Prawdziwy Lekarz
W starożytności chorzy byli spychani na margines społeczeństwa. Chrześcijanie to zmienili. Opieka nad nimi była jednym z elementów ewangelizacji.
Pierwotnie religie pogańskie w świecie greckim i rzymskim marginalizowały człowieka chorego. Starożytni, w tym także Izraelici zgadzali się, że cierpienie wynika z braku przychylności bóstwa. Bogowie przyjmują uwielbienie od czystych i zdrowych. Chorzy winni poszukać przyczyny swojej choroby, jakiegoś rodzaju nieczystości, i oczyścić się, a wtedy może odzyskają zdrowie. Gdy będą zdrowi, zostaną przyjęci przez bogów. Nie wolno dopuścić do tego, aby chory umarł na terenie pogańskiego sanktuarium, bo skala je, co wymagałoby obrzędu oczyszczenia tego miejsca. Najlepiej więc, aby ciężko chory nie zbliżał się do miejsca świętego, zanim nie będzie zdrowszy.
Chrześcijaństwo a cierpiący
Przychodząc jako Zbawca i Uzdrowiciel, Jezus obala takie myślenie o chorobie: "Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać do nawrócenia się sprawiedliwych, lecz grzeszników" (Łk 5, 31-32). Uzdrawiając z chorób fizycznych i duchowych pokazuje, że przyszedł, by leczyć zarówno ciało, jak i duszę człowieka, bez stawiania warunków, wymagając tylko jednego - wiary. Chory fizycznie człowiek nie znajduje się na marginesie wspólnoty chrześcijańskiej, ale wprost przeciwnie - w samym jej centrum.
W II-III w. po Chr. kultura grecko-rzymska staje się subtelniejsza. Dzięki filozofii i innym wpływom dojrzewa do większej wrażliwości na cierpienie. Religia zaczyna służyć uzdrowieniu swoich wyznawców. Dowodzi tego kult boga-uzdrowiciela Asklepiosa, sprowadzonego do Rzymu na wyspę na Tybrze w 291 r. prz. Chr. Czczono go w Grecji od wieków, gdzie prężnie działały asklepiony - sanktuaria poświęcone temu bóstwu, przekształcając się stopniowo w komfortowe sanatoria, wyposażone w baseny z wodą leczniczą z ciepłych źródeł. Kilkumiesięczne nieraz oczekiwanie na dotyk uzdrawiającej mocy Asklepiosa było poprzedzone leczeniem pod okiem medyków stosujących elementy fizjo- czy hydroterapii. Asklepios, bóg o łagodnym i współczującym obliczu, czczony w Rzymie pod imieniem Eskulapa, należał do bóstw, które najdłużej opierały się chrześcijaństwu.
W polemice z pogańskim kultem boskich uzdrowicieli apologeci chrześcijańscy nie podważali na ogół możliwości uzdrowienia poza chrześcijaństwem. Uzdrowienia w pogańskich sanktuariach były faktem, o czym do dziś świadczą zachowane w Epidauros stele z listą uzdrowionych czy egipskie papirusy świadczące o podobnych doświadczeniach w Memfis. Tacy pisarze jak Orygenes stawiali zasadnicze pytanie - o naturę uzdrowiciela i uzdrowienia. Kim jest Asklepios, a kim jest Chrystus? Być może Asklepios jest jakimś demonem-lekarzem, ale na pewno nie Bogiem, prawdziwym Bogiem-Zbawcą jest Jezus Chrystus. Na czym polega prawdziwe uzdrowienie? Uzdrowienie ciała ma dla chrześcijanina wartość religijną, jeżeli idzie w parze z uzdrowieniem duszy, z oczyszczeniem moralnym i duchowym. W przeciwnym razie może nawet utwierdzać w bałwochwalstwie. To wiara chrześcijańska prowadzi do pełni uzdrowienia, dotykając samego korzenia nieszczęścia, które ma początek w grzechu pierworodnym. Chrzest i pokuta staje się podstawową drogą do uzdrowienia.
Pobożność potwierdzona czynami
Dostrzegając w uzdrowieniu fizycznym element zbawczego działania Boga, a z drugiej strony obecność Ukrzyżowanego w chorym, chrześcijaństwo od początku zalecało szacunek wobec cierpiących i troskę o nich. Św. Justyn Męczennik wzmiankuje w II w., że kolekta zbierana w czasie Mszy św. służyła między innymi chorym i niezdolnym do pracy. Obowiązek odwiedzania chorych nakładano na diakonów i wdowy konsekrowane. Wizytując ich, diakoni stawali się osobami publicznymi i nieraz pierwsi płacili za to cenę podczas prześladowań, czego przykładem jest św. Wawrzyniec, diakon i męczennik. W pewnych rozporządzeniach z II w. wymaga się, żeby w każdej gminie chrześcijańskiej była "co najmniej jedna wdowa, aby wspierać kobiety dotknięte chorobą, zdolna do służby, trzeźwa, powiadamiająca o rzeczach koniecznych prezbiterów". Pod koniec III w. powstają, a w IV w. rozpowszechniają się sanktuaria męczenników przechowujące ich relikwie. Wychodziły naprzeciw oczekiwaniom chorych, dając nadzieję na uzdrowienie za ich wstawiennictwem. Znane w Europie średniowiecznej sanktuarium uzdrowicielskie powstanie w Tours przy grobie św. Marcina (+ 397 r.).
Euzebiusz z Cezarei, autor "Historii kościelnej", donosi o postawie chrześcijan podczas zarazy, w dniach ich prześladowania przez Maksymina Dai, ostatniego cesarza-prześladowcy (305-313 r.). Sami będąc represjonowani, okazywali czynne współczucie bliźniemu. Pośród mnóstwa nieszczęśliwców dotkniętych plagą i porzuconych, "świadczyli ostatnie przysługi umierającym i zabiegali o ich pochowanie". "Gdy te czyny do powszechnej dotarły wiadomości, wszyscy wielbili Boga chrześcijan i uznawali, że tylko oni są prawdziwie pobożni i bogobojni" (IX, 8). Jeśli nawet pobrzmiewa tu retoryka tryumfalizmu i apologii chrześcijaństwa, to jednak słowa te wskazują na istotny atut misyjny nowej wiary. Chrześcijaństwo stawało się atrakcyjne dla całych mas, bo wychodziło naprzeciw człowieka, nawet tego najsłabszego. Pokazało czynem, na czym polega prawdziwa pobożność (eusébeia/pietas) - cnota tak bardzo szanowana przez starożytnych.
Skomentuj artykuł