pytanie na jak długo wystarczą ubrania z grabionych miast i z odartych trupów? A garbarz, rzeźnik (może kanibalizm, zamiast świń?). A rolnik skąd jedzenie dla tych, którzy przeżyją, a zielarz, żebyś nie umarł na katar lub anginę albo odrę. Reszta chorób to choroby śmiertelne. Raczej ludzie wtedy powinni być szczupli jak nie chcą umrzeć szybko na zawał z powodu trudów życia.  Ciekawe ilu z nas przeżyje, reszta to chyba będzie dopingować z nieba - no, proszę kawał d...y mi zeżarli. Szybcy są.
AZ
Apostoł z Kobieżyna
19 kwietnia 2012, 19:17
Można dodać jeszcze nauki o ziemi i planetologię jako część astronomii. Różnie może być i różnie może się nasza historia potoczyć. Ojciec Święty nie ulega podszeptom, ani kaprysom, ale może rozważy dobrą radę. Kto wie, w końcu zagłada cywilizacji, jaka jawi się na horyzoncie, to nie błahostka.
AZ
Apostoł z Kobieżyna
19 kwietnia 2012, 19:11
Można dodać jeszcze nauki biologiczne (rolnictwo, botanika, biologia komórki i oragnizmów żywych, inżynieria genetyczna, nauki biochemiczne itp.).
AZ
Apostoł z Kobieżyna
19 kwietnia 2012, 19:07
Drogi Ojcze Święty! Gdyby było mało książek (nie wszystko co ważne da się zmieścić nawet w paru grubych tomach) to należałoby skatalogować wszystkie najważniejsze publikacje na Blue-Ray disc lub jeszcze pojemniejszym, które za jakiś czas mogą być dostępne (np. 1-2 TB, technologie już są). Powinny być one dostępne w sprzedaży, gdyż nie wiadomo, kto przeżyje, więc im więcej ludzi je kupi tym większa szansa na to, że zachowa się dziedzictwo ludzkości, które samo w sobie jest dobre, jeśli chodzi o naukę. Naszczęście wyniki badań są niezależne od sposobu ich otrzymania co jest pocieszające z jednej strony a smutne z drugiej, że w przeważającej części naukowcy uciekają się nawet do magii i satanizmu, aby uzyskać tą drogą pomoc w rozwiązywaniu trydnych problemów naukowych.
AZ
Apostoł z Kobieżyna
19 kwietnia 2012, 17:43
Część III. Zostało nam 5-15 lat do katastrofy cywilizacyjnej, więc można tylko wzruszyć ramionami albo coś konkretego zrobić.
AZ
Apostoł z Kobieżyna
19 kwietnia 2012, 17:36
Część II. Oryginaly byłyby po łacinie jako języku referencyjnym lub angielskim jako najbardziej rozpowszechnionym językiem międzynarodowym (pokora). Stąd też konferencje episkopatów lokalnych miałyby za zadanie przetłumaczyć w miarę szybko ten projekt na języki narodowe. Mogłyby ogłosić składkę na ten cel, gdyby miały za mało środków. Myślę, że przerażenie będzie tak wielkie, że nawet sataniści (byli) będą Ojcu Świętemu dziękować za to zbożne dzieło. Wszak jak historia nauki pokazuje od teologii i filozofii zaczyna się rozwój cywilizacji. USA i UE powinny zasponsorować tego typu opracowania dla nauk ścisłych, technicznych, medycznych, społecznych i humanistycznych - projekty których przetrwałyby, niezależnie od tego każde państwo powinno opracować swoją historię, gdyż nawet kiedy go nie będzie to i tak jego duch zostanie i będzie służył przykładem dla tych, którzy zostaną. Dlatego też warto zrobić wielu niemieckich świętych doktorami Kościoła, bo najprawdopodobniej Niemcy jako państwo się nie ostaną, a dorobek mają olbrzymi i warto go jest zachować, tak jak Rosjanie (zwłaszcza kosmiczny, nauk ścisłych, elektronika).
AZ
Apostoł z Kobieżyna
19 kwietnia 2012, 17:26
Drogi Ojcze Święty! Ponieważ Ojciec Święty ma zapał do cichej pracy teologa prowadzonej w zaciszu własnej izdebki, gdzie Bóg widzi w ukryciu, więc mam taką propozycję, aby ten nieprzeciętny Dar Ojca Świętego wykorzystać dla dobra całego Kościoła. Otóż co by Ojciec Święty powiedział na opracowania w formie podręcznikowej dorobku 2000 lat Kościoła w odniesieniu np. do egzegezy ksiąg Pisma Świętego, głównych działów teologii (dogmatycznej, fundamentalnej, duchowości, laikatu, społecznej, moralnej), arecheologii biblijnej i chrześcijańskiej, biblistyki, etyki, filozofi chrześcijańskiej, historii zbawienia, historii Kościoła - wszystkich przedmiotów akademickich na teologii i filozofii. Po co to podsumowanie? Otóż po to, że za chwilę będzie katastrofa zapowiadana w Medjugorje więc to się przyda do odbudowy Kościoła, bo nie będzie ani środków, ani ludzi na to by naukę rozwijać, będzie się korzystać z tego co jest, więc dobrze jest zrobić takie podsumowanie, które może służyć w niezmienionej formie Kościołowi nawet przez 100 lat. Takie opracowania byłyby dostępne we wszystkich językach urzędowych na świecie, aby Kościół nie zacieśnił się tylko do Włoch i okolic, ale przetrwał w możliwe jak największej ilości państw lub byłych państw, nie wiadomo bowiem, które przetrwa.
M
M
19 kwietnia 2012, 12:01
oczywiście autor nie dostrzegł, że Benedykt XVI osobiście przewodniczył beatyfikacji kard. Newmana.
19 kwietnia 2012, 09:15
Pozostaje podziękować za niełatwe 7 lat i życzyć zdrowia :-)